Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 230
Średnia: 7
σ=1,62

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Costly)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Papa no Iu Koto o Kikinasai!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Listen To Me Girls, I'm Your Father!
  • パパのいうことを聞きなさい!
Widownia: Seinen; Postaci: Dzieci, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Krótka historia studenta, który dorobił się trzech córek jeszcze przed znalezieniem dziewczyny. Niewybijająca się z tłumu, ale wciąż urokliwa i ciepła komedia.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Jedno na początek muszę powiedzieć: młode dziewczyny pod opieką niewiele starszego kuzyna – gdy za taki temat bierze się Japończyk, od razu dreszcz przechodzi mi po plecach. Z całym szacunkiem dla rezydentów Kraju Kwitnącej Wiśni, ale są popieprzeni pod tym względem. Z tego też powodu bardzo ostrożnie podszedłem do anime, które o czymś takim miało traktować, czyli właśnie opisywanego tu tytułu. Tym razem jednak obyło się bez ekscesów, jeżeli nie liczyć delikatnego fanserwisu, nieprzekraczającego jednak nigdy granicy dobrego smaku.

Uff…

Do rzeczy. Życie Yuuty Segawy, obecnie studenta literatury na pierwszym roku, układało się dość niecodziennie. W młodym wieku stracił rodziców i wychowany został przez sporo starszą siostrę, Yuri. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy postanowiła ona wyjść za mąż za Shingo Takanashiego, mającego dwie córki z poprzednich małżeństw. Protagonista nie umiał nad tym łatwo przejść do porządku dziennego. Postanowił usamodzielnić się i pozwolić siostrze prowadzić własne życie. Czas upływał, zaś małżeństwo Yuri i Shingo zaowocowało kolejną córką. Tak docieramy do punktu, od którego zaczyna się anime – Yuuta rozpoczyna studia, a jego stosunki z nową rodziną siostry zaczynają się prostować, na co dowodem jest fakt, że zgadza się pod nieobecność rodziców zaopiekować swoimi siostrzenicami. Jednak w jednej chwili wszystko się załamuje – Yuri i Shingo giną w wypadku lotniczym. Krewni podczas pogrzebu nieszczęśliwej pary pochylają się nad problemem trzech dziewczynek, które zostały bez opiekunów. Decyzja jest bezwzględna – nikt nie może zająć się trójką dzieci, siostry, wbrew własnym pragnieniom, muszą zostać rozdzielone. Yuuta w tym momencie podejmuję decyzję swojego życia – tak jak kiedyś jego siostra zajęła się nim, tak teraz on, pomimo sprzeciwu reszty rodziny, zajmie się jej córkami. Bo rodzina musi być razem.

Determinacja Yuuto jest naprawdę warta podziwu – poświęca się całkiem przybranym córkom, rezygnując z niemal wszystkich swoich spraw, ciężko pracując na ich utrzymanie i myśląc cały czas nad ich dobrem. Problemów przy tym nie brakuje, jako że bohater mieszka w jednopokojowym mieszkanku, do którego teraz przybywają trzy nowe lokatorki. Najstarsza, Sora, ma czternaście lat i jest uczennicą gimnazjum. Dla niej znalezienie się pod opieką protagonisty jest zapewne najtrudniejsze, gdyż w sekrecie podkochiwała się w nim od dawna. Yuuta nie jest w ogóle świadom tej sytuacji, ponieważ wszystkie swoje siostrzenice traktuje jak dzieci, którymi zresztą są. Sora na krępujące dla niej sytuacje najchętniej reaguje gniewem i klasycznym „fochem”, ale jednocześnie bardzo poważnie traktuje rolę najstarszej siostry i stara się z całych sił pomagać wszystkim w obliczu nowej sytuacji, wykazując się przy tym sporą dojrzałością. Druga z sióstr, Miu, ma 10 lat, choć jej zachowanie mogłoby wskazywać na więcej. Jest pewna siebie, śmiała, bardzo wygadana w rozmowie – potrafi być wręcz sarkastyczna, nie zapominając przy tym nigdy o dobrych manierach, przez co trudno się na nią gniewać, nawet gdy staje się lekko złośliwa. Jej matka była Rosjanką, czemu Miu zawdzięcza wyraźnie egzotyczną dla Japończyków urodę, na czele z długimi blond włosami. Najmłodsza Hina ma zaledwie trzy lata i jest bardzo radosnym, otwartym i głośnym dzieckiem. Nie może usiedzieć dłużej na jednym miejscu, jest bardzo ciekawa wszystkiego, co ją otacza. Jej bardzo ufne podejście do wszystkich naokoło, nawet obcych, sprawia, że bardzo łatwo zdobywa sympatię otoczenia.

Dość dużo napisałem na temat postaci i fabuły, ryzykując przy tym lekkie spoilery, gdyż to wszystko mówi bardzo wiele o całym charakterze anime. Mocno związane ze sobą siostry są naprawdę wdzięczne bohaterowi za możliwość życia razem, tym bardziej, gdy widzą, jak ciężko pracuje on dla nich. Dlatego też starają się również robić, co w ich mocy, aby stworzyć w tych warunkach szczęśliwą rodzinę. Zapewne tu tkwi największa zaleta tego tytułu – z nieuniknionymi problemami, na jakie muszą natrafić bohaterowie, radzą sobie oni razem, cementując bardzo szybko więzi rodzinne. Nadaje to serii bardzo ciepły i pozytywny wydźwięk, tym bardziej że pojawiające się na ekranie postaci drugoplanowe również grają pod ten ton – albo od razu, albo po jakimś czasie.

