Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Paradise Kiss

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Użytkownik 26.11.2024 01:48
    7/10

    Postaci: Przede wszystkim dobrze napisana główna bohaterka, jej zachowanie i reakcje są bardzo naturalnie i nieprzesadzone, a to nie zdarza się wcale aż tak często. Do tego dobrze obserwowało mi się jej rozwój i to jak się zmienia na przestrzeni tych wszystkich odcinków.
    Równie ciekawy jest jej partner, czasem sprawiający wrażenie sympatycznego, ale równie często wręcz przeciwnie. Sporo się o nim dowiadujemy, powoli rozszyfrowujemy jego charakter i z biegiem czasu jego zachowanie, często na pierwszy rzut oka dziwne, staje się jasne i zrozumiałe. Ma akurat tyle wad by móc zaintrygować, ale nie na tyle by wzbudzić jakąś prawdziwą niechęć.
    Postaci drugoplanowe są, przeżywają swoje własne radości i smutki, ale ich historie już mnie tak nie wciągnęły. Mimo wszystko doceniam to, że chociaż niektórzy są czymś więcej niż jedynie tłem dla głównych bohaterów. Miwako co prawda trochę mnie irytowała swoim zachowaniem, jakby na siłę chciano uczynić ją bardziej oryginalną, ale nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo mocno.
    Fabuła: Śledziłem ją z zainteresowaniem przede wszystkim dlatego, że była bardzo życiowa. Takie prawdziwe problemy prawdziwych ludzi. Bohaterowie zmuszeni byli podejmować decyzje i ani oni ani my nie mogliśmy wiedzieć jak to się skończy. Wiadomo, podążanie za marzeniami to super sprawa, ale jednak tak nie do końca było wiadomo, czy każdy wybrał najlepszą z możliwych ścieżek i czy nie popełnia właśnie jakiegoś wielkiego błędu.
    Poza tym romans, nieco stonowany. Bohaterowie nie wstydzą się swoich emocji, a problemem staje się raczej pogodzenie odmiennych planów na przyszłość i dopasowanie się do siebie ze swoimi charakterami, a nie wyrażenie skrywanych głęboko w sercu uczuć. Choć tego ostatniego też trochę jest.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    A. bez logowania 22.12.2020 18:40
    Jedna z lepszych
    Już wcześniej trafiłam na ten tytuł, a teraz powtórnie i cieszę się że seria nie umknęła gdzieś w powodzi anime.

    Dla mnie to z pewnością jedna z prawdziwszych, bardziej naturalnych serii. Wątki obyczajowe nie są z powietrza, a romans (mimo że jak dla mnie mało romantyczny) to jest jednym z niewielu prawdziwych, zupełnie realnych.

    Postacie również. Wiem, że jest pierwowzór, ale oceniam to co na ekranie. I jestem pod wrażeniem. Może za wyjątkiem sióstr, których głosy były przesadne – to reszta, zwłaszcza głowni bohaterowie – świetni.

    Zaczynałam z 6­‑7/10 a w miarę upływu czasu ocena dryfowala6w kierunku 10/10

     kliknij: ukryte 

    Stroje, wystroje i tła – bardzo mi się podobały. I choć ktoś wpadl6na dziwny pomysł ozdobników kosmiczno­‑duszkowych czasem migających w tle – to chyba tylko po to- by nie było zbyt realnie i poważnie. Choć dla mnie ten zabieg, podobnie jak i użyte deformacje – były zbędne i nieprzystające.

    Opening i ending zupełnie nie w moim stylu – ale już muzyka w tle mi odpowiadała.

    Błędy w animacji i grafice nie zepsuły na szczęście klimatu.

    Ogólnie fanom i fankom polecam oglądania „bliższych relacji emocjonalnych i nie tylko” w tym ujęciu.

