x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Większość wydarzeń to pretekst, by skonfrontować naszych bohaterów z jakąś cudaczną sytuacją lub wprowadzić nową postać (albo to i to naraz).
To co odróżnia Sket od nich podobnych anime, jest to że dość mocny nacisk położono na relacje między postaciami, co w szczególności widać w drugiej połowie serii. Dzięki temu bajka nie sprawia wrażenia zbioru połączonych ze sobą w luźny sposób gagów, a w miarę ogarniętą historię z zauważalnym progresem.
Dodatkowym atutem jest to, że autorzy lubią raz na jakiś czas zabawić się formą i serwują nam odcinki trochę odbiegająca od „normy”. Czasami jest to inny styl graficzny (dużo dodatkowych świateł i efektów, użycie kredek świecowych(?), farb(?)), czasami mocno dopieszczona animacja, a czasami specyficzna reżyseria. Całkiem fajne.
Warto jeszcze wspomnieć o tragicznych historiach. Historii tragicznych są trzy, mają w sumie 8 odcinków i są porozdzielana między sobą dużą doza odcinków normalnych. Historie te są pozbawione elementów komediowych i, moim zdaniem, zbyt przedramatyzowane, wręcz do śmieszności. Aleeee są niezłym kontrapunktem dla całej reszty. Na szczęście nie jest to pierwszy sezon Gintamy, gdzie takich „tragicznych arców” było sporo.
Jeszcze raz, fajna bajka, ale dość nietypowa i chaotyczna, ma swój klimat.
Nie ma mięska w mięsie.
Arakawa under the bridge miało grupę dziwaków dużo bardziej odjechanych plus ostrą społeczną satyrę.
Hyouka miało myślącego głównego bohatera, nastrój okruszkowy i kilka dosyć ciekawych spraw w klimacie dawnych serii kryminalnych (por. Colombo)
Oregairu to podobny klub, ale aspołeczny bohater, stonowany, i przynajmniej z początku ciekawy ironiczny klimat.
A tu – dla mnie ewidentnie czegoś brakuje. Trochę ta seria jest jak kurczak 5‑ciu smaków , niby wszystko jest ale żadnej myśli przewodniej, ani elementu wychodzącego ponad pozostałe, lub ekskluzywnego bohatera czy tematu.
Dla mnie to brak mięska w mięsie. Humor tak „czysty”, że jak dotąd przez prawie 90 minut nic mi nie zaoferował.
Oczywiście, jeżeli ktoś polubi głównych bohaterów, to co innego. Ale ciągle burząc 4 ścianę twórcy mocno utrudnili kliknij: ukryte (przynajmniej mi) wyobrażenie sobie, że te animowane ludziki to prawdziwe osoby, a nie jakieś ruchome obrazki.
To jakby czytać powieść obyczajową, w której na co trzeciej stronie bedzie tekst „fabuła jest jedynie wytworem wyobraźni autora, a wszelkie postacie i zdarzenia są całkowicie fikcyjne”. Może to być dla kogoś zabawne, a dla mnie odziera tę serię z jakiegokolwiek uroku.
Mimo wszystko można spróbować 2 odcinki. Jak się spodoba – to 70 odcinków to nie jest dużo z postaciami które przypadły do gustu.
Re: Nie ma mięska w mięsie.
Co do mięska… jest go niezmiernie dużo w Sket Dance ale wiesz, że to nie jest czysta komedia? SD ma niesamowicie dobre i czasami tragiczne arci dotykające wielu problemów nastolatków. Od zabawnych problemów jak zespoły, hobby czy najbardziej w historii „ja tam byłem” moment z wielką przygodą o tym jak chęć wypróżnienia się potrafi popsuć dzień :D( nigdy tego nie zapomnę bo kto nie miał takiej jazdy jak Bossun wtedy ) po takie sprawy jak problemy rodzinne, depresję czy odnalezienie swojej drogi czy nawet tożsamości płciowej. SD jest naprawdę niesamowitą mangą ale też jest z tych które pokazują ząbki znacznie później niż 2 pierwsze odcinki. SD moim zdaniem po raz pierwszy pokazuje co potrafi w arcu z koncertem a już całkowicie daje popis w arcu Switcha. Nadal pamiętam jakie to było zaskoczenie co do tej komediowej mangi nagle zmieniającej ton na bardzo poważny( powód dlaczego chłopak nie mówi jest mocny ).
