x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Z początku podchodziłem sceptycznie, ale z dużą dozą zaufania. Kreska nie spodobała mi się początkowo. Do tego opening jest paskudny. Co innego kwestia endingu, ale do niego wrócę później.
Może razić wiek niektórych bohaterów. A przynajmniej tak myślałem do czasu aż poznałem ich bliżej. złotowłosa księżniczka mimo wieku miała trudne dzieciństwo i nie ma co się dziwić jej dojrzałości i niedojrzałości jednocześnie. Do tego główny bohater, który jest OP we wszystkim, a jednak jego uległość chwilami rozbraja. I dopiero po obejrzeniu całej serii zrozumiałem całkowicie zachowanie wszystkich postaci. Coś fajnego w tym anime to mega sympatyczne kreacje bohaterów. Mimo, że nie oglądam haremówek, tak ta seria trochę mnie rozbawiła i przypomniała stare czasy. Też miałem epizody w swoim życiu, że musiałem uciekać przed zorganizowaną bandą dziewczyn (XD). W każdym razie…
1 odcinek rzuca bardzo ciekawy klimat tytułowi. Potem od 2 odcinka do 7 mamy wyłącznie szkole życie, które jest ciekawe, ale… Chyba o 1‑2 odcinki przedłużyli pewne kwestie. Niemniej od 8 odcinka tempo akcji diametralnie się zmienia i do samego końca mamy walki. 5 odcinków, ale bacząc, że trwają po 40+ minut, to tak jakbyśmy otrzymali 10 odcinków.
Gdyby troszkę zahamować potęgę haremu, zaprojektować postacie bardziej dojrzale i dodać kilka odcinków więcej… Pokusiłbym się o 8/10. To co najbardziej psuje odbiór jest udźwiękowienie. Beznadziejne, nieklimatyczne soundtracki. Poważna walka a w tle radosny ost. W dodatku sama oprawa audio wydaje mi się piętą achillesową tego anime.
Ode mnie zasłużone 7+/10. Nie jest to nic wybitnego, ale daje świetną rozrywkę i co najważniejsze… Cholera! Wielokrotnie zwroty akcji mnie zaskoczyły! Tytuł chwilami zmusza do myślenia oraz wyciągania wniosków – „co się stanie dalej?”. Porównałem swoje wrażenia ze znajomymi i wszyscy zgodnie przyznali, że ciężko przewidzieć co się momentami wydarzy. To bardzo dobry znak. Nieprzewidywalność sprawiła, że zostawiam właśnie 7+ i wrzucę Isekai no Seikishi Monogatari do zbioru z fajnymi tytułami o mechach.
7/10 – Polecam – Dobra zabawa na spokojne wieczory!
Esencja wszystkiego, co przyciąga uwagę dorastających fanów anime – duże biusty, duże roboty, ilość dziewczyn startujących do głównego bohatera, przy których nawet inne haremówki wymiękają, doza humoru i wielkie bitwy – więc czego chcieć więcej? Dobre kilka lat temu zapewne powiedziałbym, że niczego – teraz wyraźnie brakowało mi jednej rzeczy, odpowiedniej fabuły. Jakby nie patrzeć cała historia wydawała się tylko otoczką dla miłosnych zagrywek z każdej strony ale skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że seria źle wyszła – pośmiałem się wielokrotnie i traktowałem całość jako ecchi, więc koniec końców nie narzekam.
Jeśli chodzi o bohaterów – oczywiście najbardziej rzuca się w oczy Pan doskonały, gdzie właściwie wszystko robi bezbłędnie ale szczerze mówiąc nie irytowało mnie to za bardzo, te jego „doskonałości” prowadziły często do zabawnych sytuacji, więc byłem w stanie to przełknąć. W przypadku dziewczyn sytuacja była nieco gorsza – jeśli chodzi o charakter, to niespecjalnie się odróżniały od siebie(zapewne ze względu na ilość) no i każda kobieta ukazana w serii poniżej 30tki miała tylko jeden cel… ( kliknij: ukryte choć może nie do końca jasne były motywy blond‑księżniczki), z dziewczyn udało mi się tylko polubić Yukine. Męska część bohaterów mocno opatrzona w schematyczną charakterystykę – i faktycznie to wszystko mogłoby przeszkadzać, gdyby traktować serię na poważnie ale nie sądzę, żeby Isekai no Seikishi Monogatari był kierowany do „poważnej” części widowni.
