x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
No proszę, a to niespodzianka!
Kilka dni temu kupiłam sobie nendoroida Akari i właśnie myślałam o tej serii, a tu recenzja alternatywna! ;-)
Wygląda na to, że jednak ja i Obsédé zgadzamy się w wielu sprawach. Że poszczególne elementy tej serii są dobre, ale nie idealne, tylko on zauważył więcej wad ode mnie. To pierwszy alternatywny tekst do mojej recenzji i w sumie cieszę mnie to, że drugi recenzent podzielił moje zdanie bo po tej krytyce anime w komentarzach bałam się, że ta druga recenzja okaże się całkowicie sprzeczna z tym co napisałam tak jak recenzje Seval i fm do Opowieści z Ziemiomorza ;-)
Mam tylko parę uwag do recenzji Obsédé i spróbuje polemizować:
wpływ Ginki na bieg wydarzeń wydaje się nie mieć większego znaczenia.
Na sam bieg wydarzeń to może nie miał, ale dobrze rozładowywał atmosferę i dzięki niemu widzowie mogli trochę ochłonąć ;-) (początkowo to chciałam kupić nendoroida Ginki, ale była to figurka do samodzielnego malowania i trudniej dostępna niż Akari).
Träumerei nie był śpiewany po japońsku, to w żaden sposób nie można byłoby go odróżnić od banalnej chałtury spod znaku Dody.
A o którą piosenkę Dody konkretnie chodzi?
Z kolei ending Mirage w wykonaniu Natsumi Okamoto podobny jest w swej manierze do muzyki z serialu Szaleństwo Majki Skowron – no, może bardziej infantylny. Wrażenie to potęguje dziecięce brzmienie głosu wokalistki. Wrażenie to potęguje dziecięce brzmienie głosu wokalistki.
Hmmmm… Tego porównania akurat nie rozumiem, bo te dwa utwory w moim odczuciu nie są do siebie podobne. A jeśli chodzi o ten głos, to on nie był znowu taki dziecinny jak np. piosenka Momoiro Clover Z z nowych Sailorek.
Nietradycyjnie zacznijmy od antagonisty, który, będąc jednostką ponadprzeciętnie sprytną i przebiegłą, jest też zły‑jak‑jasna‑cholera, co moim skromnym zdaniem jest pójściem na łatwiznę.
Fakt, pewnie jakby pokazali trochę więcej z jego przeszłości, tak jak w przypadku bohaterk bohaterki, stałby się ciekawszy, ale twórcy chyba nie chcieli tego robić by stał się bardziej zagadkową postacią.
wyjętym z obrazów Salvadora Dalego czy Picassa – światem daemonii. (...) Walki z potworami są dobrze zanimowane,
Dobry pomysł z tym porównaniem do obrazów. Szkoda, że sama na to nie wpadłam ;-) I walki są na pewno są lepiej zanimowane niż w Madoce. Nie ma porównania np. walki z wiedźmą Ghertrud i walki z Daemonią malarką.
Nieprzewidziany zgon? Tutaj będzie można o nim powiedzieć wiele, ale nie to, że był dla nas kompletnym zaskoczeniem.
Uwaga Mocny Spoiler!!! kliknij: ukryte Za to fakt, że koniec końców żadna z głównych bohaterek nie zginęła był ogromnym zaskoczeniem! Bo wszystkie wydarzenia (plus scena w trailerze gdzie Akari płacze nad zakrwawiona Luną) wskazywały się, że śmierć przynajmniej kilku ważniejszych postaci jest nieunikniona. A tu miła niespodzianka :-)
w żadnym razie nie mamy tutaj do czynienia z plagiatem
Dokładnie, tutaj mamy tylko połączenie pomysłów twórców z elementami zainspirowanymi Madoką. Zwłaszcza, że w tym gatunki często czerpie się pomysły z serii (np. na Sailor Moon wzorowano dziesiątki mang i anime).
Właśnie niedosyt, bo mimo wszystko to anime było na tyle przyjemne w odbiorze, że aż się prosiło o rozwinięcie pewnych wątków czy nieco dłuższe obcowanie z bohaterkami. Niestety, na nową animację z tej serii na razie się nie zanosi.
Nigdy nic nie wiadomo. Skoro takie gmiotki jak wspomniane poniżej Spanie z Hinako doczekały się kontynuacji, to Day Break Illusion też może się jej doczekać. Zwłaszcza, jeśli mówimy o tytule, który jest ewidentnie nastawiony na kontynuację ;-)
Pewnie o żadną konkretną. To retoryczne sformułowanie mające podkreślić niechęć do tej twórczości.
Zgadzam się z Mocnym Spojlerem.
Dokładnie, tutaj mamy tylko połączenie pomysłów twórców z elementami zainspirowanymi Madoką. Zwłaszcza, że w tym gatunki często czerpie się pomysły z serii (np. na Sailor Moon wzorowano dziesiątki mang i anime).
Tu też się zgadzam.
Zwłaszcza, jeśli mówimy o tytule, który jest ewidentnie nastawiony na kontynuację ;-)
To na co jest nastawiony nic nie zmienia – prawie zawsze jest lepiej z biznesowego punktu widzenia zrobić tytuł, który daje możliwości kontynuacji, niż póżniej wymyślać sposób jak go kontynuować, jak odbiór będzie od razu zły to po prostu zostawia się bez kontynuacji.
Nigdy nic nie wiadomo. Skoro takie gmiotki jak wspomniane poniżej Spanie z Hinako doczekały się kontynuacji, to Day Break Illusion też może się jej doczekać.
Porównaj też koszty wyprodukowania Hinako i serii takiej jak ta.
prawie zawsze jest lepiej z biznesowego punktu widzenia zrobić tytuł, który daje możliwości kontynuacji, niż póżniej wymyślać sposób jak go kontynuować, jak odbiór będzie od razu zły to po prostu zostawia się bez kontynuacji.
Wiem, czasami nawet produkcje, które wydają się być dobre i popularne nie sprzedaja się dobrze i nie mają kontynuacji, jak Złoty Kompas. Niby ciekawy film i zarobił ponad dwukrotnie większą sumę niż wyniosły koszta produkcji, ale wytwórni to nie wystarczyło. Pisząc to o nastawieniu serii na kontynuację miałam na myśli raczej to, że twórcy wiedząc, że nie skończyli historii mogą po prostu mieć takie poczucie, że „powinni ja skończyć”, ale to nie oznacza, że muszą to robić.
Porównaj też koszty wyprodukowania Hinako i serii takiej jak ta.
Oczywiście, że Hinako jako OAV musiała być tańsza, ale skoro twórcy po jej wydaniu zamiast zrobić jakąś inną OAV postanowili kontynuować tą, to może jest nadzieja, że i twórcy Genei... też kiedyś zamiast stworzyć jakieś nowe anime spróbują kontynuować to ;-) oczywiście co innego OAV, a co innego seria TV, ale tak pomarzyć dobra rzecz… Kto wie… ;-)
Obsédé
22.09.2015 20:04 Ustosunkuje się do Mocnego Spoilera, jak ktoś nie oglądał niech nie czyta.
kliknij: ukryte Za to fakt, że koniec końców żadna z głównych bohaterek nie zginęła był ogromnym zaskoczeniem! Bo wszystkie wydarzenia (plus scena w trailerze gdzie Akari płacze nad zakrwawiona Luną) wskazywały się, że śmierć przynajmniej kilku ważniejszych postaci jest nieunikniona. A tu miła niespodzianka :-)
A niżej prawię o śmierci w anime mahou shoujo. Dużo spoilerów. Nie oglądałeś Sailor Moon, Senki Zesshou Symphogear – nie czytaj.
