Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 15
Średnia: 6,8
σ=1,47

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Diablo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Toshi Densetsu Monogatari Hikiko

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 40 min
Tytuły alternatywne:
  • 都市伝説物語 ひきこ
  • Urban Legend Story Hikiko
Gatunki: Horror
Widownia: Seinen; Postaci: Duchy, Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Opowieść o tym, jak okrutne potrafią być dzieci i przestroga, by nie dręczyć zwierząt, czyli pewna wariacja nawiązująca do tego, od czego zaczęła się rzeź w wykonaniu bohaterki Elfen Lied.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Anielski_Pyl

Recenzja / Opis

Miejska legenda. Zjawisko to zwykło się definiować jako pozornie prawdopodobną, bardziej lub mniej rozpowszechnianą historię wywołującą tak u opowiadającego, jak i słuchającego silne emocje. Oczywiście na palcach jednej ręki lubiącego popić drwala z długoletnim stażem zawodowym zliczyć można legendy, które mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. A co kraj, to własna miejska legenda. My mamy naszą Czarną Wołgę porywającą dzieci lub nieco świeższą historię sprzed kilku lat o Szatanie pytającym o godzinę i sprawiającym, że uprzejmy delikwent umiera następnego dnia o godzinie, którą akurat podał, Amerykanie mają swoją nieuchwytną od lat chupacabrę, a nasi kochani Japończycy jeszcze ze 40 lat temu poruszali się po ulicach licznymi grupkami w obawie, że ich „szeroko uśmiechnięta” Kuchisake Onna nożyczkami potnie. Ot, co kraj, to obyczaj. Cały ten powyższy wstęp miał na celu wprowadzić was, moimi drodzy czytający, w kolejną, choć bladego pojęcia nie mam, czy autentyczną, miejską legendę, ukazaną w postaci komputerowo animowanej, a noszącą nazwę Toshi Densetsu Monogatari Hikiko.

Jako że omawiana tu OAV­‑ka ma zaledwie 40 minut, fabułę pozwolę sobie opisać w sposób raczej szczątkowy, a nie psujący zbytnio przyjemności jej odkrywania. Otóż w pewien deszczowy dzień idzie sobie do szkoły japoński uczeń trzeciej klasy szkoły podstawowej. Nic zdaje się go szczególnie nie martwić, deszcz na niego nie leje, bo ma parasol, ale licho chciało, że gdy przechodził przez most, coś kazało mu spojrzeć w dół. A tam co? A tam yurei, czyli mściwy przedstawiciel japońskiego folkloru w postaci ducha w białym stroju pogrzebowym i z długimi czarnymi włosami zasłaniającymi chwilowo twarz. Mówiąc prościej, można tę postaci określić jako swego rodzaju bliźniaczkę upiornej dziewczynki z Ringu. Tyle tylko, że ta tutejsza jest jak na kulejącego umarlaka diabelnie mobilna… I chyba silna, bo wlecze za sobą jakieś ewidentnie martwe ciało. Co więc robi nasz młody bohater? Oczywiście daje drapaka. A yurei w te pędy za nim. Młodemu udaje się zwiać, ale kiedy już dociera do domu, okazuje się, że zyskał nową, nieco dziwnie wyglądającą sąsiadkę…

