Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 5
Średnia: 4,6
σ=2,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (kapplakk)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Detonator Orgun

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1991
Czas trwania: 3 (55 min, 48 min, 52 min)
Tytuły alternatywne:
  • デトネイター・オーガン
Rating: Nagość; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Potężna rasa Obcych przemierza wszechświat, siejąc śmierć i zniszczenie. Żadna siła nie jest w stanie się im przeciwstawić, a ich następny przystanek to Ziemia… Czyżby kolejny raz samotny bohater musiał ratować ludzkość?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

No cóż… Główny bohater tym razem taki samotny nie jest, bo do ratowania świata potrzebna będzie jeszcze kobieta­‑geniusz i superkomputer. Niemniej jednak całość przedstawia się dosyć sztampowo. Zanim jednak widz dowiaduje się, że planecie Ziemi w ogóle cokolwiek zagraża, mija trochę czasu, a uwaga twórców koncentruje się na pewnym młodzieńcu. Jest nim główny bohater, Tomoru Shindo, nieco odstający od reszty społeczeństwa. Życie w XXIII wieku nie jest szczytem jego marzeń, wolałby urodzić się dwieście lat wcześniej. Nosi mundur niemieckiej Luftwaffe, fascynują go samochody z XX stulecia. Nie jest do końca rozumiany przez swoich rówieśników. Poza tym męczą go senne koszmary, prześladujące go niezrozumiałymi wizjami i wzbudzające w nim lęk, zwłaszcza że w tych snach ktoś wzywa go po imieniu. Jak łatwo się domyślić, sny te nie są pozbawione sensu i stanowią zapowiedź czegoś, co można by nazwać przeznaczeniem bohatera. Z biegiem czasu odkrywa on stopniowo ukrytą w nich prawdę. W tym samym czasie, w bazie organizacji EDF (jednostka wojskowa o charakterze defensywnym, której zadaniem jest obrona miasta przed zagrożeniami) prof. Michi Kanzaki próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest pewien tajemniczy obiekt (tytułowy Orgun), który przybył z kosmosu. Jak się okazuje, to jeszcze nie koniec niespodzianek. Na Ziemi pojawia się kolejny niezidentyfikowany obiekt. Tym razem w pełni funkcjonalny i pod postacią wielkiego robota. Wykazuje się dużą agresywnością i jeszcze większą siłą. Ludzie nie pozostają dłużni – nie zamierzają tolerować bezprawnego wtargnięcia na ich planetę. Niestety, ludzka broń nie robi na przybyszu większego wrażenia. Tymczasem Tomoru, nie do końca świadom tego, co się dzieje, łączy się z Orgunem (który również okazuje się mechem) i jako jedyny jest w stanie podjąć równą walkę z przeciwnikiem.

W ten sposób zawiązuje się akcja. W sumie fabuła nie prezentuje się zbyt oryginalnie (anime to ma jednak prawie dwadzieścia lat, więc wiele tytułów z tego typu fabułą wyszło później). Z drugiej strony, zostaje ona podana w taki sposób, że utarty schemat pojedynku przedstawiciela ludzkości z o wiele potężniejszymi najeźdźcami z kosmosu nie razi. Jest to zasługą tego, że wszystko wyjaśnia się stopniowo i bez pośpiechu. W pierwszym odcinku akcja skupia się na zaprezentowaniu kluczowych dla fabuły postaci, do tego dochodzi walka z pierwszym przedstawicielem obcej rasy. Kluczowe kwestie owiane są tajemnicą. Dopiero w kolejnych odcinkach poznajemy najważniejsze fakty. Poza tym pierwszy odcinek nie daje specjalnej nadziei na porządną serię, obawy zostają jednak rozwiane – odniosłem więc wrażenie, że dostałem trochę więcej, niż oczekiwałem. Niestety dość dobre wrażenie psuje batalia w ostatnim odcinku, która jest banalna do bólu. Ogólnie jednak jest całkiem nieźle, a na pewno lepiej, niż się na początku wydaje. Dobrym rozwiązaniem według mnie było zastosowanie zasady stopniowego przyspieszania akcji, tzn. zmagania z Obcymi kończą dany odcinek. Dopiero w trzeciej części mamy kulminację i działania wojenne na większą skalę. Ciekawie przedstawiono pochodzenie obcej rasy (celowo nie wymieniam nazwy, żeby nie zdradzać jej charakteru). Znalazło się też miejsce na sceny pokazujące normalne, codzienne życie bohaterów. Reasumując, motyw losu ludzkości, który jest zależny od poczynań jednego człowieka, nie pozwala na wystawienie wysokiej oceny fabule, ale jest ona i tak na tyle rozbudowana, że można cieszyć się seansem bez popadania w zdenerwowanie.

