x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Bushcraftowy horror
No i Wielki Brat podgląda. Dycha na spokojnie. Admini mogliby otagować jako survival. Jedne z lepszych obejrzanych. Przydałoby się więcej. Czekam na c. d.
Po 8 odcinku
Re: Po 8 odcinku
Re: próby
Przeżyją najsilniejsi... oklepany temat?
Szczerze przyznam, że wziąłem się za ten tytuł głównie ze względu na „nagość” i „ecchi” :P i… kliknij: ukryte szczerze się zawiodłem :( ecchi tyle co kot napłakał, ehh… :(
Postacie nie najgorsze, widywało się znacznie bardziej sztywne i sztampowe. Ogólna ocena 7.
"Zawsze trzeba brać pod uwagę uczucia innych ludzi"
Przy ostatnim odcinku popłakałam się jak małe dziecko, pozostało tylko czekać na drugi sezon, choć nie wiadomo czy takowy będzie.
Fabuła oryginalna i ciekawa, mimo wielu niedociągnięć i tak kocham to anime ♥
Chciałabym żeby powstał już 2gi sezon.
Pochwała
Mały Spam
Nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym człowiek budzi się na wyspie, przypięty do spadochronu, ucieka, widzi ocean, nie ma żadnego ratunku. Zagląda do torby, widzi małe, czarne pudełeczko, które zaczyna odliczanie i od razu hip hip hurra boba, łał jestem w grze. No sorry. Czyją byłaby pierwsza taka myśl? Nawet jak gram w wiele gier to moim pierwszym skojarzeniem nie byłaby bomba! I myśl, że przeniosłam się do gry. Wy wszyscy widzicie siebie jako bohaterów, bo wy byście wiedzieli. Kto by się zorientował, że w realnym świecie do ręki bombę dostanie? Weźcie sie zastanówcie. Później może był nieco naiwny, że każdy dobry bla bla, ale też nie do końca. Zabijał. Próbował. Dobrze jednak, że najpierw chciał znaleźć sojuszników, a nie wyrżnąć wszystkich. Bo uwaga uwaga… on nie chciał zabijać w prawdziwym świecie. Bo to nie była dla niego gra. Wszyscy inni, którzy zabijali widzieli to jako grę. A on nie. Był zrobiony ja dla mnie bardzo realnie. A Himiko… Jedna z niewielu dziewczyn, które da się polubić. Nie była pustą blondyneczką. Nie robiła wiele, ale broniła się. Kiedy trzeba było potrafiła zawalczyć. I nie była jakąś merry su, a taką byście chyba chcieli. Była prawdziwą dziewczyną po próbie gwałtu. Zachowała się również racjonalnie. Anime do samego końca mi się podobało i bardzo polecam. Warte obejrzenia.
Na samym początku starałam się być bardzo ostrożna. Znając moje zamiłowanie do survivalu, mordowania i poniekąd gier – tematyka „w to mi graj”. Jak jednak zaznaczyłam, dystans ponad wszystko – bo przecie, po co się później rozczarować? Ku mojemu nieopisanemu zdziwieniu – fabularnie podobało mi się jednak bardzo. Przyznaję za to, że pomysł kliknij: ukryte z wysyłaniem niepożądanych ludzi niczym z Jigoku Shoujo był dla mnie odrobinę przekombinowany. Cała sprawa była na tyle wbrew prawu, że organizacja decydując się na takie rozwiązanie, podpisywałaby tym samym na siebie wyrok. Wprawdzie można wziąć pod poprawkę, iż za całym „eventem” stały i wyższe władze, ale dopóki nie pokazali mi tego w serii – nie zamierzam usprawiedliwiać :D
Bohaterowie- Tu chyba najwięcej mam do zarzucenia…
Sakamoto – Twórcy już na samym początku lekceważyli sobie logikę. Zdarzyło im się w „sympatyczny” sposób oddać realia jak poprzez żołądkowe problemy wynikające z emocji… ale po chwili znowuż robili z niego kompletnego idiotę, który nie wie nawet jak obsługuje się bombę. Bo oczywiście cyferki migające na jej przodzie to tak dla draki – duży minus. Nie dam sobie też wmówić, że było to wynikiem dezorientacji gdyż zwyczajnie tego nie oddano. Zbyt racjonalnie działał aby potem kompletnie postradać rozum.
Kolejną z jego wad jest przerysowane wysportowanie. Jak na NEET'a to wyjątkowo nieźle odbija się od ścian!
Na plus przemawia natomiast jego inteligencja i racjonalne rozumowanie. Choć ono również bywało na granicy wyczucia – to osobiście nad wyraz miłuję myślących bohaterów.
Reszta bohaterów – bo o tych nie będę się już rozdrabniać… Przede wszystkim, największy zarzut jaki mam do postaci to przesadność, którą widać już nawet u Sakamoto. Drugim zarzutem jest stereotypowość : kliknij: ukryte Gość wyglądający jak rambo był najemnikiem; bojaźliwy grubas okazał się nerdkiem, który świruje na widok kobiety; Przedsiębiorca ma wyjątkową moc analizy, a główna bohaterka jak na blondynkę przystało – już na samym początku bardziej martwi się o olejek niźli ratunek… I tak można by wymieniać. Chyba tylko oczywistość „badass'a” mi nie przeszkadzała ( a może to jakieś osobiste fetysze? :D Kto wie ).
