x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
To anime które ,,wzbogaciło'' mnie wewnętrznie
Fajne
koszmarek
Kolejnym problemem serii są bohaterowie i liczba odcinków – jest ich zwyczajnie za dużo na tak mało czasu. W ogóle nie interesowała mnie większość z nich, ich historie nie zostały przedstawione, a co dopiero rozwinięte, spokojnie można by wyciąć połowę i byłoby to tylko z korzyścią dla fabuły.
Całość była koszmarnie nudna, końcówka melodramatycznie tania i oczywiście pozbawiona logiki.
Jedyne co mi się naprawdę podobało to muzyka, chociaż zwykle nie lubię takich smętnych kawałków.
Re: koszmarek
Uff, wyżyłam się :D
Re: koszmarek
Re: koszmarek
Re: koszmarek
Jun Maeda
Jun Maeda jest znany wszystkim jako świetny scenarzysta i kompozytor (Air, Kanon, Clannad etc.), jednak to właśnie Angel Beats nabrało szczególnego znaczenia.
Maeda na początku tego roku, w związku z coraz gorszym samopoczuciem, zawrotami głowy i dusznościami, trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego niewydolność serca. Mięsień sercowy jest na tyle uszkodzony, że potrzebna będzie transplantacja serca. Rokowania są złe.
Taka paralela do historii Otonashiego i Kanade, zrozumiała dla osób, które anime obejrzały.
Junowi Maedzie życzę zdrowia, licząc na kolejne świetne historie i kompozycje.
:')
Najbardziej polubiłam Canade i Głownego bohatera
^^
^^
kliknij: ukryte Trochę się pomieszało z czasem, w którym tam trafił, ale może miał jakieś turbulencje czasowe (wiem jak absurdalnie to brzmi) przez amnezję? :/ A może wcale nie miał tam trafić i pojawił się przez marzenie Kanade?
Re: ^^
Niesamowity seans
Re: Niesamowity seans
świeżo po oglądnięciu
Nie zgodzę się co do tego że postacie były schematyczne – zwłaszcza jeśli chodzi o głównego bohatera i Yurippe. Osobiście do samego końca nie miałem bladego pojęcia jak bohaterowie będą się zachowywać w różnych sytuacjach.
8/10 – dzięki takim anime, wierzę że jeszcze nie wyrosłem z anime (że są jeszcze pozycje które mnie mile zaskakują), a ostatnio przeżywałem kryzys
Zdecydowanie przereklamowane
Zamysł, bynajmniej niespecjalnie oryginalny, mógł być bardzo fajnym posunięciem i możliwości były tutaj duże. Niestety, ale łatwo było też zepsuć tę koncepcję i w moim mniemaniu wyszło to jedynie średnio przyzwoicie.
Bohaterowie są sztampowi, przeciętni i stworzeni w bardzo szablonowy sposób. Nie mieli w sobie nic oryginalnego. Wybaczyłbym, gdyby bronili się charyzmą, jednak nawet jedna jedyna postać nie posiadała tej charyzmy. Przy każdej postaci miało się wrażenie „gdzieś już to widziałem” i żadna z nich nie wychodziła ponad to. Tak, jak nie mogę znaleźć tutaj żadnego bohatera, który jakoś by mnie irytował, tak nie znalazłem też żadnego, który by przykuł moją uwagę i wywołał bliższą sympatię. O identyfikacji z bohaterem już nie wspomnę. Wszyscy byli „po prostu ok”.
Fabuła była niezbyt skomplikowana, ale w tym przypadku nie było to jakąś wadą. Nawet uznałbym to za pozytyw, ponieważ oglądało się tę serię lekko, co było pomocne. Dzieciaki miały jakiś cel, przeciwników, ambicje, rozterki, jakąś przeszłość… Wszystko było na miejscu, więc akurat do samej fabuły niespecjalnie bym się przyczepiał.
Nie było też żadnych refleksji. Owszem- anime miało kilka morałów, i to wcale nie najgłupszych czy przekombinowanych, ale jednak ani nie odkrywczych, ani nie ubranych w wyjątkową formę, która by urzekła.
To, co mi najbardziej w Angel Beats! przeszkadzało, to zbyt lekka forma dobrana do fabuły i nieumiejętne przechodzenie z komedii w dramat i na odwrót.
Miałem wrażenie, że twórcy, nie chcąc się przemęczać, stwierdzili, że jak przejdą z zabawnej sytuacji w dramatyczną, dodając jedynie smutną muzyczkę (ten motyw fortepianowy po 10 razach zaczął już naprawdę irytować), to wszystko będzie ok. No, nie było wcale ok. Często miałem opóźniony zapłon i dopiero w połowie smutnej sceny załapywałem, że otóż właśnie mamy jakiś motyw dramatyczny, żeby za dwie, trzy sceny znów oglądać śmieszno‑infantylne perypetie bohaterów. Nie było to dobre ani dojrzałe.
Ta niedojrzała do treści forma sprawiała, że przeszłość bohaterów wcale nie wywoływała na mnie wrażenia, nie wzruszała, ani nie ujmowała mnie niczym specjalnym. Tak naprawdę tylko dwa razy się wzruszyłem- przy wątku Yui i przy odśpiewywaniu hymnu w czasie rozdaniu dyplomów- to wszystko. Wszystkie inne dramatyczne i straszne wątki nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Nie dlatego, że były głupie, nietragiczne, czy dlatego, że nie były materiałem na sceny wzruszające. Po prostu cała ta dziecinna otoczka serii sprawiała, że miałem wrażenie, iż to wszystko robione jest na siłę i w ogóle nie przystaje do całości.
Grafika bardzo ładna, ale znowuż- zupełnie nieoryginalna. Przyjemnie się na nią patrzyło i była bardzo estetyczna, ale za miesiąc rozmyje mi się całkowicie, ponieważ nie było w niej nic charakterystycznego. Wolę już kreskę niedopracowaną i z wadami, ale charakterystyczną i zapamiętywalną.
Soundtrack nie był zły, tylko drażniło mnie dobieranie poszczególnych utworów do scen- albo niezbyt były dobrane, albo na umór powtarzane i gwałcone, jakby nie mieli żadnych innych. Już wcześniej to napisałem, ale powtórzę- ten smutny motyw fortepianowy był tak często serwowany, że w pewnym momencie już miałem ochotę powyłączać głośniki, żeby jej nie słyszeć.
Świat przedstawiony jest fajny i ciekawy, ale zabrakło mi tutaj trochę szczegółów. Czy są jakieś granice tego świata? Początkowo sądziłem, że poza terenem szkoły nie ma zupełnie nic, ale to sobie wyjeżdżali do lasu, tam w góry… Zabrakło mi jakichś satysfakcjonujących informacji w tym zakresie.
Moja opinia na temat Angel Beats! byłaby odrobinę łagodniejsza, gdybym od bardzo dawna nie wysłuchiwał takich pozytywów na jej temat. Miały być świetne okruchy życia, a są one co najwyżej przeciętne. Miało być wiele łez, a było tylko odrobinę szklanych oczu. Miało być świetnie i uroczo, a wyszło jak zwykle. Cały czas zastanawiałem się, czy ocenić to anime na 6 czy 7. 7 to dużo, ale gdybym nie nastawiał się na coś lepszego, to 6 wydawałoby mi się odrobinę za małą oceną. Ostatecznie wystawiłem siódemkę, ale jest ona z duuuużym minusem.
Polecam na zabicie czasu, na nic więcej. Bynajmniej nie ambitne dzieło i do dychy mu bardzo daleko. Ma jednak swoje zalety i bardzo lekko się ogląda.
Nuda
Nuda jak flaki z olejem, z każda kolejną minutą było jeszcze gorzej. Podchodziłam do oglądania dwa razy, ale pytania 'czy to wgl miało być ciekawe/zabawne?!' pojawiały się w mojej głowie zbyt często. Szkoda, bo miałam nadzieję na przyjemny seans.
:))
Re: Nuda
Bo początek rzeczywiście jest słaby i humor nie w moim typie, ale środek zaczyna być coraz lepszy a końcówka rozwala
Re: Nuda
Re: Nuda
Oglądałam dawno i nie przytoczę szczegółów, ale pamiętam, że ostatnie odcinki zrobiły na mnie duże wrażenie.
Re: Nuda
Seria jak dla mnie jest taka sobie, a ja nie lubię na siłę szukać głębi w czymś co jest zwyczajnie przeciętne.
angel beatstggggg
Świetne
Jak dla mnie scenki komediowe wypadły naprawdę bardzo dobrze. Niektóre bardzo mnie rozbawiły. Kilka razy w trakcie seansu kliknij: ukryte płakałam(oczywiście ze smutku), jednak pod koniec… zalała mnie fala łez. Cudowne zakończenie. Zwłaszcza to, co stało się na samiuteńkim końcu. Jak dla mnie muzyka w tym tytule jest rewelacyjna. Często sobie przesłuchuję utwory z tego anime. Angel Beats! zasługuje na polecenie. Jak dla mnie jest świetne w swoim gatunku.
PS Czy tylko ja zauważyłem nad łóżkiem Yui w jej następnym życiu maskotki z Air, Canon i Clannad? Bardzo ciekawe nawiązanie twórców do ich poprzednich arcydzieł. Z całą szczerością i powagą mogę powiedzieć, że nie zawiedli, bo anime spokojnie można dodać do tej 'magicznej trójki wyciskaczy łez' – przynajmniej moim zdaniem.
Niestety nie umywało się nawet. Ale do poziomu takiego arcydzieła jak „Clannad” (subiektywna opinia, proszę nie gryźć) ciężko się zbliżyć. Dlatego na tym skończę te porównania i przejdę do oceny „Angel Beats!” jako osobnej całości – co w sumie będzie tym łatwiejsze, że twórcy obu serii nie mają ze sobą nic wspólnego, więc porównania od samego początku są nietrafione.
Jak to powiedział już dekady temu Alfred Hitchcock, film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno jeszcze rosnąć. Tutaj trzęsienie ziemi zastępuje nagłe przebudzenie się głównego bohatera, Yuzuri Otanashiego, w środku bitwy pomiędzy Aniołem a oddziałem dowodzonym przez Yuri Nakamurę. W tym momencie napięcie istotnie rośnie, a momentem kulminacyjnym jest dźgnięcie Otanashiego w serce przez Anioła…
I wtedy anime dopiero się zaczyna. Ale niestety, im dalej w las, tym nudniej – ogromna w tym rola przewidywalności fabuły. kliknij: ukryte Od samego początku pewnym jest, że Anioł nie jest żadnym aniołem, a już na pewno nie będzie w tym serialu antagonistą. Wydarzenia następują po sobie z szybkością tokijskiego metra, nie łączą się, główne wątki pojawiają się znikąd i donikąd zmierzają. Być może jest to kwestia długości, a raczej krótkości anime – w 13 odcinkach ciężko zawrzeć spójną, bogatą fabułę. Ale są sposoby rozwiązania tego w inny sposób, choćby pominięcie albo przycięcie kilku wątków, zamiast galopować z akcją na złamanie karku. Tym bardziej, że na koniec i tak zignorowane zostają wątki połowy bohaterów pierwszego planu.
Więc po co oglądać „Angel Beats!”? Czy może w ogóle nie warto? Mimo wszystko, warto.
Po pierwsze, jest to tylko 13 odcinków – ja sam obejrzałem je w jeden dzień, więc nie wiąże się to z poświęceniem zbyt dużej ilości czasu.
Po drugie, postacie są naprawdę ciekawe, a chęć poznania ich historii była dla mnie głównym motywatorem do oglądania kolejnych odcinków – nawet mimo tego, że sama idea kliknij: ukryte miejsca, w którym nieszczęśliwe osoby trafiają po śmierci, aby zaznać szczęścia i pogodzić się ze swoim losem wymaga, aby ich historie były do siebie podobne.
Po trzecie, komediowe wstawki, od których roi się w serialu, są autentycznie zabawne. Począwszy od nawiązania do pierwszego filmu „Resident Evil” z przedsionkiem z laserami, poprzez kłótnie Hinaty i Yui i scenę z odrzutowymi krzesłami, na „poświęceniu” większości oddziału w walce z Aniołem w połowie anime skończywszy, wszystkie te momenty wywołują niekontrolowane napady śmiechu. Jest to parodia nie tylko innych anime, ale też wielu strasznie oklepanych motywów, znanych z regularnych książek/filmów/seriali. Twórcy puszczają oko w kierunku widzów w wielu momentach, i to im się chwali. Zdecydowanie zwiększa to przyjemność z oglądania.
Co do grafiki… Kreska jest raczej średnia, ale animacje walk, chociaż nieliczne, cieszą oko. Z racji „średniości” grafiki nie warto jednak się o niej rozpisywać. Ot, nie przeszkadza w oglądaniu.
Na pewno ogromnym plusem jest muzyka. Piosenek jest masa, wszystkie są co najmniej przyjemne w odbiorze, a opening to po prostu arcydzieło. W każdym anime, jakie do tej pory oglądałem, z wyjątkiem „Elfen Lied”, po 2‑3 obejrzeniach zaczynałem ze zniecierpliwieniem przewijać openingi. W „Angel Beats!” nawet mi myszka nie drgnęła w kierunku paska i wpatrywałem się w opening jak zaczarowany. Widok Kanade grającej na fortepianie był… „hipnotyzujący” to chyba najlepsze słowo. Piękny, piękny opening.
