Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 8/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Comic Party
- こみっくパーティー
O wzlotach i upadkach w rysowaniu amatorskiej mangi – recenzja polemiczna.
Recenzja / Opis
Zapewne niejednokrotnie wielu z Was po przeczytaniu zamieszczonych na Tanuki.pl recenzji i przyjrzeniu się redakcyjnym ocenom zachodziło w głowę, co te wredne jenoty sobie (jeżeli w ogóle) myślą i dlaczego nie znają się na japońskich kreskówkach? Nie martwcie się, redaktorzy i osoby współpracujące z serwisem też często zadają sobie to pytanie, gdy nagle okazuje się, że każdy z nich ma inną opinię na temat danego tytułu, a ponadto wszyscy uważają się za najlepszych ekspertów i traktują swoją ocenę jak najważniejszą z najważniejszych. Tak, mimo wszystko całe grono osób współpracujących z serwisem i tworzących go to zespół indywiduów, a nie sieć połączonych umysłów sterowana centralnie przez Avellanę. Mimo to każdy stara się szanować opinię kolegów, nawet przy braku porozumienia (w sensie: moja opinia > twoja opinia, powinieneś to uszanować), a najlepszym i najbardziej konstruktywnym sposobem zaprezentowania odmiennego stanowiska jest recenzja alternatywna, która tylko z pozoru jest niezauważalnym dodatkiem. Polemika ma wielką moc i ja mam zamiar z niej skorzystać.
Do wyjawienia powyższych, zniewalających i najbardziej skrywanych tajemnic skłoniła mnie rozbieżność opinii na temat Comic Party mojej a Bianki oraz Mecenasa. Przy okazji przysłużę się portalowi, gdyż (uwaga, wyjawiam następną najtajniejszą tajemnicę, być może już nigdy więcej nie będę mógł niczego napisać na klawiaturze z powodu braku palców) wiele starych tekstów wymaga wymiany z czysto technicznego punktu widzenia – w świetle obecnych standardów recenzji na Tanuki nie miałyby szans na publikację (tak naprawdę to są zbyt obiektywne, a przez to niezgodne z obecną polityką wydawniczą). Ale wracając do sedna – czytając opinie Bianki i Mecenasa miałem wrażenie, że każde z nas obejrzało inne anime. Sam po Comic Party sięgnąłem wyłącznie dlatego, że od czasu Genshikena zakochałem się w seriach opowiadających o otaku w sposób krytyczny lub z przymrużeniem oka, bez upiększania zjawiska. Sugerując się oceną na portalu raczej nigdy nie tknąłbym omawianej serii, co byłoby wielkim błędem – z opiniami Mecenasa i Bianki kompletnie się nie zgadzam, a poniżej mam zamiar wyrazić swoje zdanie na temat Comic Party.
Ale najpierw garść przydatnych informacji. Comic Party opowiada historię Kazukiego Sendou, ucznia ostatniej klasy liceum, który pod wpływem swojego przyjaciela Taishiego wkracza w szalony i zagmatwany świat amatorskich komiksów – doujinshi. Utalentowany plastycznie Kazuki podejmuje próbę narysowania własnej mangi i zaprezentowania jej na tytułowych targach Comic Party. Niestety w kwestiach bliskich wszystkim otaku główny bohater jest jeszcze „zielony” i musi się wiele nauczyć, zanim uda mu się wstrzelić w gusta fanów. Zza tego wszystkiego niczym złowrogie widmo wyłaniają się problemy życiowe, szkoła, dylematy związane z dalszą edukacją, twórcze wzloty i upadki. Ponadto najbliższa przyjaciółka Kazukiego – Mizuki Takase, nie lubi mangi, anime, a zwłaszcza targów doujinshi i do nowego hobby kolegi podchodzi z wielkim sceptycyzmem, z trudem pokonując uprzedzenia.
„Poglądowa lekcja prania mózgu.” napisał w swojej recenzji Mecenas. Zupełnie nie wiem, do czego odnosi się to stwierdzenie, w treści recenzji nie znajduję wyjaśnienia. Domyślam się, że zapewne autor pije tu do wydarzeń fabularnych, a konkretnie stopniowej transformacji głównego bohatera w twórcę amatorskiej mangi. Ale czy to coś złego, bo „pranie mózgu” w końcu kojarzy się bardzo negatywnie? Czytając oba teksty, zwróciłem uwagę na to, że ich autorzy nie zauważyli głównego wątku serii, którym nie jest ani rysowanie komiksów, ani mało wyrazisty romans (relacje między Mizuki a Kazukim nazwałbym co najwyżej troską). Tu chodzi o konflikt między „normalnym światem” a rzeczywistością otaku i pokazanie, że najczęstszym jego powodem są zwyczajne stereotypy. Ponadto zostają też naświetlone problemy, z jakimi spotykają się początkujący autorzy doujisnhi, a największym z nich jest właśnie próba pogodzenia ze sobą obydwu „rzeczywistości”. Wszystkie inne wątki schodzą na dalszy plan, chociaż to właśnie one są najbardziej zauważalne. Ale może to ja jestem inny – jeżdżę na konwenty mangowe, obcuję z ludźmi, którzy mogliby stanowić pierwowzory bohaterów Comic Party, pełnymi pasji i nieskrępowanymi stereotypami i opinią „normalnych osób”. Nieobce jest mi zarywanie nocy z powodu hobby, wspólna praca nad jakąś większą imprezą, integracja z innymi fanami, rozterki pomiędzy nauką a nagłą potrzebą twórczej samorealizacji i spełnianie jej nawet kosztem kontaktów ze znajomymi – wierzcie mi, to wciąga i każdy miłośnik polskich konwentów mangi i anime przyzna mi rację.
