x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
8/10
Świetne anime
Już pierwszy przekręt przypadł mi do gustu. kliknij: ukryte Kto powiedział, ze zakłady są w jenach? :P Gdy poznałam Tou od razu wiedziałam, że anime jednak będzie ciekawe. Uwielbiam postać, która niekoniecznie używa siły, a perswazji, logiki, umysłu. To właśnie spodobało mi się w blondynie. Dalej już tylko poszło niczym burza. Cały czas kibicowałam mu i cieszyłam się z jego przemyśleń, sztuczek również jakby nie patrzeć. Nie przeszkadzały mi komentarze narratora. Nawet niekiedy zatrzymywałam anime i wracałam do części, by lepiej zrozumieć działanie tej gry. Zaczęłam równiez o niej czytać, szukać informacji. Wierzę równiez, że większość logiki Tou miała racjonalne wytłumaczenie. kliknij: ukryte Gdy kogoś postawimy przed ciężką decyzją w tedy myślenie drastycznie spada i najprostsze rzeczy wydają się niewyobrażalnie trudne. Tou może nie miał dobrych technik, ale wywierał presję nad pałkarzami. A to często najbardziej szkodzi. Nieco zawiodłam się, gdy pokonał niezwykłego taktyka, gdyż ten taktyk… Wcale taki dobry nie był. Niemniej nie ma czego oczekiwać po anime, które posiada jedynie 25 odcinków. Musieli tu zawrzeć wiele rzeczy. kliknij: ukryte Najbardziej się również cieszyłam, gdy, jakby tu się wyrazić… Wpuszczał w maliny szefunia. Jego postać mnie irytowała, ale również bawiła.
Kolejna sprawa to przekręty. W recenzji czytam, że to wcale tak nie wygląda… Nie? Coś mi się jednak wydaje, że to było jednak najprawdziwsze w anime. Bądźmy szczerzy. Krętactwa są wszędzie. Podczas oglądania jesteśmy już nauczeni, że walki „dobrych” drużyn są pełne honorowej gry, każdy walczy do końca, jednak wszystko na honorze, dumie oraz prawdzie. A guzik. Gracze, niektórzy, moze i się tak starają, ale kulisy… Nie. Tam jest najmniej uczciwości. Wiele było spraw jak ta w tym anime, że prezesi ustawiali mecze, przekupywali… Cóż, to uważam za prawdę. kliknij: ukryte Po za tym sam Tou był hazardzistą. Czy zależało mu na wygranej? Zapewne gdyby nie obietnica/zakład to olewałby to po całości. Byleby zarobić w meczu jak najwięcej. Tou wcale nie jest najbardziej pozytywną osobą jaką można spotkać. Miły też nie jest. Został nieco przymuszony do tej gdy, więc czemu ma się starać ponad swoje siły? A co do rozgrzewek… W one outs nie stosował ich chyba. Chyba. Nie był przyzwyczajony. Po za tym jego piłki były słabe, nie rzucał ich mocno ( W końcu miały „tylko” 120 km/h. Przyzwyczajony do nich nie potrzebował rozgrzewki. Czy wy przed skoczeniem do basenu zawsze się rozgrzewacie? Albo, gdy wsiadacie na rower? Tou pewnie myślał w ten sposób. Przestanie, gdy któregoś razu złapie go skurcz :P).
Zakończenie również mnie ucieszyło, chociaż bardzo żałuję, że nie ma kolejnych części. Z przyjemnością bym je obejrzał.
Tak więc z recenzją się nie zgadzam < jak i moi poprzednicy komentowali >. Jest chyba ona jednostronna i krytyczna. Cieszę się, że nie przeczytałam jej przed obejrzeniem. Nie wiem czy bym się w tedy za to wzięła. A tak nie żałuję :) Było warto! I polecam innym. Nie wiem jaką wystawić ocenę. Aktualnie waham się między 9, a 10. Na razie dam 10. Za jakiś czas ponowię serię i zobaczę, czy dalej będę tak podekscytowana nią ;)
Strike, Batter Out!
Oczywiście rozumiem, że pewne serie mogę się komuś, po prostu, nie podobać. Nie będę nikogo tępić z tego powodu, bo sam mógłbym zostać nieźle zbluzgany za to, że mam dosyć niskie mniemanie o Bakemonogatari (nawet niedawno pisałem recenzję do swojej stonki internetowej).
Główne wady: wyniesienie Touy na piedestał, brak wątków pobocznych w postaci życia prywatnego lub miłosnego bohaterów, ciągłe wygrywanie (Nie do końca błąd, ale dotyczy on przeważającej ilość serii w dzisiejszych czasach. Pamiętajmy, że anime ma tylko 25 epizodów, jeszcze wiele mogłoby się wydarzyć.).
