x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Nie Uke i Seme lecz metafora dojrzewania
Ayase nie jest mężczyzną. Nie jest także kobietą. Ayase – jest jeszcze DZIECKIEM. Dzieckiem, które zostaje w brutalny sposób wprowadzone w twardy świat dorosłych. Krok po kroku codziennie odzierane z dziecięcych marzeń, złudzeń, ideałów.
Pierwsze odarcie ze złudzeń – dorośli wykorzystują dzieci dla swoich celów (Ayase uprowadzony, nafaszerowany i sprzedany). Ufność dziecięca potraktowana z najwyższą możliwą brutalnością. Taka Ufność ze strony dziecka w relacji z dorosłymi często źle się kończy. Najmniejszym, choć bolesnym jest fakt zawiedzenia zaufania przy powierzaniu jakiejś dziecięcej tajemnicy, którą „dorośli” traktują tylko jako dane, lub jako kolejną informację, którą dowolnie można szafować i wykorzystać. Natomiast najbardziej tragicznym przykładem złamania zaufania u dziecka – są przykłady dzieci uprowadzonych, wykorzystanych i pozbawionych życia przez pedofili morderców. Zazwyczaj w tak zwanym normalnym życiu nie mają miejsca aż takie skrajności. Ufność dziecięca bywa najczęściej wykorzystywana przez walczące strony układu rodzicielskiego, albo przez babcię, która nie lubi zięcia lub synowej i owe dziecko wykorzystane jest przez nią do manipulowania otoczeniem i do pobierania informacji o sytuacji w rodzinie.
Ayase ma „szczęście w nieszczęściu” że za swoją Ufność nie zapłaci najwyższej ceny – ceny życia.
Drugie miejsce w odzieraniu ze złudzeń mają pokazane tu kontakty seksualne. Inicjacja. W wielu przypadkach (przede wszystkim wśród kobiet) ten „pierwszy raz” łączył się głównie z bólem, z rozczarowaniem i z uleganiem presji. Obecne zmiany społeczne powodują, że sytuacja ulega zmianie. Ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu mało która kobieta miała jakąkolwiek przyjemność z owej inicjacji, oraz mało który mężczyzna był zainteresowany, aby sprawić jej mało bólu, a więcej przyjemności. Rolą kobiety było „dawać” a męską – „brać”. Stąd istniało sformułowanie „powinności małżeńskiej” i „obowiązku małżeńskiego” do tej pory funkcjonujące w Polsce w zapisach prawnych. W dniu podpisywania aktu małżeństwa stanowi ono składową tzw „przysięgi małżeńskiej” określającej szereg zobowiązań prawnych do których wypełnienia zobowiązane są obydwie strony zwiazku.
Ayase już pierwszego dnia jest siłą zmuszony do wypełnienia tegoż zobowiązania. I nie ma tu znaczenia brak formalnego związku. „Mąż” przyprowadza do domu swoją „oblubienicę” i wymusza pierwszy akt. Pytanie zachodzi – w którym momencie przymus i presja zmieniają się w gwałt. Każdy prawnik i policjant który zajmuje się ofiarami gwałtu wie, że muszą zachodzić ściśle określone przesłanki. Czy w tym pierwszym akcie na Ayase dokonany został gwałt według terminologii prawnej – ciężko orzec na podstawie anime. Z pewnością jednak przymus fizyczny wystąpił. A sińce na ciele Ayase są nie tylko śladami tegoż przymusu i siły, co i wynikiem delikatności ciała Ayase – dziecka.
Trzecie odarcie Ayase z ideałów dziecięcych, to uświadamianie go, że „rodzina – ideał” tymże ideałem nie jest. Ayase ma jeszcze czysto dziecięcą idealistyczną wiarę w siłę więzi krwi i relacji rodzinnych – jako tych ochronnych i dobrych. „To niemożliwe, że jego jedyny kuzyn, jedyna rodzina mógł go zdradzić i sprzedać” – myśli w swojej dziecięcej naiwności Ayase. Z tej naiwności także zostanie brutalnie wyrwany i zmuszony stawić czoła faktom. A przecież dziecięcość to właśnie czas ideałów i wiary w nie.
