Komentarze
Suisei no Gargantia
- Re: Porażający brak logiki, idiotyczne działania bohaterów : Zegarmistrz : 7.08.2018 17:40:27
- Re: Porażający brak logiki, idiotyczne działania bohaterów : Gakerino : 7.08.2018 14:29:49
- Porażający brak logiki, idiotyczne działania bohaterów : ulisses : 14.10.2016 23:37:25
- Odległa wariacja nt. Avatara : Lenneth : 9.09.2016 01:28:44
- Re: Yyyy? : Ja : 2.09.2016 02:14:45
- Całkiem niezły : Uratugo : 30.06.2015 17:24:44
- tematyczny xd : psiochaa : 28.12.2014 09:47:04
- Rozczarowanie na rozwodnionej planecie : chi4ko : 16.10.2014 16:10:45
- komentarz : Zagadkowy : 8.09.2014 02:51:49
- komentarz : Kysz : 27.12.2013 13:41:06
Porażający brak logiki, idiotyczne działania bohaterów
Motyw przybysza ,,z gwiazd”, który nagle trafia na ,,zaginioną” ziemię ma ogromny potencjał na ciekawe anime. Jednakże, moim zdaniem, dobry pomysł został w znacznym stopniu zmarnowany przez totalny brak logiki w postępowaniu głównego bohatera oraz przede wszystkim mieszkańców floty.
W świecie, w którym zasoby (tzn. wszystkie pozostałości upadłej cywilizacji, które wyławiane są z dna oceanu) są na wagę złota z uwagi na ich nieodnawialność oraz niezbędność do przetrwania, logicznym byłoby bardzo rozsądne dysponowanie nimi i przede wszystkim strzeżenie ich. Oczywiście ludzie gromadzą broń oraz skupiają się w skupiska statków tworzące floty dla zwiększenia możliwości przetrwania oraz dla bezpieczeństwa – ok, to ma sens. Można jeszcze zrozumieć bierność i poddawanie się w sytuacji gdy piraci mają znaczną przewagę. Ale nie można zrozumieć:
1. całej gadki o poszanowaniu życia innych w odniesieniu do piratów – przecież piraci w każdym napadzie zaczynają od pokazu siły i dokonują zniszczeń w bezcennym przecież sprzęcie. Należy też założyć, że w tych atakach giną członkowie floty. Ponadto jak można było zobaczyć nie stronią oni zapewne też od gwałtów i porywania ludzi, którzy mogą im się przydać i zapewne robią z nich niewolników (np. niewolnice skute łańcuchami leżące u stóp cesarzowej).
2. W powyższym kontekście bezsensowne są też pretensje do głównego bohatera, że pomógł im, poprzez zabicie piratów w czasie pierwszego ataku. Zapewne byliby znacznie bardziej zadowoleni gdyby piraci ich ograbili oraz wzięli do niewoli wykwalifikowaną załogę. Ok, rozumiem strach przed zemstą piratów, ale przecież mając takiego sojusznika jak główny bohater nie powinni się tego obawiać.
3. I teraz finalna głupota w wykonaniu dowództwa floty – plan i wykonanie bitwy z głównymi siłami piratów. Zlecają głównemu bohaterowi aby zajmował się tylko odwracaniem uwagi przeciwnika i nie wtrącał się do walki !!! Trudno o głupszy plan wyjścia z trudnej sytuacji !!! Posiadając przecież znacznie mniejsze siły pchają się na frontalną wymianę ognia z przeciwnikiem.
(czy w ich mniemaniu piraci zignorowaliby ich ostrzał i skupili się wyłącznie na jednym obiekcie??? – Przecież piraci płyną aby dokonać krwawej zemsty i dać im nauczkę !!!)
Gdyby zrealizowali swój ,,genialny” plan i ich nowy sojusznik nie wtrącał się do bitwy, ponieśliby całkowitą klęskę, bezpowrotnie tracąc swój sprzęt i przede wszystkim ponosząc ogromne straty w ludziach. ,,Niestety” ich sojusznik wtrącił się i ,,pokrzyżował” ich plany w wyniku czego stracili zapewne niewystarczającą ilość sprzętu i ludzi. I jeszcze te komendy dowódcy w trakcie bitwy ,,nie przerywać ognia” , ,,kontynuować ostrzał” – w sytuacji gdy wyraźnie ponoszą ciężkie straty, aż się prosi aby poprosić o wsparcie swojego potężnego sprzymierzeńca !!!
