x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
KarolSz
9.09.2017 20:29 Czy tylko mi się to kojarzy z Nausicą?
Fabuła pierwsza klasa. Erin dojrzewa z odcinka na odcinek, ma coraz bardziej dorosłe dylematy, a my znamy jej historię i różne traumy. Świetnie się to ogląda. Jeśli chodzi o fabułę to to jedno z lepszych anime jakie widziałem.
Główne minusy to słaba mało szczegółowa kreska, jakby rysowana grubymi kredkami i dwie debilne postacie, których jedynym zadaniem jest rozśmieszanie widza w głupkowany slapstickowy sposób, albo opowiadanie tego co się przed chwilą wydarzyło, najczęściej w krytycznych dramatycznych momentach. Przecież widzę że kliknij: ukryte matka Erin zaraz zginie, nie musicie mi o tym wprost mówić, psujecie tylko atmosferę.
To wszystko jednak da się przeżyć, ale jestem bardzo rozczarowany zakończeniem. Przy tak dobrej fabule spodziewałem się jakiegoś wstrząsającego, wgniatającego w fotel zakończenia, a dostałem coś co nie trzyma się kupy.
kliknij: ukryte Erin użyła gwizdka na Lilan, Lilan się obraziła i już jej nie lubi – ok. Ale jakimś cudem staje się jeszcze bardziej posłuszna, pozwala na sobie latać, a w dodatku w niepojęty sposób wie dokąd Erin chce lecieć. „Leć do nowej królowej, ale tak żeby nikt nie zauważył” – no bez przesady, skąd Lilan ma to wiedzieć, a samo wyprowadzenie z szopy i lot tak gigantyczną bestią i lądowanie kilka kroków od królowej nie może ujść uwadze.
Sama końcówka też się nie trzyma kupy. Erin leży trafiona strzałą w plecy, ma pewnie przebite płuco, biegną do niej toudy, a Lilan ratuje ją biorąc Erin w zęby i odlatując. Strzała w plecach magicznie znika, nawet już nic nie krwawi. Poza tym czemu Lilan nie użyła swojego głosu paraliżującego toudy?
Akcja toczy się dość powoli, ale nie przynudza, za to pozwala dobrze poznać Erin. Akcja jest dość przewidywalna, ale kilka rzeczy mnie zaskoczyło i naprawdę wstrząsnęło. W szczególności kliknij: ukryte śmierć matki po sielankowym wstępie, śmierć pszczelarza, oraz to jak Lilan odgryzła palce Erin.
Mimo tej słabej końcówki, uważam że to bardzo dobry serial, wciągający i warty obejrzenia. Siła ducha Erin, jej oddanie swoim przekonaniom, niezłomność, cenienie zwierząt bardziej niż ludzi – to wszystko wplecione w dorastanie i rozwój charakteru wyszło genialnie. Nie tylko widzimy jaka jest Erin, ale również wiemy jak to się stało że taka jest, jakie wydarzenia to spowodowały. Dorosła Erin przypomina mi z charakteru Nausicę z Doliny Wiatru, a to wielki komplement.
Nie wiadomo kiedy minęło te 8 lat, kiedy pierwszy raz oglądałam to anime. Miałam po nim bardzo pozytywne odczucia, coś tam pamiętałam – ale czy obejrzane kolejny raz po tylu latach nadal będzie dobre? I po seansie mogę powiedzieć – jest nadal tak dobre, jak pamiętam.
Niby dla dzieci, a jednak niezbyt dla dzieci. Niby te żarciki o puszczaniu bąków i cenzura przemocy, a z drugiej strony jest bardzo życiowe, śmierć nie pomija nikogo i trudno nazwać je dziecinnym. Przemyca też mnóstwo pozytywnych treści – zaciekawienie otaczającą przyrodą, ciekawe spojrzenie na bestie, zachęca do samodzielnego myślenia.
Wprawdzie przeskakiwałam te kolejne powtarzające się wprowadzenia i wypychacze, ale ogólnie historia nadal mnie zaciekawiła, rozbawiła i wciągnęła. Mrrrrr.
Nadal niezmiennie 9/10.
Bardzo mi się podobała pierwsza połowa tej serii. Cudowna. Druga połowa i finał zdecydowanie mniej. Trochę wiało nudą i nie przypały mi do gustu te gryfopodobne stworzenia i zafiksowanie całej fabuły w okół nich (swoją drogą niech mnie ktoś oświeci jak to się odmienia? „Te” zwierzęta – „ci” władcy bestii) Ogólnie sama historia i głębokie przesłanie jest na wysokim poziomie i to doceniam, jednak jakoś się nie zgrałam z tym klimatem i w efekcie wyższej oceny niż 9 dać nie mogę.