A zatem, podsumowując…
Postaci – 7/10, ze względu na to, że wszystkie są do siebie podobne. Nie można tego wprost zaliczyć jako wady, bo taka jest po prostu specyfika tego anime, ale jednak nie jest to też zaleta.
Fabuła – 6/10 – zbyt szybka akcja, pomijanie wątków, pewne nielogiczności… Samo zakończenie, chociaż bardzo dobre, nie jest w stanie wynagrodzić tych wszystkich wad. Komediowe wstawki podwyższają trochę ocenę.
Grafika – 6.5/10 – dobre sceny walk, ogólnie rzecz biorąc, ładna stylistyka, ale nie wyróżnia się specjalnie.
Muzyka – 9/10 – najlepsza rzecz w tym anime, tylko dla niej, a zwłaszcza dla openingu, warto je obejrzeć.
Średnia ocena: 7.25/10.
Spojlery zabijają anime!
Ciekawostka – jeden z końcowych akapitów opisujący po kolei każdą postać składu, nic nie wnosi do recenzji (autor zarysował fabułę już znacznie wcześniej), jest li i wyłącznie spojlerem sporej ilości fajnych gagów z późniejszych odcinków (o słabości asasynki dowiadujemy się dopiero pod koniec odcinka 2, Christ pojawia się zdaje się koło 4, prawdziwą „naturę” niebieskowłosego okularnika poznajemy w 5), i oczywiście psuje zabawę z poznawania kolejnych postaci.
Szanowny członku redakcji, jeśli czytasz te słowa choćby jako rutynową moderację – proszę Cię, zrób coś! Tą recenzję przeczytają jeszcze co najmniej dziesiątki czytelników, i wszyscy oni będą mieli wątpliwą przyjemność obejrzenia tego skądinąd ponadprzeciętnego anime z bonusem w postaci znajomości zakończenia nie tylko kilku pojedynczych wątków, ale i wyjaśnianych stopniowo przez całą serię „zagadek” świata przedstawionego, a bardziej uważni już po pierwszym odcinku dopowiedzą sobie z tej recenzji całą historię wraz z zakończeniem! Może jakaś mała edycja? Może dodać recenzję alternatywną a tą opatrzyć wstępem „uwaga, zawiera spojlery”?
Autorze, z poziomu tekstu pisanego i zrozumienia serii wynika żeś niegłupi – czemuś zatem nam to uczynił? Zachwycasz się głębią, a z Twoimi spojlerami nie da się tego dłużej oglądać inaczej niż jako przewidywalną komedię akcji ;/
Re: Spojlery zabijają anime!
Przecież tu nikt nie potrafi napisać porządnej recenzji nie zdradzającej fabuły. Wszyscy się tylko wdają w wielostronicowe analizy pełne spojlerów i zwykle nie odpowiadające na jedno podstawowe pytanie – czy tytuł godny polecenia (i komu) czy nie i dlaczego.
Dlatego na tanuku przed seansem czyta się jedynie ostatni akapit recenzji, podsumowujący całość, i patrzy na ocenę, która zresztą zwykle nie jest wystawiana przez tutejszych recenzentów w przemyślany sposób.
Re: Spojlery zabijają anime!
Rzadko można tu przeczytać PRAWDZIWĄ RECENZJĘ. Zazwyczaj dostajemy albo analizę literacką (w lepszym przypadku), albo zwyczajne streszczenie. Dodatkowo, recenzja z akademickiego punktu widzenia powinna być w 101% obiektywna, jednak zgodzę się z tym, że bez odczuć recenzenta, jego praca będzie po prostu zła – niemniej powinien on wcześniej poinformować czytelnika o tym, że 'teraz przeczyta to, co on myśli'. Tymczasem czytając niektóre prace zamieszczone na tym portalu odnoszę wrażenie, że są to rozprawki czy inne tego typu 'działa', aniżeli prawdziwa recenzja.
Re: Spojlery zabijają anime!
O borze, o lesie, o tajgo…
Nie wiem, z jakiego źródła posiadasz taką wiedzę, ale zmień je czym prędzej, bo wprowadza cię w błąd.
Ok, ale wyjaśnię: mamy dwa typy recenzji:
-> recenzję w oparciu o sztywne i akademickie kryteria,
-> recenzję w oparciu o subiektywne odczucia autora tekstu.
Pierwszy tym recenzji raczej do oceny chińskich bajek się nie nadaje, bo jedynymi kryteriami, jakie możemy przyjąć, to realizacja założeń serii, logika i ciąg przyczynowo skutkowy oraz aspekty techniczne, natomiast nie ma prawa ocenić, czy seans był przyjemny, albo czy historia była opowiedziana w interesujący sposób, bo te elementy podchodzą już pod subiektywne odczucia (drugi typ recenzji), a chyba czytelnikowi chyba na tym bardziej zależy niż na bezdusznej analizie każdego elementu poza najważniejszym: walorami rozrywkowymi :P
Re: Spojlery zabijają anime!
Tak jak napisał omnibus, recenzje (nie zawsze, ale najczęściej) czyta się po obejrzeniu filmu, serialu, anime. Recenzja to analiza jakiegoś dzieła i nikt o zdrowych zmysłach nie napisze jej bez obejrzenia w/w dzieła.
Re: Spojlery zabijają anime!
Jeżeli zaś recenzja zdradza zbyt dużo, to jest to poważna wada tekstu.
Re: Spojlery zabijają anime!
Ważne jest, że recenzja NIE MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERÓW, chyba, że tylko pierwszego odcinka (jeśli anime ma mało odc.) lub kilku pierwszych odcinków (jeśli ma dużą, czyli 50+, 100+ ilość odc.).
Zgadzam się z Xan'em, że recenzent odwaliła tutaj kaszanę, a największą kaszanę odwaliła tutaj redakcja, która pozwoliła, na zamieszczenie takiej recenzji. Mam na myśli, że recenzent ma prawo być głupi, ale ten co zarządza stroną już nie.
Tak jak napisał Xan. Recenzent zaspojlerował większą część fabuły, w tym prawie, że i zakończenie. Nawet wymienić listy bohaterów nie umiał bez spojlerowania. Takiej beznadziejnej recenzji to ja w życiu nie czytałem, nawet na Tanuki.
Naprawdę niezłe.
Mam oczywiście kilka „ale”.
Nie przekonuje mnie ta wizja życia po śmierci. Cały ten czyściec został zdecydowanie za mało rozbudowany.
Wątek głównego antagonisty (choć nie wiem, czy można go tak nazwać) kliknij: ukryte praktycznie nie istnieje, zostaje on wciśnięty na sam koniec nie wiadomo z jakiej paki.
Pierwsze odcinki, czyli te „lekkie” oglądało się naprawdę przyjemnie. Niestety, gdy zaczynało się robić „ciężej” akcja za szybko poszła do przodu. Jako, że anime zajęło mi zaledwie dwa posiedzenia, poczułam to dość dotkliwie.
Zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. kliknij: ukryte Wyraźnie było widać, jak twórcy próbują wywołać u nas choć najmniejsze wzruszenie. I ten wyjęty całkowicie z dupy wątek miłosny między Otonashim a Kanade .-. Ogólnie pozostał mi dość spory niedosyt i miałabym ochotę na więcej.
Większych problemów już właściwie z tym anime nie mam.
Postacie były genialnie zarysowane. Do moich ulubieńców zdecydowanie należą Naoi, TK, Shiina i Yui x3
Z serią warto się zapoznać. Nie zachwycicie się jakoś szczególnie, ale nie będzie to strata czasu.
7/10
Bardzo dobre.
Z jednej strony lekkie, szkolne anime, z drugiej strony porusza ciężkie tematy. Naprawdę wzruszające. Oczywiście, nie jakieś perfekcyjne. Czasami przynudzało, czasami po prostu było zbyt skomplikowane, robiło się zbyt ciężkie, ale ogólnie wyszło bardzo dobrze.
Warto obejrzeć. Dla muzyki, bohaterów (każdy miał charakter. I to jest niesamowite).
ale ostatnie 2 odcinki poprostu rozbily system caly dla tych kilku odcinkow warto obejrzec!!!!!!!!!!!
Oryginalny pomysł
Zauważyłem połączenie wielu różnych gatunków – od komedii szkolnej zaczynając na dramacie i okruchach życia kończąc, bywały momenty zabawne oraz bywały też takie, gdzie można by powiedzieć częściowo skłaniały do refleksji.
Fabuła jest rozwinięta całkiem przyzwoicie, z czasem właściwie seria staje się czymś całkiem innym i bardzo pozytywnie wpłynęło to na progres opowieści.
kliknij: ukryte Jedyne, czego naprawdę żałuję, to braku rozwinięcia historii głównych(i niektórych drugoplanowych, bardziej znaczących) postaci – historia Iwasawy była wytłumaczona i pociągnięta do końca, co bardzo mi się podobało, podobnie było z Yui, czy Otonashim, niestety w przypadku Yuri właściwie poza historią jej rodzeństwa jest niewiele, nie wyjaśniono w jaki sposób pojawiła zmarła, tyczy się to również kilku innych postaci. Wiem, że niedługo ma się pojawić manga wyjaśniająca w jaki sposób powstało ugrupowanie itd. ale istotniejsze kwestie mogłyby być zawarte już w samej serii. Trochę więcej dramatu nie zaszkodziłoby :)
Podsumowując nie żałuję powrotu do serii, ponieważ bardzo rzadko spotyka się pomysł odsunięty od ogólnoprzyjętych schematów i jeszcze w tak zgrabnym wykonaniu, gdzie właściwie wielu znajdzie tutaj coś dla siebie. Jednak nie należy spodziewać się też jakiegoś z góry ustalonego gatunku, jest to właściwie mieszanka komedii, dramatu, okruchów życia i kilku innych, w niewielkim stopniu, więc nie należy się tutaj nastawiać konkretnie albo na dramat albo na komedię. Z czystym sumieniem mogę jednak powiedzieć, że seria jest interesująca, bardzo dobrze wykorzystany czas na 13 odcinków(ciężko się nudzić, bo dzieje się dużo). daję 7.5/10.
Prostak, gbur, cham
To anime podesłał mi kumpel kiedy prosiłem go o polecenie mi jakiejś komedii, taaa, takiej komedii, że no nie powiem oczy mi się szkliły. Tym bardziej, że znam gusta mojego kumpla, kliknij: ukryte koleś budzi się martwy i jeszcze 3 razy ginie w pierwszych minutach filmu. Aż się spodziewałem czegoś w stylu Bokusatsu tenchi dokuro‑chan
Najlepsze w tym serialu jest oderwanie od trendu robienia coraz gorszych odcinków w połowie serii, chyba każdy z was znajdzie całą mase tytułów które były świetne, a w połowie już tylko fajne. Radość ogromna że tutaj jest kompletnie na odwrót.
Największą wadą tego anime jest długość. 13 odcinków :<, wiem, że często narzekam na seriale w których jest ich więcej ale ciągnął sie jak krew z nosa, ale powaga… Mimo że nie życzył bym sobie w żadnym wypadku drugiego sezonu, zakończenie było zamknięte i kompletne ... <było?>, a tempo fabuły nie zwalniało, czyli było dokładnie tak jak lubie, to będę dalej marudził na to, że anime jest krótkie.
Powodów do śmiechu co niemiara, ogląda się naprawdę lekko i przyjemnie, autor mistrzowsko ukrył swoje sentencje nie nadając nadmiernej dramaturgii na ekranie, sceny są szybkie, konkretne, ładne i zapadają w pamięć.
Wszystko fajnie ale ... zakończenie? Sam siebie pocieszam, czy tam sobie wmawiam, że stało się to, co na końcu właściwego serialu, bo ten dwuminutowy dodatek „opcjonalne zakończenie” jest najsmutniejszymi dwoma minutami jakie widziałem na ekranie. Sam nie wiem, czy lepiej z nim, czy bez niego. Dla mnie to coś w stylu „co by było gdyby”. kliknij: ukryte Czy tylko mi się wydaje, że Another Epilogue główny bohater zamienił się z domniemanym aniołem miejscami i teraz to on będzie czekał na nią przez wieki w anomalii czasoprzestrzennej nie mając pojęcia kiedy i jak na nią trafi?
Kreska. Wszędzie widzę photoshopa, potrafię rozróżnić i obsługiwać narzędzia jakimi twórcy się posługiwali, nie mam tylko pojęcia jak zrobić ze zdjęć animacje, ale to swoją drogą. Kreska jest piękna, idealna do tego anime, nie można było się lepiej wstrzelić, ale no muzyka, panowie mistrzostwo. Przez kolejne dni będzie mi we łbie grało „SSS theme” Będe mendą i dam wam linka [link] , teraz każdy fan będzie miał problemy z wyzbyciem się tej melodii z głowy hahaha.
