Komentarze
Bakuman
- komentarz : Zachajv : 23.11.2015 00:01:15
- Re: Gdyby nie ta miłość ... : manami : 27.04.2015 01:24:04
- Re: Gdyby nie ta miłość ... : Yuki Asakawa : 26.04.2015 14:10:38
- Re: Gdyby nie ta miłość ... : manami : 25.04.2015 23:22:01
- komentarz : Yuki Asakawa : 7.04.2015 09:58:10
- Gdyby nie ta miłość ... : manami : 4.04.2015 06:49:05
- komentarz : jolekp : 7.01.2015 20:51:42
- Anime o mandze świetne, romans już słabszy : Naija1 : 4.08.2014 22:47:31
- komentarz : jolekp : 23.05.2014 12:40:51
- komentarz : Nikodemsky : 22.01.2014 04:48:46
8/10
Gdyby nie ta miłość ...
Wspomnę też o muzyce, zdecydowanie przemówił do mnie ending pierwszy, który musialam mieć już po pierwszym odcinku od wznowienia seansu. Opening też nie jest najgorszy, wpasowuje sie w ogólny nastrój anime, ten zaś jest NIEPOWTARZALNY, choć wydawać się może oklepany. Wszystko zostało tutaj idealnie wyważone. Jeżeli idzie o kreskę, także pasowała idealnie, chociaż grafika nie miała tutaj dla mnie większego znaczenia. Liczył się przede wszystkim realizm, którego główną podwaliną okazała się być ciężka praca. Z kolei z samych postaci największą sympatią zapałałam do Takagiego. Mashiro także zasługuje na pochwały, pomijając fakt, iż oboje z Takagim są głownymi bohaterami. Ale nie da się ich nie lubić~ Postaciom drugoplanowym poświęcono na tyle dużo czasu, że większość z nich także przypadła mi do gustu, w szczególnlści edytor Hattori (naprawdę zna się na swojej robocie ♡) jak i redaktor naczelny Sasaki. Nie zapominajmy oczywiście o Niizawie‑sensei ♥ On to zupełnie inny wymiar~ No i oczywiście Fukuda (Suwabeee ♥♥♥ *rozpływa sie*)
Podsumowując, seria na tyle mnie oczarowała, że od razu przystąpiłam do oglądania następnego sezonu. POLECAM~
Anime o mandze świetne, romans już słabszy
Głównym powodem, dla którego wcześniej zaniechałam seansu była absurdalność wyjściowego pomysłu. Całe to „ja umiem wymyślać historie, ty ładnie rysujesz, olejmy szkołę, zróbmy mangę, bądźmy sławni i bogaci” mnie zupełnie nie przekonało i wydawało mi się przerażająco naiwne. Inna sprawa, że dosyć szybko przestało mi to przeszkadzać :).
Z bohaterów najbardziej polubiłam Takagiego – był dla mnie naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Niesamowicie sympatyczna postać, z pasją i fajnym charakterem. Taki niby zwykły chłopak, którego można by spotkać wszędzie. Takie postaci lubię najbardziej :). Gorzej sytuacja przedstawia się z Mashiro, który bywał momentami tak egoistyczny, że miałam ochotę palnąć go w łeb. Chwilami wyglądało to tak, jakby tworzenie mangi samo w sobie wcale nie było jego marzeniem, a jedynie sposobem do osiągnięcia innego celu. No i nie podobało mi się, że momentami był wobec Takagiego drastycznie niesprawiedliwy.
Z innych postaci, miałam duży problem z przyzwyczajeniem się do Nizumy. Jego „małpie” zachowanie niesamowicie mnie irytowało. Zupełnie nie rozumiem tego, dlaczego każda postać, która jest geniuszem w jakiejś dziedzinie musi jednocześnie być jakimś skrajnie ekscentrycznym psycholem. Ale też pozytywnie zaskoczył mnie jego charakter, bo spodziewałam się że będzie jakimś zarozumiałym bufonem, a okazał się bardzo przyjacielski. Tak że koniec końców, nawet jego udało mi się polubić.
Bardzo udaną postacią był też edytor Hattori, który idealnie spisywał się w swojej roli mentora i opiekuna.
