
Komentarze
Shakugan no Shana III (Final)
- komentarz : kamil1 : 21.01.2017 00:48:43
- Droga przez mękę. : Ciku : 27.06.2014 11:56:14
- komentarz : Farathriel : 30.04.2014 20:31:21
- komentarz : Borys : 24.01.2014 21:47:34
- Najlepsza seria Shany : Obiektywny : 26.09.2013 23:29:36
- komentarz : Tassadar : 19.07.2013 13:17:32
- Shakugan no Shana III (Final) : Nari : 29.06.2013 22:37:37
- komentarz : Tren : 9.02.2013 00:49:01
- komentarz : TakiTam : 9.02.2013 00:08:29
- komentarz : Tren : 8.02.2013 20:52:08
Droga przez mękę.
kliknij: ukryte Shakugan no Shana jako cała seria jest po prostu bardzo słaba.
O ile pierwsza odsłona jest co najwyżej przeciętna, tak Shana S to porażka na całej linii, a Shana Final tylko wbija gwóźdź do trumny.
Zacznę od tego że pomysł na mange/animu jest nawet dobry, ale jego zrealizowanie to książkowy przykład zmarnowanego pomysłu.
Coś, co mogło być niezłą serią przygodową, stało się crapem, i to strasznym crapem.
A po wstępie lecim z tym koksem ;) Czyli dlaczego taka ocena.
Fabuła.
Tak jak wspomniałem, pomysł nie jest zły, ale jego zrealizowanie to „kop w jajca” od każdej osoby, która przy tym pracowała. Jest nudno, brakuje czegokolwiek, co sprawiało by człowiek chciał włączyć ten kolejny odcinek.
Całą walka Shany z Yuujim jak i powód są głupie, nie wspominając o tym całym dramacie i wielkiej miłości, które są [pewnie zostało by zmoderowane, niech każdy się domyśli ;)]
Walki.
Są słabe,nudne i wszystkie lecą na jednym schemacie, do tego nudnym i bez „fajerwerków” nie licząc iskier w okół tytułowej Shany ;) Sporo bezsensownej gadki, do tego strasznie mdłej. Dla mnie walki w SnS są jednymi z najgorszych, które oglądałem.
Grafika/Muzyka.
Tutaj nie jest źle, grafika z każdą serią była ładniejsza, a muzyka nie przeszkadza, ED Shany Final nawet wpada w ucho.
Postacie.
I tutaj jest pies pogrzebany, specjalnie zostawiłem sobie to na koniec.
Postacie są najgorszymi, najnudniejszymi i ogólnie takimi, których nigdy więcej nie chcę spotkać. Ich się po prostu nie da lubić.
Ale po kolei.
Zacznijmy od tych „dobrych”
Shana – Gdyby „Shana” nie było w tytule, to pewnie nawet bym nie zapamiętał jak się nazywa. Główna bohaterka nie posiada jakiegokolwiek charakteru, jest postacią strasznie bezbarwną, której nie da się polubić, przynajmniej ja nie potrafię, jej zachowanie we wszystkich seriach jest strasznie irytujące.
Yuuji – Przez pierwsze 2 serie dupa i tyle. Kolejny nieudacznik, tyle że troszkę lepszy od typowych łamag z innych shounenów, w 3 serii jego ruchy sprawiają wrażenie że jednak można będzie go polubić, ale koniec końców i tak (tutaj wstaw ostatnią wypowiedź polityka z afer taśmowych) :)
Yoshida – Przez nią chciałem porzucić całkowicie anime jakieś 500 razy, kiedy tylko pojawiała się na ekranie, ta iskierka radości i zainteresowania animu gasła. Gdyby w animu takie postacie częściej się pojawiały, to bym się zastanowił nad zakończeniem tej pasji.
Margery – Jest OK, jedna z niewielu postaci które da się lubić, może pod koniec trochę „zmiękła” ale nie aż tak żeby jej nie lubić.
Tanaka/Satou – Satou da się polubić, Tanaki zaś nie, jest daremną postacią i tyle. Szkoda liter na niego, ale ja po prostu nie lubię postaci, które przez 90% czasu na antenie użalają się nad wszystkim.
Willhelmina – Najbardziej nierówna postać w serii, w jednym odcinku można ją uwielbiać, żeby w kolejnych dwóch nienawidzić, ale nie jest źle.