kliknij: ukryte Nie widziałem trailera, w ogóle o tym, że jakieś anime jest mroczniejszym przedstawicielem mahou shoujo dowiaduje się na ogół po fakcie. Zresztą z Madoką było podobnie, tylko, że tutaj byłem na bieżąco. Ale właśnie wskrzeszenie Ginki trochę mi jednak zepsuło wydźwięk anime. Owszem, byłem taki szczęśliwy, że wszystkie przeżyły ale jednak wydało mi się to takie „uszczęśliwianie trochę wbrew sobie”, wbrew klimatowi anime. W ogóle zdziwiłem się jak kiedyś obejrzałem pierwszy sezon Sailor Moon, gdzie na końcu też mieliśmy masową śmierć sailor senshi i ich równie masowe wskrzeszenie. Ale Sailor Moon było znacznie bardziej „wesołym” serialem. Tam takie chwilowe „umrocznienie” atmosfery było jakieś łatwiejsze dla mnie w odbiorze. Kiedy w 2012 r. poczęło się ukazywać Senki Zessho Symphogear też na samym początku miał miejsce zgon jednej z bohaterek, która sądząc po jej obecności na grafikach promujących serię jest tą „nieśmiertelną”. Ale ona na końcu nie została wskrzeszona. W ogóle SZS było w utrzymywaniu mrocznego klimatu bardziej konsekwentne. Owszem, po seansie wydawało mi się, że ma on więcej wspólnego z Nanohą niż z Madoką, a później SZS w ogóle zszedł z tej „mrocznej drogi Madoki”. I moim zdaniem dobrze zrobił. Teraz ogląda się ten serial bez tego całego zadęcia. I jak do tej pory to najlepszą „mrocznym anime mahou shoujo po Madoce” było…piszę to z czystym przekonaniem…właśnie Symphogear. Oni jeszcze potrafili uchwycić esencję problemu i dać w miarę adekwatne zakończenie. A recenzowany tytuł i nawet Yuki Yuna is a Hero…to jest właśnie s*** zakończenie. Nie piszę o tym dlatego, że nie wolno nikogo wskrzeszać ale trzeba to zrobić w odpowiedni sposób… albo wcale. Ale pamiętajmy, masowe wskrzeszenie to już dziecko Sailor Moon, a może czegoś co jeszcze było wcześniej?
Ukryto spoilery.
Donia
22.09.2015 20:46 Re: Ustosunkuje się do Mocnego Spoilera, jak ktoś nie oglądał niech nie czyta.
kliknij: ukryte Ale pamiętajmy, masowe wskrzeszenie to już dziecko Sailor Moon, a może czegoś co jeszcze było wcześniej?
Chyba wcześniej tego nie było w żadnej serii mahou shoujo, bo kliknij: ukryte w pierwszym poważnym anime magical girls Bia – Czarodziejskie Wyzwanie główna bohaterka wiele razy zostawała ranna, ale zawsze uchodziła z życiem, w Cutey Honey gdzie po raz pierwszy wprowadzono przemoc i krew tak było samo i ogólnie większość serii z tego powstałych przed erą Sailorek, była adresowana dla dziewcząt, więc nie wprowadzano w nich takich tematów. Chyba, że coś mi umknęło.
PS. Dobrze, że napisałeś, by nie czytać bez znajomości tych serii, ale na przyszłość lepiej ukryj spoilery, bo Moderacja jest na to wyczulona ;-)
Dziewczynki ratują świat. Mało skomplikowane, ale wytrzymać się da.
Już na samym początku wiadomo, jak potoczy się fabuła. Pojawiają się koleżanki, nawiązują więzi, a towarzyszące temu gadające zwierzęta i „tajemnicza organizacja” zwiastują, że tak, będzie tu coś z „Madoki”.
Jest przewidywalnie i dość sielankowo do momentu, gdy dowiadujemy się o zjawisku kliknij: ukryte bliźniaczych kart, wtedy na widza nagle spada spora dawka dramatyzmu, ma się zrobić mrocznie… ale czy to działa? Raczej nie. Ciągle ma się wrażenie, że to wszystko już było, sam tarot to bogactwo możliwości, mimo wykorzystania go już niejednokrotnie w seriach anime, ale tym razem nie pełni on żadnej funkcji, po prostu z czegoś trzeba było wyłuskać genezę zdolności bohaterek.
Same walki nie zapierają tchu w piersiach, nie ma w tym wszystkim takich emocji, jakie twórcy chcieli wzbudzić.
Grafika jest przesłodzona, kolorki walą po oczach, a bohaterki mają zdecydowanie za wielkie łepetyny i za cieniutkie kończyny. Zapewne miało to potęgować mhroczność akcji, ale to też nie wyszło. Dziewczynki są całkiem śliczne, ale nic poza tym.
Aż tak strasznie się nie wynudziłem, ale kompletnym dnem też bym tego anime nie nazwał. 4/10.
Już poprosiłam o usunięcie tego nieszczęsnego słowa „średnio”. Przepraszam bardzo, że ten wyraz wywołał takie zamieszanie, chciałam po prostu być nieco obiektywna, bo przy moich poprzednich recenzjach zarzucano mi subiektywizm.
I dziękuje wszystkim za uwagi, nastepnym razem postaram sie być bardziej subiektywna ;-)
To już zależy od tego czego oczekujesz. Jeśli masz na myśli stronę audiowizualna – poza projektami postaci jest świetnie. Jeśli chodzi o stronę fabularna – jest nieco gorzej, ale seria potrafi zainteresować i pozytywnie zaskoczyć (moim zdaniem).
1) Napisz że seria jest średnio udana i ma swoje wady
Chciałam być obiektywna.
2) WYSTAW 8 :DDD
W regulaminie jest napisane, że ocena całości ma być subiektywna ;-)
Ot taka zżynka z Madoki, bo mrrrroczne magical girls zrobiły się popularne.
R
popopo
10.07.2014 07:30
Gen’ei wo Kakeru Taiyou to raczej średnio udana seria, która ma swoje wady.
... i ocena 8/10. Ile w takim razie by dostała rzeczywiście udana seria? 20/10? Jeśli napiszę, że to średnio udana recenzja, zostanie to odebrane jako pochwała?
Co zrobić – każdy ma swój gust i nijak za jego posiadanie go ganić. Dla podkreślenia mocy tego stwierdzenia dodam, iż mówię to, choć nie zgadzam się z nawet jednym słowem tej recenzji, o ocenie końcowej już w ogóle nie mówiąc ;p I pomyśleć, iż byłem przekonany, że to ja z swoim 4/10 lekko przesadziłem ;p
popopo
10.07.2014 09:55
Gustu recenzentki się czepiać nie zamierzam, raczej miałem na myśli, że w tekście jedno a w gwiazdkach drugie (taka niekonsekwencja wywołująca zmieszanie).
Ja to odbieram w ten sposób, że seria, mimo wad, zdaniem autorki jest na tyle dobra, by dać taką, a nie inna ocenę. O ile z oceną się nie zgadzam (bo Gen'ei było dla mnie tak słabe, że nie dałem rady go obejrzeć do końca), tak autorka ma prawo do swojej oceny i widać, że starała się ją uzasadnić. Anime bez wad w zasadzie nie ma – i może dobrze, że autorka przyznała, iż je dostrzega, inaczej nie byłaby to recenzja, ale ołtarzyk ku czci.
popopo
10.07.2014 10:36
Z tłumaczeniem, że nic nie mam przeciwko temu, że autorce się podobało, to tu jak z udowadnianiem, że nie jestem wielbłądem…
Recenzentka pisze w podsumowaniu, że ta seria jest „średnio udana” – dla mnie oznacza to coś w okolicach 6/10, dla niej 8/10, stąd dysonans poznawczy. Czy to oznacza, że wszystkie jej oceny trzeba przeskalowywać, bo rozumie przez nie coś innego?
Znaczy czytaj recenzje a jeśli masz fetysz cyferki to zrozum, że cyferka cyferką pozostaje – jest na tyle abstrakcyjna, że 8 to dla kogoś seria bardzo dobra, a dla kogoś innego jedynie średniak.
popopo
10.07.2014 10:56
Dokładnie, mam fetysz cyferek, podobnie jak tutejsza redakcja, skoro sama zamieszcza, co one oznaczają:
[link]
Skoro ktoś z redakcji się tymi tekstami zajmuje, to czy to za wiele wymagać, by zgadzały się z tutejszymi kryteriami?
No ale oczywiście zawsze przypałęta się ktoś szukający zaczepki…
Nie jest abstrakcyjna na tanuki.pl, bo tu każdej cyfrze (gwiazdce) Redakcja przyporządkowała stosowny opis i ósemka to „Bardzo dobra seria – zalet sporo, niewiele istotnych wad. Coś ją wyróżnia, i to dość znacząco. Oglądać!”