Ayase jest ciągle zmuszany do dojrzewania, do przekonania się dosłownie na własnej skórze – jak trudny i brutalny bywa „świat dorosłych”. A jednak jego silny naiwny idealizm dziecka oddziałuje na rozgoryczonego, stwardniałego wewnętrznie Seme. Widać to szczególnie w scenie, gdy „brat” Seme mówi do oprawców, że Seme nie przyjdzie tam jak rycerz uwolnić swoich bliskich. Że to nie jest ten typ człowieka. A jednak ów brat się myli. Idealizm Ayase zdążył już wywrzeć wpływ na Seme, który nie mógłby teraz kogoś bliskiego zostawić na pastwę losu, a raczej na pastwę zbirów i przemocy.
I nie jest to w żadnym razie próba wybielania Seme na siłę. On po prostu jest typowym – bardzo dominującym mężczyzną, który do tej pory wszelki opór i sprzeciw przyzwyczajony był łamać siłą. W jego pozbawionym złudzeń dotychczasowym życiu brak było miejsca na jakiekolwiek ideały. A jednak zetknięcie się z Ayase idealistą – dokonuje pomału wyłomu w twardym pancerzu Seme. I podobnie jak światło świecy przedziera się przez mrok, tak światło ideałów Ayase przenika pomału w mrok przekonań Seme.
Nigdy nie nastąpi pełne wyrównanie potencjałów. Bo Seme jest twardy, silny i dominujący, a Uke delikatny i wrażliwy, ale dwie strony w układzie zawsze będą na siebie oddziaływać, zwłaszcza wówczas gdy prezentowane postawy są silne. Uke jest zmuszony poddać się władzy Seme, ale jego silny idealizm dziecka także będzie tutaj brał udział we wzajemnym oddziaływaniu. Dlatego też – „brat” Seme jest wdzięczny Ayase za sprawienie, że Seme stał się pod wpływem Ayase „bardziej ludzki”.
Okane ga nai
Okane Ga Nai
Połowa odcinka : „Nie,nie wierzę,to nie może być ten SAM głos!”
Po obejrzeniu jednego odcinka „Okane” zaczynam oglądać jeden z epków „Kuroshitsuji” gdzie występuje Grell
NIE! NIECH MNIE KTOŚ USZCZYPNIE!!
AYASE GŁOS PODKŁADA OSOBA
PODKŁADAJĄCA GRELLOWI!!!
Re: Okane Ga Nai
Re: Okane Ga Nai
Złe, ale...
Nie mniej jednak polecam je do obejrzenia, najlepiej w towarzystwie (ludzkim i alkoholowym), bo w sumie ubaw miałam niezły. Gdybym oglądała to sama to być może nie bawiłoby mnie aż tak, ale z kimś to idzie się zabawić. Jeśli ktoś nie ma co zrobić z dwiema godzinami swojego życia to polecam. Nie żałuję, że obejrzałam, mimo tego, że anime nie zasługuje nawet na 1/10, bo to jest absolutne ZERO.
Okane Ga Nai
Recenzyja
Taa, jasne...
I jeszcze Ayase miał te wieeeeeelkie jak spodki oczy… O‑O
1/10
Na serio nie polecam tego anime, obejrzałam całe i kompletnie nie zaczaiłam o co chodzi w odcinku 4 xd Ogólnie to te anime jest porażką!
Zniechęcenie!
ZERO za postaci
ZERO za fabułę
ZERO za oprawę
ZERO za wszystko!
Eh.
Dwie minuty później wyplułam herbatę prosto na klawiaturę…
...przez poziom tej produkcji.
