Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Juuni Kokki

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    TomE 19.10.2018 10:42
    Aż trudno mi było uwierzyć, że oglądam coś tak wspaniałego. Doskonała historia, naprawdę głęboka i porywająca, świetnie napisane postacie i oddane realia. Fantasy całkowicie wschodnie, nie próbujące udawać na siłę tolkienowskiego, ale przez to oryginalne i klimatyczne. Długa seria, którą się ogląda szybciej niż wiele krótszych. Dużo bym dał za więcej, aby lepiej poznać fabułę i bohaterów, po niestety to co w anime to wciąż za mało.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Turbulencje 1.07.2017 16:17
    Anime fajne, ale nowelki lepsze!
    Anime jest naprawdę fajne! Co prawda ja, idąc za krytycznymi opiniami co do urywanego wątku w 2 i 4 sezonie, obejrzałam jedynie 1 i 3 sezon.

    I w sumie nie żałuję.

    Po obejrzeniu anime przerzuciłam się na czytanie nowelek i to był strzał w dziesiątkę! (Od The Demon Child zaczynając, fanom Taiki polecam gorąco!)

    Co do imion postaci/nazw wszelakich, zgadzam się – są naprawdę zmylne. Dopiero przy czytaniu historii o Gyousou zrozumiałam różnice między Taiki a Taika.

    Teraz mogę się pochwalić, że wiem co to Chousai a co to Daishikou czy Daishiba, ale nazwy poszczególnych miejsc w pałacach są ponad moje siły.

    Każdemu zainteresowanemu nowelkami polecam wyszukać w google „Eugene Woodbury”, mi zajęło trochę czasu zanim tam trafiłam więc cieszę się, że mogę się podzielić tymi wspaniałymi tłumaczeniami wszystkim tym, którym anime nie starcza!

    Ja z swojej strony polecam przeczytać The Wings of Dreams (tłumaczone przez Eugene Woodbury), historia o tym jak dwunastoletnia Shushou została królową Kyou.

     kliknij: ukryte 

    A jeśli chodzi o Shoryu polecam poczytać Kizan, krótka powiastka, która naświetla jego charakter. (Jest tam też Rikou, też swoją drogą ciekawy jegomość)

    Albo z grubszych Poseidon of the East (tłumaczone przez Eugene Woodbury), co prawda jest skoncentrowane na Rokucie, ale Shoryu też gra tam swoją rolę.

    spojler:
     kliknij: ukryte 

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Maxromem 30.05.2016 11:26
    Nie dla wszystkich
    Tak jak w tytule. To anime po prostu nie jest dla wszystkich i totalnie rozumiem każdą negatywną opinię. Ale do rzeczy.

    The Twelve Kingdoms jest zrobione na podstawie powieści i to widać. Wszystko od przedstawienia historii do zawiłości świata przedstawionego sprawia, że seans przypomina raczej ślęczenie z książką na fotelu niż wygodne rozwalenie się na łóżku z laptopem. I tu pojawia się pierwszy problem – nie wszyscy zaakceptują taki stan rzeczy.
    Drugim potencjalnym problem jest właśnie świat przedstawiony. Duży, skomplikowany i zdecydowanie obcy osobom, które są przyzwyczajone do bardziej „zachodniego” fantasy. Ogarnięcie wszystkiego jest prawie niemożliwe i szczerze mówiąc oglądałem z otwartą zakładką na wiki.
    Trzecim problemem jest podział na akty. Zabieg wydaje się w porządku, ale niestety nie sprawdza się w momencie gdy w zasadzie tylko 2 z 4 aktów są poprowadzone odpowiednio. Ponad to, po każdym akcie następuje odcinek retrospekcji, co jest tak pomocne jak i wkurzające.

    Jeśli potrafisz przeboleć te trzy rzeczy, to czeka Cię naprawdę świetna przygoda. W zasadzie wszystko w tym anime przypadło mi do gustu i gdyby nie to, że jeden z aktów jest po prostu nie zakończony na pewno dałbym dychę. Ale po kolei.

