x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Fanom Higurashi – nie.
Osobom „wszystko‑mi‑jedno‑byle‑zobaczyć‑rozwałkę‑w-wykonaniu‑moich‑kochanych‑bohaterów” – tak.
Potencjalne powody do obejrzenia przez fanów są dwa: „Dear You” na koniec, (które można posłuchać też innymi drogami), oraz pojedyncze drobne smaczki dotyczące tamtejszego uniwersum. Cała reszta to budyń ze zmielonych poprzedniczek serii.
Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd, bo jeszcze ktoś to zacznie oglądać nie będąc świadom, co dostanie.
Rozumiem to doskonale i rozumiałem, kiedy pisałem komentarz wyżej.
Natomiast aktualnie nie do końca rozumiem, co to ma do rzeczy. Miałem się powstrzymać od komentowania i polemiki z Twoim stwierdzeniem z szacunku dla osób, którym się podobało?
Tak, byłoby miło, gdybyś z automatu nie sugerował, że osoby którym Higurashi: Outbreak się podobało nie są „prawdziwymi, true fanami Higurashi”, tylko jakimś gorszym podgatunkiem, nie tak prawdziwym jak Ty.
Skoro mamy to z głowy – Outbreak nie jest specjalnie dobry, ale przynajmniej jest o tym samym co pierwotne Higurashi i za to należy mu się chwała po poprzednim OVA.
Nie miałem na myśli bezpośrednio elitaryzacji i dzielenia fanów na grupy. Nacisk chciałem położyć na to, że Higurashi Kaku jest daleko w tyle za pierwszą serią (bądź dwoma) i różni się od niej inaczej prowadząc akcję oraz przyjąłem, że określenie „fan” dotyczy osoby, której ta się podobała – to chyba uprawniony krok zważywszy, że zdecydowana większość osób zaczęła od niej oglądanie, a niekoniecznie musiała widzieć następne. Sama kwestia fanów wzięła się z wypowiedzi kolegi, na którą odpowiadałem zachowując ciągłość. Jeżeli dobór słów był niefortunny i wina leży po mojej stronie, to przepraszam tu z miejsca Zachajva, Ciebie i każdego, kto jeszcze mógł poczuć się urażony.
Daerian napisał(a):
Outbreak nie jest specjalnie dobry, ale przynajmniej jest o tym samym co pierwotne Higurashi i za to należy mu się chwała po poprzednim OVA.
Co należy przez to rozumieć? Nie dostrzegłem w tej OVA tajemnicy, suspensu i konstrukcji fabuły będącymi elementami zrealizowanymi w sposób czyniący Higurashi wyjątkowym. Wiem, że na bezrybiu i rak ryba, ale czy należy chwalić wszystko, co akurat nie jest losową komedyjką z tego uniwersum? Gdyby chciano zrobić coś dobrego dla serii, wzięto by się za remake – najlepiej bardziej zgodny z SN – to byłoby działanie godne pochwały. (Swoją drogą Deen musiałoby się wcześniej wycofać z projektu i oddać komuś z większym potencjałem, bo ostatnimi czasy partaczy wszystko, co dostanie w ręce, ale to już trochę inna sprawa.)
Nie dostrzegłem w tej OVA tajemnicy, suspensu i konstrukcji fabuły będącymi elementami zrealizowanymi w sposób czyniący Higurashi wyjątkowym.
Powiedziałbym, że OVA jest raczej o jednym z wielu wariantów wydarzeń, jakie mogły zajść w Hinamizawie. Ciężko niestety utrzymać tajemnicę i suspens, kiedy zakłada się, że oglądający już mają wszystkie poprzednie informacje. Nie jest to oczywiście niemożliwe, ale wymagałoby raczej dłuższej i bardziej dopracowanej opcji niż jeden odcinek specjalny. Nie sądzę też, aby Ryukishi07 miał na to czas, biorąc pod uwagę, że obecnie pracuje nad Rose Gun Days.