Ktoś porównywał to anime do Death Nota i Code Geassa, a potem wspominał coś o tym, że nudzi go ciągłe wygrywanie Touy. Chcę tylko wspomnieć, że końca DN i CG można się było domyślić w pierwszym epizodzie. kliknij: ukryte Chodzi mi o nakreślenie głównych postaci jako tych złych, a jak przecież wiadomo, zło zawsze przegrywa. Rzadko jakie serie przełamują te schematy, więc liczy się tylko efektowne dojście do schematycznego finału.
Powtórzę to po raz drugi, każdy ma inny gust, ale jako recenzent powinno się stać po środku. Nie zniechęcać do serii (bo tak się czułem ten rok temu gdy to czytałem), która może się podobać i dać wiele radości. Tyle z mojej strony. Pozdrawiam.
PS: Techniczne słownictwo w anime okazało się dla mnie zjadliwe. Może język angielski jest większą barierą niż sama terminologia? Oczywiście mam na myśli kogoś, kto zna się na baseballu.
No....
Po pierwsze nie zgodzę się z opinią, że w prawdziwym baseballu nie ma aż takiej materialności, tzn. autor mówi to tak, jakby sam grał w baseball i wiedział, że panuje tam atmosfera przyjaźni, chęć walki do końca, każdy ma swój honor, którego broni za cenę życia bla, bla, bla… Otóż nie jestem tego taki pewnie. Jak dla mnie baseball jest grą jak każde inne, a dla zawodników to sposób do zarobku. Logiczne, że jeśli zawodnik ma wybór, to będzie starał się jak najlepiej wypaść i uzyskać jak najlepsze statystyki, aby otrzymać odpowiednio wysoką płacę, niż poświęcać się dla innych i drużyny. Tak to jest, że ludzie sa materialistami i każdy chce mieć jak najwięcej.
Zgodze się tylko z jedną rzeczą – mianowicie ciągłe zwycięstwa Tokuchiego mogą nas trochę nudzić, jednakże każde jest inne i zaplanowane w inny sposób. Także sposoby i pułapki sa inne. Zauważmy też, że Lycaons nie wygrywają caały czas. W odcinkach z drużyną Boogaboss przegrali wszak 1 mecz ^^.
Podsumowując jak dla mnie One Outs jest swietnym anime, klimatycznym i wciągającym. Uczy trochę myslenia i po trochu zachwyca. Jeszcze dodam, że opening mnie zachwycił. Fakt faktem terminologi fachowej jest sporo i mozna sie czasem pogubic, jednak w ostatecznym rozrachunku wiadomo o co chodzi i jest git ^^.
Cóż...
Grafika bardzo mi się podobała i moim zdaniem zasłużyła na wyższe noty. Owszem, czasami pojawiały się lekkie niedociągnięcia w rysunku postaci, szczególnie gdy pokazane były one z oddalenia, ale zbliżenia i dynamika ruchu były świetne. Co do tła… One Outs nie jest anime, którego celem jest zaszokowanie widza cudnymi widokami nieba o wschodzie słońca czy zdumiewająco szczegółowymi obrazami budowli. Najważniejsza jest sama gra, boisko i gracze. No i szczerze powiedziawszy nie zauważyłam by tła były rozmazane, nie rzuciło mi się to w oczy.
Muzyka ani ziębiła ani grzała. Niektóre kawałki bardzo mi się podobały, inne mniej, ale żadne nie wywoływały u mnie chęci do zazgrzytania zębami. W tej kwestii więc według mnie noty również powinny być wyższe.
Z bohaterów szczególnie polubiłam Ideguchiego, Kojimę i oczywiście samego Tokuchiego (którego podobieństwo do Hirumy z Eyeshielda 21 jest… dość spore :P). I myślę, że są to jedyni bohaterowie, których da się w miarę polubić, bo cała reszta to tylko 'gracze', na których bliższe przedstawienie nie starczyło czasu. Praktycznie, z kilkoma wyjątkami, nie odróżniałam który jest który. No i tu moje zdanie nachodzi na opinię recenzentki. Stanowczo zbyt mało widz dowiaduje się o większości bohaterów. Nie widać także ani sekundy z ich życia prywatnego. Zupełnie jakby całym ich życiem był Baseball i nic poza nim się nie liczyło… Dobra ok, ale bez przesady, mogliby chociaż pokazać jak świętują zwycięstwa! Co do charakterów postaci, mocniej zarysowane są tylko te 'ważniejsze'. Czyli Takuchi, Ideguchi, Kojima, menadżer Mihara i właściciel Saikawa (który doprowadzał mnie do białej gorączki i wbił się w trójkę najbardziej znienawidzonych przeze mnie postaci z anime xP). Nie najlepsze rozwiązanie, ale nie przeszkadza w odbiorze serii.