    Postaci jest masa i co gorsza niektóre o podobnie brzmiących imionach. Na szczęście ten tabun jest bardzo interesujący, a postaci główne mają w sobie mnóstwo charakteru, dojrzewają i zmieniają się z biegiem serii. Na najwyższe noty zasługuje Youko, która z bardzo pasywnej i miałkiej dziewczyny staje się dynamiczną królową z krwi i kości. Dwie inne dziewczyny, bohaterki trzeciego aktu Suzu i Shoukei to też bardzo udane postaci. Moim ulubieńcem jednak zostaje Shoryu czyli król królestwa En. Naprawdę złodupiec jakich mało. Ogólnie daję Duży Plus w tej kategorii.

    Każda część ma w zasadzie swoją historię, z których każda jest interesująca i wciągająca. Pierwszy akt to wprowadzenie do historii i może być dla niektórych odpychający ilością ekspozycji i brakiem mocnego protagonisty (Youko jest jeszcze w fazie marności), ale jest istotny i niezbędny w tej historii. Najwyższe noty zbiera akt trzeci opowiadający o rebelii. Nie chcę za dużo mówić żeby nie spoilować, ale całość jest przedstawiona w bardzo ciekawy i realistyczny sposób, a zakończenie jest niezwykle satysfakcjonujące. Niestety, akt drugi jest urwany, a czwarty jest tylko takim dodatkiem, więc nie mogę dać Dużego Plusa. Daję za to Plusik Średni. Wydaje mi się że dużo lepiej by było, gdyby seria składała się tylko z aktów pierwszego i trzeciego. Pewnie każdy już na to wpadł i o tym pisał :D

    Największy Plus The Twelve Kingdoms dostaje jednak za swój świat. Jestem wielkim fanem literatury fantasy, a w szczególności historii, w których mogę się zatopić w poznawaniu świata przedstawionego. Interesuje mnie wszystko, od kultury ludności przez geografię aż po bestiariusz. I tu The Twelve Kingdoms jest absolutnym i niepokonanym mistrzem. Żadne inne anime jakie widziałem nie przedstawiło tak złożonego, realistycznego i ciekawego świata. Zapewne jest to zasługą pierwowzoru, więc duże brawa dla autorki. Jedynym w zasadzie minusem jest wymóg otwartej wiki, ale mogę to przeżyć bo jest zdecydowanie warto poświęcić te kilka chwil na przeglądanie artykułów. Tu też pragnę zaznaczyć, że wiki przydaje się do przypominania sobie co czym jest, bo seria zazwyczaj przedstawia wszystko, tylko że tyle tego jest, że ciężko spamiętać.

    Kreska i muzyka są w porządku, chociaż mogłyby być nawet słabe i tak nie zmieniło by to mojej opinii.

    Pozostaje tylko stwierdzić komu to polecić. I tak jak pisałem na początku – mogę to polecić tylko tym osobom, które są w stanie poświęcić czas i porządnie zaangażować się w tę serię. Każde inne podejście będzie z góry skazane na porażkę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    ziomek1245 12.03.2016 15:17
    Dlaczego brak kontynuacji?
    Właśnie skończyłem oglądać Juuni Kokki, a trwało to kilka miesięcy. Anime jest strasznie nierówne, niektóre odcinki tak wciągają, że nie można się doczekać następnego, ale jednak większość jest zdecydowanie zbyt nudna i dłuży się niemiłosiernie. Tak czy inaczej anime warte obejrzenia.

