Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 46
Średnia: 6,91
σ=1,79

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Zettai Karen Children

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 51×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Psychic Squad
  • 絶対可憐チルドレン
Gatunki: Komedia, Sensacja
Widownia: Shounen; Postaci: Dzieci, Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Supermoce
zrzutka

Kolejna wariacja na temat Aniołków Charliego, tym razem z małolatami i supermocami. Rozrywka lekka, łatwa i przyjemna.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Gregory111

Recenzja / Opis

W XXI wieku z każdym pokoleniem zaczęła rosnąć liczba esperów – ludzi obdarzonych mocami paranormalnymi. Większość z nich ma zdolności na tyle słabe, że praktycznie pozbawione są one wpływu na ich codzienne życie. Nieliczni jednak mają możliwości – i chęć – by wykorzystać je w najrozmaitszego rodzaju działaniach przestępczych. Zgodnie z przysłowiem, że ogień należy zwalczać ogniem, do ich poskromienia najlepiej nadają się inni esperzy – w miarę możliwości odpowiednio silniejsi. Utrzymywanie tego rodzaju agentów specjalnych jest jednym z zadań największej japońskiej organizacji zajmującej się badaniem działania i możliwych wykorzystań mocy nadprzyrodzonych – BABEL. Problem polega jednak na tym, że im potężniejsze zdolności, tym rzadziej się trafiają – esperów najwyższego poziomu siódmego na całym świecie jest zaledwie garstka, a w Japonii tylko trzy sztuki. Niestety owe trzy sztuki – panny Kaoru, Aoi i Shiho – mają na razie po dziesięć lat i w zestawie z ogromnymi możliwościami zdecydowanie nie najłatwiejsze charaktery.

Opowieść zaczyna się w dniu, kiedy opiekę nad tym właśnie zespołem, działającym pod kryptonimem „The Children”, przejmuje Kouichi Minamoto. Pełen dobrej woli, pracowity i niezwykle inteligentny młody człowiek staje przed niezwykle trudnym zadaniem. Nie tylko musi opanować jakoś nieznośne małolaty i skłonić je do prawidłowego używania wrodzonych darów (na przykład nieniszczenia własności publicznej), ale – co znacznie trudniejsze – nauczyć je na nowo szacunku i zaufania do „normali”, czyli ludzi pozbawionych mocy parapsychicznych. Nawet jeśli tacy ludzie potrafią do esperów odnosić się bez cienia szacunku i zaufania, w skrajnym przypadku traktując ich jak niebezpieczne potwory. Jednakże koegzystencja między ludźmi obdarzonymi nadprzyrodzonymi właściwościami i ludźmi ich pozbawionymi powinna być przecież możliwa. Prawda?

Formuła jest znana przynajmniej od czasów słynnych Aniołków Charliego – trzy panie różniące się typem urody i temperamentem plus ich mentor­‑opiekun. Różnica polega na tym, że tym razem dziewczęta są w wieku mocno niezaawansowanym, a zamiast bronią, posługują się supermocami. Znakomitą większość fabuły zajmują krótkie, zazwyczaj jednoodcinkowe historie z życia wspomnianego wyżej zespołu – poczynając od perypetii dnia codziennego, a kończąc (rzecz jasna), na wszelkiego rodzaju misjach. Widać, że autor oryginalnej mangi, Takashi Shiina, czuje się w tej formule jak ryba w wodzie – mimo długości serii, udaje mu się uniknąć powtarzania pomysłów, a nawet najbardziej klasyczne epizody mają zazwyczaj jakiś „pazur” (zwykle komediowy), odróżniający je od podobnych historii przygodowych. Wątki łączące pojawiają się w zasadzie dwa. Pierwszy powiązany jest z potężnym esperem imieniem Kyousuke Hyoubu, który mimo zaawansowanego wieku ma aparycję nastoletniego bishounena. Zniechęcony do nietolerancyjnych „normali”, stanął na czele parakryminalnej organizacji PANDRA, a jego celem jest stworzenie świata wyłącznie dla esperów, nawet jeśli prowadzić by miała do tego wojna totalna. Na razie jednak żywo jest zainteresowany trójką The Children (zbyt żywo jak na swój wiek, co nie raz jest mu wytykane) i liczy, że w przyszłości dołączą one – a szczególnie Kaoru – do jego organizacji. Sęk w tym, że wiąże się z tym zostawiona przez potężnego espera specjalizującego się w prekognicji przepowiednia, na której spełnienie nikt w sumie chyba nie miałby ochoty… Drugi wątek, pojawiający się dobrze w drugiej połowie serii, dotyczy z kolei mrocznej organizacji Black Phantom, przy której PANDRA wygląda jak banda beztroskich ekscentryków. Nie ma co jednak czekać na wyjaśnienie wszystkich tajemnic czy jakiekolwiek ostateczne rozstrzygnięcia – anime stanowi adaptację nadal wydawanej (i bardzo popularnej) mangi, więc scenarzyści nie zdecydowali się na dorabianie własnego zakończenia. Po prostu w pewnym momencie wątki zostają urwane, a chociaż na deser dostajemy obowiązkowy przegląd scen z gatunku „co było później”, ich zakres czasowy nadal nie sięga niebezpiecznego momentu ujętego w przepowiedni.