A
Taur
18.08.2013 12:42 Nahoko Uehashi
Zaskoczyło mnie bardzo, że mogę obejrzeć kolejną, po Serei no Moribito ekranizacje powieści Nahoko Uehashi. Było to bardzo przyjemne zaskoczenie do czasu gdy obejrzałam pierwszy odcinek. Grafika była prawdziwym szokiem, po feerii kolorów, urodzie i plastyce wcześniejszej realizacji Kemono no Souja Erin objawiła mi się jak marny żart. Jednak nie można oceniać książki po okładce i wraz z czasem spędzonym na rozwoju historii Erin moje podejście zaczęło się zmieniać, tak drastycznie, że zaprezentowana oprawa plastyczna bardzo mi się spodobała. W sumie ciężko by mi było obejrzeć tę historię w wersji na miarę Serei no Moribito. Z pozoru taki wybór grafiki sugeruję historię dla młodszego widza i pod wieloma względami tak jest w istocie. Nawet rodzice bardzo rygorystycznie nastawieni do poziomu przemocy w filmach, które oglądają ich dzieci tutaj powinni być zadowoleni. Grafika skutecznie maskuje w sumie dość krwawą historię, sceny ekstremalnej przemocy to tylko schematyczne przedstawienia, dla dorosłego oczywiste a dla młodszego widza wystarczająco szokujące. Realizm obrazu zastąpiono kolorem i umownością przekazu. Jednocześnie postacie są rysowane bardzo ładnie i starannie, oczywiście nie mamy tu przedstawień realistycznych ale ich uproszczone odpowiedniki, rysowane jednak z troską o proporcje. Podobał mi się sposób przedstawienia retrospekcji, Zamazany wyszarzony obraz, jedyne czego czasem bardzo mi brakuję to przedstawienie wspomnień oczyma osoby, której dotyczyły. Wspomnienia Kiruku i Iala oraz samej Erin przedstawiają ich samych na tle wydarzeń, nie widzimy ich oczyma, jesteśmy tylko zewnętrznym obserwatorem, troszkę tak jak by reżyser uznał, iż koniecznie musimy widzieć całą scenę a nie rzeczywisty obraz wyryty w pamieć bohatera. Muzyka jest przyjemna i poprawnie wkomponowana do obrazu i treści, jednak tylko melodie z openingu i endingu mogą zapaść w pamięć, cała reszta jest tylko odpowiednia. Fabularnie historia wiele zyskuję dzięki temu, iż pierwowzorem jest książka, nawet nie manga ale właśnie kompletna historia przekazana słowem pisanym. Dzięki temu przedstawiony świat jest znacznie bardziej logiczny a bohaterowie umotywowani. Jednocześnie rozwój sytuacji pozostanie dla widza znacznie bardziej zagadkowy i ciekawszy. Bohaterowie wplątani są w historie dalece ich przekraczającą, Erin staje się pionkiem sił, których nie rozumie, jej prostoduszność i wielokrotnie podkreślane w opowieści „czyste serce” pcha ją do zachowań zaskakujących, czasem wręcz głupich, ale emocjonalnych. ja osobiście w końcówce serii przez kilka chwil byłam wręcz zirytowana postępowaniem Erin, jej prostodusznością, naiwnością, ale na przykład dla w jej wieku może być to jedynym rozsądnym sposobem radzenia z sytuacją. Świadomością, że oto znalazła się w niebezpieczeństwie ale dokładna natura zdarzeń jest dla niej ukryta.
Komentarz rozrósł się do prawie pełnowymiarowej recenzji, ale trudno mi oddać w kilku słowach te elementy anime, które są dla mnie szczególnie ważne i warte podkreślenia.
Dawno nie oglądałem anime opowiadającego tak interesującą i z każdym odcinkiem coraz bardziej wciągającą historię. Z pełnokrwistymi i wiarygodnymi bohaterami posiadającymi silne, wyraziste charaktery i bagaż autentycznych, życiowych doświadczeń, które w innych okolicznościach mogłyby być udziałem widza. Gdzie relacje między ludźmi pokazane są w sposób daleki od uproszczeń, a na miłość, wierność czy zwyczajne przywiązanie – człowieka czy zwierzęcia – trzeba zasłużyć i zapracować. Gdzie nie ma cudów i szczęśliwych przypadków, a zamiast tego jest pochwała ciężkiej pracy, odpowiedzialności i sumiennego wypełniania obowiązków. Chwała Nahoko Uehashi, że umiała przelać na papier historię zrodzoną w wyobraźni i chwała scenarzyście, że równie pięknie poradził sobie z ekranową adaptacją.
Swoją drogą, potencjał tkwiący w tej historii i jej bohaterach jest tak wielki, że gdyby za realizację wersji fabularnej adresowanej do dorosłego widza wzięło się HBO, nieco inaczej rozkładając akcenty, z naciskiem na wątki polityczne, sensacyjne i dramat historyczny, otrzymalibyśmy przebój na miarę „Rzymu” skrzyżowanego z „Grą o tron”.
Treść Kemono no Souja Erin można opowiadać dzieciom na dobranoc jak najlepszą, a do tego pouczającą bajkę, albo dorosłym nieanimemaniakom jak intrygującą sagę fantasy. To historia uniwersalna, która nie zestarzeje się za lat pięć, dziesięć czy pięćdziesiąt, co samo w sobie stanowi najlepszą rekomendację.
Chessman
18.05.2012 20:11 Re: Znakomite
Zgadzam się w całej rozciągłości. Szkoda, że ekranizacja nie miała większego budżetu. Szczególnie jeśli by miało wyjść coś ala Gra o Tron. Problem w tym, że prędzej powstałaby typowa komercyjna szmira… Tak więc trzeba się cieszyć z tego co udało się twórcom stworzyć bo jest to coś wyjątkowego.
Tak, stanowczo materiał na epic fantasy, zwłaszcza, że w w dwóch pozostałych nowelach (które może wreszcie k* mać postanowią zrealizować! Materiał jest już dawno skończony, więc twórcy nie muszą się wysilać :/) dzieje się o wiele więcej epic fantasy…
Z drugiej strony nie uważam, żeby ta seria potrzebowała większego budżetu. Wydaje mi się, iż prezentuje o wiele wyższy poziom niż spora część anime, a jej styl (zarówno graficzny jak i ogólny feel) jest niepowtarzalny…
Ja zakochałem się w Kemono… i od czasu do czasu patrzę w serwisach typu ANN, czy aby przypadkiem nie ruszyła kontynuacja. Niestety, tak jak w przypadku np. Juuni Kokki prawdopodobnie nigdy nie będzie nam dane zobaczyć zamnięcia całości w formie animowanej :(
Długi serial z ciekawym światem fantastycznym i racjonalną, uporządkowaną fabułą. Nie jest z pewnością wielce odkrywcza, ale widać w niej długofalowy plan i konsekwentne przesłanie. Kilku wydarzeń można się czepić, głównie zbyt oczywistych planów głównego złego, ale to do przełknięcia. Towarzyszą temu stonowani, sympatyczni bohaterowie.
Więcej uwag mam do realizacji. W celu uczynienia serialu przystępnym dla wszystkich wykastrowano wiele scen z dramatyzmu, na który zasługują, czego najgorszym przykładem jest para idiotów, łażących za główną bohaterkę i komentujących głupio wszystkie wydarzenia. Ich wpływ na fabułę jest zerowy, tylko przeszkadzają. Złe wrażenie robią również ciągłe retrospekcje i uwagi narratora, przypominające rzeczy, które doskonale wiemy, bo działy się 1,2 odcinki temu.
Wykonanie graficzne jest poprawne, ale nie więcej. Nie ma żadnych wyraźnych błędów, ale i wodotrysków, a te przydałyby się przynjamniej do scen walk, które są, a jakby ich nie było.
Poza tą nieco mylącą wyliczanką wad to przemyślane, często zaskakująco rozsądne anime, nie do przegapienia dla miłośnika fantazy.