Ukazanie Baseballu bardziej jako zmagań psychologicznych niż fizycznych bardzo mi się podobało. Bo taka prawda, umysł ma władzę nad ciałem, i to właśnie udowadnia Takuchi. Fakt jego ciągłe zwycięstwa mogą stać się monotonne. W końcu staje się oczywiste, że koleś praktycznie planuję całą grę od samego początku, i nie trudno się domyślić, że jak coś idzie nie tak, to w rzeczywistości wszystko idzie z planem Tokuchiego. Moim zdaniem jednak jest to bardziej niesamowite niż nudne. Naprawdę podziwiam zdolność Toa do czytania ludzkich zachowań, albo wykorzystywania podchodów psychologicznych przeciwko przeciwnikom. A co najważniejsze jego rozumowanie było jak najbardziej logiczne, zazwyczaj proste, a nawet oczywiste.
Co do realności gry, nie znam się, ale też żadne kompletnie wyssane z palca taktyki nie rzuciły mi się w oczy. Dużo profesjonalnego słownictwa (czasem nawet za dużo) i niekiedy zbyt zawile wyjaśnione taktyki wprowadzały mnie w stan lekkiego oszołomienia, ale nie przeszkadzało to w cieszeniu się seansem.
Hiah… Trochę się rozpisałam… Ale moja ostateczna ocena to 9/10 z czystym sercem. Serio dobre anime sportowe seinen. Polecam! :)
Ech...
Ech, jak czytam takie recenzje to dochodzę do wniosku, że recenzje powinny być zdecydowanie bardziej obiektywne :|
Re: słabe
Major jako przykład realistycznej serii o baseballu? :D. Już w pierwszej serii było pełno głupot jak to, że kliknij: ukryte knypek (Japończyk, a do tego 12‑latek) potrafił rzucać z szybkością, która dorównywała zawodowcom albo to, że drewniana piłka spowodowała pęknięcie metalowego kasku zamiast wgniecenia. Im dalej tym było gorzej, pojawiało się coraz więcej super‑hiper rzutów, a Goro przekraczał kolejne granice ludzkich możliwości. Jeśli ktoś chce zobaczyć w anime świat japońskiego baseballa możliwie najbliższy rzeczywistości to powinien zerknąć na którąś z adaptacji mang Adachiego (Touch, H2 czy też aktualnie wychodzące Cross Game).
Co się tyczy zaś przyrównania do Death Note'a czy Code Geassa… Cóż, widać stronniczość z Twojej strony. Przede wszystkim w One Outs nie ma filozofii, tutaj wszystko opiera się na logice. Może jakieś przykłady błędów logicznych albo „wydumanej filozofii”? Określenie, że "Toua nie dorasta Lightowi czy L do pięt" jest śmieszne, mówisz niczym dziecko, które uparcie twierdzi, że Batman jest lepszy niż Spiderman :D. To są zupełnie różne postacie, które osadzone są w zupełnie innej rzeczywistości i postawione są przed nimi problemy zupełnie innego rodzaju. No i skoro już jestem przy DN, cała ta dedukcja, kliknij: ukryte namierzenie Light'a przez L opierając się tylko na godzinach, w których następowały śmierci było naciągane. Smieszne też było, że pomimo ogromnej przewagi Light cały czas remisował z L. Wszystko opierało się na czytaniu w myślach przeciwnikowi i nie widzę tu wyższości nad One Outs. Jeśli chodzi o Code Geass, tam to już w ogóle była bajka. Zagęszczenie szczęśliwych przypadków na jeden odcinek jest tam ogromne, a przepis na anime jest bardzo prosty: wrzuć zwrot akcji o 180 stopni w co piątym odcinku i ludzie się ucieszą. Pokazanie jaki to Lelouch jest mądry polegało na uwierzeniu na słowo kliknij: ukryte (wygrał błyskawicznie w szachy z jakimś arcymistrzem, wow, może jeszcze wynalazł teleporter?), bo jakoś w trakcie anime jego mądrości nie było widać. Najbardziej rozwalające było jednak to, że kliknij: ukryte nikt nie poznał jego głosu choć maska go nie zmieniała… Nie będę przytaczał tu więcej przykładów, bo to nie miejsce do tego, ale ze wspomnianych przez Ciebie anime Code Geass jest najprymitywniejszy.
One Outs powinno spodobać się każdemu kto lubi serie sportowe, zna serie sportowe i wie czego się po nich spodziewać. Będzie idealna zaś dla tych, którzy dodatkowo z wypiekami na twarzy oglądali Kaijiego czy Akagiego (czego nie można powiedzieć o Melmothii, widziała jedynie 4 odc. tej pierwszej serii).
