
Komentarze
Ore no Nounai Sentakushi ga, Gakuen Lovecome o Zenryoku de Jama Shiteiru
- komentarz : Ore no Nounai Sentakushi : 21.12.2023 23:30:06
- komentarz : Nikodemsky : 15.05.2018 17:03:27
- komentarz : Alart : 27.05.2016 01:28:59
- komentarz : m4RiOn : 25.01.2016 19:44:26
- komentarz : Nanamin : 27.06.2015 18:23:02
- komentarz : Saber : 28.03.2015 10:28:42
- komentarz : Zagadkowy : 23.11.2014 04:06:44
- Re: "Kliszołamacz" : Slova : 26.07.2014 18:56:48
- "Kliszołamacz" : Xan : 26.07.2014 16:46:28
- NouCome : Blue_Bell : 10.05.2014 13:53:49
Czy owe „dzieło” nie ma sensu?
Nie do końca. Pod przykrywką absurdu, kiczu i fanserwisu mieści od początku przekaz, że każdy nasz wybór w mniejszym, bądź większym stopniu wpływa na innych wokół nas.
A o tym, że tak tworzą się życiowe ciągi przyczynowo‑skutkowe wiele osób zapomina i nazywa je „losem”, albo „przeznaczenim”.
Bohater nie bez powodu dotknięty zostaje „klątwą”. To znaczy kliknij: ukryte sam na to sobie zapracował w gimnazjum.
A że pycha, poczucie wyższości i nawet niejaka być może oziębłość to nie są pożądane cechy – dostaje ów bohater „za karę” ową klątwę.
Dlaczego piszę, że „za karę” w cudzysłowie? Bo jest to dla niego szansa rozwoju, większej dojrzałości emocjonalnej przy podejmowaniu decyzji, które dotyczą jego i innych ludzi.
Na szczęście okazuje się nie być ograniczonym, pozbawionym serca chłopakiem, egoistycznie dążącym jedynie po trupach do celu.
Ostatecznie nikogo nie krzywdzi, pokazuje x razy dobre serduszko, więc seans od początku do końca może być zwariowany i lekki.
Nie jest to rzecz dla przeciwników fanserwisu, haremów i wyeksponowanych biustów.
Pozostali mogą sprawdzić odcinek, bądź dwa. Bez przymusu kontynuowania.
W końcu każdy ma wolny wybór ;) czy brnąć z tym w zaparte, czy na początku, bądź w połowie odpuścić.
Nabytki haremowe również niespecjalnie ciekawe – każda z dziewczyn ma irytujący charakter i ciężko się do nich przekonać. Być może wygląda to trochę inaczej w materiale źródłowym ale adaptacja nie daje żadnych podstaw do polubienia dziewuch. Roztrzepane stado dzikusów.
Graficznie(ogółem) było całkiem nieźle, choć paleta kolorów drażniła oko – wszystko ze sobą niewygodnie kontrastowało.
Serię ratuje jedynie ledwo rozwinięty pod koniec romans – cała reszta to materiał typu zapchaj‑dziura.
Ode mnie podciągnięte 4/10 – w zasadzie nie ma dobrego powodu, żeby sięgać po tę serię. Nawet dla fanów haremówek.
Moja ocena wyewoluowała od 1 do 8/10, więc uważam że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana serii tego typu (haremówki). Nawet jeśli nie każdy odnajdzie się w tej formie, to na pewno warto zobaczyć temat od nieco innej strony.
Co do postaci, Yukihira jest okropna, okropnie okropna, nie cierpię jej. Imouto całego świata to też beznadziejna postać ale mnie nie wkurzała. Denerwująca też jest ta cycata blondi z popularnej grupki. Ogółem lubię tu Chocolat i Yuuouji. Bohaterowie byli kiepscy ale jakimś cudem nie zepsuło mi to bardzo odbioru tego tworu. Jestem zwolenniczką absurdalno randomowego humoru więc podobało mi się.
Wykonane przyzwoicie, ending jest fajny, muzyka jest bo jest ale nie zwraca wcale uwagi, graficznie jest ok.
Moja ocena wahała się między 4 a 5/10, bo momentami podobało mi się bardziej a czasami mniej. Jednak myślę że wybiorę tę wyższą notę.
Polecić mogłabym tym którzy dobrze czują się w takim humorze. A na pewno odradzam ludziom, którzy nie mają za grosz poczucia humoru czy dystansu i obejrzą serial tylko po to aby móc go mieszać z błotem za to, jak potworny jest pod każdym względem i nie widzieć pozytywów, które jednak są.