Niezbyt też rozumiem zarzuty pod adresem bohaterów. Ok, że Taishi jest totalnie zakręcony, to trzeba przyznać, ale co mnie zadziwiło – inne postaci to zauważają i reagują adekwatnie do jego zachowania, bowiem zazwyczaj tak odstający od normy osobnicy nie budzą w anime najmniejszego zdziwienia. „Bohaterowie (…) żyją w przekonaniu, że celem ich istnienia jest tworzenie nowych komiksów, jeżdżenie na konwenty oraz zajmowanie się mangą i anime” napisał Mecenas, a ja nie widzę powodu, by się dziwić. Mamy do czynienia z ludźmi oddanymi swojej pasji, która daje im energię życiową i pcha do przodu. Ponadto nie mogę się zgodzić z tym, że myślą jedynie o rysowaniu mangi, wręcz przeciwnie. Wraz z końcem szkoły przychodzi czas na podjęcie ważnych decyzji – czy iść po linii najmniejszego oporu i dalej się wahać w kwestii dalszej kariery, czy też wziąć się w garść i chwycić byka za rogi, by dostać się na lepszą uczelnię? Czy gra jest warta świeczki? Któż nie zadał sobie tego pytania, skoro nigdy nie wiadomo, na ile nasze wysiłki będą opłacalne? Bohaterowie ponoszą więc porażki zarówno w życiu prywatnym, szkolnym, jak i w światku fanów anime. Nieustanna gra między hobby a „tym, co ważne” odciska na nich swoje piętno, co widać zwłaszcza po Mizuki, która nie potrafi zaakceptować tego, że Kazuki coraz bardziej pogrąża się w przepastnym świecie komiksów, sama jednak nie chce za nim podążyć, by zmniejszyć dzielący ich uczuciowy dystans. Kolejny kryzys przeżywa, widząc, że jej koleżanki już dawno temu postanowiły, co chcą robić w życiu, a ona nadal nie podjęła żadnej decyzji. Jednakże jej dylematy rzutują też na Sendou, który nabiera wątpliwości, czy pewne miejsce na współpracującym z jego szkołą uniwersytecie jest rzeczywiście opłacalne. Przejawia się to twórczym kryzysem i depresją, których powody dla Mizuki są zupełnie niezrozumiałe. Doszedłem też do wniosku, że Kazuki tworzył sam z siebie – Taishi, poza wciągnięciem go w świat doujinshi, wcale nie pchał go dalej, a dokładane przez niego problemy związane z pracą twórczą pojawiłyby się prędzej, czy później. Przyjaciel głównego bohatera jest tu jedynie obserwatorem, który co najwyżej podpowie coś w trudnej sytuacji, ale koledze nie pomoże z prostego względu – niektórych rzeczy Kazuki powinien nauczyć się samodzielnie.
I to ma być nudne? Może dla Bianki i Mecenasa, ale nie dla mnie – ja siłą woli powstrzymywałem się od obejrzenia następnego odcinka, gdy rzeczywiście nie miałem na to czasu. Perypetie bohaterów, w których potrafiłem dostrzec cząstkę siebie, po prostu mnie urzekły i przejąłem się tym, jak znajdą wyjście z trudnych sytuacji.
Oprawa wizualna owszem, nie zachwyca, ale z niemałą radością obejrzałem serię rysunkową rodem z przełomu wieków, z jaskrawą grafiką i wielkimi oczami osadzonymi w kanciastych twarzach, w której główne postaci miały włosy o nietypowych kolorach. Obcowanie z coraz bardziej doskonałymi wizualnie anime, wodotryski i coraz lepsze sposoby na ukazanie bogactwa producentów zaczęły mnie nużyć, zaś Comic Party okazało się być od tego odskocznią – zostało po prostu narysowane. Prosto, starannie, wręcz klasycznie, bez potknięć i upraszczania mniej istotnych elementów, acz nadal oszczędnie. Można narzekać, ale w oprawie wizualnej nie da się odnaleźć błędów do wytknięcia.
Wyszło tej polemiki więcej, niż obydwie wcześniejsze recenzje razem wzięte. Mam jednak nadzieję, że jasno przedstawiłem swój punkt widzenia i trochę staranniej zgłębiłem przedstawiony w serii problem. Na koniec dodam, że anime zaskoczyło mnie czymś jeszcze – normalnością. W gruncie rzeczy to opowieść o typowych fanach, tylko takich „bardziej”, którzy chcą dać coś od siebie innym. Próżno tu szukać dziwnych i niespotykanych w normalnym życiu sytuacji, jakich pełno w innych anime – główny bohater nie rozbiera przypadkowo koleżanek, nie zdarza mu się ich podglądać, a samo Comic Party jest właściwie pozbawione fanserwisu, co było dla mnie pewnym szokiem i uświadomiło mi subtelną różnicę między obecnymi komediami obyczajowymi, a tymi sprzed ponad dziesięciu lat. I właśnie dla dostrzeżenia tej inności warto zwrócić uwagę na Comic Party.
Recenzje alternatywne
-
Mecenas - 6 lutego 2006 Ocena: 3/10
Poglądowa lekcja prania mózgu. Tylko czemu w wykonaniu fanów mangi i anime?! więcej >>>
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | KSS, OLM |
Autor: | Sekihiko Inui |
Projekt: | Hirokazu Taguchi, Jun'ya Ishigaki |
Reżyser: | Norihiko Sutou |
Scenariusz: | Hiroshi Yamaguchi |
Muzyka: | Kazuo Nobuta |