x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Za to anime zabierałem się całymi latami. Tak z siedem mi zeszło, w międzyczasie zrobiłem dwa podejścia, ale jakoś mi nie siadło… I w końcu obejrzałem. I dobrze, że zwlekałem. Dopiero teraz, mając niemal trzydziestkę na karku, doceniłem to anime w pełni. Genialne. Ilość smaczków powala. No i koi nerwy jak żadne inne ^_^
Po ok 20 minutach seansu odbieram tę serię jako w miarę lekką i pozytywną, z niezbyt wyrazistymi, ale sympatycznymi postaciami. Okruchy życia w pełnym tego słowa znaczeniu, pokazujące codzienność i drobiazgi.
Ogólny odbiór na plus.
To, czego mi osobiście zabrakło, to nieumiejętność grafików, animatorów, montażysty, aby w pełni oddać zamierzenie reżysera w scenie z sakurą.
Ukazanie człowieka pochodzącego z dużego miasta, do którego dociera prawdziwe piękno przyrody, rozległego krajobrazu, woń czystego powietrza i listowia, bezkres i wspaniałość gór.
W teorii zostało to przekazane poprzez postać, ale do takiego właśnie oddechu i zachwytu przydałaby się godna oprawa w stylu deszczowej sceny z Kotonoha no niwa i z odpowiednią oprawą muzyczną.
Wiem, wiem że za duzo wymagam od zwykłej okruszkowej serii, ale tego mi tu zabrakło.
Aby pokazać piękno przyrody i gór wcale nie trzeba olbrzymich środków.
Trzeba tylko umieć to piękno dostrzec oraz przeżyć.
Dość szybko porzuciłem bez oceny, ale nie dlatego, że to złe anime. To jest raczej film dla dzieci, bardzo dziwi mnie klasyfikacja jako PG‑13, moim zdaniem młodsze dzieci też mogą oglądać. Uwagi niektórych komentujących jakoby to było „yuri” są raczej śmieszne, nic tu nie przekracza psychologicznej normy rozwoju dzieciaków w tym wieku (chyba, że było coś takiego w drugiej połowie, której już nie oglądałem, ale wątpię). Problem jest tylko taki, że dla osób dorosłych będzie to po prostu nudne. Są inne serie w podobnym klimacie, ale mają jakiś fabularny „myk”, który wciąga, np. „Yuru Camp”, „Houkago Saikoro Club”, „Tamako Market”, tu niestety takiej fabularnej „osi” brakuje. Osoby poszukujące czegoś w stylu „Barakamon” również mocno się zawiodą, bo wątek różnic między życiem w Tokio, a życiem na prowincji został potraktowany po macoszemu. Na plus postacie nauczycielki i brata :) Reasumując, polecam jeśli chcesz pooglądać anime razem z dzieckiem, albo jesteś dzieckiem, albo potrzebujesz czegoś na sen :)
Postacie w tym anime były takimi idiotkami że nie dało się tego oglądać.
A
idho
10.10.2015 02:24 Non Non Biyori
Miłe, przyjemne :-D no i na pewno bardzo, bardzo ładne anime zarówno graficznie jak i muzycznie. Bohaterowie szczerzy i zachowują się adekwatnie do wieku. Uśmiałem się setnie. Bardzo mi przypomina „Dzieci z Bullerbyn”. 9/10
Anime Non Non Biyori można określić paroma słowami, lekkie, przyjemne, wartę obejrzenia i spędzenia tych chwil na nim. Graficznie prezentuje się przepięknie, oprawa muzyczna pasuję do klimatu w Non Non Biyori.
