x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bezsensowna papka próbująca być na siłę oryginalną.
Miszmasz jest fajny, jeśli ma jakiś sens i mimo wszystko trzyma się pewnych ram, służy czemuś. A tu przez cały seans miałem wrażenie, że twórcy nie bardzo wiedzą, jak ma wyglądać ostatni odcinek i czym zapełnić wszystkie wcześniejsze, bo wprowadzanie nowych postaci na chybił‑trafił, wydarzenia, które niczemu nie służą – to wszystko jest zwyczajnie nudne i irytujące.
Główna bohaterka – ot, jest. Fajną postacią jest jej brat, który ciągle ma zasłoniętą twarz.
Oprawa graficzna też do mnie nie przemawiała, momentami była tak jasna, że aż waliła po oczach. Gry teksturami miały zapewnić klimat i wyróżnić tę serię spośród innych, ale zdają się tylko rozpaczliwym krzykiem o nadanie charakteru temu anime. Takie chwyty SHAFT stosuje nagminnie, ale już coraz trudniej dać się na to nabrać.
Seria przyzwoita, dobrze prezentowała się pod względem fabularnym i graficznym. Cóż więcej można napisać? Dobre i tyle. Moja ocena 7/10.
A
olgita
27.05.2013 15:53
Dobrnęłam do ostatniego odcinka, ale nie powiem, że byłam jakoś zachwycona. Widocznie tak bardzo przywykłam do SHAFTu i ich „oryginalności”, że już nie robi to dla mnie takiego wrażenia i traktuje ich tytuły jak każde inne anime. Ale graficznie mi się bardzo podobało, tu nie zaprzeczę.
Niskie oceny tej serii (sam mimo pozytywnych odczuć dałem ledwie 6 oczek) nie zachęcają specjalnie do oglądania. Cóż, wady anime nie pozwalają sklasyfikować tej produkcji wysoko, bo obiektywnie po prostu nie da się tej serii wystawić bardzo dobrej noty. A jednak – mimo wszystko warto przecierpieć słabsze momenty dla tych lepszych. Przednio bawiłem się oglądając to dziwactwo. Warto więc przynajmniej spróbować.
Tassadar
25.05.2013 23:08 Re: Mimo wszystko... warto
Gdyby to było pierwsze anime od studia SHAFT jakie widziałem, to pewnie mnóstwo rzeczy by mnie zaintrygowało i przykuło do ekranu właśnie dlatego, że jest taka nietypowa. Problem w tym, że to dziwactwo błyskawicznie stało się kopiowanym bez inwencji standardem, a forma i styl zamiast zaskakiwać stały się zaledwie poprawnym rzemiosłem. To koncepcyjne klony, które stają się wobec tego całkowicie zależne od materiału źródłowego. Ten dla Sasami‑san@Ganbaranai jest niezły, ale w odróżnieniu od cyklu Monogatari nie na tyle, żeby samodzielnie uczynić z anime coś wartego uwagi.
kapplakk
26.05.2013 13:49 Re: Mimo wszystko... warto
Dziękuję Ci Mistrzu drogi, Tak z twórczością SHAFT obeznany, Za Twe cenne wskazówki – wszak prócz Sasami‑San, Nie jeden tytuł SHAFT był w TV grany.
->Nie bierz tego do siebie, ale nie mogłem się powstrzymać<- No‑bo‑sorry, jakimś wyznawcą SHAFTA nie jestem, ale to i owo widziałem i Twój powyższy wykładzik, w dodatku kopia wniosków z recenzji, był zbędny:) (again – don't take it personal-:) ) Tak, Sasami‑San można nazwać rzemiosłem, gdyby było inaczej nie byłoby tych słabszych momentów? I dlatego, jak napisałem powyżej, trudno ocenić serię pozytywnie? heh.
Mnie Sasami‑San dostarczyło innych wrażeń niż inne serie SHAFT, które widziałem, a także wszystkie inne serie innych studiów. Dlatego dla mnie mimo wszystko było warto. To było inne dziwactwo niż poprzednie shaftowanie, przynajmniej dla mnie. A że wykorzystanie genialnego potencjału kiepskie – cóz, więkse potworki się zdazały.
Tassadar
26.05.2013 15:01 Re: Mimo wszystko... warto
Nie wziąłem, domowa poezja zawsze w cenie :) Wykładzik dałem, bo tak po prawdzie mi szkoda tego anime, szkoda mi ekipy, która po raz kolejny chciała dobrze ale nie dała rady.
Takie me rozgoryczenie, Bo choć SHAFT‑a wielce cenię, To nieznośna ich maniera Coraz bardziej mi doskwiera
Smak i aromat potrawy zaginął w absurdalnej ilości najróżniejszych, wpakowanych w przerażającej obfitości i z totalnie przesadną różnorodnością przypraw.
Znaczy nijak mi się złapać akcji, zbyt roztrzepana, abstrakcyjna i nijak do mnie nie przemawiająca. Jak Shafta lubię, tak tu odpadłem bez żalu.
A
kawai_desu
2.02.2013 15:32
Chcialem napisac spory post o shafcie, ale stwierdzilem ze po prostu zostawie to tu.
