Tanuki-Anime

Pewnego dnia Goku i Gohan zauważają, że las usycha. Po chwili przybywa do nich Mr Popo, niosąc złe wieści. Otóż ktoś zamierza wykończyć wszystko, co żywe, za pomocą gazu o nazwie Destron. Śmiercionośny specyfik produkowany jest przez cztery generatory na krańcach świata. Oczywiście Goku, Gohan oraz Piccolo mają za zadanie roznieść je w pył i uratować nieszczęsny padół przed zagładą… Czy im się to uda?

Dragon Ball Z: Plan to Destroy the Saiyajin jest jedyną serią OAV wśród licznych tytułów spod sztandaru Smoczych Kul. Czas akcji jak zwykle trudno osadzić w kontinuum czasowym świata, ale w przybliżeniu będzie to okres między śmiercią Brolly'ego, Freezera i Coolera, a przybyciem Cella. Fabuła nie sprowadza się tylko do poszukiwań drania, który truje Ziemię. Poruszony zostaje wątek rasy tsufuru, która została wybita prawie do nogi przez saiyan. Jest to ciekawe uzupełnienie fabuły telewizyjnego cyklu Dragon Ball, choćby z tego względu, że w serii GT mamy do czynienia z innym przedstawicielem tej niemalże wyeksterminowanej rasy. Jednak ogólnie rzecz biorąc, jest to kolejna nawalanka, do czego nas zresztą twórcy przyzwyczaili.

Akcja rozgrywa się w czasie, w którym Goku i jego supersaiyańscy towarzysze (od biedy można jeszcze doliczyć Piccolo) są już w stanie zniszczyć Ziemię dmuchnięciem, zatem jak można się spodziewać, biedni Ziemianie zostają zepchnięci do roli statystów. Kuririn, Yamucha, czy Tenshinhan nie mają do dyspozycji nawet setnej sekundy czasu ekranowego. Na szczęście walki nie są wyłącznie popisami Goku. W grupie siła, powiadają, i łączenie sił wychodzi Goku, Gohanowi, Trunksowi, Piccolo i Vegecie całkiem sprawnie.

Seria nie jest hitem sezonu, ale jednak od ekranu nie odrzuca. Można spokojnie poświęcić godzinkę na odprężenie się przy niej, jeśli brakuje nam ciekawszego zajęcia – oczywiście pod warunkiem, że lubi się mordobicia. Natomiast fanów serii może naprawdę zaciekawić wątek rasy tsufuru.