Po raz pierwszy od bardzo dawna do obejrzenia jakiegoś tytułu zachęciła mnie jego recenzja. Po zapowiedziach spodziewałam się kolejnego anime o słodkich dziewczętach robiących słodkie rzeczy. Nie żeby mnie takie serie jakoś szczególnie odrzucały – po prostu zbyt dużo ich wychodzi, więc z reguły nie przywiązuję do nich zbytnio uwagi przy wyborze czegoś dla siebie. Ale po lekturze tegoż tekstu postanowiłam dać temu szansę i nie żałuję. Non Non Biyori jest naprawdę niezwykle przyjemną serią, niby kolejną z cyklu anime o niczym, a jednak potrafiącą zaciekawić. Nie raz zdarzyło mi się szczerze uśmiechnąć przy jakiejś zabawniejszej sytuacji, a i raz przyznam, że się wzruszyłam – kliknij: ukryte kiedy Renge przyszła po swoją nową koleżankę i już jej nie zastała. Wiem, że to głupie, ale widząc jej zawód realnie poczułam smutek. Pochwalić muszę też grafikę, zwłaszcza za operowanie tak żywymi barwami – oglądanie krajobrazów w tle było czystą przyjemnością.
Nie do końca jestem przekonana do seri, w których mamy do czynienia z wyraźną dominacją jednej z płci – tak też i w tym przypadku troszkę mnie bolało, że za wielu chłopców/mężczyzn to tam nie było (chociaż akurat motyw tego ich braciszka, który ani razu nie wypowiedział słowa uważam za naprawdę udany). W sumie na palcach jednej ręki można policzyć pojawiających się przez całą serię przedstawicieli płci brzydkiej (a jeśli liczyć także i tych w tle, to dwie ręce wystarczą xd).
Dziwią mnie również komentarze dotyczące niby relacji shoujo‑ai. Nawet jeśli ta fascynacja Komari była widoczna, to faktycznie przyrównałabym ją raczej tego, co mieliśmy w Workingu! Nie mam zielonego pojęcia, czy to w mandze dalej rozwijają, czy też nie (chociaż obstawiam, że jednak nie), ale w tych 12 odcinkach zdecydowanie nie ma nic, co wskazywałoby na coś więcej w relacji pomiędzy obiema dziewczynami. Jasne, fani tychże motywów bez problemu wyłapią to, co będą chcieli zobaczyć, ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że homo kąski niektórzy znajdują w każdym oglądanym tytule xd
W każdym razie ja tam się cieszę, że po owo anime sięgnęłam, a jeśli komuś strzeli do głowy pomysł, by dorobić temu drugą serię, to na pewno chętnie zobaczę^^
Na niedosyt zawsze jest manga, nie wiem jak bardzo przy adaptacji wybierali, ale 2 pierwsze tomy z pewnością nie pokrywają się w całości z tym co dostaliśmy w tych 12 odcinkach…
A nie jest tak klasyfikowane przez sporą część fandomu?
Niemniej, ja o „Non Non Biyori” usłyszałem właśnie dzięki ptaszkom ćwierkającym w fandomie yuri.
Ale to chyba raczej problem anime niż źródła. Jak widać po komentarzu, który tę dyskusję rozpoczął i wielu innych w necie, to nie jest odosobniony przypadek. Japońce mają skłonności do wciskania takich motywów, co tu kryć.
Tylko że większość osób, z którymi rozmawiałem na temat tego anime, przyrównuje Hotaru do Takanashiego z Working!! i nie doszukuje się tutaj żadnego yuri, zwłaszcza że nie pojawiają się tutaj żadne yuri vibes :P
Dlatego też takie oceny są po prostu nadinterpretacją osób nadmiernie wyczulonych (bądź przeczulonych) :P
Ujmijmy to w ten sposób – serię oglądałam, nie będę udawać, że nie wiem, o co chodzi. Tyle że można to było zinterpretować tak, jak w tym artykule, a można inaczej i ja się raczej starałam interpretować to inaczej. Nie mam nic do ludzi, którzy patrzą sobie na anime przez pryzmat możliwych wątków yuri czy yaoi. Nie przeszkadza mi to, nie moja sprawa. Ale ja biolog jestem i moim zdaniem takie postrzeganie powinno się wyłączać, kiedy mówimy o niedojrzałych płciowo dzieciach. To, czy Japończycy to faktycznie pakują do serii, czy też nie, to jedna rzecz – druga to artykulik, który się zachwyca, jakie to słodkie i urocze, jako żywo nie przez Japończyka napisany. Właśnie o takim postrzeganiu mówię, że jest dla mnie niefajne, zafiksowaniu na podteksty yuri/yaoi/hetero do tego stopnia, żeby się nimi zachwycać w przypadku dzieci.
