x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
relikt epoki, ale w zasadzie w pozytywnym sensie. Oczywiście wiele schematów z tego anime nadal jest obecnych w różnego rodzaju haremówkach, ale takich anime jak to już się po prostu dzisiaj nie robi.
I nie jest to oczywiście dzieło wybitne ani wyróżniające się w ramach swojego gatunku, ale fajnie tak od czasu do czasu obejrzeć coś tak głęboko zakorzenionego i specyficznego dla czasu, kiedy powstało. No i u podstaw jest to po prostu sympatyczna, lekka komedia romantyczna z dodatkiem fanserwisu – w sam raz na niezobowiązujący seans, by nieco się rozróżnić i dać się ponieść nostalgii czasu przełomu wieków…
A najlepsza jest chyba strona wizualna – bardzo wyrazista, pełna dobrej animacji, rysunków oraz kolorów grafika. Powiem szczerze, że mam trochę słabość do tego stylu – ma w sobie zdecydowanie więcej „duszy” i charakteru niż obecne przeciętnie wyglądające anime.
Zasiadając do Hand Maid May oczekiwałem lekkiej, odstresowującej produkcji z dawką ecchi. I dokładnie to dostałem. Anime jest sympatyczne – gdy przedstawiany jest wątek romantyczny, czy dramatyczny, autorzy zdają się puszczać oko do widza mówiąc „Spokojnie, przecież to komedia”. Żałuję, że to anime jest tak krótkie, z chęcią jeszcze kilka odcinków. Postacie – genialnie komiczne, a prym wiedzie tutaj Nanbara. Fabuła – lekko zarysowana, nieskomplikowana, ale moim zdaniem nie jest to wadą – to anime ogląda się dla samej przyjemności oglądania. Grafika – w porządku. Muzyka jest przyjemna dla ucha, szczególnie opening, którego melodia została mi w pamięci. Podsumowując, Hand Maid May jest dobre po ciężkim dniu w pracy/szkole, w dawkach max. 2 odcinkowych. Nie męczy mózgu i śmieszy – czegóż chcieć więcej? Jak dla mnie 9/10. PS. Odnośnie tagu 'Nagość' – gdzie tam była nagość? Nawet ecchi w tym anime jest dość subtelne.
I nie jest to oczywiście dzieło wybitne ani wyróżniające się w ramach swojego gatunku, ale fajnie tak od czasu do czasu obejrzeć coś tak głęboko zakorzenionego i specyficznego dla czasu, kiedy powstało. No i u podstaw jest to po prostu sympatyczna, lekka komedia romantyczna z dodatkiem fanserwisu – w sam raz na niezobowiązujący seans, by nieco się rozróżnić i dać się ponieść nostalgii czasu przełomu wieków…
A najlepsza jest chyba strona wizualna – bardzo wyrazista, pełna dobrej animacji, rysunków oraz kolorów grafika. Powiem szczerze, że mam trochę słabość do tego stylu – ma w sobie zdecydowanie więcej „duszy” i charakteru niż obecne przeciętnie wyglądające anime.
Postacie – genialnie komiczne, a prym wiedzie tutaj Nanbara. Fabuła – lekko zarysowana, nieskomplikowana, ale moim zdaniem nie jest to wadą – to anime ogląda się dla samej przyjemności oglądania. Grafika – w porządku. Muzyka jest przyjemna dla ucha, szczególnie opening, którego melodia została mi w pamięci.
Podsumowując, Hand Maid May jest dobre po ciężkim dniu w pracy/szkole, w dawkach max. 2 odcinkowych. Nie męczy mózgu i śmieszy – czegóż chcieć więcej? Jak dla mnie 9/10.
PS. Odnośnie tagu 'Nagość' – gdzie tam była nagość? Nawet ecchi w tym anime jest dość subtelne.