To, że dowódcy floty nie znają swojego ,,gościa” i zapewne mu nie ufają, niczego nie tłumaczy. Bo przecież można komuś nie ufać, a jednocześnie skorzystać z jego pomocy, nie ponosząc strat własnych. Chyba od dowódców można oczekiwać zrozumienia prostej rzeczy – piraci nie spoczną dopóki nie dokonają krwawej zemsty, bo inaczej ich władza, która zasadza się na zastraszaniu innych, upadnie. Dlatego jedynym wyjściem było całkowite zniszczenie przeciwnika.
Śmieszy też stały motyw ,,co z nim zrobimy” w znaczeniu ,,musimy zadecydować o jego losie”. Przy tak oczywistej dla obu chyba stron, przewadze technologicznej stojącej po stronie przybysza, powinni raczej zadawać pytanie ,,co z Nami zrobi”
Co do głównego bohatera, to należy stwierdzić, że demonem intelektu to on nie jest. Oto zawodowy żołnierz, szkolony całe życie do walki, znajduje się w całkowicie nowym (i na początku nie bardzo przyjaznym) otoczeniu i co robi ? Wyłazi z bezpiecznego robota bojowego wystawiając się na ataki z zewnątrz, bo …. chce zwiedzić okolicę ;) (przecież jego robot miał czujniki, którymi mógł zlustrować całą okolicę, skorzystał z nich przecież prześwietlając statki i identyfikując piratów w czasie pierwszego z nimi starcia. Dlaczego początkowo w hangarze nie mógł sobie poradzić z prześwietleniem floty).
Dodatkowo zaczyna wyjawiać o sobie informacje, nie znając przecież swoich rozmówców i ich zamiarów. A przecież jedno nie ulega wątpliwości, są oni bardzo zainteresowani jego technologią, która jest jego jedyną przewagą. Ewentualne zrozumienie zasady działania robota (a przynajmniej zasady kontroli robota), mogłoby umożliwić jego ,,gospodarzom” przejęcie kontroli nad jego maszyną lub przynajmniej unieszkodliwienie jej. Chyba oczywiste jest, że z ich punktu widzenia (co przewija się w filmie) przybysz jest dla nich w znacznej mierze zagrożeniem (jakoś nie widzą w nim świetnego sprzymierzeńca;).
Na zakończenie jeszcze jeden motyw, który był mało sensowny. A mianowicie ta czternastoletnia dziewczyna, która będąc raczej nisko w hierarchii floty ma swobodny dostęp do przybysza dysponującego zaawansowaną technologią i stanowiącego potencjalnie zagrożenie dla całej floty. Wybranie jej na negocjatora bo miała z nim najdłuższy kontakt (kiedy ja porwał;) jest totalnie idiotyczne. Przecież ona była zupełnie przypadkową osobą i została przez niego ,,wybrana” na zakładniczkę dlatego że była pod ręką i była słabą i lekką ;) dziewczyną, po prostu łatwiej było wziąć dziewczynę na zakładnika niż mechanika.
Może niektórzy uznają, że się czepiam ale mnie strasznie rażą niedociągnięcia scenariusza jeśli chodzi o spójność logiczną. W moim przekonaniu dobry film lub anime o tematyce science fiction (wbrew dość często spotykanej opinii) powinno spójne logicznie.
Odległa wariacja nt. Avatara
Space opera i wojskowe/wojenne, serio…? Przecież kosmosu tam na lekarstwo, tyle mniej więcej, co w początku pierwszego odcinka. Walk może ciut więcej, ale też bez przesady. Zamiast tego widz dostaje kilkanaście odcinków umoralniającej historyjki z cyklu: „Wojna jest be, a życie w zgodzie z naturą – cacy”, z obowiązkowym motywem przewodnim „przyjaźń to magia”.
Może gdybym od początku wiedziała, czego się po „Gargantii” spodziewać, moje rozczarowanie byłoby mniejsze. Bo też na pewno nie spodziewałam się tak dużo puchatych okruchów życia z kawaii dziewczynkami, nieodzownym odcinkiem kąpielowym (onsenu pod ręką nie mieli, ale od czego niby ocean), słodziutkimi wiewiórkami i całym tym łopatologicznym moralitetem w tle.