Słuchajcie no, nie ma dwóch zdań że jestem bardziej chamski niż kulturalny i trochę tej gburowatości we mnie siedzi, nigdy nie lubiłem oglądać żadnych romansów czy górnolotnych filmów, zwyczajnie mnie nudziły albo wnerwiały, ale ludzie, jak to sie stało że stary (może nie aż tak) facet hlipie przy bajce i dzieciach biegających po szkole z bronią…
No ja się zapytuję.
Ps. czy tylko mi Yuri kojarzyła się z Haruhi?
Re: Prostak, gbur, cham
Osobliwe
Jest to anime, osobliwe.
Używam słowa osobliwe ponieważ ma u mnie osobną półeczkę. Która tak naprawdę ma chyba też własny pokój, salę w mojej duszy/głowie.
Po pierwsze, znając zakończenie, obawiam się obejrzeć je ponownie. Nawet jeśli sam koniec, który wskazuje nową przygodę, jest pozytywny. Tak te parę chwil wcześniej… Nawet klasyczna końcówka Romea i Julii nie poruszyła mnie aż tak bardzo. Ba! daleko im do Angel Beats.
Po drugie na anime trafiłem dziwną drogą, którą przybliżam by oddać moje co chwila szalejące odczucia co do pozycji.
-Otóż, pewnego wieczora, gdy to z ciekawości zdobyłem mapę do strategii Warcraft3, roboczo nazwanej 'anime character battle' testowałem każdą z postaci, badając balans itd. Mapę wybrałem ponieważ była tam Shana. I tak też idąc po kolei, Konata, Vocaloid, Ichigo. W pewnej chwili na polu bitwy ujrzałem właśnie Kanade. Lekkim krokiem prąca do przodu radziła sobie w polu pełnym walki. Tchnęło mnie, kim ona jest iż unika wielu ciosów, klonuje się itd.
Tak oto trafiłem na Google. Tam przeczytałem Angel Beats, szkoła, akcja. Zatem poszukałem i dosiadłem się do projekcji. Nie wiedząc nic po za jednym imieniem i szukając jej miejsca, oglądałem coś co wstępnie było na miejscu, choć dziwne, bo myślałem że Kanade jest 'po dobrej stronie' A tu klops, chcą ją bić. Z czasem i odcinkami pojawiło się wiele myśli.
I tak oto mamy WSPANIAŁE anime.
Tyle z mojej strony odnośnie recenzji, polecam wszystkim.
Scena koncertu Iwasawy.
Gdybym nie miał serca z kamienia, to bym do dziś miał czerwone oczy.
Wspaniała ballada, świetnie zagrana, naprawdę ładne słowa i dobra melodia. A i oczywiście, głos tej dziewczyny… <3 <3 <3 Dawno nie słyszałem by ktoś tak dobrze 'wyciągał' ton. Ktoś może zarzucić że pod koniec ta gitara która upadła [wszak słychać typowy odgłos uderzenia w pudło wiosła] powinna się uszkodzić. Prawda. Lecz powiadam wam że widzę w tym samotnym wiośle Iwasawę i hańba każdemu kto instrument ten chciałby uszkadzać!
Próba dostania się do Gildii.
:D normalnie dungeons and dragons w wersji japan, czyli JDD. Tylko ciut nowocześniejsze pułapki itd. Bardzo lubię scenę gdy lasery tną jednego z drużyny, na co pada komentarz ostrzegawczy 'nie patrz' a ktoś inni go nie słucha :D No i ta beztroska '-co z nim zrobimy? -nic, i tak już nie żył, będzie na górze'
Dzień Yui.
To dobry dzień :) Ciut naciągane jest jak dla mnie wyznanie że nasz bejsbolista nigdy jej nie opuści itd. Ale wiadomo, w miłości czasem się przesadza.
Bardzo zaintrygowały mnie także jej 'zerwane łańcuchy'
To też jest w sumie ważny aspekt anime! Jeśli ktoś wie coś więcej proszę o info!!!
Czy to prawda że każda z postaci ma swój symbol, a jeśli tak to czego one dotyczą!
Tak jak u Yui można powiedzieć iż to symbol uwolnienia się od paraliżu, tak nie wiem jak rozumieć naszą np. ninja. Czyżby straciła życie przez 'zawód' który w sumie tak bardzo szlifuje?
No i dzień z licznikiem Kawaii :D popapraństwo z pomieszaniem.
1 styczeń 2012
Logika?
Re: Logika?
Proste, przejrzyste wyjaśnienie (uwaga, bardzo mocne spoilery, zaglądac tylko po obejrzeniu anime): [link]
Tak, brakowało z kilku odcinków na rozwinięcie pozostałych postaci. Na szczęście powstaje visual novel Angel Beats!, która powinna to naprawić.
Re: Logika?
Re: Logika?
Re: Logika? e tam logika
Re: Logika?
po trochu ze wszystkiego, czyli przepis na mieszankę doskonałą
Otonashi wpisuje się w poczet najbardziej szlachetnych postaci anime, jakie poznałam. Bałam się nieco, kliknij: ukryte że po swoistym oświeceniu, którego doznał, odzyskując swoje przedśmiertne wspomnienia, stanie się nieznośnym kaznodzieją, próbującym ocalić każdą zbłąkaną duszę. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Przy całej idealnej otoczce empatii, rozsądku, współczucia, dobrotliwości i odwagi, Otonashi nie męczy swoją perfekcyjnością, nadal pozostaje przede wszystkim chłopakiem, którego się lubi.
Yuri jawić się może z początku jako typ tsundere. kliknij: ukryte Gdy jednak odkrywa przez Yuzuru swoje wspomnienia, okazuje się, że posiada zaskakującą głębię – jej osobista walka z Bogiem to jeden z ciekawszych motywów tej serii. Nienawidzi Go, przeklina, chce się zemścić za bezsensowną śmierć swojego rodzeństwa, a jednocześnie niczego nie pragnie tak, jak tego, by znaleźć dowód na Jego istnienie, by na przekór własnym odczuciom i doświadczeniom, nadać temu wszystkiemu odgórny sens, właśnie przez odniesienie się do instancji wszechmogącego Boga.
Angel Beats to prawdziwa karuzela, jeśli chodzi o mieszanie klimatów. Z reguły obawiam się takiego balansowania między komedią a dramatem, gdyż często wychodzi z tego po prostu nierówna konstrukcja, w której jedne odcinki są genialne, a inne kompletnie nieznośne. Tutaj tymczasem, choć zupełnie absurdalna komedia nieustannie styka się z dramatami najcięższego kalibru, równowaga zostaje zachowana, wszystko do siebie pasuje. Zdumiewało mnie to od początku do końca tej serii.
Nietypowo zrealizowany jest również wątek romantyczny. Bardzo szybko i łatwo widz wpada w pułapkę największej oczywistości – kliknij: ukryte czyli potencjalnego związku romantycznego między Yuri i Otonashim, dwójką głównych bohaterów. Często obserwujemy ich interakcje. Choć są od siebie różni, darzą się wzajemnym szacunkiem i ogromną sympatią. Co więcej, gdy wreszcie Yuzuru odkrywa, że jego śmierć nie była tak całkiem bezsensowna i że udało mu się spełnić swoje największe marzenie – jednym słowem, uratować komuś życie – nie znika z pośmiertnego świata, gdyż nadal ma do spełnienia jedną misję – pragnie uleczyć zranione serce Yuri. Czy w szkolnym anime z wątkami romantycznymi można domagać się większego dowodu uczucia? Z czasem okazuje się, że i tutaj narracja płata nam figla. Choć początkowo tak silnie akcentowana jest relacja Yuri‑Otonashi, z czasem, gdy chłopak zaczyna zbliżać się do Kanade, widz zostaje postawiony przed decyzją o wyborze bardziej atrakcyjnego fabularnie związku. Nie jest to, broń Boże, klasyczny trójkąt miłosny, nic z tych rzeczy. To dwie niezależne relacje, zupełnie różne w swoim wydźwięku. Co ciekawe, to jeden z naprawdę niewielu przypadków, gdy zasugerowany w pierwszych odcinkach związek, nie okazuje się być endgamem.
Oprawa audio‑wizualna prezentuje się rewelacyjnie. Grafika jest dopracowana, estetyczna, zaś wykorzystana muzyka to przede wszystkim utwory formacji Girls Dead Monster. Warto zwrócić uwagę, że o ile często, gdy w anime pojawia się jakiś zespół muzyczny, tak naprawdę mamy okazję usłyszeć jedną, góra dwie jego piosenki (podawane jako największe hity i katowane do obrzydzenia), tak tutaj jest ich naprawdę sporo. Nie są to może utwory wybitne, ale bardzo przyjemnie wpadają w ucho i prezentują ciekawy przekrój nastrojowy – od szybkich i dynamicznych kawałków po spokojne i poruszające ballady.
Bezsprzecznie warto obejrzeć :)
Fajne anime...
Nie wywołało to jednak u mnie łez, może lekkie wzruszenie przy historiach z ich poprzedniego życia.
Hinatę i Yuzuru często wyobrażałam sobie jako parę^^
I te ich teksty xDD
Ogólnie pomysł według mnie świetny lecz żarty oddziału „wcale nie martwi” często były eem…nudne?
Niby nic...
Z początku było przyjemnie, jednak później oglądałam z zapartym tchem...
Przy pierwszych sześciu odcinkach się nie nudziłam, anime było zabawne i idealne do tego, aby odprężyć się po lekcjach. Najlepsze momenty to operacje oddziału „Wcale nie martwi”:
kliknij: ukryte 1. Ta akcja w klasie, kiedy jedna osoba zwracała na siebie uwagę Anioła, a druga podmieniała jej testy… Wciąż mam przed oczami Hinatę lecącego pod sufit. Epicki był drugi raz, kiedy krzesło wykonało lekki obrót, on taki zamyślony, a później wbił się głową w sufit… BEZCENNE! xD
2. Droga do Gildii (to był ten drugi raz,kiedy szli po Kanae)... Poświęcenie każdego członka oddziału w celu zatrzymania klonów i te krzyki reszty, gdy obi ginęli… Rzeczywiście jak z telenoweli! xDDD
Jeśli chodzi o resztę odcinków, nic dodać nic ująć. fabuła stała się poważniejsza, choć nadal nie brakowało humoru. Płakałam przy odejściu Yui, super że Hinata wyznał jej uczucia. ^^ Przeszłość Yuzuru była smutna i to bardzo, ale cieszę się, że zaakceptował swoje życie. ^^ No i końcówka, kiedy Kanade wyznała mu, że w jej piersi bije jego serce, że ją uratował… Do tego fakt, że Yuzuru wyznał jej miłość… Płakałam jak dziecko. ^^'
Dodam jeszcze, że w anime są naprawdę wspaniałe postaci. xD Moi ulubieni to TK ( kliknij: ukryte to jego nawijanie o angielsku i taniec są bezcenne), Hinata (po prostu jest super i tyle), Yuzuru (ma ciekawą osobowość, jest idealny na głównego bohatera), Yui (rozbrajała swoim zachowaniem xD), Yuri (jej oddanie dla oddziału było piękne ^o^) oraz Kanade kliknij: ukryte (tak dobrze broniła się przed ciągłymi atakami członków oddziału. xD)
ANIME POLECAM KAŻDEMU! Jest lekkie w odbiorze, ukazuje potęgę przyjaźni, braterstwa i miłości. Skłania do przemyśleń nad sensem własnego życia. ;)
Wydawało się przeciętne, a tu miłe zaskoczenie :)
Nie każdemu przypadnie do gustu, ja miałam na początku mieszane uczucia i przyznam, że akcja tej serii i niezbyt zabawne dowcipy członków oddziału po prostu mnie nudziły. Uważam, że trochę za dużo chciano w tą serię włożyć, mianowicie jest ona jednocześnie komedią, dramatem i akcją co razem dało trochę nieciekawy efekt (można było odpuścić chociaż jedno).
Mimo to jest to jedno z moich ulubionych anime. Głównie przypadło mi do gustu zakończenie, które było tak niesamowite, że udało mu się zakryć wszelkie niedoskonałości i wyszło z tego całkiem dobre, oryginalne anime. Bohaterowie również są wspaniali i nietypowi, każdy reprezentuje sobą coś innego. Polecam szczególnie osobom, które lubią wyciskacze łez.
Zawiodłem się.
Jeszcze nigdy nie poczułem bólu po takim zakończeniu…
Aż mi przykro tego co się stało i nie umiem tego pojąć.
Zamiast dać zakończenie, które zadowoli wszystkich, to dali takie, które będzie nas, osoby, które wolą szczęśliwe zakończenia prześladować.Mimo to anime świetne zajebiste i nie umiem inaczej określić tak świetnego anime. 11/10
Re: Zawiodłem się.
kliknij: ukryte Jak nie było szczęśliwego zakończenia ? Jak było! scena po endingu
Październik, rok 2010...