Zgodzić się zgodzę (bo niedawno ostatecznie straciłem ochotę na oglądanie Railgun/Index, po tym, jak Alt mnie uświadomił, że naczelna lesbijka serii ma bodajże 13 lat), zachwyt tym jest mi obcy, natomiast chodzi mi to, że z drugiej strony na siłę wmawianie sobie, że czegoś tam nie ma, chociaż ewidentnie jest, wydaje mi się taką samą nadinterpretacją. Na tej zasadzie mógłbym oglądać „Gravitation” i powtarzać sobie uparcie „Oni są przecież tylko kumplami”.
Wiesz… jeżeli ktoś znajdzie yuri w relacjach Yutaki i Tooru w A‑Channelu, to pewnie znajdzie i tutaj… ale czy to faktycznie podchodzi od yuri? Bo jak dla mnie nie i, nie, nie próbuję zakłamać rzeczywistości :P
Wiem, że wielu znalazło. Sam pisałem, że dla mnie to nie podpada pod yuri, ale mówię, problemem jest w dużej mierze to, że sami Japończycy wydają się celowo wrzucać takie motywy. I to jest najbardziej w tym irytujące.
natomiast chodzi mi to, że z drugiej strony na siłę wmawianie sobie, że czegoś tam nie ma, chociaż ewidentnie jest, wydaje mi się taką samą nadinterpretacją.
Jako widz który Non Non Biyori widział, a i również jak najbardziej polubił, czuję wyższą potrzebę dołączenia się do głosów, które wskazują, że takowych „ewidentnie obecnych” elementów tu imo nie ma. kliknij: ukryte Jakbym na to nie patrzył, toi stosunek Hotaru do Komy jest jak podejście do słodkiego pieska/kotka, a z wątkiem romantycznym ma tyle wspólnego, co ja z baletem mongolskim. Cholera, ja wiem, że anime lubi dużo sugerować, a wychowana na tym publika z miejsca podłapuje pewne motywy i nie przebierając w szczegółach z miejsca zarzuca im barwy jakie zwykli widzieć, ale wciąż odrobina rozsądku nie zaszkodzi. Jakiej definicji bym nie zobaczył, to w żadnym stopniu nie zmienia to faktu, że yuri tu nie zobaczyłem ani grama.
>yuri tu nie zobaczyłem ani grama.
Mogę tylko zalecić wizytę u okulisty. [link] + [link]
Naprawdę, nie traficie do piekła za pogodzenie się z faktem, że yuri istnieje. Nie ma co zakłamywać rzeczywistości, tu się nie dzieje żaden gwałt. Ot, po prostu jedna słodka dziewczynka lubi drugą słodką dziewczynkę, to wszystko. W jednych seriach dziewczynki lubią chłopców, tu Hotarun lubi Koma‑chan, tyle.
To anime. Rysunek to nie jest to samo co człowiek.
Hotarun is hard gay for Koma‑chan i nie widzę w tym nic złego. Stwierdza to nawet jedna z postaci.
Prawdę mówiąc, dobija mnie, że sporo z Was tak mocno stara się temu przeczyć.
A
Ktoś
13.10.2013 12:15 Urocze.
Jestem po pierwszym odcinku. Zapowiada się anime leciutkie, pełne uroku i odprężające :) Szczególnie urzekły mnie malownicze tła, humor i postać Ren‑chon ;) Gorąco polecam, można się pośmiać, a i kreska bardzo cieszy oko :)
10/10
Pierwsze myśli (odc. 1)
Ogólny odbiór na plus.
To, czego mi osobiście zabrakło, to nieumiejętność grafików, animatorów, montażysty, aby w pełni oddać zamierzenie reżysera w scenie z sakurą.
Ukazanie człowieka pochodzącego z dużego miasta, do którego dociera prawdziwe piękno przyrody, rozległego krajobrazu, woń czystego powietrza i listowia, bezkres i wspaniałość gór.
W teorii zostało to przekazane poprzez postać, ale do takiego właśnie oddechu i zachwytu przydałaby się godna oprawa w stylu deszczowej sceny z Kotonoha no niwa i z odpowiednią oprawą muzyczną.