Schematyczność przejawia się także w samej akcji – kliknij: ukryte „biegnie, przewrócił się, oh nie, skręcił kostkę” ... to był jeden z tych momentów, w których parsknęłam i cieszyłam się, że przynajmniej nie poślizgnął się na skórce od banana. kliknij: ukryte O! Albo to przełożenie bomby Date'ego dokładnie w miejsce, w które później się schował. Na deser jeszcze, to piękne zdanie: „nie było innego miejsca na ukrycie jej”... rany
Ostatni minus to brak jakiegokolwiek dramatu. Sama nie jestem zwolenniczką wyciskacza łez, ale żeby ani razu nie było mi nikogo szkoda? Plus natomiast za romans, taki jak lubię. Nie stanowił głównej osi, a na finał czekałam do samego końca – chwała autorom, że się doczekałam. W gruncie rzeczy to nie jest takie częste. Suma Summarum… problem… To chyba jedna z tych serii, która dostanie u mnie raptem 6, natomiast z czystym sumieniem mogłabym każdemu polecić – czas spędzony bardzo miło.
Zaczynając od plota – pomysł jest naprawdę bardzo dobry, być może nie oryginalny ale z tego da się zrobić coś dobrego i Btooom! jest tego przykładem. Wymieszali tutaj akcję, dramat, trochę psychologii(choć na tej przestrzeni spodziewałem się czegoś więcej) i utrzymali to w poważniejszym tonie. Jeśli chodzi o same walki związane z bombami, to było ciekawie – może nie tak jak bym chciał, jednak było dobrze i jestem usatysfakcjonowany.
Bohaterowie:
Ryouta – jak już wszyscy wcześniej wspomnieli, to był trochę łatwowierny, trochę dziwne zwracając uwagę na to, że był NEETem i z założenia ludzie tego pokroju raczej nie są zbyt ufni. Koniec końców jednak nie był głupkowatym licealistą, który opierał się tylko i wyłącznie na szczęściu – potrafił też czasami skorzystać z logicznego myślenia i dzięki temu nawet go polubiłem.
Himiko – tutaj już niestety gorzej… ładna blondyneczka z dużym biustem i raczej nie grzesząca inteligencją, można ulec wrażeniu, jakby była żywcem wyciągnięta z jakiejś komediowej serii szkolnej(pomijając jej sytuację i przeżycia). Nie drażniła mnie jakoś specjalnie przez całą serię, choć na pewno dałoby się tutaj upchnąć jakąś lepszą bohaterkę.
„Czarne charaktery” – nie lubię, jak tego typu postaci ubiera się grubo w stereotypy, przykładem tego był Date i Kira Kousuke. Na szczęście pojawili się inni „bardziej myślący” bohaterowie, czyli Nobutaka, czy Miyamoto( kliknij: ukryte choć ten znowu coś „łatwo” dał się złapać w pułapkę).
Fabuła – mógłbym się tutaj uczepić kilku rzeczy, pewnych niejasności( kliknij: ukryte skoro była mowa o listach, z których zrobiła się duża afera, to nikt nie doszedł do ich źródła?), jednak nie byłoby to nic, co przeszkadzało mi w oglądaniu. Jest to przemyślane, większość trzyma się kupy i widz nie musi się zastanawiać co chwilę „o co chodzi”.
Serię obejrzałem jednym ciągiem, co raczej rzadko mi się zdarza i żałuję, że tak szybko się skończyło :)
Ocena końcowa ode mnie to 9/10 – pełnej dziesiątki niestety nie mogę wystawić ze względu na pewne niedoskonałości fabuły(nie przeszkadzające w odbiorze, nie mniej mogłoby być „doskonale” zamiast bardzo dobrze) oraz niektóre postaci(m.in. Himiko).
Swoją drogą – manga się powoli kończy z tego co słyszałem, kliknij: ukryte niestety na temat drugiego sezonu nic nie wiadomo… mam nadzieję, że uraczą nas choćby jednym albo dwoma odcinkami OVA, końcówka może nie kończy się jakimś dużym cliffhangerem(jest na poziomie akceptowalnym) ale to jest stanowczo za mało, aby zamknąć całość – chyba druga seria anime po Berserku, która zmusi mnie do przeczytania mangi.
Świetne anime :)
Przeciętniak
Grafika: 9
Muzyka: 9
Postacie: 3
Fabuła: 7
Ocena ogólna: 7
On chciał każdemu ufac i żadnego napotkanego próbował nakłonic do przyłączenia się
6/10
Główny bohater mnie nie denerwował, natomiast na blondynę i jej wieczne użalanie się i płacz nie mogłam patrzeć.
Bardzo dobre anime
Czepialstwo, że Ryouta nie dostał odłamkami (a taki argument podniósł autor recenzji w dyskusji ze mną) bnie ma sensu. Nie było informacji, jakoby używane w anime bomby raziły odłamkami. Koniec tematu.