Na początku byłe sceptyczny (chociaż lubię styl studia Shaft), to im w dalej las, tym coraz lepiej. Po pierwsze: twórcy postanowili nam przybliżyć zarys fabularny oraz założenia świata (pierwszy ep to była jazda bez trzymanki, podczas której widz nie do końca wie, co i dlaczego się dzieje). Seria jest nadal odjechana, ale dzięki raportom Sasami zaczyna to mieć ręce i nogi. Jeżeli nic nie zostanie zwalone, to zapowiada się przyjemny seans. Mam również nadzieję, że studiu nie zabraknie czasu i budżetu na dopracowanie kolejnych epów, bo jak na razie seria od strony wizualnej prezentuje się przyzwoicie.
A
Anonym
14.01.2013 14:34 Typowy wspolczesny Shaft
Jak komus sei podoba bombardowanie fanserwisem i pseudoabstrakcja jak w Nisemonogatari, to moze ogladac. Reszcie omijac, chyba ze w nastepnych odcinkach cos ciekawszego sie wymysli :3
kliknij: ukryte Mnie by strollował, jakby ta seria niczym nie zaskoczyła :P
A
Kysz
13.01.2013 23:28 Shaftowe dziwadło raz jeszcze^^
Mimo iż to Shaft, do którego „dzieł” zawsze sceptycznie podchodzę, to może się okazać ciekawe. Aczkolwiek sama tematyka jest akurat taka średnia jak dla mnie, no i totalny chaos w drugiej połowie pierwszego odcinka nie był tym, czego oczekiwałam, a jednak tytuł mnie intryguje. Poza tym „Czekosłowacja” kupiła mnie całkowicie…a tak jakoś xd
Kompletnie szurnięte, i chociaż nie przepadam za totalną abstrakcją (trauma po FLCL) to nawet mnie zainteresowało. No kto by nie chciał potopu z czekolady? ^^
Sasami-san@Ganbaranai
Bezsensowna papka próbująca być na siłę oryginalną.
Miszmasz jest fajny, jeśli ma jakiś sens i mimo wszystko trzyma się pewnych ram, służy czemuś. A tu przez cały seans miałem wrażenie, że twórcy nie bardzo wiedzą, jak ma wyglądać ostatni odcinek i czym zapełnić wszystkie wcześniejsze, bo wprowadzanie nowych postaci na chybił‑trafił, wydarzenia, które niczemu nie służą – to wszystko jest zwyczajnie nudne i irytujące.
Główna bohaterka – ot, jest. Fajną postacią jest jej brat, który ciągle ma zasłoniętą twarz.
Oprawa graficzna też do mnie nie przemawiała, momentami była tak jasna, że aż waliła po oczach. Gry teksturami miały zapewnić klimat i wyróżnić tę serię spośród innych, ale zdają się tylko rozpaczliwym krzykiem o nadanie charakteru temu anime. Takie chwyty SHAFT stosuje nagminnie, ale już coraz trudniej dać się na to nabrać.
4/10.
Sasami-san@Ganbaranai
Mimo wszystko... warto
Re: Mimo wszystko... warto
Re: Mimo wszystko... warto
Tak z twórczością SHAFT obeznany,
Za Twe cenne wskazówki – wszak prócz Sasami‑San,
Nie jeden tytuł SHAFT był w TV grany.
->Nie bierz tego do siebie, ale nie mogłem się powstrzymać<-
No‑bo‑sorry, jakimś wyznawcą SHAFTA nie jestem, ale to i owo widziałem i Twój powyższy wykładzik, w dodatku kopia wniosków z recenzji, był zbędny:) (again – don't take it personal-:) )
Tak, Sasami‑San można nazwać rzemiosłem, gdyby było inaczej nie byłoby tych słabszych momentów? I dlatego, jak napisałem powyżej, trudno ocenić serię pozytywnie? heh.
Mnie Sasami‑San dostarczyło innych wrażeń niż inne serie SHAFT, które widziałem, a także wszystkie inne serie innych studiów. Dlatego dla mnie mimo wszystko było warto. To było inne dziwactwo niż poprzednie shaftowanie, przynajmniej dla mnie. A że wykorzystanie genialnego potencjału kiepskie – cóz, więkse potworki się zdazały.
Re: Mimo wszystko... warto
Takie me rozgoryczenie,
Bo choć SHAFT‑a wielce cenię,
To nieznośna ich maniera
Coraz bardziej mi doskwiera
Smak i aromat potrawy zaginął w absurdalnej ilości najróżniejszych, wpakowanych w przerażającej obfitości i z totalnie przesadną różnorodnością przypraw.
Znaczy nijak mi się złapać akcji, zbyt roztrzepana, abstrakcyjna i nijak do mnie nie przemawiająca. Jak Shafta lubię, tak tu odpadłem bez żalu.
Po pierwsze: twórcy postanowili nam przybliżyć zarys fabularny oraz założenia świata (pierwszy ep to była jazda bez trzymanki, podczas której widz nie do końca wie, co i dlaczego się dzieje). Seria jest nadal odjechana, ale dzięki raportom Sasami zaczyna to mieć ręce i nogi. Jeżeli nic nie zostanie zwalone, to zapowiada się przyjemny seans. Mam również nadzieję, że studiu nie zabraknie czasu i budżetu na dopracowanie kolejnych epów, bo jak na razie seria od strony wizualnej prezentuje się przyzwoicie.
Typowy wspolczesny Shaft
Re: Typowy wspolczesny Shaft
Re: Typowy wspolczesny Shaft
Shaftowe dziwadło raz jeszcze^^
.