Żałosne. Ayase mnie wkurzał. Ten jego piskliwy głosik i zamartwianie się. Prawie jak „Trudne Sprawy”. Mimo iż to jest mój ulubiony seiyuu (Jun Fukuyama), tutaj się zawiodłam.
Jedynie co jestem w stanie napisać to: 1.
chore...
Oglądając te anime, miałam wrażenie, że oglądam kolejnego hentaia. Koślawa grafika i powykrzywiane ryje -są. Denni bohaterowie- również. Uke wygląda tak, że na początku można pomylić te anime z loliconem. Ja rozumiem, uke często są delikatne i lalkowe, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie… Fanie anime jak i yaoi powinni trzymać się od tego z daleka, chyba, że są na sali masochiści i fani shota.
Raczej nie.... ;//
A anime ... i tyle mogę powiedzieć. Dziwne i dla mnie niezrozumiałe. Takie trochę na odwal. Ale co kto lubi…
Re: Raczej nie.... ;//
Re: Raczej nie.... ;//
Do zapomnienia!...
Mianowicie chodzi mi o fenomenalną recenzję Okane ga Nai – tak się przy niej uśmiałam, że koleżanka zaglądała do pokoju, w którym przebywam, by sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Droga recenzentko, podziwiam Cię za to, że wytrwałaś przy tym strasznym tytule i zdołałaś jeszcze popełnić dobry tekst, ja odpadłam po dwóch odcinkach.
Re: Do zapomnienia!...
Pochwalę się przy okazji, że nie tylko wytrwałam, a nawet obejrzałam Okane ga Nai dwa razy :D Jak przyszło do pisania recenzji, to okazało się, że mój mózg zastrajkował i wyrzucił jakiekolwiek wspomnienia z pierwszego seansu (poza wspomnieniem szoku, gdy koleżanka na moje: „Skąd ja znam ten głos…?” odpowiedziała: „To Jun Fukuyama”).
Pomożecie mi szukać mózgu?
co do postaci no to – wielkolud i dziecko.. jak w ogóle Kanou wygląda przy takim drobnym Ayase… :| aa i wkurzał mnie głos Aya :/
U mnie podziałało i przyznam się bez bicia, że seria nawet mi się podobała, chociaż zapewne jest to efekt przeczytania pierwowzoru^^"
chore..
kliknij: ukryte Kuzyn sprzedaje na aukcji kuzyna za pieniądze. Ten go przetrzymuje, wykorzystuje a zarazem się troszczy.. koniec końców wychodzi na to, że oboje są bardzo samotni i zaczynają się lubić i rozumieć.. a ten przetrzymywany ciągle się wzrusza, płacze i narzeka..
Czy takie coś jest normalne? ;D
Chciałam zapomnieć...
Nie obejrzałam całego i czuję się w pełni usprawiedliwiona. Był to jeden z gorszych momentów, jakich doświadczyłam w swym niezbyt długim życiu. Jeśli ktoś ma chociaż odrobinę poczucia estetyki oraz potrzebuje przynajmniej namiastki fabuły oglądając anime, odradzam.
A teraz przepraszam, udam się zrobić sobie pranie mózgu z nadzieją, że ten koszmarek odejdzie w zapomnienie.
... to by było na tyle.
:)
Dygam.
lol
Istna parodia
To co zobaczyłam powaliło mnie. W negatywnym sensie. To anime nie zasługuje na ocenę 1! Wszystkie inne anime z oceną 1 powinny się obrazić… „Okane ga Nai” to masakra pod każdym względem. Do napisania scenariusza zatrudniono chyba zespół składający się z wariatów i sadystów. Osoby odpowiedzialne za grafikę spiły się najmocniejszą rosyjską wódką. Co do oprawy dźwiękowej to popieram teorię osoby recenzującej o zamknięciu Juna Fukuyamy w kiblu. A tak lubiłam jego głos jako Leloucha…
Radzę Wam, ludzie: nie oglądajcie tego, chyba, że chcecie zgubić swój mózg, jak ja.
Tlenu! Tlenu!!!
