x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Generalnie nie ma za bardzo co się rozpisywać o tej konkretnej pozycji – jest przeciętna do bólu, wykorzystuje utarte schematy, dziewczyny nie są specjalnie interesujące i nie ma wiele punktów, za które mógłbym serię pochwalić. Ot co kolejny harem spośród wielu.
Rzeczy, które mnie najbardziej poirytowały:
1. Główny ship kompletnie nie ma sensu, całe zauroczenie wzięło się znikąd i bajka próbuje wcisnąć, że to jedyna, prawidłowa opcja.
2. Desing postaci też nie powala – na pierwszy rzut oka można by pomylić Ui z Tsumugi.
3. Ostatnia scena dała mi taki krindż, że mam zapas chyba na rok.
Na plus tyle, że mamy zamknięty wątek romantyczny.
1. Główny ship kompletnie nie ma sensu, całe zauroczenie wzięło się znikąd i bajka próbuje wcisnąć, że to jedyna, prawidłowa opcja.
Wydaje mi się, że bohater w ostatnim odcinku doszedł do wniosku, że jak żadnej dziewczyny nie wybierze to będzie straszna siara – przynajmniej ja sobie tak to wtedy tłumaczyłem.
Jeśli o mnie chodzi to Hoshizora e Kakaru Hashi jest jedną ze słabszych haremówek jakie obejrzałem, już o wiele bardziej podobała mi się OreShura.
A
Kysz
27.02.2016 16:59 Nie takie to złe jak w recenzji odmalowano xd
Chyba mój gust już uległ całkowitemu spaczeniu, bo ostatnio coś chętnie sięgam po haremówki, często nawet te, które wcześniej odrzuciłam. Ale ta okazała się być właściwie z tych lepszych, więc nie jest źle. ;p
Największym minusem tej serii było kiepskie rozwinięcie wątku romantycznego. Plus jednak za to, że na koniec bohater wybiera jedną z bohaterek (szkoda, że tę najbardziej oczywistą). Niestety szkoda, że właściwie do samego końca nie było widać pomiędzy nimi żadnej chemii – ot, nagle zaczęli się na swój widok rumienić i mieć problemy z przebywaniem ze sobą sam na sam. Natomiast pomijając fakt, że ominęli sceny przedstawiające rozwój uczuć, to samo zakończenie wątku romantycznego wypadło nadzwyczaj dobrze. Wplecenie w to wszystko lokalnego folkloru nadało temu ciekawego kolorytu. Również fajnie, że poświęcili czas na kliknij: ukryte „odtrącanie” innych kandydatek do serca bohatera i to w sposób dość naturalny. Sami bohaterowie to chodzące szablony i po części też dlatego sięgnęłam po tę serię (lubię wiedzieć jakie schematy są akurat „na topie”). Natomiast chyba żadna z bohaterek mnie nie zirytowała. Ui, choć prezentująca schemat typowych ciepłych kluch, nie była nawet aż taka zła – np. spodobało mi się, że nie była jednocześnie niezdarna, a wręcz bardzo wysportowana. Najgorzej jak dla mnie wypadła Koyori, bo nie cierpię wiecznie wrzeszczących lolitek, które o wszystko mają pretensję do głównego bohatera i jeszcze używają przy tym przemocy. Zresztą za to zaminusowała u mnie Ibuki, ale uratowało ją trochę wspieranie przyjaciółki w uczuciach przy jednoczesnym nie rezygnowaniu z własnych (tj. ani nie była podstępna, ani nie wycofała się z walki). W sumie ze wszystkich przedstawionych tu bohaterek to właśnie kliknij: ukryte Ui najbardziej pasowała mi do bohatera, więc ja tam na wybór nie narzekam (i jak zawsze cieszy mnie przede wszystkim to, że jest^^). Natomiast za najlepsze bohaterki z serii uważam Tsumugi, Kasane i Hinę, głównie za to, że nie były zainteresowane głównym bohaterem, co nadało pewnej „świeżości” ich schematom.
Bałam się trochę tego wątku młodszego braciszka, o którym tyle jest w recenzji. Faktycznie, z początku nieznośnie zahaczało to o niebezpieczne rejony i ogólnie zęby mnie bolały jak tylko na tego trapa patrzyłam, więc z ulgą przyjęłam, że potem wcale go aż tak dużo nie było.