Właściwie gdyby nie łopatologia i szybkość przemian zachodzących w głównym bohaterze, byłabym tym bohaterem urzeczona. Mam dużą słabość do postaci, które są w jakimś stopniu, najczęściej tylko pozornie, wyprane z człowieczeństwa, i stopniowo w sobie to człowieczeństwo odkrywają. Podobało mi się, że Ledo, mimo swojego młodego wieku, jako żołnierz jest opanowany i kompetentny, co zostało zresztą odpowiednio umotywowane fabularne. Podobało mi się, że od początku widać, że jest człowiekiem, nie bezduszną maszyną do zabijania (vide: reakcja na kliknij: ukryte rzekomą śmierć dowódcy), ale jednocześnie kompletnie nie potrafi przetwarzać swoich emocji, nie rozumie też pojęć takich jak „szczęście” czy „zabawa”, i dopiero w kontakcie z mieszkańcami Gargantii, zwłaszcza Amy, uczy się, na czym może polegać prawdziwe życie – w odróżnieniu od swojej dotychczasowej egzystencji, którą życiem trudno było nazwać. Swoją drogą, trochę żałuję, że świat Galactic Alliance nie doczekał się szerszego przedstawienia, że nie rozgrywała się tam przynajmniej część akcji, ale z drugiej strony, opisy i samo zachowanie Leda wystarczały, żeby stworzyć sobie w głowie jakieś wyobrażenie.
A, podobało mi się też uwzględnienie bariery językowej między głównym bohaterem a mieszkańcami Gargantii. Oczywiście, nie obyło się bez pewnych uproszczeń, a koniec końców bohater mówił po japońsku z idealnym akcentem, ale tak z osiem odcinków mu to zajęło. Duży plus.
Postać Amy mnie z kolei raziła. Z charakteru w sumie okej, dziewczyna ciepła, sympatyczna i pełna życia, ale gdyby nie info z Wiki i jej rozmiar piersi, w życiu bym nie powiedziała, że to dziecko ma aż czternaście lat. Dawałam jej najwyżej dwanaście… Fanserwis polegający na tym, że razem z koleżankami ciągle latała na wpół rozebrana, w kusej spódniczce i staniku, też nie robił mi dobrze. Ale to i tak nic w porównaniu z tą okropną, popularną ostatnio manierą rysowania dziewczynkom refleksów świetlnych, które wyglądają jak ogromne białe pryszcze.
Do reszty grafiki nie mam natomiast zarzutów, podobała mi się zarówno koncepcja miasta‑państwa na statkach (może niezbyt oryginalna, ale co z tego), jak i jej wykonanie. Fajnie, że nawet w tej utopii ściany domostw zżerała zauważalna rdza, a maszyny bywały zawodne. A, podobała mi się też muzyka, zwłaszcza kawałki podkreślające niepokój.
Generalnie źle mi podczas oglądania nie było, ale więcej space opery i mniej utopijnych wizji pewnie lepiej trafiłoby w moje gusta.
Całkiem niezły
Kreska urzekająca, animacja również na bardzo dobrym poziomie. Postacie rysowane są ładnie, estetycznie, wyróżniająco się. Kolorystyka momentami trochę zbyt jaskrawa, ale to nie był jakiś wielki problem.
Postaci same w sobie były fajne, w miarę ciekawe, pozytywne w odbiorze. Może trochę zbyt jednowymiarowe i nie dające się bliżej poznać (przez co ciężko z kimkolwiek się zidentyfikować), ale generalnie wychodzą na plus.
Świat, w jakim dzieje się akcja, jest raczej przeciętny- niedopracowany, zbyt ogólnikowy, ale trzyma się kupy i nie jest wyjątkowo naciągany.
Najbardziej przeszkadzała mi jednak problematyka serii. Niby wszystko z nią w porządku- opowiada o problemach etycznych bioinżynierii, naturalnej katastrofie, jaka owładnęła światem, problemie postrzegania człowieka i utylitaryzmu, jako jego głównej wartości.
Niby wszystko było okej, jednak całokształt został zbudowany w sposób zbyt prosty, jednokierunkowy i momentami dość naiwny.