    Seria nie wybitna, ale według mnie – wyjątkowa
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    megusiia 15.10.2015 12:36
    Nie potrafiłam strawić 1 odcinka
    Zaraz po przeczytaniu mangi – którą uwielbiam wzięłam się za anime…. i to był błąd – po obejrzeniu pierwszego odcinka mam traume – gdzie tu klimat z mangi? wszystko jakieś takie sztywne…ponure i ciche…. no nic , może kiedyś się zmobilizuję żeby obejrzeć całość…ale jeśli całość ma wyglądać tak jak pierwszy odcinek to ja sobie daruję.
    Może seria anime i dobra, ale dla osób które mangi nie czytały
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Katasza 29.06.2015 13:08
    Seria jest niezła jednak nie oczarowała mnie już tak jak Nana. I to jest chyba główny problem, bo nie udało mi się jej nie porównywać. Rysunki na domiar złego mnie nie oczarowały, postaci nie miały tego „ach, eh” a atmosfera była dla mnie zbyt duszna.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yukiiiii 24.11.2014 11:17
    paradis kiss
    Szczerze mówiąc to ja nie dawałam temu związkowi szans na przetrwanie,ten Georgie raczej traktował to jak przelotna znajomość,bardziej skupiał się na projektowaniu niż na uczuciach,wolałam żeby na końcu jednak Yukari była z Hiro,no ale cóż końcówka też nie była zadowalająca,kreska przyzwoita osobiście widziałam gorsze.Fabuła taka sobie (dramatem tego nie można nazwać). Natomiast jednak wolałam Nanę.Ale to też można obejrzeć.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Orihime-chan 24.01.2014 11:19
    "Pragnę zostać iluzjonistą spełniającym ludzkie marzenia."
    Odkąd tylko zapoznałam się pierwszym tomem Paradise Kiss, nie mogłam się doczekać kiedy zagłębie się w seans anime. Jestem wprost zachwycona uniwersum, postaciami, które są złożone i rozbudowane na tle psychologicznym i relacjami między nami, a również realizmem tej serii. Chociaż swoje przywary również ta seria posiada. Zacznę od wymienienia plusów:
    -Cudni bohaterowie(mi do gustu zwłaszcza przypadła Miwako, Yukari, Isabella i Hiroyuki), ich działania, motywy nimi kierujące były bardzo dobrze przedstawione. Nikt nie został wyidealizowany, każdy z nich ma swoje wady jak i zarówno zalety, na swoich plecach ciągnie bagaż doświadczeń(m.in. rozterki sercowe, problemy z rodzicami).
    -Ogromną zaletą tego anime są kreacje bohaterów, mam na myśli zarówno ich wygląd jak i ubrania, które są naprawdę bardzo ładne.
    -Zakończenie kliknij: ukryte , które bardzo mi się spodobało.
    -Opening, który ciągle mi chodzi po głowie i ending z komiczną animacją.
    -Pomysł na „magiczne lekarstwo” wydał mi się bardzo interesujący…tak naprawdę chyba każdy z nas ma takie magiczne lekarstwo. :)
    W porządku, a teraz podam parę negatywnych cech Paradise Kiss:
    -Szkoda, że scenarzyści wycięli sporo zabawnych fragmentów, które nadawały tej historii również barw.
    -Postacie pierwszoplanowe i drugoplanowe całkiem ładnie zostały przedstawione, ale przechodni lub niektóre przedmioty niestety kulały pod tym względem.
    -Poza openingiem i endingiem niestety muszę wskazać brak muzyki w tle. Tylko parę razy słychać było muzykę podczas dwunastu odcinków, a to zdecydowanie za mało.