Tym, za co seria dostała ode mnie tak wysoką ocenę, był dobrze zrealizowany motyw „okruszkowy”. Bo jako obyczajówka o grupce przyjaciół, Hoshizora e Kakeru Hashi wypada nadzwyczaj przyjemnie. Po pierwsze – jest drugi męski bohater, który nie pełni tylko roli stricte komediowej, a pozostałe dziewczęta dobrze się z nim dogadują. I po drugie właśnie – relacje w grupie były od początku do końca bardzo naturalne, a nie wymuszone obecnością protagonisty. Wspólne wypady w wydaniu tej grupki nie polegały na zalecaniu się do głównego bohatera – zwyczajnie wszyscy chcieli wspólnie spędzić wolny czas i dobrze się razem bawić. Swoją drogą scenki z dorosłymi osobami również zostały fajnie zaprezentowane – zarówno jeśli chodzi o te typowo „rodzinne”, jak i wszelkie inne (np. komentarze dorosłych kobiet na temat tyłka głównego bohatera xd). Bywały tu nieco gorsze momenty, ale ostatecznie uważam, że jest to przyjemna seryjka o grupce przyjaciół w wersji na haremówkę. I właśnie w takiej odsłonie seria ta zasłużyła u mnie aż na 7/10, zwłaszcza, że takich tytułów niestety nie ma aż tak wiele w anime.
A
Asdedix147
18.02.2013 13:53 ...10/10
Jest to jedno z moich pierwszych anime i z samego sentymentu daje mu 10/10.
A
kazue
15.02.2012 21:07
Anime nie widziałam, ale… po co mam oglądać skoro ma się brata – boska recenzja (prawie spadłam z krzesła :))
A
agatka
13.11.2011 20:41
A mi to anime podobało się właśnie ze względu na Ayumi i jego relację z Kazumą :D Inaczej bym w ogólnie nie oglądała, bo fanką haremówek dla facetów nie jestem, zwłaszcza tak -- przyznaję -- nieciekawych. Dziewczyny – nic nowego (a niektóre najchętniej bym odstrzeliła…), fabuła – nieciekawa, mało akcji. Ale Ayumu jest przesłodki! I bardzo lubię kiedy w seriach pojawia się wątek braterskiej miłości (nie bez powodu jedym z moich ulubionych anime jest Persona -trinity soul-). No i co z tego, że od Ayumu wieje shotą? Oczywiście jak panienki noszą majteczki w truskaweczki i zachowują się jak pięciolatki, to jest ok… (Ayumu pewnie i tak jest mnie dziecinny od głównej heroiny ^^;; ) No i oczywiście -- wspólne kąpiele w Japonii są czymś naturalnym, a sceny z onsenów i łaźni bardzo często pojawiają się w anime… z tym, że zazwyczaj kąpią się panienki (i jednocześnie porównują rozmiary piersi). Będę wracać do scen z Ayumu, dostaję od nich próchnicy :D
Chwalić nie ma za co, postaci, muzyka przeciętnie ale w dzisiejszych czasach spodziewałem się o wiele więcej po animacji i grafice, są naprawdę słabe. Ruchy ust i tragicznie wkomponowana grafika komputerowa psuje jakiekolwiek pozytywne wrażenie które tworzy od czasu do czasu to anime. taka wysoka nota wynika po prostu z sumy wszystkich minusów. W tym gatunku są naprawdę o wiele lepsze tytuły ale jak ktoś się odważy obejrzeć do końca [jak ja] doceni że ma moc zapominania, bo szybko o tym tytule zapomnę.
Jak na romansidło, to strasznie mało czasu było poświęcone głównej parze. Niby od początku wiemy z kim skończy nasz protagonista, ale w trakcie rozwoju serii zaczynałem się zastanawiać czy faktycznie. Raziły mnie głupawe gagi, wepchnięte niemalże ma siłę, zwłaszcza w odcinku z wyścigiem. Nie lubię haremówek ale z braku laku leprze taki romans niż żaden.
TRudno się silić na jakiś odkrywczy komentarz do tej serii. Tak jak wiele osób już to stwierdziło od pierwszego odcinka było wiadomo kogo wybierze główny bohater. Twórcy niespecjalnie silili się by nas czymś zaskoczyć i to mnie najbardziej zawiodło w tym anime. Nie przypadła mi również do gustu wybranka głównego bohatera kliknij: ukryte uważam że fragmenty poświęcone Ibuki jak i sama postać tej bohaterki były najciekawsze ale każdy ma inne gusta.
Podumowując to anime jest strasznie przewidywalne i schematyczne, jest wiele lepszych seri tego gatunku więc niewiele nie stracimi pomijając akurat tę.
Było wiadomo już w pierwszym odcinku z kim będzie. kliknij: ukryte Miał do wyboru trzy dziewczyny: Madokę, hinatę i Ui, ale już wszystko było wiadomo, że będzie z Ui. Ostatni odcinek bardzo mi sie spodobal :3 Plus dla tego anime: główny bohater wybiera jedna dziewczynę co brakuje niektórym haremówkom :/
Od pierwsze odc. było już wiadomo wszystko. kliknij: ukryte ale później był moment i myślało się ze nas trochę anime zaskoczy ale jednak nie, wszystko do przewidzenia. zawiodłem się ogólnie rzecz biorąc.