Kreska – nie było tragicznie, generalnie można by powiedzieć, że na poziomie akceptowalnym, choć zdarzały się momenty, gdy zadbano o szczegóły i o dziwo raczej w mało kluczowych momentach.
Oprawa dźwiękowa – nie mam większych zastrzeżeń, czasami drażniło mnie stado piszczących dziewcząt ale to raczej odbieganie od tematu. Ponadto spodobało mi się dołączenie krótkich utworów ambientowych w nielicznych momentach, zapomniałem jak doskonałe tworzą one połączenie w ukazaniu scen pomiędzy poszczególnymi wątkami.
Fabuła – generalnie nic specjalnego, niewielka otoczka dla działań politycznych/wojennych, chęć podbicia krajów w celu zwiększenia zasięgu władzy, trochę spisków, kilka zawiłości dla smaczku – ogólnie nic, czego nie zobaczyłoby się w innych seriach na przestrzeni lat. Jednak podchodząc do oglądania tego konkretnego anime nie należy nastawiać się na doskonałą historię, oryginalne postaci, zaskoczenia i chęć śledzenia całości bez przerwy – jest to po prostu seria, do której należy podejść bardziej na luzie, najlepiej w przypadku jeśli chcemy odetchnąć od innych, bardziej poważnych serii.
Co mi nie do końca pasowało:
kliknij: ukryte 1. Struktura robotów – miałem wrażenie czasami, jakby były wykonane z papieru, kilku‑metrowe maszyny bojowe, przy których urywanie kończyn wyglądało jak wyrywanie chwastów
2. Wspominałem już, że Kenichi jakoś bardzo mnie nie irytował ale czasami bywał idealny, aż do bólu.
3. Zbyt podobne nazwy mechów – może to już czepanie się ale czasami można było się pogubić.
4. Niewielkie dziury logiczne – jakkolwiek starano się wytłumaczyć działanie większości mechanizów, tak po prostu niektóre działania wydawały się najzwyczajniej dziwne
Podsumowując – jeśli ktoś by się mnie spytał, czy żałuję czasu spędzonego przy Isekai no Seikishi Monogatari, to bez zastanowienia powiedziałbym, że nie – do serii podchodziłem spodziewając się ecchi i było tego pod dostatkiem, za mechami nie przepadam ale powiedzmy, że udało im się wklecić jakoś fabułę pomiędzy tą całą ogromną grupę dziewczyn. Cieszę się również, że zostało to wykonane w formie spin‑offu, niespecjalnie miałbym ochotę przechodzić przez całego Tenchi Mujo, do którego do teraz nie mogę się przełamać.
Po obejrzeniu to moje ulubione anime, mega harem swietnie mechy i niezłe sceny walk tylko -0,5 za zbyt doskonałego Kenshiego (9,5/10)
hdrn
23.07.2013 04:28 Re: Super!
Ma doskonałe umiejętności, ale czy ma doskonały charakter? Przypomnij sobie pierwszy odcinek.
A
olszam
29.05.2011 00:38 fajne
jest to dobre anime 2 razy już go oglądałem ale jedno mnie zastanawia bo recenzji dokładniejszej nie czytałem ale jak był pod hipnozą to coś wspominał o statku kosmicznym i że na ziemi to nie jest normalne coś takiego mieć o i ta zielonowłosa typiara co gra czarny charakter czy ona nie jest podobna do tej z serii Tenchi Muyo GPX
Jeśli przez „zielonowłosą typiarę” masz na myśli Doll, to ona raczej nie przypomina nikogo z innych serii Tenchiego. Jeśli chodzi o statek kosmiczny, to mówił o Ryo‑Ohki i nie dziwne, że wcześniej go jego obecność nie zaskakiwała, skoro w domu Kenshiego nie ma ani jednego ziemianina.
A
CoV
22.11.2010 20:56 OK
Powiedzmy, że nawet‑nawet. Graficznie jest OK, fabuła też ujdzie w tłoku (nic wybitnego, ale zębami zgrzytać też nie trzeba).
Jedno natomiast boli i to STRASZNIE: kliknij: ukryte Kenshi jest w końcu kuzynem Tenchiego z Tenchi Muyo, jednakże motyw ten jest pozostawiony sam sobie (oprócz krótkiego cameo z Washuu oraz użycia Light Hawk Sword pod koniec serii). Myślałem, ze po wpadce z Tenchi Muyo GXP autorzy zrozumieli swoje grzechy, a tu znowu to samo. Ale co tam – wyszła stosunkowo zabawna haremówka.