Soundtrack nie zapadł mi w pamięć. Oglądałem to anime już jakiś czas temu i szczerze mówiąc nawet nie pamiętam, jaki on był. Myślę więc, że niezbyt warty uwagi. Z drugiej jednak strony nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek mnie raził, wkurzał czy nie pasował, więc pewnie bym skłamał, gdybym napisał, ż był zły.
Anime na pewno warte uwagi i obejrzenia. Nie było spektakularne, wyjątkowe czy niezwykłe. Po prostu fajna seria, którą miło się oglądało. Moja ocena: 7/10.
tematyczny xd
+Pinion za całokształt, choć nie da się ukryć, że trochę mi przypominał Isaaca z Baccano!, za co mega plus, którego ofc uwielbiam ^_^
+nawet b. fajna akcja na początku i końcu anime
+interesujące założenia świata przedstawionego…
-...które zostały spłycone
-niedosyt (powinno być dłuższe, więcej detali, relacji mdz. postaciami)
-zakończenie na siłe/na „szybkości”
Rozczarowanie na rozwodnionej planecie
To chyba był roboczy tytuł tej serii, ale w pewnym momencie ktoś stwierdził, że Gargantia brzmi lepiej. Nigdy nie pojmę tych ludzi.
Anime ma ładną grafikę, płynną animację i fajny mecha design. I to praktycznie tyle dobrego. Największym błędem tej serii jest to, że gdzieś tam miała intencję zmierzyć się z tematyką społeczną i kwestią bioinżynierii, ale odpadła przy pierwszej próbie i skończyło się na tym, że 'rdzenni Amerykanie mają we wszystkim rację. Szanuj zieleń'. Ten zmarnowany potencjał boli bardziej niż elementy haremu i czternastoletnie dziewczynki wykonujące taniec brzucha w jakiejś zakazanej spelunie.
Na przykładzie takich anime bardzo czuć, że szkoda, że dobrych serii jest tak niewiele.
Spodziewałem się jakiejś galaktycznej nawalanki, ale choć science‑fiction to jest, to idzie w zupełnie innym kierunku, który zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Gołym okiem widać, że wykorzystano pomysły już znane, ale bardzo umiejętnie je połączono, tworząc coś oryginalnego ze znanych schematów. Bardzo rzadko się taka sztuka udaje, powstało coś świeżego i przyjemnego.
Fabuła niesamowicie wciąga, choć na dobrą sprawę przez większość odcinków obserwujemy tylko życie na statku, próby zasymilowania się z mieszkańcami, poznawanie sposobu myślenia obu stron. Ciekawy jest sam wykreowany świat ziemski – sama woda, ludzie żyjący na ogromnych statkach, które spełniają wszystkie potrzeby społeczności, są samowystarczalne. Trochę nie pasowała mi koncepcja zdobywania prądu, kliknij: ukryte jednak świetliki to o wiele za mało, by zaopatrzyć w energię takie maszyny, no ale to nieistotne.
Seria zabiera rozpędu właściwie pod sam koniec, niektórych zwrotów akcji można się domyśleć (np. kliknij: ukryte atak piratów), ale sam motyw kliknij: ukryte kałamarnic – coś fantastycznego. Niby sielanka, ale właśnie dlatego, gdy pojawiał się mroczniejszy klimat, miałem ciarki na plecach, np. kliknij: ukryte scena zrzucania do oceanu „niepotrzebnych” ludzi). Zostaje w pamięci na długo.
Bohaterowie są zdecydowanie do polubienia, nie ma na dobrą sprawę jednostek irytujących. Mimo że niektórzy są po prostu głupi i lekkomyślni – taki ich urok. A sam główny bohater… no ciasteczko w dobrym wydaniu. Samo patrzenie na niego sprawiało przyjemność, przystojny i inteligentny chłopiec, a przy tym na szczęście zachowano umiar jeśli chodzi o biszowatą legendarną tajemniczość i „mroczną przeszłość”. Nic z tych rzeczy. Mimo że nie jest duszą towarzystwa, to nie zamyka się w sobie, nie obwinia nikogo za swój los, jest zdezorientowany, ale nie roztrząsa w nieskończoność urojonych problemów. Ogromny plus za to.
