x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po tych wszystkich nowych seriach powstałych po Hadesie/Elysion, jakże się cieszyłem widząc i słysząc Seiyę, którego znam i cenię (poza jego innym VA, który i tak nawet dał radę); te wszystkie dziwaczne perspektywy i przesadzone wygibasy ciał postaci z kanonicznych serii są tu i mają się dobrze, co jest komplementem, oczywiście.
Ogólnie, wizualnie to wygląda bardzo ładnie nawet jak na współczesne czasy.
Niestety, wszystko inne już ssie. No, fabuła miała potencjał, ale został on słabo spożytkowany, by koniec końców wszystko się zakończyło kliknij: ukryte cliffhangerem. Walki były krótkie i niepotrzebnie przedramatyzowane.
Przeciwnicy nie wydawali się silni (szczególnie w porównaniu do Arcu uprzedzającego zdarzenia w tym filmie), a jednak kliknij: ukryte nasi bohaterowie ledwo co sobie dawali z nimi radę. Z resztą, przez to, że walki były tak krótkie, to czasem nie dało się zrozumieć do końca umiejętności przeciwnika albo nawet tego, jak został pokonany.
Seiya został zredukowany do niewolnika Ateny, który bez chwili odetchnienia wykrzykiwał motywujące poematy na jej cześć, zawsze i wszędzie. Choć, w sumie, już wcześniej taki był, więc pewnie dlatego to mi aż tak nie przeszkadza… jedynie trochę nuży, bo każdy Arc się do tego sprowadza.
człowieku piszesz same pierdoły widać że nie znasz się na recenzji film 5 jest najlepszym filmem saint seiya ,świetna fabuła ciekawe zakończenie dające do myślenia to że nie zrozumiałeś filmu nie znaczy że jest do kitu ,„zdecydowanie odradzam kontakt z tym filmem każdemu, kto jest fanem serii. Po pierwsze, jest słaby, po drugie, w świetle najnowszej produkcji – Saint Seiya Omega – wypada niezbyt kanonicznie, po trzecie – jest słaby do kwadratu.„ja jako fan wiem żeby zrozumieć ten film trzeba obejrzeć go z 3 razy
Z ogólnym wydźwiękiem recenzji się zgadzam, bo sama przeżywałam męki (nawet, jeśli Saint Seiya darzę dziwną, masochistyczną chyba miłością i sentymentem), ale strasznie zirytowała mnie jedna sprawa. Dlaczego za recenzję bierze się ktoś, kto nie zrobił chociaż minimum researchu? Nie Meiou Hades a Hades Chapter (terminem Meiou… określa się także Saint Seiya: The Lost Canvas, dlatego dla rozróżnienia albo się podaje pełen tytuł, albo część jego angielskiego tłumaczenia, czyli właśnie Hades Chapter). Nazwanie filmów kinowych kanonicznymi. Mało tego, nazwanie spin‑offa (tak, Saint Seiya Omega jest spin‑offem, w dodatku na równie miernym poziomie, co Tenkai‑Hen,a nie ma jego dobrej grafiki) kanonem… Niby kosmetyka, ale sygnalizuje nieprofesjonalizm i przedstawia recenzję jako niewiarygodną. Odbiorą to zwłaszcza fani StS, do których, drogi Grisznaku, kierujesz przede wszystkim swój tekst, sądząc po ostatnim akapicie.
Zdecydowanie odradzam kontakt z tym filmem każdemu, kto jest fanem serii. Po pierwsze, jest słaby, po drugie, w świetle najnowszej produkcji – Saint Seiya Omega – wypada niezbyt kanonicznie, po trzecie – jest słaby do kwadratu.
Saint Seiya Omega – nie jest w kanonie.
Z oceną filmu kompletnie się nie zgadzam, moim zdaniem film ma to wszystko co cechuję serię Saint Seiya Hades plus sporo wymuszonego dramatyzmu i bajeczną oprawę audiowizualną. Fabuła jak na film kinowy z Saint Seiya i tak jest niezła. Dla mnie jako fana serii film stanowi świetne uzupełnienie Hadesu.
Ogólnie, wizualnie to wygląda bardzo ładnie nawet jak na współczesne czasy.
Niestety, wszystko inne już ssie. No, fabuła miała potencjał, ale został on słabo spożytkowany, by koniec końców wszystko się zakończyło kliknij: ukryte cliffhangerem.
Walki były krótkie i niepotrzebnie przedramatyzowane.
Przeciwnicy nie wydawali się silni (szczególnie w porównaniu do Arcu uprzedzającego zdarzenia w tym filmie), a jednak kliknij: ukryte nasi bohaterowie ledwo co sobie dawali z nimi radę. Z resztą, przez to, że walki były tak krótkie, to czasem nie dało się zrozumieć do końca umiejętności przeciwnika albo nawet tego, jak został pokonany.
Seiya został zredukowany do niewolnika Ateny, który bez chwili odetchnienia wykrzykiwał motywujące poematy na jej cześć, zawsze i wszędzie. Choć, w sumie, już wcześniej taki był, więc pewnie dlatego to mi aż tak nie przeszkadza… jedynie trochę nuży, bo każdy Arc się do tego sprowadza.
.
Saint Seiya Omega – nie jest w kanonie.
Z oceną filmu kompletnie się nie zgadzam, moim zdaniem film ma to wszystko co cechuję serię Saint Seiya Hades plus sporo wymuszonego dramatyzmu i bajeczną oprawę audiowizualną. Fabuła jak na film kinowy z Saint Seiya i tak jest niezła. Dla mnie jako fana serii film stanowi świetne uzupełnienie Hadesu.