Re: słabe
Re: słabe
I proszę nie mów mi o stronniczości, gdy imo u Ciebie jej pełno – ciężko Ci obiektywnym okiem spojrzeć na One Outs, czyż nie?;)
Next, gdy zamiast słowa 'filozofia' użyję 'logika' to czy będziesz wtedy zadowolony? Zgoda, opiera się na logice, ale jakiej? Wydumanej:D kliknij: ukryte wybacz, ale ten stadion pełen pułapek to już był szczyt wszystkiego,nie wspominając o innych rzeczach. ja rozumiem, że baseball to twarda gra, nie wszyscy się tam trzymają zasad fair play, zwłaszcza gdy chodzi o pieniądze, ale już to… cóż jak kto lubi.
I imo L ew. Light są lepsi, bardziej dopracowani jeśli chodzi o postać, widać w nich jakiś rozwój duchowy, nie, zaczekaj… jeśli chodzi o porównanie DN i OO to należy tu napisać, że u bohaterów DN widać w ogóle życie duchowe postaci, bo niestety Toukchiemu tego brakuje. To nie jest nawet porównanie typu Batman vs. Spiderman, bo Toua w ogóle nie kwalifikuje się do kategorii superbohaterów (wybacz, że użyłam Twojego barwnego porównania;P)
Nie rozumiem jak możesz oskarżać DN o to, że jest naciągane skoro One Outs jest w o wiele większym stopniu?:) jeśli chodzi o DN to przytoczę Twoje słowa 'tutaj wszystko opiera się na logice' Nie mówię, że jestem wielką fanką, że była to jakaś ogromnie misterna intryga, jednak wciąż – o wiele lepiej skomponowana niż One Outs.
Tak, w obu seriach wszystko opiera się na czytaniu w myślach, ale no cóż jeśli chodzi o fabułę w DN to widać, że tam walczą o zwycięstwo, a One Outs…hmm, sprawia to nieco sztuczne, jednostajne wrażenie – kliknij: ukryte tutaj to nie postać pracuje na siebie, a fabuła na nią, po paru epach wiadomo, że niezależnie od sytuacji Toua wygra, co dużo ujmuje, przede wszystkim z napięcia. Sam Tokuchi też nie jest ciekawym charakterem – po 14 odc stwierdziłem, że jest po prostu monotonny czy wygra czy przegra jest taki sam – problem w tym, że to zaczyna nudzić po paru odcinkach – chociaż tą niezmienność niektórzy mogą uznać za zaletę. No i narrator posuwający cały czas o geniuszu, jakby wiedział, że naciągana fabuła nie zdoła widza do końca przekonać o geniuszu głównego bohatera dlatego on sam o tym ciągle pieje – ale jeśli ma się cierpliwość to i jego można zignorować.
Well – tak, tak przepis na CG jest bardzo prosty, ale w takim razie na One Outs wręcz prymitywny – wymyślić imię i nazwisko dla głównego bohatera(nie trzeba się nawet kłopotać tym, by spróbować nadać mu trochę emocji i życia),okrzyknąć go geniuszem, wybrać jakiś sport i postawić przed naszym Wybrańcem bandę przygłupich i antypatycznych typów,którzy będą chcieli rzucić mu wyzwanie, a których on będzie musiał pokonać i vuala! Nie wierzysz? Obejrzyj Akagi – dokładnie to samo…
Re: słabe
A czy ja pisałem, że w One Outs to co robił Toua było realistyczne? To się zdaje nazywa „straw‑man argument”, ja mówię o jednym, a ty mi piszesz, że mówię o czymś zupełnie innym, zmieniasz temat żebyś był(a) w stanie zripostować. Napisałaś głupotę, tzn. przywołałaś Majora jako przykład „prawdziwego” obrazu baseballa w Japonii, a już na pewno znacznie bardziej realistycznego niż One Outs, teraz zmieniłaś zdanie i twierdzisz, że One Outs jest nie bardziej prawdopodobny niż Major :D. Zresztą to co robił Toua było mimo wszystko bardziej realistyczne, w XX w. był jeden zawodnik w Major League, który z powodzeniem był switch‑pitcherem i stosował technikę zamiast czystej siły. Zawodnik jak Toua mógł istnieć, w Major League z powodzeniem grają zawodnicy rzucający wolno, ale dysponujący sporym arsenałem rzutów (knuckle ball, fork ball, fast ball, slider, changeup i jeszcze kilka innych, które nawet nie wiem na czym polegają). Natomiast Japończyk rzucający powyżej 95 mil/h (ponad 150 km/h) to rzadkość i raz zdarzyło się, że Hideki Irabu rzucił fastballa o szybkości 158 km/h, z tym, że nie był on Japończykiem czystej krwi, miał ojca Amerykanina. kliknij: ukryte W Majorze natomiast mamy 100% Japońca, który rzuca piłki z prędkością 160 km/h. Pewnie byłoby to możliwe, ale wyłącznie z pomocą sterydów i odżywek. Najśmieszniejsze było jednak to, że drobniutki Japończyk, mający 12 lat rzucił piłką z prędkością jaką osiągał Toua :]. Nie ma to jak „prawdziwy” baseball.