Nie ma podziału na dobro i zło, nie ma jednoznaczności. Każdy ma swoje racje, ukształtowane pod wpływem własnego wychowania i środowiska. To jest dobre.
Muzyka nie wpadła mi w ucho, ale grafika bardzo staranna, dobrze się to ogląda, dopracowana pięknie.
9/10.
8+/10
na minus:
- średnio jasne struktury dowodzenia na flocie
- zwrot akcji numer dwa kliknij: ukryte (spotkanie dowódcy i jego wyznawców)
- pomysł na piratów
- ED
na plus:
- stonowany fanserwis (tylko odcinek „plażowy” przegina)
- stonowany humor
- przepiękna grafika
- mechy
- ciekawy i sensowny świat
- główny bohater i zmiany w jego zachowaniu/myśleniu
- AI jako jeden z bohaterów!
- pierwszy zwrot akcji kliknij: ukryte (pochodzenie kosmitów)
- trzeci zwrot akcji kliknij: ukryte (stan „zdrowia” dowódcy)
- OP
- muzyka (mimo, że podczas anime mało zauważalna, słuchanie soundtracka to czysta przyjemność. jest kilka przepięknych motywów)
powinni to rozciągnąć w długości bo te 12‑13 odcinków to trochę za mało aby się rozkręcić i zakończyć w dobrym stylu a nie jak coś z ni gruchy ni z pietruchy.
Całkiem całkiem
Fabuła tego anime jest dobrze pokierowana. Na początku można było by się zastanawiać czy bohater to tak na serio czy udaje tępego na to co dzieje się wokół,ale jak to już wspomniano, był poddany praniu mózgu aby jako żołnierz był bardziej przydatny.
Tajemnice jakie czaiły się na Ziemi zdały się bliskie bohaterowi i stały być powodem do zastanowienia do czego był zmuszany. Historia o ludziach‑kałamarnicach była dobrze przedstawiona i to wg mnie jest jest tym co może nakłonić następnych widzów do obejrzenia ,oprócz walki wielkiego mecha xD .
Jednak muszę wytknąć to,że Gargantia to przykład kalki fabularnej w mniejszym czy większym stopniu powielanej w rożnych seriach czy filmach. Nie mówcie,że nie widzieliście serii o podobnej kolejności zdarzeń. Mamy piękną idyllę i nachodzi jakiś obcy z zewnątrz, który w jakimś stopniu coś zmienia w życiu mieszkańców. Potem nachodzą jakieś niebezpieczeństwa. Na ratunek rzuca się bohater. Ratuje i zwycięża. Na koniec pojawia się osoba odpowiedzialna za całe zło lub sprawca jakiś sytuacji,który jest też pokonywany.
W taki sposób można zrelacjonować większość serii tego typu :P .
Nie powiem,że podobało mi się te anime. Muzyka jest ok. Op i end jest git.
Idealne to nie jest lecz lepsze od fanserwisu z akcją zapodaną w 12‑odcinkowej serii.
Ocena :8/10
Glówny bohater do debil?
W pierwszych minutach powątpiewałam w to, czy to anime czymkolwiek mnie zachwyci, poza oczami bohaterów ;), ale na szczęście przyjmuję zasadę „wszystko oglądać do końca, obojętne ile to zajmie!”. Po pierwszych odcinkach wciągnęłam się w ten tytuł i w dwa dni został on pochłonięty doszczętnie.
Sporo osób narzeka na osobowość Leda, a raczej może na jego światopogląd i wartości życiowe… ale przecież chłopina się zmienia i sorry, ale to nie jego wina, że go tak wychowali! Dla przykładu: jakby ktoś od małego truł wam, że świat jest wielkim tyłkiem hipopotama, albo że mrówki to kosmici, którzy tylko czyhają, aby przejąć władzę nad światem i zniewolić ludzkość, by ta była ich sługami i serwowała nasionka w cieście… a wy nie mielibyście możliwości zaprzeczenia tym informacją, to wiadomo, żebyście w to uwierzyli, co nie?….. nie no dobra, przesadzam, ale wiecie o co chodzi, co nie?
Dobra wróćmy do oceny anime…
Muzycznie… średnio, opening nie ujął mnie za serce, ale ending już tak :3
Graficznie… bardzo fajnie, choć na początku coś mnie w tej grafice irytowało, ale sama nie doszłam jeszcze do wniosku co to mogło być… ale plus za kolory!