Niech zgadnę – widziałeś niecałe 3 odcinki? Z początku anime mnie przynudzało, ale fakt, że miało mieć 51 odcinków oraz to, że było na podstawie powieści Nahoko Uehashi dawały jasno do zrozumienia, że to jedynie pozory. Kolejne 3 odcinki potrafiły mnie już zainteresować, a 7 mnie zmiażdżył i od tego momentu stałem się fanem tej serii.
To jeden z tych tytułów, w których dostrzegam pewne wady, a mimo to nie potrafiłam się zdobyć na ocenienie go niżej. Za piękną i wielokrotnie wzruszającą historię oraz ciekawych bohaterów. Jak napisano w recenzji, nie sposób się było w trakcie trwania serii nie zaprzyjaźnić z Erin. Ja bardzo ją polubiłam, zwłaszcza, że poznałam ją na różnych etapach jej życia. Naprawdę pochłonęła mnie jej historia bez reszty. Poza nią jest wiele ciekawych postaci, które odgrywają mniejsze lub większe role. Fabularnie też jest super, wątek relacji człowieka z dziką bestią wypadł niezwykle realistycznie, a nie został przeidealizowany, jak to bywa w filmach dla dzieci. kliknij: ukryte W kluczowych momentach bowiem, zwierzęca natura Lilan dawała o sobie znać, przestawała ona być wtedy potulnym zwierzakiem i kierowała się wyłącznie instynktem. Bardzo podobał mi się pierwszy opening. Druga wersja tej piosenki początkowo mnie odrzuciła (pewnie z powodu przyzwyczajenia do tej pierwszej), ale stopniowo przestawała mi przeszkadzać i w końcu nawet wpadła w ucho. Jakoś nie chce mi się pisać o drobnych wadach, które posiada ta seria, bo w porównaniu z całokształtem stają się one mało istotne.
Po kilku pierwszych odcinkach chciałem porzucić tą serie, ale z uwagi na dobre recenzje i wysokie oceny stwierdziłem ze dam mu jeszcze jedną szanse i.. nie żałuje. To była prawdopodobnie najlepsza historia z jaką miałem przyjemność się kiedykolwiek spotkać. Spójny i realistycznie przedstawiony świat w którym poznajemy małą Erin i podążamy śladami jej życia. Fabuła jest naprawdę dobra, a sposób jej realizacji idealnie do niej pasuje. Szkoda tylko ze dość często wydarzenia są dość łatwe do przewidzenia przez co nie ma co liczyć na jakiekolwiek zaskoczenia, zwroty akcji etc. Jedynym prawdziwym mankamentem jest 2 „głupków” którzy najprawdopodobniej zgubili się gdzieś miedzy kartkami „Kaczora Donalda” i trafili do tego anime. To jakby osioł ze Shreka pojawi się w poważnym filmie obyczajowym. Na szczęście nie maja oni kluczowych rol, służą raczej jako tło co trochę ratuje sytuacje.
Generalnie mimo to dam solidne 10/10, wiem ze zgodnie z opisem ocen anime z taka ocena nie powinno mieć żadnych wad.. ale po prostu nie mam serca żeby takiej wspaniałej serii dać mniej niż 10 oczek. Tak szczerze mimo ma aż 50 odcinków nie obraziłbym bym się jakby miało ich 2x więcej, gdyż naprawdę zal mi było się rozstać z czymś tak sympatycznym i jednocześnie interesującym.
Przepiękny opening i kreska :) Nawet nie chodzi o fabułę, bo już połowy odcinków nie pamiętam, a wiem, że oglądałam dzieło. Tu chodzi o klimat. Poza tym seria miała jakiś przekaz. Nie można było się wprost od tego oderwać. Co prawda oglądałam w częściach czekając na napisy, ale jak tylko znajdę wolny czas zamierzam zrobić seans. Naprawdę warto. 9/10
To była niesamowita przygoda, z każdym odcinkiem coraz bardziej przywiązujemy się do Erin i zaczynamy całość odczuwać emocjonalnie, a to właśnie dzięki emocjom podczas oglądania, możemy zapamiętać daną opowieść. Oczywiście emocje były pozytywne, o ile można to tak ująć, od pierwszych odcinków można poczuć pewien spokój i ciszę, po to by z biegiem wydarzeń, coraz bardziej się w nie zagłębić i na końcu z niecierpliwością wyczekiwać rozwoju sytuacji. Czasami akcja zwalnia, i zatrzymuje nas jak by w miejscu, pozwalając cieszyć się razem z Erin lub Smucić, dzięki temu historia jest zgrabnie rożłożona na 50 odcinków i nie męczy oglądanie jej. Na pewno zapamiętam Kemono no Souja Erin i na pewno jeszcze powrócę do do tej opowieści. Perła 10/10
Niesamowite Anime. Piękne, baśniowe, takie z którym człowiek może sie połączyć uczuciowo. Fabuła jest niesamowita, z tego względu że jest życiem. Można się zakochać w tym Anime, i ja się zakochałem xD. Całe życie które jest tu przedstawione, jest tak jak napisała recenzentka niesamowicie spójne. A muzyka jest świetna. Opening, i Lalalila po prostu urzekają.
Ciesze się że nie dostałem powtórki Serei no Moribito. Ponieważ każde z tych anime miało swoje użekające piękno.
Mam nadzieje że każda ekranizacja Nahoko Uehashi będzie właśnie taka, piękna, urzekająca, i na zawsze zostająca w pamięci.
BYLE TAK DALEJ!!! XD 10/10
ps. Ciesze się że nie zrobiono go na podstawie mangi. Pokazanie jej życia było świetnym pomysłem i jakiekolwiek okrojenie tego anime było by beznadziejnym pomysłem.
Aha.. i uważam że niesprawiedliwa jest ocena za muzykę.
Biorąc pod uwagę że słucham jej na okrągło i że została IDEALNIE wpasowana w anime, gdzie bardzo ładnie podkreśla każdą sytuację to uważa że powinna być o wiele wyższa. 10/10 – nie mam się do czego przyczepić.
A grafika też jakoś bardzo nie raziła, więc 8 bo była dobra.
zgadzam sie ze Speed1111 muzyka zasluguje na nieco wyzsza ocene ;)6/10 to zdecydowanie za mało. Anime ciekawe, wciagające.