    Wiele historii jest niedokończonych, zwłaszcza  kliknij: ukryte  Jest to o tyle irytujące, że w ciągu 45 odcinków znalazło się miejsce dla ponad 20 niewnoszących prawie nic do fabuły. Dlatego zastanawiam się dlaczego nie ma kontynuacji?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 6
    ~Mo 26.04.2015 23:48
    Pytanie za tysiąc punktów
    Uwielbiam to anime. Regularnie do niego wracam i za każdym razem zachwyca mnie tak samo. Przy ostatnim oglądaniu naszła mnie jednak dzika myśl, skierowana bardziej do tych, którzy znają papieroweą wersje. Czy oni w tym świecie uprawiają seks? Bo skoro dzieciaczki pochodzą z drzew, to czy ludziska odczuwają tam w ogóle jakiś pociąg fizyczny? Bo czysto teoretycznie nie jest on im potrzebny do zachowania gatunku. Czy tylko mnie to zaciekawiło?
    PS: W jednym odc. ktoś (nie pamiętam teraz z imienia) mówi Youko  kliknij: ukryte ]
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Elfik 20.03.2015 20:59
    Kilka razy zabierałam się za to anime i przerywałam po 2­‑3 odcinkach. W końcu postanowiłam spróbować obejrzeć jeszcze 4 i kolejne. I wciągnęło. Ma w sobie coś ta seria, że przyciąga do ekranu. Ciekawie ukazany świat, choć dla mnie był on jednak trochę przygnębiający momentami  kliknij: ukryte . Bohaterowie są niezwykle ciekawie ukazani, ich działania, przemiana wewnętrzna niektórych z nich. Muzyka jest niesamowita, doskonale oddaje nastrój całej serii. Podoba mi się też fakt, że nie ma tam w ogóle fanserwisu, golizny, latającej bielizny itp. Potrafi wciągnąć to anime, chętnie przeczytałabym też wersję light novel (bo chyba serial powstał właśnie na jej podstawie). No może brakowało mi tam trochę romansu, ale i bez tego seria na plus. Polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    muhomorniczy 8.10.2014 04:21
    symboliczna baśń
    o przemianie wewnętrznej tej rudej
    Właśnie nie rozumiem oco chodzi z jej włosami. Raz sa farbowane raz nie. Na razie 9 odc i jest nieźle. Szczególnie fajna metafora z chodzeniem z nagim mieczem. Po pokonaniu tego sposobu myślenia który symbolizował „złośliwy duch małpio niebieski „pojawiła się pochwa.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tesse 6.10.2014 11:15
    Pierwszych 12 odcinków
    Obejrzałam jak dotąd 12 odcinków i wątpię, żebym w ciągu najbliższego tygodnia ruszyła dalej. Mam sporo szacunku dla tej serii. Świat jest złożony, dość interesujący kosmologicznie i politycznie. Co do anime, grafika średnio mi się podoba, nie przekonały mnie projekty postaci, muzyka wypada dobrze, szczególnie uniwersalny, instrumentalny opening. Mój problem z przebrnięciem przez serial leży nie w nadmiarze polityki oraz wątków historycznych, lecz w braku ładunku emocjonalnego. Trudno mi to wyjaśnić w dwóch słowach, ale nie czuję nic do bohaterów, ani też nie widzę ich jako szczególnie żywych. Są tylko narzędziami do opowiedzenia historii. Mimo, że główna bohaterka jest dość wiarygodna psychologicznie, denerwowała mnie od samego początku. Nie dano jej duszy, jak i pozostałym. Wszystko w tej serii jest tylko ciągiem informacji bez głębi. Komuś zabrakło serca po prostu. Serio, czy kiedykolwiek kogokolwiek pociągała w powieści/filmie sama fabuła? Sam świat? Czy nie jesteśmy uwodzeni raczej przez bohaterów i ich historie? Tego mi brakuje w Juuni Kokki. Weźmy za przykład retrospekcję na temat pochodzenia Kirina z królestwa En oraz tego w jakich okolicznościach wybrał sobie króla. To historia z potencjałem, a została przedstawiona jak sprawozdanie. Kto lubi sprawozdania? Zero duszy, zero… Nic w tej serii nie powoduje drżenia nerwów, napięcia, nikt nie wzbudza litości, szczerej niechęci itd. Oceniam to na 6/10, na podstawie 12 odcinków.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nati 26.03.2014 20:49
    Dobre
    Pierwsze 10­‑11 odcinków oglądało się bardzo ciężko. Nie wiedziałam o co w tym anime chodzi, ale później akcja zaczęła się robić ciekawa, a w pewnych momentach nawet wciągająca. Zgadzam się, że bez drugiej części jest lepsze. Jak dla mnie pozostawiła po sobie tylko zmieszanie. Wiele wątków jest nie dokończonych. Najbardziej dobiło mnie zakończenie. Pomyślałam sobie, że historia jest niedokończona i zaraz zaczęłam szukać następnej części. Jak się dowiedziałam, że jej nie ma to anime pozostawiło po sobie niedosyt. Jednak z przyjemnością wracam do tego anime chociaż za każdym razem nie mogę znieść tego, iż tych kilka wątków jest nie dokończonych.