Z tego powodu wątpliwości popopo uważam za jak najbardziej uzasadnione, jako że ocena opisowa podana w podsumowaniu recenzji ma się nijak do graficznej (gwiazdkowej)oceny punktowej:
Jeśli w tej samej recenzji autor ocenia anime raz jako średnie, a drugi raz jako bardzo dobre, to coś ewidentnie jest nie w porządku. Aż się prosi, żeby recenzent wprowadził poprawkę i zdecydował się na jedną, spójną wersję.
Poza tym, pomijając nawet słowne opisy poszczególnych ocen,
tak na zdrowy chłopski rozum: jeśli przyjąć, że osiem dla kogoś jest oceną średnią, czyli mieszczącą się mniej więcej w połowie skali, to na pewno nie jest średnią w skali dziesięciopunktowej, a taką tu przecież stosujemy.
Redaktor znajduje się między młotem a kowadłem. Wyobrażacie sobie, jaka by fama poszła, że „Avellana każe recenzentom zmieniać oceny według swojego widzimisię”? Nie da się „ujednolicić” ocen różnych recenzentów inaczej niż narzucając im odgórnie, co „wolno” im wystawić w danym przypadku.
W przypadku tej recenzji sprawa jest podwójnie delikatna. Nie ukrywam – co widać chociażby w wystawionej przeze mnie ocenie – że uważam Gen'ei o Kakeru Taiyou za serię beznadziejnie niedobrą, mającą tylko niezamierzone walory komiczne, obdzieloną za to takim zestawem wad, że można by na jej przykładzie robić analizę „Jak nie pisać scenariusza anime”. To jednak sprawia, że jestem w tym bardziej niezręcznej sytuacji, pracując nad takim tekstem. Nie chcę przecież narzucać jego autorce własnych poglądów, chociaż jednocześnie mogę oczywiście dyskutować z nią, wskazując obiektywnie widoczne usterki scenariuszowe. Jednak to do niej należy decyzja, czy i na ile te wady wpływają na ocenę końcową.
Można też filozoficznie stwierdzić, że zawsze ktoś ma zastrzeżenie do wystawionej oceny (łącznie z przypadkiem określenia recenzji jako kompletnej kompromitacji portalu, ponieważ zdaniem komentatora seria zasługiwała na 8, a recenzent postawił 9). Tu zastrzeżenia budzi ocena zbyt wysoka, za to pojutrze będzie awantura w drugą stronę, kiedy wejdzie recenzja Ryuugajou Nanana no Maizoukin z oceną 4…
Tyle że tutaj nie chodzi o to, czy recenzentka wystawiła ocenę słuszną czy nie, bo to zupełnie inny temat, ale o to, że wystawiła jednocześnie dwie, w dodatku bardzo różne oceny – średnią w tekście recenzji i bardzo dobrą w postaci graficznej. I domyślaj się teraz użytkowniku, czy recenzentka ci to anime rekomenduje („bardzo dobre”) czy zaleca sięgać po nie tylko wtedy, gdy nie będzie nic lepszego („średnie).
Jak mi się wydaje, to kwestia czysto techniczna i problem zniknie z chwilą, gdy konsekwentnie ocena graficzna zostanie zrównana z merytoryczną albo odwrotnie.
Już tłumaczę o co chodzi z ta ocenę 8 i „średnio udaną serią”...
Tylko proszę sienie śmiać ;-)
W regulaminie strony jest napisane, że ocena całości ma być ocena recenzenta, a nie przewidywana przez niego ocena, jaką dałby „ogół”. Chciałam napisać w ostatnim akapicie; „Gen’ei wo Kakeru Taiyou to raczej udana seria, która ma swoje wady.”, bo anime mi się spodobało i dlatego wystawiłam ocenę 8. Ale wiem,że nie każdemu może przypaść do gustu. Mi np. nie przeszkadzały pewne zagmatwania fabularne i mnogość tajemnic, ale wiem, że może to odstraszyć wielu widzów, dlatego starałam się być w miarę obiektywna (bo w poprzednich recenzjach mi zwracano na to uwagę). Napisałam, że „seria jest średnio udana”, jako zabezpieczenie by nikt nie miał do mnie pretensji, że w jego odczuciu było inaczej.
Tot cała tajemnica ;-)
Mi się wydaje, że zdanie „Gen’ei wo Kakeru Taiyou to raczej udana seria, która ma swoje wady.” brzmi właśnie bardziej neutralnie i chyba nie wywołałoby takiego zamieszenia.
Podobnie jak tamakara uważam, że trzeba było pozostać przy pierwotnej wersji („to raczej udana seria”), odważnie i uczciwie – nie byłoby zamieszania. Zobacz sama: „naciągając” prawdę osiągnęłaś skutek odwrotny od zamierzonego i ściągnęłaś na siebie krytykę.
Dobra recenzja to uczciwa recenzja. Taka, gdy recenzent pisze co myśli, kieruje się własnym zdaniem i nie ogląda za siebie w trosce o to „co ludzie powiedzą”. Od podobnych numerów pod publiczkę to mamy polityków z ich miłością do wskaźników poparcia, a nie jest to najbardziej lubiana i wiarygodna grupa ludzi.
Jeszcze raz pozwolę sobie zabrać głos, bo podejrzewam, że to trochę kwestia kolejnych przeróbek tekstu (na moje żądanie).
Skracając obowiązkowy wykład, czym jest recenzja, podkreślę dwie rzeczy najważniejsze:
Recenzent ma prawo do własnego zdania, czyli jeśli jemu się podobało, to nie musi (i nie powinien) brać pod uwagę niczyjej opinii przy wystawianiu oceny, ale
Recenzent nie powinien ukrywać wad serii, a już na pewno nie może prezentować jej fałszywego obrazu tam, gdzie mówimy o faktach.
Posługując się przykładem niedotyczącym tego przypadku (analiza recenzji to sprawa między mną a jej autorem), jeśli seria ma urwane zakończenie, które nie zamyka wątków, to recenzent ma pełne prawo wystawić jej wysoką ocenę, skoro mu się podobała. Nie może natomiast pisać w recenzji, że seria ma doskonałe zakończenie, zamykające wszystkie wątki i odpowiadające jednoznacznie na wszystkie pytania.
W tym przypadku rzeczywiście sugerowałam Doni bardziej krytyczne spojrzenie na omawiane anime, ale nie wymuszałam obniżenia oceny z tego powodu. Przypuszczam, że to wrażenie „schizofrenii” w tym tekście wynika właśnie z nanoszonych poprawek, które nawarstwiły się niekoniecznie w taki sposób, jak powinny. Powtórzę jeszcze raz, że nie chciałam w nią zbyt daleko ingerować, bo nie mogłam stawiać sprawy: „seria mi się nie podoba, więc nie opublikuję recenzji, dopóki nie napiszesz, że jest marna”. Prawda? To samo tyczy się zresztą oceny.
Tak troszkę na boku do uwag Sezonowego, inny aspekt z Twojego uzasadnienia Doniu mnie ugryzł.
Donia napisał(a):
Napisałam, że „seria jest średnio udana”, jako zabezpieczenie by nikt nie miał do mnie pretensji, że w jego odczuciu było inaczej.
Z tego co tu piszesz wynika, że „dostosowałaś” w pewnym stopniu własne zdanie na temat recenzowanego anime do szeroko rozumianego „głosu ogółu”. Moim zdaniem to coś absolutnie niepożądanego. Rozumiem uwagę wskazującą, że ogół opinii krążących w internecie nie jest tak pozytywny, jak Twoja recenzja, ale zmienianie tekstu wyrażającego Twoje zdanie? Opis w recenzji był Twoim zdaniem, podsumowanie pewnym konsensusem.
Właśnie ze względu na zmianę tego „podsumowania” z Twojej wersji na „ogólnie akceptowalną” w Twojej opinii doszło do powstania tej niekonsekwencji, którą bardzo słusznie wskazał Sezonowy.
Natomiast co by nie było, że tylko się czepiam, to spoglądając na cały temat troszkę z boku: brawa za śmiałą recenzję na przekrój głosów otoczenia, kolejny dowód na to, że Tanuki jest wolne od Jedynej Słusznej Oceny. Tylko też właśnie z tego powodu rzecz którą opisałem wyżej była naprawdę zbędna.
A
I.