Właśnie problem w tym, ze nie jest o tym samym. Nie jest w tym samym stylu, nie przywodzi tych samych emocji, nie stawia pytań, nie buduje napięcia… Jest gdzieś tam obok, nosi ten sam tytuł, ale to nie jest to samo anime. To tylko skok na kasę.
Outbreak jest zaadaptowany z krótkiej historii oryginalnego autora. Możesz długo i głęboko argumentować inaczej, ale stanowi część Higurashi.
Oczywiste jest raczej to, że nie jest tym samym. Jest odcinkiem specjalnym o długości 50 minut i jako taki nigdy nie będzie miał efektów, jakie możliwe są dla całej serii. Nie wiem też, czym tak bardzo według Ciebie różni się w narracji od drugiej połowy Kai (której specjalnie nie cenię) – karty wyłożone na stół.
On nie napisał nigdy, ze takich osób nie ma. Zresztą twoja wypowiedź jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu. W zasadzie każde anime jakie powstało ma jakiegoś fana, który nie uważa go za złe. Czy to sprawia, ze obiektywnie rzecz biorąc tytuł jest dobry i wart uwagi?
Jego wypowiedź ma o tyle sens, że przedmówca sugeruje, że ktoś komu Outbreak się podobał z automatu nie ma prawa nazywać się fanem Higurashi. Co jest ogólnie rzecz biorąc cokolwiek niegrzeczne i absurdalne.
Mogli by już sobie dać na wstrzymanie z dalszym eksperymentowaniem na szacownych zwłokach Higurashi i pozwolić im w spokoju zalec w grobowcu :/
Aczkolwiek niewątpliwym (a może nawet jedynym) plusem Kaku jest fakt, że w ramach endingu stworzyło szansę na oficjalny debiut dla „Dear you”. Dodatkowo w fajnej, orkiestrowej aranżacji.
A
Totsuki
5.01.2014 12:09
W sumie OVA raczej przeciętny, ale nie zmienia to faktu, że przyjemnie się oglądało. Według mnie mogli zamiast OVA zrobić dobry film pełno montażowy, wtedy historie o wiele ciekawszą można by zrobić, bo jakby nie patrzeć, dzieżko zmieścić coś sensownego w tak krótkim OVA :)
OVA generalnie bardzo nierówne. Momentami trzymało klimat, ale niestety zdarzało się to rzadko, za to krew lała się często i gęsto. Dużo za dużo sezonu drugiego, a za mało pierwszego w efekcie końcowym.
Minusy:
- z bohaterów zrobiono nadludzi, co nie powinno się zdarzyć w horrorze, a zwłaszcza w psychologicznym
- większość seansu to po prostu jatka
- mało wykorzystanych bohaterów…
- ...a ci już wykorzystani są szarzy i bez charakteru, kliknij: ukryte a nie przypominam sobie, żeby Hanyuu kiedykolwiek była taka bezduszna - często nierealistyczne zachowania
Żeby jednak nie wyszło to na totalnego gniota, jest też trochę plusów:
+ było kilka dobrych, klimatycznych motywów, kliknij: ukryte samobójstwo Irie zrobiło na mnie wrażenie + bardzo ciekawa linia czasowa z dobrym tłem fabularnym
+ ponowne wykorzystanie paranoi
+ poprawiona kreska
+ cóż, to jednak Higurashi, dobrze było tam wrócić
Jako ogromny fan pierwszego i już mniejszy drugiego sezonu z bólem serca wystawiam 6/10. W sumie nie wiem czego dokładnie się spodziewałem, ale na pewno nie tego co otrzymałem – OVA mnie rozczarowało. Mimo wszystko myślę, że fan serii nie powinien ominąć tego tytułu.
Osobom „wszystko‑mi‑jedno‑byle‑zobaczyć‑rozwałkę‑w-wykonaniu‑moich‑kochanych‑bohaterów” – tak.