    Zarazem polecam. 9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    No name 28.10.2013 21:47
    Ja, odmieniec.
    Jestem dziwna. Najbardziej podobał mi się początek serii- pierwsza z 4 części, 3 zaraz po niej, potem końcówka, a wątek biednego małego kirina jak­‑mu­‑tam­‑było (Taihi? To ten?) na końcu. Odruch niekontrolowanego wchłaniania miałam przez cały czas- a nie tak znowu często go miewam. Świat przedstawiony uważam za przeciętny (powiedzcie fanom Tolkiena, że to niesamowicie dobrze wykreowany, a w 90% Was wyśmieją), za to urzekły mnie postacie i ich rozwój psychologiczny- przynajmniej na początku, bo potem już nie zachwycały. Opening mnie oczarował. Ending… po miesiącu nie pamiętam, że jakiś był. Nie zauważyłam jakoś specjalnie osławionych intryg politycznych. No i porównując z Seirei no Morobito stawiam na Juuni Kokki. Bo ciekawsze, bardziej do mnie przemawiające, jakieś takie… „szersze”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Luna 2.07.2013 14:35
    Przeciętne
    Przyznam, że pierwsze 10 odcinków było drogą przez mękę. Później już lepiej ale niewiele – przynajmniej jak dla mnie. Niedokończone wątki i powtarzalność. Polecam tym, którzy lubią polityczne intrygi. Dla lubiących akcję, humor i widowiskowe walki -uciekajcie :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    GinkoKitsune 6.05.2013 16:30
    Anime było wspaniałe. Początek nie ciekawy, ale potem… idealnie. Wszystko dobrze przedstawione i zorganizowane. Postaci nie można nie lubić. I te Kiriny/Qiliny – Piękne! Niektóre rzeczy były trochę niewyjaśnione ale co tam 10/10, dla tych lubią taki jakby feudalizm chiński.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    MARIO666 12.07.2012 07:00
    good... and that's all?
    Kiepskie anime, bo twórcy drążyli tematy postaci pobocznych, a ich nie rozwinęli. Pozostawili wiele spraw nie wyjaśnionych. I drążyli to co było oczywiste dla widza. Wepchnęli na siłę dramaty paru bohaterów pobocznych, aby przykuć uwagę Widza, a potem w nagły i bezsensowny sposób kończą ich cierpienia nagłą śmiercią.
    Coś w stylu„pokazał się, powiedział jak mu nie dobrze na tym świecie, pogadał z główną bohaterką i zginął”.
    Na plus zasługuje konstrukcja świata, jest wystarczająco zrozumiała, że nawet małe dzieci rozumieją. polecam dla fanów fantasy ale nie polecam dla tych co oczekują dobrego zakończenia.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Yugo 29.01.2012 20:27
    beznadziejne...
    Nie wiem jak można zachwycać się tym czymś… Niestety nie dałem rady oglądnąć całego… Już któryś raz anime nad którym wszyscy się zachwycają okazuje się tak kiepskie…
    Czy większość tutaj komentujących to dzieci?!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    podkladek0713 25.12.2011 23:27
    daje 10 za ciekawą fabułę i dobre połączenie tego wszystkiego w taki sposób ze z ciekawością nawet oglądałam kolejne odc.
    na pewno dla fanatyków fantastyki. Chociaż nie rozumiem po co te ostatnie 5odc było… xD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Oczko 19.11.2011 19:39
    Atrakcje subkreacji
    Angielski arystokrata, Lord Dunsany, jeden z protoplastów literackiej konwencji fantasy, napisał we wstępie do „The Book of Wonder”: Chodźcie ze mną, panie i panowie, którzy w jakikolwiek sposób jesteście znużeni Londynem: chodźcie ze mną: oraz ci, których w ogóle męczą znane nam światy: tu bowiem mamy światy nowe.
    Myślę, że wszyscy ci, którzy chętnie odpowiedzieliby na apel dziadka współczesnej fantastyki spod znaku magii i miecza, powinni wciągnąć „YK” na listę swoich must­‑see­‑series. To właśnie niepowszednie bogactwo świata przedstawionego jest bowiem znakiem rozpoznawczym historii Dwunastu Królestw. Amatorzy wtórnie stworzonych, egzotycznych uniwersów będą na bank ukontentowani. Ja w każdym razie byłam. Na tyle, by z łatwością wybaczyć potok trudnych nazw, zamotaną intrygę polityczną, całkowity brak romansu (toż to wprost niegodziwe machać człowiekowi przed nosem takim Shoryu i nie zrobić z niego właściwego, tj. matrymonialnego ;P, użytku) oraz nieobecność „wysokiego współczynnika przygodowości” (element podobno charakterystyczny dla fantasy i często – jako schlebiający „plebejskim” gustom – traktowany przez krytyków jak kamień obrazy). Paradoksalnie, nie uważam za wadę „niedokończonej” fabuły serii. W moim