    Podsumowując, sądzę, że Paradise Kiss jest naprawdę udaną produkcją, z malutkimi niedociągnięciami. Dla wielbicieli romansów pozycja obowiązkowa, ale nawet Ci, którzy nie przepadają za tym gatunkiem(jak ja) mogą znaleźć coś dla siebie. Wydaję mi się, że osoby, które zaznały choć raz w życiu rozterki sercowej doskonale zrozumieją przekaz filmu i zżyją się z bohaterami.
    9/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    sajonara 13.01.2014 22:24
    Obok Nany moja ulubiona obyczajówka/dramat [oczywiście Nana dużo lepsza], szkoda że takich pozycji jest jak na lekarstwo…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Wayra 13.08.2013 07:32
    Dość specyficzne.
    Jak w temacie. Obejrzałam je dość dawno niemalże za jednym tchem, ale nie czułam się do końca usatysfakcjonowana… Próbowałam po raz kolejny parę dni temu wrócić do serii, ale (wybaczcie mi Fani!) nudził mnie. Nie umiem się przyzwyczaić do kreski i sposobu animacji postaci. Bądź co bądź przeszkadza mi także taka… panująca w tle „cisza” – nie wiem czy ktoś miał podobne odczucia. Nie da się ukryć, że anime typowe dla fanów mody i romansów. Pomijając to, że jestem miłośniczką romansów, modą także nieco się interesuję (ale do niewolnicy mi daleko!) to jednak ta propozycja pozostawia u mnie dość sporą rezerwę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Misa-chan13 1.05.2013 12:12
    Co to jest!!!
    JA się pytam :CO TO MA ZNACZYĆ?! Anime bardzo dobre, grafika mi się podobała a muzyka świetnie pasowała do klimatu, ale to zakończenie to naprawdę było fatalne mimo iż innego sobie chyba nie wyobrażałam.  kliknij: ukryte Ogólnie mi się podobało i mogę to z czystym sumienie polecić.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    ZZaświatów 12.10.2012 02:31
    Miało być tak pięknie, a jest,,, kaszanka
    Spodziewałem się czegoś na poziomie Nany, ale się rozczarowałem. Przeciętne romansidło, nie dorastające do pięt Nanie…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    DarkPablos 11.10.2012 01:58
    Anime dobre ale...
    O toż… nie jestem w stanie strawić przemycania homoseksualizmu i transseksualizmu w anime… niby fabuła i historia w anime całkiem ciekawa… a tu nagle takie coś… Z tej racji odejmuję anime parę punktów. A miało być tak dobrze…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Lunaria_ 17.07.2012 13:12
    Zakończenie
    Po oglądnięciu całęgo anime chciało mi się płakać. Nie dlatego, że Yukari nie  kliknij: ukryte dlatego też sięgnęłam po mangę,która odpowiedziała na wszystkie moje pytania. Wszystkim, którym zabrakło tego „czegoś” na końcu polecam mangę. Mogę jedynie zdradzić „uwaga mega­‑spoiler” kliknij: ukryte 

    Zamaskowano spoiler. Moderacja
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Fugun 3.03.2012 20:42
    Nie jestem pewien czy oglądałem to samo anime co autor. Animacja stanowczo nie wygląda na 8/10. Ogólnie określiłbym tą serię jako: Niezły pokaz slajdów z pourywanymi dialogami. Anime wyraźnie zrobione na „odwal się”, a przy większym wkładzie mogłoby być z tego coś na poziomie „Nany”...
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kanaria. 2.02.2012 16:03
    Miwako-chan!
    Naprawdę dobra produkcja,z jasnym,godnym zapamiętania morałem.

    Od razu mówię,że miałam spore wymagania co do Paradise Kiss i ku miłemu zaskoczeniu seria podołała.
    Ciekawa historia,a co najważniejsze dobrze poprowadzone i zadowalająco rozwiązane wątki.

    Bohaterowie byli nieziemscy.Byli tacy naturalni i pomimo swojej ekscentryczności tworzyli udaną grupę bohaterów,dzięki którym oglądanie anime nie bolało – a dawało przyjemność.Nawet ten nudziarz Hiroyuki dał się polubić.Co nie znaczy,że polubiłam wszystkich.
    Szczególne pokłony składam jednej z postaci,która lała miód na moje serce – Miwako.
    Uwielbiam tą dziewczynę.Uwielbiam jej różowe włosy,jej dziwaczne,ale śliczne ciuchy,uwielbiam jej dziecinny charakter,jej naturalność i oddanie.To przemiła istota o dobrym sercu.
    Właśnie tutaj tkwi sekret tego anime – niesamowicie skonstruowani bohaterowie.Bo np.taka Miwako.Opisując ją jako „dziecinną dziewczynkę o dobrym sercu” wyobrażamy sobie kogoś pokroju Nagisy z Clannada czy Asashiny z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu (tak,nie przepadam za tymi bohaterkami),ale tutaj ta zasada całkowicie się nie sprawdza.Tak samo jest w przypadku Arashiego czy nawet Georga (no miał pozytywne cechy…)
    Dawno nie widziałam tak pozytywnych bohaterów w anime.
    Kolejnym sekretem sukcesu Paradise Kiss jest oczywiście fabuła.Nie skomplikowana,ale przy tym wciągająca.
    Szkoda tylko,że tak mało czasu poświęcono wątkowi Miwako,Arashiego i Hiroyukiego.Cieszę się jednak,że pod koniec wszystko zostało rozwiązane.