24.05.2014 10:25 Komentarz pełen jadu
Nie wiem, w jak ciemnej zapaści był mój umysł, kiedy zdecydowałam się to‑to obejrzeć. To znaczy wiem, byłam pozytywnie zaskoczona po seansie dwóch innych serii nazywanych „plagiatami Madoki” (nawet jeśli jedna z nich jest starsza od Pualla Magi… >_>)- ja, nazywająca siebie antyfanką Madoki, lubię oglądać jej „plagiaty”.
Jednak z całą moja antypatią do serii Puella Magi – porównywanie do niej Gen'ei o Kakeru Taiyou jest krzywdzące… Dla Madoki. Motywy które pojawiły się tam – bardzo „charakterystyczne” projekty ludzkich postaci, jednostronne zauroczenie pomiędzy koleżankami, banda nieletnich dziewczyn transformujących się w czarodziejki walczące ze złymi potworami zagrażającymi ludzkości – pojawiają się i tu, jednak wszystko wygląda dla mnie o kilka klas gorzej.
Postaci prezentują się koszmarnie – nie chodzi tylko o wygląd (tak jakby anorektycznemu ciałku ktoś doczepił dużą, słodziutką główkę nendroida) ale i charaktery, a raczej ich brak. Główne bohaterki można skatalogować jako „uczynna główna bohaterka (z okropnym głosem)", „twarda i chłodna”, „jedyna normalna i trzeźwo myśląca” czy „nieśmiała i delikatna”. A inni? Główny zły jest zły bo jest zły, a pozostałe dziewczyny plączą się gdzieś tam na drugim planie, żeby nie było za pusto. Ale i tak jeszcze gorsze są projekty „normalnych ludzi” czy ofiar potworów - kliknij: ukryte scena, kiedy „rozwścieczony tłum” niszczy i pali siedzibę głównych bohaterek gotuje mózg od nadmiaru głupoty i brzydoty… Dalej – po co projektować szczegółowe ubrania czy potwory ([link] ), jeśli później rysuje czy animuje się je wszystkie „na odwal się”?
Jedyny graficzny element jaki mi się podobał, to ogniste włosy głównej heroiny po przemianie, a to trochę mało jak na 13 odcinków…
Ciężko mi pisać o „fabule” żeby nie zepsuć innym „radości” z oglądania, ale mamy tu kwiatki typu „niezdarna 12‑letnia bohaterka po przemianie jest mistrzynią miecza siekającą wrogów z bojowym okrzykiem na ustach (może potwory są sparaliżowane ze strachu słysząc jej „okrzyk”...?)", dodatkowo Poświęcenia w Imię Prawdziwej Przyjaźni, tragiczne przeszłości, tragiczną walkę z przeznaczeniem, tragiczne śmierci i tragiczne anime.
Co do muzyki, to nie pamiętam niczego poza dzwonami – początkiem openingu i miłą muzyką endingu zapowiadającą upragniony koniec odcinka.
Najgorsza seria anime jaką oglądałam od czasu „11 eyes”, nie polecam nikomu, nawet wrogom >.>
Ja może napiszę, jeżeli w wakacje będę miał aż nazbyt dużo czasu i będę nadrabiał serie wcześniej porzucone :P
I.
25.05.2014 09:56 Re: Komentarz pełen jadu
Przepraszam, ale muszę odmówić… ^^' Ostatni dłuższy tekst jaki pisałam, to matura – a to było ładnych parę lat temu, więc brakuje mi wprawy (nawet teraz jak czytam moje starsze komentarze, to widzę że często zaczynam myśli a ich nie kończę, walę masę błędów ortograficznych i literówek… =///=' Dobrze, że moja mama‑polonistka nie interesuje się mangą na tyle, aby sprawdzać moje komentarze na tanuki, bo jeszcze by mnie za uszy powiesiła >w>'). Drugi powód – ta seria bardzo mi się NIE podobała, więc prawdopodobnie nie umiałabym napisać czegoś poza tzw „toczeniem piany” – a na tanuki nawet bardziej profesjonalne, wyważone recenzje, jak pański tekst o „Sakura Trick” czy recenzja „Golden Time” autorstwa Lin są bardzo krytykowane, za to że są krytyczne… Nie umiem za dobrze rodzić sobie z krytyką, więc staram się jej unikać, ograniczając się no anonimowych komentarzy ^^'
Błędy ortograficzne i literówki to coś, co morduję najpierw ja, a potem dla pewności Melmothia w charakterze korekty :)
Wszystkie recenzje są redagowane, sądząc po Twoich komentarzach Twoje miałyby spore szanse zostać przyjęte. Acz fakt, na pewno znaleźliby się zagorzali obrońcy tego cuda… Gdybyś jednak miała ochotę spróbować z innym tytułem (może mangą jakąś?), to zachęcam. A w razie dalszych pytań/wątpliwości można mnie łapać przez prywatną wiadomość lub wieczorem na IRC‑u.
Ależ fatalne serie nie zasługują właśnie na nic innego niż tylko na przejechanie po nich walcem recenzenckiej krytyki. Mam na sumieniu kilka recenzji, w których głównie znęcam się nad danymi pozycjami, nierzadko ze szczególnym okrucieństwem, jak choćby Baby Princess 3D Paradise Love czy Sleeping with Hinako. Genei się zalicza do właśnie takich tytułów – koszmarnie nieudanych badziewiów, przed którymi recenzent ma święty obowiązek ostrzegać innych, aby nawet przez przypadek tego nie tknęli.
Nikt nie karze ci radzić sobie z krytyką. Nie czytaj komentarzy do swojej recenzji, chyba że zawierają jakieś informacje o błędach rzeczowych, przekręcone fakty itd. Jeśli twoja recenzja będzie dobrze napisana i uzasadniona to po prostu zostanie przyjęta, jeśli nie, to nie. Serio nie ma się co przejmować, to nie rozmowa o prace.
Tak coś czułam, że wielu widzom te projektu w stylu z Lucky Star czy Princess Tutu nie przypadną do gustu. Dobrze, że chociaż kolory pasowały.
Charaktery, a raczej ich brak. Główne bohaterki można skatalogować jako „uczynna główna bohaterka (z okropnym głosem)", „twarda i chłodna”, „jedyna normalna i trzeźwo myśląca” czy „nieśmiała i delikatna”. A inni? Główny zły jest zły bo jest zły, a pozostałe dziewczyny plączą się gdzieś tam na drugim planie, żeby nie było za pusto.
Pozwolę sobie to troche uzupełnić. Akari faktycznie była uczynna, ale dominującą cechą jej osobowości była raczej determinacja jak u Madoki. A Cerebrum był manipulantem. Ale moim zdaniem większy problem stanowiły postacie drugoplanowe, bo prawie nic o nich nie było wiadomo. A te zwierzęta i personel szkoły aż sie prosił by o nich coś powiedzieć.
Bohaterowie dostali ode mnie niską ocenę, ale i tak mogło być gorzej, przynajmniej postaci mają jakieś motywy i nie są kukłami w trybach scenariusza tak jak bohaterowie Opowieści z Ziemiomorza
Dalej – po co projektować szczegółowe ubrania czy potwory, jeśli później rysuje czy animuje się je wszystkie „na odwal się”?
Sory, ale z tym zgodzić się nie mogę, bo mnie oprawa graficzna urzekła (tylko te projekty postaci…) Poza wyglądem bohaterów, tła były moim zdaniem cudowne, animacja też, ciekawe efekty specjalne, dobre użycie grafiki komputerowej (ale nie nachalne), a potwory… Nawet ładniejsze od wiedźm z Madoki.
Ale jest cos co muszę zarzucić – mogli zrobić lepsze transformacje, zwłaszcza, że Tarot stwarzał duże pole do popisu.
„niezdarna 12‑letnia bohaterka po przemianie jest mistrzynią miecza siekającą wrogów z bojowym okrzykiem na ustach
Moim zdaniem Akari raczej nie była wielką bohaterka bo kliknij: ukryte co prawda pierwsze dwie bestie pokonała, ale gdy poznała prawdę o daemoniach straciła zapał do walki, nie mogła sie odnaleźć i cały czas znajdowała się w rosterce i miała poważną traumę, z która musiała walczyć. Przeciez nie zabijała wrogów ot tak, najpierw rozmawiała z nimi i starała sie ich zrozumieć.