odczuciu owo otwarcie idealnie zgrywa się z jej charakterem, potęgując jeszcze odczucie kreacyjnego rozmachu. YK przypomina misterny narracyjny gobelin – śledzenie wielobarwnego, wyrafinowanego splotu zastępuje satysfakcję z ogarnięcia całego wzoru. To tak trochę (z naciskiem na trochę ;) jak u mistrza Tolkiena – czytając „Władcę Pierścieni”, natykając się na różne imiona, historie z przeszłości, wzmianki o osobach i miejscach, zyskujemy przeświadczenie, ze ogarniamy jedynie skraweczek wielkiego, obcego, fascynującego kosmosu (Nawet mój ukochany „Silmarillion” nie domyka jeszcze wszystkich wątków). Skutkuje to efektem specyficznej „głębi”, trójwymiarowości. Miłym poczuciem, że tam, gdzieś w dali ciągle i niezmiennie pozostaje coś jeszcze. Inną cechą, która zbliża YK do fantasy tolkienowskiej jest osadzenie w micie (chińskim dla odmiany) rozumianym jako historia naznaczona sacrum. Brak tu może wysokoheroicznych motywów z rodzaju ratowania świata przed upadkiem (i dobrze, bo koncept od czasów Profesora trochę się „wytarł”), ale pojawia się od czasu do czasu to samo odczucie nieuchwytnej powagi, przejmującego majestatu pokazanych stworzeń i wydarzeń. Dla mnie taką właśnie sakralną aurę mają miłosierne kiriny, które uznaję za niezwykle ważny składnik atrakcyjności serii. Zwłaszcza urzekł mnie Taiki. Jego historia, była jedną z dwóch, które mnie naprawdę poruszyły (a wzruszeniu w czasie oglądania YK nie ulegałam często – może właśnie dlatego, że wiele tu postaci, które irytują, wiele takich, które imponują, a niewiele tych, które z miejsca budzą żywą sympatię). Scenę  kliknij: ukryte uznaję za jeden z bardziej efektownych momentów całej serii – wbiła mnie po prostu w fotel.
    Podsumowując: za imponującą epicką rozlewność, za powiew egzotyki w najlepszym guście, za czarnego kirina (i za białego też, zwłaszcza za jego rozbrajające wzdychanie w wykonaniu jak zawsze niezawodnego Takehito Koyasu :), za przesłanie afirmujące aktywne i odpowiedzialne kształtowanie swojego losu zamiast narzekania, użalania się nad sobą i obwiniania innych, oraz za podobieństwo starochińskiego sztafażu do „Saiunkoku Monogatari”, czyli tytułu, od którego wszystko się dla mnie zaczęło – naprawdę mocne 8.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tenuv 10.10.2011 23:42
    Anime świetne,mnie wciągnęły wszystkie części:)Pełnokrwiste postacie, elementy psychologii, świat ciekawy i spójny. Brak „wielkich oczu”, kawaii panienek, biustów na pół kadru i ogólnie pojętej sztuczności. Właściwie najlepsze anime, jakie oglądałem:)
    Co do drugiej części, to mnie wciągnęły właśnie te rozważania i wątki polityczne – lubię pojedynki i walki w filmach czy anime, ale nic mnie tak nie odrzuca, jak ich nadmiar i przerysowanie.
    Stawiam z czystym sumieniem 10/10 i polecam każdemu, kto lubi czasem pomyśleć, zreflektować się, czy wzruszyć.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Alart 9.10.2011 00:09
    słabe
    Wyjątkowo nudne i nielogiczne jak na fantasy.
    Co złe:
    Świat- statyczny i uporządkowany, wszelkie zmiany są wymuszone i nielogicznie uzasadnione.
    ŹLI- szaleńcy bez wyjątku, sprzeciwiają się prawom, będącym w tym świecie pewniakami na równi z grawitacją.
    Nie do końca wyjaśnione potencjalnie interesujące wątki- jak władca całości i kilka innych.
    Niespójny świat: ludzie rosną na drzewach i mają dwie płcie, ludzie- zwierzęta, itd., pełno dziwolągów nie wiadomo po co. Z drugiej strony normalna gospodarka i technologia. Świat jest zupełnie inny niż nasz- „fizyka” obejmuje również ludzi i ich zachowania, a jednak zbyt podobny do naszego- moim zdaniem nietrafione.
    Opowiastki 2 i 4.
    Długi start bohaterek 3 części…
    Pełen, utopijny komunizm- od państwa dostajemy w dzierżawę pole, uprawiamy, ileś % płacimy, jak jesteśmy fajni to jesteśmy nieśmiertelnymi urzędnikami, dzieci są z drzew, więc przeciętny mieszkaniec nie ma nic: ani prawdziwych dzieci, ani prawdziwej własności, ani prawdziwej wolności- i wszystko zależy od nieomylnego, wybieranego przez zwierzaka nadurzędnika- „króla”. Aha, ten zwierzak to wskaźnik gospodarczy- jak choruje jest źle.
    Jakieś niby „przesłanie”, nie wiem czy przypadkiem nie takie, że nawet jak jesteś tylko trybikiem w maszynie masz być człowiekiem? Jakoś tak bym to ujął, zdaje się, że trafnie oddaje to ironię i bezsens rozważania potencjalnej „głębi” tego nudnego fantasy.