    I zakończenie – nie wyobrażałam sobie innego. kliknij: ukryte 

    Kreska bardzo mi się podobała.Postacie były miłe dla oka i dla ucha ( czy Miwako byłaby Miwako gdyby nie Marika Matsumoto?)

    Opening – przecudny.Świetna piosenka,a do tego fajna animacja – podobały mi się wstawki z realnego świata,jak np.bilbordy reklamowe z Ai Yazawą :D


    PS: Uwielbiam jak Miwako wymawia imię Caroline ^^

    10.
    Odpowiedz
  • Meliana89 22.01.2012 11:36:30 - komentarz usunięto
  • Mana 16.11.2011 05:23:19 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Hela 15.11.2011 20:46
    :)
    Polecam tym, którym podobała się NANA. Jest bardzo podobne. Zostawia takie samo smutne, melancholijne, ale w pewien sposób również miłe uczucie, po obejrzeniu ostatniego odcinka. Tylko, że zawsze zostaje takie jakieś niezadowolenie. Choć oczywiście, za nic bym tej końcówki nie zmieniła.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Qualu 27.09.2011 21:34
    Happy Berry.
    Anime jest niesamowite, z mojego punktu widzenia nie zasługuje na nic niższego niż 1o i właśnie taką ocenę ode mnie otrzymało. Mangę zaczęłam czytać niedawno, ponad pół roku po obejrzeniu anime, a więc oceniłam animację jako oddzielny produkt.

    Mimo ogromnej sympatii i czystego ciepła głównych postaci czułam między nimi a mną dość spory dystans. Przyznam, uczucie u mnie dość niespotykane, zafascynowana tą dziwną siłą przyciągania sięgałam po kolejne i kolejne odcinki. Spędzanie czasu z ferajną z Yazagaku było dla mnie czystą przyjemnością, każde z nich było dla mnie kimś tak realnym i tak zrozumiałym w swojej zawiłości i niejednoznaczności w uczuciach, że mogłabym podobnych ludzi mijać na ulicy i nawet nie zwrócić na ich odrębność uwagi. Rozpisywać się nie będę, Oczko w swoim „eseju” ukryła bardzo podobne do moich odczucia i przyznam szczerze, że gdybym miała więcej, czasu chętnie jeszcze bardziej zagłębiłabym się w opisie tej historii.

    Grafika bardzo mi się podobała, każdy szczegół, każdy detal robił niesamowite wrażenie. Nawet wyskakujące na ekranie pokemony nie były w stanie odebrać mi przyjemności wpatrywania się w ekran. Bardzo lubię anorektyczne tyczki w stylu Clampa, więc kreska Yazawy, podobnie jak w Nanie, przypadła mi od razu do gustu. Muzycznie zapamiętałam genialny, „melancholijny” opening, idealne połączenie dobrego wokalu, dobrej piosenki i dobrej animacji i optymistyczny ending, który od sześciu miesięcy służy mi za dzwonek w telefonie. W trakcie trwania anime może coś leciało, ale tego nie zapamiętałam. Mimo wszystko obie piosenki, otwierająca i zamykająca, to dowód na to, że jednak istnieją anime, które mają jednocześnie dobre dwie piosenki na raz.

