Komentarze
Casshern Sins
- Re: Trochę dziur... : Ryuki : 8.05.2021 17:06:03
- Re: Trochę dziur... : Kurubuntu : 8.05.2021 16:21:21
- Re: Trochę dziur... : Ryuki : 8.05.2021 10:26:08
- Re: Trochę dziur... : Kurubuntu : 8.05.2021 03:09:57
- Re: Trochę dziur... : Ryuki : 8.05.2021 02:03:40
- Re: Trochę dziur... : Kurubuntu : 7.05.2021 23:47:40
- Re: Trochę dziur... : kircia : 7.05.2021 21:56:24
- Re: Trochę dziur... : Kurubuntu : 7.05.2021 21:45:03
- Re: Trochę dziur... : kircia : 6.05.2021 22:14:20
- Trochę dziur... : Kurubuntu : 6.05.2021 03:15:51
Trochę dziur...
kliknij: ukryte Odcinek 17 gdzie dochodzi do punktu kulminacyjnego związanego z tą trójką dzieciaków. Okazuje się, że Ringo jest kimś specjalnym, tak specjalnym, że dostaję od nich kolorowy kamulec, który może rozwiązać ich problemy z Ruiną. Dziadek leci do swojego labo, aby zbadać to tęczowe cudo, a widz oczekuje jakiegoś przełomu. I co? I patyków sto! Dziadek przyjeżdża, oznajmia, że całe te leczenie to przekręt, ale zmienia zdanie po zobaczeniu ozdrowieńców.
To po cholerę był ten cały motyw? kliknij: ukryte Spodziewałem się, że ten kamień stworzy jakieś alternatywne rozwiązanie, będzie jakimś asem w rękawie czy coś, a wątek został całkowicie wygaszony.
Szkoda, bo historia jest angażująca i prosta, i pewnie przez to mi to tak doskwiera…
Właśnie co do wspomnianej fabuły, nadziwić się nie mogę jak w tak genialny sposób udało się twórcom przez 24 odcinki powtarzać jeden i ten sam motyw w kółko. Nieważne czy do tego używali malowania miasta, budowania wieży czy walk, wszystko kończyło się na kliknij: ukryte pogodzeniu się ze śmiercią i wykorzystaniu pozostałego czasu. To by mi nie przeszkadzało gdyby nie odczucie, że autorzy z jakiś dziwnych powodów próbują ten prosty przekaz zakopać pod symboliką by wyjść „ambytnie”( nie mówię, że tak było tylko takie odczucie miałam ). No oprócz tego były jeszcze te dwa odcinki koło siebie gdzie ta sama postać nauczyła się tej samej lekcji podwójnie, raz we śnie( czy czym tam był ten monolog ) a raz na jawie… O i oczywiście nastąpił zgrzyt z moim własnym podejście co do kwestii nieśmiertelności, całkowicie przeciwnym z twórcami( nie widzę w niej klątwy ).
Jednak najgorsze były postaci. Żadna z nich nie miała w sobie czegokolwiek interesującego i kiedy ich problemy mogły dawać jakieś odczucia ich brak ikry mocno to tępił. Zwłaszcza główny bohater. Z powodu bycia osobą mocno skupiającą się na głównej postaci, moja przyjemność z seansu dzięki jego nijakości mocno ucierpiała.
Z tego co mi się podobało to na pewno część tych krótkich historii miała fajny klimat. Zwłaszcza odcinek w którym Casshern spotkał po raz „pierwszy” człowieka( btw, najfajniejsza postać w anime jak dla mnie ). Chociaż akurat z powodu tego, że ludzie nadal istnieją i pewnie mają normalny cykl życia ten tekst z końcówki stracił sens. Oprócz tego oczywiście bardzo ciekawa grafika i niesamowita animacja bardzo dobrego studia. W taki sposób anime zyskało ode mnie 7/10 na mal'u. Jednak podobnie do Fantastic Children nigdy ponownie go nie obejrzę bo moja ocena walnie bardzo mocno w dół. Teraz jeszcze byłoby gorzej bo jeśli uważam, że Space Dandy w jednym odcinku w drugim sezonie podobny motyw zrobił lepiej niż Cassern w 24… yeah.