Co do ustawionego stadionu, nie mam pojęcia jak wyglądają japońskie realia, ale w Polsce gdyby grano w baseball takie rzeczy byłyby na porzadku dziennym (patrz przekupywanie sędziów i inne afery w PZPN) ;). Przyznam, że coś podobnego wydaje się mało realistyczne (choć z drugiej strony kto kontrolowałby stadiony w trakcie meczów albo na krótko przed? Potem i tak pozbywają się dowodów), ale nie rozumiem czemu miałoby to przeszkadzać? Twórcy One Outs postawili bohaterów przed zupełnie innymi problemami niż twórcy dziesiątek serii o tematyce baseballa i moim zdaniem chwała im za to. Niektórzy lubią oglądać w kółko to samo tylko pod inną nazwą, a inni cenią sobie również innowacje.
Jeśli chodzi o przyrównanie postaci, będziemy musieli się zgodzić, że się nie zgadzamy. Jak już pisałem wcześniej postacie nie są głównym atutem serii, ale też nie są jej piętą achillesową. To samo tyczy się naciągania, w One Outs nie było przynajmniej „czitowania” w postaci boskiej interwencji ( kliknij: ukryte Lightowi pomagał Shinigami, potem Misa o boskich oczętach, poza tym miał dostęp do danych policji,a później dzięki ojcu załatwił sobie tam pracę. L z kolei miał nieograniczone środki do walki z Lightem i wszystkie siły japońskie pod sobą), a każdy ruch przeciwnika był do przewidzenia korzystając jedynie z logicznego myslenia. Raczej w baseballu liczba możliwości jest znacznie bardziej ograniczona niż opcje przestępcy dysponującego nadludzką mocą.
I zgadzam się, w One Outs przepis jest prosty, tylko że w odróżnieniu od Code Geass'a, starającego się być anime w którym trzeba ruszyć głową by się połapać (a takową nie jest) seria ta nie udaje, że jest czymś więcej niż sportówką z hazardem w tle. I choć sam pomysł jest prosty jak budowa cepa, został on znakomicie zrealizowany i wykonanie go było znacznie bardziej skomplikowane niż to co zaserwowano w CG. Co trudniej zrobić, przez 25 odcinków sprawić, by żaden mecz nie był oczywisty i wymyślać coraz to nowe triki, czy też przez 25 odcinków, mając do dyspozycji cały świat, a nie tylko boisko, setki postaci, masę chaosu i bełkotu stworzyć pozory skomplikowania?
P.S
Sporo męskiej formy w poście powyżej (choć domyślam się, że rozmawiam z przedstawicielką płci pięknej).
Re: słabe
Nie skomentowałem/łam xD tego anime żeby się kłócić, ani dyskutować, mam prawo do wyrażenia swojego zdania i z niego skorzystałam. Ty też je masz, żadne z nas nie musi zostać przekonane do zdania drugiego, poza tym nużą mnie debaty w których bark wartkiej wymiany zdań, a o nieporozumienie łatwo.
Napisałam, że Major jest bardziej realistyczny, bo jest, co nie znaczy, żejest całkiem realny. Może pospieszyłam się, z tym 'prawdziwym', ale już mniejsza o to.
Tak, mógł istnieć, stosując techniki o których wspominałeś, ale czy Tokuchi nie stosował tylko tego fastball'a który był czymś tam innym w rzeczywistości? No i chyba changeup'y…Ale widzisz napisałeś, że ktoś taki jak on może istnieć, a Goro już nie? Kij go wie, mógł mieć jakieś germańskie korzenie xD
Zgodzę się, że twórcy zmienili podejście i można chyba to po prostu polubić albo nie.
Nie zgadzam się jeśli chodzi o oszukiwanie, DN jest po prostu tego serią, z takimi a nie innymi elementami i bez nich zaliczałaby się do supernaturala, więc imo dziwne wydaje się uznanie elementów, które charakteryzują serię za 'czitowanie' ;)
Mecze nie były oczywiste? Owszem, były. Wiadomo było od początku, że kliknij: ukryte Toua wygra, nie ważne jakie kłody by mu rzucić pod nogi Well, jeśli ktoś lubi oglądać ciągle mnożące się triki, nużące to być nie powinno.
Hmm a co do CG nie będę się kłócić, to nie miejsce i czas na to, szczególnie, że szczerze mówiąc dobija mnie kac morderca. Ale nie wydaje mi się żeby seria ta próbowała być czymś więcej niż jest. A imo jest to świetne show, oczywiście chaotyczne, ale ma swój czar. Osobiście cenię bardziej Monstera za misterną fabułę.