Co do naiwności Ryouty to moim zdaniem jest to właśnie pozytywna cecha. Do diabła, gdyby Ryouta był takim samym hipokrytą jak reszta postaci (wliczając Himiko na pewnym etapie) – anime rzuciłbym w kąt i nigdy bym już do niego nie wrócił. Mam wrażenie, że pewni ludzie mają za złe Ryoucie udowadnianie im, że da się być dobrym człowiekiem, dobrym graczem i wyjść z opałów mając niewzruszone zasady.
kliknij: ukryte Dla Ryouty priorytetem jest nie stać się bestią w ludzkiej skórze. Może to naiwne, ale dla mnie to cecha godna najwyższego szacunku, zwłaszcza w dzisiejszych do cna zdemoralizowanych czasach, w dobie powszechnego usprawiedliwiania nawet skrajnych podłości „koniecznością radzenia sobie jakoś w życiu”. Na pewnym etapie sam Ryouta nawet się zżyma że cała ta przeklęta wyspa uparła się zrobić z niego potwora, to jednak tylko go motywuje bardziej. I do choroby, przecież właśnie to daje Ryoucie taką siłę oddziaływania na ludzi i dlatego to on jest osią drużyny i to on trzyma tych ludzi w kupie, właśnie swoją niewzruszoną moralną postawą, dzięki której ludzie nabierają do niego zaufania w sytuacji, gdy nie ufają absolutnie nikomu innemu. I takie właśnie przesłania bardzo lubię w anime.
Postacie które w toku serii zmieniły się na lepsze – zmieniły się głównie pod wpływem Ryouty. Gdyby nie Ryouta, Himiko nawet jeśliby przeżyła – do końca życia byłaby wrakiem emocjonalnym. Gdyby nie Ryouta, Taira na wyspie do końca by się skundlił, a tak stało się dokładnie odwrotnie, zrozumiał błędy i choć na końcu mu odbiło, to jednak umarł jako lepszy człowiek. Parę innych postaci mniej lub bardziej zmienionych na skutek kontaktu z Ryoutą również by się znalazło.
Moim zdaniem to bardzo dobre anime. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.
Re: Bardzo dobre anime
Re: Bardzo dobre anime
Nie potrafię zrozumieć, dlaczego bohatera bardziej dobrodusznego (a czasem nawet naiwnego) od razu nazywacie nieudanym? Gdyby od razu stał się zimną bestią, krzyczelibyście „akurat, nikt nie byłby w stanie zabijać ludzi bez mrugnięcia okiem”.
Jedyny negatywny fakt – Ryouta był bardzo sprawny jak na NEET'a, ale tutaj też nie przesadzajmy. Czasem oberwał, chociaż nie frontalnie i bezpośrednio (gdyby dostał bombą w twarz, to już by go z nami nie było, prawda?).
"Btooom!"
Oczywiście. Widać też część Lost oraz Eden to Ori. Jeżeli chce pan cokolwiek znaleźć, zawsze negatyw wpisać można.
Według mnie Ryouta jest postacią, której na początku nie lubimy. Spędził całe życie przed komputerem, nie był dobrym człowiekiem. Z czasem jednak, na naszych oczach zaczyna postrzegać świat inaczej, zauważa popełnione przez siebie błędy. Widząc śmierć na drugim krańcu drogi uświadamia sobie, do czego nigdy nie powinno dojść. Ze spokojem mogę więc stwierdzić, że polubiłam tą postać. Z wyglądu jest złudnie podobny do Kiry z „Death Note”.
Plusy serii:
- świetnie ukazany proces pozbawiania się człowieczeństwa,
- różnorodność postaci, które są zarówno oryginalne, jak i realistyczne,
- grafika wysokich lotów,
- muzyka na wysokim poziomie, potrafiąca tworzyć odpowiedni nastrój,
- mimo sztampowego „wyżynania się na wyspie”, ciekawy sprzęt w postaci bomb i nietuzinkowe wydarzenia nadają animie miano oryginalnego i naprawdę niezłego.
Minusy serii:
- brak realizmu podczas walk (bomby wybuchające bohaterom obok nosa),
- jednorazowy, ale jednak fanserwis, akurat w poważnej scenie!
Moi drodzy… Nie podoba się wam fakt, że Himiko nie radziła sobie ze zdarzeniami i piszczała? Proszę bardzo, wrzucimy was do jadowitej dżungli z tabunem ludzi, którzy chcą was pozabijać. Ciekawe, jacy będziecie mężni… A bohater nie był „megadobry”. Z obydwu stron, gdyż nieraz dostał po łbie, nieraz dostał… gdzie indziej. Przecież walczył sam ze sobą, ileż razy zastanawiał się, czy nie porzucić swoich towarzyszy? Raz było to nawet niepokojąco realne.
Opinie na temat tego anime są bardzo różne, aczkolwiek więcej pozytywów. Radzę oglądnąć serię, a nie się nimi sugerować. Z pewnością nie będzie to stracony czas, a czy wystawicie anime 6, 8, czy 10, to już inna sprawa. Bo niżej go nie cenię.
Cóż, tyle z mojej strony.
Miłego seansu,
polecam.
5/10
ps: główna bohaterka ma 15 lat, główny bohater 22 lata. źródło: booklet z OSTa
Re: 5/10
Re: 5/10
Ryouta jest jedyną osobą na tej całej wyspie, która ma bardzo konkretne zasady i z żelazną konsekwencją się ich trzyma, choćby nie wiem co.
Sam sobie odpowiedz, co by ta wyspa zrobiła z Tairą czy Himiko gdyby nie Ryouta udowadniający im, że mogą przetrwać i się nie skundlić. Nawet takie zero moralne jak Date czegoś się nauczyło.
.
Końcówka pierwszego sezonu zapowiada coś ciekawego, czekam więc na drugi. :)
Kabooom!
