
Komentarze
Nazo no Kanojo X
- Re: W kwestii obyczajów lepniaczych. : gilgamesz2 : 11.10.2024 20:08:03
- Re: Re : Jiri50 : 11.10.2024 19:28:19
- Coś świetnego w tej serii : Jiri50 : 11.10.2024 19:25:29
- Re : : Co kto akceptuje : 11.10.2024 18:43:14
- Re: W kwestii obyczajów lepniaczych. : Taaa.. : 11.10.2024 18:23:06
- Re: Co kto akceptuje : gilgamesz2 : 8.10.2024 19:46:35
- Co kto akceptuje : Jiri50 : 7.10.2024 21:40:32
- Re: Na dobre i . . . : gilgamesz2 : 7.10.2024 19:51:34
- Na dobre i . . . : Jiri50 : 7.10.2024 12:01:23
- Re: Akceptacja cielesności : gilgamesz2 : 7.10.2024 08:56:17
Być może to tylko to. Ale przyznam się, że mam gorsze podejrzenia. Sporo wskazuje bowiem na problem z jakimiś traumatycznymi doświadczeniami przemocy, i to być może nawet tej seksualnej.
Osobiście chętnie obejrzał bym to anime w drugiej serii, z wątkiem rozwijającym problemy osobiste i emocje w tym kierunku, zmuszającym związek głównych bohaterów do konfrontacji z demonami przeszłości Urabe. Te zmagania mogły by spowodować naprawdę bardzo ciekawe sytuacje i wyzwolić niebywałe emocje. No to w końcu byłoby o czymś ważnym i trudnym. A prawdę powiedziawszy zwykle tylko takie mangi i anime są wg. mnie coś warte. Szanse na taki rozwój fabuły niestety są nikłe. Ale wydaje mi się, że jakieś tam są. Przyznam, że ślinie się na myśl o takim poprowadzeniu tej historii jak nie przymierzając Urabe w pewnych sytuacjach.
W kwestii obyczajów lepniaczych.
nie powtórzę tego więcej
oglądałem dużo dziwactw, w anime ale tu czułem się po prostu
nie swojo. Muzyka ok, historia eee, graficznie tak sobie i postacie o prócz tego ohydnego dziwactwa wypadają dość blado
... ale z drugiej strony tak pięknie opowiada o prawdziwej miłości jak żadna inna.
Gorąco polecam każdemu (ze świadomością, że wielu osobom się nie spodoba). kliknij: ukryte A jeżeli pokochacie anime, mangę, która kontynuuje przerwaną w animacji historię, koniecznie przeczytajcie.
Ślinowy fetysz! Tak można podsumować tę serię :D
Pomysł dość oryginalny, choć co jakiś czas napawał mnie lekkim obrzydzeniem, za dużo tej śliny. Bohaterowie, choć niczym się nie wyróżniają, to są całkiem sympatyczni, zwłaszcza Urabe.
Momentami miałem wrażenie, że twórcy robią sobie z widza żarty, ale w końcu doszedłem do wniosku, że te nożyczki i inne elementy są po to, by jakoś wyróżnić Urabe z tłumu i O CZYMŚ to anime zrobić. Bez tego naprawdę nie byłoby nic. Szkoda, że nie wyjaśniono, skąd takie moce posiada, choć zapewne to zabieg celowy, by było jeszcze dziwaczniej.
Ślina przekaźnikiem emocji? Jakie to by było wygodne…
Myślałem, że seria pójdzie w kierunku bliższym „Futari Ecchi” niż zwykłego romansu szkolnego. Związek dwójki co prawda zacieśniał się, ale te wszystkie obawy przed zwykłym przytuleniem itp. wyszły strasznie sztucznie i zupełnie nienaturalnie.
Ciekawy design postaci, dziewczyna nie jest ładna w klasycznym ujęciu, ale ma w sobie pewną tajemniczość, co może się podobać. Grafika przynajmniej zapada w pamięci.
Komu polecić tę serię? Na pewno miłośnikom szkolnych romansideł, bo można tu obserwować rozwój związku młodych ludzi, z dość nietypowymi elementami, czyli… nożyczkami i śliną.
Tytuł średni, ale ma szanse zostać zapamiętany ze względu na ślinę… 5/10.
