Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 12 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,08

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 60
Średnia: 6,2
σ=1,45

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Eltanin)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Candidate for Goddess

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2000
Czas trwania: 12×25 min
Tytuły alternatywne:
  • 女神候補生
  • Megami Kouhosei
  • Pilot Candidate
Tytuły powiązane:
Postaci: Obcy, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Statki/Stacje kosmiczne; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Kosmici, mechy i ratowanie świata, czyli niewyczerpany temat w kolejnej odsłonie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Wiecie dzieci, kiedyś to było wspaniałe czasy. Ludzkość opanowała Galaktykę, zakładała kolonie, rozprzestrzeniała się jak… hmm, „szarańcza”, to chyba niezbyt pochlebne określenie, prawda? Tak czy siak, było pięknie, aż tu nagle przyszli Oni, „Victims” – kosmici pełną gębą. Ci to dopiero szarańcze przypominają: ze wspaniałego imperium człowieka pozostał tylko Zion. Jedna mała, zapadła planeta i kilka baz orbitalnych. I tak mamy szczęście, bo gdyby nie wspaniałe Boginie, już dawno zmienilibyśmy się w kosmiczny pył. Czym są Boginie, zapytacie? Tak naprawdę nikt do końca nie wie. Wyglądają jak piękne i wielkie roboty, ale skąd pochodzą? Piloci twierdzą, że mają własną osobowość, ale kto wie, ile w tym prawdy, a ile ich urojeń? Jedno jest pewne: pilotami mogą zostać tylko wybrańcy o idealnych ciałach i umysłach, gotowi do najwyższych poświęceń i zdolni przetrwać wieloletni, morderczy trening. Kto wie, może kolejnym pilotem będzie jedno z was, w końcu nie tak dawno przyjęli kogoś takiego jak Zero… Oczywiście szansa na to, że chłopak przetrwa szkolenie i wybije się spośród dziesiątków podobnych dzieciaków, żeby zająć jeden z pięciu foteli pilota, jest minimalna – ale jeśli tego dokona, czeka go największy zaszczyt, będzie bronił przyszłości całego ludzkiego rodzaju… Tak długo, jak długo zdoła przeżyć.

Technicznie Megami Kouhosei prezentuje się co najmniej dziwnie. Tradycyjna grafika jest naprawdę dobra. Dopracowane szczegóły, miła dla oka kreska, wyważona kolorystyka – słowem, nie ma się do czego przyczepić. Gorzej jest, gdy zaczynają się sceny w przestrzeni kosmicznej. Twórcy postanowili chyba zachwycić widownię najnowszymi zdobyczami grafiki komputerowej. Praktycznie wszystkie ujęcia z udziałem robotów, statków kosmicznych i obcych, zrobiono w naprawdę podle wykonanej technice 3D, która przywodzi na myśl wstawki filmowe we wczesnych grach komputerowych. Serialowi znacznie lepiej by zrobiło trzymanie się jednej konwencji graficznej. Muzyka znośna – buduje nastrój w odpowiednich momentach, nie przeszkadza w pozostałych, ale z całą pewnością nie poleciłbym jej do słuchania samodzielnie.

Megami Kouhosei jest całkiem udanym przedstawicielem gatunku mechowatych. Nieźle zrobiony serial trzyma w napięciu, a fabuła zbudowana jest z sensem. Co ważne, twórcy uniknęli patosu i dłużyzn w dialogach, czyli częstej przypadłości wielu podobnych serii. Jedynym naprawdę poważnym minusem jest zakończenie. Co prawda ryzykuję tu oskarżenia o psucie zabawy, ale uważam, że każdy potencjalny widz ma prawo wiedzieć, w co się pakuje. Problem polega na tym, że scenarzyści źle wyliczyli czas w dostępnej liczbie dwunastu odcinków. W rezultacie serial kończy się praktycznie w momencie, w którym widz zostaje wprowadzony (znakomicie zresztą) w realia świata i za chwilę ma się zacząć prawdziwa akcja. Najczęstszą reakcją po obejrzeniu ostatniego odcinka jest chęć rzucenia czymś ciężkim w monitor. Jeśli jednak ktoś uważa, że zdoła się przed tym powstrzymać (albo i tak planował kupno nowego), powinien Megami Kouhosei obejrzeć, bo naprawdę warto.

Eltanin, 14 lutego 2005

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual, XEBEC
Autor: Yukiru Sugisaki
Projekt: Jun'ya Ishigaki, Shingo Takeba, Shin'ichi Yamaoka
Reżyser: Mitsuru Hongou
Scenariusz: Akira Okeya
Muzyka: Tomoyuki Asakawa