A
Speed1111
17.02.2011 04:44
Jedno z najbardziej ambitnych i pod każdym względem unikalne anime. dawno już nie oglądałem tak świetne serii, normalnie Oscara powinna dostać xD. brak mi słów, co rzadko się zdarza, aby opisać jej wielkość :) W sumie tylko z jedna ocena nie mogę się zgodzić, a jest to muzyka, iż zasługuje przynajmniej na 9/10, bo rzadko jest tak klimatyczna i tak dobrze skomponowana.
Muszę przyznać, że to jedno z lepszych anime, jakie miałam przyjemność oglądać. Och, oczywiście, nie ma tu wybuchów magii, fantastycznych wynalazków, panien pokazujących majtki i biusty, ani akcji pędzącej na złamanie karku. No właśnie, nie ma. I może dzięki temu ta historia jest tak niepowtarzalna, tak magiczna, bo to słowo wydaje mi się najlepiej do niej pasować. Historia o dorastaniu, przyjaźni, zmaganiu się z rzeczywistością która nie zawsze jest kolorowa, wreszcie o byciu wiernym swoim ideałom i podążaniu za nimi. Wszystko to otoczone pewną bajkowością, która pozwala poczuć się jak dziecko. Oczywiście można by doczepić się paru rzeczy, takich jak nie zawsze dopracowana grafika, czy ta „leniwość” następujących wydarzeń, mimo to jestem jednak przekonana, że ci którzy nie zrażą się pierwszymi odcinkami i szukają w anime czegoś więcej nie oprą się pokusie dotarcia do końca opowieści. I słusznie, bo przyglądanie się przeżyciom Erin to czysta przyjemność. Warto jest przymknąć oko na pewne niedociągnięcia związane z przeniesieniem opowieści na ekran, tylko po to, by ją poznać.
Opowieść o przyjaźni, poświęceniu, ale przede wszystkim o więzi jaką człowiek może zbudować ze zwierzęciem. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, ale spokojna, płynna i ciekawa historia. Faktycznie, czasem bywa troszkę leniwie, ale niekoniecznie musi to być wadą. Jak dla mnie idealne anime żeby trochę odetchnąć od sensacji. Ok, powtórki i retrospekcje mogą być męczące, można je jednak ominąć. To są raptem dwa albo trzy odcinki. A kreska? Na początku miałam do niej obiekcje, ale z czasem się przyzwyczaiłam a później dostrzegłam jej piękno :D dobra, trochę przesadziłam. Ale grafika jest naprawdę bardzo ładna, choć nietypowa.
Ach… i uważam że Erin można spokojnie maratonować. Trzeba tylko mieć odpowiednio dużo wolnego czasu ;)
hanabi14.09.2010 17:41:36 - komentarz usunięto
A
Kedan
25.05.2010 00:24 Cóż my tu mamy...
Wojna, polityka, katastrofa, tajemnice i spiski, miłość, śmierć, ambicje, trudy i mozoły życia, jego szczęśliwe i przykre strony – wszystko co porządna historia mieć powinna. KnSE byłaby wspaniałą historią, gdyby nie fakt, że docelową audiencją tejże są głównie małe dziewczynki. Co z tego że fabuła jest zawiła i wciągająca; co z tego, że pomimo iż animacja kuleje, to jednak kreska jest przyjemnie charakterystyczna i nastrojowa. Co z tego – skoro cukierkowo‑natchnione chwile wzruszeń i ckliwych uniesień w każdym niemal odcinku sprawiają, że nie można pozbyć się natrętnej, stale powracającej i psującej cały efekt myśli: „Kiedy to się kurna wreszcie skończy”...
A
Chessman
14.03.2010 20:16
Jedno z najpiękniejszych anime jakie widziałem. Poruszające i pełne emocji. Historia ładnie się składa w całość przez całą serię, a obserwowanie jak główna bohaterka się rozwija mnie osobiście bardzo mocno zaabsorbowało. No i muzyka ma najlepsze cechy dobrej muzyki- jest ciekawa i charakterystyczna. Nawet openingi i endingi mi się podobały co ostatnio zdarzyło mi się tylko przy Nodame Cantabile.
„Widownia jest jasno określona i paranoidalny wręcz zarzut co do brutalności niektórych scen skomentuje uśmiechem.” Widownia jest określona? cieszę się że o tym nie wiedziałem ponieważ to anime jest bardziej dojrzalsze od tzw. dojrzałych filmów. „Cenzura” też specjalnie mi nie przeszkadzała, a jestem fanem bezpośredniego przedstawienia wszelkich scen.
Oczywiście seria ma wady(co ich nie ma) Przede wszystkim to nieszczęsne „komediowe” duo. Nie mam pojęcia po co w ogóle zostało włożone do serialu. Oprócz tego kreska na początku słaba dość(od połowy wydaje mi się lepsza) i za częste retrospekcje. Ale to tam drobne wady, gdyby nie te 2 debilne postacie to dałbym 10/10, tak to jakieś 9/10 :) Każdy powinien zobaczyć.
A
Lliriel
8.03.2010 20:12 Bardzo dobra serja dla młodszych widzów
Widownia jest jasno określona i paranoidalny wręcz zarzut co do brutalności niektórych scen skomentuje uśmiechem. Z całym szacunkiem dla autorki za dobrą recenzję ale 11 letni chłopcy napewno poczują się obrażeni taką cenzura „najciekawszych” scen :D. Starszym widzom też seria może się podobać jeśli wytrzymają „komediowe” duo. Jak już pare lat anime oglądam to jeszcze nie trafiłem na tak denne zapychacze czasu, tym bardziej nie rozumiem co robią w dobrej serii. Jest to chyba ukłon w stronę najmlodszych ( tak do 8 latek ) bo poziom humoru jaki reprezentują to jakaś kpina. Pozostałe postacie trzymają wysoki poziom, na szczególne słowa uznania zasługuje główna bohaterka. Historia jest ciekawa i zmusza do przemyśleń nawet starszych odbiorców.
