x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
przyjemnie się oglądało to anime, ale wygląda jak było nie dokończone i powinien być sezon 2. moje początkowe wrażenie przy pierwszych odcinkach że będzie to anime tzw „tasiemiec”.
moja ocena to 5.
Jestem w szoku, ale gniot! Zasługuje na miejsce w pierwszej dziesiątce najgorszych anime jakie widziałam.Główny bohater brzydal, mdły, smętny, nudny jak flaki z olejem i jeszcze te jego płomienne przemowy, jak ze szmirowatego maho shoujo, jego przeciwnik – idiota, no z taką motywacją, to ja nie rozumiem jak taka postać mogła by funkcjonować w przedszkolu, a co dopiero dotrzeć aż do liceum? Reszta postaci też bardzo słaba, właściwie to nikt mi nie przypadł do gustu. Dodatkowo w anime jest paskudna kreska, ktoś już tu przede mną wspomniał o rosnących nochalach. Żałuję czasu zmarnowanego na przewijanie, żałuję zużytego prądu. A jestem raczej łaskawa w ocenach, staram się szukać pozytywnych stron i nie oceniać serii „na gorąco”.
Bardzo kiepsko. Jak już coś ekranizować, to do końca. Kadowaki to pośmiewisko z jakąś debilną motywacją (bo przecież jakaś musi być! redaktor tak powiedział!), a nie antagonista. Nudą zawiewa zbyt często.
Dokoptuję swój komentarz tutaj z racji tego, że miałem dość… cóż – podobne odczucia.
Powiem tak… z tej dobrej strony, AK wyróżnia się tym baśniowym charakterem. To się powinno hurtowo wyświetlać każdemu studentowi psychologii i resocjalizacji ze względu na podejście do tematu zła jako stanu, który jest wynikiem jakiegoś braku dobra w danej osobie. Ot… był sobie chłopek, chłopka krzywdzili – o i teraz nienawidzi. Jak komuś odpowiada baśniowy idealizm wówczas się nie zawiedzie. To w kwestii zalet.
Wady… tych trochę jest – uproszczone i nieco kanciaste projekty postaci oraz tła (pomijając efekty specjalne supermocy, bo te akurat wyszły przyzwoicie); denerwujący miejscami wyjątkowo idealistycznie‑przygłupi główny bohater… Równie denerwujący ambicjonalny i w dodatku krzykliwy gówniarz Kadowaki, który przerzuca nienawiść i frustrację wywleczoną z sytuacji rodzinnej na Bogu ducha winnego Aratę (pomijając fakt, źe jak rozumiem dał Kadawakiemu fory na zawodach, o co ten dostał wybitnego bólu dupy xD)
Czasami doprawdy zastanawiam się na jakim poziomie emocjonalnym są stworzeni w AK bohaterowie. Bowiem ci tutaj cierpią na klasyczny przykład nieuleczalnego zdziecinnienia połączonego oczywiście z heroizmem etycznym Hinohary oraz antyheoricznym, chaotycznym immoralizmem Kadawakiego.
Nie wiem jak to wygląda w mandze, którą… cóż – z ciekawości chyba po troszę przeczytam, ale – daj Boże by było inaczej i mniej infantylno‑pompatycznie. Dałem te nieszczęsne 6/10 tylko dlatego, że AK ma potencjał. A wystarczyłoby tylko parę rzeczy postawić na nogi zamiast brnąć w coraz to bardziej pompatyczne i efekciarskie (choć żałośnie animowane) starcia w wykonaniu nieefekciarskich i nieco kanciastych bohaterów.
Nawet fajne anime jestem na 9 odcinku i mi sie podoba. Co do bohaterów główny bohater frajer, troche to oklepane, ale po trochu sie wyrabia no i antagonista kliknij: ukryte on dopiero jest żałosnym frajerem jest tak załosny że az mi go szkoda (bo kumpel dał mu wygrac) moja obecna ocena 6 /10 i pewnie się nie to zmieni jak komuś sie nudzi i nie przszkadza mu oklepane schematy i lubi fantasy moze obejzeć .Szkoda ze takie krótkie
W sumie nie było takie najgorsze. Ja chyba naprawdę nie potrzebuje jakiegoś ambitnego anime by mi się podobało.