A
sadzd
26.10.2010 17:02 super
zarąbiste przez duże Z na pewno nikt się na nim nie sparzy najlepsza komedia jakom widziałem do tej pory
Jest to jedno z najlepszych anime jakie widziałem do tej pory (według mnie), a widziałem już wiele, wiele w sumie było by tego ponad setka. To anime jest proste w odbioprze i wnosi powiew świerzości, nie trzyma się regół i proponuje coś od siebie. Godne polecenia.
Nie żebym spodziewał się po tym tytule Bóg wie czego, ale zawiodłem się bardziej niż mogłem tego oczekiwać. Postaci są proste, choć sympatyczne – prym wiedzie tu sam Kenshi, którego perfekcja teoretycznie mogła irytować, a jednak było wprost przeciwnie. Przyznaje, że jest to moje pierwsze anime z tego „uniwersum”, więc mogłem czegoś nie wychwycić, ale tak na pierwszy rzut oka fabuła jest zbyt przesłodzona – zdecydowanie za łatwo bohaterom przychodzą wszelkie sukcesy, kliknij: ukryte a już istną farsą jest atak na Ziemię Świętą, kiedy to podczas zmasowanego ostrzału nie ginie żaden z uczniów!. Inną sprawą jest samo zakończenie, które według mnie nie do końca zamyka wszystkie wątki i pozostawia wrażenie typu: „hej, nie obcięli czasem paru minut?”. Podsumowując jest to niezła produkcja posiadająca swój urok, lecz jednocześnie pewne wady uniemożliwiające jej wysoką ocenę.
A
monikafis123
2.06.2010 00:51 fajne
sympatyczne anime, zawiera wszystkie elementy które wciągają do dalszego oglądania. Super humor oraz główna postać ;) polecam ;)
Świetna długość odcinków
Może razić wiek niektórych bohaterów. A przynajmniej tak myślałem do czasu aż poznałem ich bliżej. złotowłosa księżniczka mimo wieku miała trudne dzieciństwo i nie ma co się dziwić jej dojrzałości i niedojrzałości jednocześnie. Do tego główny bohater, który jest OP we wszystkim, a jednak jego uległość chwilami rozbraja. I dopiero po obejrzeniu całej serii zrozumiałem całkowicie zachowanie wszystkich postaci. Coś fajnego w tym anime to mega sympatyczne kreacje bohaterów. Mimo, że nie oglądam haremówek, tak ta seria trochę mnie rozbawiła i przypomniała stare czasy. Też miałem epizody w swoim życiu, że musiałem uciekać przed zorganizowaną bandą dziewczyn (XD). W każdym razie…
1 odcinek rzuca bardzo ciekawy klimat tytułowi. Potem od 2 odcinka do 7 mamy wyłącznie szkole życie, które jest ciekawe, ale… Chyba o 1‑2 odcinki przedłużyli pewne kwestie. Niemniej od 8 odcinka tempo akcji diametralnie się zmienia i do samego końca mamy walki. 5 odcinków, ale bacząc, że trwają po 40+ minut, to tak jakbyśmy otrzymali 10 odcinków.
Gdyby troszkę zahamować potęgę haremu, zaprojektować postacie bardziej dojrzale i dodać kilka odcinków więcej… Pokusiłbym się o 8/10. To co najbardziej psuje odbiór jest udźwiękowienie. Beznadziejne, nieklimatyczne soundtracki. Poważna walka a w tle radosny ost. W dodatku sama oprawa audio wydaje mi się piętą achillesową tego anime.
Ode mnie zasłużone 7+/10. Nie jest to nic wybitnego, ale daje świetną rozrywkę i co najważniejsze… Cholera! Wielokrotnie zwroty akcji mnie zaskoczyły! Tytuł chwilami zmusza do myślenia oraz wyciągania wniosków – „co się stanie dalej?”. Porównałem swoje wrażenia ze znajomymi i wszyscy zgodnie przyznali, że ciężko przewidzieć co się momentami wydarzy. To bardzo dobry znak. Nieprzewidywalność sprawiła, że zostawiam właśnie 7+ i wrzucę Isekai no Seikishi Monogatari do zbioru z fajnymi tytułami o mechach.
7/10 – Polecam – Dobra zabawa na spokojne wieczory!