Czy to przeszkadza? Nieszczególnie. Tak jak pisałam, siłą tej serii są pojedyncze historie, sprawnie pokazane i pomysłowe, które tak naprawdę nawet szczególnie nie wymagają ram fabularnych. Więcej – na swój sposób te właśnie dłuższe wątki są najsłabszą częścią fabuły. Takashi Shiina ma rzadki dar zamieniania wszystkiego, do czego się dotknie, w komedię – nawet najgroźniej lub najpoważniej wyglądającą sytuację potrafi obrócić w żart. Co więcej, odbywa się to w sposób naturalny i dopasowany do fabuły, bez gwałtownego „szarpania” klimatu, no i doskonale pasuje do smarkatych bohaterek. Niestety znacznie gorzej jest wtedy, kiedy trzeba tę komedię zamienić w coś poważniejszego. Świat na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie przemyślanego, szybko jednak okazuje się, że to (dobrze zamaskowane) pozory – raczej dekoracje dla działań bohaterek niż spójna wizja. W komedii nie przeszkadza to ani odrobinę, całość jednak zaczyna zgrzytać przy próbie wprowadzenia wątków serio. Autor wyraźnie chciał nakreślić swój świat w odcieniach szarości, jednakże wyszło mu coś innego – świat, w którym czerń i biel zamieniają się miejscami w dość losowych, a fabularnie potrzebnych momentach. W dodatku mniej więcej od połowy serii, czyli od wypłynięcia na światło dzienne wspomnianej wcześniej przepowiedni, trochę męczące robi się przypominanie o niej w niemalże każdym kolejnym odcinku. Naprawdę można mieć dość za kolejnym powtórzeniem „zrobimy wszystko, by zmienić tę przyszłość”, szczególnie w sytuacji, kiedy zaniedbuje się podstawowego środka zaradczego, jakim byłoby wyczerpujące poinformowanie o całej sytuacji samych zainteresowanych. O zapędach mesjanistycznych i anielskich skrzydłach też wolę nie wspominać, bo generalnie starałam się raczej na takie ozdoby nie zwracać uwagi i koncentrować się na tym, co fajne, czyli na komedii sensacyjnej.

Smutne jest, że od ładnych kilku lat wielu spośród moich znajomych woli dla bezpieczeństwa omijać serie z młodszymi bohaterkami, ponieważ (nie bez kozery) obawiają się fanserwisu z udziałem takich postaci. Tutaj tego rodzaju obawy są nieuzasadnione – wprawdzie amatorzy nieletnich dziewczynek zapewne będą serią zachwyceni, jednak osoby nienastawione na wyłapywanie „smaczków” tego rodzaju raczej nie znajdą tu nic, co by je zraziło. Fanserwis w klasycznym rozumieniu bielizny i nagości (w ogólnym rozrachunku nie ma go aż tak dużo, by gwarantować tag ecchi) dotyczy tylko dojrzalszych pań, których w obsadzie nie brakuje. Jeśli zaś chodzi o bohaterki, to mamy okazję podziwiać je w najrozmaitszych fikuśnych, ale na szczęście całkowicie stosownych dla dzieci, kostiumach. Owszem, cała trójka wiesza się na nieszczęsnym Minamoto, ale na razie przynajmniej różnica wieku oraz jego stosunek do nich sprawiają, że nie ma w tym nic nieprzyjemnie dwuznacznego. W początkowych odcinkach trochę za często eksploatowany jest „zachwyt” Kaoru dojrzałym kobiecym ciałem (zgodnie ze słowami koleżanek, ma „mentalność lowelasa”), ale po jakimś czasie autor rezygnuje z tego gagu, który – nadmiernie powtarzany – zaczyna się stawać odrobinę męczący.

Kaoru, centralna postać The Children, specjalizująca się w telekinezie, to oczywiście porywcza i otwarta dziewczynka, idealna na główną bohaterkę tego rodzaju serii. Partnerują jej Aoi – spokojniejsza i najbardziej chyba zrównoważona z całej trójki teleporterka, oraz Shiho, której zdolność odczytywania właściwości przedmiotów i myśli dotykających ich ludzi sprawiają, że jest najbardziej cyniczna i doskonale pasuje do określenia „cicha woda”. Zestaw charakterów jest dobrany naprawdę dobrze – dziewczynki rzeczywiście potrafią być nieznośne, ale mimo wszystko nie przekraczają pewnych granic, a przy tym faktycznie można uwierzyć, że się przyjaźnią. Miłą odmianą w porównaniu do współczesnych trendów jest także to, że ich opiekunem nie został genialny nastolatek, tylko młody, ale mimo wszystko dorosły mężczyzna (wyglądający nawet na odrobinę starszego niż wynikałoby z jego metryki – zgodnie z informacjami z serii ma dopiero 21 lat). Kouichi to bardzo udana postać – jest obowiązkowy, życzliwy światu i ma problemy z asertywnością, co zbliża go charakterem do „typowego bohatera haremówki”, różnica polega jednak na tym, że w jego przypadku nie jest to brak kręgosłupa, a przeciwnie – świadoma i wcale nie najłatwiejsza dla dorosłego człowieka postawa życiowa. Mimo pozytywnego nastawienia do innych nie jest naiwny i widać, że ma określone poglądy, których gotów jest bronić. Świetnie wypada też jego relacja z trójką dziewczynek, pełna autentycznego ciepła i bliskości.

W większości bardzo fajnie prezentują się postaci drugoplanowe, w pierwszym rzędzie pracownicy BABEL – zarówno ci pozbawieni mocy, jak i esperzy. Warto zauważyć, że tu także brakuje małolatów – owszem, znajdziemy nastolatków wśród agentów specjalnych, ale personel składa się z osób dorosłych. Jak się okazuje, oni także mogą mieć barwne i sympatyczne charaktery, kto by pomyślał! Autora nie ponosi przy tym potrzeba karykaturalizacji bohaterów – nawet postaci zazwyczaj komediowe, jak zaprzyjaźniony z Kouichim młody lekarz Shuuji Sakaki, potrafią zachowywać się poważnie i dojrzale, jeśli tego faktycznie wymaga sytuacja. Mieszane uczucia wzbudzili we mnie natomiast antagoniści. Po pierwsze, autorowi szybko skończyły się pomysły na klasyczne warianty mocy parapsychicznych i zapewne w imię różnorodności zaczął wprowadzać słabo uzasadnione „supermoce” w rodzaju manipulacji rosnącymi i skracającymi się włosami oraz tym podobnych pomysłów. Po drugie, z wspomnianego wcześniej Kyousuke Hyoubu próbowano uczynić jednocześnie postać komediową, tragiczną, „głównego złego” oraz szlachetnego idealistę. Nie jestem pewna, czy takie połączenie w ogóle mogłoby wyjść, ale efekt jest taki, że przeskakuje on pomiędzy tymi rolami, jakby cierpiał na rozszczepienia jaźni – z całą pewnością nie odniosłam wrażenia, że odpowiada za to jego złożona osobowość. To samo zresztą dotyczy innych, po obu stronach barykady – zmieniają nastawienie do różnych spraw (w pierwszym rzędzie esperów) pod wpływem pstryknięcia palcami scenarzystów. Mówiąc krótko – postaci pozytywne są bardzo udane, zapewne podobnie postaci negatywne (zapewne, ponieważ do tej kategorii można zaliczyć tylko szefostwo Black Phantom, o którym po prostu za mało wiadomo), natomiast postaci z założenia niejednoznaczne w zasadzie co do sztuki są mało przekonujące.