Najgrosze że zakończyli to w takim momencie.
Kreska ok ale czasami przeszkadzały mi ich nosy bo wydawało się że co jakiś czas zmieniają wielkośc.
No i jeszcze w walkach gdzie w powietrzu latały części mostu a potem most pokazany był w nienaruszonym stanie.
Plus scena gdzie Arat ma w dłoni swojego hayagami jak podchodzi do kotohy to już go nie ma a za chwilę znowu go trzyma
dla mnie 6/10
A
Jackass
21.09.2013 19:24
Przed zespołem Satelight i koreańskim JW Animation stało naprawdę ciężkie zadanie, bo 12 odcinków, przy serii, której manga ma ponad 20 tomów, to bardzo mało. Moim zdaniem, wyszło nawet nieźle.
Najsłabszym punktem są bohaterowie, ale to nic szczególnego przy tak krótkiej serii. Jedynymi wyróżniającymi się byli moim zdaniem Kannagi i Akachi.
Grafika jest bardzo fajna w odbiorze. Efekty komputerowe tak bardzo nie gryzą się z „normalną” animacją.
Na muzykę oprócz openingów i endingów zbytnio nie zwracam uwagi, ale i one także są całkiem dobre, zwłaszcza endingi.
Moja ocena – 6+/10.
Czas chyba sięgnąć do mangi i zobaczyć, czy bardzo odbiegli od mangi, czy próbowali jej się trzymać.
Różne wymagania mają fani fantasy, ale to nikogo nie zachwyci. Ta seria naprawdę nie ma silnych stron. Z której strony by nie patrzeć, wypada kiepsko.
Główny bohater jest przeraźliwie nudny i niezajmujący, jego koleżanka jest sztampowa do bólu, a główny antagonista… myślałem, że to żart. Jego motywacja do walki przeciwko Aracie jest mało wiarygodna nawet jak na bajkę dla dzieci. Potrzebowano motywu, ale wybierać coś takiego – to kpina z widza i poczułem się obrażony.
Scenariusz odkrywczy nie jest, ale byłby strawny, gdyby bohaterowie dali się polubić.
Grafika w sumie ładna, choć bez fajerwerków.
Tu by potrzeba… cudu uzdrowienia. 3/10.
A
Sam
2.09.2013 03:48
Początkowo zapowiadało k, tak 2‑3 odcinki, jednak potem tylko gorzej, pewnie problemem była ilość odcinków, bo na taką tematykę to ja bym z 50 wolał, bo to tematyka obszerna, już na samym początku to widać.