Sophie – Jak w przypadku Yoshidy, ona również sprawiała że chciałem przerwać oglądanie, nawiedzona stara zakonnica, która myśl że tylko jej działania są słuszne, można powiedzieć że to jedyna postać z charakterem z tych dobrych, niestety ze strasznie irytującym charakterem. Marna postać.
Reszta flame haze – Nudni, nie zrobili nic żebym ich zapamiętał, no może poza Nbhw, on akurat pozytywnie wyróżnia się z tłumu.
Bal Masque czyli tych „złych”
Yuuji+Bóg – Nie wiedziałem czy ich opisać osobno, czy razem, ale niech tak zostanie. Są postacią fajną, w sumie dzięki nim dotrwałem do końca SnS. Cel Yuujiego sam w sobie to oklepana sprawa, ale zachowanie Boga w tym wszystkim jest naprawdę niezłe. Dla mnie postać ponadprzeciętna.
Bel Peol – Kolejna świetna postać, może nie tak jak pozostałe z Bal Masque, ale to chyba tylko dlatego że było jej za mało. Miło się ogląda jej knucia ;)
Sydonay – Gdyby nie jego przesadzone zainteresowanie Hecate, byłby naprawdę świetną postacią, ale czegoś mu brakowało, najsłabse ogniwo w Bal Masque.
Hecate = W sumie nie wiem co o niej napisać, nie oczekiwałem od niej zbyt wiele i też tyle dostałem, więc można powiedzieć że jest OK.
Profesor Dantalion i DOOOOMIiiiiiiNOOO – Powiem tak, gdyby nie oni to 3 serii bym nawet nie ruszył. Najlepsza postać w całym anime, jest po prostu genialna. Jego zachowanie, pomysły to dla mnie istny majstersztyk. Dla Dantaliona sięgnąłbym po kolejną Shane.
Dla mnie całe Bal Masque było tym, co trzymało mnie przy SnS, autorom się chyba pomyliły strony konfliktu, bo zazwyczaj to tych „złych” się nie lubi, ale tutaj jest odwrotnie, co można uznać za plus serii, że w tym segmencie wychodzi ponad przeciętność.
Mimo wszystko największym minusem serii nie są postacie, a wątek romantyczny. Przykro mi to mówić ale to jest po prostu SYF. Najgorszy wątek romantyczny z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Na plus można zaliczyć zakończenie, bo jest w sumie zadowalające dla obu stron.
Od siebie nie polecam SnS, nawet fanom takich przygodówek. Jest wiele innych, lepszych animców, które nie wynudzą jak oglądanie obrad sejmu.
Ocena końcowa to 3/10, z tym że cały 1 punkcik przyznaję za Dantaliona.
Ale do rzeczy. Trzeci sezon to z grubsza taki miszmasz najlepszych, najbardziej emocjonujących momentów z jedynki i dwójki. Ma się poczucie, że autorzy wreszcie wiedzieli w co chcą pójść i w to też poszli. Tak więc finalna wersja Shany jest w miarę spójna i nie ma dziur fabularnych pomiędzy poszczególnymi odcinkami. Oczywiście wciąż jest tam kilka nieścisłości uniwersum świata Shany, niemniej – da się to przełknąć. Co ważne na znaczeniu wreszcie zyskał Sakai Yuji. Wcześniej postać jak dla mnie mocno nijaka, matowa – teraz stał się bardziej wyrazisty, szorstki – niemniej wciąż jak dla mnie rażącym jest jego wręcz naiwny utopijny sposób rozumowania i pragnienie uszczęśliwiania wszystkich. Ale nie mieszam się – taki był zamysł autorów – tak mają. Chociaż wciąż nie sposób oprzeć mi się stwierdzeniu, że Sakai Yuji z niewyraźnego i nijakiego gościa, stał się idealistą‑dziwakiem.
Oprawa dźwiękowa i graficzna – tu chyba wiele mówić nie trzeba. Wszystko piękne, ładne, świeci się i błyszczy, nie trąci kiczem czy jakąś koślawością. I o to chodzi.
