x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
raczej najgorsza część tej pierwszej trylogii UC, ale nie jest to zdecydowanie anime tak słabe, jak sugerowałaby jego reputacja i oceny. Ogólnie jest to Gundam, z większością zalet Gundam i ze wszystkimi wadami Gundama (+ paroma unikatowymi tylko dla tej serii). Najsolidniejsze są odcinki środkowe (związane z Leiną i działaniami Axis/Neo Zeonu), początek to w zasadzie parodia – granie na nosach widzów, a więc dużo humoru, który, niestety, czasami się sprawdza, a czasami wygląda na nieco wymuszony. Ta część przynajmniej ma taką zaletę, że widać, że główna ekipa to niepoważne dzieciaki, a Axis/Neo Zeon to antagoniści nieco bardziej ludzcy i mniej doświadczeni w boju niż Tytani. Końcówka zaś bardzo przypomina Zetę, tyle że bez tego poczucia beznadziei i ogólnego ładunku emocjonalnego.
No a tak poza tym mechy są fajne jak zawsze, walki solidne i Judau to zaskakująco ogarnięty główny bohater. No i w sumie w tym też leży słabość tej serii – brak tu naprawdę charyzmatycznych, interesujących bohaterów jak w poprzednich seriach. Jest co prawda Haman, ale w gruncie rzeczy nie ma aż tak dużo czasu antenowego i w porównaniu do np. Chara jednak jest dużo bardziej jednowymiarowa.
Także ten – jeśli kogoś pierwszy Gundam i Zeta męczyły to z tym na pewno sobie nie poradzi, a nawet jeśli tamte dwie serie się spodobały – to w sumie i tak niekoniecznie trzeba tą oglądać. Co prawda są tu ważne wydarzenia dla UC, ale mimo wszystko to 47 bardzo nierównych odcinków (od naprawdę dobrych do okrutnie beznadziejnych) i żeby przez to przebrnąć i wyłuskać przyjemność z tej serii, trzeba jednak trochę cierpliwości i zamiłowania – czy to do anime jako takiego, czy to do mechów, czy to uniwersum Gundama.
O dziwo bardzo obiektywna recenzja. Gundam ZZ nie cieszy się dobrą sławą, prawdopodobnie przez nieustanne porównania z Zetą, czyli najlepszym Gundamem w historii. Początkowo założenia fabularne miały być inne, dlatego też w pewnym momencie historia zaczyna zmieniać klimat. Całkiem dobrze wspominam tego Gundama.
No a tak poza tym mechy są fajne jak zawsze, walki solidne i Judau to zaskakująco ogarnięty główny bohater. No i w sumie w tym też leży słabość tej serii – brak tu naprawdę charyzmatycznych, interesujących bohaterów jak w poprzednich seriach. Jest co prawda Haman, ale w gruncie rzeczy nie ma aż tak dużo czasu antenowego i w porównaniu do np. Chara jednak jest dużo bardziej jednowymiarowa.
Także ten – jeśli kogoś pierwszy Gundam i Zeta męczyły to z tym na pewno sobie nie poradzi, a nawet jeśli tamte dwie serie się spodobały – to w sumie i tak niekoniecznie trzeba tą oglądać. Co prawda są tu ważne wydarzenia dla UC, ale mimo wszystko to 47 bardzo nierównych odcinków (od naprawdę dobrych do okrutnie beznadziejnych) i żeby przez to przebrnąć i wyłuskać przyjemność z tej serii, trzeba jednak trochę cierpliwości i zamiłowania – czy to do anime jako takiego, czy to do mechów, czy to uniwersum Gundama.