kliknij: ukryte Oczywiście były minusy, miedzy innymi główny bohater i jego kolega, co właściwie nie wiadomo z jakiego powodu nad nim się znęcał i tak nienawidził, bo powód, że dał mu wygrać w biegu sprintowym, brzmi śmiesznie, bardzie psychicznie chory zin normalny i do zdecydowanie xD
Niesamowite jest to, że udało mi się dociągnąć to to do końca. Zaczęłam oglądać ze względu na ładną kreskę, ale muszę się że wreszcie nauczyć, że większość aktualnie wychodzących serii jest dopracowana graficznie. Niestety to jednak nie wystarczy skoro wszystko inne jest słabe. Nawet już mogę przemilczeć tą schematyczną fabułę i nijakich bohaterów. To co mnie najbardziej boli to motyw zamiany miejsc. Nie mam pojęcia po co to było, skoro tak naprawdę cały czas widzimy tylko jednego Aratę. Widziałam już kilka produkcji spod znaku „zamiana miejsc” (nie mówię o anime, ale było kilka filmów i bajek o tej tematyce). Wygląda to z reguły tak, że ta zamiana wnosi coś w życie obojga zamienionych miejscami bohaterów. Tutaj natomiast drugi Arata był chyba tylko po to, aby zapełnić miejsce po głównym bohaterze, co mi akurat nie odpowiada. Aż żal ogarnia na myśl o tej dziewoi kliknij: ukryte , która dla Araty wydaje się zrobiła by wszystko. A dla którego Araty to już nie ma znaczenia, ważne że wyglądają tak samo. Może z powodu niechęci do głównego bohatera strasznie uderzyło mnie też to całe gadanie, że tylko on może zostać królem i w ogóle ta cała shounenowa gadka. Ja naprawdę lubię ten gatunek, ale tutaj ogarniała mnie irytacja zwłaszcza, że nasz główny bohater wziął moc znikąd i teraz kosi wszystkich przeciwników. Nie lubię tego typu gratisów i to że jest kilka scen, w których Arata wymachuje sobie mieczykami z kumplami nie oznacza jeszcze, że przeszedł jakiś trening. Pierwszy raz od bardzo dawna nie jestem ani odrobinę ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Oczywiście zapowiada się na kontynuację, bo wiele wątków zostało ledwo zaczętych. Ja jednak będę omijać wszystko związane z tym tytułem szerokim łukiem, bo szkoda mi moich nerwów i czasu.
A
God Himself
30.07.2013 16:02 repetiotion repetiotion
Seria średnio udana, z dobrymi efektami graficznymi (w sensie magia i takie tam).
Trochę boli powtarzalność kliknij: ukryte „O, główny bohater ma doła. Znowu. O, porwali mu przydupaskę. Znowu. O, odzyskał wiarę w siebie i wywołał ogromną eksplozję światła. Znowu.”, trochę bezsensy fabularne kliknij: ukryte cały wątek z jego arcy‑wrogiem. I ogólne przesłanie serii: „uwierz w siebie i będzie spoko”.
Repetition, mój przyjacielu. Jak na boską personifikację trochę kiepsko ze znajomością języka. A co do anime, to fakt, jest średnie i monotonne. Manga troszkę lepsza, choć ostatnio natężenie tandetnych chwytów ala TrustIsPower czy motywów mesjasza przekracza akceptowalny przeze mnie poziom.
God Himself
31.07.2013 16:31 Re: repetiotion repetiotion
Było późno i nie zauważyłem, przepraszam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. (Ale że aż dwa razy się pomyliłem?! Powinna tu być gdzieś opcja edycji postów…)
Wracając jeszcze do tematu, zawsze tak jest, że zaczyna się normalnie, od nauki ciosów/chwytów/uderzeń i treningu siłowego, a kończy się na super ciosach „120% Kill Super Raging Soaring Dragon of Comet The End” nauczonych w tydzień w jaskini, bądź właśnie spontanicznie osiąganych za pomocą mocy, która pochodzi z ducha/duszy/ki/wiary bohatera. Tacy już są Japończycy, tworzenie takich opowieści przychodzi im najwyrażniej najłatwiej…
Wprawdzie wyszło na razie tylko 5 odcinków, ale już zdążyłam się nieźle wkręcić :) naprawdę fajne anime, szkoda, że ma być tylko 13 odcinków w tej serii :(
A mnie właśnie zawiodło. Liczyłem na coś więcej a mamy schematyczny shounen, którego słowo klucz miast potęga miłości/przyajźni/jedności to „zaufanie” i własciwie to jest jedyne co serię wyróżnia z masy podobnych (choć niewiele). Nawet grafa ciekawa i projekty postaci, ale poza tym to ziewam, przewracam oczami, a nawet momentami mam już ochotę przewijać pewne sceny. Zobaczymy co będzie dalej, może sierozkręci…
PS: Napisałem shounen, ale patrząc na stosunek liczbowy bishów do kobiecych bohaterek zastanawiam się czy nie jest to bardziej shoujo lub wręcz shounen‑ai.