A
PiteR Tha Don
15.07.2011 20:06
Na wstępie napiszę kilka uwag które psuje oglądanie tego anime.Najgorszą rzecz jaka jest tym anime to animacja jest tragiczna,nieraz to wygląda jak gra,jedna postać mówi a druga postać stoi jak manekin,to mnie wkurzała najbardziej.Fabuła jest jaka jest czyli schemat nic nowego,cienki harem,było tochę gagów śmiesznych,niektóre były żenujące.Kreska nie jest najgorsza,ale też nie jest jakaś super.Na koniec główny bohater wyznaje miłość – ile razy to już robione xD
Ocena 3+/10
A
Misiołek
15.07.2011 15:43 Haremówka inaczej.
Jak na shoujo odstaje od reszty haremówek. Zresztą żekłbym ze to raczej josei. Raczej nie przeznaczona dla nastolatków, chyba że dla tych wrażliwszych i dojrzalszych.
Możecie się ze mna nie zgadzac ale charaktery postaci były zarysowane bardzo dobrze. Nie wszystkie nastolatki na świecie to playboye i primadonny. Denerwuje mnie ta tendencja kiedy postacie w anime zachowuja się jak bohaterowie brazylijskich telenoweli czy tez „Beverly Hills 90210”. Tutej mniej jest „ochów” i „achów” i strzelistych wyznań i dramtów miłosnych a wiecej przyjazni i subtelności. W „Hoshizora e Kakaru Hashi” jest element którego w innych anime brakuje- dojrzewanie uczuciowe. Może Ui jest nieco zbyt „cielęca”, Kazuma – nieco zbyt idealny , ale dobre jest to że chłopak raz określiwszy swoje uczucia jest wierny, a przy tym odmawiając innym dziewczętom potrafi nie stracic ich przyjazni. Postać Ayumu służy podkreśleniu dobrych stron Kazumy – opiekuńczości i odpowiedzialności. Młodszy brat staje się takze katalizatorem dla Ui – dziewczyna wreszcie uporzadkowuje swoje uczucia wobec brata, zauważa że to co czuje do Kazumu to nie sa jednak uczucia braterskie – słowem dziewczyna dorasta.
Co do fanserwisu, nie jest nachalny co uznaję za pozytw. Uważam ze przesadzacie na temat fanserwisu shota. Troszkę przeraża mnie ze recenzenci wszedzie tropią yaoi tudzież pedofilię i inne takie dewiacje. Nie wiem czy pamiętacie' ale nawet Hayo Miyazaki umieścił w „Tottoro” scenę kompieli ojca z córkami. W japoni nagość jest symbolem czystości, w naszej kulturze to poprostu golizna i chyba dlatego często troszkę inaczej odbieramy intencje reżysera. Przebranie młodszego brata w strój chearliderki odbieram jako perskie oko twórców, czy też spusciznę po grze na której podstawie stworzono anime. Date sim żądzi sie ciut innymi prawami.
Co do wad. Przy przyzwoitych tłach i całkiem przyjemnych dla oka krajobrazach słabo zanimowane postacie. Razi mnie zwłaszcza nieprporcjonalność postaci damskich, przerysowanie biustów , nogi jak u patyczaków.
W mojej,czysto subiektywnej ocenie 8/10. I obiema łapami podpisuę sie pod wypowiedzią Vianci. W tym animku naprawdę „cos jest”.
kliknij: ukryte Jak na shoujo odstaje od reszty haremówek. Zresztą żekłbym ze to raczej josei. Raczej nie przeznaczona dla nastolatków, chyba że dla tych wrażliwszych i dojrzalszych. Shoujo? A nie shounen, albo bardziej seinen? Na pewno nie josei- od tych anime wymaga się inteligentniejszych tematów, na pewno nie haremówki…
Misiołkowi dziękuję i również zgadzam się z jego obserwacjami ;) a co do twojej wypowiedzi Kysz to muszę zaznaczyć, że ciężko zazwyczaj jest nakreślić ostrą linią granicę między shoujo a josei, nie gra tu roli wiek, ale bardziej dojrzałość uczuciowa, która w tym anime akurat stoi na dobrym poziomie (a nie na takim jak w innych – opisane w poprzednim komentarzu pod 'ukryte'). Kiedy wielu kobietom może się to spodobać i tego typu kreacja emocjonalna je przyciągnie, tak wiele młodych dziewczyn noże się zrazić i stwierdzić, że jest to (w ekstremalnych już przypadkach) dziwne. Określenie tej granicy gustów, tez, czy też odczuć jest wyjątkowo trudne. Jak dla mnie jest to coś na pograniczu shounen i seinen oraz shoujo i josei – czyli krótko mówiąc zależy to od gustu i dojrzałości emocjonalnej widza :)
Nadal nie rozumiem, gdzie w tym tytule byłoby miejsce na shoujo, albo josei. Jakby nie było to ciągle jest zwykła haremówka, a to, że niektóre panienki decydują się wyznawać swoje uczucia, tego nie zmienia. Tak czy tak, dostajemy wianuszek „kawaii” dziewuszek, które otaczają głównego bohatera i fabuła obraca się tylko wokół kwestii, którą on wybierze (oczywiście kwestia ta jest i tak zbyt oczywista do odgadnięcia). A wyróżnik ecchi już od razu wskazuje, że nie jest to shoujo i być nie może (no bo z jakiej racji anime, w którym występuje tylko jeden bohater i stadko głupiutkich panienek w nim zakochanych może być przeznaczone dla młodych dziewczyn?). A co do josei ten tytuł nawet bardziej tu nie pasuje. Przede wszystkim w josei nie ma praktycznie żadnego podtekstu erotycznego, jest skierowana do nieco starszych kobiet występują w nim starsi bohaterowie, a nie jakieś uczennice, a fabuła obraca się wokół poważniejszych kwestii. Jeśli chciałbyś to przyrównać do takich tytułów josei, jak Honey and Clover, Kuragehime, czy chociażby ta nieszczęsna Nana, to doprawdy pytam się- jak? Tu naprawdę nie ma nic do gadania w tej kwestii- to nie jest ani anime shoujo, ani josei i tyle!