Oczywiście komuś może nie przypaść do gustu naprawdę zawrotne tempo akcji, dużo wydarzeń i ogólna intensyfikacja przekazywanej treści. Brakuje też poprzedniego klimatu Shany. Nie ma tego poczucia z pierwszego sezonu, gdzie prawda o świecie jest faktycznie czymś niezwykłym, a samo uniwersum bardzo tajemnicze. Tutaj na porządku dziennym jest ostra jatka, bitwy i masowe, walne starcia pomiędzy Flame Haze, a armią Tomogar. Tak więc nie jest to już można rzecz ta sama Shana, z którą mieliśmy do czynienia szczególnie w pierwszym sezonie. Na co by tu jeszcze ponarzekać – a no tak – może na to, że niektóre postacie drugoplanowe mają bardziej naturalne i wyraziste wątki romantyczne, a niżeli główni bohaterowie. Już nawet pomiędzy Sydonay'em, a Hecate zdaje się czuć większy rodzaj ciepła, a niżeli Sakai'em i Shaną – gdzie ma miejsce jakieś takie dziwne, wręcz wymuszone w moim odczuciu – „Będę z tobą na zawsze”.
Tak drogą podsumowania – czy warto to oglądać? Tak. Zdecydowanie tak. Trzecia część Shany jest naprawdę dobra, niemniej jeśli oczekujesz klimatu z poprzednich serii – zawiedziesz się – to zupełnie inna, bardziej dynamiczna Ognistooka Shana. 7/10 jak mniemam to w miarę rozsądna ocena.
Yuji bije na głowe wsztstkich denerwujacych bohaterów z róznych anime. Nie mam pojecia jak taki ktos mógł podbic serca 2 lasek, mozliwe ze to instynkt maciezynski i chec opieki;)
po co było tworzyc ten nowy swiat skoro ma on miec te same zasady co pierwszy całkowity brak logiki. Tomogara sie przeniosły a razem z nimi flame haze zeby pilnowac przestrzegania prawa o nie zjadaniu ludzi, a w pierwszym swiecie tez zostały tomogara i flame haze czyli tak naprawde nic sie nie zmienilo.
Najlepsza seria Shany
Zgodzę się z autorem że seria jest przede wszystkim.. „ładna i kolorowa” czego brakowało trochę w poprzednich „shanach”
Moim zdaniem jednak wątek romantyczny jest trochę „dziecinny” w poprzednich seriach na zasadzie „lubię Yujiego i kropka” tutaj staje się on lepszy bo postacie przynajmniej zadają sobie pytanie „ok lobię ją ale co dalej ?” ich motywy są bardziej skomplikowane niż w poprzednich seriach a ich relacje dużo bardziej się zmieniają i ewoluują, w poprzednich shanach wyglądało to tak „lubię go ale nie powiem mu bo mnie znielubi” tutaj postacie są „odrobinę dojrzalsze”.
Owe efekciarstwo co ciekawe „pozytywnie” wpływa na serie bo jest to generalnie bardziej rozwinięta część pierwszej shany w wątkiem wojennym i lepszą oprawą.
Co do ostatniej walki sadzę is „miała” ona śmieszyć :P
Polecam każdemu kto lubi serie shonenowe z nutką romansu w tle.
Shakugan no Shana III (Final)
Nie bardzo mi się to widzi
-Metamorfoza głównego bohatera(staje kimś w rodzaju zero z CG)
-Poboczne postacie staja się interesujące(niektóre)
-Rozwinięcie romansu(opcjonalne)
Minusy:
-główna bohaterka, żenada(nie mam siły nawet się wypowiadać)
-Motywy działania strony pseudo pozytywnej(ogniste mgły)
-za dużo fajerwerków + power upów oraz innych niewyjaśnionych lub źle wprowadzonych rzeczy
-ciągła nawalanka też jest nudna
Podsumowanie;
Wcześniejsze dwie serie wydają mi się być znacznie lepsze choć nie powiem miały swoje wady ale trzecia seria jedynie mnie irytuje.
A mi się podoba
Tak naprawdę nie wiem co takiego dziwnego ludzie widzą w postępowaniu Sakai. Moim zdaniem on został postawiony pod ścianą. Jego sposób myślenia też nie jest nowy, podobnie myśleli chociażby Alianci w czasie Drugiej Wojny Światowej. kliknij: ukryte Mam na myśli pogląd, że lepiej jest zabić tysiąc ludzi próbując coś zrobić, niż chronić ludzi i patrzeć jak kilkuset ginie każdego dnia pomimo twoich wysiłków. To sytuacja w przypadku której nie ma już moralnego wyboru, bo wybór jest między złem (zabiciem ludzi by przerwać konflikt) a innym złem (pogodzeniem się z faktem, że nie wszystkich możesz uratować i nie robieniem nic w kierunku przerwania konfliktu, ograniczając się do miminalizowania strat). Inaczej mówiąc – jedynie ratując ofiary nie wygrasz wojny.
