
Komentarze
Gosick
- Samolot sklejany trytytkami : Sangvogel : 20.03.2025 15:39:37
- komentarz : Slova : 21.11.2017 08:53:02
- komentarz : tom45a : 21.11.2017 01:14:34
- Re: Fakty : Slova : 21.05.2017 23:22:59
- Re: "Give us hope" : Gutosaw : 21.05.2017 19:34:43
- Fakty : shadow of older : 21.05.2017 14:55:03
- "Give us hope" : Xaven : 4.02.2017 21:17:49
- Tylko 5/10. : MiyuMisaki : 4.02.2017 19:46:50
- Nie wiem, dlaczego tak bardzo je lubię. : Akira<3 : 20.07.2016 00:49:16
- komentarz : Weiter : 8.06.2016 20:20:43
Samolot sklejany trytytkami
Zauważyłem, że w latach 2008‑2012 w Japonii bardzo popularne były anime osadzone w uniwersum będącym/przypominającym lata 20. i 30. XX wieku. Mieliśmy więc „Allison to Lillia”, „Pumpkin Scissors”, „Sora no Woto”, „Senjou no Valkyria”, „Baccano!” i wiele innych. „Gosick” się w ten schemat więc wpisywało. Ale cała ta seria przypomina posklejany taśmą klejącą i trytytkami rozklekotany samolot, który zaczyna się rozpadać w trakcie lotu. „Gosick” przypomina bardzo źle zgraną orkiestrę. Niby są wszystkie potrzebne komponenty – ładna kreska, dobra muzyka, ciekawy koncept postaci i świata przedstawionego – ale to po prostu nie gra tak, jak powinno.
Przede wszystkim – nie bardzo wiadomo, czym to anime miało być. Początkowo odgrywa serię detektywistyczną. Zagadki są dość proste, sztampowe i łatwe do rozwiązania, ale przyjemnie się je ogląda (choć można wiele napisać o tym jak niektóre sprawy są po prostu niedorzeczne jak w odcinku 9. i 10. kliknij: ukryte gdzie
w największym domu towarowym w stolicy Saubure leży sobie na widoku zaginiony brylant podnoszony przez przypadkowego nastolatka, a w tym samym gmachu odbywają się codziennie aukcje żywego towaru – serio?, albo odcinka 3. kliknij: ukryte który w zasadzie cały jest kompletnym absurdem – dziewczyna buduje sobie przez 10 lat za mnóstwo wygranych pieniędzy klon liniowca „Queen Berry”, którego nikt nie zauważa i nikt go nie obsługuje, tylko po to, by utopić paru starców, którzy zorganizowali 10 lat wcześniej igrzyska śmierci na takim samym liniowcu, którego nie poznają przy wsiadaniu na niego? SERIO?). Następnie seria dryfuje w kierunku jakichś bełkotliwych mistycznych wynurzeń, które niczego nie wyjaśniają, by na końcu stać się dość sztampowym dramatem na linii matka‑córka, ojciec‑córka i chłopak‑dziewczyna. Tu seria wywala się pierwszy raz.
Najgorszą częścią „Gosick” są jego bohaterowie. Przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę anime to dotyczy wyłącznie dwóch postaci – pozostałe pełnią rolę wyłącznie incydentalną, pojawiając się na dosłownie chwilę na ekranie. W dodatku są do bólu schematyczni. Owszem, jest wiele anime, które w ten sposób funkcjonują i są bardzo udane, ale „Gosick” do nich nie należy. Głównie dlatego, że główni bohaterowie są po prostu irytujący. Z jednej strony mamy Victorique, która drażni w każdym aspekcie: rozpieszczona, fajtłapowata himedere‑tsundere, której reakcje dzielą się na „nudzę się”, „chcę być silna” i rozkazywania innym. Nieustannie ma jeden wyraz twarzy i ton, nieznoszący sprzeciwu. Korzysta nieustannie z pojęć „zbierania Fragmentów Chaosu” i „Źródła Mądrości”, ani razu nie wyjaśniając, czym one są. Mogło ich nie być w ogóle w anime i nic by na tym nie straciło. Generalnie Victorique zawsze wszystko wie i to od razu, góra po kilku minutach. Tu nie ma niczego takiego, jak w np. „Death Note”, że seria trzyma w napięciu przez cały czas, nawet jeśli znasz dalszy ciąg. Ten jej Deus ex Machina zaczyna być po pewnym czasie irytujący. Dopiero pod sam koniec serii Victorique nabiera jakiejś głębi i można ją bardziej polubić.