Dlatego piszę, że ciężko tutaj akurat wyznaczyć tę granicę (chociaż w poprzednim komentarzu trochę źle to wyraziłem). A co do josei, sam fakt wieku bohaterów raczej tu nie odgrywa znaczenia prawda? Tak, rzeczywiście fabuła powinna obracać się wokół poważniejszych kwestii, ale jak już mówiłem mamy tu swoistą mieszankę. Po przeanalizowaniu tytułów, które podałeś (recenzje) i sprawdzeniu innych, rzeczywiście można powiedzieć, że co do samego josei masz rację i przyznaję się do błędu. Ale jeśli chodzi o to anime to dalej twierdzę, że będzie to nie tylko shoujo ale i shounen, a starsi widzowie (josei i seinen) też mogą znaleźć tu coś dla siebie (oczywiście można to napisać o każdym anime ale w tym przypadku jest to widoczne i w kwestii romansu jak i w kwestii komedii).
I znowu, wszystko zależy od gustu, gdybyśmy mówili, że coś jest jw. typową haremówką dla nastoletnich chłopaków to wyszło by na to, że nie mogą tego oglądać inne osoby. Jestem jeszcze młody (zwłaszcza w porównaniu do Grisznaka!) i dzięki temu mogę powiedzieć jedno – mało który nastoletni chłopak oglądał by tego typu anime, bądźmy szczerzy, dzisiaj większość shounen (oczywiście cały czas mówimy o Polsce) ogląda(łoby) rzeczy typu Naruto czy Nurarihyon no Mago, a jeśli chodzi o ecchi to już raczej 11eyes, Akikan czy Asu no Yoichi. Anime w którym tematem przewodnim jest romans bez elementów wyżej wymienionych produkcji ciągle będą milej widziane przez żeńską część publiczności. Takie są moje obserwacje.
Wybacz, że to powiem, ale Twoje obserwacje są błędne, gdyż romanse w shoujo a tym bardziej w josei'ach wyglądają zupełnie inaczej.
Hoshizora jest natomiast ekranizacją eroge czyli japońskiej gry erotycznej kierowanej dla pełnoletnich osób płci męskiej. Możemy więc tutaj mówić ewentualnie o seinen'ie (jak w przypadku sporej części produkcji moe).
No i na przyszłość radzę nie kwalifikować produkcji poprzez pryzmat Polski, gdyż tworzone są one dla ludzi z Area 11 a to, że do nas trafiają, to w dużej mierze zasługa internetu (tak, gdybyśmy się chcieli zdać na wydawców, to o większości serii nigdy byśmy nie słyszeli :P).
Prosiłbym, abyś nie oceniał targetu anime odnosząc go do polskich fanów. Równie dobrze można oceniać target produkcji z Bollywood na podstawie oglądających je Eskimosów. Anime są robione dla Japończyków i pod ich, nie zaś nasze, gusta. W Japonii głównym targetem produkcji ecchi są właśnie faceci w wieku 16‑20 lat. Gdyby chcieć oceniać pod kątem widowni polskiej, mogłoby się okazać, że grubo ponad połowę widzów produkcji shonen w rodzaju Naruto czy Bleach stanowią kobiety (które w naszym fandomie mają większość).
Rzeczywiście, zebrawszy to wszystko teraz i po przeanalizowaniu muszę stwierdzić, że macie rację i choć moja opinia na temat wykonania samego anime się nie zmieni to do reszty mnie przekonaliście. Cthulhoo, Area 11 to nawiązanie do Code Geass? :P
Nudne, mdłe, schematyczne, brzydkie, bzdurne. Nie tykać kijem od szczotki, bo ładnie wygląda tylko na screenach. Na szczęście ocena czytelników trzyma poziom i oszczędzi niektórym rozczarowania.