Dzięki niebiosom, że nie to pierwsze, bo wzrok jeszcze mi się na coś przyda, a ta seria…
Jeżeli ktoś nienawidzi yaoi i chce do tego gatunku kogoś innego mocno zniechęcić (w moim przypadku jest już za późno) niech poleci mu tę serię. To anime zadziała jak spray na yaoistki we wczesnym stadium rozwoju:P
Drewienka
Osobiście uderzył mnie bezsens i płytkość całej historii, który bije po oczach tak demonstracyjnie, że podasz i zastanawiasz się na jakiej planecie tak właściwie mieszkasz, ale mimo to był on tak absurdalnie głupi, że momentami aż śmieszny:P
Mimo to cieszę się, że nie ma więcej odcinków z tymi chodzącymi drewienkami, które bardzo nieudolnie próbują naśladować postacie z prawdziwego yaoi;)
muahahahaha :D
No wiec mi sie to..-to bardzo p..p..pooo..ppp..podooo..ugh… po*kaszel*alo. Serio. Slowo harcerza :> Juz tlumacze:
a wiec p..p..po*kaszel*..alo mi sie ono, poniewaz dokladnie w 100% zaspokoilo ono, nawet z nawiazka, moje oczekiwania :)
hehe.. :D
ahem. Kontynuujac, tlumacze dalej: gdy natknelam sie na to‑to i zobaczylam tego screeny powiedzialam sobie 'heej moze co prawda tutaj diabel faktycznie *jest* taki straszny, jak go maluja, ale przynajmniej obejrze i bede mogla wreszcie jakas 1ke wystawic :]'. Wiec sie ogarnelam, zagryzlam mocno klawiature, chwycilam sie biurka i to‑to odpalilam..
..po czym ocknelam sie chwile pozniej, czujac dziwna wilgoc na ramionach.
Okazuje sie, ze najprawdopodobniej wlasnie odkrylam metode, ktora stosowali starozytni egipcjanie przy mumifikacji zwlok. Wiecie, uplynnianie mozgu i wylewanie go przez nos. Chociaz nie, egipcjanie byli lepiej wychowani – mieli na tyle kultury, zeby zaczekac z tym precederem, dopuki nie umrzesz. Heh.
Tak, czy inaczej, gdy zebralam sie spowrotem do kupy, wrocilam tu zeby ocenic to..no, to‑to i jakos tak mi sie przeczytalo recenzje. Usmialam sie jak malo :)
Tak wiec nie liczac chwilowego urwania filmu.. nie dosc, ze sobie skorzystalam na tym‑tym (przepraszam ale slowo 'anime' naprawde mi tutaj przez klawiature nie przejdzie), to jeszcze sie przez chwile zdrowo posmialam. Polecam..huehue
************************************************
Aha. Bylabym zapomniala. A'propos robienia potwornie i nieznosnie zniewiescialych uke.. Tak sobie pomyslalam, ze nasz odbior tego rodzaju postaci, moze byc spowodowany – przynajmniej po czesci (bo niektorych rzeczy juz naprawde nie da sie usprawiedliwic) – pewnymi Roznicami Kulturowymi (TM). Heh. Mam na mysli to, ze jakkolwiek by nie patrzec japonia jest krajem dosc mocno konserwatywnym pod.. pewnymi wzgledami. Ta, mam na mysli kobiety. W sesie, ze japonczycy dalej maja zakorzeniony ten obraz kobiety slabej, nieznosnie mimozowatej, uleglej, ktora calym swoim kruchutkim jestestwem oprze sie na Silnym Mezczyznie (TM). Moze troche przekolorowuje.. ale ja tak lubie :p No wiec, kontynuujac, mysle ze w relacjach seme‑uke, gdzie uke jest z zalozenia taka „kobieta”, japonczycy przekladaja na niego w pewnej mierze wlasnie ten wizerunek „kobiety”. Same te nazwy o tym swiadcza (ten, co atakuje oraz ten co 'odbiera, dostaje'). A ze u nas (w sesie europa/stany) tlo kulturalne jest zupelnie inne, tak tez postaci tworzone w ten sposob wydawac sie nam moga chwilami dziwne, nie na miejscu albo czasem po prostu glupawe xD
Re: muahahahaha :D
Poza tym wydaje mi się, że sprawa homoseksualizmu jest jednak w Japonii inaczej postrzegana niż u nas, na Zachodzie, i przerabianie uke na babę, żeby było poprawniej, wcale nie jest aż tak potrzebne.