Jednak Victorique to betka przy Kujo. Ten odgrywa chyba wyłącznie rolę podnóżka tej pierwszej. Jego najczęstszą kwestią dialogową jest krzyczenie „WIKTORIKA! WIKTORIKA!” na cały regulator. Wszystkie jego myśli orbitują wyłącznie wokół Victorique (co za simp xD), w zasadzie w każdym odcinku gdy jest sam, to myśli wyłącznie o niej, i mam wrażenie że twórcy w ogóle nie mieli pomysłu na tę postać. Nie wytłumaczono w żaden sposób, z czego ta jego fascynacja Victorique wynika – ot, spotkał ją w bibliotece i tyle.
W dodatku jest irytująco głupi. Świetnym przykładem jest sytuacja z odcinków 9. i 10. kliknij: ukryte gdy Kujo znajduje dziewczynę w skrzyni i rzekomo zaginiony diament Blue Rose, po czym przyprowadza tam policję – naprawdę sądził, że po jego wizycie sprawcy grzecznie zostawią obciążające ich dowody?. Dołączając do jego wyjątkowej głupoty i niezdrowej obsesji na punkcie Victorique jego fajtłapowatość, gdzie nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy sam, uzyskujemy obraz, dlaczego ta postać jest najsłabszą w serii. Tu seria wywala się drugi raz.
Wszystkie pozostałe postaci pełnią rolę wyłącznie zapychaczy – twórcy najwyraźniej 100 % uwagi poświęcili głównym bohaterom, a poboczni są zrobieni byle jak. W dodatku prawie wszystkie z nich funkcjonują w zaburzonych relacjach z innymi ludźmi. Grevil robi za nadętego, genialnego inspektora, któremu wszystkie pozornie trudne sprawy rozwiązuje siostra, ale tylko on jeden otrzymuje kilka chwil na pokazanie swej głębi. To chyba jedyna postać drugoplanowa, która się jakoś broni (co nie zmienia faktu, że ślini się do mężatki, żony swojego szefa i tkwi we friendzonie). We friendzonie tkwi także Avril – choć postać miała potencjał, to twórcy woleli zepchnąć ją do roli głównie chwilowej koleżanki Kujo – który ją oczywiście ciągle olewa, biegając co chwilę do Victorique. Matka Victorique, Cordelia kliknij: ukryte przez całą serię powtarza w kółko jak kocha swoją córkę, ale mimo tego, że jest na wolności i zawsze jest w pobliżu córki, to nie znajduje nawet kilku minut, żeby ją odwiedzić. Ona też ma swoich orbiterów w postaci
kliknij: ukryte braci Roscoe. Chyba jedynymi osobami nietkwiącymi w związkach platonicznych są wyjątkowo głupawa nauczycielka Cecile (która jest zwyczajnie infantylna) i markiz de Blois. W przypadku tego ostatniego niewiele mu to pomaga, bo facet robi za sztampowy czarny charakter, który jest zły, bo jest zły i uwielbia operować mistyczno‑okultystycznym bełkotem. Tu seria wywala się trzeci raz.
Całkowicie absurdalnym, kompletnie niedorzecznym aspektem anime jest jego zakończenie, gdy cały genialny plan markiza de Blois opiera się na tym, że kliknij: ukryte całą politykę państwa prowadzić mu będzie córka, z której zrobi wcielenie bohaterki bajki dla dzieci. No gratuluję panie markizie, świetny plan. Pomagać mu w tym mają kliknij: ukryte pojawiający się znikąd – bo wcześniej przez 20 odcinków nie wspomniano o nich ani razu, a w ostatnich nagle urastają do wszechobecnego widoku – bojówkarze z wielkimi głowami królika. Potem markiz ginie i… nie wiadomo co dalej się działo. Była wojna. Koniec. No ludzie…
Można jeszcze dodać mnóstwo dziur fabularnych i sprzeczności, które rosną wykładniczo w miarę rozwoju serii. Na przykład, gdy
kliknij: ukryte ojciec notorycznie zabiera Victorique z akademii na kolejny genialny plan, tylko po to, by chwilę później ją tam odesłać., albo gdy kliknij: ukryte poddani nie wiedzą, jak wygląda ich własny król, król nie wie jak wygląda jego żona, a w salonie w pałacu ni z tego, ni z owego pojawia się wybuchająca głowa. Wiele osób już wskazało, że nie wiadomo dlaczego II Wojna Światowa kliknij: ukryte wybucha dosłownie kilka lat po poprzedniej, co byłoby niemożliwe w jakimkolwiek uniwersum – choćby z powodu zniszczeń wojennych i strat.
Ogólnie ta seria pędzi za szybko – nie bardzo rozumiem, czemu wiele historii, mających 10, czy 20 lat, staje się tak szybko „legendami narodowymi” – naprawdę można byłoby przesunąć czas akcji o 10, czy 15 lat do przodu i seria by na tym wyłącznie zyskała. Można też dodać różne błędy, wynikające z niewiedzy Japończyków o Europie, na czele z nieszczęsnym przypływem na Litwie, podczas gdy na Bałtyku nie występują takie pływy, czy zakon katolicki organizujący festyn magiczny – co w ogóle jest niedorzecznością samą w sobie.
Ogólnie to anime jest bardzo rozczarowujące i musiałem zmienić swoją ocenę z 8/10 na 4/10, głównie za muzykę, kreskę, uniwersum i ładne widoczki.
Fakty
Tylko 5/10.
Muzyka (2 opening) to czysta poezja. Klimat cudowny. Ale postaci – 6/10, bo czasem za słodkie, główny bohater oczywiście nijaki do bólu japończyk. Fabuła taka o, dziurawa, chaotyczna, o wszystkim i o niczym. Tu za dużo, tu za mało, tu za szybko, tu znów za wolno. Miałam ochotę dać 6/10, bo czasem mnie ruszyło, odcinki mijały szybko, a klimat w kilku momentach był świetny, ale nie zmienia to tego, że nie jest to wybitna perełka, ma sporo błędów.
Najbardziej rozbawiła mnie scena, w której blondynka przychodzi do szkoły, a nauczycielka (jakim cudem ona jest nauczycielką…) daje jej miejsce przy głównym bohaterze mówiąc „ona musi przy nim siedzieć”. co.
No i czasem tak słodkie, że aż żałosne. Ale ogólnie – dla fanów fantasy, polecam. No i 2 opening, jakie to było dobre.
Nie wiem, dlaczego tak bardzo je lubię.
Seria czasami potrafiła być nużąca, ale zakończenie dało rekompensatę.
Gorąco polecam.
Cóż
Kocham <3
Po obejrzeniu pierwszych odcinków przestałam bać się trupów… xD Nie żałuję,że obejrzałam te Anime. Zawiera same najpiękniejsze i najważniejsze(według mnie)aspekty : historię o pięknej przyjaźni, miłość matki do córki oraz daje sporo do myślenia.
Trzyma w ciągłym napięciu przez co wciąga by obejrzeć kolejny odcinek… Można też miejscami się pośmiać(kłótnie Victorique i Kujo)oraz płakać…
Muzyka jest śliczna, najbardziej lubię „Destin Histoire”(Opening)oraz „Unity”(Drugi Ending).
Teraz każdemu kto ogląda Anime polecam Gosick <3
cud, miód, malina
Naprawdę ciężko mi było się oderwać od seansu i kiedy obejrzałam ostatni odcinek było mi autentycznie przykro.
Seria godna polecenia, daję 10!
Kazuya
Ni to ziębi, ni to grzeje
Czy ja wiem?
Kreska jest całkiem ładna, ale chwilami tło jest niedokończone.
Muzyka… mało było słychać opening mi się nie podobał i ogólnie nie popisali się
Bohaterowie zbyt wspaniali. To znaczy są wyidealizowani i na siłę wierni. Jednak Victorique ma całkiem ciekawy charakter.
Fabułą jest totalnie zawalona. Zagadki zbyt skomplikowane i niemożliwe. Dodać do tego humor na siłę i ckliwość- to przepis na niezbyt udaną fabułę.
Jednym słowem wszystko jest wyidealizowane i na siłę sensacyjne. Nic nie powala, ale nie jest masakra. Czyli bardzo obojętny tytuł. Osobiście uważam, że mogłam w tym czasie obejrzeć coś naprawdę dobrego… (czyli tylko straciłam czas -.- )
Słaba fabuła, ale....
Bardzo spodobały mi się postacie. W końcu dostajemy głównego bohatera, który nie jest skończonym idiotą. Mało tego Kujo często potrafił pokazać że ma jaja z betonu, natomiast Victoriqua jest najwspanialszą kuudere jaką widziałem. Jej charakter jest świetny, jednocześnie arogancki i egoistyczny ale też nieziemsko uroczy.
Mimo bardzo fajnych postaci, fabuła pokazuję się już z nieco gorszej strony. Wiele dedukcji było robionych na odwal się i przez to wydawały się one naciągane. Ze wszystkich zagadek w całym „Gosick” najbardziej spodobała mi się ta z Leviathanem.
Niestety prawda jest taka że fabuła nie należy do arcydzieł, ale dwa ostatnie odcinki miały w sobie coś, co według mnie jest najważniejsze w każdym anime, a mam na myśli dobre oddziaływanie na emocje i uczucia widza. To co działo się w odcinkach 23‑24 przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Te dwa małe odcinki potwierdziły fakt iż jestem wrażliwy, bo płakałem od samego endingu lecącego w środku odcinka płakałem jak dziecko. Zakończenie jest piękne, niesamowite i bardzo intensywne.
Mimo iż okazałem swoją opinie na dane części tego anime bardzo trudno jest mi wydać ocenę, więc siłą oporu będę kierował się oceną cząsteczkową
Grafika: 8/10 Nie jest zła, ale również nie powala
Muzyka:7/10 Znam lepsze utwory od występujących w tym anime, ale nie oznacza to że są złe
Fabuła: 6/10 Ocena byłaby niższa gdyby nie zagadka z Leviathanem
Postacie: 9/10 Nie mam uwag
I specjalnie dla tego tytułu, Zakończenie: 10/10 Piękne i wzruszające.
Średnia wszystkich ocen jest równa 8, tak więc moją oceną zostaje 8/10
Dobrze będę wspominał przygody Loli‑Sherlocka i naszego „Kuro Shinigami” :)
Beznadzieja
Również zgadzam się w 100% z recenzentem – anime jest nudne, chaotyczne i nieciekawe. Początkowe odcinki nie tyle co mnie zainteresowały, ale czekałam na coś fajnego, co mogło się pojawić wraz z rozwojem akcji. Niestety, przeliczyłam się i to bardzo! Anime obejrzałam do końca, ale było to bardziej na zasadzie – byle szybciej i mieć to z głowy.
Sama postać Veronique ogólnie mi się podobała, choć zastanawiałam się czasami „po kiego grzyba” Kujo zadawał się z tak rozkapryszoną i irytującą dziewuchą? Były momenty kiedy aż „krew mnie zalewała”, bo miałam ochotę tej małej mądrali przyłożyć. Niektóre z wątków tej serii zupełnie nie mają sensu – jeszcze raz zgodzę się z recenzentem – Veronique ni stąd ni z owąd wie wszystko odgórnie.
Co do Kujo… Zazwyczaj tego typu postanie nie wzbudzają we mnie negatywnych emocji i nic do nich nie mam, ale w połączeniu z tym wszystkim, co działo się w anime… Kujo, moim zdaniem, to toalny półgłówek! A na dodatek non stop wykrzykuje „Veronique! Veronique!”, co doprowadza mnie do białej gorączki. Rozumiem, że jako iż dziewczyna wydaje się dosyć bezbronna to chciał ją chronić, ale niektóre sceny gdzie, zupełnie bez pomyślunku, wykrzykiwał, że jest jego przyjaciółką i że musi ją bronić wzbudzały we mnie pokłady agresji. Rozumiem, zależało mu na niej i w ogóle, ale… bez przesady!
Opening oraz szata graficzna to chyba jednyne rzeczy, oprócz Veronique, które mi się spodobały. Uważam, że endingi był bardzo słabe, tak samo jak cała szata muzyczna.
Anime oceniam bardzo kiepsko, według mnie zasługuje gdzieś na 3/10 – nie wyróżnia się praktycznie niczym, główny bohater jest irytujący, jest chaotyczne i ma wiele nieścisłości. Osobiście nie polecam.
Ogólnie rzecz biorąc...
Co do muzyki...
Jeśli chodzi o fabułę, to podejrzewam, że poziom trudności co do zagadek dostosowany jest do poziomu odbiorcy, czyli ludzi w wieku 10‑16 lat, a recenzent oczekuje, że w takiej produkcji będziemy mieć łamigłówki z nie wiadomo jakich wyżyn intelektualnych:P Pff „nie ma co rzucać pereł przed wieprze, bo i tak tego nie docenią”...-_-''
Aha, fabuła w mandze wygląda trochę inaczej chronologicznie i może dlatego jest łatwiejsza w odbiorze, w anime to trochę za bardzo naciągane.
Pozdrawiam.
Im dalej w las tym ciemniej i nudniej
Opening i pierwszy ending był w porządku. Drugi ending śpiewały dwa które pokazywały swoje cierpienie jęcząc barany. No cóż szału nie ma, więc piąteczka będzie taką oceną jaka się tej animacji należy.
5/10
8/10
fikcyjne miasteczko...
O ile pierwsze odcinki obejrzałem z umiarkowanym zaciekawieniem, to resztę oglądałem z niejakiego musu, by tylko już to skończyć i mieć z głowy.
Nuda, nuda, nuda.
Do mojej kiepskiej oceny niewątpliwie przyczynia się to, że nie trafili do mnie bohaterowie. Główna bohaterka jest jak dla mnie niesamowicie irytująca, niewiarygodna i śmieszna, negatywnie. Serię pod tym względem momentami ratuje tylko Kujo. Cała historia Victorique nie trafiła do mnie. Wydumane to‑to, za długie i niespójne fabularnie.
Ze zdziwieniem zanotowałem pojawienie się tych wszystkich wątków nadprzyrodzonych. Przewijały się, przewijały i ostatecznie nie wiem po co, bo nie dość, że seria chyba chciała być detektywistycznym kryminałem, to również były nudne.
Nie wiem, co ocenić na plus. Pejzaże, o. Ładna, staranna grafika i animacja.
Nie polecam.
ehh czy mozna upasc nizej?
Mam pytanie- czy recenzent skonczyl chociaz podstawowke? Jakos nie jestem w stanie to uwierzyc. Po pierwsze nigdzie w anime nie zasugerowano, ze 1 wojna skonczyla sie wczesniej, niz te 4 lata, ktore w rzeczywistosci trwala. Fabula anime/light novel zaczyna sie w 1924 roku i data zakonczenia 1 wojny nie jest podana. Po drugie powody wybuchu 2 wojny nie sa nigdzie wyjasniane, bo nie ma ku temu powodu. Poza tym wybuch drugiej wojny juz 7 lat po pierwszej nie bylby w rzeczywistosci tak dziwny. 1 wojna swiatowa nie rozstrzygnela stosunku sil w Europie (poza rozpadem Cesarstwa Austrackiego) i wybuch drugiej byl nieunikniony. Gdyby Polakom nie udalo sie powstrzymac bolszewikow wojna wybuchlaby jeszcze szybciej. Po trzecie czy „recenzent” slyszal kiedys o czymstakim jak licentia poetica? Czy gdziekolwiek Kazuki Sakuraba zaznaczyla, ze jej nowelka jest powiescia historyczna? Po czwarte wszystkie zagadki, nie tylko dwie pierwsze dalo sie rozwiazac bez znajomosci scenariusza. Po prostu czesto potrzebna byla do tego wiedza wykracajaca poza anime, przykladowo co oznacza jeden gatunek kwiatow. Ksiazki, filmy czy anime kryminalne sa zazwyczaj zalosnie banalne i schematyczne i sluza do dowartosciowania sie grupce pseudointeligentow je czytajacych/ogladajacych. Na szczescie watki kryminalne w Gosick to tylko dodatek i dlatego mi nie przeszkadzaly. Celem kazdej zagadki nie bylo rozwiazanie jej, a pokazanie czegos. Kazdy powinien sam dojsc co bylo celem kazdego z elementow ukladanki pokazanych w anime. Po piate tylko dwie pierwsze historie nie mialy zwiazku z dalsza czescia fabuly (poza subtelnymi nawiazaniami), ale nie ma w tym nic dziwnego. Pozniej wszystko juz bylo ze soba scisle powiazane. No ale nie oczekuje, ze ignorant cokolwiek z tego zrozumie… Po szoste z racji umiejscowienia czasu akcji nie mozna sie dziwic okultystycznym watkom w anime. Ale warto zwrocic uwage, ze w anime nie wystepuja zadne magiczne moce czy nadnaturalne istoty. Wszystko jest dzielem ludzii. Jedynie przy przepowiadaniu przyszlosci mamy duchy przodkow, ale to mozna porownac do tego co robia indianie w naszej rzeczywistosci. Po siodme gdzie ty niby zauwazyles ulge u krola, gdy dowiedzial sie, ze nie zabil swojej zony? Raczej bylo na odwrot. Ulge poczul jedynie po slowach dotyczacych jego milosci i oznaczala cos zupelnie innego. Ale nie spodziewam sie, ze zrozumiesz ta scene jak i caly watek krola, krolowej i alchemika. Po osme wskaz moze te niedociagniecia fabularne. Pewnie wymagam za duzo…