Jednakże, jak dla mnie jest to jedne z najlepszych anime jakie oglądałem, a na pewno najlepsze jakie oglądałem od dłuższego czasu. Istotą świetności tej serii jest według mnie prosta fabuła i przekaz i arcysolidne wykonanie (serio, grafika i muzyka to cudo).
Osoby, które chcą obejrzeć jakąś głośną przygodówkę, niech spróbują czegoś innego, tak samo Ci, którzy chcą czegoś bardziej wymagającego. Ale jak masz ochotę na niezobowiązującą, ale za to piękną historię, uderzaj w ciemno!
Przeciętne
„Nie mogę umrzeć, ale czy potrafię żyć?”
Seria będąca przenośnią, zamyśleniem nad sensem życia, jego końcem. Nieśmiertelny bohater przemierza świat, a raczej to, co z tego świata zostało.
Seria o tym, ile warte jest życie wieczne, o tym jak powinno się umierać, o wartości każdego życia i pysze tych, którzy czują się bogami. Niby banalnie, to już wielokrotnie było, ale jest tu ukazane z ciepłą prostotą, to trafia.
Seria bardzo ciekawa graficznie, z pewnością trudna w odbiorze. Skłania do rozmyślań, mimo że w każdym odcinku są jakieś walki, to nie jest to seria akcji. I nic nie jest podane na tacy, widz musi sam wydać osąd, musi sam zadecydować, jak daną postać, dane zachowanie ocenić.
Przez sporo pierwszych odcinków Casshern po prostu przemierza pustkowia, napotykając na swojej drodze różne istoty, każda z nich niesie ze sobą pewna prawdę, historię. Przyznam, że około 14 odcinka seria zaczęła mnie nużyć, w momencie, kiedy właściwie pojawił się stały watek, zmierzający do zakończenia.
Ostatnie odcinki dosłownie pochłonąłem, było już bardzo interesująco.
W ucho wpada przecudna piosenka, „Path”, pojawiająca się pierwszy raz w ósmym odcinku, potem słychać ją co jakiś czas w smutniejszych momentach.
Seria na pewno niezwykła, polecam.
Casshern jest jedną z tych postaci, które nie są zbudowane na tym, co i jak mówią, ale na tym, czego powiedzieć nie umieją – z niewiedzy czy nieumiejętności ubrania myśli w słowa. I to główny powód, dla którego jest to postać tak ciekawa.
Serii tej wyrządzono jedną krzywdę w toku realizacji pomysłu: kliknij: ukryte śpiew Janis, zwłaszcza ten pierwszy „występ”. Koszmar i nieporozumienie. Jak wepchnięty na siłę kawał klimatu z jakiegoś licealnego mjuzikalu. Pasuje do całości jak kwiatek do kożucha.
Z pomniejszych zalet: fryzura Cassherna, jego piękne, smutne spojrzenie i ostatnia minuta całej serii, która skłoniła mnie do podniesienia oceny o cały jeden punkt.
Bardzo ciekawe
Aha...
Może sie to i owo nie podobać, ale po co to wspominać i wciskać, że się nie podoba. Miała być recenzja a wyszło ... narzekanie na inne anime. Takie rzeczy to można w komentarzach pisać, a nie w recenzji do zupełnie innego anime.
tytuł do lubienia lub nie - ale na pewno się wyróźnia
Zaletę ( przynajmniej dla mnie) stanowiło też opowiadanie odrębnych historii na tle osi fabuły – to serię wzbogacało i pozwalało zatrzymać się, pomyśleć, zorganizować w głowie elementy układanki, a nawet odkryć nowe. To również jeden z nielicznych tytułów, w których równie szybko potrafiłam się wczuć w sytuację bohaterów i przeżywać dramaty razem z nimi (może poza przypadkiem Cassherna, gdyż jego dramat był niestety zbyt dramatyczny ;) ). Chyba na zawsze zapamiętam też Sophitę i Margo, a co do samego Cassherna – cóż, nie zamierzam piać z zachwytu, jednak zdołałam mu współczuć i z uwagą śledzilam jego losy. Sądzę, że on jak i reszta postaci są dobrze skonstruowane i stanowią zalete serii.
