Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Fuyu no Sonata

  • Avatar
    A
    Subaru 10.08.2012 08:32

    Telenowela jak nic. Wyraźnie to czuć, co jednak nie jest tu wadą, a wręcz zaletą, bo rzadko można zobaczyć dobry melodramat.

    Jest ckliwa muzyczka, ale wpada w ucho, przyjemna. Jest patos i wzruszenie, ale głównie w przyzwoitych ilościach, nie drażnią. Fabuła ma nagłe zwroty akcji, są wypadki, niespodziewane wydarzenia. Ale z drugiej strony.. większość potrafiłem przewidzieć i nie było trudne odgadnięcie tych „największych” spisków i tajemnic.
    Jako rozrywka seria sprawia się dobrze, nudzi tylko momentami, paradoksalnie – blisko końca. Pierwsze kilka odcinków absolutnie zachwyciło mnie swoim realizmem, głębią, bohaterami, którzy zdają się być tacy prawdziwi. Nacisk kładziony jest oczywiście na uczucia i są one tu pokazane bardzo dobrze, choć nie może zabraknąć nagłych ucieczek, skrytych łez i nieporozumień miłosnych. Chwilami miałem ochotę wkroczyć na scenę i wykrzyczeć im, że koniec tego mazania się, że jest tak i tak, żeby w końcu się ułożyło, ale cóż..

    Szczegóły takie tak zblaknięcie farby do włosów cieszą oko, design postaci jest staranny i realistyczny. Koreański zupełnie mi nie przeszkadzał. Muzyka nostalgiczna, grafika dobra. Czego chcieć więcej?

    Myślę, że ta seria idealnie sprawdziłaby się na zimowe wieczory, Zimowa Sonata. Dramat, okruchy życia, miłosne rozterki w jednym z lepszych wydań, o ile komuś telenowelowa nutka nie przeszkadza.
  • Avatar
    A
    Maciejka 22.06.2012 16:00
    "The best house is the one you build in each other's hearts"
    Na wstępie mogłabym powielić pytanie użytkownika pode mną – jak to jest możliwe? Wierzę, że wynika to tylko i wyłącznie z faktu, iż widzowie nie są przyzwyczajeni do języka koreańskiego i dlatego zrezygnowali z oglądania. Miałam na szczęście ten komfort, że na swoim koncie posiadam obejrzanych kilka koreańskich dram, dlatego język nie był mi straszny, chociaż czasami w trakcie słuchania dialogów i tak łapałam się na myśleniu: „Jeju, jak oni dziwnie intonują wyrazy!”, ale do rzeczy.

    Cudowna, dojrzała opowieść, za którą serce nakazuje mi wystawić pełną dziesiątkę, ale rozum oponuje. Oponuje, ponieważ Sonata nie jest produkcją idealną – właściwie przypomina bardziej telenowelę niż wszystkie japońskie filmy animowane, które widziałam, co jednocześnie sprawia, że wyróżnia się na ich tle, lecz żeby docenić tę historię, trzeba naprawdę lubić romanse, bo to romans w najczystszej postaci. I tak mamy tutaj: częste zbiegi okoliczności – dwie postacie akurat spotykają się w tym samym miejscu; nieustannie lądującego w szpitalu Joon­‑sanga; przeszłość, która jest przeszkodą na drodze do szczęścia – nie będę rzucać tutaj spoilerami, ale z tym rodzajem przeszkody spotkałam się już nie pierwszy raz, z tą jednak różnicą, że tutaj widz praktycznie od początku dostaje drobne wskazówki dotyczące prawdy i jeśli jest chociaż trochę skupiony, to nie powinien mieć problemów z połączeniem faktów, a samo kłamstwo jest moim zdaniem odpowiednio umotywowane.

    Spodobało mi się to, że nikt nie był z gruntu zły – z początku myślałam, że matka Joon­‑sanga i Chelin okażą się takimi osobami, ale dosyć szybko wyszło na jaw, jakie były w rzeczywistości. Relacje między postaciami zostały zbudowane naprawdę dobrze i piszę to, mając na myśli szczególnie początkową wręcz nienawiść Joon­‑sanga i Kim Sang­‑hyuka do siebie, która na przestrzeni tych dwudziestu sześciu odcinków zmieniła się w cieplejsze, prawie przyjacielskie uczucie. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała tutaj o parze głównych bohaterów – sam Joon­‑sang czasami postępował według mnie niezrozumiale; zdarzyło mi się nawet pomyśleć, że zachował się w stosunku do Yu­‑jin egoistycznie  kliknij: ukryte , ale lubię go mimo wszystko za jego uczuciowość i dobre serce. Teraz pora na Yu­‑jin, która bez wątpienia stała się moją ulubioną bohaterką ever. Od czasów licealnych w pierwszych odcinkach aż do ostatnich minut była kochającą, ale silną i rozsądną kobietą, która wiedziała, czego chciała i starała się po to sięgnąć własnymi rękoma. Szczególnie pod koniec pokazała, że nie jest bierną księżniczką czekającą na swojego księcia i potrafi przejąć inicjatywę.