Schultz
8.05.2013 11:10 Re: dobrze się zapowiada :)
Co prawda anime nie oglądam, ale wiem, dlaczego stężenie biszów przekracza shounenowe normy. Mianowicie zostało ono wyprodukowane na podstawie mangi niejakiej Yuu Watase, znanej z takich shoujo hitów jak Fushigi Yuugi (poza tym z tego co się orientuję, yaoi też rysowała). Biorąc ten fakt pod uwagę liczba biszów nie zaskakuje.
Wracając do samego pierwowzoru mangowego, jest on publikowany w magazynie skierowanym do shounenowej audiencji, stąd też klasyfikacja zarówno mangi, jak i anime do tej właśnie grupy.
W połowie drogi do.
Idealizm przebija wszystkie słabości ;)
5
moja ocena to 5.
-10
Powiem tak… z tej dobrej strony, AK wyróżnia się tym baśniowym charakterem. To się powinno hurtowo wyświetlać każdemu studentowi psychologii i resocjalizacji ze względu na podejście do tematu zła jako stanu, który jest wynikiem jakiegoś braku dobra w danej osobie. Ot… był sobie chłopek, chłopka krzywdzili – o i teraz nienawidzi. Jak komuś odpowiada baśniowy idealizm wówczas się nie zawiedzie. To w kwestii zalet.
Wady… tych trochę jest – uproszczone i nieco kanciaste projekty postaci oraz tła (pomijając efekty specjalne supermocy, bo te akurat wyszły przyzwoicie); denerwujący miejscami wyjątkowo idealistycznie‑przygłupi główny bohater… Równie denerwujący ambicjonalny i w dodatku krzykliwy gówniarz Kadowaki, który przerzuca nienawiść i frustrację wywleczoną z sytuacji rodzinnej na Bogu ducha winnego Aratę (pomijając fakt, źe jak rozumiem dał Kadawakiemu fory na zawodach, o co ten dostał wybitnego bólu dupy xD)
Czasami doprawdy zastanawiam się na jakim poziomie emocjonalnym są stworzeni w AK bohaterowie. Bowiem ci tutaj cierpią na klasyczny przykład nieuleczalnego zdziecinnienia połączonego oczywiście z heroizmem etycznym Hinohary oraz antyheoricznym, chaotycznym immoralizmem Kadawakiego.
Nie wiem jak to wygląda w mandze, którą… cóż – z ciekawości chyba po troszę przeczytam, ale – daj Boże by było inaczej i mniej infantylno‑pompatycznie. Dałem te nieszczęsne 6/10 tylko dlatego, że AK ma potencjał. A wystarczyłoby tylko parę rzeczy postawić na nogi zamiast brnąć w coraz to bardziej pompatyczne i efekciarskie (choć żałośnie animowane) starcia w wykonaniu nieefekciarskich i nieco kanciastych bohaterów.
Miodzio. ~(‾▿‾)~
Najgrosze że zakończyli to w takim momencie.
Kreska ok ale czasami przeszkadzały mi ich nosy bo wydawało się że co jakiś czas zmieniają wielkośc.
No i jeszcze w walkach gdzie w powietrzu latały części mostu a potem most pokazany był w nienaruszonym stanie.
Plus scena gdzie Arat ma w dłoni swojego hayagami jak podchodzi do kotohy to już go nie ma a za chwilę znowu go trzyma
dla mnie 6/10
Najsłabszym punktem są bohaterowie, ale to nic szczególnego przy tak krótkiej serii. Jedynymi wyróżniającymi się byli moim zdaniem Kannagi i Akachi.
Grafika jest bardzo fajna w odbiorze. Efekty komputerowe tak bardzo nie gryzą się z „normalną” animacją.
Na muzykę oprócz openingów i endingów zbytnio nie zwracam uwagi, ale i one także są całkiem dobre, zwłaszcza endingi.