Fabuła, muzyka, postacie, a zwłaszcza zakończenie sprawiły, że podniecałam się nim niezdrowo ponad miesiąc po obejrzeniu ;D. Na końcówce się nie popłakałam, ponieważ stykałam się ze smutniejszymi zakończeniami. Seria jest naprawdę dobra i wcale mnie nie dziwi, że ma ona tylu fanów. 10/10
musze wam coś wyznac
Re: musze wam coś wyznac
Re: musze wam coś wyznac
To jak z piwem: najpierw pijesz, bo „jestem już dorosły”, bo dostarcza nowych wrażenia albo dodaje śmiałości do płci przeciwnej, a potem łapiesz się na tym, że nie wiadomo kiedy zaczynasz doceniać smak chmielowej goryczki, który jeszcze do niedawna wywoływał grymas na twojej twarzy. I mając już niejakie pojęcie, co to takiego właściwie jest to piwo, zaczynasz wybierać gatunki kierując się własnym gustem i doświadczeniem, zamiast po prostu sięgać po to, co piją inni, i co zwykle jest popularne głównie dlatego, że jest wszechobecne i tanie.*
*Osoby niepełnoletnie niech zastąpią słowo „piwo” słowem „cola”, a „goryczkę” „słodyczą” i wszystko będzie lege artis.
Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Angel
Na pewno jak już powiedziała za dużo wrzucono do jednego „gara”. Poczułem lekkie wzruszenie przy ich historiach, ale problemem były ciągłe przerywniki. Pokazywano początek, nie kończono albo przerywano gagami lub akcją.
Myślę że trochę za mało czasu antenowego poświęcono na serię, powinni przedłużyć ją o jakieś 5‑6 odcinków co najmniej. Zwłaszcza że było kilka postaci, dziewczyna‑ninja i tancerz którym historii nie przedstawiono. Były to postacie na tyle przykuwające uwagę i sympatyczne że żal ściska że nie poświęcono im uwagi.
Pomysł świetny, dobrze opowiedziany. Grafika świetna, ukazywała wszystko to co powinna. Muzyka MIODZIO xD.
Postacie sympatyczne żadna mnie nie raziła.
Trochę klimat trochę zwalony. Ciężko było mi się wzruszyć mimo tego że przy anime zdarza mi się to za często.
Humor, jak napisał recenzent, nie ścina z fotela, raczej sprawia uśmiech na twarzy lub przyjemny chichot
Ocena 8/10.
Przeciętne
Zakończenie wprawdzie smutne, ale w ogóle mnie nie wzruszyło. kliknij: ukryte Miałam tylko łzy na dnie oczu kiedy pokazano przeszłość tego rudzielca. Przyznaję – historia piękna, chciało mi się płakać i przewijałam ją trzy razy. Zaś przeszłość tej ''szefowej'' kliknij: ukryte mocno przesadzona. Jaki normalny włamywacz zabija dzieci? Rozumiem, że byl wściekly, ale zamiast marnować czas na cackanie się z dziećmi, powinien potłuc parę rzeczy, po czym zwiać, zanim nie przyjedzie policja i rodzice smarkaczy. A, i puścil dziecko samowolnie, przez co Yurippe mogła wezwać trzy razy policję. Też trochę nieprzemyślane.
Najciekawsza postać – ta lubiąca ''słit' rzeczy, umiejąca latać czarnowłosa dziewczyna. Wydawała się bardzo interesująca i żałuję, że nie dano jej więcej czasu antenowego. kliknij: ukryte Byłam ciekawa jej przeszłości, tak samo jak tego muzycznego gostka ''shadow of the light''.
Najbardziej wkurzająca postać – Yui. Działała na nerwy tym swoim słodkim głosikiem, piskami, czepianiem się kolegów, biciem ich po łbie za nic. W pewnym momencie miałam ochotę krzyknąć ,,Ogarnij się, dziewczyno, i daj im żyć!''. Przeszłość owszem, miała kliknij: ukryte wzruszającą, ale nawet za jej biedny los nie zdołałam przezwyciężyć niechęci. W końcu nie lubi się ludzi za to, co przeszli, tylko za to, kim są.
Nie oglądało się jednym tchem. Ogólnie fabułę ratują jako tako wątki dramatyczne, ale i tak nie są wystarczające. 5/10
Fantastyczne, po prostu.
Idę popłakać w kącik
Re: Idę popłakać w kącik
:D
Re: Idę popłakać w kącik
pisownia
Re: pisownia
Re: pisownia
komentarzy nie piszę bo nie za bardzo potrafie ale do tego anime musiałem ocena 10/10 bo inaczej nie można.
Co jak co nigdy nie miałem problemów z depresją…. po tym anime poczułem jej smak zmoderowano
mistrzostwo.
Trochę się rozpisałem, ale nie szkodzi, czasami trzeba się „wypisać”. Na koniec chciałem dodać dwie rzeczy… Po pierwsze, mam sobie bardzo ale to bardzo za złe, że obejrzałem to anime dopiero teraz. Miałem je na liście „do obejrzenia” od 2 lat, i zawsze jak szukałem jakiegoś anime do obejrzenia, zatrzymywałem się na Angel Beats, ale jakoś nigdy nie mogłem się za nie zabrać, ciężko jest znaleźć jakąś perełkę, a ja miałem jedną pod nosem przez tyle czasu… BAKA!
Po drugie, zastanawiam się od dłuższego czasu nad 2 serią AB i pierwszy raz mam w sobie tyle sprzeczności… Z jednej strony, mam wielki, ale to wielki niedosyt, bardzo mnie ciekawi czy faktycznie w następnym wcieleniu spotkają się ponownie czy nie i chciałbym zobaczyć takie prawdziwe dobre zakończenie. Zaś z drugiej strony, wiem, że druga seria nie może być zrobiona, bo jedyne co by wniosła to zamęt i zniszczyłaby efekt pierwszej. Kiedy dzisiaj kumpel mnie spytał, czy według mnie jest szansa na drugą serię, powiedziałem mu, że jeśli miałaby powstać druga seria, która by trzymała poziom pierwszej i nie zniszczyła jej efektu, to scenariusz do niej musiałby napisać prawdziwy japoński geniusz. Człowiek chce więcej, ale mimo to wie, że lepiej pozostawić tak jak jest i zachować dobre wspomnienia.
Oczywiście moja ocena to 10/10 bo ocenienie tej pozycji jak dla mnie na mniej niż max to po prostu zbrodnia.
Re: mistrzostwo.
Re: mistrzostwo.
Re: mistrzostwo.
Nic specjalnego.
Ogólnie fabuła przeciętna. Moim skromnym zdaniem walka anioła i ludzi, to nic ciekawego.
Daję serii mało, bardzo mało 4/10 – Można znaleźć o wiele lepsze anime, niż to tutaj, ale dla fanów gatunku czy nawet nie, polecam.
Re: Nic specjalnego.
Przecież w tym anime nie chodzi o walkę anioła z ludźmi, tylko o coś zupełnie innego. Chyba nie zrozumiałaś, o co w tej serii tak naprawdę chodzi.
Re: Nic specjalnego.
Też lubię być za, a nawet przeciw.
słów parę
Pierwsze odcinki budziły u mnie poważne obawy co do logiczności i spójności wydarzeń w pośmiertnej krainie. kliknij: ukryte Średnio uzasadniona walka z Aniołem, prowadzona przy pomocy quasi‑wojskowych operacji nabierała raczej groteskowego charakteru gdy bohaterowie ze śmiertelną powagą wydmuchiwali kupony na jedzenie ze stołówki lub próbowali osłabiać swojego wielkiego wroga pokonując jego drużynę w baseball (sic). Inną kwestią marnie wpływającą na spójną budowę zdarzeń było sztuczne przyśpieszanie niektórych zdarzeń (vice przewodniczący, który wieczorem jest maniakalnym prześladowcą szkolnej młodzieży, a po jednej płomiennej przemowie Otonashiego nagle wyrasta na sojusznika zespołu). Wkurzały ponadto niespodziewane ataki absurdalnego humoru, który na dłuższą metę bardziej irytował niż rozluźniał atmosferę.
Jednak po pokonaniu tych paru wyboi w pierwszych odcinkach Angel Beats wychodzi na prostą. I to jak. Widz zaznajamia się nieco bardziej z tym zwariowanym światem i rządzącymi nim prawidłami. kliknij: ukryte Rozjaśnia nam się również rola Kanade, czyli Anioła- choć jej prawdziwa zadanie pomocy w przeprowadzaniu zbłąkanych dusz z powrotem na właściwą stronę nie było chyba trudne do rozgryzienia. Od połowy też powoli zaczęła dopadać nas melancholia. Podskórnie daje się bowiem odczuć czym skończy się seria: wielkim wyborem dokonanym przez bohaterów i jeszcze większym z nimi pożegnaniem.
Druga połowa serii to już właśnie konsekwentne torowanie sobie drogi do wielkiego finału. kliknij: ukryte Cały czas trwa jeszcze walka w pośmiertnej krainie, choć oczywiście z innym wrogiem (Anioł naszym sojusznikiem jest, alealeale). Zarazem powoli odpala się chyba największą (oprócz całej sceny pożegnania) emocjonalną bombę całej serii: samoświadomość bohaterów, że mimo wspólnie przeżytych świetnych chwil nieuchronnie nadchodzi czas rozstania. U mnie pierwsze mocniejsze emocjonalne tąpnięcie nastąpiło przy okazji obserwowania samotnej walki Yurippe: nie tyle z wrogami, co z własnymi słabościami i demonami przeszłości. Yuri zrobiła na mnie zresztą w ogóle ogromne wrażenie i do końca miałem cichą nadzieję, że jakoś rzutem na taśmę zbliży się z Otanashim (Kanade dosłownie na ostatnie kilkanaście minut z całej serii przestaje być robotem i nabiera nieco więcej ludzkich cech, ciężko było się więc z nią utożsamiać).
kliknij: ukryte No i końcówka: ktoś powie, że przesadzona, może kiczowata, przyprawiająca o niekontrolowany zarzyg tęczą. Ale przynajmniej moim zdaniem pasuje ona idealnie. Dobrze widać w niej metamorfozę bohaterów, którzy nie prowadzą już bezsensownej walki. Zrozumieli swoje miejsce w pośmiertnej krainie, wykorzystali je najlepiej jak mogli, a teraz odchodzą w spokoju. Bardzo podobnie motyw pożegnania wykorzystany został w Ano Hi Mita Hana no Namae o Boku‑tachi wa Mada Shiranai. O ile jednak tam zgraja ryczących i zawodzących bohaterów nie zrobiła na mnie większego wrażenia, to widok tak niezwykle pogodnych i spokojnych Hinaty i Yurippe znikających w pustej sali gimnastycznej po prostu mnie zmiażdżył. Rzecz jasna nie bardziej niż pożegnanie Otanashiego i Kanade, która na sam koniec udowodniła niedowiarkom, że potrafi jednak złożyć zdanie z więcej niż pięciu słów <3. Wraz z ostatnią sekundą ostatniego odcinka zostałem jednak z paroma wątpliwościami, których albo sam sobie natworzyłem oglądając Angel Beats po nocach albo też nie byłem w stanie objąć niektórych spraw swoim rozumkiem. Na koniec bohaterowie wydają się odchodzić do znajomej i oczekiwanej rzeczywistości (tak się dzieje z Hinatą i Yui, po części chyba też trochę z Otanashim i Kanade- ostatnia migawka sugeruje ich spotkanie w rzeczywistym świecie). Ciężko mi ostatecznie stwierdzić czy po opuszczeniu pośmiertnej krainy: a) bohaterowie zaczynają swoje życia od początku b) zaczynają swoje życia od początku, ale prowadzą je inaczej niż wcześniej c) wracają w momencie, w którym to życie zostało przerwane d) reinkarnacja full version, czyli jak im się poszczęści to zostają Shakirą, a jak nie to skończą jako kaktus u kogoś na parapecie e)emocje, pragnienia i wydarzenia z pośmiertnej krainy mają wpływ na to, co dzieje się z nimi po jej opuszczeniu. Niepotrzebne skreślić.
Warto na pewno pochwalić serię za pozytywnie zakręconą grupkę składającą się na odział „Wcale nie martwi”. Bohaterowie drugo czy nawet trzecio planowi za pomocą paru wyraziście naszkicowanych rysów charakteru bawią i zapadają w pamięć (TK i jego odzywki- mistrzostwo).
Świetne są również utwory otwierające i zamykające serię, czyli „Your soul, my beats” i „Brave song” (od paru dni już grzeją miejsca na moim mp3). Urzekająca jest zwłaszcza 'Brave song”- piosenka genialnie podpasowana pod podstać Yurippe.
kliknij: ukryte Dla mnie Angel Beats pozostanie piękną metaforą młodości. Wchodzimy w nią może trochę zagubieni. Nie zawsze jest różowo i pięknie, często czeka nas walka i róże trudności. Jednak to, co wtedy uda nam się osiągnąć i to, kogo poznamy, może w ogromnej mierze determinować nasze dalsze losy. I mimo wspomnianych problemów zawsze będziemy wspominać ten okres jako czas największego szczęścia. Nawet, jeśli na koniec przyjdzie nam się pożegnać.