Postacie były całkiem znośne, choć Himiko na początku mnie troszkę irytowała. Co do głównego bohatera: pacyfiste Sakamoto dało się przełknąć.
Z strony wizualnej anime prezentowała się dobrze: ładne tła, kreska też ujdzie.
A i jeszcze jedno; kliknij: ukryte ta scena, w której bomba odbiła się od piersi Himiko była przesadzona.
Waham się pomiędzy 5 a 6.
zdenerwowało mnie że na końcu [tukryj]nie ma końca! całe 12 odc czekam aż uciekną z tej wyspy,a tu się dowiaduje że muszę czekać na 2 s. o ile taka nastąpi.. [/ukryj]
Jak ja nie lubię się rozczarowywać.
Bardzo wyraźnie w tej serii widoczne są inspiracje „Battle Royale”, już na pierwszy rzut oka, a niektóre motywy nawet identyczne.
BR bardzo mi się podobało, było krwawe, ale prawdziwe, emocjonalnie naładowane do granic, dobre psychologicznie. A „Btooom!” tego nie posiada, choć bardzo się stara, to jednak jest to czysta rozrywka, która nie zmusza do myślenia, tak jak to w BR było.
Są trupy, są niby „przemyślenia”, jest megadobry główny bohater (a jakże), piękna dziewczyna, urodzeni mordercy, zdrajcy. Twórcy poszli w znany schemat i trzymali się go do końca, zapominając właśnie o tej odrobince oryginalności. W efekcie powstał bezmyślny gniot. Przy tej serii mózg można wyłączyć.
Fabuła ma spore dziury, bohaterowie strasznie naiwni, aż śmiać się chce, gdy krew się leje, a tak być nie powinno. Przykład z ostatniego odcinka: kliknij: ukryte siedzi obok trupa i mówi: „powiedz coś! Zjedz zupę z makaronem!”. No dżizas… Tak, z makaronem! Tylko głowy nie ma, ośle?
Strasznie szkoda, bo mogło być znacznie lepiej, to świetny materiał na anime psychologiczne, a z psychologii dostajemy tylko teksty typu „dlaczego nas zabijasz, lepiej coś zjedzmy, no i przecież nie jesteś zły”.
Poziom wniosków z seansu jest zerowy, ot przygodówka z bombami. A zakończenie? No właśnie, nawet zakończenia brak.
5/10.
Czy to nie offtop?
Tu nie chodzi wcale o to czy jesteś naiwny czy nie jesteś. Możesz sobie pochlebiać, że na tobie taka sytuacja nie zrobi wrażenia, ale to tylko twoje pobożne życzenia.
Niby co cię przygotowało na takie widoki, na ciągły strach i na odbieranie życia ludziom? Gry komputerowe? Filmy? Człowieku, bądź poważny. Oglądając film nie ryzykujesz życiem w każdej sekundzie.
Ty sobie po prostu nie zdajesz sprawy co taka sytuacja robi z człowiekiem. Ryouta i tak bardzo dobrze się trzyma.
Nie wiem czy byłeś kiedyś w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia. Ja byłem. Wiem co to znaczy wiedzieć, że za chwilą możesz umrzeć. Ale ja mam nad tobą jedną ważną przewagę. Taką, że ja nie boję się śmierci. Mi nie robi różnicy czy umrę jutro czy za kilkadziesiąt lat. Ja po prostu chcę pozostać dobrym człowiekiem. A jeśli ma mnie to kosztować życie – to trudno.
I to nie jest naiwność. To jest posiadanie zasad.
Piszesz tu rzeczy z kosmosu, jakieś gry, filmy, strach przed śmiercią – co to ma wspólnego z tematem i głównym bohaterem? Raczej nic. Uważam jego postać za zmarnowaną, tak jak wielu widzów, i nie muszę się z tego tłumaczyć.
Miej sobie zasady, ale nie wmawiaj mi, że nie da się ich w anime przedstawić lepiej i wiarygodniej, bo się da.
Kwestia strachu przed śmiercią ma bardzo dużo do tematemi głównym bohaterem bo właśnie tenże strach przed śmiercią robi na tej wyspie z ludzi psycholi. I jedni ludzie wychodzą z tego obronną ręką, jak Routa (drobnych szajb jak rozmowa z trupem nawet nie warto liczyć bo sytuacja na wyspie bynajmniej normalna nie jest). Innym kompletnie odbija (tak jak Tairze czy grubasowi który chciał zgwałcić Himiko). A są i tacy, dla których nie robi to różnicy bo oni całe życie żyli jak żądne krwi zwierzęta – tak jak tamten prawnik, dzieciak z bombami implozyjnymi czy Date.
Nie podoba ci się, że ten naiwniak Routa nie zdechł za karę, że miał zasady – okay. Ale to świadczy tylko i wyłącznie o tobie samym. W anime akurat pełno takich zwycięskich „naiwniaków” z zasadami więc doprawdy nie wiem, czego się czepiasz.
Coś musiało ów stan wywołać. Najprawdopodobniej „sytuacja bezpośredniego zagrożenia życia” :) Też uważam postawę głównego bohatera za mało wiarygodną, trudno, taki urok tego anime.
słabe
Drugi sezon?
Re: Drugi sezon?
Super
Btooom!!! ,K-bum!! a może zwykłe Bum ?