Z tego punktu widzenia problem z atomówką zrzuconą na Hiroshimę i Nagasaki nie był taki, że zginęli niewinni ludzie, bo oni zginęliby tak czy inaczej. Problem był taki, że Japonia skapitulowałaby i tak najdalej w kilka miesięcy więc użycie bomby atomowej było nieuzasadnione.
smutłę
Szuper!
Jeśli chodzi o serię najbardziej podobało mi się, że dobrzy i źli nie byli tak do końca nakreśleni. Własciwie to pod koniec zacząłem nawet kibicować Bal Masque. Można sie zastanawiać po co oni wszyscy tłukli się miedzy sobą, ale czyż nie na tym polega bezsensoność wojny? Zamiast od razu się dogadać musi zginać wiele istnień, a czasami końcowy efekt i tak będzie taki sam.
W serii było bardzo dużo ciekawych postaci i musze przyznać, że twórca serii naprawdę miał bujną fantazję wymyślajac taki wachlarz różnych dziwów i dziwadeł :P Wrzucił tu dosłownie wszystko: od przeróżnych mitycznych stworzeń, nawiązań do wielu różnych kultur, a na robotach skończywszy. Istny szał! No ale ma to w sumie uzasadnienie w Uniwersum Shany.
Swoją drogą owo Uniwersum ma bardzo duży potencjał, chciałbym przykładowo zobaczyć mini serię o Pierwszej Wojnie, kliknij: ukryte lub co dzieje się w Xanadu po tym jak nasi bohaterowie się tam przenieśli, ale to tak na marginesie…
Wracając do serii: dużo akcji i walk, mało dłużyzn, własciwie tylko przez pierwsze odcinki. Fajna muza i dobra grafika, choć miejscami widoczne były cięcia budżetowe. Fabuła miała troszkę dziur lub niedokończonych wątków, ale w ostatecznym rozrachunku seria bardzo mnie wciągnęła i szybko ją pochłonąłem.
Fajne, lubię takie fantasy o niemal epickiej formie (wielkie wojny, multum postaci). Jak dla mnie 9/10
Brak recenzji?
Najlepszy sezon, wszystko bosko, wzór dobrego anime,....
...ciekawi mnie tylko jak wygląda ten nowy świat…
Fabuła ciekawa, muzyka… BOSKA !!!, bohaterowie… ulubieni jak zawsze, tylko Yuji taki… swojaki XD
10/10 <3 <3
Tym razem nie jest to ani lekka przygodówka z elementami akcji i humoru, nie jest to także kiepska haremówka przeciągająca się w nieskończoność, jest to czysta akcja fantasy z olbrzymią ilością walk, wybuchów i pomysłami na to jak w najbardziej efektowny sposób rozwalić wszystko wokół.
Takie założenia finałowej serii w prosty sposób przekładają się niestety na wszystkie wcześniej wypracowane dobre elementy tego anime.
Do tej pory w miarę składnie i dobrze zbudowane postaci stają się, no właśnie nie wiadomo tak naprawdę czym. Do tej pory zawadiacka, twarda, nieskora do okazywania emocji i uczuć Shana staje się dziewczynką na każdym kroku krzyczącą wyznania miłości i zdeterminowaną na bycie z Sakaim w każdym momencie. Sakai kliknij: ukryte nagle bez problemowo stwierdza, że należy pozabijać parę tysięcy osób i sprzymierzyć się z Balem w imię miłości do Shany, której to nigdy nawet nie wyznał, w dodatku oboje nie mają problemów by się prawie pozabijać przy tym na śmierć...niemal groteska.
Fabuła – początkowo zapowiadająca się całkiem nieźle, jednak z każdym odcinkiem coraz bardziej dziurawa, wręcz pod koniec absurdalna.
Animacja i grafika – niezły poziom, chociaż czasem chciałoby się zobaczyć więcej, parę razy widzowi rzucą się w oczy te same, kilkakrotnie wykorzystywane ujęcia i kadry. Walki momentami nieco statyczne.