Re: muahahahaha :D
Jak zreszta sama napisalam – ja tez nie :) Pomyslalam po prostu, ze moze to w pewnym stopniu tlumaczyc ta.. manie przerabiania facetow (doroslych, czy nie) na zniewiesciale, rumieniance sie. (czasem) zgola wyploszowate niby‑dziewoje.
mwahahahaha...
„Zabiegiem, który zawsze mnie dziwił w niektórych mangach i anime yaoi (pojawiającym się także w Okane ga Nai), jest zrobienie uke tak dziewczęcego, że od bycia prawdziwą dziewczyną odróżniają go tylko wybrzuszenia i ich brak w strategicznych miejscach. Wydaje mi się to okrutnie nielogiczne – bo skoro strona podporządkowująca się i tak wygląda jak kobieta, to czemu po prostu nie zrobić z tego zwyczajnego shoujo? W efekcie otrzymujemy tytuł, w którym głównymi bohaterami są facet i prawie‑baba, i takie z tego yaoi, że o kant krzywej facjaty Kanou rozbić.” Też zwróciłam na to uwagę i strasznie mnie to wkurza xD dla mnie zarówno seme jak i uke, powinni być NORMALNYCH rozmiarów, bez barow i kończyn 2x dłuższych niz normalnie, i uke w żadnym wypadku nie powinien przypominac dziewczyny. Szczerze mowiac, móglby miec jakies zadrapania na twarzy czy plaster, bo ja lubię takich.. urwisowatych. xD ale do rzeczy, w życiu nie obejrze takiego chłamu, jakim jest Okane ga Nai.
yyy?
reszta bohaterów wywołała u mnie niepohamowany wybuch śmiechu. tzw. ,,kolumienki''. śmiałam się tak, że aż się zakrztusiłam.
nie oglądać, chyba, że chcecie tracić czas. albo jesteście masochistami… (nie obrażając nikogo)
Say.
Jak można recenzować ekranizację mangi, której się nie czytało?
A anime.. nie powiem, istny bestseller. Tak górnolotny, że ja, niegodny człowiek nie mogłam tego oglądać, bo treść i artyzm wykraczały poza me możliwości umysłowe. Polecam osobom, które mają dylemat moralny – żyć, czy nie – zniknie problem bezrobocia, przyrost naturalny znowu będzie ujemny, zakłady pogrzebowe staną się fabryką pieniędzy i takie tam..
Normalnie
koszmar dla fana
Dostałam więcej niż chciałam.
To anime nie jest złe, jest tak beznadziejne, że wręcz dobre. Mamy koszmarną wręcz kreskę, straszną animację (ach, te stop‑klatki i mazajkowa cenzura), masakrycznie puste tła i koszmarną muzykę.
I co bohaterowie! Słów mi brakuje. Mamy studenta o wyglądzie trzysnastoletniej anorektyczki z oczętami myślą nie skażonymi, brwiami jak parówki i umyśle chomika. Mamy biznesmena‑mafioze który chyba w drzwi wchodzi bokiem (bo mu się bary nie mieszczą), a myśli wolniej niż ZXSpectrum. Mamy kolumnienki, pardom, filary, pardom, klony… no bliźniaków, których nie ma (robią za regały). No i przystojnego okamę, którego da się o dziwo lubić, ale który najlepiej wygląda z daleka. Mamy też prawdziwą miłość, objawiającą się szantażem, porwaniem, gwałtem, de facto uwięzieniem i próbą wkręcenia do pornola. Prawda, że romantyczne?