Potencjalne powody do obejrzenia przez fanów są dwa: „Dear You” na koniec, (które można posłuchać też innymi drogami), oraz pojedyncze drobne smaczki dotyczące tamtejszego uniwersum. Cała reszta to budyń ze zmielonych poprzedniczek serii.
Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd, bo jeszcze ktoś to zacznie oglądać nie będąc świadom, co dostanie.
Natomiast aktualnie nie do końca rozumiem, co to ma do rzeczy. Miałem się powstrzymać od komentowania i polemiki z Twoim stwierdzeniem z szacunku dla osób, którym się podobało?
Skoro mamy to z głowy – Outbreak nie jest specjalnie dobry, ale przynajmniej jest o tym samym co pierwotne Higurashi i za to należy mu się chwała po poprzednim OVA.
Co należy przez to rozumieć? Nie dostrzegłem w tej OVA tajemnicy, suspensu i konstrukcji fabuły będącymi elementami zrealizowanymi w sposób czyniący Higurashi wyjątkowym. Wiem, że na bezrybiu i rak ryba, ale czy należy chwalić wszystko, co akurat nie jest losową komedyjką z tego uniwersum? Gdyby chciano zrobić coś dobrego dla serii, wzięto by się za remake – najlepiej bardziej zgodny z SN – to byłoby działanie godne pochwały. (Swoją drogą Deen musiałoby się wcześniej wycofać z projektu i oddać komuś z większym potencjałem, bo ostatnimi czasy partaczy wszystko, co dostanie w ręce, ale to już trochę inna sprawa.)
Powiedziałbym, że OVA jest raczej o jednym z wielu wariantów wydarzeń, jakie mogły zajść w Hinamizawie. Ciężko niestety utrzymać tajemnicę i suspens, kiedy zakłada się, że oglądający już mają wszystkie poprzednie informacje. Nie jest to oczywiście niemożliwe, ale wymagałoby raczej dłuższej i bardziej dopracowanej opcji niż jeden odcinek specjalny. Nie sądzę też, aby Ryukishi07 miał na to czas, biorąc pod uwagę, że obecnie pracuje nad Rose Gun Days.
A remake by się przydał, owszem.
Oczywiste jest raczej to, że nie jest tym samym. Jest odcinkiem specjalnym o długości 50 minut i jako taki nigdy nie będzie miał efektów, jakie możliwe są dla całej serii. Nie wiem też, czym tak bardzo według Ciebie różni się w narracji od drugiej połowy Kai (której specjalnie nie cenię) – karty wyłożone na stół.
Aczkolwiek niewątpliwym (a może nawet jedynym) plusem Kaku jest fakt, że w ramach endingu stworzyło szansę na oficjalny debiut dla „Dear you”. Dodatkowo w fajnej, orkiestrowej aranżacji.
Rozczarowanie
Minusy:
- z bohaterów zrobiono nadludzi, co nie powinno się zdarzyć w horrorze, a zwłaszcza w psychologicznym
- większość seansu to po prostu jatka
- mało wykorzystanych bohaterów…
- ...a ci już wykorzystani są szarzy i bez charakteru, kliknij: ukryte a nie przypominam sobie, żeby Hanyuu kiedykolwiek była taka bezduszna
- często nierealistyczne zachowania
Żeby jednak nie wyszło to na totalnego gniota, jest też trochę plusów:
+ było kilka dobrych, klimatycznych motywów, kliknij: ukryte samobójstwo Irie zrobiło na mnie wrażenie
+ bardzo ciekawa linia czasowa z dobrym tłem fabularnym
+ ponowne wykorzystanie paranoi
+ poprawiona kreska
+ cóż, to jednak Higurashi, dobrze było tam wrócić
Jako ogromny fan pierwszego i już mniejszy drugiego sezonu z bólem serca wystawiam 6/10. W sumie nie wiem czego dokładnie się spodziewałem, ale na pewno nie tego co otrzymałem – OVA mnie rozczarowało. Mimo wszystko myślę, że fan serii nie powinien ominąć tego tytułu.