Generalnie już dawno żadne anime nie wywołało u mnie takiego poziomu poirytowania i frustracji co ostatnia seria Shany. Walka dla samej walki, absurdalność i brak sensowności głównych założeń fabuły, dziurawość i częsty brak racjonalności – zupełnie inny charakter tego czego należało się spodziewać po obejrzeniu wcześniejszych serii. Nawet towarzysze guzu Flame Haze potracili swoje indywidualne i charakterystyczne cechy. Dodatkowo mało przyjemne zaczęło być wprowadzanie kolejnych nowych, zawiłych nazw pojawiających się postaci, które nie miały większego sensu, a w połączeniu z dzikimi zaklęciami jakie zaczynały rzucać robiło się dziwacznie.
Wątek Jahanna i Pheles stanowił tak jakby przerywnik reklamowy do toczących się wydarzeń, gdyby został całkowicie usunięty nie wywołało by to żadnych zmian – zła konstrukcja i wplecenie do fabuły.
No i wreszcie kto odpowie na pytanie czemu miała służyć ostatnia walka i kliknij: ukryte śmierć generała? Pozbawiony sensu chwyt pod publikę utrzymujący akcję.
Seria ta jest dla mnie dużym rozczarowaniem, głównie ze względu na idiotyczność scenarzystów. Ubogość wewnętrzna postaci, bezsens i całkowite spartaczenie potencjału pierwszej serii.4/10
Jest ok
Polecam oglądać świeżo po ukończeniu poprzednich części, bo znaczenie ma spora ilość wcześniejszych wątków i postaci. A nawet z Shanową terminologią może być problem, szczególnie, że twórcy niczego nie tłumaczą w ostatniej serii. Sam oglądałem po długawej przerwie i muszę przyznać, że czasem nie do końca łapałem co, jak i dlaczego. Mam tylko jeden, może dwa zarzuty. Historia jest stosunkowo prosta, ale dość trudna w odbiorze (przynajmniej ja tak miałem), momentami postacie strasznie dużo gadają, zastanawiam się tylko czy mówią z sensem. Po obejrzeniu ostatniego odcinka odniosłem też wrażenie, że na dobrą sprawę fabułę całej serii dałoby radę zamknąć w kilku pierwszych epkach, wystarczyłoby żeby Yujii i Shana odbyli porządną rozmowę i każde z nich dowiedziało się co drugiemu leży na sercu. A tak mamy wodzenie za nos przez całą długość trwania anime.
Swoją drogą, kliknij: ukryte czy tylko mnie dziwi nadspodziewanie dojrzałe rozwiązanie wątku pomiędzy Keisaku a Margery? Bez ściemniania, okrężnych dróg, tylko zwykłe wyznanie uczuć i jego następstwa. Wręcz niezwykła sytuacja, biorąc pod uwagę poziom innych wątków romantycznych w tym anime
W każdym razie jestem zadowolony, jak na tytuł swojego pokroju, trzeci sezon Shany prezentuje się naprawdę dobrze.
No to koniec
.
Najlepszy sezon
powrót do starej, dobrej Shany?
Do oglądania 'SnS Final' podszedłem w zasadzie tylko z chęci poznania zakończenia całej historii. Jakoś nie wierzyłem, że twórcy przywrócą klimat pierwszego sezonu. No cóż, obejrzawszy 5 odcinków mogę stwierdzić, że na szczęście się myliłem.
Fabuła znów nabrała wyrazistości, jest o wiele dojrzalsza (w porównaniu do sezonu 2), trzyma w napięciu. Nad oprawą audio‑wizualną nie ma się co rozpisywać, bo seria zawsze stała pod tym względem na wysokim poziomie.
Na chwilę obecną jestem do 'Shakugan no Shana Final' nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Jeśli reszta odcinków jest tak dobra jak te, które zostały już wyemitowane, szykuje się może nie genialne, ale na pewno godne zakończenie serii.
Zapowiada się zmoderowano sezon. Grafika jest szczegółowa i ładna, muzyka idealnie sie wpasowuje (szczególnie ten kawałek co leci pod koniec odcinków tuż przed ed – za każdym razem czuje dreszcze) a fabuła póki co wgniata w podłogę.
Zmoderowano wulgaryzm.
IKa
Zaskoczenie