Samo anime jest dobre, widziałem sporo adaptacji eroge (zwłaszcza tego typu) i muszę powiedzieć, że ta stoi na przyzwoitym poziomie. Rzeczywiście jest to wierna schematom haremówka, ale przynajmniej nie powiela w nieskończoność jednego gagu, czy też nie posiada kompletnie niepotrzebnych postaci. kliknij: ukryte Dobrym punktem serii jest również to, że zakochane w bohaterze dziewczyny zdobyły się na ten krok i mu to wyznałay, a nie (jak w wielu tego typu produkcjach) kwitowały swojej bezczynności słowami typu „nie zasługuję na niego”. Plusem jest również młodszy brat, którego rola nie ograniczyła się do latania w kółko i powtarzania „Onii‑chan” czego się obawiałem. Jak dla mnie seria świetna na deszczowe popołudnie, może nie idealna ale na pewno trochę wyróżniająca się wśród tego typu produkcji :)
Jej, od początku przeczuwałem jak to się skończy, więc się nie zawiodłem. Oczywiście, uważam za najlepszy fragment tak jak większość – kliknij: ukryte poświęconą Ibuki, również tą we wczesniejszych epach. Zakończenie paskudne, lecz cóż zrobić? Utrzymuje jednak 7, niech stracę.
P.S W momencie gdy pokazywali postaci z profilu… jej, twarz składała się z 4 kresek.
Już nigdy nie będę narzekał, jak kolejna tsundere wygra w haremie, naprawdę. Wolę już trzymanie się schematów niż upośledzone romanse z niedorozwiniętymi dziewczynkami. A kliknij: ukryte randka Ibuki z głównym bohaterem była chyba najlepszym odcinkiem tej serii.
Mogę w tym miejscu pisać, jaka ta seria była sprawa, ale wystarczy chyba stwierdzenie, że to kolejna denna ekranizacja eroge, która była za dobra do katowania się i za słaba, żeby oglądać ją z przyjemnością.
Ode mnie 3/10. Byłoby o jedno oczko wyżej, ale po zakończniu postanowiłem obniżyć ocenę.
Serii nie polecam nikomu. Są dużo lepsze haremówki i nie warto tracić czasu na ten tytuł.
Ode mnie tylko tyle @Grisznak, piszesz naprawdę ciekawe recenzje z „jajem” oby tak dalej ! Dzięki.
A
Altramertes
28.06.2011 09:53 Nie jest tragedią, ale
Anime wybitnie sztampowe w każdym calu, więc daruje sobie komentowanie konkretów. Jedyne co warte jest nadmienienia to dwie kwestie. kliknij: ukryte W odcinku jedenastym zostałem niezwykle pozytywnie zaskoczony, kiedy Ibuki przejęła inicjatywę i sama zaproponowała bohaterowi „chodzenie”. Był to najlepszy moment w całej serii, udowadniający, że tsundere to nie tylko irytująca i wrzeszcząca dziewczyna z ADHD, ale także, właśnie dzięki silnemu charakterowi, osoba potrafiąca wyjść z inicjatywą i wziąć sprawy we własne ręce, nie czekając aż ich książę łaskawie podejmie decyzję. Słowem, za cały odcinek 11 wielkie brawa. Ostatni odcinek natomiast to już kompletna klapa, która dla mnie spowodowała, że ocena poszybowała w dół z prędkością spadającego meteorytu. Wybranką bohatera zostało 5‑letnie dziecko z wyraźnym upośledzeniem psychicznym, a osadzone w ciele 16‑latki. Nie dość, że było to irytujące jak ciężka *******, to jeszcze musiałem się męczyć z tym plugastwem przez 24 minuty! Skandal! Jedyne co mam na pocieszenie, to fakt, że obserwując komentarze innych oglądających do tego konkretnego odcinka, moje odczucia nie były odosobnione. Podsumowując, seria bardzo średnia, męcząca, z jednym świetnym odcinkiem i jednym tragicznym. „Mocne” 4
P.S. Shota fanserwis był powodem, dla którego do tej pory sądzę, że oglądałem zakamuflowanego yaoi'ca…
Grisznak
28.06.2011 10:57 Re: Nie jest tragedią, ale
Altramertes napisał(a):
P.S. Shota fanserwis był powodem, dla którego do tej pory sądzę, że oglądałem zakamuflowanego yaoi'ca…
Widać japońskim otaku przestają już wystarczać takie „odmienności kulturowe” jak pedofilia czy kazirodztwo, więc by sie utrzymać na rynku, twórcy sięgają dalej. Strach pomyśleć, co za kilka lat będzie uznawane za „kontrowersyjną odmienność”. Nekrofilia? Kanibalizm? Serio, pan gubernator Ishihara może mieć więcej racji niż sądzimy.
MaDeR
31.10.2011 19:38 Re: Nie jest tragedią, ale
Ja bym się bardziej martwił tym, co będzie za 100 lat. Have a nice cultural shock. Najgorsze, ze świat dalej będzie istniał, a ludzkość się rozwijała. Zawsze można liczyć na 2012, he, he.