"Kliszołamacz"
Jeśli chodzi o narzekanie na postacie, fabułę itd. – jaki jest tytuł anime? No właśnie! Jeszcze zanim zaczniemy oglądać, twórcy już mówią nam co to będzie – bierzemy standardową „kliszę” szkolnej komedii romantycznej w konwencji ecchi harem (do bólu standardową, gdzie zamiast „bohaterów” mamy celowo nieskażone kroplą oryginalności archetypy haremowych moe – it's not a bug, it's a feature) i wywracamy ją do góry nogami poprzez przerywanie szablonowych haremówkowych scen niespodziewanymi surrealistycznymi wyborami. Ile razy widziałeś w kolejnym anime niemal identyczną schematyczną scenę, której rezultatu jesteś pewien od samego początku? Kurczowo trzymasz się nadziei, że może tym razem wydarzy się coś NAPRAWDĘ NIEOCZEKIWANEGO, coś irracjonalnego? Tutaj marzenia się spełniają!
To tyle w teorii. A w praktyce? W praktyce po kilku szalonych odcinkach narracja zamiast zgodnie z oczekiwaniami przyspieszyć i wystrzelić w kosmos, zwalnia tempo, a główny motyw „nieoczekiwanych zwrotów zupełnie szablonowych sytuacji” zaczyna odrobinkę przycierać. Surrealistyczny klimat wymaga dynamizmu – a nasz „kliszołamacz” utyka w zaspie szablonów, kolejne „Wybory” pojawiają się w tempie 1‑2 na odcinek, a pierwotny zamysł gdzieś się nieco gubi (czego ukoronowaniem jest odcinek przedostatni, gdzie główny bohater dokonuje Wyboru mającego mieć wpływ na to co mówi, jednak po dwóch gagach twórcy zapominają o jego egzekwowaniu bez żadnego formalnego wyjaśnienia). Mimo to anime ma tylko 10 odcinków (nawet gdy czar pryska, można dooglądać jeśli ciekawią nas rozwiązania wątków), a w moja wypowiedź na celu nie tyle obronę serii, co polemikę ze stwierdzeniem autora że to anime za którym od początku do końca nie stoi żaden pomysł.
NouCome
Zboczeni, idiotyczni i ciapowaci(?) główni bohaterowie, stają się ostatnio coraz bardziej popularni.W niektórych seriach mi to nie przeszkadza, ale w tej jakoś znieść tego nie mogłam.Czasami przewijałam, szkoda życia. Pod względem dźwiękowym OP i ED nie jest zły. Kreska, taka urocza, postacie kobiece bardzo ładnie narysowane. To chyba jedyne plusy tego anime.
Humor dość prymitywny. Liczą się cycki! Ogólnie nie polecam, jest wiele innych serii, które można obejrzeć zamiast NouCome.
3/10, powinno być 2,5 ale 0,5 należy się za seiyuu głównego bohatera.
Ta recenzja niestety nie podołała temu wyzwaniu i jest po prostu słaba i prawdę mówiąc dziecinna. Każdy akapit jest wypełniony pustymi stwierdzeniami typu „porażka” „źle” „tragiczne” jednocześnie nie próbując rozwinąć znaczenia tych słów.
Pragnę nadmienić że nie odbieram autorowi prawa do jego zdania, ani także nie oczekuje całkowitego obiektywizmu. Chce tylko zaznaczyć że recenzent poza swoją opinią ma za zadanie przekazanie informacji na temat produktu i w tym aspekcie po jej przeczytaniu stwierdzam że tekst jest „całkowitą porażką”.
A co do samego show. Mnie się dosyć spodobał fakt że autorzy brneli w głupote którą stworzyli nie patrząc się za siebie. Owszem czasem całość padała na twarz, szczególnie humor, lecz niektóre sceny przypadły mi do gustu. Show nie starał się brnąć w żaden poważny dramat, ale wrzucało troche bardziej „poważne” sceny by nie popaść w totalny pastiż. Dzięki temu nie odczuwałem że sceny dramatyczne i sceny komediowe istnieją w różnych wymiarach. Dla mnie od taki komediowy potworek, 10 odcinków – da się przeżyć, widziałem gorsze i bardziej ofensywne dla widza komedie. Jakbym miał dowalić temu show numerek to miałoby numer 4.
NouCome
Seria, w której przyczyną, akcją i skutkiem jest fanserwis. Bo tylko biusty mają znaczenie.
Już od początkowych odcinków widać, w jakim kierunku pójdzie fabuła, czyli że „wybory” bohatera będą jedynie marną przykrywką, by mówił sprośne teksty, dziewczyny się zawstydzały, pokazywały majtki lub działy się inne dwuznaczne sytuacje. Zabawne?
Dla mnie nie, bo bohater robi z siebie totalnego kretyna nie tyle przez treść rozkazów, co swoje głupie zachowanie i nieumiejętność powiedzenia wprost, jaki ma problem. Rozumiem, że to założenia fabularne, w dodatku komediowe, ale wyszło to zbyt idiotycznie, by mogło śmieszyć, a do gatunku parodii temu tytułowi daleko.