O wątku „romantycznym” nie będę się specjalnie rozpisywać, bo jaki on jest każdy widzi i wiele osób już o nim pisało. kliknij: ukryte Na szczęście, na pocieszenie dostajemy Takagiego i Miyoshi oraz ich urzekająco normalny związek.
Sam wątek tworzenia mangi był pokazany naprawdę ciekawie, dowiedziałam się z niego wielu rzeczy, o których nie miałam wcześniej pojęcia. Jeśli cały ten proces naprawdę tak wygląda, to należy tylko podziwiać mangaków, że dają radę :). Trzeba mieć chyba ogromną pasję, żeby wykonywać taki zawód.
Od strony wizualnej „Bakuman” prezentuje się raczej przeciętnie, ale też nie jest to seria, która wymagała by jakichś graficznych fajerwerków. Jedyne co mnie dość drażniło to to, że postaci nienaturalnie często miały zamknięte jedno oko.
A tak już całkiem na marginesie. Zauważyłam, że duża część serii przy których recenzenci i komentujący narzekają na nudę, niesamowicie mi się podoba i wciąga mnie bez reszty. Chyba zacznę takie stwierdzenia traktować jako rekomendację :).
A teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak sięgnąć po kolejny sezon :).
Również bardzo spodobało mi się przedstawienie pracy edytorów, mangaków i całej reszty – zakładając, że jest to zgodne z realizmem – jest to naprawdę ogrom pracy i nie spodziewałem się ile to wszystko kosztuje czasu… do tego naprawdę trzeba mieć głowę na karku i talent :)
Jeśli chodzi o sam wątek romantyczny, po przeczytaniu wstępu do recenzji i kilku komentarzy spodziewałem się czegoś… nie wiem, kontrowersyjnego? W tym przypadku zastanawiam się, czy faktycznie nie byłoby lepiej. Próbowałem jakoś w głowie analizować wiele razy cały wątek i zawsze dochodziłem do tych samych wniosków – kliknij: ukryte Mashiro po prostu palnął głupotę, której kurczliwie się trzymał i sam do końca nie był przekonany, co do słuszności złożonej obietnicy, natomiast Miho zachowała się egoistycznie, będąc świadomą, że ich marzenia niekoniecznie się muszą spełnić cała ta obietnica wychodziła w podsumowaniu na „może się spotkamy, może nie”, związek na odległość właściwie bez większego powodu(można by polemizować, czy tak faktycznie w tym przypadku byłoby na „albo miłość albo marzenia” w tym wieku – ale podchodząc do tego racjonalnie, było to po prostu nielogiczne), zamiast ciekawie wyszło nienaturalnie i na dłuższą metę strasznie męcząco… pomijając już nawet fakt, że przez 25 odcinków ich sytuacja kompletnie się nie zmieniła, podczas gdy Kaya i Akito zdążyli się związać się już całkiem na poważnie – był to idealny kontrast dla bezsensownej sytuacji, która ma miejsce pomiędzy Mashiro i jego wybranką. Dłużej również myśląc, nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego wątku w jakiejś bardziej interesującej odsłonie – pomysł był wzięty chyba na test… Jest to jeden z dwóch głównym powodów, dla którego zgadzam się z recenzentem w kwestii „mogło być świetne, a wyszło tylko dobre”.
Fabuła – no i tutaj również mogłoby być o wiele lepiej, w większości są to powtarzające się sytuacje typu „uda się albo nie”(ktoś o tym wcześniej wspominał w komentarzach), któryś raz z kolei było widać ewidentną manipulację w stronę widza, aby przyciągnąć do dalszego oglądania(jak na ironię kliknij: ukryte sami wspominali w serii, że czytelnik wie, kiedy próbuje się manipulować jego uczuciami i powinno się tego unikać…). Brakowało mi jakiegoś punktu zaczepienia do życia samych bohaterów, czy czegoś właściwie poza powtarzającym się non‑stop „ganbare”, mnie jako widzowi nie brakowało pokazywania jak bardzo bohaterowie się starają bez przerwy, tylko jakichś innych zaczepień, czy nawiązań w ich życiu – czy choćby większym przykuciem uwagi do dylematów, poważne wybory w tak młodym wieku mają wielki wpływ na przyszłość ale u nich to praktycznie nie było z tym problemu… jest to drugi powód, dla którego seria jest tylko dobra, a nie była świetna.