Poświęcenia w Imię Prawdziwej Przyjaźni
I tutaj właśnie dochodzę do kwestii, która mnie zastanawia, dlaczego nikt jescze nie poruszył tego w komentarzach. Fakt, w anime jest motyw przyjaźni, ale to nie jest główny motyw serii. Czy tylko ja zwróciłam uwagę na to, że głównym wątkiem tej serii jest walka z własnymi słabościami i zazdrością? Motyw przyjażni był raczej gdzieś na drugim, trzecim planie…
Co do muzyki, to nie pamiętam niczego poza dzwonami – początkiem openingu i miłą muzyką endingu
Dobre były jeszcze utwory fletowe, chóry i pianina pasowały do całości anime.
Ogólnie rzecz biorąc to od strony fabularnej anime posiada wady i przydałoby się parę guntownych poprawek. Mam nadzieję, że twórcy Gen 'ei… wezmą przykład z twórców Freezing i w drugim sezonie nie popełnią tych samych błędów co w pierwszym.
Ale nie porównujmy tego do Spania z Hinako i Baby Princess 3D Paradise Love, bo w Day Break Illusion, w prezciwieństwie do tych serii była akcja i sens, a nie godzinny pokaz śpiącej bohaterki i kazirodczo‑pedofilskie romansy!
Wystarczy już, wiecej uwag zamieściłam w recenzji.
Seria lekka, nie wzbudzająca w widzu większych, lub mniejszych emocji. Fabularnie jest przedstawione nieźle, co do muzyki? Mogę napisać tyle, że opening wyszedł twórcą dobrze. Graficznie prezentuję się to całkiem ładnie. Na koniec moja ocena 5/10.
Patrze tak z zdumieniem na rubryczkę z ocenami redakcji dla tegoż tytułu i nadziwić się nie mogę… Naprawdę tylu oglądało tego potworka? ^^ Czyli jednak nie jestem jedynym odchyleniem od normy? ;P
Zaiste, brzmi stymulująco, trochę szkoda. Podzieliłbym się swoim uwielbieniem dla mojej ulubionej postaci, Hanayume – kryptocygance‑tranwestycie o złotym sercu. Miodzio.
A nad czym w tym sezonie pastwić się okrutna grupa zamierza? Pytam, bo swojego typu na potworka sezonu wciąż nie odnalazłem.
Ee, to nie są potworki po takim przepoczwarzeniu jakiego ja szukam, a jakie reprezentuje tu recenzowane anime. Tak czy inaczej dzięki za info, a offtopowy temat lepiej urwać wraz, bo czuje już wzrok moderacji na karku.
No niestety, przy NouKome tylko ja wytrwałem… Najwyżej monologi mogę tworzyć.
A
Nemezis
29.09.2013 10:58 Plagiat Madoki, czy nie plagiat Madoki?
Całą serię można podsumować jednym zdaniem; niby Madoka, ale jednak nie Madoka.
Oglądając przy nastawieniu się na plagiat Puella Magi można nie wyciągnąć z seansu nic nowego. Ale przy nastawieniu się na zupełnie nowe anime bardzo przyjemnie się ogląda.
Fabuła nie jest niczym odkrywczym. Mamy bohaterkę z mocą, szkołę i potwory do pokonania. Postacie też nie są niczym odkrywczym, można z nich wyciągnąć pewien schemat widziany już wcześniej w wielu anime.
Ale jednak coś ciągnęło mnie do kolejnych odcinków. Może to mrok ukryty gdzieś głęboko w bohaterkach, pod cukierkowym przykryciem, może to lekko skomplikowane relacje między nimi, może to całkiem realistycznie pokazane ludzkie dążenie do celu choćby po trupach. Ta seria ma coś w sobie, co odróżnia ją od wszystkich innych, również od tej, którą naśladuje.
Ostatecznie to przeciętna seria, która jednak ma „to coś” co sprawia, że może nie czeka się na następny odcinek jak na szpilkach, ale jednak widząc przetłumaczony następny odcinek wzbudza ciekawość co będzie dalej.
A
paradise
2.09.2013 17:15 podróbka madoki
Anime jest nawet fajne ale nie oszukujmy się, zupełnie naśladuje Madokę. kliknij: ukryte Są odpowiedniki wiedźm, odpowiednik Kyubeya, mroczna i okropna tajemnica, apo ostatnim odcinku, 9 bodajże, no to już wgl. Widać że Luna skończy jak Sayaka.
E tam przesadzają niektórzy. Seria może się niczym nie wyróżnia jak na razie, ale z drugiej strony nie jest też tragicznie, żeby wciskać oceny 1 lub 2… Mnie zainteresowała przede wszystkim grafika. Pomimo, że postacie to mahou shoujo to nie są one słodkimi dziewczynkami przy których lolicony podskakują z radości. Jednakże od strony technicznej można mieć kilka zarzutów. Ponadto te monstra… autor ma wyjątkową wyobraźnię ^^" Co nie zmienia faktu, że bardzo dobrze dobrane są barwy i przyjemnie patrzy się na ekran (nie każdemu musi to odpowiadać…)
Z fabułą do 6 odcinka słabiej. Do tej pory jedynym interesującym elementem wydaje się być daemonia oraz co takiego wspólnego ma z nimi główna bohaterka. Do końca 7 odcinków i jak na obecną chwilę lecą odcinki prezentujące każdą bohaterkę po kolei (i jej przeżycia). Sam szczerze nie spodziewam się czegoś nadzwyczajnego odnośnie fabuły, ale z drugiej strony można całkiem przyzwoicie je zakończyć.
Piąty odcinek, a tu jak nie było suspensu, tak nie ma. Niby postawiono szereg pytań, na które nie udzielono dotąd ani jednej odpowiedzi, ale co z tego, skoro Gen'ei nie oferuje żadnego klimatu czy napięcia. Wagi podejmowanych przez dziewczyny decyzji właściwie się nie odczuwa, a one same są tak sztampowe i apatyczne (może poza Ginką, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni), że ich los obchodzi mniej niż zeszłoroczny śnieg. Seria miała już ten problem bycia pierwszym po Madoce zdecydowanie mrocznym mahou shoujo, teraz jednak dodatkowo grzebie swoje szanse nijakością i nudą wyzierającą z ekranu. Jak dla mnie jedynym plusem jest animacja walk (złośliwie można by stwierdzić, że są strategicznie krótkie i odpowiednio przegadane) oraz całkiem przyzwoity opening. Cała reszta – patrz tytuł posta.
Jednym słowem zanosi się na powtórkę z rozrywki. Ale czy lepszą ? To będzie bardzo, bardzo trudne… Ciekawi mnie jednak kwestia eksperymentu kota Schrödingera, po którym jedna z maskotek została przechrzczona. Mówi on, że przed otwarciem pojemnika kot jest jednocześnie i martwy, i żywy. Może znajdzie to jakieś odniesienie np. do ludzi, którzy zamieniają się w daimonie (ta nazwa i kila innych elementów kojarzy mi się z SM). Z ciekawością zobaczę jak to się potoczy. Choć muszę przyznać, że nie jest to moja ulubiona seria w sezonie letnim.
A
Anonimousa
10.07.2013 09:45
Zapowiada się ciekawie z wielkim „WTF”, bohaterka wydaje się strasznie dziecięca, ale poza nią jest baaardzo obiecująco :) Coś na wzór Mahou Shoujo Madoka Magica, dlatego jestem jak najbardziej za.