No, ale teraz najważniejsze… Nawet, jeśli komuś sama historia nie przypadnie do gustu, warto obejrzeć choć dwa odcinki dla grafiki ( z pewnością oryginalna, a osobiście mam słabość do wszystkiego, co się wyróżnia ;) ), unikatowego nastroju oraz… muzyki. Szczególnie poruszył mną ost Luny – z początku nie zwróciłam na niego uwagi, ale po kilku razach, gdy zaczęłam kojarzyć go z niektórymi obrazami, stał się jednym z moich ulubionych. Naprawdę znakomity.
Cóż, anime to na pewno nie spodoba się każdemu, ale i tak zachęcam. Przyznaję, że sama ledwie przebrnęłam przez pierwszy odcinek, potem też zdarzały się gorsze chwile, jednak było warto. Dużo więcej z tego anime wyniosłam niż straciłam. A to, co wyniosłam, należy do jednych z moich lepszych wspomnień ;D
Odliczanie w dół...
Prostota troche jak w Kaiba, kreska naiwna, ale ze swietna animacja. Wedrowka obiecujaca klimat conajmniej jak w Ergo Proxy z ciekawymi epizodoami.
Intrygujace intro dokladajace maly kawalek puzzli do historii, wiec chce sie ogladac dalej i tak powiedzmy do 10 odcinka.
I co potem? Powtorka z Soul Eatera – robi sie z tego zwykla przygodowka, dopiero od 21 odcinka dzieje sie jeszcze cos interesujacego, wszystko posrodku serii jest do bólu przewidywalne i śmierdzi sztampą.
Trzeba mi było doczytać reckę do końca, bo do tej serii potrzebna jest instrukcja obsługi;)
Gdyby przycieto odcinki do istotnych rzeczy to byloby calkiem niezle.
Idealny środek usypiający
graficzne cudo, nasiąknięte czymś więcej
krótko mówiąc, napewno te anime jest piękne, ale niełatwe w odbiorze, oglądanie sprawia przyjemność, ale z posmakiem goryczy,czegoż innego można oczekiwać po świecie pełnym rozpadu
Moja ocena: 8+/10
Jeżeli będziesz cały czas blaskiem, który się nie wypali, oślepniesz.
Hmm
Charekterystyczne cechy...
kliknij: ukryte Na końcu ta dziewczynak czeka na Casshern`a.No i właśnie fajnie jak by zrobili specjal o tym jak przybyl po nią.
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
Bez wątpienia Casshern nie jest postacią banalna tak, jak to Autor próbuje wmówić czytelnikom. Sęk w tym, że to anime operuje przede wszystkim obrazem i klimatem. Słowa są tam na tyle rzadkie, że aż pomijalne.
Wystarczy niedrogi autorze trochę wyobraźni. Nadętym pismakom w sferze anime SGA mówi NIE!
Klasa!
Grafika trzyma naprawdę wysoki poziom, tła szczegółowe, postacie charakterystyczne, a walki, cóż, widać, że Casshern ma moc. Widać, że został stworzony jako maszyna do zabijania. W pojedynkach z Dio widać doskonale, iż obaj mają ogromną moc.
Szalenie spodobały mi się odgłosy walk. Muzyka wpada w ucho, nie przeszkadza, ale daje o sobie znać, podkreślając to, co się dzieje.
Nie spodobało mi się natomiast to, jak skończyły pewne osoby, ale to już wina mojej wrażliwości, a nie twórców.
Jest to anime godne polecenia, nawet mimo paru wad, które jednak giną pod naporem zalet.