Co do postaci :D osobiście od początku lubiłam całą główną trójkę ale Bossun to już w ogóle, nie dość że nietypowy główny bohater to jego przygody są często strasznie znajome. Ponadto przepiękna była historią z jego rodzinną i jak ważne są więzy emocjonalne ponad tymi z krwi. Dla mnie akurat postaci SD są bardzo realne, czasami przerażająco realne. Natomiast jeśli chodzi o zabijanie 4 ściany jest tego pełno ale umiera za każdym razem gdy wchodzi poważny arc. W końcu autor był asystentem przy Gintamie.
Re: Nie ma mięska w mięsie.
kliknij: ukryte
Bo jakby nie było – to dotychczas prawie jedna trzecia widzów porzuciła to anime w trakcie, a to wysoki odsetek jak na serię komediową.
Do tego jeżeli najpierw czytałaś mangę, to znowu masz bardziej wyraziste spojrzenie na postacie, a to z góry powoduje niejako różowe (czy też bardziej barwne) okulary podczas oglądania serii.
Mogę jeszcze kilka odcinków spróbować, może coś z tego będzie (dla mnie), choć wiesz… Są ludzie, którzy lubią kurczaka w pięciu smakach ;) co nie znaczy, żeby mi on kiedykolwiek smakował xd
Re: Nie ma mięska w mięsie.
Czytałam mangę długo przed wyjściem anime ale nie wiem czy to kolorowe okulary. Plusem znania mangi jest to, że wiem co będzie dalej i czy seria jest warta zachodu z drugiej strony jeśli to słaba adaptacja to doprowadza mnie to do większej reakcji jak było np. z pierwszym Hoshin Engi( Soul Hunter ) gdzie anime miało dobrą opinię a ja trzech odcinków nie wytrzymałam bo zrujnowali pierwowzór w najgorszy… drugi co do najgorszych sposobów( nic nie przebije Violinist of Hameln ). Dlatego to bardziej miecz obosieczny. Tutaj anime głównie jest trochę rozwleczone ale zgodne.
Oczywiście. Chciałam tylko tak wspomnieć o dobrych stronach zwłaszcza, że na początku ich nie widać.
Nie wiem, jak jest w pierwowzorze, ale tu odnoszę wrażenie niespójności. Jakby silono się na komedię używając pseudo gagów, karykaturalnych scen, oraz wyolbrzymionych grymasów, podczas gdy tematyka jest zwyczajnej szkolnej serii.
Być może to tylko mój odbiór, że gdyby podarowano serialowi lekkość i klimatyczność, to fabuła by była bardziej spójna z oprawą.
A tak ani komedia, ani zwyczajna seria szkolna.
Czyli coś jak wieczorowy makijaż noszony w ciągu dnia, w szkole lub w pracy.
Albo przeciwnie, koszulka i dżinsy do teatru La Scala.
Odc 9
Rzadko odstręcza mnie oprawa wizualna lub audialna, gdy polubię postacie, ale tu nie dość, że nikogo nie polubiłam, to jeszcze te projekty postaci w stylu amerykańskich bajek dla dzieci i Ci bez przerwy drący buzię seiyuu… To za dużo dla mnie. Rozumiem, że chcąc stworzyć złudzenie dynamiki próbowali ratować niemrawe (osobowościowo) postacie, ale ile czasu można mieć cierpliwość?
Asta i jego darcie buzi było chociaż częścią aspektu komediowego, a nie sztucznego robienia wrażenia, że to co dzieje się na ekranie nie jest nudne.
Naprawdę dałam szansę serii. Ale serio, ileż można ;)
....
Siedemdziesiąt siedem odcinków czegoś, co powinno mieć maksymalnie dwadzieścia cztery… Podsumowanie na początku :D wystarczy?
Szkolna grupa wsparcia? Ile razy można wałkować ten sam motyw, podany w takiej samej formie? Choć przyznać trzeba, że jest to seria najdłuższa o tej tematyce. Ale nawet najbardziej wtórny pomysł może się okazać hitem, jeśli będzie ciekawie i dobrze wykonany. A „Sket Dance” na wykonaniu poległ.
Scenariusz jest na tyle rozlazły, że epopeję by można stworzyć, tymczasem połowa, jak nie więcej, odcinków jest kompletnie niepotrzebna, nawet nie jest zabawna, nie wnosi nic. Są po prostu straszliwie nudne, do wyrzucenia. Głównym atutem „Sketa” miał być humor i rzeczywiście momentami jest on dobry, ale to tylko nieliczne przebłyski. Wszystko jest zbyt naciągane i płytkie, bardzo przewidywalne i niesamowicie moralizatorskie, co mnie zawsze wkurza, gdy jest to tak nachalne. Misja pomagania wszystkim wokoło jest czymś fajnym, ale ta determinacja, że robi się to za wszelką cenę, chyba nawet życia, to jest przegięcie.
