
Komentarze
Naruto Shippuuden
- Re: Słowa krytyki : Bez zalogowania : 26.06.2025 14:26:59
- Słowa krytyki : Warmupek : 25.06.2025 16:21:09
- Re: 32 : chi4ko : 23.04.2023 10:20:06
- 32 : ZSRRKnight : 22.04.2023 21:20:10
- przekombinowane : iria : 4.05.2022 14:24:49
- Re: Pokaz uwielbienia dla dysfunkcji społecznych : xx : 14.04.2022 13:09:17
- Pokaz uwielbienia dla dysfunkcji społecznych : Loop : 13.04.2022 23:13:31
- Re: Fillery : Ostry8782 : 19.08.2019 18:42:52
- hmmmm... : Saarverok : 19.08.2019 18:36:48
- komentarz : Klemens : 19.08.2019 02:01:39
Słowa krytyki
Dzisiaj jednak widzę pełno wad i wątków które mogły zostać totalnie inaczej poprowadzone. To mogło być wybitne anime. Postanowiłem że podzielę się moimi przemyśleniami
Zacznijmy od tej głównej osi fabularnej z którą
rozpoczęła się historia. kliknij: ukryte Czyli mamy biednego, porzuconego, pogardzanego chłopca, który nie ma rodziców ani przyjaciół.Chłopiec jest bardzo odważny I zdeterminowany, więc zostaje ninja. Trafia do drużyny z Sasuke – cud chłopca, utalentowanego, podziwianego, szanowanego. Naruto chciałby zaprzyjaźnić się z typkiem ale nic z tego, bo sasuke jest kutasem. Gardzi ludźmi, jest arogancki, opryskliwy, chamski – ogólnie wkurwiający typek. My jako widzowie kibicujemy więc biednemu cłopcowi, azeby z czasem spuscil srogi wpierdol temu debilowi. No I tutaj mijają tygodnie, miesiące,mamy jedną, drugą misje itd. Naruto robi się silniejszy, może w końcu niedługo nasz młodzieniaszek wpierdoli temu Sasusiowi. Ale tutaj w histori następuje pewien twist, dowiadujemy się bowiem kim ten sasuś tak na prawdę jest, poznajemy jego historie itd. ( twórca tutaj popełnia największy błąd chyba w całej serii, ale rozwine to później)
I od tamtej chwili chłopcy kontynuując tą swoją rywalizację, jednocześnie troszkę się do siebie zbliżają. Ale w końcu sasuke postanowił, jak to chuje mają w zwyczaju, olać ciepłym moczem swoim kumpli I pójść do typa który chce mu podarować moc… Problem w tym że jednocześnie chce o później zabić, z czym specjalnie ię nie kryje xD (głupota logiczna tym anime która też sporo kosztowała). Nasz chłopiec Naruto,który zaczął czuć sympatie do kolegi Sasuke,bardzo tym zmartwion, postanowił poprosić swojego nowego prawie przyjaciela, żeby jednak ten został I dalej się z nim bawił w klocki lego. Ten mówi że nie, i sobie idzie.
Tak kończy się naruto, i mniej więcej zaczyna Naruto shippuden – mamy chłopca który już przestał być chłopcem, po paru latach treningu i oglądania kuba midla postanowił zainwestować w kawaler… Wróć. Po latach treningu wraca i postanawia odzyskać swojego prawie‑przyjaciela z którym będzie mógł oglądać komiksy z gołymi babami pod namiotami.
I tutaj mamy hekatombe naszego Naruto, jak on to kocha i walczy o tego sasuke, ile on to nie jest w stanie dla niego zrobić, ile mil przejść, ile nakrzyczeć na wszystkich do okoła tylko po to by sasuke wrócił. Słowem: Sasuke WRÓĆ PROSZE!!.
Zaczyna nam się zasyrowywać taka nowa oś fabularna którą będzie podążało to anime, mamy więc taki wewnętrzny konflikt bohatera, który polega na odzyskaniu tego swojego przyjaciela za wszelką cenę ale z drugiej zarysowuje nam się zewnętrzny konflikt, czyli coś co zagraża wiosce naszego Naruto, tym zagrożeniem jest akatsuki. I przez pierwszą część tego anime, mamy pewne rozdarcie między tymi dwoma konfliktami. Wątki przeskakują to z tego na tamto, to z tamtego na to. Czasem wątki się mieszają, czasem te przeskoki są płynne a czasem nie. Problem jednak w tym że tak na prawdę nas, jako widzów, cholernie mało interesuje ten wewnętrzny konflikt Naruto. Tzn my po prostu po ludzki, mamy głęboko w dupie kochanego Sasuke xD.
Wspominałem przedtem że twórca popełnił największy błąd w tej serii… to jest właśnie ten błąd – nie sprawił że nam będzie zależeć na sasuke. Autor od samego początku
przedstawił sasuke jako chama, niewiele było momentów w których sasuke by zyskiwał w naszych oczach. To był od początku bohater któremu życzyliśmy źle. Autor mógł stworzyć wspaniałego anty‑bohatera (którym moim zdaniem był Itachi! Itachi był świetnie napisanym Antybohaterem. Innym przykładem mógłby być Obito) gdyby tylko dał nam więcej wątków w których polublibyśmy sasuke. Zamiast tego stworzył coś co nie było ani bohaterem, ani antybohaterem,był o prostu typkiem któremu kibicowaliśmy, żeby dostał po dupie od Naruto. Problem w tym że nArUtO nasz kochany, już nie chciał go rozwalić, on go chciał przytulić. Tak więc przez pierwszą połowę shippudena musimy męczyć się jako widzowie z tym że Naruto będzie się uganiał za tym gościem. I musieliśmy to znosić w sumie przez cały czas, bo ten wątek wracał to z większą to z mniejszą siłą.
Teraz wyobraźcie sobie, ile to anime by zyskało gdyby nam zależało! Jakbyśmy jako widzowie pokochali Sasuke. Ile dramatyzmu i dojrzałośći zyskałoby to anime. TO byłaby po prostu wspaniała historia. Jak doskonale by wybrzmiewało to rozdarcie naruto, ten konflikt między tym co dobre dla wioski a więc ochrona jej a tym że chce odzyskać swojego przyjaciela. To by w nas cały czas rezonowało, to by było bardzo solidny i nierozerwalny motyw tego anime. Ale nie, zmiast tego mieliśmy patetycznego naruto który się ugania za patetycznym sasuke.
Nawiąże jeszcze do tej głupoty logicznej, w której sasuke tak po prostu idzie za orochomiaru wiedząć że ten będzie chciał go zabić. Okej, możemy sobie dopowiedzieć ze „on idzie z nim bo wie ze go później zabije” – ale w takim razie stawia to orochimaru w roli idioty, który albo się nie polapal ze ten go będzie chciał zajebac, albo urośnie na tyle potężny jak choćby itachi, ze faktycznie sasuke będzie w stanie spuscic mu łomot. Kochany autorze – po co w ogóle był ten wątek „przejmowania ciałą”? TO było bez sensu. O ile logiki by zyskalo to anime, gdybyśmy mieli bardzo prosty schemat:
Orochimaru został zdradzony przez wioske wiec teraz chce się na niej zemscic. Wie ze sasuke tez został ostro przez nia potraktowany, więc orochimaru będzie kusil go, bo chce znaleźć sojusznika ku temu żeby zniszczyć wioske. Sasuke dowiaduje się o tych intrygach i zapragnie zemsty. Tak więc idzie razem z orochimaru, skuszony dodatkowo obietnicą potęgi.
I tyle. Takie proste a takie piękne. O ile to dalej można było lepiej pociagnac, ze orochimaru bylby takim antybohaterem który ostatecznie stalby się mentorem dla sasuke, takim opiekunem, obie postacie zwyczajnie zyskalyby na tragizmie i bylyby głębsze. Byliby Takim troche odbiciem lustrzanym Naruto‑Jirajya. Cala historia mogla się tez jakos owinąć w lepszy sposób wokół akatsuki, niż to co zdaje się próbował autor. Po co nam były te dziwne wątki przejmowania ciał? TO było kurwa głupie. Niewykorzystany potencjał.
No a później to wszystko pokutowało, dostawaliśmy kolejnych, nic nie znaczących bohaterów, kolejne wioski, które miały w jakiś sposób zapełnić nam ten świat. Tak szczerze większość tego ścierwa możnaby wywalić, twórca poszedł w taką ilość niż jakość, zamiast ciekawie prowadzić nam wątki i postacie, dokładał nowe i nowe. Niepotrzebnie, bo teraz miałby o czym pisać. Boruto pokazuje że kolejnych wrogów trzeba szukać w kosmosie (z tego co wiem) xd.
Potem był wątek akatsuki który mógłby się skończyć nawet na Painie, a już NAPEWNO na Obito. Po co wskrzeszać madarę? Przestaliśmy w ogóle już czuć stawkę. Już nie wiadomo o co tu chodziło. To Obito mógłby być ostatecznym bossem. I teraz wyobraźcie sobie taka piekna koncowke, w której faktycznie w końcu udaje się dwom przyjaciołom pogodzić ze soba, by pokonać Obito. Ze jakby zapominają o niesnaskach, ze sasuke wybacza wiosce, wybacza itachemiu i tak dalej. Ze caly ten wewnętrzny konflikt rozwiazuje się w obliczu największego zagrozenia. I razem, jako przyjaciele, udaje im się pokonać Obito. Ale, jeden z nich umiera. I tyle ludzie, to powinien być koniec tej serii, koniec tej osi fabularnej która powinna się skupic na tych dwóch konfliktach – wewnętrznym i zewnętrznym.
No i na sam koniec dodam to co w sumie już pojawia się w głosach wielu, te ciągłe power‑upy które przestały mieć sens w tym świecie. Jak fajnie się oglądało te kameralne, taktyczne walki pomiędzy dwoma ninjami. No właśnie Ninjami! Na początku kunaie, te wybuchające karteczki a później ciosy które rozwalały całe miasta xD.
32
Muzyka świetna, animacja dużo gorsza, z wyraźnymi wahaniami (walka drużyny Guy'a z klonami vs końcówka walki z Sasorim).
Ogólnie ogląda się to dobrze, ale trzeba się pogodzić z paroma wyraźnymi wadami. Myślę, że tak długo jak fabuła nie zacznie się sypać będzie mi się to oglądało z przyjemnością.
No a liczba 500 odcinków trochę przeraża xd. No cóż, 2‑3 lata i pewnie obejrzę do końca xd
przekombinowane
1. Relacja Naruto‑Sasuke. kliknij: ukryte Chorobliwe uzależnienie od kolegi z drużyny ubrane w płaszczyk pięknych słówek o przyjaźni. Co to za przyjaźń, w której przyjaciel decyduje o twoim losie i na siłę, wbrew twojej woli, próbuje cię sprowadzić z powrotem do domu? Druga rzecz to olbrzymia ilość upokorzeń i bólu jakie Naruto znosił aby osiągnąć swoje cele, a na końcu nagle okazuje się, że po zostaniu Hokage, nie interesuje już go ani przyjaciel (który i tak znowu uciekł), ani nawet własny syn. O co tu chodzi? Po co więc były te wszystkie ckliwe przemówienia? Twórcy sami się chyba pogubili w nadmiarze filozoficznych prawd, które chcieli przekazać i wyszło im masło maślane.
2. Relacja Sakura‑Sasuke. kliknij: ukryte Chorobliwa miłość do tego stopnia, że przesłoniła dziewczynie kompletnie logiczne myślenie. To nic, że ukochany chciał ją zabić i zniszczyć jej dom, to nic, że po zrobieniu córki znowu uciekł, ponieważ teraz jako samotna matka z dzieckiem kryminalisty wychowa je ona z dumą i godnością, bo ma przy sobie jego cząstkę w postaci latorośli. O ludzie… Czy jest na sali lekarz?
Jeżeli to mają być wzorce do naśladowania to zalecam twórcom kubeł zimnej wody na głowę.
Zamaskowano spoilery. Moderacja
Pokaz uwielbienia dla dysfunkcji społecznych
- Naruto – sierota
- przyjaciel Naruta, Sasuke – sierota
- przyjaciel Naruta, Neji – sierota
- nauczyciel Naruta, Iruka – sierota
- mistrz Naruta, Kakashi – sierota
- Haku – sierota
- Gaara – sierota
- Sasori – sierota
- Pain – sierota, itd., itd…
A jeżeli już gdzieś są pełne rodziny z dobrymi wartościami to albo nie są one w ogóle pokazywane, jak w przypadku Sakury czy Ino, albo pokazywane są w negatywnym świetle, jak w przypadku narzekań ojca Shikamaru na zrzędzącą żonę i wniosku syna, że małżeństwa są do bani. Ewentualnie czasem pokazane są wspominki sierot z lat dziecinnych jako paliwo dla stanów depresyjnych i wybuchów agresji w walce, więc ich pozytywna wartość jest też wątpliwa.
O ile jeszcze zachowanie samego Naruto można zrozumieć, że będąc sierotą chciał się przykleić do Sasuke, to kompletnie bez sensu jest takie samo zachowanie ze strony Sakury, która przecież ma rodzinę, a mimo to biega za tym Saskiem, jakby nikogo innego nie miała. Czysta abstrakcja, której punktem kulminacyjnym była obrona tego życia w zakłamaniu, kiedy Sakura uderza w twarz Sai'a tylko za to, że powiedział on prawdę, że Sasek zdradził wioskę i odszedł. Prawda w oczy kole jak widać.
Dostrzeżenie różnych warstw tej mangi zależy od wieku oglądających. Dzieciaki będą się zachwycać jedynie barwnymi i dynamicznymi walkami. Nastolatki będą się utożsamiać z zauroczeniami bohaterów i poświęceniem kamikadze. Dorosłych zaś przerazi skala stanów depresyjnych i cierpienia ziejących z tej kolorowo zabarwionej opowieści. Brak więc w tej mandze równowagi między wzorcami rodzin pełnych, a niepełnych. Może wynika to z jakiegoś dziwnego uwielbienia samotnych bohaterów w azjatyckiej kulturze, jak w filmie Hero z 2002 roku, gdzie pojedynczy samotnik odwraca losy imperium, tylko, że to film dla dorosłych, a tu mamy… no właśnie… czy „bajka dla dzieci” to właściwe określenie?
hmmmm...
Rudowłosa? Autokorekta poprawiła z „różowowłosa”? ;)
Fillery
Trudno oprzeć się wrażeniu że za tą sympatyczną historią (i jej kontynuacjom) jest wielki biznes, kręcenie kasy i marketing. Zapewne dlatego serię tak drastycznie wydłużono żeby tej kasy wpadło jak najwięcej. Takie to już uroki komercyjnych produkcji. Sad but true.
Naruto ciąg dalszy
Egzaminy na Chunnina są kreowane na coś niesamowicie elitarnego, a ich uczestnicy to niemalże potwory, prawie każdy genin chowa jakiegoś asa w rękawie, niektórzy nawet kekkei genkai czy bijuu. Człowiek nabiera respektu do tej rangi, a potem ... potem przychodzi kliknij: ukryte wojna.
I nagle okazuje się, że większość tej „elity” to frajerzy, którzy na polu pękają jak balony (żeby nie użyć mocniejszego słowa) a ich umiejętności ograniczają się do rzucania żelastwem i używania niskopoziomowych jutsu.
Wiem, że tych shinobi na polu walki było bardzo dużo, i gdyby byli na wysokim poziomie, to mniej widowiskowo wyglądałyby wyczyny blondasa i reszty ekipy, no ale come on…
Walka z kliknij: ukryte Mizukage to był taki gwóźdź do trumny i ostateczne poniżenie.
Koniec.
Niewątpliwie wiele odcinków stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie, jednak uważam, że częstotliwość ich występowanie jest rozłożona na tyle nierównomiernie, że łatwo było stracić przywiązanie do tej serii po długim okresie posuchy. Więcej myślących shinobi, a mniej półbogów mogło wyjść tu na dobre.
Niemniej jednak miło będę wspominał tę historię.
Pamiętajcie:
kliknij: ukryte Naruto skończył się na „Resurrect 'em all”
Kasa musi się zgadzać?
Potem było gorzej i gorzej. Rzecz jasna, spotkanie z Kushiną było także jednym z najlepszych odcinków ever, mimo iż wydarzenia te działy się na długo po walce z Painem. Moja dobra znajoma, zagorzałą zwolenniczka Sasuke, nabrała szacunku do blondaska i jak sama wspominała, ryczała jak „bóbr”. Jeżeli ją odcinek tak bardzo ruszył, to znak, że był bardzo dobry i emocjonujący. Zaangażował widza emocjonalnie. Bacząc na pozytywne strony człowiek widzi Naruto w ciepłych barwach. Jednakże wracając do meritum tego co chciałem napisać…
W pewnym momencie seria upadła. Wydaje mi się, że poziom boskich zdolności i odejście od tak fajnych motywów jak formowanie pieczęci, zabiło Shippuudena. Moc antagonistów i protagonistów zdawała się w chory sposób nieprzeskalowana, nie wspominając o zakończeniu, które było „z tyłka wzięte”. Ale to kwestia mangi. Anime zabiły również never ending fillery, gdzie fani czekając na wznowienie fabuły musieli przebrnąć rok odcinków pozbawionych większego sensu, często zrobionych niezdarnie, by wrócić na 4‑6 odcinków do fabuły i kolejne kilka miesięcy fillerów. Były rzecz jasna ciekawe fillery, ale w natłoku innych nawet one zwyczajnie męczyły. Gdyby wyrzucić wszystkie słabe odcinki niezgodne z mangą i zostawić wszystkie te, które w jakiś sposób dopełniały mangę jak: opowieść o mędrcu 6 ścieżek i jego synach – Naruto dzisiaj byłoby w znacznie lepszej kondycji.
Nadciąga kontynuacja Naruto w postaci kolejnego pokolenia. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony Masashi jest w stanie zrestartować swoje błędy i pokazać coś nowego, bowiem najpotężniejsi shinobi zwykle mają przydzielone jakieś misje lub stacjonują w wioskach, zaś młodsze pokolenie będzie zdane na siebie. Zło wciąż istnieje, złodzieje, mordercy itd więc życie ninja wydaje się wciąż aktualne. Jednakże Pamiętając to co Kisiel zrobił z mangą na koniec, mam wielkie obawy o przyszłość tego uniwersum.
Nie zostawiam oceny pod Shippuudenem, gdyż zrobiłem to dawno temu. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, iż Boruto okaże się dziełem naprawiającym błędy Naruto. Tyle ode mnie.
Czy polecam serię? W ostatecznym rozrachunku – tak. Jednak najpierw należy zacząć od 1 serii, a potem brnąć przez Shippuudena, pomijając najlepiej wszystkie fillery. Być może w takim wypadku seria wpadnie korzystniej… Chociaż pewnych niedociągnięć nie da się pozbyć.
I tak, jeżeli ktoś nie śledzi tematu, to dzisiaj wyszedł ostatni odcinek Naruto, który był oparty na mandze.
Uniwersum ze wszystkich tasiemców podoba mi się najbardziej, a fabuła jest interesująca i dobrze przemyślana, o czym świadczy fakt , że wiele wątków zapoczątkowanych w pierwszej serii (której pierwszy odcinek powstał 5 lat przed Shippuudenem) i owianych mgłą tajemnicy, rozwiązanie znajduje dopiero w Shippuudenie, i nie jest to rozwiązanie pisane na kolanie, tylko zaplanowane dużo wcześniej (jeden przykład z wielu: kliknij: ukryte Obito, który został wspomniany już w 4 odcinku pierwszej serii).
Całość (prócz fenomenalnej oprawy audio i przyzwoitej kreski) dopełniają, jak na shounena przystało, świetne walki, jest wiele technik ninjutsu, taijutsu, genjutsu, oprócz tego klany mające własne techniki, Kekkei Genkai i Kekkei Tota, Ogoniaste Bestie, przywoływane zwierzęta itd.