Hmm, czyżby duchowy spadkobierca (lub klon) Puella Magi? Magical Girls obecne. Mroczny ton jest. Złowrogie magiczne potwory o pokracznych kształtach jak najbardziej. „Słodki” design postaci także. Nie wiem na razie o co chodzi (poza tym, że motywem przewodnim są karty Tarota, ale to jest raczej oczywiste), ale pierwszy odcinek na tyle mnie zainteresował, że będę kontynuował oglądanie serii. Trochę wkurza mnie jak narysowane są postacie (np. na pierwszy rzut oka ciężko odróżnić dorosłe postacie od młodszych), ale Madoka miała również „kontrowersyjną” grafikę, co nie przeszkodziło jej stać się świetnym anime. Zobaczymy czy „Il Sole” (ciekawe, że tak jak w przypadku Madoki, nazwa też jest skomplikowana :D) będzie anime fajnym, czy zostanie zapamiętane jako „podróba” Puella Magi…
Kilka dni temu kupiłam sobie nendoroida Akari i właśnie myślałam o tej serii, a tu recenzja alternatywna! ;-)
Wygląda na to, że jednak ja i Obsédé zgadzamy się w wielu sprawach. Że poszczególne elementy tej serii są dobre, ale nie idealne, tylko on zauważył więcej wad ode mnie. To pierwszy alternatywny tekst do mojej recenzji i w sumie cieszę mnie to, że drugi recenzent podzielił moje zdanie bo po tej krytyce anime w komentarzach bałam się, że ta druga recenzja okaże się całkowicie sprzeczna z tym co napisałam tak jak recenzje Seval i fm do Opowieści z Ziemiomorza ;-)
Mam tylko parę uwag do recenzji Obsédé i spróbuje polemizować:
Na sam bieg wydarzeń to może nie miał, ale dobrze rozładowywał atmosferę i dzięki niemu widzowie mogli trochę ochłonąć ;-) (początkowo to chciałam kupić nendoroida Ginki, ale była to figurka do samodzielnego malowania i trudniej dostępna niż Akari).
A o którą piosenkę Dody konkretnie chodzi?
Hmmmm… Tego porównania akurat nie rozumiem, bo te dwa utwory w moim odczuciu nie są do siebie podobne. A jeśli chodzi o ten głos, to on nie był znowu taki dziecinny jak np. piosenka Momoiro Clover Z z nowych Sailorek.
Fakt, pewnie jakby pokazali trochę więcej z jego przeszłości, tak jak w przypadku bohaterk bohaterki, stałby się ciekawszy, ale twórcy chyba nie chcieli tego robić by stał się bardziej zagadkową postacią.
Dobry pomysł z tym porównaniem do obrazów. Szkoda, że sama na to nie wpadłam ;-) I walki są na pewno są lepiej zanimowane niż w Madoce. Nie ma porównania np. walki z wiedźmą Ghertrud i walki z Daemonią malarką.
Uwaga Mocny Spoiler!!!
kliknij: ukryte Za to fakt, że koniec końców żadna z głównych bohaterek nie zginęła był ogromnym zaskoczeniem! Bo wszystkie wydarzenia (plus scena w trailerze gdzie Akari płacze nad zakrwawiona Luną) wskazywały się, że śmierć przynajmniej kilku ważniejszych postaci jest nieunikniona. A tu miła niespodzianka :-)
Dokładnie, tutaj mamy tylko połączenie pomysłów twórców z elementami zainspirowanymi Madoką. Zwłaszcza, że w tym gatunki często czerpie się pomysły z serii (np. na Sailor Moon wzorowano dziesiątki mang i anime).
Nigdy nic nie wiadomo. Skoro takie gmiotki jak wspomniane poniżej Spanie z Hinako doczekały się kontynuacji, to Day Break Illusion też może się jej doczekać. Zwłaszcza, jeśli mówimy o tytule, który jest ewidentnie nastawiony na kontynuację ;-)
Pewnie o żadną konkretną. To retoryczne sformułowanie mające podkreślić niechęć do tej twórczości.
Zgadzam się z Mocnym Spojlerem.
Tu też się zgadzam.
To na co jest nastawiony nic nie zmienia – prawie zawsze jest lepiej z biznesowego punktu widzenia zrobić tytuł, który daje możliwości kontynuacji, niż póżniej wymyślać sposób jak go kontynuować, jak odbiór będzie od razu zły to po prostu zostawia się bez kontynuacji.
Porównaj też koszty wyprodukowania Hinako i serii takiej jak ta.
Wiem, czasami nawet produkcje, które wydają się być dobre i popularne nie sprzedaja się dobrze i nie mają kontynuacji, jak Złoty Kompas. Niby ciekawy film i zarobił ponad dwukrotnie większą sumę niż wyniosły koszta produkcji, ale wytwórni to nie wystarczyło. Pisząc to o nastawieniu serii na kontynuację miałam na myśli raczej to, że twórcy wiedząc, że nie skończyli historii mogą po prostu mieć takie poczucie, że „powinni ja skończyć”, ale to nie oznacza, że muszą to robić.
Oczywiście, że Hinako jako OAV musiała być tańsza, ale skoro twórcy po jej wydaniu zamiast zrobić jakąś inną OAV postanowili kontynuować tą, to może jest nadzieja, że i twórcy Genei... też kiedyś zamiast stworzyć jakieś nowe anime spróbują kontynuować to ;-) oczywiście co innego OAV, a co innego seria TV, ale tak pomarzyć dobra rzecz… Kto wie… ;-)
Ustosunkuje się do Mocnego Spoilera, jak ktoś nie oglądał niech nie czyta.
A niżej prawię o śmierci w anime mahou shoujo. Dużo spoilerów. Nie oglądałeś Sailor Moon, Senki Zesshou Symphogear – nie czytaj.
kliknij: ukryte Nie widziałem trailera, w ogóle o tym, że jakieś anime jest mroczniejszym przedstawicielem mahou shoujo dowiaduje się na ogół po fakcie. Zresztą z Madoką było podobnie, tylko, że tutaj byłem na bieżąco. Ale właśnie wskrzeszenie Ginki trochę mi jednak zepsuło wydźwięk anime. Owszem, byłem taki szczęśliwy, że wszystkie przeżyły ale jednak wydało mi się to takie „uszczęśliwianie trochę wbrew sobie”, wbrew klimatowi anime. W ogóle zdziwiłem się jak kiedyś obejrzałem pierwszy sezon Sailor Moon, gdzie na końcu też mieliśmy masową śmierć sailor senshi i ich równie masowe wskrzeszenie. Ale Sailor Moon było znacznie bardziej „wesołym” serialem. Tam takie chwilowe „umrocznienie” atmosfery było jakieś łatwiejsze dla mnie w odbiorze. Kiedy w 2012 r. poczęło się ukazywać Senki Zessho Symphogear też na samym początku miał miejsce zgon jednej z bohaterek, która sądząc po jej obecności na grafikach promujących serię jest tą „nieśmiertelną”. Ale ona na końcu nie została wskrzeszona. W ogóle SZS było w utrzymywaniu mrocznego klimatu bardziej konsekwentne. Owszem, po seansie wydawało mi się, że ma on więcej wspólnego z Nanohą niż z Madoką, a później SZS w ogóle zszedł z tej „mrocznej drogi Madoki”. I moim zdaniem dobrze zrobił. Teraz ogląda się ten serial bez tego całego zadęcia. I jak do tej pory to najlepszą „mrocznym anime mahou shoujo po Madoce” było…piszę to z czystym przekonaniem…właśnie Symphogear. Oni jeszcze potrafili uchwycić esencję problemu i dać w miarę adekwatne zakończenie. A recenzowany tytuł i nawet Yuki Yuna is a Hero…to jest właśnie s*** zakończenie. Nie piszę o tym dlatego, że nie wolno nikogo wskrzeszać ale trzeba to zrobić w odpowiedni sposób… albo wcale. Ale pamiętajmy, masowe wskrzeszenie to już dziecko Sailor Moon, a może czegoś co jeszcze było wcześniej?
Ukryto spoilery.
Re: Ustosunkuje się do Mocnego Spoilera, jak ktoś nie oglądał niech nie czyta.
Chyba wcześniej tego nie było w żadnej serii mahou shoujo, bo kliknij: ukryte w pierwszym poważnym anime magical girls Bia – Czarodziejskie Wyzwanie główna bohaterka wiele razy zostawała ranna, ale zawsze uchodziła z życiem, w Cutey Honey gdzie po raz pierwszy wprowadzono przemoc i krew tak było samo i ogólnie większość serii z tego powstałych przed erą Sailorek, była adresowana dla dziewcząt, więc nie wprowadzano w nich takich tematów. Chyba, że coś mi umknęło.
PS. Dobrze, że napisałeś, by nie czytać bez znajomości tych serii, ale na przyszłość lepiej ukryj spoilery, bo Moderacja jest na to wyczulona ;-)
Gen'ei o Kakeru Taiyou
Dziewczynki ratują świat. Mało skomplikowane, ale wytrzymać się da.
