
Komentarze
Air
- komentarz : Kitsu : 3.12.2018 03:22:32
- komentarz : xvz : 2.12.2018 18:45:03
- komentarz : qwerty : 19.07.2018 00:54:37
- komentarz : xvx : 19.07.2018 00:52:57
- Air : Bortak42 : 2.07.2017 12:11:05
- komentarz : Rosalinda : 2.07.2016 21:56:46
- komentarz : qwerty : 27.02.2016 04:29:47
- biegunka : Chmura : 27.02.2016 00:31:27
- komentarz : Zachajv : 30.12.2015 02:47:24
- komentarz : qwerty : 29.12.2015 23:03:23
Wiosenny Clannad, letni Air, zimowy Kanon, brakło mi wiosennego akcentu :v
Air
Yukito jest podróżnikiem i zatrzymuje się w małym nadmorskim miasteczku , jakich w Japonii jest wiele.Zarabia na życie sztuczkami magicznymi.Rzadko jednak ktoś sypnie mu groszem i ciężko u niego z jedzeniem , piciem i noclegiem.Jego sztuczki są teoretycznie niewykonalne , ale mimo wszystko prymitywne i nieciekawe i nawet dzieci rzadko dadzą mu za to , jakieś pieniądze.Pewnego dnia zagaduje do niego dziewczynka Misuzu Kamio i chce się z nim zaprzyjaźnić tak to się zaczyna.Podróżnik zaprzyjaźnia się z nią , odbiera ze szkoły i mieszka u niej w domu , ma dzięki temu dach nad głową i zostaje w mieście znacznie dłużej niż w innych miastach.Tak to się zaczyna.
Wątek Kano był przedramatyzowany i po prostu nieudany.Magiczne piórko , mnisi , matka , która poświęca się za córkę , jako ofiara , rozdwojenie jaźni Kano i potem cudowne uzdrowienie.Nie ma to , ani ładu ani składu.
Wątek Minagi Tohno i Michiru i matka , która uważa , że nie są jej córkami przez pewne zaburzenie psychiczne.Potem przechodzi jej ta choroba i zaczyna je rozpoznawać.Trochę ciekawszy wątek.Też tutaj ciągłe sprzeczki głównego bohatera i Michiru miały być elementem humorystycznym , ale im nie wyszło.Niezbyt to śmieszne było.Jeden drugiego uderzył i tyle. Michiru w końcu staje na krańcu budynku i chce skoczyć.Jak wiadomo Minagi nie chce tego zaakceptować , ale w końcu się zgadza i mówi , że będzie o niej pamiętać.Oczywiście Air cały opływa magią i mało w nim realizmu.Od tak tak ona znika i zostaje w powietrzu po niej magiczne piórka i te same , które było w wątku Kano.Jest i tak lepiej.
Potem w końcu przechodzimy do wątku Misuzu Kamio. Dostaje ona ataków płaczu , które występują u niej , kiedy czuje , że się z kimś zaprzyjaźnia.Zaprzyjaźniła się oczywiście z Yukito. Miewa też dziwne sny , które mają destrukcyjny wpływ na jej zdrowie. Yukito opiekuje się coraz bardziej chorą dziewczynką.Jej ciotka , która się nią opiekuje i nie radzi sobie z tym wyjeżdża na tydzień do SPA. Yukito w końcu opuszcza Misuzu Kamio , bo uważa , że ma nią zły wpływ i z nim dziewczynka nie ma szans na wyzdrowienie.Zgadzają się oni na to i tak się dzieje.Potem szlają się trochę po mieście.Nauczył się trochę nowych sztuczek i jego lalka uczy się żonglować sokami w kartonikach i wiele innych sztuczek.Jedyne , co jak wiadomo zostało mu po matce to lalka , którą zarabia na życie , wykonując magiczne sztuczki i historia o dziewczynie ze skrzydłami , która jest w niebie.Ma nadzieję , że , jako , że nauczył się nowych i lepszych sztuczek magicznych to będzie zarabiał więcej pieniędzy i ludziom będzie się to bardziej podobać.Wyrusza w podróż do kolejnego miasta.