Na razie ładnie zostaje wszytko wytłumaczalne i to mi się podoba.
Re: Btooom!!! ,K-bum!! a może zwykłe Bum ?
Btooom! ma dobrze wytłumaczalną i bez dziur fabularnych fabułę. Zapowiada się na kontynuację :).
Miło będzie obejrzeć. Stawiam 8/10.
Re: Btooom!!! ,K-bum!! a może zwykłe Bum ?
Strata czasu
kliknij: ukryte Uwierzyłbym, gdyby za wszystkim stała CIA organizująca supertajne przedsięwzięcie na podobną skalę, pakująca wielkie pieniądze i nie wahająca się przed popychaniem ludzi do popełniania zbrodni w celu schwytania Osamy bin Ladena. Ale producent gier? Do betatestów? Naprawdę?
Jak łatwo skłonić grupę ludzi do tego, by wyłączyli myślenie i bezrefleksyjnie zaczęli zabijać się nawzajem! Jakim cudem nikt z uczestników nie zadał sobie pytania, jaki cel przyświeca organizatorom, skoro poznanie odpowiedzi być może odkryłoby inną drogę ocalenia niż rzeź? I czy organizatorzy masakry rzeczywiście zamierzają dotrzymać słowa i wypuścić na wolność zwycięzcę, jedynego świadka masakry i zarazem człowieka stanowiącego potencjalnie największe niebezpieczeństwo dla korporacyjnych interesów? Jeśli dotrzymaliby słowa, to nie świadczyłoby najlepiej o organizatorach. Jeśli złamaliby słowo, to bezkrytyczna wiara w dobrą wolę zbrodniarzy nie świadczyłaby najlepiej o uczestnikach. Już nawet nie wspominam o tym, że nikt z graczy nie wpadł na pomysł, aby z miejsca pozbyć się klejnotu przy pomocy zwykłego noża i tym samym zapewnić sobie niewykrywalność, albo i wyrzucić czy ostentacyjnie zdetonować wszystkie bomby, dodatkowo zapewniając sobie immunitet.
Zaryzykuję stwierdzenie, że pierwsi z brzegu ludzie grający w tradycyjne, papierowe RPG, o ile tylko znaleźliby się na wyspie, przewróciliby cały ten wydumany biznes do góry nogami i przyprawili organizatorów o coś więcej niż ból głowy.
W dwóch słowach: strata czasu.
Re: Strata czasu
Wszystko, czego się czepiasz było przerabiane w Btooom!, ale wątpię, aby dało się to świadomie przeoczyć.
Sakamoto jakoś myślenia nie wyłączył i robił wszystko, byleby tylko nikogo nie zabić, więc nie generalizujmy. Główny bohater rozmyślał również, dlaczego Tyrano Japan stoi za tym całym przedsięwzięciem i jaki ma w tym cel.
Organizatorzy gry słowa dotrzymują, przykładem jest ten cały doktorek, któremu udało się wydostać z wyspy. To, że trafił tam ponownie to już inna para kaloszy.
Re: Strata czasu
kliknij: ukryte Gdyby Sakamoto naprawdę zastanawiał się nad tym, co się dzieje, dostrzegłby albo zwyczajnie wydedukował fakt, że wyspa jest usiana urządzeniami do monitoringu graczy i ten fakt wykorzystał. Wiedza, że jest się obserwowanym daje przewagę nad tymi, którzy tej wiedzy nie posiadają, ewentualnie pozwala wprowadzić w błąd organizatorów (zrobili to bohaterowie Battle Royale, z dobrym skutkiem). Na wyspie musi być masa sprzętu monitorującego, a ten wymaga nadzoru technicznego. Choćby pielęgniarka (żywy dowód na to, że bez klejnotu można być niewidzialnym i nie liczyć się jako cel), która żyła sobie nie niepokojona przez nikogo, powinna to zauważyć i wyciągnąć wnioski, jak tę wiedzę obrócić na swoją korzyść. Bo to, że helikopter zabierze zwycięzcę, to pewnik. Ale to, że latają tu regularnie helikoptery obsługi technicznej, jest równie oczywiste, a ich porwanie dużo łatwiejsze, jest równie oczywiste. Wystarczyłoby sfingować własną śmierć i poczekać na odpowiedni moment, na przykład do etapu między grami. Znowu pielęgniarka jest na to dowodem. A Sakamaoto nie jest głupi i sfingowanie własnej czy cudzej śmierci w sytuacji, gdy zna się karty rozgrywającego, nie byłoby dla niego specjalnie trudne. W ten sposób znowu dochodzimy do pozbycia się klejnotu, który stanowił urządzenie śledzące i na sto procent powodował aktywację urządzeń monitorujących znajdujących się w pobliżu. Tu nic takiego nie miało miejsca.
Wspomniany przez ciebie fakt dotrzymania słowa przez organizatorów jest moim zdaniem jednym z najsłabszych punktów intrygi. Jak napisałem wyżej, to akt co najmniej nierozsądny. Nikt nie jest w stanie zagwarantować organizatorom, że zwycięzca będzie milczał, a utrzymanie rozgrywek w tajemnicy jest podstawą sukcesu całej operacji, która ma charakter cykliczny i inwestorom zależy na tym, aby trwała. Podam najprostsze z możliwych zagrożenie: zwycięzcę, który jest przecież mordercą, dopadają wyrzuty sumienia i decyduje się oddać w ręce policji. Ludzie są tylko ludźmi i takie zachowanie należy uznać za mniej lub bardziej prawdopodobne. Postaw się na miejscu ludzi, którzy zorganizowali całe przedsięwzięcie, wyłożyli olbrzymie pieniądze i zajęli się zorganizowana zbrodnią. I teraz wyobraź sobie, że wypuszczają na wolność jedyną osobę, której już samo istnienie stanowi zagrożenie dla ich zysków i wolności.
