Komentarze
Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui!
- Re: Mam tak samo jak Tomoko : PanSzynszyl : 26.06.2021 18:07:47
- komentarz : PanSzynszyl : 26.06.2021 18:07:15
- Re: Małe pytanie. : Zomomo : 11.08.2020 16:13:44
- Re: Małe pytanie. : Zomomo : 11.08.2020 16:06:16
- Małe pytanie. : Anonimowa : 11.08.2020 14:48:42
- komentarz : Zomomo : 11.08.2020 10:43:36
- Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui! : Bortak42 : 19.04.2019 22:18:30
- 6/10 : Ephant : 9.01.2019 00:14:23
- komentarz : Maurenn : 8.08.2018 16:14:32
- komentarz : chi4ko : 16.09.2017 22:00:03
6/10
Nuda
Ogółem pomysł na serie nie wydawałby się taki zły gdyby…do czegoś on dążył.
Główna bohatera nie przełamuje się, nie nawiązuje żadnych nowych kontaktów, nie udaje jej się z nikim zaprzyjaźnić i w ogóle nic jej się przez cały ten czas nie udaje.
Żarty są nie śmieszne, a niekiedy jak wspominałem „niezręczne” i oglądając serie ma się uczucie w stylu: „Zabijcie ją, bo tak będzie lepiej dla nas i dla niej”.
Fabuła stoi w miejscu przez całe 12 odcinków i jest to kolejne anime z serii „obejrzyj pierwszy i ostatni odcinek, a nic nie stracisz”.
Polecam nikomu i nikomu.
Ale opening ma genialny.
Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy znalazłabym bardziej przygnębiające anime. Tomoko cały czas nic się nie udaje, nawet małe zwycięstwo od razu zostaje przyćmione wielkimi porażkami. Nikt nie zauważa tego, że jest z nią aż tak źle, wszyscy ją pomijają… Eh. Nie wiem, czemu japońcy zrobili z tego komedię. Może to wynika z ich mentalności (wyśmiewać i poniżać słabszych).
Naprawdę cieszy mnie, że nie jest to kolejna produkcja, gdzie od samego początku przewidziany jest happy end.. Warte obejrzenia. Daje mocno do myślenia.
I śmieszno i straszno
Anime trzyma poziom, zabawnie i smutno jednocześnie przedstawia rozpaczliwą samotność bohaterki. Niewidzialna w szkole (podoba mi się krótkie nawiązanie do „Another” :)), niewidzialna także tak naprawdę w rodzinie – nikt z całej tej rodzinki nie widzi, jak samotna dziewczynka mieszka w ich domu (czy mamuśki nie dziwi, że nastoletnia córka całe wakacje spędza w pokoju? :/). Ale relacje rodzinne też są typowe – rodzice nic nie widzą (choć kochają), rodzeństwo się nie znosi, normalka :) Niektóre wątki żenujące, ale inne naprawdę rozczulające kliknij: ukryte (epizody takie jak pozostawiona dla Tomoko parasolka, kupiona przez nieznajomego chłopaka). Bohaterka spotyka bowiem na swoje drodze także ludzi przyjaźnie do niej nastawionych, nie tylko litujących się nad nią, ale jakoś nie umie tego wykorzystać, popełniając same gafy i ostatecznie ponosi porażkę. No życie po prostu :)
Zarzuca się tu, że bohaterka to idiotka przez to, co wyprawia – oczywiście, ale anime przecież celowo jest przerysowane. Osobiście bardzo lubię Tomoko, lubię jej emocje, miny, wewnętrzne dialogi, które prowadzi sama ze sobą. Przytulam ją ciepło i życzę jej, żeby w dalszym życiu jej się powiodło i śmiała się z czasów liceum. Bardzo bym chciała… Może dlatego, że widzę w niej troche mnie samą z młodości…
Opening i ending – na plus (szczególnie ending). I jeszcze mała uwaga – zakończyłabym na odcinku 11 kliknij: ukryte (koniec festiwalu, maskotka przytula Tomoko, piosenka na końcu wreszcie z jakąś nutką nadziei), odcinek 12 uważam za zbędny.
Popularnym być.
Już nawet nie wymagam, by postać się zmieniała, gdyby tylko było zabawnie. A żarty bawiły mnie chyba właśnie tylko w pierwszych odcinkach. Nie przeszkadzają mi żarty… niewybredne, jednak w tym wypadku jakoś mi nie podeszły.
Graficznie nie olśniewa, lecz także nie jest źle. Lubię kiedy postaci mają naturalne kolory włosów, to się jakoś ceni.
Czołówka była wpadająca w ucho, o.
Wleciało i pewnie szybko z głowy wyleci.
Anime jest dobre, ale jak ktoś chce się tylko pośmiać to niech lepiej się nie zabiera za nie.
Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui!
Gorzki Śmiech
21.08.2013r. - 28.09.2013r.
życie jest jak pudełko czekoladek
Ode mnie 8/10
Genialne anime
To anime jest inne pokazuje dokładnie realia zamkniętych w sobie osób po mimo ,że momentami jest przerysowane. Wbrew pozorom duzo jest ludzi podobnych do głównej bohaterki. Cichych , bojących się odezwać do kogoś , w taki sposób aby się nie ośmieszyć.