Re: słów parę
Jedyny żal tylko iż 13 odcinków mija bardzo szybko a chciałoby się o wiele więcej. Jedyny ciąg dalszy historii to tylko ten kilkuminutowy alternate ending, który pokazuje wydarzenia już po odejsciu wszystkich przyjaciół Otonashiego, a on sam zostaje przewodniczącym rady uczniów. Niestety póki co nie ma mowy o żadnej kontynuacji lub prequelu…szkoda.
angel beats !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ZAKOCHAŁEM SIĘ W TYM ANIME
Szkoda tylko że te osoby znikały bo wtedy nie mogę zapomnieć o tego typu anime
ocena oczywiście 10/10
polecam do oglądania może i krótkie ale i genialne
Super
Re: Super
A kwestia Otonashiego jest raczej dość prosta. kliknij: ukryte Raz, on trafił tam niejako przez pomyłkę. Ostatecznie umarł spełniony, ale wylądował gdzie wylądował z powodu amnezji. A zniknął zapewne dlatego, że raz uświadomił sobie dlaczego trafił gdzie trafił, a dwa, że spełniło się jego ostatnie marzenie przed śmiercią. Jego serce uratowało życie innej osoby. Ponadto pomógł wszystkim innym tam przebywającym, a to też zrobiło swoje. Poza tym nie zapominaj, że istnieje jeszcze zakończenie alternatywne w który pozostaje on jednak w szkole i pomaga kolejnym nowo przybyłym
Re: Super
zjawiskowa fabuła jaką teraz rzadko się spotyka, denerwowały, mnie jednak wątki takie jak np. łowienie ryb, takie typowo komediowe które jak dla mnie nie nadawały się do tak.. poważnej sprawy jaką jest życie po ziemi, czy dramat każdego z bohaterów.
Bardzo podobała mi się kreska, a jeszcze bardziej oprawa muzyczna czy ukazane cechy bohaterów np Yuri gdzie możemy się domyślać że kliknij: ukryte kajdanki, to znak że całe życie żyła z paraliżem i tak naprawdę nie wiemy czy ma śpiączkę czy jak.
Jest to jedno z anime o bardzo poruszającej fabule.
Zamaskowano spoilery. Moderacja
Przecież oni tam właśnie po to, między innymi, zostali zebrani. Dla radości.
A jeśli „życie po ziemi” ma być „poważną sprawą”...to ja spróbuję odpiąć się od swojego pochodu. ^^
Zamaskowano spoiler. Zmęczona moderacja.
ogólnie jako komedia się podobało, może źle się wyraziłam – nie podobało mi się tylko nie które wątki jak np pójście na ryby, które mało co wnosiło do fabuły i moim zdaniem mogło zostać zastąpione chodź by inną akcją przedstawiającą radość i zabawę.
BOŻE... jakie to piękne !!!
Bez przesady.
Re: BOŻE... jakie to piękne !!!
Re: BOŻE... jakie to piękne !!!
Skąd ta nutka pesymizmu…
osobiście nie lubię zakończeń ze znakiem zapytania, ale czasem nic się na to nie poradzi i trzeba poszukać jasnej strony ;]
I tak mniej więcej do szóstego moja ocena wynosiła najwyżej 4 a metoda walki z Aniołem przyprawiała o cichy śmiech. Rozumiem środki, jakimi dysponował Oddział, ale jednak uparte strzelanie z broni różnych rozmiarów do istoty, która właściwie nic sobie z tego nie robi wyglądało jak zetknięcie dwóch odległych od siebie epok technologicznych.
No i szkoła. Byłam bardzo krytyczna wobec takiego osadzenia fabuły i nawet po dokładniejszym wyjaśnieniu roli tego miejsca dla historii byłam zdania, że cała wymowa, jaką chciało mieć to anime o wiele, wiele wyraźniej zostałaby zaprezentowana na szerszej przestrzeni a także na przykładzie ludzi młodych, ale już nie uczniów (tak, są tacy). Oczywiście, oznaczałoby to też więcej odcinków.
Zakończenie uważam za dobre, które bardzo dobrym było do momentu kliknij: ukryte wyznania Kanade, czyje serce posiada. Jakby jakiś niespełniony dramatopisarz wkradł się do scenariusza i nabazgrolił taki raniący uszy akord a ktoś później naiwnie przerysował to na ekran. Oczywiście, pochlipywałam sobie już wtedy od paru dobrych minut, ale na widok tego kwiatka, z zaskoczenia przestałam. No a wtedy Yuzuru dopiero dołożył do pieca, więc równowaga zachowana.
Zdecydowanie najlepiej z tej serii pamiętać będę humor, momenty świetnej parodii i sentymentalne spotkanie z głosem Megumi Ogaty. Głównie poprzez te elementy ocena poszybowała o 3 punkty.
9/10
Podsumowując: OGLĄDAĆ KONIECZNIE! Każdy będzie się bawił świetnie przy tej serii, nie ważne czy jest się wielbicielem kina akcji,romansu,komedii,dramatu…tutaj jest to wszystko zgrabnie wymieszane i co najważniejsze każdy z tych elementów jest zrealizowany w bardzo wysokiej jakości.
Marina
Re: Marina
Re: Marina
Re: Marina
Coś niezwykłego
Zapomniałam dodać
Re: Zapomniałam dodać
zgadzam się :)
Bardzo Mi Się Podobało
Wielki burdel, z którego ulepiono świetne anime
Fabuła nie jest górnolotna, momentami brak jej spójności, ale ogląda się to wszystko z zaciekawieniem. Kolosalną rolę odgrywają tu bohaterowie. Poza Otonashim i Yuri, wszyscy są bandą idiotów. Mamy więc tępego brutala Nodę, strachliwego Ooyamę, Shiinę która tylko z pozoru wygląda na postać poważną, pokręconego do reszty T.K. rzucającego na okrągło angielskimi tekstami, czy Takeyamę – hakera który chce żeby mówiono na niego „Chrystus”. Nie zabraknie gościa uważającego się za Boga i głupiej do bólu fanki zespołu Girls Dead Monster…a to nie wszystkie z pokręconych postaci jakie tu spotkamy. Mimo ogólnego kretynizmu jaki towarzyszy serii, nie blokuje on możliwości płynnego przechodzenia do fragmentów smutniejszych – to się chwali.
Technikalia to pierwsza klasa. Oprawa graficzna robi wrażenie pod każdym kątem. Kreska jest miła dla oka, postacie są animowane płynnie, a ich projekty solidnie wykonane. Wszelka animacja trójwymiarowa została wykonana bez zarzutu, a efekty (np. promienie słoneczne) wyglądają świetnie.
Muzyka także nie powinna budzić zarzutów. Opening jak i ending koją uszy, osobiście nie pominąłem ich ani razu.
Angel Beats jest dziwne. Łączy kompletny absurd z mocnym dramatem. Zadaje wiele pytań, można nawet wyciągnąć z niego nie jeden morał. Choć nie jest to anime z najwyższej półki to ogląda się je z przyjemnością, mogę je polecić absolutnie każdemu. 8/10
Re: Wielki burdel, z którego ulepiono świetne anime
Życie po życiu
Co do muzyki: muszę powiedzieć, że zakochałam się w GirlsDeMo. Słucham ich praktycznie non stop. Ponadto opening i ending znam na pamięć. Czy jest to przesłodzone? Nie powiedziałabym. Użyłabym raczej określenia delikatne. Urzekła mnie ta seria. Tyle.
Odział partyzancki z Haruhi S.na czele?
Przenosimy się do miejsca,gdzie każdy z nas (wg.twórców Angel Beats ) może trafić po śmierci.Ale musi być to śmierć tragiczna,śmierć która rujnuje nasze życiowe plany,która pozostawia „niezałatwione sprawy”.
Poznajemy grupę,a raczej sporą grupę ludzi,którzy wypełnili powyższe punkty.
Mamy tych głównych,czyli Otonashiego,Yuri,Hinate,Yui i Kanade,oraz tych pobocznych,którzy odgrywają ważniejszą bądź mniej ważną rolę…i których imion nie pamiętam ^_^'
Najbardziej polubiłam mojego kochanego rudzielca – Otonashiego.Początkowo był nieco skołowany tym co się dzieję wokół,ale jest to całkowicie wytłumaczalne.Bardzo podobał mi się jego charakter,a o wyglądzie to nawet nie wspomnę.Kiedy w którymś z odcinków ukazano jego przeszłość…skamieniałam.Na serio poruszyła mnie cała jego historia.A scena jak kliknij: ukryte ratownicy docierają do uwięzionych pasażerów pociągu i jeden z chłopaków uradowany woła Otonashiego,a tu światło pada na jego twarz i ciało,z którego już uszło życie aż mi serce ścisnęło.
Anime same w sobie jest naprawdę ciekawe,choć miejscami strasznie naciągane…no i pewien aspekt,który zupełnie mi nie pasował do fabuły: cały ten ruch oporu.Nie no może nie do końca,bo mieli cele,dla których został stworzony,ale poszczególne akcje strasznie mnie nudziły.Jak ta, kliknij: ukryte gdy powstańcy udali się do składu broni…myślałam,że zasnę
Fajnie rozwiązane zostały wątki poszczególnych bohaterów,chodzi mi o kliknij: ukryte znikanie
Mam jednak zastrzeżenia do Yui.Nie,nie chodzi mi o jej charakter ani wygląd…tylko o rozwiązanie jej wątku.
Dlaczego pytam,dlaczego Yui kliknij: ukryte nie zniknęła wraz z głównymi bohaterami w ostatnim odcinku? ( a jej miejsce zajął przewodniczący szkoły.WTF!?)Przecież odegrała ważną rolę i w moim mniemaniu powinna zostać do końca.Do tego,te jej idiotyczne ostatnie życzenia.I dlaczego do jasnej ciasnej to Otonashi jej pomagał w ich realizacji? Mam też wiele zastrzeżeń do wątku miłości Hinaty do Yui i na odwrót.Gdzie ta miłość?Przez całą serię droczyli się,bili i dokuczali sobie,aż tu w pewnym odcinku Yui „postanawia” zniknąć i prosi Otonashiego o to by się z nią ożenił (w wielkim skrócie) aż tu nagle wcina się Hinata i mówi,że on się z nią ożeni..ble ble ble.Zamurowała mnie ta scena.Przez to,że Yui zniknęła wcześniej cały wątek HinataxYui został spalony.Bo o ile dobrze przypominam,w kolejnych odcinkach zachowywał się w miarę normalnie,jakby o niej zapomniał.A w ostatnim odcinku jak już się żegnał z Otonashim,ten mu powiedział „pozdrów Yui” czy coś takiego,a ten odpowiedział „jeśli się spotkamy” czy jakoś tak,dodam powiedział to wesoły i radosny.No i gdzie ta miłość?
U dużo wyszło tego spoilera,ale zawarłam tam wszystkie moje gdybania odnośnie Yui (i Hinaty)
A teraz moi ulubieńcy,Otonashi i Kanade.Rzeczywiście sposób rozwiązania ich wątku był zaskakujący.Nieco naciągany,bo kliknij: ukryte słowa „kocham Cię” które Otonashi skierował ku Tenshi nie miały zbytnio solidnej podstawy.No gdzieś w połowie można było coś podejrzewać bo nasi milusińscy zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu,ale ta scena i tak była dla mnie szokiem.Ale miłym,bo lubiłam tych miśków.
Anime naprawdę porusza,ostatni odcinek był niezwykły,a sceny tak piękne,że oglądam je do dziś.Przesłanie produkcji jasne,godne zapamiętania.
Wszystkie żale które zawarłam w spoilerach nie wpływają na moją ocenę – 10
Obejrzyj koniecznie.
Re: Odział partyzancki z Haruhi S.na czele?
:)
Mnie to anime się podobało.
Seria zrobiona poprawnie, jedna z lepszych, ale nie dość dobra, zaledwie powyżej przeciętności.
Dlaczego?
Od samego początku irytowała mnie dosłowna kopia Haruhi Suzumiyi, bardzo rzucały się w oczy wszelkie wtórne elementy z innych serii. Miałem chwilami wrażenie, że jest to zlepek wielu znanych motywów, odgrzewany kotlet. Dla kogoś, kto w anime mało siedzi, zapewne będzie to seria odkrywcza i cudowna. Dla mnie jest poprawna.
Nie ma rażących błędów, ale też nie porywa.
Długość w sam raz, by się nie nudzić, ogląda się z przyjemnością.
Motyw reinkarnacji to też nic oryginalnego.. Ale podobało mi się kliknij: ukryte znikanie bohaterów, po pogodzeniu się z przeszłością.
Płaskie, jak dla mnie mało wiarygodne postaci i wymuszony dramatyzm.
Słychać, że spora cześć budżetu poszła na oprawę muzyczną, ale żaden kawałek nie wpadł i nie wpadnie mi w ucho.
Przesłanie jest, choć niespecjalnie odkrywcze.
6.5/10. No, naciągana siódemka.
,,Okrutne zakończenie'' i wpleciony romans :C
Re: ,,Okrutne zakończenie'' i wpleciony romans :C
Re: ,,Okrutne zakończenie'' i wpleciony romans :C
Hej, ja się spodziewałam raczej czegoś w stylu Otonashi plus Yui
Re: ,,Okrutne zakończenie'' i wpleciony romans :C
mieszanka
Ktoś mógłby powiedzieć, że Angel Beats! jest przeładowane, ale ja tak nie myślę, właśnie ta mieszanka akcji komedii i dramatu była bardzo dobra. Pokochałam bohaterów, to taka sympatyczna, szalona zgraja. Nie zrozumiem opinii, że byli oni zbyt płytcy, za mało ich poznaliśmy itd. Czy każdy bohater musi mieć rozrysowany portret psychologiczny ? Gdyby walneli smutne i traumatyczne dzieciństwa każdego z nich to byłoby po prostu niefajne. kliknij: ukryte Dzięki temu fani mogą sobie dumać jakie mieli historie, jak znikali, gdy Otonashi spał
Muzyka : i opening i ending i w ogóle ścieżka – piękne, takie niby wesołe ale z nutką smutku. Natychmiast wylądowały na Winampie.
Co do poziomu łez : spory, spory :) Już 3 odcinek ( o ile dobrze pamiętam ) łapie za serce i sugeruje wielką bombę w tym stylu w ostatnim odcinku. kliknij: ukryte Pusta szkoła – już mam smutną gębę, akademia na zakończenie roku – z całych sił staram się nie ryczeć, przedmioty pozostawione po uczniach, którzy już zniknęli – ryczę jak głupia, przybicie ostatniej piątki Hinaty z Otonashim ( ta dłoń która zawisła, bo chciała jeszcze raz przybić – a jego JUŻ NIE MA )- jestem cała osmarkana, rozmowa Tenshi z Otonashim – O borze liściasty, dlaczegoooo !!! najpiękniejszy epilog jaki w życiu widziałam – promyczek uśmiechu
Tenshi została moją ulubioną postacią – jej walki były efektowne i ten głos, kyóry nazywał ataki – so kul !
Przyznam, że nie zczaiłam do końca o co chodziło w rozmowie Yurippe z kliknij: ukryte tym gościem przy komputerach, a co za tym idzie zakończenie, wyjaśnienie reguł tego świata nie zostało ogarnione moim małym rozumkiem. Byłabym wdzięczna gdyby ktoś mógł mi to wyjaśnić :)
Co mogę jeszcze pochwalić.. hm, grafika była taka pastelowa i w sumie ładna, choć nie pomyślałam tak od razu.
Nie oglądałeś Angel Beats! ?! CO TY TU JESZCZE ROBISZ?!
Świetne
Re: Świetne
Urocze
Genialne
Nie ma się do czego przyczepić i oczywaście u mnie 10 + kocham piękne dziewczyny xD.
dosc dobre
i zrobili mega skrót serii, z ktorego nie dowiadujemy sie o historii pozostalych członków SSS, przyśpieszona końcówka oraz brak wyjaśnienia niektórych rzeczy, kliknij: ukryte jak pochodzenie mocy anioła, kto stworzył ten wymiar itd. Ogólnie polecam fanom HS oraz innym śmiertelnikom ocena 8/10
Re: dosc dobre
Rewelacja !
i do tego świetne kawałki GirlDeMo z moimi ulubionymi My Song i Ichiban no Takaramono
"Bezmózgowiec"
Tak właśnie po raz pierwszy spotkałam się z tym anime. Niedawno ponownie natrafiłam na ten tytuł. Włączyłam, nie mogąc się powstrzymać. Wróciły wspomnienia: zadźganie, pocięcie i buch! Ale… o dziwo odcinek mi się spodobał – a jak później się okazało, cała seria zyskała moje serce. Może to dlatego, że jestem już starsza? Możliwe.
Angel Beats! jest piękną historią o miłości, przyjaźni i niesprawiedliwym życiu, jakie spotkało tych nastolatków.
Kreska jest śliczna, a sceny walki są płynne – co jest zdecydowanie na +
Muzyka – szczególnie w ucho wpadł mi ending (piękny) i piosenki w wykonaniu Girl Dead Monster.
Zakończenie… podobało mi się, co jest u mnie rzadkie. Chylę głowy przed twórcami tego anime.
Seria Angel Beats! zdobyła moje serce – bezwarunkowo. 10/10
"Żyliśmy najlepiej, jak tylko mogliśmy."
Akcja wręcz dosłownie rozwija skrzydła od momentu kliknij: ukryte usunięcia Kanade ze stanowiska Przewodniczącej. Dlaczego? Bo wówczas pojawia się intrygująca postać, która w końcu pokazuje to, co chciałam zobaczyć – ludzkie okrucieństwo, prawdziwą rzeź – niekoniecznie fizyczną, ale mentalną, a nie walkę z Aniołem na „patyki”. Także wtedy pojawiają się pierwsze słowa, skrywające w sobie to głębokie dno, na której tak żmudnie czekałam. To było to!
Kolejne odcinki chłonęłam jeden po drugim. Z racji, że obrazowano to jako grę, z czasem przywykłam do tej niedorzeczności i uznałam to za element świata przedstawionego, ale wciąż uważam, że równie realistycznie mogli pokazać ten świat, tak jak uczucia bohaterów. Zaczęła się seria odcinków, które prowadziły do oczywistego końca, ale mimo to – nie przestawało się oglądać.
Każdy bohater reprezentował odmienny, niewątpliwie oryginalny charakter. Wśród nich znajdywało się swoich ulubieńców, ale muszę przyznać, że protagonista historii został wykreowany w najbardziej „ludzki” sposób. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Tak, do moich faworytów wliczali się Hinata i Otonashi, ale do wszystkich postaci czułam jako tako sympatię.
Bardzo pochwalam pomysł „życia po życiu”. Oryginalne, nietuzinkowe i duże pole do manewru, które zostało wykorzystane w granicach przyzwoitości. Ach, tam! Prawie sto procent.
Muzyka – niewątpliwie jeden z największych plusów tej serii. Gdyby nie ścieżka dźwiękowa, zapewne emocje nie byłyby tak silne, choć już każda odrębna historia budziła współczucie u potencjalnego widza. Ale to nawet dobrze.
Co to zakończenia – nawet nie mam pojęcia ile niedorzecznych myśli napłynęło wówczas do mojej głowy. kliknij: ukryte W pierwszej kolejności zastanawiałam się jak Kanade mogła być tak bezlitosna i egoistyczna w stosunku do Otonashi'ego. Czy naprawdę go kochała? W sumie w tamtej chwili wydała mi się bardziej ludzka niż kiedykolwiek wcześniej. Cóż, alternatywne zakończenie jest równie dobre, co pierwowzór, ale znacznie bardziej przemawia do mnie ta pierwsza wersja – bo po prostu lubię optymistyczne wizje otwartego zakończenia.
OGLĄDAĆ – z paczką chusteczek i popcornem z lodami!
Bardzo dobre
Ogólnie anime gorąco polecam, jest dosyć krótkie (osobiście chciałbym więcej ;)) jednak wiem, że będę je miło wspominać, a za jakiś czas być może do niego wrócę.
Bardzo ciekawe
Pomysł, staranność i humor
Już to, co pierwsze rzuca się widzowi w oczy, czyli grafika, zostało naprawdę starannie dopracowane (nawet, jezeli sam sposób rysowania postaci jest nieco odklepany i mało szczegółowy), a później… cóź, anime miewa wzloty i upadki, ale z pewnością mogę zaliczyć je do „tych lepszych”, które do tej pory miałam okazję oglądać.
Po pierwsze: może niespecjalnie zaskakujący, niemniej jednak frapujący pomysł‑matka, czyli kwestia życia po życiu… a raczej… egzystowanie duszy pomiędzy ziemskim życiem a śmiercią (co można byłoby uprościć do nowej konwencji czyśćca). Niestety, twórcy nie wykorzystali do końca niewątpliwego potencjału tego motywu, choć sam zamysł „dokańczania” niesprawiedliwie urwanego życia i mniej lub bardziej udane filozoficzne przemyślenia na temat jego sensu były w gruncie rzeczy dobre (nie można określić ich jako „naiwne”, skoro bohaterami są nastolatkowie).
Poza tym, daję plus chociażby za humor – absurdalny, groteskowy, prześmiewczy. Ironia goni ironię i chociaż mój młodszy brat co chwila wygłaszał za moimi plecami komentarze typu „co za suchar”, ja na niejednej scenie roześmiałam się do rozpuku.
To, że anime stara się być co rusz niezwykle głębokie, nadaje mu paradoksalnie raczej spłycony wymiar – co nie zmienia faktu, że tak czy owak wzruszyła mnie każda pojedyncza historia.
Bohaterów naprawdę da się lubić, moimi osobistymi faworytami są Hinata i Otonashi… a jeżeli chodzi o Kanade… cóż, chyba miała wyjść na niezwykle tajemniczą i posępną (zapewne, by wzbudzać ciekawość widza chcącego poznać także i jej historię), jak dla mnie jednak była po prostu… kawaii i to do potęgi, więc siłą rzeczy zdobyła moją sympatię.
Najsłabszą stroną produkcji jest chyba muzyka (poza przepięknym, absolutnie cudownym endingiem pod tytułem „Brave Song”), ale z sympatii do całej serii, także i do tego mankamentu szybko się przyzwyczaiłam.
Chciałabym napisać coś nieco bardziej obiektywnego i spisać więcej wad – ale nie potrafię :) Kocham, absolutnie kocham to anime i szczerze je polecam – nawet jeżeli kogoś zmęczy, to tylko przez 13 odcinków, a spróbować zawsze warto.
10/11 xD
Jak dla mnie cała historia powinna być 2x dłuższa trochę bardziej skomplikowana, więcej scen trzymających taki ciekawy klimat jak kliknij: ukryte Naoi chciał zniknąć Yuri<3. Ale i tak to chyba najlepsze anime tego sezonu no bo HOTD nie zostaje aż tak w pamięci jak Angel Beats… chociaż nie wiem czy mi się sezony nie mylą.
Bronie były świetny Yuri z Vector TD wyglądała jak Shion z AK47 z Higurushi czyli BOSKO <3 świetna była po prostu idelana a nie jak te standardowe dziewczyny ah i oh z obyczajówek. Noi jej śmiech identyczny jak Satoko albo Shion też z Higurushi to chyba wszystkim zostanie w pamięci.
Kolejne przez to anime mam zamiar oddać wszystkie swoje organy na przeszczep xD żeby tak jak Kanade do tego głównego bohatera omg zapomniałem jego imię czyli on mi w pamięci nie został ;D była mu wdzięczna za jego serce. Też chce taką dziewczynę w niebie co mi dziękuje za przeszczep xD
9/10 za to ,że za krutkie za mało brutalne i powiewało nudą w jednym odcinku.
Kanade Yuri <3 aniołek i demon <3
Przeciętniak.
To anime ma bardzo intrygujący pomysł wyjściowy(czyściec), ale cała reszta kuleje. Do 6 odcinka seria atakuje wszystkim, co najgorsze w anime:
-idiotycznymi rozwiązaniami problemów, które mogą bawić za pierwszym razem, ale kiedy widzi się je po raz setny z kolei, to po prostu zalatują kiczem.
Mówię o sytuacjach typu „aby zbawić świat przed XYZ, musimy urządzić przyjęcie na plaży! Oczywiście ze wszystkimi bohaterkami w bikini”. Przykład z głowy, aby nie spoilerować.
-sztampowe i płaski postacie (dam głowę, że połowy nie zapamiętacie, bo ciężko nawet powiedzieć, że
pełnią rolę tła: ich tam prawie w ogóle nie ma i nie mam pojęcia, po co je wprowadzono). Na plus TK, nie stara się być głęboki i przynajmniej jest śmieszny (pewnie w Japonii inaczej go postrzegają ;)
-mangusiowy dramatyzm, czyli dowalmy postaciom tak, aby każdy widz musiał uronić łezkę – ale żeby to ABSOLUTNIE nie było prawdopodobne! kliknij: ukryte Jakie to smutne: stłukła wazę, która mogła uratować życia.. a na dodatek..Och tak, policjanci MUSIELI zjawić się minutę za późno!
-kreska, która kojarzy mi się z kiepskimi lineartami z dA: kanciastymi postaciami o niewielkiej ilości detali, za to z obowiązkowymi dużymi i kwadratowymi oczami.. No i ORIGINAL CHARACTER DO NOT STEAL będącą recolorem Sonica czy… Haruhi (tak Yurippe, o tobie mówimy)
Takie chwyty działają na osoby młode i niewyrobione, ale niestety już nie na mnie. Na szczęście dalej jest trochę lepiej, dzięki Kaname – i dlatego mogę tej serii wystawić szóstkę, a nie piątkę. kliknij: ukryte Fajnie, że bohater nie wybrał tym razem tsundere.
Zakończenie miejscami nie trzyma się kupy i chyba za bardzo stara się wzruszyć.
Ja tą serię obejrzałem, by zobaczyć, co tam Jun Maeda znowu wymyślił – i zawiodłem się. Ta seria jest naprawde przeciętna i mam wrażenie, że gdyby nie powiązania z Key, to nikt by się nią aż tak nie jarał.
Bo niestety dobry pomysł został tutaj zarżnięty kiczem i sztampą.
PS Zapomniałem napisać, może komuś by udało się scalić? ;)
Zanim mnie zjecie, że nie jesteście młodzi już, bo macie aż XY lat, i widzieliście 1000 anime: piszę z własnego doświadczenia. Gdybym w tej chwili miał jakieś 12‑13 lat (wtedy zaczęła się moja przygoda z anime) i byłaby to jedna z pierwszych moich serii, to pewnie też by mnie wtedy zachwyciła i dałbym jej 10/10. W tej chwili jednak oczekuję od anime czegoś więcej i niestety się zawiodłem…
Scalono na prośbę.
Moderacja
Re: Przeciętniak.
Dobre
Muzyka? Jest ok chociaż nie powala , ale jeden kawałek jest super i czasami go posłucham :) Anime nie jest złe, szkoda,że końcówka nie została wyjaśniona bo tak naprawdę kliknij: ukryte na kogo w końcu czeka Hideki (główny bohater dobrze imię podałam ?) ,skoro myślałam ,że to Anioł miał być tym kimś , na kogo czekał .
Re: Dobre
Re: Dobre
Re: Dobre
Samą koncepcją chrześcijańską w której czas w " niebie” jest względny, wszystko tam się już wydarzyło, wydarzy i wydarza.
Po drugie nigdzie nie jest powiedziane, że główny bohater trafił tam od razu po swojej śmierci.
Zasypiamy, budzimy się, nie czując tego, że spaliśmy 10n godzin.
Zaskakująco dobre!
+ : Ciekawe i pomysłowe postaci/Soundtrack wystarczający/Fabuła bardzo ciekawa (porusza naprawdę ciekawe tematy)
Propo grafiki, rzeczywiście, nie jest zachwycająca i wybitna, ale moim zdaniem zadawalająca.
Uważam, że anime jak najbardziej warte uwagi.Polecam i życzę miłego oglądania :)
Uwagi do recenzji
10/10
Po pierwsze, pomysł. Cała koncepcja „życia po życiu” spodobała mi się od razu, a jak do tego dorzucić wszelkich NPC, niby‑anioła i zgraję SSS… Po prostu nic dodać, nic ująć – oryginalne i dobrze przemyślane anime.
Po drugie, postaci. Jak już wyżej wspomniałem, są dość zróżnicowane. Anioł, który tak naprawdę nie jest aniołem, któremu sprzeciwili się członkowie SSS, pragnący bezpośredniego spotkania z Bogiem. Ponadto drugoplanowi NPC, którzy to wszystko mają gdzieś i patrzą na wszystko „sercem” (czyt. skryptem). Większość postaci ma charakter typowo komediowy, co przejawia się praktycznie w każdym odcinku. Przywódcza Yuri, dość rozkojarzony i ciut za ostrożny Otonashi, Hinata, czyli Natychmiastowy Przyjaciel Głównego Bohatera, tępawy i umięśniony okularnik Takamatsu, tępy i narwany Noda z siekierą, wyluzowany TK, cichociemna Shiina, mająca słabość do rzeczy słodkich, haker Takeyama, każący z uporem maniaka mówić na siebie „Chrystus”, narwana rock girl Yui… No i oczywiście „Tenshi”, czyli Anioł – Kanade Tachibana, kochająca mapo tofu, słabo kojarząca przewodnicząca, z początku Ta Zła, jednak z czasem…
Po trzecie, umiejętne zmieszanie gatunków. Angel Beats! łączy w sobie komedię i dramat, dodając przygody. Nie ma przy tym elementów, w których nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, ani nie wrzuca elementów dramatycznych sekundę po zabawnym gagu. Wszystko jest dobrze zbalansowane, gagi przednie, a dramaturgia skłania do przemyśleń.
Kreska i muzyka… Zazwyczaj nie przejmuję się zbytnio tego typu szczegółami, jednak w tym wypadku trudno o nich nie wspomnieć. Muzyka jest przednia, utwory Girls Dead Monster przednie. Opening i ending również bez zarzutu. Co do kreski zaś… Graficy postarali się o dopracowanie szczegółów, efekty itp. Po prostu – jest piękna.
Myślę więc, że 10 to najtrafniejsza ocena.
Ale seria full mega epic chyba jedna z lepszych w ubiegłym roku, a może nawet i najlepsza. Nakłonił mnie trailer i jego muzyka, a potem ściągnięty soundtrack, okazało się że historia jest na tak samym mistrzowskim poziomie :) Polecam. Chyba najlepsza produkcja na podstawie gier studia Key, bije nawet całkiem niezły Air, że o Clanadzie i Canonie nie wspomnę ;]może i tutaj doczekamy się kinówki, jakieś wieści po sieci głoszą że w tym roku doczekamy się kolejnej części, ale ile w tym prawdy i o czym nie mam pojęcia ;]
Cudowne!
Okazało się, że anime też jest wspaniałe. Końcówka jest cholernie wzruszająca, a postacie po prostu cudne. Polubiłem wszystkich, byli najlepsi.
Angel Beats wygląda bardzo dobrze, a muzyka jest piękna.
Szczególne wyróżnienie dla wspomnianego na początku endingu. Opening to również mistrzostwo. Bardzo podobała mi się też Crow Song. :)
Generalnie bardzo polecam, AB obejrzałem w 2 dni i stało się jednym z moich ulubionych.
10/10 ode mnie – cudo.
Mamy tu tyle bohaterów, każdy miał swoje problemy w życiu. Wielu z nas przeżywa, przeżyło coś podobnego. Widzimy ze da się wyjść z wszystkiego dzięki przyjaciołom no i własnym chęciom.
Nareszcie!
Naprawdę świetna opowieść, zmuszające do przemyśleń a nie robiąca wodę z mózgu. Coś dla fana DOBREGO (a nie odwalonego) anime!
POLECAM!!
Lub rozwalił mnie jeszcze sam początek.Chłopak budzi się w innym świecie i pierwsze co widzi to dziewczynę celującą z karabinu maszynowego.Moją ulubioną bohaterką jest Yuri.Kocham takie charaktery:)
To co japończycy potrafią zrobić.
Bardzo smutne gdyż z nieznanych mi przyczyn Japończykom świetnie wychodzą słodko kwaśne opowieści o „zwykłym” życiu… Opowieści takie, jak Angel Beats!.
Co prawda życie postaci nie jest „zwykłe”, ale tak czy inaczej sprowadza się właśnie do ludzkiej codzienności (zarówno od tej dobrej, jak i złej strony). Bohaterowie są schematyczni, co mogło by się wydawać się wadą, ale jest dokładnie na odwrót. Dzięki stereotypom łatwo zżyć się z postaciami i je zapamiętać, a spryt autorów pozwolił uniknąć efektu „kartek papieru”. Co więcej dzięki tym samym stereotypom, twórcy stworzyli ciekawy typ humoru, bazujący na bezwzględnym nabijaniu się z „standardowych scen anime”.
Pomińmy jednak bohaterów, najważniejszą cechą, decydującą o powodzeniu serii jest świetne wyważenie humoru, dramatyzmu i akcji. Angel Beats! nie udaje niczego na siłę, po prostu pokazuje historie kilkunastu ludzi szukających szczęścia, pomimo swoich błędów, czy niesprawiedliwości losu. Dzięki temu właśnie potrafi jednocześnie rozbawić i wzruszyć. Co więcej, za dobrym pomysłem idzie też bardzo dobra oprawa audio/wideo i mądre dobranie scen, które pozwala na zawarcie naprawdę dużej ilości materiału w krótkiej serii.
Kończąc, pomódlmy się (jeśli wierzymy w boga), o więcej tak pozytywnych serii. 7/10
fabuła b.dobra, koniec i historia otanashiego bardzo wzruszająca, ale humoru też nie brakuje, zawsze powala mnie rozmowa hinaty z otanashim. moje ulubione anime z krótkometrażówek. liczę na 2 serie:D
Ooyama <33
Pisze jednak ten komentarz dla mojego ulubionego bohatera. kliknij: ukryte Mistrza nieposiadania specjalizacji Ooyamy! Ludzie ten chłopak jest moim zdaniem świetny! Nie jest ani wybitnie zdolny, rozgarnięty, cieszą go błahostki. To po prostu cud i miód! Żaden jakiś wielki bohater, tylko zwyczajny koleś. Moim zdaniem nie jest też mdły. Nie żeby coś ale pseudo ideałów jest moim zdaniem coś przydużo, dlatego Ooyama cieszy me serce. Poza tym uważam, iż jest uroczy <3
Bardzo ciekawi mnie jakie było jego życie, zresztą jak i reszty zgrai… może w mandze to było wyjaśnione? *postanawia przeczytać*
Jeśli chodzi o to że Tenshi przybyła przed Otonashim, kliknij: ukryte nie sądzę aby to było dziwne. Przybył do świata z jej powodu. Sam nie miał żalu, a więc nie miał powodu do egzystowania w Czyśćcu. Pojawił się aby ona mogła w spokoju pójść dalej. Myślę, że w Czyśćcu czas działa inaczej więc to żaden problem~ No takie jest moje zdanie C:
"Thank You, Yuzuru..."
Amnezja niemiła rzecz. kliknij: ukryte A ze wzmiankowanej rozmowy wynika, że sam sobie ją zafundował (i dlaczego)
Mile zaskoczony
Niezwyke
2 pierwsze odcinki były nudne i sztampowe. Jedynym zaskoczeniem było to, że twórcy zdecydowali się na skopiowanie, oprócz wyglądu, również charakteru Haruhi.
Próbowałam oglądać sceny akcji jako pastiż, ale nie zadziałało… Bohaterowie w swojej ilości przytłoczyli mnie, ale w żadnym nie znalazłam czegokolwiek intrygującego
Nie lubię przerywać raz zaczętej serii, ale tym razem do tego dojdzie – głównie dzięki tej, nieprofesjonalnej moim zdaniem, recenzji.
SUPER!
Anime jest zabawne, smutne hmm… wspaniałe. Zakochałam się w muzyce i zakończeniu. Jak dotąd najlepsze anime :*
Genialne anime
nawet niezłe anime
Podsumowując grafikę i muzykę oceniam na 9 fabułę na 7. Oglądało mi się bardzo przyjemnie i nie nudziłem się przy nim.
Mogło być 9/10 a jest 7/10
Grafika: 8/10
Historia 7/10
Muzyka 9/10
Postacie jeśli oceniam głównych bohaterów 5/10 jeśli T.K itd. 9/10
Angel Beats! – My Song – przepiękny kawałek dla samej tej piosenki obejrzałem znów te anime.
Zaraz… Haruhi da się sparodiować?!
Spojlery!
Istny kicz....
Z Angel Beats jest podobnie. Główna bohaterka to kopia Haruhi. Prowadzone są jakieś bezsensowne walki (podejrzewam, że to metafora ich życia, ale jak dla mnie to strasznie oklepane i proste jak drut, co zapewne w praktyce miało dać przeciętnemu widzowi możliwość zrozumienia tego, a tym samym „dowartościowania” jego inteligencji).
Nie wspomnę już o nieścisłościach fabuły. Jak to jest, że niby Anioł trafił do szkoły szybciej niż kliknij: ukryte nasz główny bohater, który przecież był dawcą dla niej. Gdzie był do tej pory? . Chyba tak to bywa z tymi ocenami jak w anime na siłę chcemy się doszukać czegoś głębszego, nie dostrzegając jednej rzeczy: anime w większości nie są tworzone po to, aby nieść ze sobą jakieś przesłanie, ale po to, żeby zarobić i właśnie Angel Beats jest taką produkcją. Już przed sezonem zostało ogłoszone anime sezonu, ale niestety jak dla mnie oczekiwań w nim pokładach nie spełniło. Wkurzało mnie, że twórcy chcieli stworzyć dramat, komedię i pewnie coś jeszcze czego nie byłam w stanie dostrzec. Niestety doprowadziło to do istnego miszmaszu, bo chociaż ja w sumie nie mam nic do łączenia gatunków, a nawet lubię takie historię to jednak uważam, że w niektórych produkcjach jest to zbędne. Powinni się skupić, albo na dramacie większym niż to co zrobili tzn. może jeszcze parę łzawych i naciąganych historyjek albo komedię (dla mnie jednak nie udaną, bo jakoś po tych opowieściach nie mogłam wczuć się humor tego anime)
To jest typowy przykład: filozofii bez filozofii jak ja to nazywam. Może chcieli dobrze, ale wyszło delikatnie mówiąc średnio, bo jak tak można wszystko na sam koniec wpakować i jeszcze niewiele wyjaśnić. To świadczy o tym, że nie mieli pomysłu na zakończenie.
Ja bym dała tak:
fabuła- 6 (dałabym 5, ale wiem, że są gorsze fabuły, a przez to przejść można)
grafika- 7 (nie lubię grafiki kojarzącej mi się ze szkołą i to jeszcze podstawową, tym bardziej, że problemy bohaterów nie były w pełni oddane przez naiwną grafikę)
muzyka- 7 (nie uważam, żeby była zła, nawet mi się podobała, ale słyszałam w życiu lepsze, jednak przyznać muszę, że ona przynajmniej pasowała to tematu)
postaci- 5 (całkowicie bezbarwne, mdłe, nie wiem jak to ująć, ale nawet jednej postaci nie polubiłam, a to u mnie prawdziwa rzadkość)
Oto jak niektórzy oglądają
Odpowiedź na to jest (jak zwykle w takich wypadkach) spojlerem więc:
Ktoś tu przespał 2 albo 3 ostatnie odcinki. kliknij: ukryte Jeśli oglądałabyś dokładnie wiedziałabyś, że nie obserwujesz głównego bohatera od początku jego pobytu w tym świecie tylko od pewnego punktu (odzyskania zmysłów można by rzec). Otonashi był tam przed całym SSS i można przypuszczać, że „stał się NPCem” na długo przed przybyciem pierwszego członka SSS. Wyjaśnione jest to w pokoju komputerowym w jednym z ostatnich odcinków.
