Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 125
Średnia: 7,71
σ=1,54

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Serika)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Interstella 5555: The 5tory of the 5ecret 5tar 5ystem

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2003
Czas trwania: 67 min
Tytuły alternatywne:
  • インターステラ5555
Postaci: Artyści, Obcy; Miejsce: Inne planety
zrzutka

Seria teledysków, czy raczej film bez słów? Pomysł niewątpliwie ciekawy, a efekt również nie najgorszy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W jaki sposób wypromować nowy album? Odpowiedź jest prosta: nakręcić teledysk albo nawet kilka – jeśli pozwoli na to budżet, namówić popularną stację telewizyjną, aby wyemitowała, co trzeba, i gotowe – nic, tylko czekać na fanów. To oczywiście ogromne uproszczenie, ale faktem jest, że dobrze zrobiony klip na długo zapada w pamięć, a tym samym sprawia, że ewentualny widz zwróci uwagę na właśnie ten, a nie inny zespół. Pomysłów jest zwykle tyle, ilu twórców, ale raz na jakiś czas trafia się eksperyment, który naprawdę rzuca się w oczy. Czymś takim właśnie były dla mnie emitowane na kanale MTV teledyski do czterech utworów francuskiego duetu Daft Punk (One More Time, Aerodynamic, Digital Love oraz Harder, Better, Faster, Stronger) – będące fragmentami filmu animowanego o bardzo charakterystycznej kresce, stylizowanej na anime z lat 70. To nie przypadek i nie czysta stylizacja: powstały one przy współpracy z Leijim Matsumoto i wraz z dziesięcioma innymi teledyskami tworzą spójną całość: pozbawiony dialogów film, którego jedyną ścieżką dźwiękową są utwory z albumu Discovery grupy Daft Punk.

Pomysł zilustrowania płyty z muzyką elektroniczną animowaną opowieścią jest niewątpliwie bardzo ciekawy, ale też niełatwy. Historia musi być na tyle prosta, by dało się ją przedstawić wyłącznie za pomocą obrazu, a jednocześnie na tyle zajmująca, by widz nie usnął z nudów po dziesięciu minutach – zwłaszcza, że ten typ muzyki jest (przynajmniej w moim odczuciu) dość monotonny. W dodatku dobrze by było, gdyby obraz i dźwięk tworzyły dobrze skomponowaną całość, zawierając elementy, które w jakiś sposób mogą się ze sobą kojarzyć. Moim zdaniem dokładnie taki efekt udało się osiągnąć autorom.

Historia do skomplikowanych i zaskakujących w żadnym razie nie należy, ale też nie o to w tym przypadku chodzi – ważne, że dobrze się ją ogląda, a i elektroniczne dźwięki pasują tu jak ulał. To typowa space opera, z kosmitami, porwaniem, bohaterem spieszącym na pomoc, wątkiem romantycznym i obowiązkowo ratowaniem świata. Na początku przedstawieni nam zostają główni bohaterowie: czteroosobowy zespół muzyczny, idole niebieskoskórych humanoidów z czegoś, co prawdopodobnie jest alternatywnym (równoległym?) Układem Słonecznym. Uwielbiani przez wszystkich, dają właśnie koncert i nikt z zasłuchanych fanów nie zauważa, że do atmosfery planety wnikają statki Obcych – których celem jest ni mniej, ni więcej, tylko sala koncertowa. Tajemniczy zamaskowani przybysze usypiają publiczność i porywają muzyków – a następnie modyfikują im pamięć i wygląd i poddają ich praniu mózgów, aby jako The Crescendolls mogli podbić serca mieszkańców ich własnej planety – Ziemi. Serca, a tym samym listy przebojów, co wiąże się z ogromnymi zyskami dla korporacji pewnego śmiejącego się psychopatycznie (acz bezgłośnie) osobnika. Rzecz jasna, porwanie nie pozostaje niezauważone – na ratunek wyrusza podkochujący się w pięknej Stelli dzielny pilot…