Choć czasami bohaterowie muszą walczyć nie tylko z problemami zewnętrznymi, ale też rozdźwiękami pomiędzy nimi, skrupulatnie unikano tutaj motywów, które mogłyby urosnąć do rangi dramatu. Moim zdaniem odrobinę szkodzi to serii. Seans jest przyjemny, ale jednak ciut zbyt cukierkowy. Już po paru odcinkach odnosiłem wrażenie, że więzi między bohaterami są na tyle silne, że żadna sytuacja ich nie ruszy, a dalszy seans jedynie potwierdzał to przekonanie. Nie powiem, aby psuło mi to przyjemność oglądania, w żadnym wypadku tak nie było. Niezłomność bohaterów jest jednak uderzająco wyidealizowana. Yuuta mimo wszystkich trudności nigdy nie przejawia żadnych oznak zdenerwowania czy choćby irytacji. Nie kupuję tego. Dziewczynki aż tak wyidealizowane nie są, wszystkie przechodzą chwile załamania, jednak radzą sobie z tym bardzo szybko i gładko. To też mocno kopie w moje poczucie logiki. Niektórym te uproszczenia zapewne nie będą w żadnym stopniu przeszkadzać, jednak czepliwi widzowie na sto procent będą kręcić nosami na ten widok.

Elementy komediowe wypadają ze zmiennym szczęściem. Nie lubiłem częstych pokazów tsunderowej strony Sory – wałkowanie tego schematu nigdy nie było dla mnie zbyt śmieszne, a po kolejnych 200 seriach, gdzie tego dokonywano, może już tylko irytować. Na szczęście wachlarz gagów, jaki twórcy mają do zaoferowania, jest dużo szerszy. Szczególnie przypadły mi do gustu drobne, subtelne uszczypliwości Miu. No i przepiękny gag z końca jednego z odcinków – „Ichigo daisuki!”, to naprawdę mnie powaliło.

Dwanaście odcinków to niedużo. Mimo to w końcówce powoli przestawałem już interesować się historią tak, jak na początku i zaryzykuję stwierdzenie, że to całe ciepło serii zaczynało mnie już nużyć. To po prostu za mało. Nie spodziewałem się od początku, że Yuuta uczyni seans ciekawym – jest konsekwentny i konkretny w swoim działaniu, ale to siłą rzeczy czyni go monotonnym. Dużo więcej oczekiwałem po dziewczynkach. Im jednak szkodzi to wyidealizowanie, o którym pisałem wcześniej. Opowieść jest przyjemna, ale to chyba jej jedyna naprawdę mocna strona. Liczyłem dużo bardziej na bohaterów pobocznych, jednak dano im głównie przedmiotowe role.

Od strony technicznej jest pozytywnie, choć nie na tyle, aby była to jakość mogąca sama w sobie przyciągać. Jak nietrudno się domyślić, paleta barw stosowanych w rysunku zawiera mnogość ciepłych kolorów, co tyczy się tak postaci, jak i wszelakich scenerii. Tła są różnorodne, urozmaicone sporą ilością detali. Przy bohaterach warto zwrócić uwagę, że występują w bardzo różnorodnych strojach, uciekając od schematu „ubierzmy wszystkich w mundurki”. Same w sobie projekty postaci również przypadły mi do gustu. Cóż, można się tu jednak bardzo łatwo doczepić do wyglądu dziewczynek, które mimo warunków, w jakich funkcjonują, są zawsze idealnie schludne, czyste i uczesane. O ile w przypadku Miu i Sory można ten fakt jeszcze wybronić, o tyle absurdalna fryzura Hiny u dziecka w tym wieku jest już trudna do przeoczenia.

Muzyka, jaką słyszymy w trakcie seansu, jest prosta i bardzo standardowa. Pozytywniej wypada czołówka, a zdecydowanie najlepiej melodyjny ending, zatytułowany Coloring. Skoro jesteśmy przy dźwięku, warto tu też wspomnieć, że seria zatrudnia bardzo solidną i doświadczoną ekipę seiyuu. Wyjątek stanowi podkładająca głos pod najstarszą siostrę Sumire Uesaka, dla której jest to całkowity debiut – nie przeszkadzało to jej nie odstawać poziomem od reszty.

Co powiedzieć na koniec? Cóż, to mimo wszystko dobra seria. Przyjemna w odbiorze, pozytywnie nastrajająca. Bez fajerwerków i zapewne zapomnę ją równie łatwo, jak ją obejrzałem. Na odsapnięcie po czymś poważniejszym lub odpoczynek po ciężkim dniu nadaje się jednak bardzo dobrze. Mimo potencjalnie niebezpiecznej tematyki i lekkiego fanserwisu twórcy nie atakują granicy dobrego smaku, a dobrych gagów jest na tyle dużo, aby w czasie każdego odcinka choć parę razy uśmiechnąć się. Choć nie mam za co wystawić tutaj wysokiej oceny, to Papa no Iu Koto o Kikinasai! uważam za dość udane anime.

Costly, 7 kwietnia 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: feel
Autor: Tomohiro Matsu
Projekt: Takashi Mamezuka, Yuka Nakajima
Reżyser: Itsurou Kawasaki
Scenariusz: Naruhisa Arakawa
Muzyka: Hiroshi Uesugi