„pan gubernator Ishihara może mieć więcej racji niż sądzimy” Nigdy mi nie będzie po drodze z tego typu światopoglądem, jaki sobą reprezentuje ten… pan.
Kochani, nie twórzcie już teorii spiskowych… Dlaczego jest kawaii brat? A po co zwykle są ładni chłopcy? Dla damskiej publiczności. Ot, haremówki zwykle oglądamy my – faceci, dlatego też wieniec jest przedewszystkim dziewcząt co nie zmienia faktu, że dla płci pięknej też coś musi być przyjemnego – ot chłopczyk.
Co do samego anime – rzeczywiście, sztampa. Jest kolorowo, przyjemnie, słodko (...) kolorowo… czyli wszystko to co się spodziewałem. Jak ktoś lubi takie haremówki to najprawdopodobniej się nie zawiedzie – 7+
Harem rośnie… Z openingu wynika, że może osiągnąć rozmiary małej armii, choć z drugiej strony, wiadomo w zasadzie, w kogo będzie celowała fabuła. Gra, na bazie której to nakręcono, ma na vndb.org wyznacznik „idiot friend”. Ja bym dodał „idiot heroine”, bo Ui nie tylko ma nader irytująco piszczy i szczebiocze, to jeszcze zachowuje się jak 5‑7 letnie dziecko.
Ciekawostką i to niebezpieczną wydaje się brat. Początkowo wszystko wskazywało na to, że będzie po prostu humorystycznym dodatkiem (i oby tak było!), ale jego obecność w opie wśród haremetek i fakt, że mamy „gołe” sceny z jego udziałem straszą najgorszym. Inna sprawa, że w vndb przy „Hoshizorze…” nie ma „yaoi” na liście, więc oby to jednak było jedynie szczerze zębów i miganie okiem do fanek shotaconów.
Haremówkowy design postaci, Haremówkowa muzyka, powrót do miasta gdzie się kiedyś było, 264896 dziewczyn wokół głównego bohatera,pocałunek, niepełne wspomnienia z pobytu w tym miejscu wcześniej,przyjaciółka z dzieciństwa, typowe dla haremówki charaktery dziewczyn (nawet po OP można się domyślić jakie maja charaktery) i BRAT ?!?!?!
No właśnie ten brat po co na co komu on potrzebny nie wiem, na dodatek irytuje swoim Onii – chan i przychodzi spać z poduszką. Rozumiem ten zabieg w Yosuga no Sora bo tam to się działo, chyba że tu też tylko że brat z brat (tfu tfu) :-? .
A więc do haremówkowej haremówki trzeba dodać niezły humor i głównego bohatera który sprawia dobre pierwsze wrażenie.
A no i już po pierwszym odcinku można się domyślić która kobite wybierze główny bohater, no chyba że zginie lub bardzo kocha brata (tfu tfu)
Mi się podoba, dla fanów gatunku romans/harem/komedia polecam ;-)
Wygląda na dość sympatyczną, ale absolutnie kanoniczną i sztampowo wręcz wierną schematom gatunku haremówkę. Co cieszy – skromna ilość ecchi, a także momentami nawet śmieszne, choć nie wysokich przecież lotów, żarty („oba‑sama?” „Pink?”).
Rzeczy, które mnie najbardziej poirytowały:
1. Główny ship kompletnie nie ma sensu, całe zauroczenie wzięło się znikąd i bajka próbuje wcisnąć, że to jedyna, prawidłowa opcja.
2. Desing postaci też nie powala – na pierwszy rzut oka można by pomylić Ui z Tsumugi.
3. Ostatnia scena dała mi taki krindż, że mam zapas chyba na rok.
Na plus tyle, że mamy zamknięty wątek romantyczny.
4/10.
Jeśli o mnie chodzi to Hoshizora e Kakaru Hashi jest jedną ze słabszych haremówek jakie obejrzałem, już o wiele bardziej podobała mi się OreShura.
Nie takie to złe jak w recenzji odmalowano xd
Największym minusem tej serii było kiepskie rozwinięcie wątku romantycznego. Plus jednak za to, że na koniec bohater wybiera jedną z bohaterek (szkoda, że tę najbardziej oczywistą). Niestety szkoda, że właściwie do samego końca nie było widać pomiędzy nimi żadnej chemii – ot, nagle zaczęli się na swój widok rumienić i mieć problemy z przebywaniem ze sobą sam na sam. Natomiast pomijając fakt, że ominęli sceny przedstawiające rozwój uczuć, to samo zakończenie wątku romantycznego wypadło nadzwyczaj dobrze. Wplecenie w to wszystko lokalnego folkloru nadało temu ciekawego kolorytu. Również fajnie, że poświęcili czas na kliknij: ukryte „odtrącanie” innych kandydatek do serca bohatera i to w sposób dość naturalny.
