Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 8
Średnia: 5
σ=1,32

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Diablo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ojou-sama Sousamou

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1996
Czas trwania: 30 min
Tytuły alternatywne:
  • Debutante Detective Corps
  • お嬢様捜査網
zrzutka

Krótka historia o tym, co się stanie, gdy grupka nieprzyzwoicie bogatych dziewcząt zacznie się strasznie nudzić…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kiedyś serii OAV robiło się wiele. Kiedyś niebo było bardziej niebieskie, trawa zieleńsza, a anime, nawet te z gatunku ecchi, były lepsze, inteligentniejsze i bardziej zajmujące. Pewnie nie raz i nie dwa podobne do powyższych stwierdzenia zdarzało się usłyszeć wam od starszych członków rodziny, czy też z ust lub liter starszych fanów/fanek anime psioczących na dzisiejsze serie. I dla takich właśnie psioczących, między innymi, niżej podpisany pisze w ten zimny wieczór recenzję jednoodcinkowej OAV­‑ki z roku 1996. Konfrontację ze wspomnieniami o starych dobrych czasach czas zacząć.

Jak wygląda fabuła opisywanego przeze mnie tytułu? Powiedziałbym, że wpisuje się ona w motto pewnego znanego filmowca, który rzec miał kiedyś, że „dobry film powinien zacząć się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma powoli wzrastać”. Co prawda trzęsienia ziemi tu nie uświadczymy, ale za to słyszymy wiadomość o ucieczce z więzienia kilku groźnych przestępców. A zaraz potem widzimy, jak pewna piątka dziewcząt wparowuje na rozpoczęcie roku szkolnego w jakimś żeńskim liceum. W tym ostatnim nie byłoby pewnie nic specjalnie dziwnego, gdyby nie: 1. Suma wartości majątkowej tychże dziewcząt ma przerastać podobno budżet państwowy Japonii. 2. Każda z nich przybywa sposobami zgoła niekonwencjonalnymi. A to wparowując motorem, a to rowerem, wymijając przy tym szybko jadące autostradą samochody (w tym momencie autor recenzji uświadomił sobie, skąd brali inspirację twórcy jednego z odcinków drugiego sezonu Rosario + Vamipre), a to jeszcze inna rolls­‑roycem… Ogólnie widać, że do osób przeciętnych to one nie należą. Ostatnią ważną rzeczą, jaką trzeba o nich wiedzieć, jest fakt, że cała ta piątka znajduje się na celowniku wspominanych wyżej przestępców i musi mieć zapewnioną ochronę policyjną. Tylko czemu akurat w żeńskim liceum? A to już słodka tajemnica twórcy scenariusza. Wspomnę jeszcze tylko dla przyzwoitości o tym, że dziewczęta z eskorty jakoś szczególnie zadowolone nie są i nuże kombinować, jak tu się zabawić…

Wspomniałem o zarysie fabularnym, więc teraz nadszedł czas na opis bohaterek. A są one jednocześnie mocno oryginalne i do siebie podobne. Podobieństwo opiera się na tym, że wszystkie są mniej lub bardziej szurnięte, ale jednocześnie nie aż tak jednoznaczne, by zastosować wobec nich klasyczne schematy w stylu „Tsundere”, „Geniusz”, „Ciapa” itd. Stanowią mniej lub bardziej zbiór tych wszystkich stereotypów, co jak na mój gust dodaje im uroku. Mamy więc miłośniczkę broni palnej, znawczynię sztuk walk i sportsmenkę, maniaczkę elektroniki, ekspertkę od maskowania i, hehe, specjalistkę od działań paranormalnych, której popisowy numer przypominał mi Dragon Slave, Liny Inverse. Oprócz powyższej piątki spotkamy tu jeszcze dyrektora wspominanego liceum i parę pracowników policji, no i przestępców, ale osoby te nie wyróżniają się w gruncie rzeczy niczym szczególnym, stanowiąc wyłącznie ofiary działań głównych bohaterek.

Cała opisana powyżej historia jest okraszona całkiem przyzwoitą jak na wiek produkcji grafiką i animacją. Oczywiście współczesny widz nie ma co liczyć na zbyt dopieszczone efekty specjalne, ładniutkie i ostre projekty postaci czy superpłynną i naturalną animację, ale całość oprawy technicznej sprawia jak najbardziej sympatyczne wrażenie, roztaczając ten dla niektórych przynajmniej sympatyczny i znajomy zapaszek oldschoolowości. W fabule nie zabraknie sporej ilości scen akcji z wybuchami, strzelaninami i bijatykami w roli głównej, w których oczywiście nie ma sensu dopatrywać się zbyt wielkiej ilości logiki, ale nietrudno za to doszukać się całkiem niezłej porcji dobrej zabawy. A jeśli chodzi o muzykę… No cóż, za wiele jej tutaj nie ma, dopatrzyłem się tylko pewnej jej obecności pod koniec tej trzydziestominutowej historii, a i wtedy przyjąłem ją bez szczególnego zachwytu. Ot, standardowy japoński pop, z dość nawet sensownym tekstem. Piosenki tej słucha się bez bólu, ale konia z rzędem temu, kto zdoła się nią autentyczne zachwycić. Jak na mój gust muzyka stanowi najsłabszy element tego tytułu. Inna sprawa to występujące tu seyiuu, które wywiązały się ze swojej roli bardzo przyzwoicie i moim zdaniem dobrze pasowały do odgrywanych przez siebie postaci.

Podsumowując powiem raczej krótko: Debutante Detective Corps nie jest w żadnym razie tytułem wybitnym. Nie jest też jednak tytułem z gruntu złym. Ot, stanowi owoc przyzwoitej, rzemieślniczej pracy z czasów, gdy tego typu OAV­‑ki były tworem niezwykle popularnym i masowo produkowanym. Przygody panien detektyw oglądało się naprawdę dobrze i dostarczyły mi one kilku minut serdecznego śmiechu, za co jestem im oczywiście wdzięczny, chociaż patrząc na wszystko obiektywnie, nie przedstawiają one sobą niczego specjalnego. Myślę, że tytuł ten może spokojnie obejrzeć każdy miłośnik starych anime. Trzydzieści minut nie stanowi aż tak wielkiej straty czasu, a Debutante Detective Corps mogą dostarczyć naprawdę całkiem sporo radości. Dla wszystkich pozostałych widzów mogę ewentualnie polecić tytuł ten jako ciekawostkę z zamierzchłych czasów, którą można, ale niekoniecznie trzeba obejrzeć, nie tracąc zbyt wiele w każdym z tych dwóch przypadków.

Diablo, 16 lutego 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GAINAX, Studio 4°C
Projekt: Shinji Ochi
Reżyser: Akiyuki Shinbou
Scenariusz: Juuzou Mutsuki
Muzyka: Takefumi Haketa