    Fakt, że zahacza obszerny temat mody tylko narobił mi smaku do seansu i na szczęście i na tym polu się nie zawiodłam. Przerysowane kreacje bohaterów i próbująca się w nich wtopić Yukari ( na prawdę jedna z niewielu animowanych nastolatek którą szczerze polubiłam, która zachowuje się, myśli i czuje jak młódka, jednocześnie dająca siebie polubić nawet po największym wybryku ) tylko podkreślały ulotność chwili i piękna w sztuce ubierania.

    Co do zakończenia  kliknij: ukryte I właśnie to jest piękne, że oboje dojrzeli do bycia szczęśliwymi.

    Przed obejrzeniem Paradise Kiss upierałam się dość długo, ale po pierwszych 5 minutach wiedziałam, ze to jest „to”. Sam fakt, że zdecydowałam się przeznaczać moje skromne oszczędności na zakup polskiej wersji papierowej świadczy niesamowicie pozytywnie o dziele pani Ai. Szczerze polecam każdej kobietce, i małej, i dużej, poza tym myślę, że nawet takie tematy, jak moda czy pierwsza miłość nie powinny odstraszać panów, bo historia, choć prosta, jest wyjątkowo elastyczna w tych kwestiach i nie ogranicza się tylko do nich.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ali99 18.09.2011 11:17
    Sama nie wiem co powiedziec poza tym, ze to anime jest swietne. Raczej nie moj styl, ale po rekomendacji przyjaciolki, bardzo zachwyconej, stwierdzilam ze obejrze. I zdecydowanie nie zaluje. Swietna fabula. Naprade dobre anime.
    Jesli chodzi o zwiazek glownych bohaterow… Mam wrazenie, ze sie kochali. Tylko wzajemnie sie unieszczesliwiali i nie pasowali do siebie.
    Wzruszajace to bylo.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    hersa 7.09.2011 22:09
    ach...
    Jej ostatnie zdanie jest dobijające…wolałabym inne zakończenie. Doczytała końcówkę w mandze i zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal. Chociaż nie jestem przekonana do prawdziwych uczuć Georga. M kliknij: ukryte Szkoda, że to nie jedno z tych zakończeń, w których zatwardziały egoista zmienia się. Praca ważniejsza niż związek…? Co przychodzi z samorealizacji, skoro zostaje w tobie pustka, której nie sposób zapełnić bądź zignorować. Moja ocena 8/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    NanaOsaki 30.08.2011 10:52
    Bardzo mi się podobało to anime, skusiłam się, by je obejrzeć, ponieważ widziałam NANĘ tej samej autorki.
    Szkoda tylko, że takie krótkie, faktycznie przydałby się odcinek więcej by zamknąć wszystkie sprawy (ostatni odcinek był trochę chaotyczny).
    Wkurzały mnie też te dziwne robale na tle miasta na początku odcinków oraz te kwiatowe przejścia.
    Opening zapada w pamięć.
    8/10 i dodaję do ulubionych. Fabuła była wciągająca, kreska bardzo mi się podoba.
    Polecam!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Oczko 28.07.2011 15:41
    POCHWAŁA TWORZENIA
    „Nie wyrzeźbiłeś posągu, nie namalowałeś obrazu, nigdy nic nie wynalazłeś poza sobą samym. Sztuką twą było życie. Sonetami – dni, które przeżyłeś” – takie podsumowanie życiorysu tytułowego bohatera czytamy w „Portrecie Doriana Graya”. Wątpię, by Ai Yazawa w jakikolwiek sposób nawiązywała do sztandarowego dzieła europejskiego estetyzmu, jednakże podczas seansu PK cały czas gdzieś tam, w tyle głowy pobrzmiewał mi wilde’owski ton – w priorytetowym dla tytułu temacie relacji pomiędzy sztuką a życiem, w lekko dekadenckiej atmosferze parakisowego atelier, w pochwale piękna i stwierdzeniu jego na poły zbawczej, na poły zdradliwej natury, w konflikcie filisterskiego ideału wygodnej egzystencji z artystowską pasją, nade wszystko jednak w skierowanej do każdego zachęcie do świadomego i odważnego kreowania własnej indywidualności.
    Pasję tworzenie ukazano w PK jako wartość – jak przystało na serię o młodych artystach. Z kolei główna wartość samego PK jako opowieści zamyka się według mnie w tym, że jako najszlachetniejszy i najbardziej wymagający rodzaj sztuki z mocą proklamuje tworzenie samego siebie: swojego „kształtu”, swojej przyszłości, swojego życia.
    Dobór stroju to coś, od czego można zacząć. Najlepszym przykładem, że szata nie tylko zdobi, ale wręcz tworzy człowieka, jest Isabella. Jej obecność w fabule to w moim odczucie nie tyle ekscentryczny dodatek, co ważna wskazówka: ciuchy – wokół których obraca się cała historia – pełnią u Ai Yazawy funkcję subtelnej metafory. Ubrania są jak tożsamości (w przypadku Isabelli one SĄ tożsamością). Można nosić gotowe, seryjne uniformy; można wbić się w to, co uszyją nam inni i udawać, dla ich satysfakcji, że sugerowane wdzianko wcale nas tu i ówdzie nie uwiera, można pokusić się o szukanie bajkowej kreacji, która, choć niepraktyczna, pozwoli nam przez chwilę poczuć się mieszkańcami bajkowego świata. Można wreszcie – i to chyba najrozsądniejsze, najrealniejsze rozwiązanie – pójść na kompromis, czyli zgodzić się na wypadkową powyższych trzech opcji. Za to chyba najbardziej cenię PK, że namawiając do bycia kowalem (krawcem? ;) swego losu, uczciwie pokazuje, iż w procesie „produkcji” siebie i przykrawania życia na miarę nie sposób uniknąć ciśnienia rzeczywistości. Że obok własnych – mniej lub bardziej sprecyzowanych pragnień – zawsze będziemy musieli uwzględnić pragnienia cudze, cudze oczekiwania i potrzeby, zwykłe wymagania szarej codzienności…