Sami bohaterowie to chodzące szablony i po części też dlatego sięgnęłam po tę serię (lubię wiedzieć jakie schematy są akurat „na topie”). Natomiast chyba żadna z bohaterek mnie nie zirytowała. Ui, choć prezentująca schemat typowych ciepłych kluch, nie była nawet aż taka zła – np. spodobało mi się, że nie była jednocześnie niezdarna, a wręcz bardzo wysportowana. Najgorzej jak dla mnie wypadła Koyori, bo nie cierpię wiecznie wrzeszczących lolitek, które o wszystko mają pretensję do głównego bohatera i jeszcze używają przy tym przemocy. Zresztą za to zaminusowała u mnie Ibuki, ale uratowało ją trochę wspieranie przyjaciółki w uczuciach przy jednoczesnym nie rezygnowaniu z własnych (tj. ani nie była podstępna, ani nie wycofała się z walki). W sumie ze wszystkich przedstawionych tu bohaterek to właśnie kliknij: ukryte Ui najbardziej pasowała mi do bohatera, więc ja tam na wybór nie narzekam (i jak zawsze cieszy mnie przede wszystkim to, że jest^^). Natomiast za najlepsze bohaterki z serii uważam Tsumugi, Kasane i Hinę, głównie za to, że nie były zainteresowane głównym bohaterem, co nadało pewnej „świeżości” ich schematom.
Bałam się trochę tego wątku młodszego braciszka, o którym tyle jest w recenzji. Faktycznie, z początku nieznośnie zahaczało to o niebezpieczne rejony i ogólnie zęby mnie bolały jak tylko na tego trapa patrzyłam, więc z ulgą przyjęłam, że potem wcale go aż tak dużo nie było.
Tym, za co seria dostała ode mnie tak wysoką ocenę, był dobrze zrealizowany motyw „okruszkowy”. Bo jako obyczajówka o grupce przyjaciół, Hoshizora e Kakeru Hashi wypada nadzwyczaj przyjemnie. Po pierwsze – jest drugi męski bohater, który nie pełni tylko roli stricte komediowej, a pozostałe dziewczęta dobrze się z nim dogadują. I po drugie właśnie – relacje w grupie były od początku do końca bardzo naturalne, a nie wymuszone obecnością protagonisty. Wspólne wypady w wydaniu tej grupki nie polegały na zalecaniu się do głównego bohatera – zwyczajnie wszyscy chcieli wspólnie spędzić wolny czas i dobrze się razem bawić. Swoją drogą scenki z dorosłymi osobami również zostały fajnie zaprezentowane – zarówno jeśli chodzi o te typowo „rodzinne”, jak i wszelkie inne (np. komentarze dorosłych kobiet na temat tyłka głównego bohatera xd). Bywały tu nieco gorsze momenty, ale ostatecznie uważam, że jest to przyjemna seryjka o grupce przyjaciół w wersji na haremówkę. I właśnie w takiej odsłonie seria ta zasłużyła u mnie aż na 7/10, zwłaszcza, że takich tytułów niestety nie ma aż tak wiele w anime.
...10/10
4/10
5/10
Podumowując to anime jest strasznie przewidywalne i schematyczne, jest wiele lepszych seri tego gatunku więc niewiele nie stracimi pomijając akurat tę.
Haremówka
Ocena 3+/10
Haremówka inaczej.
Możecie się ze mna nie zgadzac ale charaktery postaci były zarysowane bardzo dobrze. Nie wszystkie nastolatki na świecie to playboye i primadonny. Denerwuje mnie ta tendencja kiedy postacie w anime zachowuja się jak bohaterowie brazylijskich telenoweli czy tez „Beverly Hills 90210”. Tutej mniej jest „ochów” i „achów” i strzelistych wyznań i dramtów miłosnych a wiecej przyjazni i subtelności. W „Hoshizora e Kakaru Hashi” jest element którego w innych anime brakuje- dojrzewanie uczuciowe. Może Ui jest nieco zbyt „cielęca”, Kazuma – nieco zbyt idealny , ale dobre jest to że chłopak raz określiwszy swoje uczucia jest wierny, a przy tym odmawiając innym dziewczętom potrafi nie stracic ich przyjazni. Postać Ayumu służy podkreśleniu dobrych stron Kazumy – opiekuńczości i odpowiedzialności. Młodszy brat staje się takze katalizatorem dla Ui – dziewczyna wreszcie uporzadkowuje swoje uczucia wobec brata, zauważa że to co czuje do Kazumu to nie sa jednak uczucia braterskie – słowem dziewczyna dorasta.
