Tanuki-Anime

Tenchi Masaki bardzo chciałby być normalnym, przeciętnym nastolatkiem. Niestety, jego usilne próby skutecznie niweczy grupa pięknych istot płci żeńskiej rodem z kosmosu, które w dodatku pałają do niego gorącym uczuciem. Jednak nawet to wydaje się niewielkim problemem, gdy ze starej taśmy filmowej znika wizerunek matki Tenchiego. Jedynym sposobem odkrycia przyczyny tego dziwnego zjawiska jest podróż w przeszłość i spotkanie z szesnastoletnią Achiką. Sytuacja pogarsza się z każdą chwilą, zwłaszcza, gdy w całą sprawę okazuje się zamieszany groźny międzygalaktyczny przestępca…

Pierwszy film kinowy Tenchi Muyou! to kawałek całkiem dobrego kina. Kreska nie różni się od serii telewizyjnej, choć trzeba przyznać, że jest nieco bardziej dopracowana. Muzyka również jest na wysokim poziomie. Melodie świetnie podkreślają nastrój scen, a ending, Alchemy of Love w wykonaniu Megumi Hayashibary, szybko wpada w ucho. Jednak tym, co świadczy o sukcesie bądź porażce filmu jest jego fabuła. Jak to wygląda w przypadku tego tytułu?

I tutaj się nie zawiodłam. Historia jest wprawdzie dość prosta, jednak wciąga aż do samego końca, który nawet zaskakuje. Nie brakuje scen poważnych, jednak spora dawka dobrego humoru skutecznie rozładowuje napięcie. Akcja nie ma poważniejszych dziur, a jeśli ma, to nie zwróciłam na nie uwagi… Również sposób przedstawienia sytuacji jest przejrzysty. Ogólnie dobrze się ogląda.

Fanom Tenchi Muyou! nie muszę tego filmu polecać, bo już go widzieli (tym bardziej, że swego czasu został wydany w Polsce na kasecie VHS). Na pewno z przyjemnością obejrzą go amatorzy dobrego humoru, nie bazującego na majtkach. Ortodoksyjni fani science­‑fiction powinni natomiast unikać tego tytułu, bo mogą dostać zawału na widok wszystkich „niewytłumaczalnych” zjawisk. Z pewnością przygody Tenchiego chętnie obejrzą miłośnicy romansu wśród nastolatków i opowieści szkolnych. Powiem jeszcze, że film nastraja optymistycznie – sami to zdefiniujcie.