Jeśli chodzi o bohaterów – oczywiście najbardziej rzuca się w oczy Pan doskonały, gdzie właściwie wszystko robi bezbłędnie ale szczerze mówiąc nie irytowało mnie to za bardzo, te jego „doskonałości” prowadziły często do zabawnych sytuacji, więc byłem w stanie to przełknąć. W przypadku dziewczyn sytuacja była nieco gorsza – jeśli chodzi o charakter, to niespecjalnie się odróżniały od siebie(zapewne ze względu na ilość) no i każda kobieta ukazana w serii poniżej 30tki miała tylko jeden cel… ( kliknij: ukryte choć może nie do końca jasne były motywy blond‑księżniczki), z dziewczyn udało mi się tylko polubić Yukine. Męska część bohaterów mocno opatrzona w schematyczną charakterystykę – i faktycznie to wszystko mogłoby przeszkadzać, gdyby traktować serię na poważnie ale nie sądzę, żeby Isekai no Seikishi Monogatari był kierowany do „poważnej” części widowni.
Kreska – nie było tragicznie, generalnie można by powiedzieć, że na poziomie akceptowalnym, choć zdarzały się momenty, gdy zadbano o szczegóły i o dziwo raczej w mało kluczowych momentach.
Oprawa dźwiękowa – nie mam większych zastrzeżeń, czasami drażniło mnie stado piszczących dziewcząt ale to raczej odbieganie od tematu. Ponadto spodobało mi się dołączenie krótkich utworów ambientowych w nielicznych momentach, zapomniałem jak doskonałe tworzą one połączenie w ukazaniu scen pomiędzy poszczególnymi wątkami.
Fabuła – generalnie nic specjalnego, niewielka otoczka dla działań politycznych/wojennych, chęć podbicia krajów w celu zwiększenia zasięgu władzy, trochę spisków, kilka zawiłości dla smaczku – ogólnie nic, czego nie zobaczyłoby się w innych seriach na przestrzeni lat. Jednak podchodząc do oglądania tego konkretnego anime nie należy nastawiać się na doskonałą historię, oryginalne postaci, zaskoczenia i chęć śledzenia całości bez przerwy – jest to po prostu seria, do której należy podejść bardziej na luzie, najlepiej w przypadku jeśli chcemy odetchnąć od innych, bardziej poważnych serii.
Co mi nie do końca pasowało:
kliknij: ukryte 1. Struktura robotów – miałem wrażenie czasami, jakby były wykonane z papieru, kilku‑metrowe maszyny bojowe, przy których urywanie kończyn wyglądało jak wyrywanie chwastów
2. Wspominałem już, że Kenichi jakoś bardzo mnie nie irytował ale czasami bywał idealny, aż do bólu.
3. Zbyt podobne nazwy mechów – może to już czepanie się ale czasami można było się pogubić.
4. Niewielkie dziury logiczne – jakkolwiek starano się wytłumaczyć działanie większości mechanizów, tak po prostu niektóre działania wydawały się najzwyczajniej dziwne
Podsumowując – jeśli ktoś by się mnie spytał, czy żałuję czasu spędzonego przy Isekai no Seikishi Monogatari, to bez zastanowienia powiedziałbym, że nie – do serii podchodziłem spodziewając się ecchi i było tego pod dostatkiem, za mechami nie przepadam ale powiedzmy, że udało im się wklecić jakoś fabułę pomiędzy tą całą ogromną grupę dziewczyn. Cieszę się również, że zostało to wykonane w formie spin‑offu, niespecjalnie miałbym ochotę przechodzić przez całego Tenchi Mujo, do którego do teraz nie mogę się przełamać.
Ode mnie nieco wyciągnięte 8/10.
Poprawka
Można być opętanym czymś lub mieć obsesję na punkcie czegoś. „Opętanie na punkcie” wydaje mi się niepoprawne stylistycznie.
Re: Poprawka
Super!
Re: Super!
fajne
Re: fajne
OK
Jedno natomiast boli i to STRASZNIE: kliknij: ukryte Kenshi jest w końcu kuzynem Tenchiego z Tenchi Muyo, jednakże motyw ten jest pozostawiony sam sobie (oprócz krótkiego cameo z Washuu oraz użycia Light Hawk Sword pod koniec serii). Myślałem, ze po wpadce z Tenchi Muyo GXP autorzy zrozumieli swoje grzechy, a tu znowu to samo. Ale co tam – wyszła stosunkowo zabawna haremówka.
super
wiedzie prym
Nienajlepsze
fajne