Fabuła… ciekawa, człowiek z odcinka na odcinek podąża, razem z bohaterami, za odpowiedziami na pytania.
Nie wiem jak inni, ale ja kończąc ostatni odcinek miałam wrażenie, ze ta seria dopiero się rozwinęła i z chęcią obejrzałabym kolejne odcinki… z drugiej strony wiadomo, wszystko co do odkrycia było, odkryte zostało i niech się naszym bohaterom jak najlepiej wiedzie!
Ale przyznacie, ze końcowa scena z widokiem na kliknij: ukryte młode „kalmary” zasiewa ziarenko nadziei na kontynuację ;)
No i tylko jedna rzecz wymaga moim zdanie wyjaśnienia, no może nie tyle wymaga, co mnie osobiście ciekawość zżera… a chodzi o… rodzinkę Leda, a dokładniej kliknij: ukryte młodszego brata, który – jak można się domyślić – biedak zginął :(
Podsumowując:
fajny, ciekawy, treściwy, nieprzesadzony tytuł z ciekawymi, barwnymi postaciami i fabułą w fajnej oprawie graficznej i muzycznej :)
Polecam :)
Rozczarowanie
odc 9
Jak dotąd ujdzie
Ciekawe anime
0glądając Suisei na myśl przychodzi mi Eureka Seven (kreska podobna i kwiatek z początku) z ktorą mam bardzo dobre wspomnienia,oprocz 2 sezonu =.=.Na razie jest dobrze,mam nadzieje ,że tego nie zepsują. Choć byłabym zadowolona gdyby powstało chociaż z 25 odc. Serie 13 odcinkowe gubią się i nikt już o nich nie pamięta,o ile nie zrobiły szumu wokoł siebie.
Zdaje sobie sprawę,że w sezonie wiosennym kroluje Shingeki no Kyojin ,lecz Suisei też ma sporo do zaoferowania (oglądam jeszcze 8 innych pozycji z wiosennego,ale te 2 anime zajmują wysokie miejsca).Z SnK znam fabułę,bo czyt. mangę zaś Suisei to niewiadoma, więc modle się by tego nie sknocili (tak jak zakończenie Magi)
Pozytywne zaskoczenie
Jak na razie 8/10 (subiektywna ocena fana sci‑fi) z lekką obawą na przyszłość, bo przy szóstym odcinku zaczyna brakować trochę akcji. Czy moja ocena końcowa pójdzie w górę czy w dół, zależy głównie od tego jak rozwinie się fabuła i postacie (które jak na razie nie zachwycają).
1) Z książkowej wersji Kawalerii Kosmosu Roberta A. Heinleia wzięto Arachnidów oraz konflikt kosmiczny toczony za pomocą mechów, co nie jest jakoś szczególnie oryginalne. Dodano też jego ideę praw obywatelskich nadawanych za zasługi w boju i militaryzm bohaterów.
2) Z Wiecznej Wojny Joe Haldemana ponownie wzięto koncepcje wojny kosmicznej (obie książki są bardzo podobne jeśli chodzi o realia, różnią się jednak tym, że Heinlei, zawodowy wojskowy był militarystą, a poborowy walczący wbrew swej woli w Wietnamie Haldeman był radykalnym pacyfistą), wiecznej wojny bez szans na zakończenie toczonej z obcymi oraz ludzkości tracącej swe ludzkie cechy by w konflikcie przetrwać. Z tamtąd wzięto też część elementów dotyczących np. kontroli prokreacji.
3) Jeśli chodzi o sygnalizowaną wizję społeczeństwa przyszłości, to inspiracje Nowy Wspaniały Świat Aldous'a Huxleya są nader czytelne.
4) Podobnie wizja zalanej Ziemii jest żywcem wzięta ze starego, niestety kiepskiego filmu Wodny Świat.
5) Związek pilota i mecha przypomina mi natomiast twórczość Keitha Laumera (w szczególności tzw. Uniwersum Bolo) oraz niektóre wątki prozy Davida Webera.
Widać gigantyczny przekrój wiedzy na temat dystopijnego i militarnego Science Fiction.
Czekam na kolejne odcinki, żeby zobaczyć co będzie jeszcze.
Yyyy?