- „Wypuścimy cię, ale daj nam słowo, ze nikomu nie powiesz, okej?”
- „Okej”.
Naprawdę?
Wydaje mi się, że zabicie zwycięzcy i w ten sposób usuniecie zagrożenia jest jedynym rozsądnym zakończeniem, jakie powinni zaplanować organizatorzy. Nie zrobili tego, co oznacza, że albo są głupi (złodzieje złomu zabijają wspólników z bardziej błahych powodów) albo historia jest dęta.
Zresztą, ponowne zesłanie zwycięzcy do piekła jest niczym innym niż złamaniem danego słowa i nie stanowi, jak piszesz, innej pary kaloszy: to zwyczajne złamanie umowy. Oczywiście, można podnosić fakt, ze przecież nikt mu nie obiecał, że nie wróci na wyspę. Ale musisz przyznać, że to pokrętne i naciągane rozumowanie, które ma się nijak do umowy obiecującej darowanie życia i wolność od tego całego koszmaru. Na kilka dni, albo tygodni. Kto jak kto, ale postawiony w takiej sytuacji doktor, inteligentny przecież człowiek, nie powinien już szczególnie palić się do rzezi, której wygnanie nie daje żadnych gwarancji wolności, i zamiast tego zacząć myśleć, czy być może jest inny sposób na ratowanie skóry. Ponownie, nic takiego nie miało miejsca.
Napisałem w pierwszym komentarzu, że fabularnie serial jest bardzo słaby i zdania nie zmienię. Za dużo w scenariuszu dziur logicznych i założeń, że gracze będą zachowywali się dokładnie tak, jak wymyślili to sobie organizatorzy, a są to założenia bardzo proste i naiwne. Ich nieodpowiedzialność i brak wyobraźni, dotyczący zresztą i samych graczy, są dla mnie po prostu niewiarygodne. Dla porównania: we wspomnianym Battle Royale scenarzysta zdawał sobie sprawę z tego, że pozostawienie graczom wolnej ręki może doprowadzić do wydarzeń, których Mistrz Gry nie był w stanie przewidzieć. Dlatego biednych uczniów praktycznie poganiano tam do szybszego zabijania się, przemieszczania z miejsca na miejsce itd, nie dając wiele czasu na myślenie i ewentualną organizację. W Btooom! nic takiego nie miało miejsca co w moim mniemaniu stanowi kolejny dowodem na to, jak naiwna jest sama historia i jak słaby jej scenariusz. A że w tego typu opowieściach właśnie fabułę cenię sobie najwyżej, nie byłem w stanie czerpać przyjemności z oglądania Btooom! i czas spędzony przed ekranem uważam za stracony.
Re: Strata czasu
kliknij: ukryte Istnienie sprzętu monitorującego jest pewne. Pozostaje pytanie, dlaczego nikt jeszcze go nie zauważył. możliwe jest, że autor pierwowzoru (mangi nie czytałem, więc pewien nie jestem) zapomniał o jego istnieniu i zwyczajnie go nie pokazał, ewentualnie uznano, że nie warto o nim wspominać. W najlepszym wypadku, jeśli powstanie drugi sezon, Sakamoto i reszta będą mogli cudownie dowiedzieć się o jego istnieniu.
kliknij: ukryte O ile dobrze pamiętam, klejnot można wyjąć jedynie z osoby, która nie żyje. Pielęgniarka straciła go w wybuchu razem z dłonią. Wiadomo, że dłoń oderwana od ręki jest martwa. Teraz powstaje pytanie, czy możliwość sfingowania własnej śmierci jest opłacalna. W końcu pozbawienie się dłoni jest dużym kosztem. Oczywiście, ludzie są zdolni do takich rzeczy, jednak na wyspie pełnej psychopatów i gigantycznych jaszczurek wydaje się to nierozsądne. Zresztą, sam fakt, że klejnot wypada tylko, gdy ktoś jest martwy jest dla mnie bardzo naciągane.
kliknij: ukryte Tutaj się zgodzę w stu procentach. Skoro wygrał i miał dostać gwarancję, że na wyspę nie wróci, to organizatorzy złamali słowo. Przy okazji pojawia się inny problem. Jak długo organizowane są zsyłki na wyspę? Ta wcześniejsza, o której wiemy miała miejsce pół roku przed wydarzeniami ukazanymi w anime. Jeśli takich zsyłek było więcej, to dlaczego żadna z osób, które przeżyły nie zawiadomiły kogokolwiek o fakcie istnienia takiej „gry”?
kliknij: ukryte Tylko doktorek z góry został przedstawiony jako osoba bez jakichkolwiek zasad moralnych. Choćby przez machloje, jakich dopuszczał się w szpitalu. Dlatego fakt, że raz mordował na wyspie i robi to znowu nie powinien zaskakiwać.