Co do fanserwisu, nie jest nachalny co uznaję za pozytw. Uważam ze przesadzacie na temat fanserwisu shota. Troszkę przeraża mnie ze recenzenci wszedzie tropią yaoi tudzież pedofilię i inne takie dewiacje. Nie wiem czy pamiętacie' ale nawet Hayo Miyazaki umieścił w „Tottoro” scenę kompieli ojca z córkami. W japoni nagość jest symbolem czystości, w naszej kulturze to poprostu golizna i chyba dlatego często troszkę inaczej odbieramy intencje reżysera. Przebranie młodszego brata w strój chearliderki odbieram jako perskie oko twórców, czy też spusciznę po grze na której podstawie stworzono anime. Date sim żądzi sie ciut innymi prawami.
Co do wad. Przy przyzwoitych tłach i całkiem przyjemnych dla oka krajobrazach słabo zanimowane postacie. Razi mnie zwłaszcza nieprporcjonalność postaci damskich, przerysowanie biustów , nogi jak u patyczaków.
W mojej,czysto subiektywnej ocenie 8/10. I obiema łapami podpisuę sie pod wypowiedzią Vianci. W tym animku naprawdę „cos jest”.
Re: Haremówka inaczej.
Shoujo? A nie shounen, albo bardziej seinen? Na pewno nie josei- od tych anime wymaga się inteligentniejszych tematów, na pewno nie haremówki…
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Hoshizora jest natomiast ekranizacją eroge czyli japońskiej gry erotycznej kierowanej dla pełnoletnich osób płci męskiej. Możemy więc tutaj mówić ewentualnie o seinen'ie (jak w przypadku sporej części produkcji moe).
No i na przyszłość radzę nie kwalifikować produkcji poprzez pryzmat Polski, gdyż tworzone są one dla ludzi z Area 11 a to, że do nas trafiają, to w dużej mierze zasługa internetu (tak, gdybyśmy się chcieli zdać na wydawców, to o większości serii nigdy byśmy nie słyszeli :P).
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Re: Haremówka inaczej.
Tak
Bzdurne animu
Coś jednak jest
P.S W momencie gdy pokazywali postaci z profilu… jej, twarz składała się z 4 kresek.
ech...
Mogę w tym miejscu pisać, jaka ta seria była sprawa, ale wystarczy chyba stwierdzenie, że to kolejna denna ekranizacja eroge, która była za dobra do katowania się i za słaba, żeby oglądać ją z przyjemnością.
Ode mnie 3/10. Byłoby o jedno oczko wyżej, ale po zakończniu postanowiłem obniżyć ocenę.
Serii nie polecam nikomu. Są dużo lepsze haremówki i nie warto tracić czasu na ten tytuł.
Nie ogladalem jeszcze....
Dzięki.
Nie jest tragedią, ale
Podsumowując, seria bardzo średnia, męcząca, z jednym świetnym odcinkiem i jednym tragicznym. „Mocne” 4
P.S. Shota fanserwis był powodem, dla którego do tej pory sądzę, że oglądałem zakamuflowanego yaoi'ca…
Re: Nie jest tragedią, ale
Widać japońskim otaku przestają już wystarczać takie „odmienności kulturowe” jak pedofilia czy kazirodztwo, więc by sie utrzymać na rynku, twórcy sięgają dalej. Strach pomyśleć, co za kilka lat będzie uznawane za „kontrowersyjną odmienność”. Nekrofilia? Kanibalizm? Serio, pan gubernator Ishihara może mieć więcej racji niż sądzimy.
Re: Nie jest tragedią, ale
„pan gubernator Ishihara może mieć więcej racji niż sądzimy”
Nigdy mi nie będzie po drodze z tego typu światopoglądem, jaki sobą reprezentuje ten… pan.
Co do samego anime – rzeczywiście, sztampa. Jest kolorowo, przyjemnie, słodko (...) kolorowo… czyli wszystko to co się spodziewałem. Jak ktoś lubi takie haremówki to najprawdopodobniej się nie zawiedzie – 7+
Drugi odcinek
Ciekawostką i to niebezpieczną wydaje się brat. Początkowo wszystko wskazywało na to, że będzie po prostu humorystycznym dodatkiem (i oby tak było!), ale jego obecność w opie wśród haremetek i fakt, że mamy „gołe” sceny z jego udziałem straszą najgorszym. Inna sprawa, że w vndb przy „Hoshizorze…” nie ma „yaoi” na liście, więc oby to jednak było jedynie szczerze zębów i miganie okiem do fanek shotaconów.
No właśnie ten brat po co na co komu on potrzebny nie wiem, na dodatek irytuje swoim Onii – chan i przychodzi spać z poduszką. Rozumiem ten zabieg w Yosuga no Sora bo tam to się działo, chyba że tu też tylko że brat z brat (tfu tfu) :-? .
A więc do haremówkowej haremówki trzeba dodać niezły humor i głównego bohatera który sprawia dobre pierwsze wrażenie.
A no i już po pierwszym odcinku można się domyślić która kobite wybierze główny bohater, no chyba że zginie lub bardzo kocha brata (tfu tfu)
Mi się podoba, dla fanów gatunku romans/harem/komedia polecam ;-)
Po pierwszy odcinku...