Anime jest w bardzo dużej części kierowy według mnie do osób podobnych do Kuroki. Jeżeli ,ktoś szuka w tej opowieści jakieś wydumanej historii typu : Ona niezauważalna ale pojawia się książę z bajki , o którym marzą wszystkie dziewczyny w szkole z pewnością się zawiedzie.
Jednakowoż sama do końca miałam złudne nadzieję , że bohaterka zaprzyjaźni się z jakaś dobrą duszyczką a może nawet i jakimś chłopakiem. Ale nie łudźmy się w normalnym życiu bardzo rzadko się to zdarza.
Jako jedna z osób, która często przebywa na pewnej stronie, której nazwy nie warto wspominać, byłem świadkiem narodzin popularności w zachodnim świecie mangi o „przygodach”. Nie muszę chyba wspominać, że informacja o produkcji anime wywołała euforię (a może histerię) która również udzieliła się i mi. I jaki mamy efekt? Bez mała mogę odpowiedzieć że idealny.
Watamote jest przedstawicielem, a raczej perełką, dość specyficznego poczucia humoru, gdzie główna (anty)bohaterka, jak to mawia dzisiejsza młodzież, rozwala system. Powtarzające się klęski i wpadki Tomoko oraz luźno, bądź wcale, powiązane ze sobą odcinki mają wzbudzać zarówno śmiech jak i refleksje. Dlaczego to drugie? Ponieważ Watamote zdobyło swoją popularność (sic) dlatego, że główna bohaterka swoim zachowaniem i perypetiami ma przypominać nas – przeciętnych, wydawałoby się normalnych ludzi. I z bólem serca przyznaję, określenie „sometimes it hits too close to home” pasuje do tej serii idealne.
Wielu ludzi sarka na taki rodzaj anime i kręci nosem oczekując jakiegoś rozwinięcia fabuły, wątku miłosnego albo po prostu happy endu. Te osoby rozczaruję już teraz – Watamote nie otrzyma żadnego z powyższych i chwała autorom za to. To ich brak i wyjątkowość bohaterki tworzy ten śmnieszno‑ale‑równocześnie‑przerażający mix. Nota bene – w rodzimej Japonii Watamote nie jest zbyt lubiane z dość śmiesznej przyczyny – Tomoko jest kompletnym zaprzeczeniem słodkiego typu anime, w który lubią tak uciekać, po prostu za bardzo przypomina o ich szarym życiu.
Jestem dość wybrednym klientem, jeżeli chodzi o anime i tylko kilka tytułów nie budzi u mnie znudzenia i przesycenia. Okrojonych tematów, schematów i jeszcze bardziej oklepanych postaci mógłbym wyliczać do końca dnia, albo i dłużej. Watamote jest pozycją, która na zawsze zagości u mnie na półce „najlepsze z najlepszych” i uważam, że grzechem jest nie znać tej serii. Polecam!
Na początku zapowiadało się dość dobrze. Spodziewałam się… Nie, sama nie wiem do końca czego się spodziewałam, może jakiejś opowiastki o nabieraniu pewności siebie, akceptowaniu swojej osoby, zdobywaniu przyjaciół czy coś takiego, w komediowej oprawie. Miało być, nie wyszło. Skończyło się… Właśnie, na czym?
Jak już mówiłam, przez pierwsze odcinki zapowiadało się dość dobrze, choć nie wybitnie. Ot, zwykła komedia. Gdzieś przy trzecim odcinku straciłam nadzieję, na jakiś rozwój bohaterki w jasną stronę mocy, ale jako zlepek żartów seria też nie wypadała źle. Było parę momentów, kiedy dało się pośmiać, czasem też czułam głębokie zażenowanie zachowaniem heroiny, która była tak przerysowana, że aż straszna, ale nie czułam głębokiej chęci kliknięcia czerwonego krzyżyka w prawym górnym rogu przeglądarki.
Ale im dalej w las tym było gorzej. Coraz mniej śmieszących żartów, coraz więcej wzbudzających litość i zażenowanie pseudofajnych żartów. Bohaterka była stopniowo coraz bardziej przerysowana i żałosna, aż w końcu zaczęła irytować mnie bardziej niż Orihime z Bleach, co jest nie lada wyczynem. Te mniej niż pół godziny tygodniowo od jakiegoś czasu są dla mnie torturą. Kończy się na tym, że siedzę jak na szpilkach myśląc sobie „Jakie to głupie… I to niby ma być śmieszne?” i sprawdzając ile czasu zostało jeszcze do końca. Boli? Boli, zwłaszcza, że seria miała potencjał wśród sezonowej papki.
Nie wiem, czy dam radę skończyć tę serię, ale to jeszcze tylko kilka odcinków… Może dam radę.
Podoba mi się
Seria zasługuje na 7/10 pkt nie mniej nie więcej.
Mieszane uczucia...
A tak na poważnie to bardzo mi się podoba ta seria:))))
Uważam, że jedna z najciekawszych tego sezonu.