W wielkim skrócie (czy aby na pewno?): za co można lubić to anime :-)
Za:
1) nieprzewidywalność – zawsze, gdy myślałam, że wiem, co zaraz się zdarzy, działo się coś zgoła innego, a czasami jak z obcej planety (pomijając dzielenie się śliną);
2) realizm – co z tego, że ślina wygląda nieapetycznie? Płyny ustrojowe mają to do siebie, a gdy krew leje się strumieniami, to nikt nie narzeka, choćby obiad podchodził do gardła. Cieszyło mnie też, że nikt specjalnie urodą nie grzeszy;
3) oryginalne podejście do związku, jak na anime z gatunku „romans” – w końcu między bohaterami widać dużą chemię, ochotę na siebie nawzajem. Coś się dzieje między nimi na płaszczyźnie fizycznej, mimo ich zawstydzenia, a nie jeden całus na całą serię. A że pod innymi względami relacja ta jest wybitnie uproszczona? Ja bym ich broniła – w realnym życiu wiele relacji jest opartych głównie na cielesności, choć nie popieram tego. Gdy bohaterowie filmów chodzą do łóżka, ledwie znając siebie nawzajem, nikomu to nie przeszkadza, więc dlaczego ci tutaj nie mogą się ledwie znać i dzielić śliną? Nie mówiąc już o tym, że w anime zorientowanych na miłość większość związków jest dziecinna i powierzchowna, np. Haruka i Takayuki z KgNE albo lubiany powszechnie Clannad;
4) erotyzm i klimat momentami bardzo erotyczny, który jednak różni się od przeciętnego ecchi. Trudno to w słowa ubrać, ale są napięcie, dwuznaczność niektórych kadrów (czego, o dziwo, nikt tu jeszcze nie zauważył!), pewna wyobraźnia. Typowe zagrania z ecchi są, owszem, ale gdy już się pojawiają, to często kończą się inaczej, niż się człowiek spodziewa kliknij: ukryte (np. upadki czy powiewające majtki) – bliżej temu do parodii ecchi;
5) Urabe – jest niegłupia, nie daje się włożyć w schematy i ma odwagę na płaszczyźnie seksualnej, w odróżnieniu od wszystkich wiecznie zawstydzonych bohaterek romansów przeżywających pierwszą miłość. Jasne, też się wstydzi, ale nawet wtedy wiadomo, że chce więcej niż na to pozwala i że ma swoje fantazje. Zarazem nie należy do tego kręgu bohaterek ecchi, u których odwaga przejawia się w napastowaniu bohatera biustem;
6) głos Urabe!!
7) humor – właściwie nie wiem, dlaczego nikt nie zauważa, że bywa śmiesznie. Raz łzy popłynęły mi ze śmiechu, a całe anime wydaje mi się chwilami bardziej parodią na zwyczaje damsko‑męskie w anime, niż czymś „zupełnie serio”;
8) muzyka, ale to jest w recenzji.
Przepraszam, że się rozpisałam, jednak chciałam dodać więcej od siebie. Nie dziwi mnie, że większości osób to anime nie podoba się, bo tego się spodziewałam od początku, umiem też zrozumieć, skąd te odmienne opinie. Ja jednak czekałam niecierpliwie na kolejne odcinki i postanowiłam napisać, czemu – a może ktoś zdecyduje się obejrzeć, okaże się tak dziwny jak ja i polubi :-)
Muszę jednak ostrzec, że zgadzam się z recenzentem, że późniejsze odcinki nie utrzymują poziomu pierwszych kilku – cel niektórych pozostał mi bliżej nieznany, a cała afera z Hayakawą marna. Mimo wszystko ogólne wrażenie pozostaje pozytywne.
Nazo no Kanojo X
Kiepski początek, ale z akceptacją u mnie dobrze...
Bohaterowie są jak dla mnie fajni, szczególnie tajemnicza Mikoto Urabe. No i miała fajny głos.
Za dużo płynów.
Anime mogło by być oryginalne ale..
Ciekawe anime
daeki
Magiczna plwocina
Dołączam się do komentarzy poniżej.
Urabe bije na głowę, innych dziwnych bohaterów. Bardzo podoba mi się jej seiyuu. Głos zaskakująco niski… a może po prostu każdy moment gdy otwiera usta (nie po to by się ślinić ^^) mnie zaskakuje. Spodziewać się można takiej omdlewająco cichej ptaszyny jak Misaki Mei z „Another”. A nie. :). No i jej śmiech. Złote.
Kreska postaci nie podoba mi się tak na pierwszy rzut. Ostatnio zaczęły wychodzić anime o bardzo upiększonej kresce. Jednakże.
Z tego co się zorientowałam, (Wiki) źródłem anime jest one‑shot z 2004, a seria komiksowa powstała w 2006. Wymyślam więc, że kreska jest taka a nie inna, dla zachowania wierności źródłu….
Wbrew , Urabe nie nazwałabym ślicznej, ani nawet ładnej. Ale mam przeczucie, że tutaj panuje swego rodzaju naturalizm. Nie chodzi o to, by bohaterki były dziewojami o smukłych kształtach, pięknych biustach i słodkich usteczkach, a chłopcy przystojniakami. Myślę, że się przyzwyczaję. Zwłaszcza, że oniryczne animacje, są bardzo sugestywne i tworzą dziwny klimat.
Muzyka op i ed jest w porządku. Nie powala na kolana, ot piosenki. Obie wykonane przez Ayako Yoshitani, ta sama pani podkłada głos Urabe. Po jednym wysłuchaniu brzmią podobnie ^^.
Co z tego będzie?
Intrygujące.
...
oryginalność na plus oczywiście, ale całość mnie przeraża… nie mogę się doczekać dalszych epów xD
Świeże
WOW!
Usunięto wulgaryzm. Moderacja