Fabuła jest liniowa i dość sztampowa, ale za to spójna pomimo ograniczonych możliwości dostarczania widzowi informacji – to, czego nie udało się przekazać samą akcją, poznajemy na przykład w postaci kartek z książki (tekst jest w języku angielskim). Film obfituje natomiast w rozmaite smaczki, które nie każdy musi zauważyć. Niebieskoskóra rasa obcych już wcześniej przewijała się w twórczości Leijiego Matsumoto – takich akcentów miłośnicy jego filmów z pewnością zauważą więcej. W pewnym momencie pojawia się również sam duet Daft Punk (ale wypatrzenie go pozostawiam widzom), a i motyw czterech piątek został dość zgrabnie wpleciony w całość.

Jak już wspomniałam, kreska (zwłaszcza rysunek postaci) stylizowana jest na lata 70. ubiegłego wieku – co nie każdemu musi się podobać, a część osób z pewnością będzie drażnić. Mnie jednak przypadła do gustu – przyjemnie kojarzy się ze starymi produkcjami, do których mam sentyment, a jednocześnie sama w sobie jest raczej miła dla oka. Tła są dość proste i wyraźnie wykonane z użyciem komputera – mnóstwo tu efektów rozmazywania czy rozświetlania obiektów (zwłaszcza kosmicznych, jak planety i galaktyki, choć nie tylko), migoczących plam i promieni, wszystko jest również bajecznie kolorowe (na ekranie królują jaskrawe, tęczowe gradienty na ciemnym tle). W każdej innej produkcji uznałabym to za nieznośne, ale tu kojarzyły mi się jednoznacznie z dyskoteką i znakomicie pasowały do typu produkcji – przypuszczam, że dokładnie o to twórcom chodziło.

Ścieżki dźwiękowej oceniać się nie odważę, gdyż w tym przypadku jest to wyłącznie kwestia gustu. Fanom zespołu Daft Punk prawdopodobnie przedstawiać go nie muszę i sami najlepiej wiedzą, czego się po nim spodziewać. Pozostałym powtórzę tylko, że jest to typowa muzyka elektroniczna (o ile się orientuję, zaliczana do techno bądź house), z wielokrotnie powtarzającymi się sekwencjami dźwięków, w przypadku większości utworów pozbawiona słów (bądź z tekstem ograniczającym się tylko do jednej frazy). Z góry ostrzegam osoby, które na dźwięki rodem z syntetyzatora mają ostrą alergię, że niczego poza nimi spodziewać się nie powinny.

Pozycja ta z pewnością stanowi prawdziwą gratkę dla osób, którzy muzyki techno (czy pokrewnej) słuchają na co dzień i przypuszczam, że może zainteresować także osoby, które z anime nie mają wiele wspólnego. Pozostałym polecam raczej w ramach ciekawostki, niż fascynującego i wartościowego filmu – moim zdaniem warto poświecić godzinę z niewielkim hakiem, aby zapoznać się z tego typu eksperymentem. Zdecydowanie odradzałabym natomiast Interstellę 5555 tym, którzy muzyki elektronicznej nie tolerują i prędzej wyłączyliby dźwięk niż obejrzeli tę pozycję z właściwym jej podkładem muzycznym – obawiam się, że sama fabuła to zdecydowanie za mało, aby warto było sięgać po ten tytuł.

Serika, 27 listopada 2005

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Daft Punk, Leiji Matsumoto
Projekt: Hiroshi Katou
Reżyser: Kazuhisa Takenouchi, Leiji Matsumoto
Muzyka: Daft Punk

Wydane w Polsce

Nr Tytuł Wydawca Rok
1 Interstella 5555: The 5tory of the 5ecret 5tar 5ystem EMI 2003

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Interstella 5555 — recenzja na Anime Forever Nieoficjalny pl