I jestem jeszcze ja, skowycząca ze śmiechu przez cztery odcinki.
Polecam tylko masochistom, miłośnikom bardzo złych anime i kolekcjonerom kuriozów. Z dumą umieszczam „No money” na tej samej półeczce, co „Legend of Duo”, „Flash Gordon” i dzieła Ed'a Wood'a – wybitnie tragicznych filmów. Zasłużone 1/10.
o rany....
rzadko się zdarza żebym źle komentowała anime yaoi, ale to po prostu w ogóle mnie nie ruszyło. kreska taka na niskim poziomie, muzyka jako taka niska, fabuła beznadziejna, szkoda pisania…
nie podobało mi się to w niczym
mocne
hahaha
anime denne ale recenzja super
A recenzji gratuluję. Świetna :)
Re: anime denne ale recenzja super
:D
Mój Boże ==""
Ale faktem jest, że podczas czytania recenzji nie wyrobiłam ze śmiechu xDD
Za ten tekst:„nie udało mi się dostrzec żadnych zalet czy sensu. Najprawdopodobniej z żalu poszły się powiesić” i kilka innych perełek autor recenzji powinien dostać Oscara xD
Pozdrawiam ^^
crystal girl@..
to był sam anal..
o czym w ogóle mowa?
co do samego anime – patrz tytuł komentarza. to nie jest anime, to jest profanacja gatunku yaoi, jak to ktoś wcześniej napisał. czemu nie mogą brać na warsztat uroczych animców w stylu choćby Junjou Romantica? przecież takich autorów jest więcej, ale nie, oni musieli stworzyć tego potwora. nie zrozumiem Japończyków.
No dajcie spokoj
Niezmienia to faktu ze poplakalem sie ze smiechu czytajac ta recenzje, pozdrawiam autora.
OMIJAĆ !!!
1. Bezmózgiego Ayase.
2. Obrzydliwości, bo co innego delikatne sceny zbliżeń pomiędzy ukochanymi a co innego sceny gwałtu. Osoby lubiące to anime muszą być chyba sadystami i czerpać przyjemność z oglądania systematycznych gwałtów.
3. Fabuły… Zaraz jakiej Fabuły!!!
4. Nie rozumiem jednej rzeczy to, że facet jest gajem znaczy chyba,że nie pociągają go kobiety, które pozbawione są męskości. Dlaczego więc Ayase od kobiety rożni się tylko brakiem biustu bo wątpię czy posiadał własny „interes” ?
5. Seme wyglądał jakby ktoś go rozciągnął, poszerzył walcem i pacnął parę razy młotkiem w twarz.
Nie polecam… Baa! Wręcz radze trzymać się z daleka i nie zbliżać nawet z długim kijem w łapie.
P.S. Recenzja mnie zabiła, a to wszystko na górze napisał zombie czy tez duch. Moje ciało rozerwało się na skutek niepohamowanego śmiechu. Recenzja jest idealna mam tylko jedno zastrzeżenie bo już nigdy nie będę potrafiła oglądać Code Geass bez tego fragmentu o stoperanie w głowie.
Atakują klony, będą nas miliony...
Grafika to osobny koszmar. Jedyne co w miarę ładnie się prezentuje to niektóre widoki miasta nocą. Reszta jest paskudna i wygląda jakby rysownik nienawidził yaoi i w ten sposób postanowił zemścić się na fankach (biorąc pod uwagę jak durne jest to anime, może faktycznie tak było). Oczami wyobraźni widziałam jak główny bohater jedną łapą miażdży śliczną główkę Ayase, szkoda że nic takiego nie miało miejsca… Panie odpowiedzialne za mangę muszą być fankami Mayu Shinjo, strach się bać…
PS Dobra robota Eas, świetna recenzja :)
To anime...litości