    RAJ UTRACONY
    Bolesne zderzenie młodzieńczych marzeń i realności to temat nierozerwalnie związany z wątkiem mozolnego wchodzenia w dorosłość. Wszak dojrzałość wymaga zaakceptowania faktu, że rajskie tęsknoty to jedno, a prawdziwe życie to zupełnie coś innego. Upojny bal Kopciuszka nie może trwać wiecznie. Akcja PK przypada na moment, kiedy jeszcze wszystko lśni blaskiem czarownej nocy, ale właściwie już słychać, jak zegar wybija północ…. Z drugiej strony ten, kto nie ośmiela się marzyć, kto nie sięga po niemożliwe, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa za małoduszność zapłaci nudną, jałową egzystencją. Jak znaleźć legendarny złoty środek? PK nie formułuje jednoznacznych odpowiedzi. W ogóle unika odpowiedzi, zadając za to mnóstwo pytań. Co jest ważniejsze: bezkompromisowe dążenie do ideału oraz samorealizacja czy efektywność i sukces komercyjny? Kiedy mądrością jest gonić za marzeniem, a kiedy się poddać? Także w życiu osobistym. W którym momencie stanowczość i niezależność zamieniają się w ograniczenie i ślepy upór? Jak odróżnić konformizm od cennej umiejętność pójścia z życiem na kompromis? Co oznacza być sobą? Kiedy trzeba o siebie walczyć, a kiedy cnotą jest z siebie zrezygnować na rzecz drugiej osoby? Urzekło mnie, jak trafnie Ai Yazawa wydobywa na światło dzienne wewnętrzne zmaganie, trud, ból, porażki i dramaty stojące za każdym z tych dylematów. Jak przejmująco mówi o nieuchronności straty związanej z każdym poważnym wyborem (rewersem wyboru jest rezygnacja z niewybranej opcji). Jak plastycznie odmalowuje gorycz konfrontacji z prawdą, iż życie drwi sobie bezwstydnie z ludzkich planów, spodziewań i ideałów. Wszyscy niby wiemy, że nie ma na tym świecie ani błękitnych róż, ani książąt z bajki, a jednak ciągle, jak to pisał Bursa, ich „nieistnienie zabija jak topór”.

    MADAME /MONSIEUR BUTTERFLY
    Każdy trudny wybór przydaje bohaterom PK mądrości. Zmienia ich! Przybliża do dojrzałości. Oczywiście dotyczy to zwłaszcza Yukari, która ze sfrustrowanej dziewczyny bez właściwości stopniowo przeobraża się w świadomą siebie i niezależną kobietę o konkretnych życiowych celach. To głównie do niej odnosi się szereg przewijających się przez serię symboli metamorfozy. Yukari to Kopciuszek tej historii, to poczwarka przemieniająca się w motyla, to rozkwitająca i nabierająca koloru róża. Przede wszystkim jednak Yukari to Galatea – pieczołowicie tworzona przez okrutnego szarowłosego Pigmaliona, amatora kwiatów niemożliwych, według jego szalonej, idealistycznej wizji. Ociosywanie i przykrawanie bloku marmuru to jednak nie to samo, co ociosywanie i przykrawania według własnego widzi mi się żywego człowieka. Barbarzyństwo całego procesu, jego okrucieństwo momentami ściska za gardło.
    Każda opowieść o miłości jest tak naprawdę opowieścią o samotności – o desperackim dążeniu do przełamania osobności, o tęsknocie, o pragnieniu oswojenia drugiego człowieka. Tej tajemniczej istoty, która – z mikrokosmosem swoich osobistych niewypowiadalnych doświadczeń, emocji, ran – i tak na zawsze pozostanie tym Obcym. PK niezwykle wiarygodnie wygrywa ten motyw. Tyleż rozpaczliwe, co daremne próby Yukari, by dotrzeć do George’a, by rozszyfrować jego ambiwalentne zachowania, by odkryć, która z jego rozlicznych twarzy jest prawdziwa, głęboko poruszają. Jest coś niesłychanie smutnego w krążeniu dookoła siebie tych dwojga, w amplitudzie krótkich złudnych zbliżeń i bardzo prawdziwych, raniących oddaleń. Yukari szybko musi się nauczyć, że bliskość fizyczna niekoniecznie przekłada się na bliskość emocjonalną.
    George w dużym stopniu pozostaje dla dziewczyny (i dla widza) zagadką. Z jednej strony pewny siebie, arogancki, cyniczny, wraz z rozwojem akcji ujawnia rysy delikatności i emocjonalnej bezbronności. Okrucieństwo i psychomanipulacja zdają się przychodzić mu równie łatwo jak troska i czułość. Delikatna strona jego natury najczytelniej manifestuje się poprzez artystyczny idealizm i bezkompromisowość – wrażliwy chłopiec, który w tym, co tworzy musi być szczery, jakby na przekór wszystkim maskom, które nosi na co dzień. Strasznie mnie to wzruszyło. Jak i jego chorobliwe zanurzenie w iluzji. Ludzie z otoczenia chłopaka szybko zauważają, że mają do czynienia z nieuleczalnym marzycielem, wycofanym i uwięzionym w świecie swoich nieżyciowych projektów oraz przeświadczeń – choćby na temat miłości. Jasne jak słońce, że wszystko to, co czyni z George’a charyzmatycznego geniusza designu: jego niezgoda na wszelkie odstępstwa od ideału, jego maniakalne przywiązanie do własnej wizji i zachłanne pragnienie nieskazitelnego piękna, przeniesione na grunt relacji męsko­‑damskich stanowi o jego emocjonalnym kalectwie. Oznacza niezdolność do akceptacji prawdziwego (nie zaś życzeniowego, wydumanego) obrazu wybranki. Warto przypomnieć sobie, jak w pewnym momencie  kliknij: ukryte  Wydaje się, że podobnie traktuje miłość. Ponieważ jednak  kliknij: ukryte  Kruchy, olśniewająco urodziwy motyl – egzotyczny gość z obcego, kolorowego świata – zbyt delikatny by przetrwać czyjkolwiek dotyk.