Re: Strata czasu
A przecież podstawowe założenie scenariusza jest barzo proste: gracze znajdują się w sytuacji bez wyjścia i muszą grać według reguł narzuconych przez organizatora. W tym sensie to, co widzimy na ekranie, nie spełnia owych założeń. Starałem się to wykazać: sytuacja graczy na wyspie nie jest sytuacją bez wyjścia i istnieje więcej niż jeden, narzucony przez organizatorów sposób wykaraskania się z opresji. W dodatku przesłanki sugerujące taki stan rzeczy zostają bohaterom podsunięte jak na talerzu; inna rzecz, że ci z nich nie korzystają. Świat gry i środowisko, w którym gra się toczy, ma za dużo słabych stron, które można i powinno się wykorzystać. A to, że postaci na ekranie nie próbują tego robić, nie tylko źle świadczy o grze, ale też o bohaterach. I o scenarzyście, których wskazanych przeze mnie luk i wątpliwości nie załatał, pozostawiając widza z naiwną historią pełną dziur nieudolnie zamaskowanych gejzerami emocjonalnych i pirotechnicznych wybuchów.
Re: Strata czasu
Oklepany motyw, stary jak „Uciekinier” i „Wielki marsz” Stephena Kinga (powieści pisane jeszcze pod pseudonimem Richard Bachman). Sens i logika sprowadza się prawdopodobnie do „chleba i igrzysk” – banda bogatych świrów jest gotowa zapłacić astronomiczne kwoty żeby pooglądać mordujących się nawzajem ludzi. kliknij: ukryte Główny bohater niby wie coś więcej na temat zamiarów twórców zabójczej gry, jednak po porażeniu paralizatorem dostał częściowej amnezji.
Jak widać na przykładzie doktorka który powrócił na wyspę – nie zamierzają. Co jest bardzo logiczne. Tak więc osoby starające się wydostać z wyspy na zasadach narzuconych przez twórców gry popełniają poważny błąd.
A co jeżeli nie wymaga (mało realistyczne ale… możliwe)? Lub jest skonstruowany tak aby funkcjonować od jednego, do następnego „etapu” gry bez przeglądu? Wtedy uczestnikom pozostaje liczyć na jakąś awarię i helikopter obsługi technicznej.
To byłoby bardzo nierozsądne posunięcie. Żaden immunitet, żadna niewykrywalność. kliknij: ukryte Takie osoby skończyłyby prawdopodobnie jako ofiary dzieciaka‑psychopaty lub najemnika. Oni po prostu lubią zabijać, ten drugi dodatkowo nie potrzebuje detektora aby wyśledzić kogoś w dżungli.
Co nie zmienia faktu że klejnoty/detektory to największa dziura fabularna. Dlaczego nie można ich usunąć bez poważnej ingerencji chirurgicznej? Dlaczego odpadają dopiero po śmierci? Dlaczego… pytania można mnożyć w nieskończoność.
Strata czasu? Jak dla mnie całkiem niezła rozrywka, pozbawiona aż tak rażących błędów logicznych, z w miarę sensowną fabułą. 6/10.
był pomysł na sukces
Re: był pomysł na sukces
Re: był pomysł na sukces
Literówka
Re: Literówka
A najbardziej przeciętnym z nich jest płatny najemnik, który sporą część życia spędził na zabijaniu…
Mnie oprócz głównego bohatera wkurza Himiko. Gościu skręca się z bólu, bo go waran pogryzł, a ranę trzeba odkazić. Sakamoto sobie sam nie radzi, bo tamten ostro się rzuca z bólu, a ta głupia blondyna zamiast mu pomóc, wyskakuje z tekstami o tym, jacy źli są mężczyźni. Ja wiem, że trochę wcześniej jeden zbok się do niej dobierał, ale bez przesady. Trzeba umieć rozróżniać sytuacje.
Fajne
Btoom! to jedne tych serii do których...
Re: Btoom! to jedne tych serii do których...
?
Re: ?
Re: ?
2. ending (startujące helikoptery itp.) wyraźnie pokazuje, że to nie koniec
podobnie jak w Blood C. Tylko że, tam o ile dobrze kojarzę niema zrobili jeszcze kontynuacji i pewnie już nie zrobią :(
A wracając do btoooma, to trzeba będzie mangę czytać :D
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Cycki to produkt uboczny.
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Gatunek nie ma nic do rzeczy, istotna jest jakość. Większość ecchi (tak samo ocenzurowanych) ledwo na siebie zarabia, jeśli w ogóle, tak samo jak jest w każdym innym gatunku. Darkness sprzedaje się lepiej od Btooom, bo znacznie więcej osób uznaje je za lepsze anime, tyle.
BTW Btooom też jest ocenzurowane, więc wybrałeś sobie kiepskie miejsce na głoszenie dzikich teorii.
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Re: ?
Kolejna bardzo istotna kwestia to skupienie się na innych bohaterkach – o ile TLR opierało się na Lali i nudnej Harunie, tak w Darkness motorem napędowym fabuły jest wspaniała Momo, dużo więcej uwagi jest też poświęcone cudownej Yami, a te postaci są powszechnie uważane za najlepsze. Perfekcyjna Mikan ma porównywalnie sporo czasu antenowego, chyba nawet trochę więcej, ale nie jestem pewien.
Co wyróżnia TLR od innych ecchi? Kreska, postaci, ecchi (sposób w jaki Yabuki obchodzi cenzurę sprawia, że można tylko bić pokłony przed jego maestrią). Wszystko jest na wyższym poziomie.