Wiem, wiem że za duzo wymagam od zwykłej okruszkowej serii, ale tego mi tu zabrakło.
Aby pokazać piękno przyrody i gór wcale nie trzeba olbrzymich środków.
Trzeba tylko umieć to piękno dostrzec oraz przeżyć.
nowa OAD
essu
Non Non Biyori
Non Non Biyori
Pochwalić muszę też grafikę, zwłaszcza za operowanie tak żywymi barwami – oglądanie krajobrazów w tle było czystą przyjemnością.
Nie do końca jestem przekonana do seri, w których mamy do czynienia z wyraźną dominacją jednej z płci – tak też i w tym przypadku troszkę mnie bolało, że za wielu chłopców/mężczyzn to tam nie było (chociaż akurat motyw tego ich braciszka, który ani razu nie wypowiedział słowa uważam za naprawdę udany). W sumie na palcach jednej ręki można policzyć pojawiających się przez całą serię przedstawicieli płci brzydkiej (a jeśli liczyć także i tych w tle, to dwie ręce wystarczą xd).
Dziwią mnie również komentarze dotyczące niby relacji shoujo‑ai. Nawet jeśli ta fascynacja Komari była widoczna, to faktycznie przyrównałabym ją raczej tego, co mieliśmy w Workingu! Nie mam zielonego pojęcia, czy to w mandze dalej rozwijają, czy też nie (chociaż obstawiam, że jednak nie), ale w tych 12 odcinkach zdecydowanie nie ma nic, co wskazywałoby na coś więcej w relacji pomiędzy obiema dziewczynami. Jasne, fani tychże motywów bez problemu wyłapią to, co będą chcieli zobaczyć, ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że homo kąski niektórzy znajdują w każdym oglądanym tytule xd
W każdym razie ja tam się cieszę, że po owo anime sięgnęłam, a jeśli komuś strzeli do głowy pomysł, by dorobić temu drugą serię, to na pewno chętnie zobaczę^^
Niemniej, ja o „Non Non Biyori” usłyszałem właśnie dzięki ptaszkom ćwierkającym w fandomie yuri.
A co do yuri kliknij: ukryte Hotaru wprawdzie się rozpływa na widok Komy, ale jakiś wyraźniejszych yuri vibes nie stwierdziłem :P
Dlatego też takie oceny są po prostu nadinterpretacją osób nadmiernie wyczulonych (bądź przeczulonych) :P
Jako widz który Non Non Biyori widział, a i również jak najbardziej polubił, czuję wyższą potrzebę dołączenia się do głosów, które wskazują, że takowych „ewidentnie obecnych” elementów tu imo nie ma. kliknij: ukryte Jakbym na to nie patrzył, toi stosunek Hotaru do Komy jest jak podejście do słodkiego pieska/kotka, a z wątkiem romantycznym ma tyle wspólnego, co ja z baletem mongolskim. Cholera, ja wiem, że anime lubi dużo sugerować, a wychowana na tym publika z miejsca podłapuje pewne motywy i nie przebierając w szczegółach z miejsca zarzuca im barwy jakie zwykli widzieć, ale wciąż odrobina rozsądku nie zaszkodzi. Jakiej definicji bym nie zobaczył, to w żadnym stopniu nie zmienia to faktu, że yuri tu nie zobaczyłem ani grama.
Mogę tylko zalecić wizytę u okulisty. [link] + [link]
Naprawdę, nie traficie do piekła za pogodzenie się z faktem, że yuri istnieje. Nie ma co zakłamywać rzeczywistości, tu się nie dzieje żaden gwałt. Ot, po prostu jedna słodka dziewczynka lubi drugą słodką dziewczynkę, to wszystko. W jednych seriach dziewczynki lubią chłopców, tu Hotarun lubi Koma‑chan, tyle.
Hotarun is hard gay for Koma‑chan i nie widzę w tym nic złego. Stwierdza to nawet jedna z postaci.
Prawdę mówiąc, dobija mnie, że sporo z Was tak mocno stara się temu przeczyć.
Urocze.