Bohaterowie – z jednej strony mnie zaskoczyli, z drugiej znowu raczej nie odstawali od innych bohaterów z innych serii,
kliknij: ukryte byłem przekonany, że Kaya będzie denerwującą tsundere, która wszędzie pcha nos, gdzie nie trzeba, poniekąd tak było, jednak też potrafiła się zachować, jeśli wymagała tego sytuacja, od święta potrafiła również powiedzieć coś mądrego, więc na pewno nie zaliczam jej do bohaterów irytujących. Mimo, że się nie wyróżniała, to uważam, że nadała jakiegoś bardziej interesującego smaczku do serii – bez niej mogłoby być naprawdę nudno.
Akito okazał się całkiem mądrym facetem ale znów nie był zadufany w sobie, czy też nie zgrywał się przy każdej okazji, Moritaka na pierwszy rzut oka wyglądał na snoba, jednak nie był on aż taki zły, pomijając jego dziwne zmiany humorów i racjonalne podejście do jednych faktów, podczas gdy przy innych zupełnie tracił głowę(tak, mowa o jego „zakochaniu”). Miho natomiast była raczej nudną, słodk i wstydliwą dziewczyną „kawaii”, której brakowało odwagi na zwykłą rozmowę z osobą, w której się zakochała, brak jej było logicznych argumentów do swoich przekonań, czy choćby prostej potrzeby wsparcia bliskiej osoby, w tej sytuacji wyglądało to na egoistyczne i momentami nawet na chamskie…
Do oprawy muzycznej nie mam generalnie zastrzeżeń ale opening i engind pasowały bardziej to typowego romansu, aniżeli obyczajówki. Graficznie też raczej nie ma się do czego przyczepić – ogólnie kreska na dość przyzwoitym poziomie, pokazane mangi i ryciny były wyraźne, więc najważniejszy punkt został chyba wypełniony.
Całość przyjemnie mi się oglądało, choć bywały też odcinki, które zawiewały nudą i wątek romantyczny raczej tworzył „obojętną” atmosferę, można by naprawdę przekonać do siebie bohaterów ale tym razem niekoniecznie… w innych obyczajówkach naprawdę dało się polubić bohaterów, tutaj zwyczajnie do nich podchodzi się neutralnie i nie można też wziąć całego Bakuman jakoś bardziej poważnie. Pomimo jednak kilku istotnych wad jestem w stanie wyciągnąć ocenę 8/10 i mam głęboką nadzieję, że w dwóch następnych sezonach autorzy poprawili swoje błędy, chciałbym, aby wyszło z tego coś naprawdę dobrego. Poza tym można chyba szczerze polecić osobom, które chciałyby się dowiedzieć jak wygląda tworzenie mangi za kulisami.
Gdyby nie to byłaby bardzo wysoka ocena, pozatym ciężko się do czegoś przyczepić (no może dość słaby opening)
7/10
Seria za długa, sporo odcinków naprawdę nudnych.
Ciągle te same chwyty fabularne. Konkurs – wygrany, przegrany. Wzięcie się porządniej do roboty. Myśli o ukochanej.
Ciekawe ukazanie środowiska redaktorów, edytorów, konkurencji między nimi, kulis wydawania mang. To główny atut tej serii. I w sumie na tym ta seria powinna się skupić, usunąć durny wątek zakochanych lub zmienić go w coś ciekawszego, bardziej wiarygodnego.
Najciekawsza postać – Nizuma.
Muzyka – nic szczególnego, przewijałem openingi, endingów też nie słuchałem więcej niż raz.
Podsumowując – mogło być znacznie lepiej. 6/10.
Pozytywnie,ale..