Btooom to przyjemna seria, ale nie wprawiająca w zachwyt. Jeśli chcesz porządne survival game, przeczytaj Battle Royale, a zobaczysz jak bardzo Btooom jest w tyle.
Re: ?
11 odcinek
kliknij: ukryte Podmienił walizki itp… znów to będzie trochę oszukańczo wyglądać :P
Po za tym z tego co widzę manga jeszcze nie jest zakończona (chyba). Także jak by się to nie skończyło na tej serii też bym się nie zdziwił.
kliknij: ukryte Nie zginął nie zginął :P wystarczyło popatrzeć na samą końcówkę gdzie zapowiadają kolejny odcinek…
10 odcinek
Re: 10 odcinek
Re: 10 odcinek
Re: 10 odcinek
Spoiler ukryty, ale na przyszłość – proszę tego typu informacje maskować.
moshi_moshi
Re: 10 odcinek
7 odcinek
Główny bohater, dwudziestodwuletni Sakamoto, z początku wydał mi się jedną z tych osób, których niestety jest coraz więcej – poświęcających życie na świat wirtualny. Zmartwiło mnie to, bo sama ostatnio zauważyłam jak czas przecieka mi przez palce. Przeraziłam się, że też mogę się taka stać. kliknij: ukryte W dodatku nasz „numer jeden w Japonii” był już agresywny w stosunku do rodziny…
Z biegiem czasu, po poznaniu jego toku rozumowania, uznałam, że taki byłby właściciel „Notatnika Śmierci” gdyby, mówiąc delikatnie, wszystko było inaczej ( kliknij: ukryte innymi słowy – gdyby owego notatnika nie znalazł). Projekt postaci, również mi się kojarzy z Lightem Yagami'm, ale chyba jedynie ze względu na kolor włosów.
Bardzo ładnie, moim skromnym zdaniem, zachowują się tła.
Czołówka mnie wręcz urzekła, szczególnie początkowa animacja chodu Sakamoto w stronę zachodzącego słońca. Mam wrażenie, że ta pochylona postawa jest jak najbardziej naturalna w tej sytuacji (wiecie – wysiłek i te sprawy). Muzyka też mi się bardzo podoba. Jak nigdy nie ściągałam piosenek z anime na telefon („a po co tyle fatyyygi?” jak to mawiałam koleżankom), to chyba dla „No pain, no game” zrobię wyjątek.
Myślę, że po obejrzeniu całości, napiszę komentarz do anime raz jeszcze – zobaczę jak moja opinia się o nim zmieni.
Re: 7 odcinek
Re: 7 odcinek
Ale dobry OP nie oznacza dobrej serii, jednkaże tu na szczęscie wszystko gra. Seria jest naprawdę dobra, wciągająca, bardzo fajnie pokazuje różne typy zachowań i charakterów ludzkich (zresztą taki jest zapewne „main focus” serii) w obliczu takiej sytuacji (survival). W niektórych seriach anime/filmach wychodzi to lepiej w innych gorzej, ale tutaj myślę, że twórcy bardzo dobrze to przedstawili. Rzeczy takie jak grafika czy design postaci są na wysokim poziomie. A nawet sam pomysł z zasadami gry w Btooom! jest ciekawy. Postacie można lubić, ale należy pamiętać, że każda z nich ma coś na sumieniu (i nie mówię tu o kilku z nich, którzy są mordercami z natury).
Nic tylko polecać, bo podejrzewam, że seria utrzyma poziom do końca (jestem na 9 odcinku), a jedynie zakończenie może zawieść (ale nie musi, choć podejrzewam, kliknij: ukryte że skoro doktorka wrócili na wyspę, zapewne z naszymi bohaterami będzie podobnie, tym samym będziemy mieli wstęp przed drugim sezonem).
Daję 9/10, a swoją drogą jeśli ktoś szpila teraz w Far Cry 3, być może złapie jakiś tam klimat :D (choć oczywiście fabularnie te dwie rzeczy się różnią)
7 odcinek
kliknij: ukryte Czyżby dziadek wyciął sobie kryształ zanim przyszedł najemnik?
Re: 7 odcinek
Re: 7 odcinek
[wtedy nie wykrył radarem]
później przyszedł najemnik, do tej chatki na podporach.
kliknij: ukryte Wyglądało to tak, jakby on wydłubał dziadkowi kryształ i zostawił umierać. Już w tej chwili nie pamiętam dokładnie…
kliknij: ukryte W późniejszych odcinkach specjalnie zwracałem uwagę i ten kryształ był na miejscu. ALE on przecież zabrał jeden kryształ temu martwemu, który był bez spodni… :)
kliknij: ukryte IMO cwaniak wyjmuje go i wkłada
gwałty, hikikomori, przestępczość. długo musiałam czekać na dobre serie. BTOOOM! i Psycho‑pass są chyba jedyne warte uwagi w tym sezonie <3
Nie mogę się doczekać 3 odcinka.
Taka moda :)
Nie stawiaj spacji przed znakami interpunkcyjnymi.
Bardziej mi do btooma pasuje film Uciekinier z Arnoldzikiem, z którego BR mógł czerpać głęboką inspirację.
Filmu BR nie widziałem, ale z tego co mi wiadomo, jest dobry.