Jeden chłopak i otaczający go haremik dziewcząt, które są kalkami najbardziej typowych i lubianych w ecchi charakterów, żeby tego było mało – na końcu kliknij: ukryte nie wybiera żadnej z nich, a fabuła w ogóle się nie rozwija. Jest jedna wielka stagnacja, jaki ktoś jest na początku, taki zostaje do samego końca, a i główna tajemnica, czyli skąd i po co pojawiają się te wybory, pozostaje nierozwiązana, mimo że były momenty, w których bohater się nad tym zastanawiał, ale wsadzono te sceny znów tylko po to, by dać złudzenie fabuły. A to już jest kompletną porażką.
Zbyt nudne, by mogło bawić, chyba że kogoś zadowala sam fanserwis i kompromitujący się nastolatek. Mogło być jeszcze gorzej, ale jeśli o ecchi i haremy chodzi, to jest to tytuł niewyróżniający się nawet wśród własnego gatunku.
3/10.
Całe szczęście nie zabrałem się za tłumaczenie tego anime, bo bym się chyba załamał nerwowo .
Ore no Nounai Sentakushi ga, Gakuen Lovecome o Zenryoku de Jama Shiteiru
Fajne to to było :)
mieszanie z błotem vs. recenzowanie
Porażka, kiepskie, niezabawne, żenujące, nieśmieszne, godne politowania, kiepskie (drugi raz), nie wypaliło, klapa – i to wiązanka z jednego akapitu. Sorry, ktoś w ogóle czyta te recenzje zanim je opublikuje? Bo coraz częściej wydaje mi się, że Tanuki przestało przywiązywać wagę do tego, co tu wrzuca. Rozumiem, że autor recenzji mógł się wkurzyć na kolejne debilne anime, ale korekta powinna delikatnie zasugerować mu, żeby trochę oszczędził słownictwa i niektóre z powyższych pogardliwych słów zwyczajnie usunął, bo ich wartość merytoryczna przypomina rozchlapane białko z jaja. Z całej tej recenzji nie dowiedziałam się, czemu anime jest takie słabe. Łatwo napisać „To jest do niczego”, ale bez żadnego argumentu (choćby podania przykładu jakiegokolwiek głupiego wyboru, którego bohater musiał dokonać, albo jakiejś wyjątkowej absurdalności serii) jest to zwyczajne marnowanie czasu czytelnika Tanuki. Weźcie się ogarnijcie, co? Kiedyś z przyjemnością czytało się te recenzje, bo nawet jeśli człowiek się z nimi nie zgadzał, to były bardziej rzeczowe i przynajmniej było się do czego konkretnie przyczepić: że autor nie zrozumiał, że to jest specyficzny humor, że taki typ bohatera się niektórym podoba. W przypadku tej recenzji przyczepić się można jedynie do tego, że jest.
hmm...
Strasznie SUBIEKTYWNA RECENZJA
Nie rozumiem tej recenzji
Dobra grafika, dobra animacja (bardzo przyjemny opening), muzyka która może nie powalała ale i nie irytowała, konsekwentna fabuła(co sam autor recenzji napisał), masa humoru (dla mnie i z tego co czytam dla wielu innych osób) w przypadku anime które nigdy nie pretendowało do czegoś wybitnego zbierają się na nieco więcej niż najgorsza możliwa ocena.
Wiadomo, nie każdemu może przypaść do gustu ten typ humoru, ale był różnoraki, były gry słowne (chyba najmniej udane), był też humor slapstickowy, sytuacyjny, parodie różnych schematów czy innych tytułów, humor typowo bieliźniany. Dowcipy padały często i jedne były bardziej udane inne mniej.
Mogę jedynie zgadywać że recenzent uparł się iż bawić się na tym anime nie będzie i z negatywnym nastawieniem ciągnął kolejne odcinki, co w przypadku komedii chyba nie jest najlepszym podejściem.
I znowu można odpowiedzieć, że to subiektywna ocena recenzenta, lecz ja tym samym tokiem rozumowania mogę stwierdzić, że w mojej subiektywnej opinii recenzja jest rozczarowująca, ocena niesprawiedliwa a autor zbyt krytyczny.
O_O
Ładnie uzasadnił, że nie widzi plusów, że uważa iż jest to nie śmieszne. To jego zdanie, ludzie. Osobiście bardzo mi się podobała seria :3
"(...)dziwne poczucie humoru”, o tak, zgadzam się. Humor w NouCome na pewno jest dziwny <i za to lubię tę serię>.
Btw. Recenzja powinna przedstawiać zarówno plusy jak i minusy serii, autor przedstawił jako plus grafikę, reszta mu się nie podoba więc uznaje to za minus. Nic dziwnego.
:3
Jestem rozczarowany recenzją.
Autor stwierdza, że fabuła jest konsekwentna, bez dziur fabularnych, nie ma porzuconych wątków. Jednak autor stawia fabule 1/10, bo koncepcja mu się nie podoba…
No żesz. Wg mnie autora w ogóle ten typ humoru nie bawi i moim zdaniem nie powinien brać się za recenzję.
To tak jakby osobie, która jest czuła na poszanowanie świętości, dać do recenzji produkcję, w której jest pełno czarnego humoru.
Bez sensu. Mam nadzieję tylko, że szybko powstanie recenzja alternatywna.