Mamy następny wątek w 8 i 9 odcinku.Historia Kanny , Ryuui i Urahy. Jest to historia sprzed tysiąca lat i ściśle powiązana z bohaterami serii. Ryuuya jest podobieństwem Yukito , a Kanna Misuzu. Yukito ma rannę na plecach taką samą , jak Ryuuya , a Misuzu ma sny , które są odzwierciedleniem cierpienia skrzydlatej dziewczyny , czyli Kanny , na która klątwę rzucili mnisi.Jest to fajny wątek i fajnie powiązany z serią.
Dalej znowu wracamy do historii Misuzu. Nie zobaczymy już do końca serii , czyli tak naprawdę 12 odcinka Yukito. Yukito zawsze był biernym obserwatorem i nie miał wpływu na wydarzenia , ale tutaj jest tak bierny , że nie ma go w ogóle.Jest tu tylko Misuzu i jej ciotka.Choroba dziewczynki pogłębia się i jest z nią coraz gorzej.Wcześniej poznała ona też kruka Sorę , który jej towarzyszy.Później Misuzu przestaje już chodzić.W końcu przychodzi jej prawdziwy ojciec i chce ją odebrać , ale ciotka tak nalega , że ostatecznie nie zabiera jej.Tak , jak wcześniej mówił Yukito , każdy sen jest coraz dla niej gorszy , a ostatni śmiertelny.Wydaje się , że po ostatnim snu czuje się lepiej , ale to mylne wrażenie.Później udaje się z ciotką do miasta na wózku.Chce ona do niej dojść sama na odległości gdzieś pewnie z 15 metrów na oko.Z trudem daje radę i umiera w niej ramionach.Tak się to kończy.Zbyt sztuczny , jednak był ten wątek i niezbyt udany.Jest to koniec anime.Jest to ostatni wątek w serii
Jest jeszcze dodatkowy i ostatni 13 odcinek , który jest streszczeniem wydarzeń wszystkich 12 odcinków serii.
Postacie w serii są nieciekawe , szare i bez ciekawych charakterów. Minagi jest cichą , mądrą i inteligentną osobą , na które można się natknąć w niezliczonych seriach TV anime. Michiru jest nadpobudliwą dziewczynką z ADHD , której chyba nie daje się lubić.Kano i jej siostra raczej nie są ciekawe.Nie liczymy postaci z wątka Kanny.Ciotka Misuzu Kamio nie zasługuje na szacunek , bo zamiast troszczyć się o to dziecko to woli wypić butelkę sake , albo pojechać do SPA. Misuzu jest postacią , którą da się lubić z czasem , jak się już do niej przyzwyczai. Nawet lubię tą postać.Najlepszą postacią w tej serii według mnie jest Yukito. Jest niby zwykłym , ponurym i trochę dziecinnym włóczęgą , który zarabia na życie sztuczkami magicznymi , ale potrafi , być wiernym przyjacielem.Jest to chyba najbardziej pozytywna postać tej serii.
Oprawa muzyczna jest naprawdę genialna. Opening i ending pasuje do klimatu i muzyka w tle też jest naprawdę super.Maksymalna ocena 10/10.
Grafika jest przecudowna i przyznaje , że jeszcze lepszej nie widziałem.W 2005 roku ta seria totalnie zmiażdżyła konkurencję i jeszcze dzisiaj w 2017 roku robi gigantyczne wrażenie.Jest bardzo dokładna i szczegółowa.Faktycznie nie ma tu , jakichkolwiek uproszczeń.Barwy są kolorowe i perfekcyjnie dopasowane.„Tu naprawdę widać kamyki na dnie strumyka, polne kwiatki wśród źdźbeł trawy na łące, delikatne szczegóły rysunku
ptasich piór”.Zgodzę się z tym fragmentem recenzji.Ach te Kyoto Animation. Jak chcą to potrafią dowalić.Ja musiał , bym to chyba ocenić 13/10. Coś pięknego.