Już na samym początku wiadomo, jak potoczy się fabuła. Pojawiają się koleżanki, nawiązują więzi, a towarzyszące temu gadające zwierzęta i „tajemnicza organizacja” zwiastują, że tak, będzie tu coś z „Madoki”.
Jest przewidywalnie i dość sielankowo do momentu, gdy dowiadujemy się o zjawisku kliknij: ukryte bliźniaczych kart, wtedy na widza nagle spada spora dawka dramatyzmu, ma się zrobić mrocznie… ale czy to działa? Raczej nie. Ciągle ma się wrażenie, że to wszystko już było, sam tarot to bogactwo możliwości, mimo wykorzystania go już niejednokrotnie w seriach anime, ale tym razem nie pełni on żadnej funkcji, po prostu z czegoś trzeba było wyłuskać genezę zdolności bohaterek.
Same walki nie zapierają tchu w piersiach, nie ma w tym wszystkim takich emocji, jakie twórcy chcieli wzbudzić.
Grafika jest przesłodzona, kolorki walą po oczach, a bohaterki mają zdecydowanie za wielkie łepetyny i za cieniutkie kończyny. Zapewne miało to potęgować mhroczność akcji, ale to też nie wyszło. Dziewczynki są całkiem śliczne, ale nic poza tym.
Aż tak strasznie się nie wynudziłem, ale kompletnym dnem też bym tego anime nie nazwał. 4/10.
I dziękuje wszystkim za uwagi, nastepnym razem postaram sie być bardziej subiektywna ;-)
2) WYSTAW 8 :DDD
#fakinlogic
Ale zapoznam się, skoro zrzyna z Madoki, to może przetrawię, o ile jest w miarę dobrze wykonana.
Nie jest.
Chciałam być obiektywna.
W regulaminie jest napisane, że ocena całości ma być subiektywna ;-)
czyje się skołowany
... i ocena 8/10. Ile w takim razie by dostała rzeczywiście udana seria? 20/10? Jeśli napiszę, że to średnio udana recenzja, zostanie to odebrane jako pochwała?
Recenzentka pisze w podsumowaniu, że ta seria jest „średnio udana” – dla mnie oznacza to coś w okolicach 6/10, dla niej 8/10, stąd dysonans poznawczy. Czy to oznacza, że wszystkie jej oceny trzeba przeskalowywać, bo rozumie przez nie coś innego?
[link]
Skoro ktoś z redakcji się tymi tekstami zajmuje, to czy to za wiele wymagać, by zgadzały się z tutejszymi kryteriami?
No ale oczywiście zawsze przypałęta się ktoś szukający zaczepki…
Z tego powodu wątpliwości popopo uważam za jak najbardziej uzasadnione, jako że ocena opisowa podana w podsumowaniu recenzji ma się nijak do graficznej (gwiazdkowej)oceny punktowej:
[link]
Jeśli w tej samej recenzji autor ocenia anime raz jako średnie, a drugi raz jako bardzo dobre, to coś ewidentnie jest nie w porządku. Aż się prosi, żeby recenzent wprowadził poprawkę i zdecydował się na jedną, spójną wersję.
Poza tym, pomijając nawet słowne opisy poszczególnych ocen,
tak na zdrowy chłopski rozum: jeśli przyjąć, że osiem dla kogoś jest oceną średnią, czyli mieszczącą się mniej więcej w połowie skali, to na pewno nie jest średnią w skali dziesięciopunktowej, a taką tu przecież stosujemy.
W przypadku tej recenzji sprawa jest podwójnie delikatna. Nie ukrywam – co widać chociażby w wystawionej przeze mnie ocenie – że uważam Gen'ei o Kakeru Taiyou za serię beznadziejnie niedobrą, mającą tylko niezamierzone walory komiczne, obdzieloną za to takim zestawem wad, że można by na jej przykładzie robić analizę „Jak nie pisać scenariusza anime”. To jednak sprawia, że jestem w tym bardziej niezręcznej sytuacji, pracując nad takim tekstem. Nie chcę przecież narzucać jego autorce własnych poglądów, chociaż jednocześnie mogę oczywiście dyskutować z nią, wskazując obiektywnie widoczne usterki scenariuszowe. Jednak to do niej należy decyzja, czy i na ile te wady wpływają na ocenę końcową.
Można też filozoficznie stwierdzić, że zawsze ktoś ma zastrzeżenie do wystawionej oceny (łącznie z przypadkiem określenia recenzji jako kompletnej kompromitacji portalu, ponieważ zdaniem komentatora seria zasługiwała na 8, a recenzent postawił 9). Tu zastrzeżenia budzi ocena zbyt wysoka, za to pojutrze będzie awantura w drugą stronę, kiedy wejdzie recenzja Ryuugajou Nanana no Maizoukin z oceną 4…
Jak mi się wydaje, to kwestia czysto techniczna i problem zniknie z chwilą, gdy konsekwentnie ocena graficzna zostanie zrównana z merytoryczną albo odwrotnie.
Tylko proszę sienie śmiać ;-)
W regulaminie strony jest napisane, że ocena całości ma być ocena recenzenta, a nie przewidywana przez niego ocena, jaką dałby „ogół”. Chciałam napisać w ostatnim akapicie; „Gen’ei wo Kakeru Taiyou to raczej udana seria, która ma swoje wady.”, bo anime mi się spodobało i dlatego wystawiłam ocenę 8. Ale wiem,że nie każdemu może przypaść do gustu. Mi np. nie przeszkadzały pewne zagmatwania fabularne i mnogość tajemnic, ale wiem, że może to odstraszyć wielu widzów, dlatego starałam się być w miarę obiektywna (bo w poprzednich recenzjach mi zwracano na to uwagę). Napisałam, że „seria jest średnio udana”, jako zabezpieczenie by nikt nie miał do mnie pretensji, że w jego odczuciu było inaczej.
Tot cała tajemnica ;-)
Dobra recenzja to uczciwa recenzja. Taka, gdy recenzent pisze co myśli, kieruje się własnym zdaniem i nie ogląda za siebie w trosce o to „co ludzie powiedzą”. Od podobnych numerów pod publiczkę to mamy polityków z ich miłością do wskaźników poparcia, a nie jest to najbardziej lubiana i wiarygodna grupa ludzi.
Skracając obowiązkowy wykład, czym jest recenzja, podkreślę dwie rzeczy najważniejsze:
Posługując się przykładem niedotyczącym tego przypadku (analiza recenzji to sprawa między mną a jej autorem), jeśli seria ma urwane zakończenie, które nie zamyka wątków, to recenzent ma pełne prawo wystawić jej wysoką ocenę, skoro mu się podobała. Nie może natomiast pisać w recenzji, że seria ma doskonałe zakończenie, zamykające wszystkie wątki i odpowiadające jednoznacznie na wszystkie pytania.
W tym przypadku rzeczywiście sugerowałam Doni bardziej krytyczne spojrzenie na omawiane anime, ale nie wymuszałam obniżenia oceny z tego powodu. Przypuszczam, że to wrażenie „schizofrenii” w tym tekście wynika właśnie z nanoszonych poprawek, które nawarstwiły się niekoniecznie w taki sposób, jak powinny. Powtórzę jeszcze raz, że nie chciałam w nią zbyt daleko ingerować, bo nie mogłam stawiać sprawy: „seria mi się nie podoba, więc nie opublikuję recenzji, dopóki nie napiszesz, że jest marna”. Prawda? To samo tyczy się zresztą oceny.
Z tego co tu piszesz wynika, że „dostosowałaś” w pewnym stopniu własne zdanie na temat recenzowanego anime do szeroko rozumianego „głosu ogółu”. Moim zdaniem to coś absolutnie niepożądanego. Rozumiem uwagę wskazującą, że ogół opinii krążących w internecie nie jest tak pozytywny, jak Twoja recenzja, ale zmienianie tekstu wyrażającego Twoje zdanie? Opis w recenzji był Twoim zdaniem, podsumowanie pewnym konsensusem.
Właśnie ze względu na zmianę tego „podsumowania” z Twojej wersji na „ogólnie akceptowalną” w Twojej opinii doszło do powstania tej niekonsekwencji, którą bardzo słusznie wskazał Sezonowy.