Wzorowanie się na „Gintamie” bardzo widać, ale „Gintama” jest w swojej klasie póki co niepokonana, bo ma absolutnie niepowtarzalny klimat i bohaterów. „Sket” tego nie ma, bo jak poważnie traktować postać, która ciągle chodzi z czerwoną czapką z różkami…? To nie podstawówka! A ta zdolność do superkoncentracji… bez komentarza.
Himeko wypadła dobrze, postaci Switcha nie wykorzystano do końca, a główny bohater to jakaś jedna wielka porażka.
To miało wyjść ironicznie, prześmiewczo, absurdalna komedia w założeniu. Tylko gdzieś się pogubiono i to chyba już w założeniach, bo tu nic nie jest wyśmiewane, nie ma w tym żadnego sensu i polotu. Gagów jest pełno, twarze powykrzywiane, przesadzone efekty – ale to zupełnie nie jest zabawne, prócz kilkunastu dobrych scen na całą serię… Zdecydowanie za mało. Przegadanie może być zaletą, ale tu nie jest.
Zbyt mało treści na tak obszerną ilość odcinków, wybitnie brak pomysłu na wykorzystanie tego czasu, jakby na siłę chciano stworzyć tasiemca ze standardowej serii (pewnie i w tym miało być do Ginci podobne).
4/10.
Sket Dance
Anime...jest dobre
Dla mnie SD to serii, przy której można się po prostu dobrze pośmiać. Są wątki ciekawe,jak i odcinki nudne, (choć tu zależy to tylko od opinii oglądającego).
Najbardziej chyba ze wszystkiego podobały mi się odcinki dotyczące przeszłości bohaterów. Najbardziej Bossuna, ale ciii ^^ nie będę spolerować
Seria ma u mnie mocną 7,5/10
Takie tam
Sam SKET‑danowi wystawiłem 7/10, mimo, że zgadzam się z wieloma wadami wytkniętymi w recenzji. Po prostu zdążyłem się zżyć z i polubić bohaterów serialu, więc nawet oglądanie dla samego oglądania sprawiało mi przyjemność :)
solidny.
Typowe odcinki trzymają poziom dość nierówny. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Zdarzało się, że rzeczywiście dopadała mnie nuda, ale chwilę potem porywał mnie wir szalonego absurdu. Natomiast poważne odcinki trzymają naprawdę przyzwoity poziom – dobrze opowiedziane, shounenowo podkoloryzowane i ckliwe.
Hejcenie tej serii po jej szybkim porzuceniu mija się z celem, bo im dalej tym lepiej i to jest fakt. Wielki foch z przytupem w stronę zżynania z Gintamy jest też kompletnie nie na miejscu. SKET jest bowiem autorstwa Pana imieniem Shinohara Kenta, który był jednym z asystentów Hideki'ego, i stąd też taki a nie inny efekt końcowy.
Swoją drogą anime ewidentnie podkreśla ten związek serwując nam odcinki, w których bohaterowie Gintamy pojawiają się w świecie SD i odwrotnie.
Mocnego kopa anime nie daje, ale na pewno przypadnie do gustu fanom przygód o srebrnowłosym samuraju, entuzjastom shounenów (zwłaszcza tych, przy których widnieje logo Shounen Jump'a) i szalonych komedii.
Osobiście polecam :)
Re: solidny.
dziwne
O konie, jak super
Jednak niestety wszystkie przygody są nieciekawe, a żarciki nieśmieszne (jakoś po 30 odcinku ich brak). Na dodatek ma 77 odcinków. Środek ciężkości w pewnym momencie ze sket przechodzi do samorządu szkolnego, tak jakby twórcy się zorientowali, że ich historyjki są kiepskie. Mimo wszystko da się obejrzeć bez chęci uduszenia nikogo.
Jak dla mnie przeciwieństwo Gintamy, której akcja jest ciekawa i widowiskowa, żarty śmieszne, a w poważne chwile można się wczuć. Sket po prostu oglądałem jak widok z okna pociągu – im szybciej leci, tym lepiej.
3/10.
No weźcie!!