Postaci prezentują są nieźle. Tomoru zmaga się ze swoim „przeznaczeniem” i mimo że jest to dla niego trudne, nie poddaje się. Na początku wydaje się nieco samolubny i nie chce się angażować w eksperyment z Orgunem, znajduje w sobie jednak dość siły, by podołać wyzwaniu. Osoba Tomoru może być przykładem na to, że człowiek potrafi przezwyciężyć strach i dokonać rzeczy niezwykłych, jeśli tylko ma o co walczyć. W momencie przełamania fobii, uprzedzeń i własnej bezsilności, jest zdeterminowany, by działać. Robi to, co konieczne, bez zbędnego popadania w rozterki. Michi Kanzaki to genialny naukowiec. Pani profesor oraz komputer I­‑ZACK tworzą duet mogący przeprowadzić najbardziej skomplikowane badania, symulacje czy procesy. Ku mojemu zadowoleniu Michi nie jest schematyczną uczoną na etacie, małomówną i chłodną. Nie jest też pracoholiczką, chce pomóc Tomoru, choć na swój sposób, tzn. z uwzględnieniem tego, co ważne dla ochrony ich macierzystego miasta, a później całej planety. Bez wahania ryzykuje własnym zdrowiem dla dobra sprawy. Również do bohaterów drugoplanowych nie mam zastrzeżeń. Youko Mitsurugi nie odgrywa większej roli poza walką z Obcymi, co sprawiło mi niejaki zawód, ale biorąc pod uwagę długość serii, można ten fakt wybaczyć. Niestety poważny minus to reprezentanci obozu „złych”. Są schematyczni do bólu i wyprani z jakichkolwiek emocji. Wyjątek stanowi Leave, która stara się zrozumieć, dlaczego ludzie poświęcają się, walcząc o życie innych, ale na ekranie widać ją dosłownie kilka minut. Postacią, która mogła zrekompensować schematyczność Obcych, jest Mhiku, ale według mnie jest ona lekkim nieporozumieniem.

Miejsce akcji nie jest jasno określone. Miasta nie mają nazw, tylko numery. Efekt jest taki, że unicestwianiu którejś z dzielnic nie towarzyszą większe emocje. Strony konfliktu zachowują się standardowo: Obcy eksterminują, ludzie bronią się za wszelką cenę.

Graficznie seria prezentuje się przyzwoicie, choć nie da się ukryć, że widziałem lepiej wyglądające pod tym względem tytuły z tego okresu. Nie podobał mi się sposób przedstawienia walk. Jest tu dużo bardzo krótkich i szybkich ujęć, a animacja momentami jest bardzo oszczędna. W ogóle płynność animacji trochę kuleje, a całość robi wrażenie chaotyczności. Widoki metropolii też nie zachwycają – co jednak wybaczam ze względu na wiek serii. Projekty mechów natomiast wyszły całkiem nieźle – w dodatku jeden z nich przypomina Evę Shinjiego z Neon Genesis Evangelion, momentami aż zastanawiałem się, czy ekipa GAINAXu nie szukała tu inspiracji. Muzyce należą się umiarkowane słowa pochwały. Część utworów wybrzmiewa z typową dla początku lat dziewięćdziesiątych archaicznością (co jednak tworzy swoisty „klimacik tamtych lat”), inne są naprawdę niezłe i ząb czasu ich nie nadgryzł. W wielu scenach nie ma jednak żadnej muzyki – cisza uzupełniana jest dialogami i efektami dźwiękowymi.

Detonator Orgun to porządnie wykonane anime, które nawet dzisiaj może być niezłą rozrywką. Mamy tu niezbyt oryginalną, ale ciekawą fabułę, niezłych bohaterów, sporo akcji, a nawet skromny wątek miłosny. Jest to jednak propozycja raczej dla fanów science­‑fiction i mechów, którzy łykają tego typu produkcje w dużych ilościach. Pozostali mogą rzucić okiem, mogą też (a może powinni) sięgnąć po nowsze, ciekawsze graficznie i fabularnie tytuły. Ja w każdym razie bawiłem się nieźle. Jako że jest to już seria mająca prawie dwadzieścia lat, na ocenę końcową mają wpływ głównie niedostatki fabularne i kiepscy reprezentanci rasy najeźdźców. Miłośnicy mechów, oraz osoby niewrażliwe na schematy, mogą jednak dodać do tej oceny punkt lub dwa.

kapplakk, 25 marca 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company)
Autor: Hideki Kakinuma
Projekt: Hiroyuki Hataike, Michitaka Kikuchi
Reżyser: Masami Oobari
Muzyka: Susumu Hirasawa