    Co dobre:
    Część pierwsza.
    Część 3 była niezła przygodowo, jeśli nie wchodziła na wątpliwe rozważania moralne. Ogólnie, jak wcześniej napisałem, w świecie różniącym się od naszego w kluczowych kwestiach, jakakolwiek moralność to tylko zgodność z niezmiennymi, egzekwowanymi, podobnymi do fizycznych prawami, a nie faktyczna moralność jako niezależny wybór jednostki.
    Muzyka, szczególnie op.
    Animacje, widoczki, sceny bitew.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    woord 9.09.2011 20:28
    nierówne
    Właśnie, dla mnie ten tytuł był strasznie nierówny. W niektórych momentach oglądałem po kilka odcinków na raz, gdzie indziej męczyłem jeden na 3 tygodnie. Początkowe 11 odcinków oglądało mi się bardzo dobrze, chociaż czułem niedosyt na końcu – jak to, tak dobrze wykreowany świat, tyle pomysłów, tyle notatek od tłumacza (w żadnym innym anime chyba tylu nie widziałem…) i koniec?! Jak się okazało, nie koniec – po prostu jakoś źle mi się płytki nagrały. Jednak w kilku miejscach żałowałem, że się na owych 11 odcinkach nie skończyło. Początek jest przesączony dość mrocznym klimatem, później mi tego brakowało. Elementy political fiction są chyba troszkę przekombinowane i zdecydowanie wolałbym dokładniejszy opis świata czy jakąś legendę z tego świata. Muzyka pasuje do całości i oceniana w ten sposób wypada bardzo dobrze, jednak nie znalazłem tam żadnego utworu, który chciałoby się zabrać ze sobą w podróż na odtwarzaczu, ale zdecydowanie jest mocnym elementem całości. Grafika, jak dla mnie dobra, rzetelna i tyle. Nie ma się raczej specjalnie czym podniecać. Może jestem zbyt przyzwyczajony do obecnych standardów, ale kreska nie za bardzo mi się podobała, choć dla mnie grafika w anime to dość mało istotny element. Strasznie podobał mi się sam świat, szczególnie elementy dotyczące Emperrorów, ich wyboru, towarzyszącym im magicznym stworom (zwłaszcza ten podłogowe wilki, szkoda, że w natłoku nazw jakoś tej jednej nie wyłowiłem), powiązaniu z Kirinami, wpływem na los królestwa… Troszkę tego elementu mi zabrakło, za dużo political fiction. Całość moim zdaniem dość ciężka w ocenie, anime jest dobre, naprawdę warte obejrzenia, ale oceny 10,9,8, które staram się rezerwować wyłącznie dla tytułów, które w jakiś sposób mnie oczarowały, nie postawię. Momentami całość zasługiwała na solidną ósemkę, by nieco później ciągnąć się jak flaki z olejem. Nie widzę innego wyjścia, trzeba dać 7/10, a więc niestety kolejnej oceny, która zdaje się tracić na wartości z powodu jej nadużywania, więc może inaczej – szkolna czwóreczka.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Natsu 28.08.2011 11:35
    Wciągnęło mnie od pierwszego odcinka, zafascynował mnie ten świat, aż do.. ostatniej części. Ostatnie odcinki oglądałam już z niejakim przymusem, bo nie lubię porzucać serii i miałam nadzieję, że wróci coś z klimatu poprzednich części. Niestety nie wróciło, ale mimo to i tak polecam
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    gaijin 27.06.2010 17:58
    Znakomite, ale...
    Seria, która trzyma w napięciu od samego początku, zniewala wspaniałą konstrukcją świata przypominającego nieco Chiny (kto był w Zakazanym Mieście, ten się niekiedy poczuje jak na wirtualnej wycieczce;). Znakomita muzyka, wyraziści bohaterowie to kolejne atuty tej serii.
    Jest jedno małe ale – niedokończone opowieści, mam na myśli przede wszystkim intrygującą historię czarnego Kirina.
    12 królestw to obraz, na którym tylko niektóre fragmenty są skończone. Większość to tylko szkic, który domaga się wypełnienia. Szkoda, że na razie nie zapowiada się na kontynuację.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Dike 14.03.2010 12:11
    Prawie ideał
    Niezwykły świat. Genialny dźwięk (nie tylko ładny i różnorodny, ale świetnie dopasowany do scen, naprawdę 11/10). Piękne krajobrazy i porządna animacja. Do tego rzadko spotykana wiarygodność (Zarówno psychologiczna jak i polityczno­‑społeczna).