Natomiast co by nie było, że tylko się czepiam, to spoglądając na cały temat troszkę z boku: brawa za śmiałą recenzję na przekrój głosów otoczenia, kolejny dowód na to, że Tanuki jest wolne od Jedynej Słusznej Oceny. Tylko też właśnie z tego powodu rzecz którą opisałem wyżej była naprawdę zbędna.
Komentarz pełen jadu
Jednak z całą moja antypatią do serii Puella Magi – porównywanie do niej Gen'ei o Kakeru Taiyou jest krzywdzące… Dla Madoki. Motywy które pojawiły się tam – bardzo „charakterystyczne” projekty ludzkich postaci, jednostronne zauroczenie pomiędzy koleżankami, banda nieletnich dziewczyn transformujących się w czarodziejki walczące ze złymi potworami zagrażającymi ludzkości – pojawiają się i tu, jednak wszystko wygląda dla mnie o kilka klas gorzej.
Postaci prezentują się koszmarnie – nie chodzi tylko o wygląd (tak jakby anorektycznemu ciałku ktoś doczepił dużą, słodziutką główkę nendroida) ale i charaktery, a raczej ich brak. Główne bohaterki można skatalogować jako „uczynna główna bohaterka (z okropnym głosem)", „twarda i chłodna”, „jedyna normalna i trzeźwo myśląca” czy „nieśmiała i delikatna”. A inni? Główny zły jest zły bo jest zły, a pozostałe dziewczyny plączą się gdzieś tam na drugim planie, żeby nie było za pusto. Ale i tak jeszcze gorsze są projekty „normalnych ludzi” czy ofiar potworów - kliknij: ukryte scena, kiedy „rozwścieczony tłum” niszczy i pali siedzibę głównych bohaterek gotuje mózg od nadmiaru głupoty i brzydoty…
Dalej – po co projektować szczegółowe ubrania czy potwory ([link] ), jeśli później rysuje czy animuje się je wszystkie „na odwal się”?
Jedyny graficzny element jaki mi się podobał, to ogniste włosy głównej heroiny po przemianie, a to trochę mało jak na 13 odcinków…
Ciężko mi pisać o „fabule” żeby nie zepsuć innym „radości” z oglądania, ale mamy tu kwiatki typu „niezdarna 12‑letnia bohaterka po przemianie jest mistrzynią miecza siekającą wrogów z bojowym okrzykiem na ustach (może potwory są sparaliżowane ze strachu słysząc jej „okrzyk”...?)", dodatkowo Poświęcenia w Imię Prawdziwej Przyjaźni, tragiczne przeszłości, tragiczną walkę z przeznaczeniem, tragiczne śmierci i tragiczne anime.
Co do muzyki, to nie pamiętam niczego poza dzwonami – początkiem openingu i miłą muzyką endingu zapowiadającą upragniony koniec odcinka.
Najgorsza seria anime jaką oglądałam od czasu „11 eyes”, nie polecam nikomu, nawet wrogom >.>
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Wszystkie recenzje są redagowane, sądząc po Twoich komentarzach Twoje miałyby spore szanse zostać przyjęte. Acz fakt, na pewno znaleźliby się zagorzali obrońcy tego cuda… Gdybyś jednak miała ochotę spróbować z innym tytułem (może mangą jakąś?), to zachęcam. A w razie dalszych pytań/wątpliwości można mnie łapać przez prywatną wiadomość lub wieczorem na IRC‑u.
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Re: Komentarz pełen jadu
Tak coś czułam, że wielu widzom te projektu w stylu z Lucky Star czy Princess Tutu nie przypadną do gustu. Dobrze, że chociaż kolory pasowały.
Pozwolę sobie to troche uzupełnić. Akari faktycznie była uczynna, ale dominującą cechą jej osobowości była raczej determinacja jak u Madoki. A Cerebrum był manipulantem. Ale moim zdaniem większy problem stanowiły postacie drugoplanowe, bo prawie nic o nich nie było wiadomo. A te zwierzęta i personel szkoły aż sie prosił by o nich coś powiedzieć.
Bohaterowie dostali ode mnie niską ocenę, ale i tak mogło być gorzej, przynajmniej postaci mają jakieś motywy i nie są kukłami w trybach scenariusza tak jak bohaterowie Opowieści z Ziemiomorza
Sory, ale z tym zgodzić się nie mogę, bo mnie oprawa graficzna urzekła (tylko te projekty postaci…) Poza wyglądem bohaterów, tła były moim zdaniem cudowne, animacja też, ciekawe efekty specjalne, dobre użycie grafiki komputerowej (ale nie nachalne), a potwory… Nawet ładniejsze od wiedźm z Madoki.
Ale jest cos co muszę zarzucić – mogli zrobić lepsze transformacje, zwłaszcza, że Tarot stwarzał duże pole do popisu.
Moim zdaniem Akari raczej nie była wielką bohaterka bo kliknij: ukryte co prawda pierwsze dwie bestie pokonała, ale gdy poznała prawdę o daemoniach straciła zapał do walki, nie mogła sie odnaleźć i cały czas znajdowała się w rosterce i miała poważną traumę, z która musiała walczyć. Przeciez nie zabijała wrogów ot tak, najpierw rozmawiała z nimi i starała sie ich zrozumieć.
I tutaj właśnie dochodzę do kwestii, która mnie zastanawia, dlaczego nikt jescze nie poruszył tego w komentarzach. Fakt, w anime jest motyw przyjaźni, ale to nie jest główny motyw serii. Czy tylko ja zwróciłam uwagę na to, że głównym wątkiem tej serii jest walka z własnymi słabościami i zazdrością? Motyw przyjażni był raczej gdzieś na drugim, trzecim planie…
Dobre były jeszcze utwory fletowe, chóry i pianina pasowały do całości anime.
Ogólnie rzecz biorąc to od strony fabularnej anime posiada wady i przydałoby się parę guntownych poprawek. Mam nadzieję, że twórcy Gen 'ei… wezmą przykład z twórców Freezing i w drugim sezonie nie popełnią tych samych błędów co w pierwszym.
Ale nie porównujmy tego do Spania z Hinako i Baby Princess 3D Paradise Love, bo w Day Break Illusion, w prezciwieństwie do tych serii była akcja i sens, a nie godzinny pokaz śpiącej bohaterki i kazirodczo‑pedofilskie romansy!
Wystarczy już, wiecej uwag zamieściłam w recenzji.
Gen'ei o Kakeru Taiyou
A nad czym w tym sezonie pastwić się okrutna grupa zamierza? Pytam, bo swojego typu na potworka sezonu wciąż nie odnalazłem.
Plagiat Madoki, czy nie plagiat Madoki?
Oglądając przy nastawieniu się na plagiat Puella Magi można nie wyciągnąć z seansu nic nowego. Ale przy nastawieniu się na zupełnie nowe anime bardzo przyjemnie się ogląda.
Fabuła nie jest niczym odkrywczym. Mamy bohaterkę z mocą, szkołę i potwory do pokonania. Postacie też nie są niczym odkrywczym, można z nich wyciągnąć pewien schemat widziany już wcześniej w wielu anime.
Ale jednak coś ciągnęło mnie do kolejnych odcinków. Może to mrok ukryty gdzieś głęboko w bohaterkach, pod cukierkowym przykryciem, może to lekko skomplikowane relacje między nimi, może to całkiem realistycznie pokazane ludzkie dążenie do celu choćby po trupach. Ta seria ma coś w sobie, co odróżnia ją od wszystkich innych, również od tej, którą naśladuje.
Ostatecznie to przeciętna seria, która jednak ma „to coś” co sprawia, że może nie czeka się na następny odcinek jak na szpilkach, ale jednak widząc przetłumaczony następny odcinek wzbudza ciekawość co będzie dalej.
podróbka madoki
9 odcinek ...
Ech.
Z fabułą do 6 odcinka słabiej. Do tej pory jedynym interesującym elementem wydaje się być daemonia oraz co takiego wspólnego ma z nimi główna bohaterka. Do końca 7 odcinków i jak na obecną chwilę lecą odcinki prezentujące każdą bohaterkę po kolei (i jej przeżycia). Sam szczerze nie spodziewam się czegoś nadzwyczajnego odnośnie fabuły, ale z drugiej strony można całkiem przyzwoicie je zakończyć.
Nuda, panie, nuda
Madoka na bis