Pomijając jednak powyższe kwestie ewidentnie paranormalne, historię opowiedzianą w Toshi Densetsu Monogatari Hikiko można podsumować stwierdzeniem, że jest ona kolejnym przykładem ukazującym, jak bardzo okrutne potrafią być dzieci i jak bardzo potrafi boleć powszechna alienacja i ostracyzm spotykający kogoś nowego w danym środowisku. Świeżo przybyła sąsiadka nie ma bynajmniej w nowym miejscu łatwo, jeśli chodzi o kontakty z rówieśnikami, a jej wygląd fizyczny i pewne dźwięki sugerują, że także jej sytuacja rodzinna jest bardzo daleka od pozazdroszczenia. Upiorna otoczka i snujące się cienie zostają w tej historii tylko formą do bardziej efektywnego przekazania oglądającym morału, że nowa i poniekąd dziwnie wyglądająca osoba nie powinna być automatycznie uznawana za fajny worek treningowy do wyładowywania negatywnych emocji i uprzykrzania komuś życia. Że każdy człowiek czuje i potrzebuje czyjegoś ciepła i bliskości. W czasie seansu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że scenarzysta inspirował się przy tworzeniu tej historii opowieścią zawartą w anime Elfen Lied. Osoby, które widziały ten tytuł i zabiorą się za Toshi Densetsu Monogatari Hikiko bez trudu zauważą pomiędzy tymi animacjami pewne analogie. Osobiście uważam to za plus opisywanej tu historii i ukłon w stronę innej, również dobrej opowieści.

A jak wygląda kwestia czysto techniczna tejże OAV­‑ki? Ha, tym razem kwestii graficznych nie da się zbyć typowym „ładne, kształtne postaci i przyjemne dla oka tła i animacje”. O nie, twórcy, jako że historia jest dość niezwykła, postanowili pod kątem graficznym zaszaleć i postawić na eksperyment. Zaowocowało to grafiką komputerową przypominającą nieco realistyczne projekty postaci ludzkich w środowisku 3D. Całość przypomina to, co zaserwowano w filmie Resident Evil: Degeneracja, chociaż tutaj projekty są uboższe i mniej realistyczne. Podejrzewam, biorąc pod uwagę nagminnie występujące postarzające lub poszarzające filtry, rozmycia i kamerowe wygibasy, że był to zabieg jak najbardziej świadomy. I nie powiem, w sumie daje to nader ciekawe rezultaty. Całość jest na tyle realistyczna, że oglądającemu dość łatwo uwierzyć w „człowieczeństwo” bohaterów, a jednocześnie obraz jest na tyle nierzeczywisty, że podkreśla to klimat niezwykłości i pewnego zagubienia na granicy rzeczywistości i jawy. Nieźle wygląda kwestia dźwiękowa. Nie mam tu na myśli muzyki, bo ta występuje praktycznie tylko w endingu, w międzyczasie stanowiąc tylko subtelne tło wydarzeń, ale wszystkie pozostałe towarzyszące nam dźwięki. Krzyki przerażenia, pojękiwania upiora, wszystkie te stukania i szurania… Toshi Densetsu Monogatari Hikiko jest określane mianem horroru i mimo że używa dość ogranych sztuczek, oglądane w ciemnym pokoju i ze słuchawkami na uszach potrafi naprawdę przestraszyć. A to wielki plus.

Cóż mogę powiedzieć w podsumowaniu? Toshi Densetsu Monogatari Hikiko to na pewno tytuł ciekawy, mający nie tylko przestraszyć, ale i zmusić widza do refleksji i zastanowienia. Według mnie spełnia on te założenia i dostarcza naprawdę ciekawych wrażeń, zaskakując przy tym nietuzinkowym zakończeniem historii. Według mnie naprawdę warto poświęcić mu te 40 minut życia. Wiele czasu ta OAV­‑ka wam w sumie nie zabierze, a kto wie, czy zawarta w niej historia nie będzie stanowić pożytecznej lekcji? Wszak nie wiadomo, czy gdzieś tam w ciemności nie czai się kobita w białej kiecce, z długimi włosami, niezdrową cerą i parolem zagiętym na naszą jakże skromną osobę… Osobiście szczerze Toshi Densetsu Monogatari Hikiko polecam. I daję mu 8. Może ocena ta jest nieco na wyrost, ale opowiedziana tu historia naprawdę mnie zauroczyła.

Diablo, 3 lutego 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Autor: Kaisei Kishi
Reżyser: Kaisei Kishi
Scenariusz: Kaisei Kishi
Muzyka: Kazuhiro Chida