Komentarze
Meganebu!
- A ja owszem, a ja tak :) : Bez zalogowania : 2.12.2022 14:34:48
- :) : Bez zalogowania : 29.11.2022 06:35:12
- komentarz : Amarette : 21.12.2014 14:09:33
- komentarz : Lenneth : 21.12.2014 13:42:14
- komentarz : Slova : 21.12.2014 13:19:46
- trochę obrony i kredyt zaufania : Amarette : 21.12.2014 13:18:13
- komentarz : MarcowyZajac : 21.12.2014 13:09:31
- komentarz : MarcowyZajac : 21.12.2014 13:07:32
- komentarz : Lin : 21.12.2014 11:54:40
- komentarz : aotoge : 21.12.2014 11:38:36
„Anime musi być siekierą na zamarznięte morze w naszym wnętrzu” – a to zdanie, już abstrahując od kontekstu, mam ochotę sobie wydrukować i oprawić w ramki. :D
trochę obrony i kredyt zaufania
Mimo najszczerszych chęci i walki iście heroicznej, nie zdołałam polubić ani postaci, ani zaangażować się w fabułę.
Czego więc chcę bronić skoro anime jest praktycznie nie do obrony?
Ano pani reżyser, która wydaje mi się, padła tutaj trochę ofiarą rynku.
Soubi Yamamoto to młoda (1989) i bardzo zdolna, wielokrotnie doceniana i nagradzana twórczyni, lecz jak do tej pory głównie niskobudżetowych, krótkich form: OAV i SP.
I w tym chyba tkwi sedno problemu, chcąc wreszcie zaistnieć w mainstream mediach podjęła się projektu którego długość formy najwidoczniej ją przerosła.
Dodatkowo po raz pierwszy nie był to też jej autorski projekt – za scenariusz był tu odpowiedzialny Deko Akao a za projekt Atsuko Nakajima.
Takie rzucanie się na głęboką wodę może być skokiem tyleż pomyślnym co zabójczym dla kariery.
Jednak mam głęboką nadzieję, że pani Yamamoto wyciągnie wnioski z tej małej katastrofy i następny, już zapowiedziany projekt kolejnej (na szczęście) OAV, będzie udanym powrotem do korzeni i wysokiej formy.
A wszystkim rozczarowanym seansem nieudanego „Meganebu!” naprawdę polecam zamiast niego sięgnąć po którąkolwiek z wcześniejszych prac młodej reżyser.
Zapewniam, nie rozczarują was, są piękne, pełne subtelnych emocji :) bije od nich ciepło, widać, że tworzono je z prawdziwą, szczerą pasją. Kto wie, może nawet jeszcze je pokochacie? [link] ;)
Cudowna recenzja, moshi. Byłam bardzo ciekawa, jak zjechałaś „Meganebu!”, ale nie spodziewałam się, że w taki sposób. Zwrot: „wspaniała i przemyślana statyka poszczególnych kadrów, jak również niespieszne i subtelne ruchy postaci” mam zamiar zapamiętać i używać w przyszłości w odniesieniu do co tragiczniejszych anime, bo jest wprost boski xD
Meganebu!
Czy to znaczy, że jest ze mną bardzo, bardzo źle?
Bo tak szczerze, to czuję się lekko upośledzona z tego powodu.
A teraz tak serio.
Od początku nie spodziewałam się niczego ambitnego, ot grupka facetów, lekki fanserwis i humor niskich lotów. Dostałam to czego oczekiwałam i jest mi z tym dobrze. Myślałam tylko, że będzie lepsza grafika, ale to już można przełknąć. Wspomnę tylko, że jest bardzo prosta, ale nawet ładna. Oczy raczej nie krwawią, no i pasuje do fabuły!
A przepraszam… fabuły jako takiej nie ma. Krótkie historyjki z okularami w tle i podobno humorem.
Nie no, pare razy się uśmiechnęłam, poza tym anime było tak lekkie, przyjemne, że nie miałam raczej powodu do rozpaczy. Taki idealny przykład „odmóżdżacza”.
Jak bardzo by ktoś nie hejcił tego anime, to musi przyznać, że akcje z okularami bardzo życiowe xD Sama nosze, więc wiem!
Postacie strasznie płytkie i jak ukazano je na początku, tak do końca nie pokazały siebie z innych stron. Jednak to nie jest chyba wada. Seria jest taka krótka, że nawet nie powinno się na to zwracać uwagi.
Szczególnie polubiłam przewodniczącego Rady Uczniowskiej, ze względu na jego seiyuu (Sugiyama Noriaki, który użycza głosu Sasuke. Nie lubię go, ale aktora głosowego ma dobrego) i jego sado kolegę, bodajże Watanabe (nawet nie pamiętam imion szczerze powiedziawszy). W kubie okularników za to do gustu przypadł mi Hayato. Był najnormalniejszy.
Ode mnie 6/10.
Wiem doskonale, że niezasłużone. Wielu innym, lepszym, bardziej docenianym seriom dawałam niższe noty, ale po prostu temu chyba bym nie mogła. Zbyt przyjemnie spędziłam czas na nie myśleniu ;)
Co do samego anime, to taką animację mogę zrobić w PSie i nie próbuję tutaj przechwalać się swoimi umiejętnościami…
Fabuła udaje, że jest, a może nawet nie? Przeskakujemy od gagu do gagu, widzimy trochę fanserwisu -żeby‑dziewczyny‑piszczały- i jedziemy dalej. Jest źle do tragicznie…
Wszyscy bohaterowie to kretyni, humor raczej średni i ogólnie ubogo to wszystko wygląda. Czyżby cały budżet poszedł na seiyuu? xp
Dlaczego więc oglądam drugi odcinek? Jest trochę lepiej, czy mam taką głupawkę, że już mi wszystko jedno?