Moja ocena – 6+/10.
Czas chyba sięgnąć do mangi i zobaczyć, czy bardzo odbiegli od mangi, czy próbowali jej się trzymać.
Po co się męczyć?
Różne wymagania mają fani fantasy, ale to nikogo nie zachwyci. Ta seria naprawdę nie ma silnych stron. Z której strony by nie patrzeć, wypada kiepsko.
Główny bohater jest przeraźliwie nudny i niezajmujący, jego koleżanka jest sztampowa do bólu, a główny antagonista… myślałem, że to żart. Jego motywacja do walki przeciwko Aracie jest mało wiarygodna nawet jak na bajkę dla dzieci. Potrzebowano motywu, ale wybierać coś takiego – to kpina z widza i poczułem się obrażony.
Scenariusz odkrywczy nie jest, ale byłby strawny, gdyby bohaterowie dali się polubić.
Grafika w sumie ładna, choć bez fajerwerków.
Tu by potrzeba… cudu uzdrowienia. 3/10.
kliknij: ukryte Oczywiście były minusy, miedzy innymi główny bohater i jego kolega, co właściwie nie wiadomo z jakiego powodu nad nim się znęcał i tak nienawidził, bo powód, że dał mu wygrać w biegu sprintowym, brzmi śmiesznie, bardzie psychicznie chory zin normalny i do zdecydowanie xD
Niesamowite
Może z powodu niechęci do głównego bohatera strasznie uderzyło mnie też to całe gadanie, że tylko on może zostać królem i w ogóle ta cała shounenowa gadka. Ja naprawdę lubię ten gatunek, ale tutaj ogarniała mnie irytacja zwłaszcza, że nasz główny bohater wziął moc znikąd i teraz kosi wszystkich przeciwników. Nie lubię tego typu gratisów i to że jest kilka scen, w których Arata wymachuje sobie mieczykami z kumplami nie oznacza jeszcze, że przeszedł jakiś trening.
Pierwszy raz od bardzo dawna nie jestem ani odrobinę ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Oczywiście zapowiada się na kontynuację, bo wiele wątków zostało ledwo zaczętych. Ja jednak będę omijać wszystko związane z tym tytułem szerokim łukiem, bo szkoda mi moich nerwów i czasu.
repetiotion repetiotion
Trochę boli powtarzalność kliknij: ukryte „O, główny bohater ma doła. Znowu. O, porwali mu przydupaskę. Znowu. O, odzyskał wiarę w siebie i wywołał ogromną eksplozję światła. Znowu.”, trochę bezsensy fabularne kliknij: ukryte cały wątek z jego arcy‑wrogiem. I ogólne przesłanie serii: „uwierz w siebie i będzie spoko”.
Ode mnie 6 pkt. w skali malkontetnta.
Re: repetiotion repetiotion
Re: repetiotion repetiotion
Wracając jeszcze do tematu, zawsze tak jest, że zaczyna się normalnie, od nauki ciosów/chwytów/uderzeń i treningu siłowego, a kończy się na super ciosach „120% Kill Super Raging Soaring Dragon of Comet The End” nauczonych w tydzień w jaskini, bądź właśnie spontanicznie osiąganych za pomocą mocy, która pochodzi z ducha/duszy/ki/wiary bohatera. Tacy już są Japończycy, tworzenie takich opowieści przychodzi im najwyrażniej najłatwiej…
dobrze się zapowiada :)
Re: dobrze się zapowiada :)
PS: Napisałem shounen, ale patrząc na stosunek liczbowy bishów do kobiecych bohaterek zastanawiam się czy nie jest to bardziej shoujo lub wręcz shounen‑ai.
Re: dobrze się zapowiada :)
Wracając do samego pierwowzoru mangowego, jest on publikowany w magazynie skierowanym do shounenowej audiencji, stąd też klasyfikacja zarówno mangi, jak i anime do tej właśnie grupy.