
Komentarze
Gingitsune
- Po pierwszych odcinkach : Bez zalogowania : 9.01.2021 23:21:11
- komentarz : chi4ko : 3.11.2014 20:56:53
- Gingitsune : Subaru : 2.04.2014 16:20:17
- komentarz : Lin : 2.02.2014 13:36:44
- komentarz : Andromeda : 2.02.2014 00:46:26
- komentarz : Kysz : 1.02.2014 13:02:54
- komentarz : Elfik : 26.01.2014 23:20:59
- komentarz : Antanaru : 30.12.2013 18:13:58
- komentarz : Adriman : 30.12.2013 17:40:38
- komentarz : asiulenkia : 23.12.2013 12:40:00
Po pierwszych odcinkach
I pierwsze wrażenia takie są. A postaci, które nie są ludźmi robią wrażenie bardziej po prostu zwierząt, niż youkai. Gdyby zwierzęta mówiły ludzkim głosem i żyły dłużej być może to samo byśmy od nich usłyszeli ;)
Postać lisiego opiekuna świątyni bardziej mi przypomina starego psa – malamuta, wilka, czy owczarka – niż jakiekolwiek bóstwo, czy pośrednika sfery duchowej.
Świat przedstawiony zawiera głównie elementy świata rzeczywistego, a świat duchowy widziany jest jedynie przez rzadkie przypadki kapłanów /kapłanek, czy przyszłych opiekunów świątyń. A główna bohaterka wcale nie kwapi się chwalić tą umiejętnością w zwyczajnym ludzkim świecie.
Najwięcej problemu miałam z postacią Gingitsune. To NIE JEST Tomoe z Kamisama kiss, ani podobna postać.
To połączenie cech starego wiernego psa i starszego człowieka – z racji wieku obdarzonego sporą życiową mądrością, doświadczeniem (np odejścia bliskich osób), oraz pewnego rodzaju zdystansowaniem do różnych błahych problemów. I trochę już zmęczonego życiem.
W sumie najbardziej przypomina mi Jacka Lemmona w filmie „Dwóch zgryźliwych tetryków” niż jakakolwiek postać z anime. Z tym, że bez kontekstu komediowego.
Na razie to zwyczajne okruchy życia przedstawione z perspektywy nastolatki, która jest jeszcze niezbyt dojrzała emocjonalnie i uczy się dopiero wielu zasad funkcjonowania w świecie rówieśników i dorosłych.
Gingitsune
Zdecydowanie zapanowała moda na historie świątynne. Zapewne przekłada się to na częstsze wizyty Japończyków w tych przybytkach…
Długo nie mogłem się przekonać do wyglądu Gintarou, jakiś taki brzydki mi się zdawał, w końcu przywykłem, ale nadal jego postać jest jakaś na siłę moralizatorska. Główna bohaterka jest dość jednowymiarowa, po prostu do bólu i krystalicznie… miła i mdła. Aż tak mi to nie przeszkadzało, ale może być dla niektórych drażniące.
W tej serii nie uświadczymy elementów zaskoczenia czy nagłych zwrotów akcji – wszystko toczy się podręcznikowo, wedle utartych schematów. Młoda dziewczyna, która opiekuje się świątynią i widzi bóstwa. Dochodzą do tego kumpele ze szkoły, wspominanie zmarłej matki, tematyka zbyt krótkiego życia ludzkiego w porównaniu z boskim – no i tyle.
Udało się zapełnić dwanaście odcinków całkiem przyjemnie, choć bez fajerwerków. Okruchy życia w typowym wydaniu, zdecydowanie nie najbardziej udane, ale trzymają jakiś poziom i nie ma się wrażenia straconego czasu.
Na animację nawet nie zwróciłem uwagi, więc raczej średnia.
Takie tam. Spokojna seria do jednorazowego obejrzenia.
Słabe 6/10.
Kobieto, a na czym polega ich niewiarygodność? Na tym,że są dobrymi ludźmi? To akurat jedna z nielicznych serii w których bohaterowie są mega wiarygodni w tym co robią. To nie tak,że wszyscy są idealni,chociaż akurat ty tak to widzisz, bo ja bym jednak Satoru do idealnych postaci nie zaliczyła. Chłopak ma swoje problemy i nie jest szczególnie komunikatywną postacią. Nie jest złą osobą, ale nie jest też wyjątkowo sympatyczny. Yumi też do idealnych postaci bym nie zaliczyła. Każdy z nich ma swoje słabości. Czy oczekiwałaś w serii obyczajowej jednoznacznie złej postaci? Ja nie wiem jak ty oglądałaś to anime, ale chyba coś ci umknęło.
Poza tym z ciekawości zapytam jeszcze jakie to niedostatki fabularne tak strasznie rzucały się w oczy? Czy pojawiały się jakieś nieścisłości? Fabuła jest nieskomplikowana, ale określenie „niedostatki” jest określeniem na wyrost. Szczególnie w przypadku anime obyczajowych.
Podejrzewam, że recenzentka wychodzi z założenia, że jak nie ma romansu to jest nudno. Przeczytałam inne recenzje mającej aspiracje zostać stałą współpracownicą redakcji autorki i ewidentnie widać, że w jej opinii jedynie postacie uwikłane w romanse mają szansę zostać uznane za postacie ciekawe.
To właśnie nadprzyrodzeni bohaterowie są najsłabszym elementem całości. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdyby to ich zabrakło, seria byłaby naprawdę udanymi okruchami życia. Rola Gina sprowadza się właściwie tylko do lenienia się i poszturchiwania Makoto. Wyróżnia się znacząco? Niby jak?
Haru to natomiast typowa tsundere w lisiej postaci, chociaż akurat za nią przemawia fakt, że jest chociaż trochę słodka.
Natomiast ludzkie postaci co prawda nie odkrywają w sobie jakichś supermocy, nie zakochują się szaleńczo w sobie nawzajem, nie biegają po mieście rozwiązując skomplikowane zagadki, ani nawet nie zbawiają świata gdzieś po drodze. Ot, po prostu są zwyczajnymi ludźmi. Czy jednak to oznacza brak charakteru? Dla mnie bynajmniej nie.
Dla mnie osobiście o wiele gorsi są schematyczni bohaterowie Kamisama Hajimemashita – co z tego, że „robią więcej” skoro robią to dokładnie w taki sposób jak x postaci przed nimi? Kiedy przyjrzeć się innym anime spod znaku okruchów życia, żaden tytuł nie ma tak zwyczajnej dziewczyny jako głównej bohaterki. Dla mnie to mega plus na korzyść Makoto!
dotrwać do wiosny