x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
W zapowiedzi sezonu redakcja Tanuki przyrównała tą serię do tanich chipsów. I coś w tym jest – jest to jedna z najbardziej nielogicznych, dziurawych serii pełna bohaterów upośledzonych na milion różnych sposobów, z dziwnymi założeniami świata gdzie protagoniści szumnie nazwani geniuszami z wielkim trudem rozwiązują łamigłówki poziomem trudności dorównujące pierwszej lepszej darmowej apce z Google Play. Ale mimo to coś mnie do tej serii przykuło, coś sprawia, że włączam kolejny odcinek, jakbym sięgał po kolejną garść Top Chipsów solonych.
Pierwszy odcinek trzeciego sezonu Phi Brain zapowiadał, że będzie to najlepsza część serii. Inna oś fabuły od poprzednich dwóch części (i do tego logicznie uzasadniona, w odróżnieniu od wziętego „od czapy” Zakonu Orfeusza), niejednobarwna antagonistka, wreszcie trudna zagadka dla Kaito oraz wyzwanie dla mojego ulubieńca Gammona, który od czasu pierwszego sezonu nie robił praktycznie nic. Niestety, im dalej w las tym gorzej. To, co zapowiadało się na interesującą intrygę po czterech odcinkach wałkowania tego samego motywu w kółko zwyczajnie nuży, zwłaszcza że rozwiązanie „podwójnej natury Jina” jest proste jak drut kliknij: ukryte (Jin kocha łamigłówki, ale nienawidzi sposobu, w jaki są wykorzystywane w Zagadkach Głupców. Zastanawiam się czy Raetsel jest tak ślepa, czy ktoś jej nie zrobił prania mózgu). Nadal mam nadzieję, że seria pokaże pazurki, a intryga nie okaże się tak banalnie prosta, jak przewidywałem (w tej kwestii liczę szczególnie na pewnego błękitnookiego prezydenta), ale niestety wszystko coraz pewniej zmierza do nielogicznego bełkotu w stylu drugiej serii Mózgu Phi.
A miało być tak pięknie...
Pierwszy odcinek trzeciego sezonu Phi Brain zapowiadał, że będzie to najlepsza część serii. Inna oś fabuły od poprzednich dwóch części (i do tego logicznie uzasadniona, w odróżnieniu od wziętego „od czapy” Zakonu Orfeusza), niejednobarwna antagonistka, wreszcie trudna zagadka dla Kaito oraz wyzwanie dla mojego ulubieńca Gammona, który od czasu pierwszego sezonu nie robił praktycznie nic. Niestety, im dalej w las tym gorzej. To, co zapowiadało się na interesującą intrygę po czterech odcinkach wałkowania tego samego motywu w kółko zwyczajnie nuży, zwłaszcza że rozwiązanie „podwójnej natury Jina” jest proste jak drut kliknij: ukryte (Jin kocha łamigłówki, ale nienawidzi sposobu, w jaki są wykorzystywane w Zagadkach Głupców. Zastanawiam się czy Raetsel jest tak ślepa, czy ktoś jej nie zrobił prania mózgu). Nadal mam nadzieję, że seria pokaże pazurki, a intryga nie okaże się tak banalnie prosta, jak przewidywałem (w tej kwestii liczę szczególnie na pewnego błękitnookiego prezydenta), ale niestety wszystko coraz pewniej zmierza do nielogicznego bełkotu w stylu drugiej serii Mózgu Phi.