Ale cóż, na tym chcę zakończyć cały spór jeśli pozwolisz i się wycofać. ;) Oczywiście, możesz uważać mnie jako stronę przegraną w nim, nie przeszkadza mi to, mam swój pogląd na to, a że jestem tu tylko przelotem… pozdrawiam;)
Moja dyskusja, która została usunięta z forum tanuki
Dobrze, że skorzystałaś z trybu przypuszczającego bo nikt przy zdrowych zmysłach nie poznawałby japońskiego baseballu oglądając anime, ale jeśli już to zabrałby się za ripy z transmisji NPB.
Cytat:
(...) Gdybym miała powiedzieć, co najbardziej nie podobało mi się w tej serii, odpowiedziałabym, że właśnie to bezduszne podejście do baseballu – traktowanie go jako własnej rozgrywki, chęci udowodnienia przeciwnikowi swojej wyższości, przy całkowitym pominięciu entuzjastycznego podejścia do gry, nie wspominając już o szczerej chęci zmierzenia się. Aż czuć te pieniądze, które są stawką, czuć, i to bardzo przeszkadza.(...)
Ale właśnie to jest całym sednem tej serii. Musisz chyba mieć niezwykle mały dorobek obejrzanych serii sportowych albo być wyjątkową purystką i fanką sportówek skoro najbardziej irytował cię element, który wyróżnia to anime na tle setek mu podobnych. To co dla ciebie jest wadą, dla innych będzie zaletą i właśnie to, że „czuć te pieniądze” nadaje anime realizmu i buduje napięcie.
To samo tyczy się ciągłych zwycięstw Tokuchiego. Zazwyczaj w seriach sportowych główny bohater jest niezwyciężony i choć w niektórych anime zdarzą mu się czasem jakieś potknięcia, ostatnie słowo należy do niego. Poza tym Tokuchi nie ma na swoim koncie „tylko zwycięstw”. Przecież na samym poczatku przegrał zakład z Kojimą! Nie ma to jak generalizowanie w recenzji.
Cytat:
(...) Tokuchi jest nie tylko hazardzistą, lecz również najlepszym z najlepszych psychologów, który czyta ludziom w myślach i potrafi ze stuprocentową dokładnością określić ich następny ruch – Light Yagami i L razem wzięci nie dorastają mu do pięt.(...)
Wyolbrzymienie, które nie przystoi recenzentowi. Samo przewidywanie posunięć przeciwnika leży jak najbardziej w ludzkich granicach (to że ja czy ty bym tego nie zrobił nie znaczy, że nie ma takiej osoby), Tokuchi kierował się logicznym mysleniem i nie było tu naciągnięć, problemem było perfekcyjne wcielenie planu w życie (jeśli coś ma dziwić, to to, że każdy szanujący się baseballista jest świetnym kieszonkowcem, a Tokuchi ma sokoli wzrok).
Jeśli chodzi o bohaterów, jak najbardziej można ich nie lubić, ale w żaden (a przynajmniej nie w decydujący) sposób
nie powinno wpłynąć to na ich ocenę. One Outs to popis jednej postaci – Tokuchiego i trudno zaprzeczyć, że jest to interesująca postać. Jest nie tylko nietuzinkowa, ale przy tym intrygująca. Inteligentny, bezwzględny, dążący po trupach do celu, ale też honorowy (gra na zasadach wyznaczonych przez przeciwnika i trzyma się umowy co do litery). Ze względu na specyfikę serii nie było okazji poznać bohaterów na innych płaszczyznach, ale nie zmienia to faktu, że zasługuje on na uwagę. Zastanawia mnie czemu recenzent uważa go za „pospolitego”, ciekawe jakie przykłady podobnych postaci podałby, bo ja jakoś nie mogę skojarzyć klonów Tokuchiego.
Poza głównym bohaterem mamy przygłupiego trenera, nadmiernie honorowego Kojimę, rozsądnego Ideguchiego, właściciela klubu i jego pomagierów oraz kilka innych mniej znaczących postaci pobocznych, które mimo wszystko nie były nieznaczące (jak np. Itsuki Takami czy bracia trenerzy). Wg mnie w tej sferze twórcy wykonali dobrą robotę i ocena 4 (czyli poniżej przeciętnej) jest raczej krzywdząca. Przyznam jednak, że postacie nie są najmocniejszą stroną serii, jednak tak jest zazwyczaj w seriach sportowych (wyjątkiem są anime na podstawie mang Adachiego). W tym anime najważniejsza jest fabuła, która choć jednowątkowa, jest całkiem zawiła i zmusza do myślenia.