Takashi Shiina karierę zaczynał w początku lat 90. i bardzo wyraźnie widać to w jego rysunkach. Na pierwszy rzut oka Zettai Karen Children można wziąć za serię zdecydowanie starszą – projekty postaci nawiązują do tego, co modne było w ostatniej dekadzie XX wieku. Ponieważ mam słabość do tamtego okresu, dla mnie jest to jedna z największych zalet grafiki, ale nawet jeśli ktoś nie przepada za „starociami”, nie powinien się od razu zniechęcać. Mimo wszystko mamy do czynienia z adaptacją z roku 2008, a popularność mangi bez wątpienia sprawiła, że studio SynergySP (dawniej Synergy Japan) przyłożyło się do pracy. Postaci przebierają się, chociaż – zapewne zgodnie z mangą – bohaterki, przystępując do wykonywania misji, przechodzą (nieuzasadnioną) transformację w stylu magical girls w „służbowe” niebieskie mundurki. Mimo wszystko nie znajdziemy tu szczególnie efektownych walk, ale to akurat wynika raczej ze świadomej wizji autora – poza telekinezą (a i to nie zawsze), moce parapsychiczne nie świecą, nie tworzą magicznych kręgów i generalnie nie wybuchają fajerwerkami przy każdym użyciu. Brak efekciarstwa z nawiązką wynagradza za to pomysłowość zastosowanych rozwiązań. Mamy do czynienia z przyzwoitym standardem – solidne, acz pozbawione „błysku” tła, charakterystyczne projekty postaci drugoplanowych (i całkiem niecharakterystyczni statyści w tle), animacja na poziomie, ale bez specjalnych zachwytów. Żarty wizualne okazjonalnie nawiązują do innych tytułów, na przykład wcześniejszego hitu Takashiego Shiiny, czyli mangi (i anime) Ghost Sweeper Mikami. Uważni widzowie (no dobra, nawet średnio uważni widzowie) zauważą też w wielu odcinkach pojawiające się na ekranie postaci z wyprodukowanego przez to samo studio Hayate no Gotoku!, najczęściej w osobach tytułowego bohatera i jego chlebodawczyni.

Ścieżka dźwiękowa nie zachwyca i nie przeszkadza – kolejny przykład na rzemieślniczą staranność bez specjalnego błysku. Dostajemy wprawdzie aż dwie piosenki w czołówce i cztery przy napisach końcowych, ale żadna z nich nie wyróżnia się na tyle, żeby zapamiętać je na dłużej. Zadbano za to o zatrudnienie odpowiednio znanych seiyuu – Kaoru, Aoi i Shiho grają odpowiednio Aya Hirano (m.in. tytułowa bohaterka Melancholii Haruhi Suzumiyi, Konata z Lucky Star, Lucy z Fairy Tail), Ryouko Shiraishi (m.in. Sayoko z Natsu no Arashi!, Anew z Gundam 00 oraz… tytułowy bohater Hayate no Gotoku!) i Haruka Tomatsu (m.in. Nagi z Kannagi, Lala z To Love­‑ru –Trouble-, Megumi z Shiki). W rolę Kouichiego Minamoto wcielił się natomiast Yuuichi Nakamura, którego słyszeliśmy m.in jako Tomoyę z Clannad, Alto z Macross Frontier czy Greya z Fairy Tail. W rolach drugoplanowych znajdziemy m.in takie nazwiska, jak Rina Satou (grająca recepcjonistkę BABEL, Hotaru), Yukana (główna szefowa BABEL, Fujiko) oraz Rie Kugimiya (doskonale pasująca do jej głosu rola latającej wiewiórki, Momotarou).

Widzowie oczekujący poważniejszych wątków mogą być rozczarowani – abstrahując od ich jakości, po prostu nie znajdują one w tej serii rozwiązania i konkluzji. Jeśli jednak ktoś ma akurat ochotę na sympatyczną komedię przygodową, która nie będzie obrażać jego inteligencji, za to zajmie go i da chwilę wytchnienia, bez namysłu polecę mu Zettai Karen Children. Tym bardziej, jeśli – podobnie jak ja – ma sentyment do starszej kreski.

Avellana, 6 października 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Synergy Japan
Autor: Takashi Shiina
Projekt: Takahiro Kagami
Reżyser: Keiichirou Kawaguchi
Scenariusz: Satoru Nishizono
Muzyka: Koutarou Nakagawa