Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 10/10 grafika: 10/10
fabuła: 10/10 muzyka: 10/10

Ocena redakcji

10/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,50

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 182
Średnia: 9,07
σ=1,23

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Tablis)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Mushishi Zoku Shou 2

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 10×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 蟲師 続章 2
Postaci: Youkai; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przeszłość
zrzutka

O ludziach, życiu i naturze.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Burza przesłania niebo fioletowymi kłębami. Słychać grzmoty, o dźwięku potężnym i brylastym, mimo oddalenia. Błyskawice wydają się wątłe, ledwo na mgnienie oka rozświetlając przedsionek pogrążony w cieniu. Bardziej niż dalekie chmury grozę budzi wystający na ich tle uschnięty, martwy wierzchołek drzewa, ciernistymi gałęziami przywodzący na myśl nieokreślone cierpienie. Pomruki burzy przerywa płacz dziecka.

Bohaterowie poszczególnych historii to pospolici ludzie, równie przyziemnie przedstawieni; z konturami nakreślonymi grubą wyrazistą kreską, wypełnionymi jednorodnymi plamami naturalnych i stonowanych barw, o kształcie twarzy oddanym jedynie prostymi obłymi cieniami. Ich sylwetki i oblicza są schematyczne, niemal powtarzają się pomiędzy poszczególnymi odcinkami, co nieco drażni, choć zauważyć należy, że również sposób życia tych wieśniaków jest schematyczny i powtarzalny, niemal zawieszony poza czasem i przestrzenią. Również ich historie są proste, choć już wyraźnie odrębne i indywidualne. Nie ma w nich więcej niż elementarne uczucia: miłość, przyjaźń, oddanie, odpowiedzialność, w końcu zaś samotność, obcość i odseparowanie. Samotność wobec bliskich i samotność wobec świata wybrzmiewa pojedynczymi uderzeniami cymbałków oraz delikatnymi szarpnięciami harfy koto. Postacie mierzą się z nią i mierzą się ze sobą, ze swoimi relacjami wobec bliskich i relacjami wobec natury oraz świata. Wcześniej lub później spotykają Ginko, krążącego bez naczelnego celu wśród gór i lasów malowanych akwarelą, nielicznych wiosek wyróżnionych bardziej wyrazistą kreską, wtapiających się w otoczenie, lecz ciągle odrębnych. Ginko to w ich społeczności człowiek obcy, bo dysponujący wiedzą tajemną, lekarz, znachor i znawca dusz, pełniący funkcję mostu między malarsko oddaną przyrodą a nielicznymi wysepkami cywilizacji. Niemal zawsze chce on wyleczyć ciało, kończy jednak, lecząc duszę. Przelotne spotkanie z nim ujawnia długo skrywane emocje i pragnienia, zmuszając ludzi do przedefiniowania swojego życia. Ginko obserwuje, lecz nie ocenia, informuje, lecz nie nakazuje. Pokazuje rzeczy, których bohaterowie nie chcieli dostrzec, przypomina im wydarzenia, o których woleli zapomnieć; tłumaczy fakty, których nie mogli samodzielnie zrozumieć. Nie osiągnięcie zrozumienia jest jednak tutaj celem, przynajmniej nie ostatecznym, lecz harmonia życia i zgodność z własną naturą. Egzystencja poprzedza esencję, trwanie wymaga sensu, a ten trzeba odnaleźć; w kroplach chłodnego deszczu na twarzy, w uśmiechu przyjaciółki czekającej nad wodnym kanałem, w bliskości ukochanej żony, wykraczającej ponad fatalizm i powtarzalność codziennego życia.

Wiśnia kwitnie, zrzuca kwiaty, po czym kwitnie znów. Mężczyźni zrzucają śnieg z dachu tylko po to, aby znowu napadał. Koło czasu kontynuuje nieskończone, gładkie obroty w monotonnym, medytacyjnym rytmie cymbałków i dzwoneczków.

Sceny zastygają w bezruchu, starając się wybrzmieć w pełni. Jest w nich pewien bezruch i trwanie. Nawet dramatyczna scena powodzi wydaje się bardziej statyczna niż destrukcyjna, gdy wzburzona woda i siekący deszcz buczą i bębnią kolejnymi falami niczym kolejne wersy mantry. Wywołuje to poczucie pewnej oschłości, niechęci w operowaniu dramatem i gwałtownymi emocjami. Mushishi nadrabia to budowaniem długich i płynnych wrażeń; panoramami krajobrazu ustala nastrój każdego odcinka, po czym konsekwentnie go wzmacnia dialogami i stopniowo ujawnianymi faktami z życia bohaterów. Dochodzi do katharsis stopień po stopniu, każdemu z nich poświęcając równą uwagę. Nawet postacie chodzą powoli i uważnie, dostosowują krok do podłoża, skoncentrowane nie na celu, lecz drodze, którą pokonują. Podobnie jest podczas dialogów, gdy aktorzy akcentują wyraźnie każde słowo, niekiedy pauzując na chwilę i rozważając, jak poprowadzić rozmowę dalej, zostawiając chwilę wytchnienia tak dla siebie, jak i dla widza. Aktorzy delikatnie rozkładają emfazę, stopniowo i konsekwentnie budując potężne emocje i pozostawiając niedosyt w ich odbiorze. Ten serial nie pokaże postaci wybuchającej płaczem. Przeciągnie po niej powolnym ruchem kamery, obejmując drżenie jej sylwetki, zatrzyma się na zeszklonych oczach, po czym zakończy scenę pierwszymi strugami łez. Mushishi nie boi się niedopowiedzeń i nie boi się też milczeć, nie boi się zaufać swoim najpotężniejszym momentom i wyłuskać je z materii odcinka wyraźnymi pauzami.

Dom spowity w szarości, wykreślony prostymi kątami mat tatami, papierowych zasłon oraz równo przyciętych desek. Jest cicho i samotnie, choć delikatna, ledwo wyczuwalna melodia nadaje wnętrzom nieco ciepła. Na zewnątrz panuje absolutny mrok, przebity wiszącym w górze kołem czystego białego światła.

Ostatnie odcinki Mushishi operują, bardziej nawet niż te wcześniejsze, elementarnymi kontrastami. Mushi utkane ze światła. Mrok i noc – bezpostaciowa i bezkształtna masa. Poszczególne historie toną w ciemności lub pławią się w migotliwym dziennym blasku. Światło jest tu formą i nazwą, nazwa z kolei oswojeniem i bezpieczeństwem. W każdej historii Ginko nie czyni wiele więcej poza nazywaniem i identyfikacją, sięganiem do przepastnej zawartości swojej pamięci i zwojów w poszukiwaniu szufladki pasującej do danego mushi. Mimo to Mushishi bezustannie łamie tę konwencję, wykraczając poza świat poznawalny w stronę rzeczy­‑samych­‑w-sobie; od fenomenu do noumenu. Bohaterowie przechodzą od ciemności w światło, tak metaforycznie, jak i zupełnie dosłownie – graficznie. Bardziej przyziemne barwy nie mają tu tak rozbudowanej symboliki – są zimne i przyciszone, życie jest tu oddane wiosenną zielenią, śmierć – ciemną stalą i fioletem. Barwy ciepłe są tu niezwykle rzadkie, tak że zdają się wręcz nierealne wraz czułością, którą niosą.

Plama światła pada na młody liść w lesie śpiewającym ptasimi trelami. Powietrze przepełnione jest światłem i życiem, rojącymi się mushi. Nad ziemią zarośniętą paprociami kłębi się świetlista chmura. Idący spokojnie mężczyzna zaintrygowany przystaje, aby dostrzec leżącego na warstwie uschniętych liści chłopaka.

Poszczególne odcinki kończą się podobnym ujęciem – scena jest niemal nieruchoma, pejzaż właściwy dla klimatu danej historii, kamera kieruje uwagę widza na postać – na człowieka, jednak po chwili opuszcza ludzkie sprawy i ucieka od niego w górę, w niebo, zawsze w niebo. Jedynie w jednym odcinku, pozornie na przekór oczekiwaniom, schodzi w dół, gdzie lustrzana tafla wody, odbijająca błyskotliwe słońce i pierzaste chmury zatrzaskuje postacie między niebem a ziemią, połączonymi w jedność.

Poniżej dna ciemności biegnie rzeka światła, struga z miliarda gwiazd. To życie w czystej postaci, wieczne i nieskończone. Ginko zbliża się do niej, zagubiony i pusty, pogodzony ze śmiercią. Klęka, łapiąc się za krwawiącą twarz, gdzie szamoce się mały fragment ciemności. „Rozumiem. Pragniesz żyć” – mówi.

Tablis, 14 lutego 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Artland
Autor: Yuki Urushibara
Projekt: Yoshihiko Umakoshi
Reżyser: Hiroshi Nagahama
Scenariusz: Hiroshi Nagahama
Muzyka: Toshio Masuda