Po pierwszym odcinku nie byłam skłonna ciągnąć tego dalej,bo okropnie się wynudziłam oglądając te 25 minut pesymistycznego gadania o tworzeniu Mangi.Jednak było w nim coś co kazało mi kliknąć 'Play' w następnych odcinkach.Owszem,Anime mnie wciągnęło,kilkanaście pierwszych odcinków było naprawdę ciekawych,ale od momentu kiedy kliknij: ukryte Saiko spytał się Miho o to czy będzie na niego czekać,a ona odpowiedziała „Będę czekać wiecznie”(czy jakoś tak) zrobiło mi się niedobrze.Osobiście,nie znoszę takich durnych,miłosnych wyznań czy innych gadanin.Po obejrzeniu tego odcinka pomyślałam sobie: „Ej,co ja,do cholery,oglądam?Liczyłam na zabawną serię o tworzeniu Mangi,a dostaję tu takie teksty?”.Co do postaci,były naprawdę świetne,oprócz kilku wyjątków.Do tych wyjątków zaliczam Aoki i Miho.Były to najbardziej wkurzające postaci od czasów Orihime.Aoki mnie denerwowała tą swoją dumną postawą i bezczelnym zachowaniem.Czasem miałam ochotę udusić ją i zakopać.Miho była równie denerwującą osobą.
Przepraszam za,momentami,użycie ostrych słów,ale wyrażam swoje zdanie.Najbardziej,zaś polubiłam Fukudę i Niizumę.Byli świetni.XD
Cóż,podsumowując:
Anime ma wiele plusów i kilka minusów.Momentami nudne,ale jak ktoś chce się dowiedzieć kilku nowych rzeczy o tworzeniu Mangi trzeba trochę pocierpieć.
Moja ocena to 7/10.
Seria warta obejrzenia,mimo to,nie powiedziałabym,że jest dla każdego.
Za długie, zbyt nijakie
Najbardziej interesujące było to, że miałem okazję zajrzeć przez ramię twórcom i producentom mangi. I pomyśleć, ze jeszcze do niedawna uważałem, iż rysowanie historyjek obrazkowych jest proste. Czapki z głów przed zawodowymi twórcami mangi.
super xD
obejrzenie na pewno nie bedzie stratą czasu
Jak najbardziej pozytywne
Przyjemne anime
były sobie kotki dwa~..
Grafika, szczerze mówiąc, „taka se”. Z jednej strony szczegółowe detale, bogate wnętrza, z innej niezbyt ładnie narysowane postaci ( nawet nie wnikam w kreskę, która mi po prostu nie podeszła ), które dobrze prezentowały się tylko w ujęciach całego ciała, bo z daleka wyglądały i poruszały się pokracznie, znikały im detale mimiki, a z bliska ich buzie potrafiły się paskudnie rozjeżdżać. Zero emocji w ich twarzach. Uwagę przykuły ładne ubrania Miho, problem w tym, że ( przytoczę jeden z wielu przykładów ) sweter w jednym ujęciu potrafił być szkarłatny, w drugim ciemnozielony, a pod koniec ujęcia na nowo był czerwony. Nie lubię takiego niechlujstwa. Postaci nie denerwujące, co było sporym plusem. Głównie Takagi i Miho przypadli mi do gustu, Moritaka pod koniec się strasznie „zapuścił”. Seiyuu chyba nie dostali wysokiego wynagrodzenia, bo znając inne ich role wiem, że mogli się lepiej postarać. Parę pioseneczek i utworków było, nie wartych komentarza, ale na pierwsze nuty openingu dostawałam spazmów. Zawsze podczas tej jakże słodkiej ballady przewijała mi się myśl – „Boże, znowu 25 minut w tym klimacie”. Tak, opening idealnie obrazuje DYNAMIKĘ tej serii.
Nie odradzam, ale też nie polecam. Jako romans potrafi zarówno zawieść, jak i usatysfakcjonować co większych romantyków ( mnie akurat rozlazły wątek dhramatycznej miłości na odległość męczył – kliknij: ukryte ja wiem, że to takie romantyczne, że może tego nie rozumiem, bo dzieciak jestem ( starszy od bohaterów ), czy coś, ale pytam się – po co sobie utrudniać tak życie? ). Zaś wątek mangowy zwyczajmnie mnie nudził – kolejna para chłopczyków z marzeniami, którzy brną do celu swych marzeń. Żeby się oni chociaż po mordach lali, na pokemony walczyli, nie wiem, śpiewali jak w Macrossie albo rzucali szurikenami – nie, tutaj rysują!
Lubię serie obyczajowe, ale ta mnie zwyczajnie zanudziła. Nawet Kimi ni Todoke, przy którym fabuła Bakumana jest nadźwiękowa, tak mnie nie nużyło.
Manga o mandze, anime o anime, masło maślane?
sympatyczne
Ode mnie solidna ósemka.
I koniec!
Kocham teksty Nizumy to raz! Kreska jest fajna i miło się ją odbiera to dwa. Tak samo muzyka, którą lubię słuchać :) , to trzy. Fabuła, która nie jest skomplikowana w odbiorze i nakłania widza do oglądania poczynań bohaterów. Szkoda,ze tylko 25 odcinków , które minęły mi dość szybko :P.
Co jeszcze chce wspomnieć. To,że chciałbym mieć tyle mang co w tej pracowni. Miłość miedzy Miho a Mashiro była dla mnie dość niezwykła i tylko zazdrościć xD.
No i fajnie było by samemu tworzyć mangę choć to nie jest łatwe. I to wszystko! Czekam na drugą serie :).
10/10 ^ ^
Da się jeszcze uratować to anime ;)
No brawo, brawo tylko żeby tak dalej.
Choć kreska i postacie są takie same jak były – nie za ładne, ale fabuła się polepszyła i to o dużo. Teraz bardziej „wciąga” osobę oglądającą. ^^
(Już pomijając wątek romansu bo o tym już się wypowiedziałam wcześniej.)
Moje wrażenia po obejrzeniu odcinka 23:
Czemu? No czemu to anime nie mogło być takie zawsze?
Bardzo fajnie wypadło właśnie, to jak pokazywano jak mija tydzień, po tygodniu. Dobrze też przedstawiono napięcie poszczególnych mangaków i ich reakcje na wyniki.
Aż się uśmiech na twarzy sam pojawia jak się widzi te ich pocieszne twarzyczki z tą pasją spoglądające w przyszłość.
Co jeszcze… Świetny był Niizuma, który gratulując Fukudzie wyrzucał kawałki papieru z kosza na śmieci, tak że wyglądało to jak rozrzucanie confetti.
Odcinek godny obejrzenia. Widzę że jednak coś jeszcze będzie z tego anime. ;)
Póki co, ocena anime: 7/10
ciekawy temat, ale nic więcej
Jeśli chodzi o kwestie romansowe to o ile na początku Azuki wydawała się ciekawą postacią to teraz zaczęła mnie niemiłosiernie drażnić i udaję że cały ten wątek miłosny nie istnieje.
Podsumowując, anime na pewno nie dla każdego, jak wcześniej ktoś wspomniał typowy shounen to to na bank nie jest, także jeśli po paru odcinkach poczujecie zmęczenie tudzież frustrację to nie ma co się katować dalej ;)
Figa z makiem z pasterniakiem..
Wątek romantyczny to już lepszy w yaoi jest.
Z każdym odcinkiem się przymuszam. Wiem że jest dużo i to bardzo dużo lepszych anime. Ale zawszę myślę że coś się zmieni, polepszy. A tu nic. Wciąż to samo.
Przecież fabuła jest nudna jak flaki z olejem.
Wolałabym obejrzeć Muminki niż za każdym razem nudzić się przy tym anime.
Postacie, jeżeli mam być szczera to są brzydkie.
Azuki ma jakieś dziwne oczy i ogólnie mi się nie podoba. Tak samo jej koleżanka i Mashiro.
Co to za włosy i ich ułożenie?! Pytam się bo sama nie wiem. Naprawdę nie fajny pomysł. Jak można tak oszpecić postać. Jedyna osoba co wzbudziła małe zainteresowanie to Nizuma. Ale także on później był przeciwko mnie.
Muzyka mi się trochę bardziej podobała ale nie było żadnej rewelacji.
Grafika także do niczego.
Takagi w tym swoim ubranku czerwono czarnym w paski, wygląda jakby nie oglądał się nigdy w lustrze. Ogólnie ubrania to jak ze śmietnika.
A o edytorze Takagiego i Mashiro to wolałabym nie wspominać bo brak mi słów. Jak go pierwszy raz zobaczyłam to aż się przestraszyłam.
Moja ocena: 4/10 pewnie wszystko się może zmienić ale na gorsze. Nie polecam ale chcecie to oglądajcie.