Cytat:
(...)czasami dla odmiany profesjonalnym graczom w baseball trzeba wszystko tłumaczyć jak dzieciom, co chyba dziwi najbardziej z tego wszystkiego. (...)
Niby czemu miałoby dziwić? Czy Tokuchi tłumaczył zasady gry? Nie. Słyszałaś kiedyś może wypowiedzi żużlowców? Albo bokserów? Albo piłkarzy? Z całym szacunkiem dla tych osób, ale członkami Mensy to przeważnie nie są. Tłumaczenie Tokuchiego było potrzebne z dwóch powodów: po pierwsze nie każdy widz połapałby się o co chodzi (szczególnie taki, który o baseballu nie ma pojęcia) i takie wybiegi są specyficzne dla każdej serii sportowej (kolejny dowód na to, że niewiele serii sportowych widziałaś, skoro cię to dziwi), po drugie nie każdy zawodnik zrozumiałby trik w mig, gdyby było inaczej pewnie przeczytałbym: „każdy zawodnik drużyny Likaonów mógłby spokojnie zastąpić Tokuchiego, drużyna składa się bowiem z samych geniuszy taktyki”.
Cytat:
(...)Nie, przepraszam, jeszcze bardziej dziwi to, że właśnie ci profesjonalni gracze padają jak muchy w starciu z osobnikiem, który w lidze jest od paru dni. (...)
A serię oglądała? Bo czytając recenzję zaczynam w to powątpiewać. Widać było w jaki sposób załatwił graczy i wcale nie padali oni jak muchy. Tokuchi był mistrzem rzucania, nie powinno więc dziwić, że nie było japońskiego pałkarza który mógłby sobie z nim poradzić (skoro nawet zawodowi gracze amerykańscy nie dawali rady, a tacy też brali udział w One Outs).
Cytat:
(...) Mam też nieodparte wrażenie, że większość z ukazanych technik jest tak naprawdę zwyczajna i prosta do zrozumienia, często stosowana w grze, jednak tutaj przedstawiona została tak, jakby to był najnowszy i najbardziej szokujący wynalazek sezonu. Każda piłka, każdy rzut, odbicie czy w ogóle każda podjęta akcja przez danego zawodnika, Tokuchiego szczególnie, jest witana okrzykami zdumienia, niedowierzania i wybałuszonymi oczami, czasami jeszcze komentarzem narratora, który mówi nam, co się właśnie stało, jakbyśmy tego nie widzieli.(...)
Sądząc po wcześniejszych, niesłusznych zarzutach najprawdopodobniej oglądałaś serię po łebkach, przewijając co „nudniejsze” momenty albo odwracając głowę na boki. Dlatego zastanawiam się jakbyś je oceniła gdyby nie było tu tej „łopatologii” i tłumaczenia oczywistych oczywistości (które moim zdaniem nie były wcale takie oczywiste). Pewnie wówczas przeczytałbym zarzut: „seria jest hermetyczna, laik nie połapie się w niuansach gry i właściwie nikomu nie można jej polecić”. Przypominam, że anime leciało w telewizji i podejrzewam, że nawet w Japonii nie każdy dysponuje nagrywarką z twardym dyskiem, coby mógł sobie cofnąć i przyjrzeć się dokładniej co i jak.
Cytat:
(...) Każda piłka, każdy rzut, odbicie czy w ogóle każda podjęta akcja przez danego zawodnika, Tokuchiego szczególnie, jest witana okrzykami zdumienia, niedowierzania i wybałuszonymi oczami, czasami jeszcze komentarzem narratora, który mówi nam, co się właśnie stało, jakbyśmy tego nie widzieli.(...)
Wszystkie „ochy” i „achy” mogą irytować jeśli ktoś skupia się właśnie na nich, a nie na sednie sprawy czyli samym triku, któremu nie można zazwyczaj odmówić pomysłowości.
Cytat:
(...) Siła każdego z zawodników przez całą serię się nie zmienia, a mecze rozwiązywane są prawie zawsze dzięki geniuszowi Tokuchiego, który albo sam zajmuje się niszczeniem wrogów (w tej serii to jest całkiem poprawne określenie dla przeciwnej drużyny), albo dokładnie instruuje innego zawodnika, mówiąc mu, co ma zrobić.(...)
Jak można oczekiwać, że w ciągu jednego czy kilku meczów ktoś może „zmienić swoją siłę” !? Mało tego, jak można oczekiwać, że doświadczony i wyrobiony zawodnik jest w stanie zrobić to w sposób zauważalny w ciągu jednego sezonu (a w One Outs nie pokazano nawet całego sezonu)? Tu nie było nowicjuszy (oprócz Tokuchiego), więc nie powinno dziwić, że pozostawali na tym samym poziomie. Nie można w nieskończoność zwiększać swoich umiejętności, a gdyby komuś gwałtownie spadła forma zostałby najpewniej wyrzucony z drużyny (a raczej takie przypadki często się nie zdarzają).