Idealna propozycja na dobranockę :)
A
texhnolyze1989
18.02.2010 00:08 :)`
Anime na pewno jedno z lepszych w swojej klasie. Może kreska trochę nie zbyt piękna ale ogólnikowo anime godne uwagi. Należy przetrwać tylko kilko pierwszych odcinków, a później fabuła się ładnie rozkręca i nabiera rumieńców:)
A
Animechryst
1.02.2010 21:08 Prosto, ładnie i przyjemnie.
kliknij: ukryte FFFFFFFFFFFF pisałem długi komentarz i się skasował wraz ze zwiechą ognistego lisa… W skrócie to dobre anime, jedno z najlepszych w 2009 roku. Autorka według mnie naciągnęła oceny za postacie i fabułę, ale seria jest zdecydowanie warta obejrzenia dla kogoś kto nie szuka kolejnej produkcji w stylu „zabili go i uciekł”, albo „z tymi majtkami jej do twarzy”.
A dla mnie to anime było trochę taką podróżą do dzieciństwa, coś takiego jak czytanie Opowieści z Narni po latach. Kto „przetrwa” pierwsze, trochę infantylne odcinki może się nieźle bawić przy całkiem udanej serii fantasy (a nie jest ich przecież aż tak wiele). Jeszcze tak ode mnie to in plus należy dodać, że świat opowieści, chociaż dosyć rozbudowany, nie zasypuje nas tysiącami specjalnych terminów które często zamiast uwiarygadniać po prostu męczą i utrudniają odbiór.
Fabularnie – niezłe, świetnie zrealizowany pomysł, by seria „dorastała” wraz z bohaterką i z tytułu dla dzieci powoli zmieniała się w poważne, całkiem sensowne fantasy. Do tego ciekawa główna bohaterka. Podoba mi się też tempo opowieści, rzadko spotyka się anime, które zamiast atakować widza setką zwrotów akcji na odcinek potrafiłyby konsekwentnie, w jednostajnym, spokojnym rytmie rozwijać ciekawą historię. Ale te zalety to raczej zasługa książkowego pierwowzoru, natomiast adaptacja jest… po prostu nieporadna.
Pan Reżyser niestety nie dał sobie rady z paroma sprawami. Po pierwsze, docelowa widownia. Cóż, nie każdy Japończyk jest Miyazakim i nie każdy potrafi stworzyć coś, co nadawałoby się w równej mierze dla dorosłych i dla dzieci. Tutaj się nie udało, a co gorsza – dziecinne elementy odrzucą starszą widownie, a tempo historii wynudzi każdego dzieciaka. Druga sprawa – budżet, oszczędności. Retrospekcji i recyklingu scen z poprzednich odcinków nie jest tylko „dużo”, jest ich od cholery i jeszcze trochę. Praktycznie każdy odcinek ma ich kilka, a przy niektórych miałem wrażenie, że w połowie składają się ze starych, kilkakrotnie już wykorzystywanych scen. Średnio wychodzi też pokazanie momentów kulminacyjnych, w teorii dramatycznych, które sporo dramatyzmu wprawdzie zachowują, ale łatwo wyobrazić sobie, o ile lepsze by były, gdyby scenariusz wpadł w łapki twórcy mającego choć odrobinę talentu. Wyjątkiem jest chyba tylko pierwszy kliknij: ukryte lot na grzbiecie Lilan, naprawdę piękna scena. Ale mam też swojego faworyta wśród scen spartaczonych: moment z kliknij: ukryte rozmnażaniem…
Podsumowując – seria jest świetna, jeżeli ktoś zwróci uwagę przede wszystkim na fabułę i główną bohaterkę. Ale czerpanie z dobrego materiału nie wystarczy, żeby zrobić dobry film. Niestety to, co należy do zadań osób odpowiedzialnych za adaptację, wykonano co najwyżej poprawnie. Na razie daję temu ósemeczkę za bohaterkę i przyjemność z oglądania. Mogło być lepiej, niestety do wybitności Erin sporo brakuje.
Serię ogromnie polubiłem, ale z czasem powtórki, całe odcinki potężnie nasycone „recapem”, leniwa animacja – zaczęły mnie nużyć. Gdyby nie fakt że emisja trwała rok, to byłoby zapewne mocno niestrawne. Trzeba więc ostrzec – próby maratonowania, poza pierwszym tuzinem odcinków, skończą się odpadnięciem względnie syndromem „fast forward”.
To śmieszne, bo najczęściej jednak marzy nam się więcej odcinków/kolejny sezon, a tu chyba najlepszym wyjściem byłoby „odchudzenie” serii o połowę, i wyszłoby pewnie lepiej. Zwłaszcza że zakończenie wydało mi się „zrobione po łebkach”, głównie z racji na niezwykłe przyspieszenie tempa fabuły.
Te wszystkie zarzuty nie powinny jednak przesłaniać prostego, podstawowego faktu – mamy do czynienia z serią, która mimo „powolnego startu” z czasem niezmiernie wciąga, i daje niesamowitą frajdę z śledzenia historii życia Erin.
A
Sisemen
6.01.2010 15:44 odnośnie anime
Bardzo ciekawe i „inne” anime w „relatywnej rzeczywistości”, gdzie najlepszą cecha jest bardzo dobra fabuła, która trzyma widza do końca serii. Niestety ma też ona i swoje irytujące cechy: 1. Bardzo prosty rysunek, większość teł jest rysowana kredkami albo stylizowana na kredki, co za pierwszym epizodem można pomyśleć anime dla dzieci paroletnich – po pewnym czasie można się przyzwyczaić (krwawe sceny są zamienione na „alternatywne”, aby pokazać jak o co chodzi) 2. Liczyłem na to że muzyka będzie bardziej urozmaicona – przez całe anime powtarzanych jest kilka utworów/motywów 3.Wstawki komputerowe – np: wygenerowana szczegółowo ćma chodząca po „kredkowej” lampie 4. Często powracane sceny szczególnie: kliknij: ukryte scena śmierci matki Erin powtórzona jest chyba z około 10 razy lub więcej nie wspominając o innych wydarzeniach, które są ciągle powtarzane – naprawdę irytują – cale anime można by skondensować do góra 30 parę odc bez straty na fabule
Wygląda na to że seria była okrojona finansowo bardzo, jest to mocno widoczne po rysunku/muzyce – mozliwe że to też było celowe
ale, co jak co fabuła jest tu głównym motorem i honorowo nadrabia te irytujące elementy, zaskakujący jest tu kliknij: ukryte motyw, mimo kilku przeczytanych recenzji , które mówią o magii (niby Erin ją ma), której w tym anime nie ma woogóle, poprostu ludzie i bestie, i ich tragedie, ciemne strony i przemianyi do innych irytujących elementów już poza samą serią było to że miałem okazję oglądać ją na subach kilku grup – gdzie każdy inaczej dane nazwy tłumaczył i trzebyło się nagłówkować o co/kogo chodziło
Mimo tylu '„minusów” daje serii całą 8/10, a nawet o te poł stopnia więcej…
Czy tylko mi się to kojarzy z Nausicą?