Na przyszłość jak macie się czepiać niedorzeczności, to przynajmniej tych faktycznych, jak rażące błędy w konstrukcji świata itp. Obalenie oskarżenia o „nieścisłość fabuły” W TYM PUNKCIE zajmuje jakieś 10 min, a i to głównie dlatego, że dawno nie pisałem na klawiaturze i mam słabe tempo.
Czegoś jakby brakuje...?
Zbyt niska ocena grafiki, ale poza tym OK
Ja jednak uważam, że bez wątpliwości powinno być 10/10 za grafikę, a średnia za anime 9/10.
Przeciętne anime oceniałeś 4/5 gwiazdek i tutaj tak samo robisz mimo, że Angel Beats to czołówka najlepszych.
A ogólnie anime (mimo, że wiele początkowych odcinków jest komediowych) jest bardzo wzruszające (podobnie jak Air czy Kanon). Po prostu zakończenia (i przeszłość) tych bohaterów nie są wesołe dlatego o scenach komediowych się zapomina więc przeważają te smutne.
Zgadzam się co do ostatniego odcinka zwanego specialem
Re: Zgadzam się co do ostatniego odcinka zwanego specialem
Re: Zgadzam się co do ostatniego odcinka zwanego specialem
Ciekawe
Re: Ciekawe
Znowu to samo
Strona dźwiękowa jest dobra, z solówką pianina (poprawcie mnie jeśli to fortepian) na początku openingu. Ending też przyjemnie spokojny i ładnie zaaranżowany.
Postaci były schematyczne, ale bynajmniej mnie to nie irytowało – nikt, dosłownie nikt nie wzbudził we mnie niechęci. Szczególnie polubiłem Yuri, ale cała reszta to równie fajna zgraja.
A fabula… nie jest tym czym się pierwotnie wydaje. Niby seria przygodowa, a zamienia się w nieco psychologiczne okruchy życia – opowieść o poszukiwaniu własnego szczęścia, pogodzenia się z przeszłością i zaczęciu od nowa, pomimo trudności. Zdziwiło mnie takie podejście, ale było to zaskoczenie jak najbardziej pozytywne. A ostatnia scena naprawdę mnie wzruszyła. Znowu mało się nie popłakałem… Eh, polecam serdecznie, każdemu!
P.S. Nie szukajcie spojlerów – naprawdę wiele stracicie!
krotkie
8/10
dobre anime
Super
=====================
Każde Anime ma coś do przekazania. Są ludzie którzy nie potrafią zrozumieć tej serii i wypisują cuda nie zagłębiając się w treść. Nie jeden na świecie przeklina swoje życie…...
Jest jesdym z najlepszych!
IDŹ OBEJRZEĆ
Lecz sadze ze to wielki PLUS.
Oglądanie sprawia przyjemność kliknij: ukryte postaci maja przewalone (Bagaż Doświadczeń jaki dostały) pełna deprecha i współczucie, znajomy przy jednym odcinku normalnie padł(nie wytrzymał z uczuciami i potrzebował chusteczek)
jak dla mnie Anime czerpało garściami z zasobów w/w anime, wachlarz uczuć i muzyka to jest to czego było ostatnio brak.
„idź obejrzeć”
Te anime ma swój urok
"... trochę chmur, trochę słońca..."
Muzyka też jest niczego sobie. Daje 10/10
średniawe
Niezłe
Naprawdę fajne anime.Trochę komedii,trochę dramatu,seria godna polecenia.
Moja ocena to 8,5/10.
Niesamowite
hmm
Poczatek mną nie zinponował, pózniej sie robiło ciekawie, nawet dwa razy sie poplakałam, ale jednak czegos tu zabrakło. Można powiedziec poczatek to strzelanina, końcówka to dramat.
Cóż srednie anime.
Ja obejrzałem całą, mało dramatyzmu – jest on tylko przejawem w tej anime – te pistolety i całe walki są zbedne – -tylko dwa razy udało im się kogoś zranić hehhe
poprostu wszystko i nic jedno wielkie misz masz autor nie wiedział czy ma zrobić action anime , sailor moona z biustami , czy romance drama wyciskającego do łez.
W tym anime jest to wszystko co wymieniłem ale w takiej dawce że gdy człowiek zaczyna ronić łze szybko przerywa gdyż widzi jak wchodzi watek komediowy czy jakis tam inny. Poprostu cała seria niedociagnieta jak jej wątki.
Gdyby autor wyrzucił wątki komediowe z tego anime to powiedział bym że anima zasługuje na 8+ a tak to nota spada 4+.
Bądźmy szczerzy wiele poważnych anime zostało zmarnowane przez tendencyjne i oklepany humor – choćby ostatnie anime Needless mogło być 7‑8 a wyszło mierne 3+.
Angel Beats = Lost?
Jednak nie mogę się wyzbyć przeczucia, że fabuła tego anime jest bardzo podobna do serialu Lost: kliknij: ukryte
1. Świat w anime był identyczny jak tajemnicza wsypa, gdzie trafiają ludzie nie mogący się pogodzić ze swoją śmiercią, czy życiem jakie prowadzili.
2. Kanade miała identyczną rolę co Jacob, była kimś w rodzaju przewoźnika, który miał pokierować zagubionymi duszami.
3. Każdy kto pogodził się ze swoim losem znikał z „czyśćca” i odnajdywał spokój.
4. Główny bohater zastąpił Kanade, tak jak Jacob'a zastąpił Jack, a potem Hugo. Czyli rola przewodnika musiała być przekazywana, by mógł on kontynuować misję.
Daję 8.5/10, nota jest wysoka pewnie dlatego, że lubię takie klimaty i fabułę.
Re: Angel Beats = Lost?
Re: Angel Beats = Lost?
złe anime
Re: złe anime
Charakter postaci takich, jak Angel sam w sobie ma fanów, ale moim zdaniem, nazywanie zachowania standardowej mimozy ( albo lalki, co by też pasowało do Yin z DtB) fanserwisem jakoś nie trzyma się kupy. :P
Re: złe anime
Jedyna produkcja pokroju Clannad, Air i Kanon 2006, która przypadła mi do gustu – reszta żenada.
7/10
YyY
Re: YyY
Ale co tu dużo mówić, seria ścięła mnie z nóg. Mega pozytyw!
Re: YyY
kliknij: ukryte Otonashi trafił tam, kiedy nie miał już serca, a w momencie, w którym umarł na pewno miał je w sobie ;)
Możliwe też jest, że jako świat „po śmierci” panują tam inne zasady czasowe, więc nie jest to dziwne moim zdaniem.
kliknij: ukryte A Kanade trafiła tam jako jedna z pierwszych na pewno, bo początkowo, kiedy z całej brygady w tym świecie byli tam tylko Yurippe i Hinata, to ona już tam była.
Re: YyY
Re: YyY
Ergo – Otonashi był tam przed całą SSS tylko zwyczajnie nie pamięta tego
Re: YyY
Ukryto spoiler.
IKa
Dobre
Dziękuję...
Re: Dziękuję...
Możesz się cieszyć, że porzuciłeś serię po kilku odcinkach, ale na Twoim miejscu nie oceniałabym książki po okładce, a już na pewno nie dowodziła, że mam rację, skoro (nie obejrzawszy serii) nie masz nawet argumentów na poparcie swojej tezy, a jedynie subiektywne uczucie po zapoznaniu się z początkiem.
Re: Dziękuję...
Re: Dziękuję...
Czyli dla przykładu Angel Beats, które słabe na pewno nie jest, jednak pierwsze odcinki wskazują na kolejnego klona. Przedłużając seans, miast lecieć całą serią, oglądam je swoim tempem i muszę przyznać, że dopiero po 4 odcinku miałam chęć na więcej. Biorąc pod uwagę, że miłe złego początki, nawet nie miałam ochoty nastawiać się na jakąś super‑mega‑pro produkcję, ale właśnie dzięki temu się nie zawiodłam na AB. Może i przewidywalne i nieodkrywcze, ale miłe. Na tyle, aby było 7.
Zwłaszcza, że ciężko o serię, która byłaby równa poziomem w całej swojej rozciągłości, chyba, że celujemy w takie MononoKe. Twórcy anime nie są rosyjskimi miliarderami, aby szastać kasą na lewo i prawo, dlatego wolę, aby inwestowali na końcówki serii, niż na początkowe odcinki, bo sami sobie w piętę strzelają podnosząc wymagania. Podobnie zrobili w Angel Beats stąd moja początkowa awersja do serii – przecież to tylko serialik o uczniach, a nie wysokobudżetowa produkcja, nie Ghibli, ani żaden film kinowy, a tylko w tych przypadkach, moim zdaniem, można sobie pozwolić na burżuazyjne początki nie rujnując przy tym ostatnich scen. (:
Re: Dziękuję...
Kto się zawiódł...
przyznam, że ostatni odcinek trochę mnie zaskoczył kliknij: ukryte spodziewałem się, że główny bohater zakocha się w „Tenshi”, ale ten numer z sercem mnie zaskoczył.
Co do oceny – jest to chyba jedna z lepszych serii wiosny 2010 i z czystym sumieniem moge postawic jej dziewiątkę.
Fabuła dość przewidywalna, przyspieszone, jakby urwane gdzieś w środku i mało wciągające wątki. Może byłoby lepiej jakby rozciągnęli to na 20 odcinków, a tak to nuda, drama i w dodatku kiepskie gagi. Bohaterowie, łącznie z głównym, z cyklu: „ale to już było”.
kliknij: ukryte Co jednak rozwaliło mnie najbardziej, to dwa wątki romantyczne, które zamiast wzruszenia wywołały we mnie wybuch śmiechu i minę 'WTF?!'
Pozycja dla niewymagających i lubiących takie lekkie (choć momentami niestrawne), ni romansidła, ni przygodówki.
komentarz
bla bla
Daje 4/10
choć obejrzę serię do końca może się polepszy.
Po dwóch odcinkach pełna dziesiątka, zobaczymy jak będzie dalej.
Wywołałeś wilka z lasu
No ok, oto moje 5gr po obejrzeniu zaledwie dwóch odcinków:
Pierwszy odcinek był nudny, od samego początku aż do końca miałem wrażenie że oglądam nieudolną kopię anime pt. „Melancholia Haruhi Suzumiyi”. Tak postaci (ich wygląd i zachowanie), jak i cała reszta wzorowana jest na w/w tytule. Zmieniły się fryzury, ich kolor, doszło kilka postaci, pozmieniały się ich role. Tak czy inaczej pierwszy odcinek nie zachęcał do dalszego oglądania.
Drugi odcinek to już po prostu dalsze przygody klonów Haruhi, Nagato, Kyon'a i całej reszty. W wydaniu humorystycznym, choć mnie jakoś nie śmieszyły te wszystkie gagi skopiowane z innych anime. Główna bohaterka to tsundere a jakże, skrycie zakochana w głównym bohaterze. Oczywiście nie mogło się obyć bez „tragicznej przeszłości”... gdzie ja to już widziałem? A tak, w innych anime!
Tak więc podsumowując twoje podniecenie… jarasz się czymś co taki ja widziałem już dziesiątki razy i nie robi to na mnie wrażenia… Jasne, że ci nie zabraniam ale powstrzymaj wodzę fantazji do momentu zakończenia serii.
Re: Wywołałeś wilka z lasu
To że coś będzie dobre, czuje sie po pierwszym odcinku, oczywiście jeśli scenarzyści nie spartolą wszystkiego i nie wyjdzie z tego kaszanka.
Ja tam publikuję swoje wrażenia, twierdzisz inaczej, to tak twierdź.
Za 11 tygodni neutralny recenzent podda ocenie to anime, albo sami się o tym przekonamy po obejrzeniu całej serii.
Re: Wywołałeś wilka z lasu
Odpowiedz
ten komentarz z wcześniej proszę usunąć ,bo się pomyliłem
Re: Wywołałeś wilka z lasu
Re: Wywołałeś wilka z lasu
Re: Wywołałeś wilka z lasu
Dokładniejszą oceną zajmę się po zakończeniu emisji ^^
Re: Wywołałeś wilka z lasu
Kwestia oceny poziomu natomiast, to już rzecz subiektywna. Co kto lubi – ogółem jednak w swojej grupie docelowej, jak do tej pory, Angel Beats robi furorę, a przyciąga też uwagę innych grup. Chyba już na tym etapie mogę zaryzykować określenie, że wyszedł z tego hit.
swoja droga to malkontenci zawsze cos z czyms porowanja,dopatrza sie nawet najmniejszego podobienstwa i nazwa kalka…
coz,nie poradzisz…