SD jest suuuuuuuuuper!! Chciałbym, żeby zaczęto je drukować po polsku, ale to tylko takie marzenie €d
Re: No weźcie!!
im dalej tym lepiej
Świetne.
10/10
Re: Świetne.
Re: Świetne.
Re: Świetne.
Nic ciekawego
Re: Nic ciekawego
bardzo fajne ! jak dla mnie jedna z lepszych serii.
bardzo podoba mi się Humor ;D, ale wolałbym żeby pojawiła się jakaś dłuższa akcja ;D
yeah :D
Sket Dance ;]
No tak, co do anime, nie czekalam na to anime zbyt długo bo o tym ze manga doczekala sie swojej ekranizacji dowiedzialam się dwa miesiące temu kiedy to ponownie dostalam fiola na punkcie SD. Ogólnie rzecz ujmując podpisuję się pod wypowiedzią osoby pode mną i przykro mi że osoba pod nami skreśla to anime juz po pierwszym odcinku, jeśli pójdzie ono tokiem mangi to naprawde na wiele je stać. Biedny Bossun (w jego bezcennej czapce Poppmana) chyba wpadlby w nieodwracalną depresję i zacząć sie zalamywać nad swoja egzystencją (znowu) gdyby to usłyszał. Tego się obawialam.. że anime zamiast przyczynienia sie do wzrostu popularności i 'przedstawienia' nieuświadomionym tej cudownej mangi będzie błędnie ocenione i szybko porzucone. Bo chyba jako największych fanów anime będzie mialo nas‑miłośników mangi ;/
Powiem szczerze, juz baaardzo dawno zadnego anime nie oglądalam bo po prostu przeżucilam się na mangi, które pochlania się szybciej i z reguły są lepsze od swoich ekranizacji. Tak jak SD które naprawde bardzo sie wyróżnia spośród gag mang i innych shonenów z shounen jumpa…
No nic, dałam tu ocenę 7,5 bo animatorzy stanęli na wysokości zadania (też spodziewałam sie że bedzie to coś o wiele gorszego..), głosy są kapitalne (Himeko jest idealna ;)) Mam nadzieje, ze pójdą z tokiem i chronologią mangi, nie chce by wyłorzyli nam historie Sket Dan za szybko… I zmienili trochę kreskę, Switch jest ciut mniej przystojny, Bossun mniej ciapciowaty a Himeko ładna (no w mandze jest zdecydowanie słodsza ;>). Mam nadzieje ze nie spprą jego ekspresji co jak wiadomo jest jednym z jego głównych znaków rozpoznawczych ;]
No nic, czekam na drugi odcinek i Yabasawę san z Yietim (choć chyba mignął mi się w zapowidzi niby‑samuraj ;o)
Sket Dance
Co mogę powiedzieć o ekranizacji… przeszła moje oczekiwania. Nigdy nie sądziłam, że ten niszowy tytuł Jumpa dostanie tak porządnie zrobioną animację i kolorystykę, nie wspominając tutaj o seiyuu czy muzyce. Bardziej myślałam, że będzie to dużo mniejszy kaliber a po obejrzeniu ekranizacji Beelzebuba nie miałam większych nadziei.( Ale w końcu to był Pierrot >.> ) Do tego kreska mangaki ładnie zaprezentowała się w anime. Jak na razie fabularnie wszystko trzyma się oryginału, choć sama ciekawa jestem czy pójdą chronologicznie czy szybciej przejdą do bardziej „poważnych” momentów. No i czy będzie jeden odcinek – jeden rozdział przy historyjkach między większymi wątkami. Cóż jak na razie jestem w pełni zadowolona^^
Ech, tak na marginesie moim skromnym zdaniem mój poprzednik w komentarzach sam nie wie jak się bardzo myli mówiąc o nijakości xD Ale to już sprawa gustu.
Miernota
To anime jest totalnie NIJAKIE. A przede wszystkim – nudne. Design postaci… no po prostu głupi, ok, nie wszystkich, ale szef SKET wygląda jak idiota w tym kondomie na głowie. No i jego „myślenie”, aż mi się przypomniał Kubuś Puchatek i kamień do myślenia…
Historia w odcinku zupełnie nie interesująca. Kreska… poza głównymi bohaterami reszta jest narysowana na odwal się, a animacja jest tak małoklatkowa, że aż gołym okiem widać ten brak płynności.
3/10 i to moja ocena ostateczna.
Re: Miernota
Re: Miernota
Re: Miernota