Główne minusy to słaba mało szczegółowa kreska, jakby rysowana grubymi kredkami i dwie debilne postacie, których jedynym zadaniem jest rozśmieszanie widza w głupkowany slapstickowy sposób, albo opowiadanie tego co się przed chwilą wydarzyło, najczęściej w krytycznych dramatycznych momentach. Przecież widzę że kliknij: ukryte matka Erin zaraz zginie, nie musicie mi o tym wprost mówić, psujecie tylko atmosferę.
To wszystko jednak da się przeżyć, ale jestem bardzo rozczarowany zakończeniem. Przy tak dobrej fabule spodziewałem się jakiegoś wstrząsającego, wgniatającego w fotel zakończenia, a dostałem coś co nie trzyma się kupy.
kliknij: ukryte Erin użyła gwizdka na Lilan, Lilan się obraziła i już jej nie lubi – ok. Ale jakimś cudem staje się jeszcze bardziej posłuszna, pozwala na sobie latać, a w dodatku w niepojęty sposób wie dokąd Erin chce lecieć. „Leć do nowej królowej, ale tak żeby nikt nie zauważył” – no bez przesady, skąd Lilan ma to wiedzieć, a samo wyprowadzenie z szopy i lot tak gigantyczną bestią i lądowanie kilka kroków od królowej nie może ujść uwadze.
Sama końcówka też się nie trzyma kupy. Erin leży trafiona strzałą w plecy, ma pewnie przebite płuco, biegną do niej toudy, a Lilan ratuje ją biorąc Erin w zęby i odlatując. Strzała w plecach magicznie znika, nawet już nic nie krwawi. Poza tym czemu Lilan nie użyła swojego głosu paraliżującego toudy?
Akcja toczy się dość powoli, ale nie przynudza, za to pozwala dobrze poznać Erin. Akcja jest dość przewidywalna, ale kilka rzeczy mnie zaskoczyło i naprawdę wstrząsnęło. W szczególności kliknij: ukryte śmierć matki po sielankowym wstępie, śmierć pszczelarza, oraz to jak Lilan odgryzła palce Erin.
Mimo tej słabej końcówki, uważam że to bardzo dobry serial, wciągający i warty obejrzenia. Siła ducha Erin, jej oddanie swoim przekonaniom, niezłomność, cenienie zwierząt bardziej niż ludzi – to wszystko wplecione w dorastanie i rozwój charakteru wyszło genialnie. Nie tylko widzimy jaka jest Erin, ale również wiemy jak to się stało że taka jest, jakie wydarzenia to spowodowały. Dorosła Erin przypomina mi z charakteru Nausicę z Doliny Wiatru, a to wielki komplement.
Postaram się dotrzeć do mangi.
Po 8 latach...
Niby dla dzieci, a jednak niezbyt dla dzieci. Niby te żarciki o puszczaniu bąków i cenzura przemocy, a z drugiej strony jest bardzo życiowe, śmierć nie pomija nikogo i trudno nazwać je dziecinnym. Przemyca też mnóstwo pozytywnych treści – zaciekawienie otaczającą przyrodą, ciekawe spojrzenie na bestie, zachęca do samodzielnego myślenia.
Wprawdzie przeskakiwałam te kolejne powtarzające się wprowadzenia i wypychacze, ale ogólnie historia nadal mnie zaciekawiła, rozbawiła i wciągnęła. Mrrrrr.
Nadal niezmiennie 9/10.
9
Nahoko Uehashi
Grafika była prawdziwym szokiem, po feerii kolorów, urodzie i plastyce wcześniejszej realizacji Kemono no Souja Erin objawiła mi się jak marny żart. Jednak nie można oceniać książki po okładce i wraz z czasem spędzonym na rozwoju historii Erin moje podejście zaczęło się zmieniać, tak drastycznie, że zaprezentowana oprawa plastyczna bardzo mi się spodobała. W sumie ciężko by mi było obejrzeć tę historię w wersji na miarę Serei no Moribito. Z pozoru taki wybór grafiki sugeruję historię dla młodszego widza i pod wieloma względami tak jest w istocie. Nawet rodzice bardzo rygorystycznie nastawieni do poziomu przemocy w filmach, które oglądają ich dzieci tutaj powinni być zadowoleni. Grafika skutecznie maskuje w sumie dość krwawą historię, sceny ekstremalnej przemocy to tylko schematyczne przedstawienia, dla dorosłego oczywiste a dla młodszego widza wystarczająco szokujące. Realizm obrazu zastąpiono kolorem i umownością przekazu. Jednocześnie postacie są rysowane bardzo ładnie i starannie, oczywiście nie mamy tu przedstawień realistycznych ale ich uproszczone odpowiedniki, rysowane jednak z troską o proporcje.
Podobał mi się sposób przedstawienia retrospekcji, Zamazany wyszarzony obraz, jedyne czego czasem bardzo mi brakuję to przedstawienie wspomnień oczyma osoby, której dotyczyły. Wspomnienia Kiruku i Iala oraz samej Erin przedstawiają ich samych na tle wydarzeń, nie widzimy ich oczyma, jesteśmy tylko zewnętrznym obserwatorem, troszkę tak jak by reżyser uznał, iż koniecznie musimy widzieć całą scenę a nie rzeczywisty obraz wyryty w pamieć bohatera.
Muzyka jest przyjemna i poprawnie wkomponowana do obrazu i treści, jednak tylko melodie z openingu i endingu mogą zapaść w pamięć, cała reszta jest tylko odpowiednia.