    NIM OCEAN NASZYCH SNÓW ŁYŻECZKĄ SIĘ ODMIERZYĆ DA
    Chodź wielu sarka na zakończenie, mnie wydaje się ono perfekcyjne. Idealna, słodko­‑gorzka puenta dla słodko­‑gorzkiej opowieści o flircie z niemożliwym, o zachłannościach i odwadze młodości, o pragnieniu uczynienia z życia „czegoś więcej”, nadania mu niespotykanej barwy, o tęsknocie za szczęściem i miłością – trzepotliwymi, delikatnymi, efemerycznymi jak motyle.
    Epilog nie tylko jest realistyczny ( kliknij: ukryte , ale też nie brak w nim pewnej dozy przewrotności – mam tu na myśli  kliknij: ukryte  Czy nie zmusza to odbiorcy do ponownego zastanowienia się nad kwestią konieczności tzw. realistycznego podejścia do życia? Do przeformułowania wniosków na temat zwodniczości marzeń oraz bezwzględnej przydatności kompromisów? Te ostatnie osadzają w rzeczywistości, dają szansę na konkret, na przysłowiowego „wróbla w garści”, pozostawiają jednak z lekkim posmakiem goryczy. Ja osobiście właśnie ową goryczą tłumaczę sobie  kliknij: ukryte . Jestem też dziwnie przekonana, że gdyby zapytać autorkę mangi, z którą z postaci (a zatem z którą z postaw wobec rzeczywistości) skłonna byłaby się utożsamić, odpowiedziałaby – opowiadając się po stronie baśni, motyli, błękitnych róż i bezkresnych sennych oceanów – „Pan Koizumi to ja”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    0Inconnue 29.06.2011 22:59
    8/10
    No właśnie…anime strasznie krótkie a wciąga i przyjemnie się ogląda. Mogli jeszcze bardziej rozbudować historię.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    jaaa3 19.06.2011 15:59
    :)
    Świetne, tylko..czemu takie krótkie??
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Marilee 27.04.2011 11:39
    Klimat...
    Anime jest dobre.
    Jednak mam zastrzeżenia co do klimatu. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, że ciężko było przebrnąć do połowy anime. Seria do 7 odcinka niemiłosiernie przytłaczała swoim klimatem. Mimo często pojawiających się elementów komediowych, wszystko spowite było depresyjną otoczką. Rozumiem, że miało to być anime z serii 'okruchy życia' i poruszać poważniejsze tematy. Bez wątpienia tak było, jednak…wyszedł z tego bardziej dramat z ogromną dozą negatywnych uczuć. Ta patetyczność nieco przeszkadzała w odbiorze.
    Co do postaci, również ciężko jest napisać coś o nich. Najbardziej polubiłam Isabellę.
    Bardzo ucieszyłam się, że główna bohaterka nie była słodką i infantylną dziewczynką, myślącą, że tak od razu można wejść do świata show­‑biznesu bez żadnych problemów i wyrzeczeń. O ile jej charakter był silny w pierwszych odcinkach, o tyle w odc. końcowych (od 10­‑12)  kliknij: ukryte 
    Zachowanie George'a, według mnie, można najłatwiej -ze wszystkich postaci- wytłumaczyć. Jest zimny, wyrachowany, nie umie okazywać uczuć. Nie trudno jest się temu dziwić skoro wychowywał się w takich 'warunkach' i w takiej rodzinie. Łatwo jest to wytłumaczyć jednak już trudniej pojąć jego zachowanie względem Yukari.  kliknij: ukryte 
    Najbardziej szkoda mi było Hiroyukiego.  kliknij: ukryte 
    Odnośnie grafiki, najbardziej podobały mi się projekty twarzy (chociaż usta były moim zdaniem zbytnio wyeksponowane), i design ubrań. Gorzej było z sylwetkami i animacją.

    Końcówka serii ogólnie była mało zaskakująca. Tylko jeden element był:  kliknij: ukryte , który mnie wzruszył.
    Również  kliknij: ukryte 

    Ogólnie anime oceniam dobrze, jak wcześniej napisałam. Tylko dobrze, i aż dobrze. Szkoda, że jest tak mało udanych serii josei.
    7/10
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime