Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,25

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 190
Średnia: 7,88
σ=1,38

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Daerian)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Carnival Phantasm

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×15 min
Tytuły alternatywne:
  • カーニバル・ファンタズム
Gatunki: Komedia
Widownia: Seinen; Pierwowzór: Gra (bishoujo), Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Type­‑Moon goes Type­‑Moé, czyli wyśmienita autoparodia najbardziej znanych gier twórców Fate/stay night.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: RealVincent

Recenzja / Opis

Minęło dziesięć lat od chwili, kiedy świat usłyszał o Type­‑Moon, startującym jako grupa znajomych tworzących doujinową grę Tsukihime. Przez ten czas firma wypuściła siedem gier (na ten rok zapowiedziano nową), do tego doliczyć trzeba powieści, mangi i anime. Marka stała się rozpoznawalna na całym świecie, w dużej mierze dzięki fanom tworzącym pokaźne ilości doujinów, fanartów i innych tego rodzaju dóbr. I to właśnie z myślą o takich fanach powstało Carnival Phantasm.

Próżno tu szukać jakiejś spójnej historii (stąd też brak oceny za fabułę) – obserwujemy bowiem radosną parodię najpopularniejszych tytułów Type­‑Moon. Na pierwszy ogień idą Fate/stay night i Tsukihime, ale da się także zauważyć bohaterów Melty Blood oraz Fate/hollow ataraxia. Ten ostatni tytuł wyznacza niejako granicę czasową. Ograniczono się także wyłącznie do bohaterów z Nasuverse, czyli metauniwersum Type­‑Moon, rezygnując z dramatis personae niepowiązanej z tym światem 428 (przeniesionej na ekrany telewizyjne jako Canaan). Na starcie zaznaczę, że jest tu także sporo spoilerów, więc jeśli ktoś nie obcował do tej pory z wymienionymi wyżej tytułami, a planuje to zrobić, powinien przełożyć oglądanie Carnival Phantasm na później.

Wojna o Graala jako typowo japoński purnonsensowy teleturniej? A może jako wyścig na wszystkim, co może jeździć? Mecz siatkówki między bohaterkami Tsukihime, gdzie stawką jest randka z Shikim? Próby zaaklimatyzowania się Arcueid w szkole? Rider usiłująca uzdrowić relacje między Shinjim a Sakurą (w konwencji telenoweli)? Saber dorabiająca jako kelnerka? Jeśli fanom przyszedł do głowy jakiś absurdalny pomysł na wykorzystanie bohaterów gier Type­‑Moon, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że tu go znajdziecie. Widać, że twórcy anime wnikliwie prześledzili memy w fandomie graczy, pakując ich tu słuszną ilość. Ktoś może pomyśleć, że powstała produkcja tak hermetyczna, że aż niestrawna. Po części to prawda, ale na szczęście tylko po części.

Faktem jest, że aby bawić się dobrze podczas oglądania Carnival Phantasm, znajomość gier Type­‑Moon jest wymagana. Absolutne minimum to Tsukihime i Fate/stay night, a każdy kolejny tytuł zwiększa procent frajdy, jaką daje obcowanie z tym anime. Ktoś przytomnie doda, że przecież obydwie wzmiankowane produkcje miały swoje wersje animowane. To prawda, ale w przypadku Tsukihime najlepiej uznać, że taka wersja nigdy nie powstała, zaś jeśli chodzi o Fate/stay night, to anime od biedy rekompensuje brak znajomości gry, ale mocno od biedy. Ani Melty Blood ani Fate/hollow ataraxia nie mają obecnie ekranizacji.

Gdy jednak spełnimy ten warunek, Carnival Phantasm jawi się jako doskonała komedia, pełna powalających na ziemię gagów. Nie jest to typ humoru aż tak hermetycznego, jaki znamy choćby z produkcji studia SHAFT, tu bowiem największy nacisk położono na parodię. Twórcy znakomicie żonglują klimatami, tworząc np. świetnie zrealizowaną, dramatyczną scenę, by nagle zamknąć ją tak, że widz tarza się po podłodze ze śmiechu. Czasami sięgają nawet po zachodnie motywy, gdzie kpina z ciągłego umierania Lancera zostaje podsumowana słowami Archera: „They killed Lancer!” i Rin: „You bastards!”, jak żywo kojarzącymi się z klasycznym tekstem z Miasteczka South Park. Śmierci Lancera, będącej jednym z lejtmotywów tego anime, poświęcono zresztą cały odcinek, zatytułowany Final Dead Lancer, twórczo rozwijając hasło „Being Lancer is suffering”.

Owszem, znajdziemy tu pokaźną ilość żartów tak głęboko zakorzenionych w fandomie, że chyba tylko najwięksi fani Type­‑Moon je wyłapią (jak choćby tytuł odcinka Brainwash Detective Hisui, nawiązujący do literówki w tytule jednego ze złych zakończeń Tsukihime). Podobnie jest z przemianą Saber w Dark Saber. Warto zwracać uwagę na tła i ich szczególiki – tam także roi się od mrugnięć okiem pod adresem fanów, czasami zahaczających wręcz o lokowanie produktu (w jednym z odcinków bohaterka czyta… oficjalny magazyn Type­‑Moon). Całość serii spinają zaś wydarzenia rozgrywające się w knajpce prowadzonej przez trzy neko­‑Arcueidy (kocia wersja Arcueid, która w Tsukihime informuje gracza, w jaki sposób unikać złych zakończeń) i Neko Arc Chaos (kocia wersja Nero z ww. gry). W finale pojawia się zaś często Tiger Dojo, znane z Fate/stay night.

Graficznie Carnival Phantasm zaskakuje wysoką jakością animacji – można było się bowiem spodziewać, że taka niszówka, robiona dla fanów, będzie produkcją niskobudżetową. Tymczasem dostaliśmy coś, co cieszy oczy starannością i dopracowaniem. Na osobną uwagę zasługuje opening – idealnie pasujący do serii, choć niejedna osoba przeżyje zapewne szok, gdy zetknie się z nim po raz pierwszy, widząc radośnie pląsające, uśmiechnięte postaci z cokolwiek krwawych i brutalnych gier. Pogodny, optymistyczny tekst idealnie podkreśla nastrój Carnival Phantasm – ma być wesoło, szalenie i radośnie. I tylko biedny Lancer ciągle ginie…

To znakomita seria, a jej jedyną słabością jest to, że już się skończyła. Dwanaście odcinków to po prostu za mało, tym bardziej że nie znajdziemy tu postaci z Fate/Zero, Fate/Apocrypha czy Mahoyo – Witch of the Holy Night. Ostatnia scena dwunastego odcinka daje tu pewne nadzieje i oby nie okazały się one płonne. Pozostaje liczyć, że na kolejną odsłonę tego karnawałowego szaleństwa nie trzeba będzie czekać kolejnych dziesięć lat. Ale nawet jeśli, to jestem pewien, że będzie na co czekać.

Grisznak, 20 marca 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Lerche
Autor: Eri Takenashi, Type-Moon
Projekt: Kazuaki Morita, Tomohito Hirose
Reżyser: Seiji Kishi
Scenariusz: Makoto Uezu
Muzyka: Yasuharu Takanashi