Fabularnie historia wiele zyskuję dzięki temu, iż pierwowzorem jest książka, nawet nie manga ale właśnie kompletna historia przekazana słowem pisanym. Dzięki temu przedstawiony świat jest znacznie bardziej logiczny a bohaterowie umotywowani. Jednocześnie rozwój sytuacji pozostanie dla widza znacznie bardziej zagadkowy i ciekawszy. Bohaterowie wplątani są w historie dalece ich przekraczającą, Erin staje się pionkiem sił, których nie rozumie, jej prostoduszność i wielokrotnie podkreślane w opowieści „czyste serce” pcha ją do zachowań zaskakujących, czasem wręcz głupich, ale emocjonalnych.
ja osobiście w końcówce serii przez kilka chwil byłam wręcz zirytowana postępowaniem Erin, jej prostodusznością, naiwnością, ale na przykład dla w jej wieku może być to jedynym rozsądnym sposobem radzenia z sytuacją. Świadomością, że oto znalazła się w niebezpieczeństwie ale dokładna natura zdarzeń jest dla niej ukryta.
Komentarz rozrósł się do prawie pełnowymiarowej recenzji, ale trudno mi oddać w kilku słowach te elementy anime, które są dla mnie szczególnie ważne i warte podkreślenia.
Kemono no Souja Erin to dobry tytuł
Znakomite
Swoją drogą, potencjał tkwiący w tej historii i jej bohaterach jest tak wielki, że gdyby za realizację wersji fabularnej adresowanej do dorosłego widza wzięło się HBO, nieco inaczej rozkładając akcenty, z naciskiem na wątki polityczne, sensacyjne i dramat historyczny, otrzymalibyśmy przebój na miarę „Rzymu” skrzyżowanego z „Grą o tron”.
Treść Kemono no Souja Erin można opowiadać dzieciom na dobranoc jak najlepszą, a do tego pouczającą bajkę, albo dorosłym nieanimemaniakom jak intrygującą sagę fantasy. To historia uniwersalna, która nie zestarzeje się za lat pięć, dziesięć czy pięćdziesiąt, co samo w sobie stanowi najlepszą rekomendację.
Re: Znakomite
Re: Znakomite
Z drugiej strony nie uważam, żeby ta seria potrzebowała większego budżetu. Wydaje mi się, iż prezentuje o wiele wyższy poziom niż spora część anime, a jej styl (zarówno graficzny jak i ogólny feel) jest niepowtarzalny…
Ja zakochałem się w Kemono… i od czasu do czasu patrzę w serwisach typu ANN, czy aby przypadkiem nie ruszyła kontynuacja. Niestety, tak jak w przypadku np. Juuni Kokki prawdopodobnie nigdy nie będzie nam dane zobaczyć zamnięcia całości w formie animowanej :(
Dobre fantazy
Więcej uwag mam do realizacji. W celu uczynienia serialu przystępnym dla wszystkich wykastrowano wiele scen z dramatyzmu, na który zasługują, czego najgorszym przykładem jest para idiotów, łażących za główną bohaterkę i komentujących głupio wszystkie wydarzenia. Ich wpływ na fabułę jest zerowy, tylko przeszkadzają. Złe wrażenie robią również ciągłe retrospekcje i uwagi narratora, przypominające rzeczy, które doskonale wiemy, bo działy się 1,2 odcinki temu.
Wykonanie graficzne jest poprawne, ale nie więcej. Nie ma żadnych wyraźnych błędów, ale i wodotrysków, a te przydałyby się przynjamniej do scen walk, które są, a jakby ich nie było.
Poza tą nieco mylącą wyliczanką wad to przemyślane, często zaskakująco rozsądne anime, nie do przegapienia dla miłośnika fantazy.
8/10
Re: 2/10
10/10
Bardzo podobał mi się pierwszy opening. Druga wersja tej piosenki początkowo mnie odrzuciła (pewnie z powodu przyzwyczajenia do tej pierwszej), ale stopniowo przestawała mi przeszkadzać i w końcu nawet wpadła w ucho. Jakoś nie chce mi się pisać o drobnych wadach, które posiada ta seria, bo w porównaniu z całokształtem stają się one mało istotne.
Wspaniale
Generalnie mimo to dam solidne 10/10, wiem ze zgodnie z opisem ocen anime z taka ocena nie powinno mieć żadnych wad.. ale po prostu nie mam serca żeby takiej wspaniałej serii dać mniej niż 10 oczek. Tak szczerze mimo ma aż 50 odcinków nie obraziłbym bym się jakby miało ich 2x więcej, gdyż naprawdę zal mi było się rozstać z czymś tak sympatycznym i jednocześnie interesującym.
Cudo!
Nawet nie chodzi o fabułę, bo już połowy odcinków nie pamiętam, a wiem, że oglądałam dzieło. Tu chodzi o klimat. Poza tym seria miała jakiś przekaz. Nie można było się wprost od tego oderwać. Co prawda oglądałam w częściach czekając na napisy, ale jak tylko znajdę wolny czas zamierzam zrobić seans. Naprawdę warto.
9/10
Naprawę niesamowite
Coś pięknego
Można się zakochać w tym Anime, i ja się zakochałem xD. Całe życie które jest tu przedstawione, jest tak jak napisała recenzentka niesamowicie spójne. A muzyka jest świetna. Opening, i Lalalila po prostu urzekają.
Ciesze się że nie dostałem powtórki Serei no Moribito. Ponieważ każde z tych anime miało swoje użekające piękno.
Mam nadzieje że każda ekranizacja Nahoko Uehashi będzie właśnie taka, piękna, urzekająca, i na zawsze zostająca w pamięci.
BYLE TAK DALEJ!!! XD
10/10
ps. Ciesze się że nie zrobiono go na podstawie mangi. Pokazanie jej życia było świetnym pomysłem i jakiekolwiek okrojenie tego anime było by beznadziejnym pomysłem.
Re: Coś pięknego
Biorąc pod uwagę że słucham jej na okrągło i że została IDEALNIE wpasowana w anime, gdzie bardzo ładnie podkreśla każdą sytuację to uważa że powinna być o wiele wyższa. 10/10 – nie mam się do czego przyczepić.
A grafika też jakoś bardzo nie raziła, więc 8 bo była dobra.
;P
Anime ciekawe, wciagające.
W istocie perełka
Więcej takich anime.
Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, ale spokojna, płynna i ciekawa historia. Faktycznie, czasem bywa troszkę leniwie, ale niekoniecznie musi to być wadą. Jak dla mnie idealne anime żeby trochę odetchnąć od sensacji. Ok, powtórki i retrospekcje mogą być męczące, można je jednak ominąć. To są raptem dwa albo trzy odcinki.
A kreska? Na początku miałam do niej obiekcje, ale z czasem się przyzwyczaiłam a później dostrzegłam jej piękno :D dobra, trochę przesadziłam. Ale grafika jest naprawdę bardzo ładna, choć nietypowa.
Ach… i uważam że Erin można spokojnie maratonować. Trzeba tylko mieć odpowiednio dużo wolnego czasu ;)
Cóż my tu mamy...
„Widownia jest jasno określona i paranoidalny wręcz zarzut co do brutalności niektórych scen skomentuje uśmiechem.”
Widownia jest określona? cieszę się że o tym nie wiedziałem ponieważ to anime jest bardziej dojrzalsze od tzw. dojrzałych filmów.
„Cenzura” też specjalnie mi nie przeszkadzała, a jestem fanem bezpośredniego przedstawienia wszelkich scen.
Oczywiście seria ma wady(co ich nie ma) Przede wszystkim to nieszczęsne „komediowe” duo. Nie mam pojęcia po co w ogóle zostało włożone do serialu. Oprócz tego kreska na początku słaba dość(od połowy wydaje mi się lepsza) i za częste retrospekcje. Ale to tam drobne wady, gdyby nie te 2 debilne postacie to dałbym 10/10, tak to jakieś 9/10 :) Każdy powinien zobaczyć.
Bardzo dobra serja dla młodszych widzów
Idealna propozycja na dobranockę :)
:)`
Prosto, ładnie i przyjemnie.
W skrócie to dobre anime, jedno z najlepszych w 2009 roku.
Autorka według mnie naciągnęła oceny za postacie i fabułę, ale seria jest zdecydowanie warta obejrzenia dla kogoś kto nie szuka kolejnej produkcji w stylu „zabili go i uciekł”, albo „z tymi majtkami jej do twarzy”.
Do ideału daleko...
Pan Reżyser niestety nie dał sobie rady z paroma sprawami. Po pierwsze, docelowa widownia. Cóż, nie każdy Japończyk jest Miyazakim i nie każdy potrafi stworzyć coś, co nadawałoby się w równej mierze dla dorosłych i dla dzieci. Tutaj się nie udało, a co gorsza – dziecinne elementy odrzucą starszą widownie, a tempo historii wynudzi każdego dzieciaka. Druga sprawa – budżet, oszczędności. Retrospekcji i recyklingu scen z poprzednich odcinków nie jest tylko „dużo”, jest ich od cholery i jeszcze trochę. Praktycznie każdy odcinek ma ich kilka, a przy niektórych miałem wrażenie, że w połowie składają się ze starych, kilkakrotnie już wykorzystywanych scen. Średnio wychodzi też pokazanie momentów kulminacyjnych, w teorii dramatycznych, które sporo dramatyzmu wprawdzie zachowują, ale łatwo wyobrazić sobie, o ile lepsze by były, gdyby scenariusz wpadł w łapki twórcy mającego choć odrobinę talentu. Wyjątkiem jest chyba tylko pierwszy kliknij: ukryte lot na grzbiecie Lilan, naprawdę piękna scena. Ale mam też swojego faworyta wśród scen spartaczonych: moment z kliknij: ukryte rozmnażaniem…
Podsumowując – seria jest świetna, jeżeli ktoś zwróci uwagę przede wszystkim na fabułę i główną bohaterkę. Ale czerpanie z dobrego materiału nie wystarczy, żeby zrobić dobry film. Niestety to, co należy do zadań osób odpowiedzialnych za adaptację, wykonano co najwyżej poprawnie. Na razie daję temu ósemeczkę za bohaterkę i przyjemność z oglądania. Mogło być lepiej, niestety do wybitności Erin sporo brakuje.
Re: Do ideału daleko...
Serię ogromnie polubiłem, ale z czasem powtórki, całe odcinki potężnie nasycone „recapem”, leniwa animacja – zaczęły mnie nużyć. Gdyby nie fakt że emisja trwała rok, to byłoby zapewne mocno niestrawne. Trzeba więc ostrzec – próby maratonowania, poza pierwszym tuzinem odcinków, skończą się odpadnięciem względnie syndromem „fast forward”.
To śmieszne, bo najczęściej jednak marzy nam się więcej odcinków/kolejny sezon, a tu chyba najlepszym wyjściem byłoby „odchudzenie” serii o połowę, i wyszłoby pewnie lepiej. Zwłaszcza że zakończenie wydało mi się „zrobione po łebkach”, głównie z racji na niezwykłe przyspieszenie tempa fabuły.
Te wszystkie zarzuty nie powinny jednak przesłaniać prostego, podstawowego faktu – mamy do czynienia z serią, która mimo „powolnego startu” z czasem niezmiernie wciąga, i daje niesamowitą frajdę z śledzenia historii życia Erin.
odnośnie anime
1. Bardzo prosty rysunek, większość teł jest rysowana kredkami albo stylizowana na kredki, co za pierwszym epizodem można pomyśleć anime dla dzieci paroletnich – po pewnym czasie można się przyzwyczaić (krwawe sceny są zamienione na „alternatywne”, aby pokazać jak o co chodzi)
2. Liczyłem na to że muzyka będzie bardziej urozmaicona – przez całe anime powtarzanych jest kilka utworów/motywów
3.Wstawki komputerowe – np: wygenerowana szczegółowo ćma chodząca po „kredkowej” lampie
4. Często powracane sceny szczególnie: kliknij: ukryte scena śmierci matki Erin powtórzona jest chyba z około 10 razy lub więcej nie wspominając o innych wydarzeniach, które są ciągle powtarzane – naprawdę irytują – cale anime można by skondensować do góra 30 parę odc bez straty na fabule
Wygląda na to że seria była okrojona finansowo bardzo, jest to mocno widoczne po rysunku/muzyce – mozliwe że to też było celowe
ale, co jak co fabuła jest tu głównym motorem i honorowo nadrabia te irytujące elementy, zaskakujący jest tu kliknij: ukryte motyw, mimo kilku przeczytanych recenzji , które mówią o magii (niby Erin ją ma), której w tym anime nie ma woogóle, poprostu ludzie i bestie, i ich tragedie, ciemne strony i przemianyi do innych irytujących elementów już poza samą serią było to że miałem okazję oglądać ją na subach kilku grup – gdzie każdy inaczej dane nazwy tłumaczył i trzebyło się nagłówkować o co/kogo chodziło
Mimo tylu '„minusów” daje serii całą 8/10, a nawet o te poł stopnia więcej…