x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bywały naprawdę zabawne sceny, jednak również pojawiały się wręcz żenujące. Dużo nawiązań z różnych serii i gier, masa absurdalnych sytuacji, przeciętna fabuła i bohaterowie oraz niespełnione marzenia nastolatka‑neet'a.
Oglądało się całkiem nieźle, choć mam wrażenie, że 25 odcinków to było trochę za dużo. No i nadal nie rozumiem dlaczego wydzieranie się głównego bohatera jest uznawane jako zabawne, równie dobrze można byłoby zwrócić uwagę spokojnie z ironicznym tonem – być może wyszłoby nawet lepiej.
Pierwsze dwa odcinki zdecydowanie najlepsze – dlatego najlepiej dojść do 4‑5, żeby zobaczyć, czy spodoba się na dłuższą metę. Jako satyrę lub po prostu przeciętną przygodówkę z przymrużeniem oka można polecić.
Niestety, więcej żenujących scen było niż śmiesznych. Bohater to inna wersja irytującego idioty niż Ci płaczki przy każdej nadarzającej się okazji. Poza tym zawiewa mi tu coś w rodzaju „american” którzy to myślą że zawsze mają rację i tylko ich racja się liczy. Widać japońce nie wiele odbiegają od schematu.
Jak dla mnie, to do tej pory moja największa rozbieżność z ocenami redakcji :) Dawno nie oglądałem czegoś tak nudnego i mało śmiesznego… Sentouin, Hakenshimasu to przy tym jest hitem sezonu :)
A
harpagon
9.04.2013 17:24
Po dwóch odcinkach stwierdzam, ze zapowiada sie dość zabawna miejscami parodia fantasy.
Mogę ci powiedzieć, że jako całość seria ma wahania formy, w moim przypadku bowiem bywały odcinki, które nie do końca trafiały do mnie humorem, albo były po prostu przegadane (czytaj nudne). Ale w ostatecznym rozrachunku seria to czysty fun z kategorii tych z przymrużeniem oka i zabawa jest naprawdę przednia (zwłaszcza reakcje i komentarze Kona typu „przecież ta sytuacja wygląda jak jakiś scenariusz marnego rpg‑a!).
Autentycznie zaniemówiłem, gdy okazało się, że narzeczonym małoletniej księżniczki skazanej na polityczne małżeństwo jest władyka o imieniu Nabokov (!).
Eee to tak dali na imię władyce, za którego ma wyjść księżniczka,... to jest bez sensu, zrozumiałabym, gdyby miał na imię Humbert Humbert, ale Nabokov?
I tak lepszymi motywami były: fetysz księcia, oraz to jakiemu sabotażowi ich związek został poddany :D:D:D
Swoją drogą miałem nadzieję, że w ostatnim odcinku, na przekór innym anime (jako, że Ixion wiele „klasycznych” motywów robiło na opak), nasz bohater „dostanie” swoją nagrodę. Niestety skończyło się jak zwykle, więc trochę mi Kona szkoda :D
Zakładasz, że ludzie kojarzą imię bohatera książki, co jest bardzo daleko posuniętym założeniem – gwarantuję Ci, że wcale tak nie jest. Natomiast nazwisko autora będzie kojarzyć już zapewne większość społeczeństwa. Innymi słowy, mamy tu czysty pragmatyzm ;)
Wcale nie aż takim daleko posuniętym założeniem, jakby się wydawało. To zależy. Z pewnością w tym przypadku większość będzie kojarzyć nazwisko autora, co nie oznacza, że nie będzie w ogóle kojarzony bohater (w szczególności, jeśli owa postać zachwyciła czytelnika), bo tak z pewnością nie jest. Na przykład ja prędzej skojarzę po bohaterach niż autorze, jeśli ktoś będzie nawiązywał do Chłopca w pasiastej piżamie. Być może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Eh, Daerian, zazdroszczę Ci strasznie otoczenia w jakie kolejno przyszło Ci w życiu wpadać, skoro mogłeś osiągnąć przekonanie, że większość społeczeństwa Władzia skojarzy, a na dodatek skojarzenie to wystarczy im do rozwiązania całej aluzji ;p
Dokładnie :) Akurat w tym przypadku nazwisko autora książki zawsze będzie się szybciej kojarzyć, oraz przez większa grupę osób.
Wiem to po własnym przykładzie, bo choć książkę czytałam (co prawda dawno temu xD ) i widziałam jej dwie ekranizacje, to imienia protagonisty nie przypomniałabym sobie nawet za gotówkę xD niestety -_-".
Natomiast nazwisko autora z „Lolitą” skojarzę od razu ;p
Vilqu
13.12.2013 22:04 Re: Eee
To autor Lolity
A
Kacyk
1.04.2013 12:59 hehe
O ile sam 25 odcinek nie rozbawił mnie swoim rynsztokowym humorem, to samo zakończenie tego odcinka kliknij: ukryte czyli udawana zapowiedz kontynuacji z o 10 lat starszymi bohaterami zostawiło mnie rechoczącego na dobre kilka minut. ^^
Jak na razie znakomita parodia fantasy. Śmieszne i pełne zaskakująco celnych uwag, w których nabijają się z gatunku (m. in to ze uber‑ataki zajmują dużo czasu, więć moga być wykorzystane przeciwko użytkownikowi i to w jaki sposób, auć :P). Dajcie temu szanse, a będziecie się dobrze bawić…
Oglądało się całkiem nieźle, choć mam wrażenie, że 25 odcinków to było trochę za dużo. No i nadal nie rozumiem dlaczego wydzieranie się głównego bohatera jest uznawane jako zabawne, równie dobrze można byłoby zwrócić uwagę spokojnie z ironicznym tonem – być może wyszłoby nawet lepiej.
Pierwsze dwa odcinki zdecydowanie najlepsze – dlatego najlepiej dojść do 4‑5, żeby zobaczyć, czy spodoba się na dłuższą metę. Jako satyrę lub po prostu przeciętną przygodówkę z przymrużeniem oka można polecić.
Ode mnie 6/10(gdybym mógł, to bym wystawił 5.5).
Eee
Eee to tak dali na imię władyce, za którego ma wyjść księżniczka,... to jest bez sensu, zrozumiałabym, gdyby miał na imię Humbert Humbert, ale Nabokov?
Re: Eee
Re: Eee
Swoją drogą miałem nadzieję, że w ostatnim odcinku, na przekór innym anime (jako, że Ixion wiele „klasycznych” motywów robiło na opak), nasz bohater „dostanie” swoją nagrodę. Niestety skończyło się jak zwykle, więc trochę mi Kona szkoda :D
Re: Eee
Innymi słowy, mamy tu czysty pragmatyzm ;)
Re: Eee
Re: Eee
...swoją drogą, nie cierpię jego książek ;p
lano olita xD
Wiem to po własnym przykładzie, bo choć książkę czytałam (co prawda dawno temu xD ) i widziałam jej dwie ekranizacje, to imienia protagonisty nie przypomniałabym sobie nawet za gotówkę xD niestety -_-".
Natomiast nazwisko autora z „Lolitą” skojarzę od razu ;p
Re: Eee
hehe
popieram
DT! DT! DT!