Na koniec mam ciekawe spostrzeżenie. Sprawdziłem listę anime Melmothii i okazało się, że oprócz One Outs obejrzała tylko jedną (1) serię sportową !!! Aktualnie ogląda Cross Game i Basquasha, widziała niecałe 77% pierwszej serii Initial D, niecały odcinek (bądź też nieokreśloną ich ilość, ale stawiałbym na to pierwsze) Slum Dunka (czyli nawet nie 1% serii), 26 odc. (stanowiące niecałe 18% wszystkich odcinków) jednej z najgorszych (IMO) sportówek – Eyeshielda 21, jeden odcinek równie głupiego Inazuma Eleven, 6 odc. (ok. 3% całej serii, a nie liczę tu kontynuacji w OAV!) kultowej sportówki PoT… De facto jedyną obejrzaną przez nią w całości serią sportową jest Hikaru no Go (sic!). Statystyki te wyglądałyby jeszcze gorzej gdybym spojrzał na nie w dniu, w którym ukończyła recenzję. Prawdę mówiąc z mojego krótkiego „śledztwa” wynika, że wielbicielką serii sportowych nie jest (skoro porzuca większość oglądanych serii z tego gatunku, nie zna klasyków), a już na pewno nie ma odpowiedniego przygotowania, by recenzować serię sportową.
A Moderacja naprawdę gratuluje chęci przeklejenia ściany tekstu napisanej 5 sierpnia 2009. Nie wspominając nawet o pominięciu całej 3 stronicowej dyskusji z udziałem recenzentki.
I nie, nawet nie zamierzam tych trzech stron przeklejać – mnie się nie nudzi, w przeciwieństwie do innych osób.
<sarkazm mode off>
IKa
Odp. do moderatorki
„Mnie się nie nudzi w, w przeciwieństwie do innych osób.”
Odzywka godna gimnazjalistki. „Ja to jestem ponad tym, nie to co niektórzy…”
BTW, dobrze wiedzieć, że nawet moderator ma dostęp do archiwum forum. Szkoda tylko, że trzymacie te treści jedynie dla siebie. Gdyby rzeczywiście zależało ci na transparentności zwyczajnie podmieniłabyś linka, który stał się nieaktualny. Ja całej dyskusji nie kopiowałem, bo była to dyskusja ja vs. większość redakcji Tanuki, a ten formularz ma wyjątkowo skromne możliwości edytorskie.
A swoją opinię przekleiłem, bo znalazłem ją w swoich archiwach, a tej ściany tekstu nie pisałem do szuflady, ale po to by wyrazić swoją opinię. No i zmiażdżenie argumentami 13 czy 14 osób na forum o chińskich bajkach to nie lada osiągniecie – coś pomiędzy zajęciem 3‑go miejsca w rzucaniu papierowymi samolocikami, a kupieniem ziemniaków w promocyjnej cenie.
Re: Odp. do moderatorki
W kwestii linka – nope, nie podmienimy, bo nie mamy dostępu do forum, które nie jest nasze, a linka do kopii plików z dysku własnego, z powodów oczywistych nie udostępnię.
Re: Moja dyskusja, która została usunięta z forum tanuki
słabe
Zgadzam z recenzją, nie jestem pewna tylko czy polecałabym ją tym, którzy chcą obejrzeć 'coś z baseballem' – bo serii z prawdziwym baseballem wiele nie łączy, wykrzywia tylko obraz. Hmm ale może dlatego napisano 'coś', bo co to miałoby być to nie wiem;)
Wniosek jest prosty – jak ktoś chce obejrzeć anime w której naprawdę widać starcia psychologiczne i jakaś głębię postaci to niech obejrzy Death Note, Code Geass czy nawet Monstera. A jak ktoś chce przeżyć trochę dobrych sportowych emocji to Majora. ;)
bardzo dobre
Re: bardzo dobre
Dobre
Raz, dwa, raz, raz... czy mnie słychać? ;)
Jednak jako drobną uwagę należy dodać, że wspominany Akagi jak i Kaiji to oryginalnie mangi autorstwa Nobuyki`ego Fukumoto, natomiast One Outs Shinobu Kaitani. Stąd też wyniknąć mogą pewne różnice, między tymi tytułami (m.in. w kresce, bo to Fukumoto stosuje tą, dla mnie miłą dla oka, „kanciastość” postaci).
PS. Masz ciekawe podejście do sportu zawodowego, bardzo idealistyczne. Dziś, gdy najlepsi zawodnicy zarabiają krocie, a nawet szantażują swoich pracodawców, czysto rozrywkowe podejście do sportu jest mrzonką. ;)