    Winter Sonata
    dostarczyła mi wielu przeróżnych emocji i zajęła u mnie ważne miejsce – na pewno długo będę pamiętać przeuroczą scenę lepienia bałwanów, wzruszającą modlitwę Joon­‑sanga w kościele oraz wydarzenia w bazylice i powiązaną z nią piękną historię Claude’a i Joan. Nie wiem, komu powinnam Zimową Sonatę polecić, bo jest to z pewnością rzecz specyficzna w porównaniu z tym, do czego przyzwyczaił nas japoński przemysł animowany. Jeśli ktoś oglądał kiedyś chociaż jedną telenowelę i nie zgrzytał zębami, niech śmiało próbuje, może akurat opowieść do niego przemówi. Ja sama przez kilka pierwszych sekund zastanawiałam się, czy to aby dobry wybór na spożytkowanie około jedenastu godzin życia, ale na szczęście piękny i melancholijny opening podpowiedział, że to musi być coś dla mnie.

    Pisząc komentarz, w międzyczasie oglądałam ostatni odcinek i zalewałam się łzami, ale tak to właśnie wygląda, kiedy jest się głupią dziewczyną o zbyt rozwiniętej empatii i wrodzonej wrażliwości. Wystawiam ocenę na gorąco, wciąż pod wpływem emocji - Sonata obiektywnie z pewnością na dziesiątkę nie zasługuje, ale ja przecież jestem głupią dziewczyną.
    • Avatar
      Maciejka 22.06.2012 16:06
      Re: "The best house is the one you build in each other's hearts"
      A, mam jeszcze pytanie – dlaczego nie ma żadnych wyróżników do tej serii? Ciężko ją przez to na tanuki odnaleźć, nie znając tytułu.
      Proponowałabym dramat, romans i josei.
      • Avatar
        Avellana 22.06.2012 17:17
        Re: "The best house is the one you build in each other's hearts"
        Nie ma, ponieważ nikt ich nie podał… Uzupełnione zgodnie z sugestią, dziękuję :)
    • Avatar
      Amarette 1.12.2014 18:35
      dramat, Romans i Josei :)
      Bardzo trafny komentarz :) niestety też się dziwię czemu takie tytuły są tak mało znane xp na szczęście poleciły mi go niedawno aż dwie osoby :D więc trochę to ociepla to wrażenie zapomnienia xp

      Czegoś takiego naprawdę ze świecą szukać w współczesnych produkcjach anime, w zasadzie z tych nowszych przychodzi mi namyśl jedynie cykl o Emmie (tyle, że kostiumowy, a Sonata jest współczesna).

      Zgadzam się, że Yu­‑jin była świetną postacią kobiecą :) od początku dało się ją polubić, przejąć jej emocjami i kibicować w dążeniu do szczęścia.

      Co jeszcze szalenie mi się spodobało to przecudowna oprawa graficzna, wszystkie te tła jak malarskie pejzaże.

      Zauroczyły mnie też projekty postaci (znowu, zwłaszcza projekt Yu­‑jin, która wyglądała absolutnie prześlicznie ale jednocześnie w miarę realistycznie, z zachowaniem azjatyckich rysów i nie przesadnie dużych oczu, jak to w anime bywa ;p ).
      Doceniam też to, że postacie zmieniały się wraz z biegiem lat, ich sposoby ubierania, fryzury.

      Muzyka była piękna, klasyczna i melancholijna, pozwalała zagłębić się w ten sentymentalny klimat.

      Nawet muszę pochwalić wszystkie osoby podkładające głosy. Też miałam już wcześniej odczynienia z Koreańską dramą aktorską, więc nie miałam problemu z przestawieniem się na ten język z Japońskiego.

      Koreański jest bardzo piękny, miękki i melodyjnie uroczy. Najbardziej oczywiście podobał mi się dobór głosów głównej pary, idealnie brzmiących.