    I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie zła kolejność i zawartość części. Jak dla mnie trzeba było zostawić 1 i 3. A reszty albo się pozbyć, albo zrobić oddzielną skończona historię z czarnym kirinem w roli głównej.

    Wygląda jednak na to, że wszystkiego mieć nie można.
    9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yeti 5.02.2010 01:59
    Muzyka zrzuca z krzesła, świat pochłania głębią.
    10/10

    Niedościgniony wzór anime fantasy. Od jego obejrzenia, wszystkie są mierzone jego miarą. Tak jak we wstępie do recenzji – świat niesamowicie spójny.

    Parę postaci było może denerwujących. Nie wszystkie serie (jest kilka historii) podobały mi się po równo. Ale przedstawiony świat wciąga swoją sugestywnością oraz bajkowością.

    Na prawdę warto obejrzeć.
    Odpowiedz
  • odpowiedzi: 0 Fan:P 21.09.2009 23:50:53 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    ja_i_już;] 21.09.2009 12:11
    Świetne anime, początkowo nie sądziłem, że mnie tak wciągnie ale po kilku pierwszych odcinkach już nie mogłem się oderwać i chciałem zobaczyć co będzie dalej, co napsuło mi mój sen:D
    Rozbudowany świat, mimo, że sprawiał na początku kłopoty z zapamiętaniem, naprawdę tworzył fajny klimat.
    Ja dałem 10 co robię naprawdę rzadko ale tylko przy tej serii tyle nocek zarwałem:P
    p.s. fakt, żal jeżeli nie będzie kontunuacji…
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime