x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
mushishi nie jest serią zapewniającą ciągłą rozrywkę, akcję, szybsze bicie serduszka czy też posiadającą fanserwis. mushishi to dojrzała seria sprawiająca, że mam ochotę ją oglądać przed snem by się wyciszyć. doskonała w swojej kategorii, w dodatku cudowna muzyka. budzi sentyment, jakbym oglądała ją od dziecka. bardzo miło sięgnąć po nią co jakiś czas.
Jest tu wszystko to, co zachwycało w wersji telewizyjnej, a dodatkowo chyba jeszcze piękniejsza oprawa graficzna.
Fabuła jest spójna, sam pomysł prosty, ale interesujący. Seans zleciał mi bardzo szybko, mimo spokojnie prowadzonej akcji nie nudziłem się ani przez sekundę.
Historia bliźniaczek bardzo emocjonalna, jak zwykle świetnie przedstawiono uczucia za pomocą w sumie kilku scen, gestów, dialogów. Umiejętnie wprowadzona refleksja i dramat, bez poczucia ciężkiego klimatu.
Dokładnie tak powinno się robić takie anime. To dobrze wróży serii, która powstanie.
Czekałam z niecierpliwością na ten odcinek i nie zawiodłam się! Film jest piękny i magiczny, utrzymuje cudowny klimat serii. Fabuła rozwija się wolno w charakterystyczny dla mushishi sposób, co nie sprawia bynajmniej, że staje się nudna.
Bohaterów poznajemy całkiem dobrze, można się przejąć ich losem. Ginko jest taki, jak zawsze – spokojny i pozornie nie zainteresowany niczym poza mushi, jednak pełen współczucia i dobrej woli.
Grafika nie zmieniła się, co – jak już zostało wspomniane w recenzji – mogło wyjść tylko na dobre. Wątpię, by zmiany mogły dać efekt lepszy, niż znany z serii, prędzej zniszczyłyby klimat anime.
Polecam, polecam z całego serca tak dawnym wielbicielom, jak i nowym w temacie, mam nadzieję że zachwycą się tak, jak ja i sięgną po więcej!
A
harpagon
20.02.2014 13:37 Grafika 10/10 ???
Nie no smiech na sali z oceną za grafikę 10/10. Okey, to w dużej meirze sprawa gustu, ale w tym anime ani kreska, ani animacja nie robią żadnego wrażenia. I jak tu wierzyć w oceny recenzentów LOL.
Jest całkowicie przeciwnie. Wszystko rysowane jest z wielką dokładnością, dbałością o szczegóły. Mimo mroku tła są bogate, zadbano o faktury materiałów, jakość wszystkich elementów. Może nie ma tutaj dynamicznej animacji, za to jest jej mimo wszystko dużo, mushi mają własne ścieżki ruchu, nawet te tworzące „zaćmienie” poruszały się indywidualnie, co nie jest ani tanie, ani proste do zrobienia, zwłaszcza o takiej płynności ruchu. Ruchy postaci są naturalne, mamy bogatą mimikę twarzy, a w ruch wprawiono nawet postaci na dalszym planie. Zadbano o takie detale jak poruszanie się dziecka na plecach matki.
Zrobienie tak szczegółowego, ciemnego obrazu to majstersztyk. Nie często się to spotyka.
Zrobienie tak szczegółowego, ciemnego obrazu to majstersztyk. Nie często się to spotyka.
O tym samym pomyślałem w trakcie seansu. Te wszystkie cienie i półcienie tworzyły co najmniej niepokojący półmrok, naturalny i nienaturalny jednocześnie. Przypomina mi się scena, w której Ginko i wieśniacy na wyścigi ciągną wóz z niezwykłym ładunkiem, byle tylko wyprowadzić go z cienia na słońce. Połowa ekranu w ciemnych i przygaszonych barwach, połowa jasna, rozświetlona i kolorowa. To był bardzo malarski obraz, jeśli mogę się tak wyrazić i pewnie dlatego zapadł mi w pamięć.
Jestem przekonany, że graficznie film został bardzo starannie przemyślany. Nie tylko pod kątem tego, jak osoby, przedmioty, tła będą prezentowały się na ekranie, ale też jak będą jako całość oddawały nastrój opowieści. A nastrój w historii tropiciela mushi, dodatkowo potęgowany przez znakomitą muzykę, jest tym, co przykuło mnie do ekranu już od pierwszego odcinka pierwszej serii. I cieszę się bardzo, że nic z tego, co podbiło moje serce przed kilkoma laty, nie przepadło.
Nic się nie zmieniło, nadal spokojny i relaksujący pozytywmie nastrój. Muzyka jak wcześniej, doskonała. Nigdy nie czekałem na żadne premiery, ale w tym wypadku czuję się zobligowany. Tak, czekam na kwiecień i pełną serię.
mushi
7.01.2014 11:56
Oj chyba się jednak seiyū Ginko zmienił, o ile mnie słuch nie mylił, co mi zresztą bardzo przeszkadzało. Tamten miał takie ciepło i dobroć w głosie, a po tym słychać, że ma wszystko i wszystkich gdzieś ;(
Przestraszyłeś mnie swoim komentarzem.
Muszę przyznać, że nie ma nic bardziej przerażającego jak kontynuacja tak genialnego anime.
Choćby mała rysa na szkle może zepsuć przyjemność oglądania.
Na szczęście wszystko jest na swoim miejscu.
Ginko początkowo mówi jakby czytał z kartki, ale to nadal jego głos i czuć w nim wiele emocji szczególnie pod koniec odcinka.
Nie mogę się już doczekać nowej serii.
Też mam takie wrażenie, że Ginko stał się gburem, który porozumiewa się za pomocą odburknięć i dokuczania innym. Bezcenna scena z kliknij: ukryte „najlepszym przyjacielem”, doktorem: -Opowiesz mi o swoich przygodach? -Nie. -Proszę, proszę, proszę! -Nie, muszę lecieć, spieszę się opowiedzieć moje przygody… komuś innemu :P… Szkoda, że mu jeszcze na pożegnanie nie pokazał języka, jak Stirlitz Bormannowi w ruskim kawale, co za złośliwiec…
Druga rzecz, która zepsuła mi oglądanie, to nachalne moralizatorstwo. kliknij: ukryte Zobacz co nabroiłaś, byłaś niegrzeczna i teraz inni mają kłopoty. Trzeba było słuchać rodziców. Albo: bądź miła dla siostry, to może przestanie być niewidzialna. Poprzednia seria nie próbowała wychowywać widzów, a jej bohaterowie nie byli czarno‑biali. I nie zawsze kliknij: ukryte wychodzili cało ze spotkania z mushi, czasami drogo płacili za taką przygodę z dreszczykiem. a tu – nie dość że nikt nie ucierpiał, to jeszcze ktoś cudownie ozdrowiał, nie wiedzieć jakim cudem, bo nie dzięki sztuce medycznej głównego bohatera... Tak, wiem, że to wierna ekranizacja mangi, ale i tak mam wrażenie deus ex machina.
klasycznie 8/10
Mushishi Special
Ten film nie mógł się nie udać.
Jest tu wszystko to, co zachwycało w wersji telewizyjnej, a dodatkowo chyba jeszcze piękniejsza oprawa graficzna.
Fabuła jest spójna, sam pomysł prosty, ale interesujący. Seans zleciał mi bardzo szybko, mimo spokojnie prowadzonej akcji nie nudziłem się ani przez sekundę.
Historia bliźniaczek bardzo emocjonalna, jak zwykle świetnie przedstawiono uczucia za pomocą w sumie kilku scen, gestów, dialogów. Umiejętnie wprowadzona refleksja i dramat, bez poczucia ciężkiego klimatu.
Dokładnie tak powinno się robić takie anime. To dobrze wróży serii, która powstanie.
Bohaterów poznajemy całkiem dobrze, można się przejąć ich losem. Ginko jest taki, jak zawsze – spokojny i pozornie nie zainteresowany niczym poza mushi, jednak pełen współczucia i dobrej woli.
Grafika nie zmieniła się, co – jak już zostało wspomniane w recenzji – mogło wyjść tylko na dobre. Wątpię, by zmiany mogły dać efekt lepszy, niż znany z serii, prędzej zniszczyłyby klimat anime.
Polecam, polecam z całego serca tak dawnym wielbicielom, jak i nowym w temacie, mam nadzieję że zachwycą się tak, jak ja i sięgną po więcej!
Grafika 10/10 ???
Re: Grafika 10/10 ???
Zrobienie tak szczegółowego, ciemnego obrazu to majstersztyk. Nie często się to spotyka.
Re: Grafika 10/10 ???
O tym samym pomyślałem w trakcie seansu. Te wszystkie cienie i półcienie tworzyły co najmniej niepokojący półmrok, naturalny i nienaturalny jednocześnie. Przypomina mi się scena, w której Ginko i wieśniacy na wyścigi ciągną wóz z niezwykłym ładunkiem, byle tylko wyprowadzić go z cienia na słońce. Połowa ekranu w ciemnych i przygaszonych barwach, połowa jasna, rozświetlona i kolorowa. To był bardzo malarski obraz, jeśli mogę się tak wyrazić i pewnie dlatego zapadł mi w pamięć.
Jestem przekonany, że graficznie film został bardzo starannie przemyślany. Nie tylko pod kątem tego, jak osoby, przedmioty, tła będą prezentowały się na ekranie, ale też jak będą jako całość oddawały nastrój opowieści. A nastrój w historii tropiciela mushi, dodatkowo potęgowany przez znakomitą muzykę, jest tym, co przykuło mnie do ekranu już od pierwszego odcinka pierwszej serii. I cieszę się bardzo, że nic z tego, co podbiło moje serce przed kilkoma laty, nie przepadło.
Z niecierpliwością czekam teraz na drugi sezon.
Muszę przyznać, że nie ma nic bardziej przerażającego jak kontynuacja tak genialnego anime.
Choćby mała rysa na szkle może zepsuć przyjemność oglądania.
Na szczęście wszystko jest na swoim miejscu.
Ginko początkowo mówi jakby czytał z kartki, ale to nadal jego głos i czuć w nim wiele emocji szczególnie pod koniec odcinka.
Nie mogę się już doczekać nowej serii.
Odpowiedź
Re: Odpowiedź
Też miałam wrażenie, że głos się zmienił i na początku mi to przeszkadzało, ale potem przywykłam. To dalej stary dobry Ginko. :)
Re: Odpowiedź
gbur
Druga rzecz, która zepsuła mi oglądanie, to nachalne moralizatorstwo. kliknij: ukryte Zobacz co nabroiłaś, byłaś niegrzeczna i teraz inni mają kłopoty. Trzeba było słuchać rodziców. Albo: bądź miła dla siostry, to może przestanie być niewidzialna. Poprzednia seria nie próbowała wychowywać widzów, a jej bohaterowie nie byli czarno‑biali. I nie zawsze kliknij: ukryte wychodzili cało ze spotkania z mushi, czasami drogo płacili za taką przygodę z dreszczykiem. a tu – nie dość że nikt nie ucierpiał, to jeszcze ktoś cudownie ozdrowiał, nie wiedzieć jakim cudem, bo nie dzięki sztuce medycznej głównego bohatera... Tak, wiem, że to wierna ekranizacja mangi, ale i tak mam wrażenie deus ex machina.