      Absolutnie polecam każdej osobie poszukującej czegoś z gatunków już wspomnianych: dramat, romans i josei :)
      • Avatar
        Hiromi 1.12.2014 19:41
        Re: dramat, Romans i Josei :)
        Wszystko pięknie, ale jaki był powód, że ja przerwałam seans po 7 odcinku, ale mimo tego wystawiłam najwyższą notę, powinnam się przełamać i obejrzeć wszystko ponownie.
      • Avatar
        tamakara 1.12.2014 20:00
        Re: dramat, Romans i Josei :)
        A czy to nie było tak, że podkład „głosowy” to wycięte dialogi z dramy? Tak gdzieś wyczytałam, ale głowy nie dam xD
        • Avatar
          jolekp 1.12.2014 20:04
          Re: dramat, Romans i Josei :)
          Całkiem możliwe, bo ostatnia scena to już żywcem z dramy wycięta (w sensie, że jest aktorska), aż mnie to zszokowało i trzy razy sprawdzałam czy coś jest nie tak z moją wersją, czy to właśnie tak miało wyglądać :D
          • Avatar
            tamakara 1.12.2014 20:18
            Re: dramat, Romans i Josei :)
            Aż sobie teraz oglądam początek jednego i drugiego i są różne, ale różnią się też długością, więc twórcy mogli ciąć i giąć :D nie, nie będę oglądać w całości. Zresztą zachowanie głównej bohaterki w dramie otworzyło mi nóż w kieszeni. Dlaczego w koreańskich dramach pierwsze spotkanie przyszłych kochanków zawsze musi wyglądać tak, że ona ma wydumane pretensje i drą koty? _­‑__
            Anime nie zapowiada takiej tragedii, ale okazuję nieufność XD
            • Avatar
              jolekp 1.12.2014 20:50
              Re: dramat, Romans i Josei :)
              Koreańskich dram nie oglądałam, a i tą widziałam ponad rok temu, więc mogę dokładnie nie pamiętać, ale czegoś takiego
              że ona ma wydumane pretensje i drą koty?
              sobie zupełnie nie przypominam, a wręcz wydaje mi się, że to wyglądało całkiem normalnie.
              • Avatar
                tamakara 1.12.2014 21:13
                Re: dramat, Romans i Josei :)
                No ja niestety kilka widziałam i to zawsze jest taki sam schemat :D i ktoś koniecznie musi mieć raka, ewentualnie wpada pod samochód.
                Ale tutaj japońska ręka mogła trochę zmienić…
            • Avatar
              Amarette 2.12.2014 10:47
              Re: dramat, Romans i Josei :)
              Cóż według Wikipedii do anime użyczyli swoich głosów jedynie odtwórcy głównej pary w Dramie :3 więc podejrzewam, że wszystkie dialogi musiały być jednak na nowo nagrywane ;)

              Co do 'darcia kotów i pretensji' to rozczaruję cię ale główna para miała od początku raczej spokojną i przyjacielską relację :)

              Niestety owszem miał miejsce jeden wypadek samochodowy xp aczkolwiek mam nadzieję, że to nie przekreśli chociaż podjęcia próby zapoznania się z tym tytułem :p

              Naprawdę jest to pozycja tak różna od ostatnich anime romansów jakie oglądałam, że warto spróbować na nią zerknąć, choćby w celach czysto poglądowych :p (że już o pięknym wykonaniu audio­‑wizualnym nie wspominając x3 ).

              A poza tym, kto nie lubi dobrych dram? xD Myślałam, że akurat jesteś ich orędowniczką :p

              • Avatar
                tamakara 2.12.2014 11:48
                Re: dramat, Romans i Josei :)
                Em no ja lubię dobre dramy, ale Koreańczycy nie robią dobrych dram XD koreańskie dramy są strasznie głupie, kretyńsko łzawe, robione wiecznie na tym samym schemacie, a główne bohaterki wywołują u mnie potrzebę chwycenia łyżeczki i… oczywiście od wszystkiego są wyjątki, nawet mi się jeden ichni serial podobał, ale tam też wszyscy płakali.
                Nie, żeby Japończycy nie robili łzawych dram, ale u nich wygląda to jakoś inaczej XD Japończycy popełniają inne grzechy.

                W pierwszym odcinku wersji dramowej WS główna bohaterka wsiada do autobusu i zasypia. Kiedy śpi, opiera głowę na ramieniu swojego przyszłego amanta, wówczas nieznajomego. On tę głowę spycha. Bohaterka się budzi i zauważa, że zajechała dalej niż powinna. Podnosi więc wrzask na cały autobus, że musi wysiąść. Potem ma pretensję do przyszłego amanta, że jej nie obudził na właściwym przystanku :D nóż sam się otwiera! W anime widziałam tę scenę tylko w charakterze pojedynczych obrazków we flashbacku i wyglądała bardzo romantycznie, czyli zupełnie inaczej. Oczywiście może później pokazują, jak to było naprawdę, przecież nie wiem XD Jeśli tego nie ma, to dobrze. Z drugiej strony w anime więcej można wybaczy… ale tsundere na speedzie nigdy =.=
                • Avatar
                  jolekp 2.12.2014 12:13
                  Re: dramat, Romans i Josei :)
                  To może faktycznie anime zostało jakoś „wyłagodzone” względem dramy, bo ostatnia rzecz jaką można powiedzieć o Yujin to, że jest „tsundere na speedzie” :)
  • Avatar
    A
    zimny2 30.11.2011 23:12
    :(
    Jak coś tak dobrego może być tak mało popularne ? Świat jest dziwny, albo to tylko jak :( .
  • Ruka 25.01.2011 18:57:42 - komentarz usunięto
  • Baś 18.09.2010 19:34:41 - komentarz usunięto