Ale wiecie co z Shippuuden'a, najbardziej zapamięta większość fanów?
Fillery, bo owszem było kilka ciekawych fillerów, ale większość to straszny syf.
Anime wróciło znów do wątku głównego, gdzie rozpoczyna się właśnie ostateczne starcie. Zgaduję, że dostaniemy nie więcej niż dwa odcinki wątku głównego zanim przyjdzie kolejna porcja fillerów.
To jest niesamowite, że podczas oglądania jednego anime potrafiły budzić się we mnie emocje od płaczu po śmiech, Naruto buduje z widzem więź jakiej nie potrafią zbudować inne anime, dlatego że jego świat jest tak bliski naszemu, brutalny, pełen dylematów i rozpaczy.
Sam do niedawna Naruto oceniałem na 6/10, głównie przez kiczowate fillery, ale z nudów wróciłem do starych odcinków, i po momentach takich jak :
kliknij: ukryte -Śmierć Hiruzena
-Śmierć Jiraiy'i
-Historii Itachiego
-Historii Rodziców naruto
-Historii Obito
I naprawdę jeszcze wielu innych, postanowiłem podnieść ocenę do 10.
No i powiem, że jest klasa, podoba mi się to bardziej niż niektóre odcinki mangowe, ale czuję, że z niektórych sytuacji można byłoby wyciągnąć więcej, a nie spieszyć się i kończyć historię w 8 lub 9 odcinkach. Szkoda, że twórcy kliknij: ukryte nie rozwinęli momentu pierwszego spotkania Itachiego i Obito i śmierci Tenmy, swoją drogą było to mocne zakończenie odcinka, który zapowiadał się na typowy zapychacz czasu Fajnie też ukazali Itachiego i jego relację z innymi, m. in. z Shisuim, którym poświęcono całkiem fajny odcinek.
Itachi Shinden oceniam naprawdę wysoko, to Pierrotowi się udało w kwestii fabularnej, a także graficznej, bo kreska wygląda znacznie lepiej, niż wcześniej.
Klasyka
Pod względem graficznym jest to oczywiście różnie. Jak przy tasiemcach bywa, niektóre odcinki są narysowane lepiej, niektóre zaś gorzej. Niemniej, wydaje mi się że ogólnie rzecz biorąc wizualnie Naruto prezentuje się bardzo dobrze. Sceny walki w większości przypadków spektakularne.
Fabularnie również różnie. Jak powszechnie wiadomo, cała seria obrazuje dążenie Naruto do zostania Hokage, z lepszym bądź gorszym skutkiem – kliknij: ukryte co koniec końców się udaje.
Nie brakuje jednak nieskończonych wątków pobocznych, walk z różnymi przeciwnikami, poszukiwań oraz nawet wątków miłosnych, jak np. w genialnej według mnie kinówce The Last.
Generalnie, mogło i wyszło bardzo elegancko.
Inna rzecz, że wyświetlane obecnie fillery (Jiraiya ninja scroll: cośtam, cośtam) są przekombinowane (w swojej formule zaczynają przypominać Incepcję Nolana).
Mam nadzieje że osoba która będzie recenzować szczególnie ten element, nie zachowa się jak niektórzy recenzenci czyli „nie za bardzo pamiętam co grało, to dam takie neutralne 6 i będzie gites”, tylko podejdzie do tematu na serio i „odświeży” sobie ten soundtrack. Naprawdę nigdy nie pisałem nic takiego, nigdy nie dyskutowałem na temat oceny za audio, ale w tym przypadku musi być 10.
Soundtrack w tym anime, naprawdę sprawiał czasami że łzy same cisnęły się do oczu, dopasowany był idealnie do scen, np. kliknij: ukryte śmierć Jiraiy'i, ale to tylko pierwszy przykład z brzegu, a jest ich masa. Twórcy naprawdę wiedzieli gdzie i kiedy wstawić ścieżkę dźwiękową, żeby stworzyć odpowiedni klimat.
Pozdrawiam.