Podsumowując , z trylogii gier Key zekranizowanej przez Kyoto Animation Air jest lepszy od Kanona , ale gorszy od Clannada. Poziomem znajduje się pomiędzy Kanonem , a Clannadem. Tylko Clannad mnie z tej trylogii zachwycił.Jeżeli chodzi o Air to jest anime niezbyt udane , które miało naprawdę ogromny potencjał , ale go nie wykorzystało.Jest to jedna z tych serii , które mają genialną oprawę muzyczną i graficzną i słabą fabułę i postacie.No nie oszukujmy się.Fabuła i postacie stoją tu na niskim poziomie.Nie wiem , co przesądziło o tym , że ta seria jest średnio udana.Może jest zbyt przesłodzona i za dużo Sugoi i Kawaii dziewczynek.Może jest to przedramatyzowane i przekombinowane.Może jest to seria trudna w odbiorze.Wszystko to jest prawidłowym wytłumaczeniem tego , że seria jest niezbyt udana.Ja oceniam tą serię 6/10.Raczej jej nie polecam.Jeżeli , ktoś akceptuje płytką i słabą fabułę to warto , ale jeżeli ktoś oczekuje , czegoś więcej to warto sobie to anime odpuścić.Zazwyczaj 6/10 stawiam seriom dosyć dobrym , ale w tym przypadku postawiłem ją serii do bólu przeciętnej i bardzo , ale to bardzo średniej.Ogólnie nie polecam.
Fabuły i postaci nie tykam, fabuła była DLA MNIE słaba, tutaj odsyłam do komentarza MiyuMisaki, a postaci… no cóż powiem tyle że wa‑totem za wystawienie 9 dla kadry moe i jednej tsundere to dla mnie dużo traci jako recenzent.
Muzyka, złego słowa nie powiem, ale osobiście dwa razy bym się przed 10 zastanowił.
Grafika, jak już niżej napisałem podobała mi się bardzo, tylko te postacie są straszną ujmą.
Fenomen tych starych serii jak np. Dragon Ball, Clannad czy właśnie Air polega mam wrażenie na tym, że duża część osób oglądała je na początku przygody z anime, bądź jeszcze jako dzieciaki i przy ocenie w znacznej mierze kierują się wspomnieniami, np. w moim przypadku Dragon Ball'a nie tknę, ale pierwszą serię Naruto obejrzałem już kilka razy i pomimo wad wychwalam pod niebiosa.
biegunka
Dźwięki cykad, traktor przejeżdżający gdzieś w oddali, strumyk, zachody słońca, ujęcia kamery na drzewa czy chmury świetnie budują klimat i wprowadzają w dobry nastrój.
Nie jestem pewny czy na wszystkich to tak działa, ale na mnie ukazanie natury czy wsi działa bardzo kojąco, szkoda że w wielu anime, gdzie akcja dzieje się podczas lata, nie dodaje się w tle dźwięku cykad, dla mnie czyli osoby która nie ma przyjemności słuchać tych stworzeń, jest to muzyka dla moich uszu.
Nie wykorzystany potencjał
Kuleją również postaci o ile Misuzu miała jeszcze bardzo ładny projekt postaci to Yukito był po prostu nieciekawy i nie potrafiłem go polubić, ani się z nim zżyć.
Anime naprawdę mogło być czymś dobrym, gdyby tylko lepiej poprowadzono fabułę, a jak pokazał film kinowy Air dało się obejść bez tych nielogicznych, pseudo magicznych rzeczy pod koniec, zwłaszcza, że zakończenie było naprawdę dobre i dałoby się przy nim solidnie wzruszyć, gdyby wcześniejsze wydarzenia nie powodowały uczucia, że to wszystko nie ma sensu.
Nie wiem też skąd gatunkowo jest tutaj przypisany romans, owszem w filmie był, ale tutaj raczej nie.
Moja ocena to 5/10, można to obejrzeć tylko w sumie po co, skoro jest wiele znacznie lepszych tytułów z gatunku okruchy życia/romans.
Boże, czemóż mi to uczyniłeś.
Ujmę to jednym słowem – rozczarowanie.
Po tych wszystkich wspaniałych komentarzach, seria 20/10, zabieram się za oglądanie i…
Kilogram słodkości i niezrozumienia. Nie rozumiem tej serii.
Właściwie to przez cały czas próbowałam ją zrozumieć, polubić i wczuć się. Czasem nawet wychodziło – na kilka minut.
Do konkretów. Było kilka ciekawych wątków w które faktycznie, wczułam się. Oczywiście z reguły były zepsute za kiczowate momenty i nagość (a ta czasami była) która kompletnie nie pasowała do serii!
