Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 11 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,73

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 177
Średnia: 6,75
σ=1,47

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Inari, Konkon, Koi Iroha

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 10×24 min
Tytuły alternatywne:
  • いなり, こんこん, 恋いろは.
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Bóstwa, Uczniowie/studenci, Youkai; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Przygody sympatycznej nastolatki w pełnym bogów Kioto. Była szansa na miłą i wdzięczną serię. Niestety twórcy trochę za dużo od siebie wymagali…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Inari Fushimi mieszka z bratem i rodzicami w malowniczym Kioto. Chodzi do lokalnego gimnazjum, ma wierne przyjaciółki i podkochuje się w koledze ze szkoły. A ponieważ pewne schematy musiały zostać zachowane, nasza bohaterka nie należy do najbystrzejszych, najbardziej przebojowych czy najładniejszych uczennic, lecz wszelkie braki nadrabia niewyczerpalnymi zasobami energii. Jednak spokojne życie Inari nie trwa wiecznie – pewnego dnia pomaga małemu liskowi, który, jakże by inaczej, jest pupilem wielkiej bogini Uka­‑no­‑Mitama. Od tego momentu zwyczajna nastolatka i potężna Uka zostają przyjaciółkami. Co więcej, w podzięce za pomoc liskowi Kon, Inari otrzymuje cząstkę boskiej mocy, dzięki której może przeobrazić się, w kogo tylko zechce. Rzecz w tym, że utrata części boskich mocy fatalnie odbija się na zdrowiu Uki, a bosko­‑ludzka przyjaźń nie zyskuje aprobaty boskiej społeczności…

Po obejrzeniu pierwszego odcinka byłem pozytywnie zaskoczony –nie oczekiwałem dużo, a dostałem więcej, niż zakładałem. Od razu zaznaczam, że doskonale wiem, iż historia nastolatki, która chce rozwiązać swoje problemy z pomocą magicznej/boskiej mocy to żadna nowość, ale spodobał mi się pogodny i spokojny klimat Kioto, muzyka i animacja prezentowały się całkiem nieźle, a bohaterowie nie wypadli sroce spod ogona (choć nie grzeszą oryginalnością). Dalej pod wieloma względami wciąż było w porządku – do „ekipy” dołączył brat Inari, Touka, dowiedzieliśmy się więcej o obiekcie westchnień naszej bohaterki (Koujim Tanbabashim) oraz o jej przyjaciółkach i rodzicach. I tu nie mam żadnych zastrzeżeń – bohaterowie jak byli, tak zostali paradą chodzących stereotypów, ale dopóki jest miło, wdzięcznie i bez zbędnych wstrząsów, jestem na tak. Pierwsze poważne problemy zaczynają się, gdy Inari wyrusza do świata bogów…

Nie chodzi o to, że przedstawione bóstwa są nudne i pospolite, a oglądanie ich męczy widza niemiłosiernie, choć trzeba przyznać, że, jak to mówią, „szału nie ma”. Tylko że w fabule nagle pojawiają się wątki o niechcianym małżeństwie Uki, związkach kazirodczych pomiędzy bogami czy intrygach i spiskach wysoko postawionych niebian (na czele z odpychającą Amaterasu, która zamiast być mądrą i potężną boginią Słońca, została pokazana jako zgorzkniała i zmęczona intrygami pani w średnim wieku. To chyba miała być postać komiczna, ale jeśli tak, to średnio im to wyszło). Oglądając ten boski cyrk, upewniałem się co rusz, czy aby na pewno nikt nie pomylił się w opisie serii – gdzie jest ta lekka, spokojna komedia, którą nam obiecywano? Trzeba jednak przyznać, że twórcy umiejętnie odmierzali czas i w tych dziesięciu odcinkach udało im się dobrze wyważyć wątki spokojne i „dramatyczne” (celowo używam cudzysłowu). Tyle tylko, że zakończenie jest przewidywalne i pozostawia niedosyt, a wątki w krainie bogów to odgrzewane kotlety, które widzieliśmy dziesiątki razy.

Wspomniałem już, że Inari to miła, pogodna nastolatka, jakich pełno w anime. Nie wprowadza może nic nowego do historii japońskiej animacji, ale nie można odmówić jej uroku. Warto jednak poświęcić chwilę jeszcze kilku postaciom. Przede wszystkim Uka – tu twórcy spisali się naprawdę nieźle. Choć zdarza się jej zapomnieć o swojej pozycji, jest doświadczoną i charyzmatyczną boginią. Wie, przed czym ucieka, zdaje sobie sprawę, jak skończy się jej znajomość z Inari, i jest świadoma swoich błędów (nawet jeśli dalej w nie brnie). Traktuje Inari dobrze, choć nie zapomina, że jest od niej bardziej doświadczona przez życie i zwyczajnie mądrzejsza. Jedna z najmocniejszych kart serii to rodzina głównej bohaterki. Rodzicom co prawda nie poświęcono zbyt dużo czasu antenowego, ale gdy się pojawią, zachowują się bardzo zwyczajnie i naturalnie (co należy cenić w tego typu produkcjach). Równie dobrze i ciekawie prezentuje się brat Inari, który z postaci drugoplanowej przeobraził się w najważniejszego męskiego bohatera serii. Nie zdradzając za dużo, powiem tyle, że bardzo szybko odkrywa, iż jego siostrę coś łączy z bóstwem ze świątyni, i bardzo mu się to nie podoba. Dalszy splot wydarzeń jest i zabawny, i ciekawie poprowadzony. No i co najważniejsze, Touka, bez względu na okoliczności, wciąż zachowuje się jak na brata przystało: marudzi, udaje, że Inari go nie obchodzi, bywa surowy (by nie powiedzieć – chamski), ale wszystko to robi z troski o siostrę, nawet jeśli ograniczają go uprzedzenia. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś powstanie drugi sezon, twórcy nie zapomną o rozwoju tej postaci. Koleżanki Inari prezentują się mniej interesująco od Uki i rodziny Fushimi, ale też nie mamy co narzekać: Chika Marutamachi to standardowa otaku (choć jej seiyuu, Kaori Sadohara, bardzo się stara wycisnąć wszystko, co się da z tej roli), Keiko Sanjou to typowa chłopczyca, tylko Akemi Sumizome wypada trochę ciekawej, choć ze względu na krótki czas trwania serialu nie poświęcono jej dostatecznej uwagi. Podobnie rzecz wygląda z Koujim, który zalicza się do grona miłych, sympatycznych, idealnych amantów, jakich w anime pełno. Jednak nie ma tutaj wpadek i w sumie nieźle się to ogląda.

Oprawa audiowizualna jest nie najgorsza, choć nie usłyszymy tu zjawiskowo pięknych utworów, a animacja nie zwala z nóg. Kolory są nieźle dobrane, płynność ruchów zadowalająca, za to nie podobało mi się wykorzystanie kanciastych ruchów w momentach komicznych, szczególnie gdy przerywają spokojne i dobrze napisane scenki obyczajowe (jakoś ten typ humoru mnie nie bawi). Nie rozumiem też, czemu tak często stosuje się ujęcia pod kątem, tak żeby widzowie musieli przechylać głowę o 45 stopni. Główny motyw, Itsumo, Kokoro ni, Aoi Sora, jest naprawdę ładny i chwytliwy, choć trzeba wspomnieć, że twórcy zdecydowanie za mocno go eksploatowali. Opening i ending są ładne i poprawne, ale też i nic więcej.

Inari, Konkon, Koi Iroha nie jest serią złą. Kojący klimat Kioto świetnie pasuje do serii, zdecydowana większość ludzkich bohaterów prezentuje się co najmniej przyzwoicie, a relacje pomiędzy Inari a Uką zostały dobrze oddane. Problem zaczyna się wtedy, gdy twórcy próbują dokonać mitycznego „czegoś więcej” – dziesięcioodcinkowa seria nie potrzebuje boskiej nawałnicy, gdy serial kwalifikuje się pod szkolną komedię romantyczną. No, chyba że ktoś ma wyjątkowy talent, takiego jednak twórcom brakuje. Niepotrzebnie się trudzili – spokojna historia o nastolatce przyjaźniącej się z bóstwem w zupełności wystarczy. Gdy serial opowiada o małych przygodach miłej gimnazjalistki, całość ogląda się przyjemnie. Sądzę, że jeśli miłośnicy okruchów życia pominą kilka niepotrzebnie wrzuconych wątków, to seria naprawdę może się podobać. Natomiast jeśli liczyliście na przełomowy i wstrząsający serial, który będziecie oglądać w kółko i w kółko, poszukajcie czegoś innego.

Sulpice9, 10 maja 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production IMS
Autor: Morohe Yoshida
Projekt: Matsuri Okuda, Yuka Takashina
Reżyser: Hideki Okamoto, Tooru Takahashi
Scenariusz: Touko Machida
Muzyka: Takeshi Senoo