Raj dla mangozjeba – tak bym ją nazwała po pierwszych kilku odcinkach. Na boga, w tym mieście nie było chyba żadnego dorosłego faceta!
Nastolatki o mentalności 8 latek, kawaii neko desu ne, rzygam.
Wiele wątków nie miało kompletnie sensu i były niezrozumiałe.
Seria jest przesłodzona i przesycona sztuczną filozofią. Śmialiście się z Elfen Lied – tutaj mamy pokazówkę na podobnym poziomie. Biedne duszyczki, o schizofrenio, nie mogę iść, to me skrzydła i ma dusza skalana wiecznym cierpieniem w niebiosach przechodzi katorgi!
Wszystko było przepełnione tym nonsensem.
Dla osób które kochają moe moe, cierpienie bul i rzal w duszyczce i nie potrzebują do tego logiki i fabuły ze sobą powiązanej – polecam. Dla osób które w anime szukają czegoś więcej niż biadania nad swoim losem i które zapewne w animko siedzą trochę dłużej i mają za sobą dobre, głębokie serie, nie, nie, nie.
5/10.
hm..
Jednak…
Znalazłam w tym Anime dwie postacie,które szczerze polubiłam: Misuzu (gau <3) oraz Michiru.
Były momenty,które wzruszyły kliknij: ukryte Scena z pożganiem Michiru, oraz ostatnie odcinki; relacja Misuzu z jej ciotką(przybraną matką)
Ale i też są momenty,których wcale nie rozumiem:
kliknij: ukryte
- Czemu Yukito został zmieniony w wronę? x.x
- Kim były te dzieci w ostatniej scenie ostatniego odcinka??
Oraz to co mi się nie spodobało:
- Podłożony głos Minagi, mówiła wszystko tak wolno jakby miała problem z mówieniem :/
- To co już padło tu wcześniej: postacie Minagi oraz Kano są aż rozwiąże się ich„problemy”, i nagle znikają nie wnosząc nic a nic do fabuły.
- Rozumiem,że Anime miało skończyć się tragicznie.. taki powód śmierci?? Bezsensu…
Wygląd postaci mi się podoba tak samo jak i muzyka,która wpada w ucho.
I jak ja mam to ocenić...
Ale wady niestety odrobinę przysłoniły główny wątek. Przede wszystkim – bohaterki drugoplanowe. Żadna z nich nie posiadała jakiejś ciekawej osobowości, przynajmniej nie na tyle, abym jakąkolwiek na dłużej zapamiętała, czy chociażby polubiła.
A więc skoro już jesteśmy przy pobocznych bohaterkach, skupmy się też na pobocznych wątkach. Które wypadają niezwykle słabo. Nie dość, że żaden z nich nie był ciekawy, to na dodatek odniosłam wrażenie, jakby zostały nagle urwane w połowie. kliknij: ukryte Najpierw rozwijana była historia Kano i muszę przyznać, że do teraz nie mam pojęcia o co w niej chodziło. Jakaś wstążka, demon, pióro, co…? Później, z tego co pamiętam nie pojawiła się ona już ani razu w serii, przynajmniej na tyle, abym ją zapamiętała. Z Minagi i Michiru było podobnie. Śmierć(?) tej drugiej nie została ani razu wyjaśniona, co niezywkle mnie ziirytowało.
Odrobinę się zawiodłam na tym anime. Nie mam pojęcia, czego się spodziewałam, ale miałam nadzieję, że przynajmniej to wszystko będzie się jakoś trzymało kupy.
5,5/10
Hmmm...
Powiem szczerze, że popieram niektóre zdania, że postacie kobiet są naprawdę mocno przesadzone. Jedyne co nawet mi się podobało to sama animacja włosów podczas wiatru. W niektórych anime nikt nie przywiązuje do tego wagi, ale i tak, nie mam co się rozpisywać na ten temat, bo każdy posiada inne gusta.
I teraz sprawa kolejna i ostatnia… albo jestem na tyle głupia, że nic nie zrozumiałam z tego anime, albo nie wiem. Dla mnie wszystko zbyt mocno się odrywało od kontekstu, nie widziałam spójnej fabuły. Z mojej strony to wyglądało tak: kliknij: ukryte jest sobie dziewczynka, z powodu problemów ze sobą, które od niej nie zależą z nikim nie może się bawić (może używa przyjaźni aż zanadto, by po prostu bawić się z kolegami, kto każe jej się zaprzyjaźniać na całe życie…), spotyka obcego gościa, który akurat okazał się być w miarę dobry i nie zrobił jej krzywdy gdzieś w krzakach. No proszę, troszkę realizmu… ale to oczywiście moje zdanie. Idźmy dalej, on potem poznaje różne dziewczyny, 'pomaga' im rozwiązać problemy, a potem one nagle znikają z czasu antenowego niczym zjawy… potem nagle poznałam historyjkę o starych czasach, wracamy do pierwotnego wątku i… znika mi kolejny bohater, bo zmienił się w kruka…? Właściwie tutaj już odpadałam całkowicie. Potem młoda nagle zapomina kto jest kim. I jeszcze jakieś dzieci się tam przewinęły, które mi namieszały jeszcze bardziej…
Ja nie wiem, może za mało skupiłam się nad tym anime, że nic nie zrozumiałam. Jest w końcu taka możliwość. Tak czy inaczej, nie urzekło mnie to. Nawet nie zasmuciło przez sekundę, czy wzruszyło. Co jakiś czas miałam tylko na twarzy wyraz, który pytał wszystkich dookoła 'co tu się wyrabia?'... Ale jak mówię, to jest moje zdanie.
Gaou
Słodkie. Wzruszające. Chwytające za serce. Smutne. Radosne. Tak, takie właśnie jest Air. Ale co z tego skoro fabuła jest nijaka? Wątki są po prostu słabe. Mam wrażenie, że postaci drugoplanowe, które notabene w Clannad odgrywały przeogromnie ważne role, w Air zostały wciśnięte na siłę. Nic nie wnoszą, nic się z nimi nie dzieje. Takie po prostu oderwanie od głównej bohaterki Misuzu. Anioły, skrzydła, latanie po niebie? Zastanawiam się czy to anime jest o dążeniu do celu czy może czymś innym, ale właściwie to nie wiem o czym mogłoby być. Chociaż z tym dążeniem do celu też cienko, bo właściwie żaden cen nie został osiągnięty.
Grafika bardzo dobra. Nie ma co komentować. Jeżeli jednak chodzi o muzykę. Ekstra. Opening i muzyka wewnątrz anime są po prostu świetne. Jednak do Clannad wciąż daleko. Tam każda z bohaterek miała swoją, charakterystyczną melodią, która towarzyszyła jej podczas przygód. Wiedzieliśmy kiedy jest scena smutku, radości czy nawet ecchi. Jeśli podobny zabieg zastosowano tutaj to ja go nie wychwyciłem.
Nie napiszę nic o postaciach, bo przez fabułę, one same stały się trochę bez charakteru i sensu. A szkoda.
Słodkie, mega mdłe, nie w moim stylu.
oj tam oj tam
rozczarowujące...
Jeśli chodzi o stronę wizualną, to faktycznie pejzaże zachwycały. Doskonale oddana została leniwa atmosfera nadmorskiego miasteczka skąpanego w żarze letniego słońca. Widoki bezwzględnie powalały. Ale na ich tle, tym gorzej wypadły projekty postaci. W tym aspekcie kreska w ogóle mi się nie podobała – poczynając od dziwnie rysowanych oczu, przez sztuczne, połyskujące fryzury aż po jakiś taki nienaturalny, miejscami wręcz drewniany, sposób poruszania się bohaterów. Animacja kiepsko się też przedstawiała chociażby przy ubiorach postaci – i nie chodzi tylko o wyjątkowo szkaradne mundurki uczennic.
Postaci rozczarowywały jednak nie tylko pod względem swojego wyglądu. Powiedzieć o bohaterkach, że były infantylne czy przesłodzone, to stanowczo za mało. Po Clannadzie byłam gotowa na ponadnormatywną ilość cukru, ale tutaj doszło do przegięcia. Dziewczyny sprawiały wrażenie nie tyle dziecinnych, ile opóźnionych w rozwoju. I o ile we wspomnianym Clannadzie można było jeszcze zaakceptować dobrotliwą słodycz Nagisy, gdyż budowała ono ciepło i serdeczność, które tak poruszyły Tomoyę, czy też skrajną infantylność Fuko, bo dawało to świetny efekt komediowy, tak tutaj dziwne zachowanie bohaterek niczym się niestety nie broni.
Okazuje się ponadto, że jaki harem, taki i jego prowodyr. Yukito wypada naprawdę blado w roli męskiego protagonisty tej opowieści. Jest postacią pasywną – teoretycznie bierze udział we wszystkich rozgrywających się w fabule wydarzeniach, ale tak naprawdę nie ma na nie wpływu. Jest biernym uczestnikiem, w pierwszych odcinkach sprawia wręcz wrażenie totalnie pustego wewnętrznie, znudzonego, nieobecnego – dlatego kliknij: ukryte późniejszy wybuch przywiązania wobec Misuzu wypada mocno sztucznie i niewiarygodnie. Na dobrą sprawę o nim samym nie dowiadujemy się niczego. Wiadomo tylko, że matka zasiała w nim legendę o skrzydlatej dziewczynie, którą Yukito musi odnaleźć, a z czasem wychodzi, kliknij: ukryte że to dlatego, że jest dalekim przodkiem człowieka, który takowej dziewczyny kiedyś bronił. I właściwie w tym bohaterze nie ma nic więcej. Trudno rozwinąć w sobie chociażby cień przywiązania do takiej postaci.
No i wreszcie sama fabuła. Epizodyczność to jedno – epizodyczność często się sprawdza. Ale tutaj odnosiłam wrażenie, że mam do czynienia raczej z totalną fragmentaryzacją fabuły i to taką, w której poszczególne kawałki kompletnie do siebie nie pasują. Najpierw dostajemy dwie historyjki o dziewczynach z miasteczka – obydwie mają jakiś tam swój problem, kompletnie udziwniony, na siłę mistycyzowany. Jedynym ogniwem luźno spinającym obie historyjki jest postać Yukito. Może gdyby ten bardziej się angażował w obydwa wątki, może gdyby wraz z nim w wydarzeniach uczestniczyła w sposób aktywny Misuzu – może wtedy miałoby to ręce i nogi. Ale tak się nie stało. Co gorsza, po rozwiązaniu swoich problemów, zarówno Kano, jak i Minagi praktycznie całkiem z fabuły znikają, co tylko potęguje wrażenie, że ich historie były kompletnie oderwane od głównego nurtu wydarzeń. Ale dobrze – przeszło się przez to i nadchodzi odcinek 7, który wreszcie nakierowuje narrację na, jak mogłoby się wydawać, główny jej wątek, czyli historię Misuzu i jej związku z Yukito. Ale po chwili i tutaj czeka nas niespodzianka, gdyż kliknij: ukryte akcja nagle przenosi się o 1000 lat wstecz i przez kilka kolejnych odcinków zapoznajemy się z Kanną i Ryuuyą. I tak, jest to ważne z punktu widzenia narracji na płaszczyźnie współczesnej – wreszcie wyjaśnia się zagadkowa historia o dziewczynce ze skrzydłami, wreszcie wiadomo, kim jest Misuzu i skąd wynikają jej problemy, kim jest Yukito i dlaczego nagle poczuł się tak mocno do Misuzu przywiązany. Można to zrozumieć, choć irytujące jest, że to kolejne z rzędu oderwanie od głównego nurtu opowieści. Koniec końców wracamy do teraźniejszości, kliknij: ukryte ale nie po to by wreszcie skupić się na Misuzu i Yukito, bo – kolejna niespodzianka – Yukito przemienia się w kruka i tyleśmy go w dalszych odcinkach widzeli… I finalnie okazuje się, że historia zmienia swój nurt i okazuje się być wzruszającą opowieścią o matce i córce na nowo uczących się życia rodzinnego. Fabularnie więc Air jest szaloną karuzelą i choćbym bardzo chciała, nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie, o czym to właściwie jest. Niby wszystko tworzy odgórną całość, ale ta wielokrotnie i często niepotrzebnie jest gmatwana – jakby twórcy za dużo chcieli zawrzeć w tej krótkiej serii.
Nie powiem, że historia całkowicie jest uroku pozbawiona. Ma kilka scen chwytających za serce kliknij: ukryte (jak choćby Misuzu, która budzi się w ramionach ojca i rzuca się z powrotem w kierunku Haruko), ale przez to że postaci są tak mało prawdopodobne, zarówno pod względem zachowania, jak i swojej psychologii, trudno mi było się do nich przywiązać, czy szczerze przejmować ich losami. Nie, żebym żałowała, że obejrzałam, bo udało mi się zaspokoić ciekawość, ale na pewno nie sięgnęłabym po ten tytuł raz jeszcze, a i Air in summer chyba sobie odpuszczę.
hm...
Po tym wszystkim pozostaje mi tylko jedno pytanie… Gdzie mój happy end?! ;; Bez szczęśliwych zakończeń nie wiem po co w ogóle robić anime… Może po prostu nie jestem fanką smutnych zakończeń. :( kliknij: ukryte Smutny jest los skrzydlatych ;; <3 9/10?
trochę krytyki
Ścisk w żołądku
Z całej słynnej trójki Air oglądałem zarówno jako pierwsze- lata temu i przerywając po zaledwie drugim odcinku- jak i jako ostatnie, po obejrzeniu Kanon (2006) i Clannad w tym miesiącu. O ile Kanon naprawdę mnie poruszył, a Clannad nie wywołał głębszych wrażeń, oglądanie Air wywoływało u mnie narastający ścisk w żołądku. Jakkolwiek nie starałem się to dzieło odbierać, z której strony bym nie patrzył, zawsze rzucało się w oczy coś, co po prostu nie przystawało w żaden sposób do innych elementów.
Zaczynając od samego zawiązania fabuły przez postęp akcji, magiczny realizm, dojmującą pustkę (przepięknego wszak) miasta, przerysowane, zachowujące się nieadekwatnie do wieku bohaterki otaczające równie niestosownego im wiekiem protagonistę, problemy, dylematy i stany uczestników fabuły nieznajdujące- wycinając spoilery- przełożenia ani rozwiązania w niczym zgodnym z twardą logiką bądź życiowym doświadczeniem, kończąc na psie, który zamiast szczekać z uporem godnym lepszej sprawy powtarza ludzkim głosem „piko piko piko”- wszystkie osiowe elementy i postaci w Air nawet nie tyle zdają się oderwane od rzeczywistości, ale wręcz z nonszalancją obnoszą się z faktem, że rzeczywistość nie ma do nich większego dostępu. Bez wątpienia jest to jeden z głównych atutów tej produkcji, nadających jej niepowtarzalnego, magicznego uroku. Jednakże…
... wrażenie to kompletnie psuje fakt, że rzeczywistość jednak przez cały czas ściera się z tym magicznym realizmem. Po cichu, na samych obrzeżach- ale jednak, przez całą serię twórcy nigdy nie pozwalają nam zapomnieć, że gdzieś poza akcją serii toczy się normalne życie. Takie, jakie znamy z autopsji, z pieniędzmi, pracą, szkołą, nauką, normalnymi, codziennymi problemami. Bez magii, nadprzyrodzonych kłopotów czy życzeń unoszonych pod niebo przez skrzydlate dziewczęta. Ta codzienność nigdy nie przedziera się do fabuły dostatecznie głęboko, by znacząco wpłynąć na przebieg wydarzeń, a jednak nigdy też nie znika nam z oczu.
Co więcej, żaden z bohaterów nie widzi w tej dwuznaczności nic nadzwyczajnego. Próżno tutaj szukać choćby śladu szoku na widok nadprzyrodzonych zjawisk u któregokolwiek z nich, wliczając trzecioplanowych. Wszystkie wydarzenia, nieważne jak codzienne bądź niezwykłe, przyjmowane są przez postaci równie poważnie, bezkrytycznie i bezrefleksyjnie.
I tym, niestety, Air budzi we mnie głęboką grozę: Mieszaniną fantazji i prozy życia podaną w sosie apatii, pozbawiającej bohaterów poczucia tego jak bardzo nienaturalne są ich okoliczności. W moim odczuciu zmieniło to urzekającą baśń w duszny, schizofreniczny majak.
Air.
Jak dla mnie to Air było jakieś takie..rety,nie mam słowa by to opisać…
Rzeczywiście fakt iż dorosły facet spędza czas z takimi dziewczynkami trochę mnie zadziwił.Bo tak na serio,ile lat miał ten Yukito,19,20,21? Bądź co bądź,otaczały go same małolaty,które do tego zachowywały się jak uczennice podstawówki.Więc fakt faktem – harem Yukito nie był zbyt udany.
Kreska,którą zostały „narysowane” postacie,mi również się nie podobała.Po prostu dziękuję za sweet buźki,smutne oczęta jak u szczeniaczków i te księżniczkowe fryzurki.
Jednak szczerze muszę przyznać,że naprawdę,naprawdę miejsce,w którym toczy się akcja,to mnie po prostu urzekło.Ten wał,na którym spotkali się główni bohaterowie,te wybrzeże,te cichutkie uliczki,te wolno‑płynące rzeczki i mosty…po prostu sama chcę żyć w takim miejscu.
Klimat serii również jest specyficzny.Czas płynął tam tak wolno i spokojnie.Anime zajeżdżało taką melancholią,ale dla mnie było to po prostu piękne.
hmmm
Aczkolwiek ogólnie jestem zadowolony, miło spędziłem czas przed tym anime ; zauroczył mnie śmiech Misuzu, te jej „Nahaha” uwielbiam to ^^ „gao”
wreszcie koniec
Kreska- bardzo mocny atut anime. Podobała mi się i to bardzo. Zachwycały mnie piękne,przesycone kolorami tła , gra świateł ale także i postacie . Fajnie zrobili w tym anime oczy
Muzyka – opening strasznie mnie drażnił , dostawałam furii jak musiałam go słuchać by za chwilę dalej przewinąć. Zaś muzyka w tle dobra , jednak to nie ta,co by się miało u siebie w telefonie
Postacie- Yukito był po prostu spoko , zaś sama Misuzu i inne dziewczyny hmmm. Nie wiem czemu ale panny miały jakieś 14‑15 lat a zachowywały się jak 10 letnie dziewczynki . Denerwowało mnie to strasznie. One były takie kawaii aż do bólu , nie podobało mi się po prostu i momentami denerwowało. Może japończycy lubią takie zdziecinniałe panny .
Fabuła – oj nie zachwyciła. Początek nudny ,ale też nie chała.Jakoś chciałam zobaczyć całe anime , w końcu tylko 13 odcinków . Myślałam,że zobaczę w 1 dzień a tu niestety minęły ze 3‑4 . Wszystko toczy się za wolno trochę ,perypetie czasami wciągają nie powiem . Pod koniec tylko przewijałam . Historia o piórkach , śnie ,znikaniu itp mogła by byc ciekawsza, gdyby było więcej energii.
6/10 bo gniot to nie jest ,ale nie na mój gust po prostu , nie chwyciłam tego , Misuzu mnie denerwowała (jej zachowanie głos , chociaż seiyuu podłożyła znakomicie go )Zachwycałam się na pewno przez całe anime kreską,która cieszyła oko .
Naprawdę NIE WIEM.
No więc tak, sięgnęłam po to anime, bo na portalach, które sterują moim gustem filmowym miało wysokie noty. Pierwsze co mnie odrzuciło to kreska, nie znoszę, ba, nie potrafię przetrawić słodziutkich postaci, takich wiecie, jedno słowo, KAWAI, dużych oczek, błyszczących włosków (FU!), no ale pomyślałam sobie, nie szata zdobi człowieka, oglądamy dalej. Po chwili pojawiła się rola męska (jako że mam słabość do ról męskich, przyznaję otwarcie <3) to zostałam udobruchana.
Ale po co piszę ten komentarz?
Nie dlatego bo chcę napisać, że to jakieś beznadziejne anime, czy coś, nic z tych rzeczy. Tylko zwyczajnie urwałam jego oglądanie po 3 odcinku i NIE POTRAFIĘ oglądać dalej. Naprawdę nie potrafię i aż dziwią mnie te wszystkie (bo naprawdę jest ich dużo) pochlebne o nim opinie. Nie wiem, może mnie ktoś kiedyś zmotywuje, przekona. Naprawdę nie wiem.
Póki co, nie zainteresowało mnie.
Polecam!