Komentarze
Bokura wa Minna Kawaisou
- komentarz : I satyra : 6.02.2021 02:40:01
- Okruszki : Bez zalogowania : 6.02.2021 02:36:17
- Komedia ze szczyptą goryczy i romansu : Bez zalogowania : 5.02.2021 15:49:48
- Re: Co będzie dalej? : Bez zalogowania : 3.02.2021 21:50:40
- Co będzie dalej? : Bez zalogowania : 3.02.2021 21:20:56
- Niezłe okruchy życia, przednia komedia- całkiem przyjemne anime : Uratugo : 11.06.2017 20:57:07
- świetne postacie : Chmura : 4.01.2017 09:09:29
- Re: Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 20.06.2016 20:30:14
- Re: Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 20.06.2016 20:29:06
- Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 19.06.2016 03:09:35
Nie ma to jak żałosne przypisywanie SWOJEJ PRYWATNEJ OPINII jakiemuś wzorcowemu widzowi: „widz nie odczuwa jakiejkolwiek sympatii ku nim, wprost życząc im wszystkiego najgorszego”. A ja to już widzem nie jestem? Kilkadziesiąt innych osób, które na tym portalu wystawiły pozytywne albo przynajmniej średnie oceny temu anime też nie są widzami? I nie jest tak, że recenzent nie wiedział jaka jest średnia ocena tej serii (7,315) i nie mógł się zapoznać z komentarzami przed napisaniem swojej pożal się boże „recenzji”, więc nie był uprawniony do przypisywania swoich własnych odczuć innym, „przeciętnym” widzom (przeciętny widz „Bokura…” ocenia je jako dobre i wystawia ocenę 7). Dlaczego wiedząc, że serial został w miarę pozytywnie przyjęty przez widownię nie napisał po prostu, że „nie odczuwałem jakiejkolwiek sympatii ku nim, wprost życząc im wszystkiego najgorszego”? (notabene nie mówi się „odczuwać się sympatię ku komuś”, tylko „do kogoś”, a za to można „mieć się ku sobie”) Bo widocznie jest zadufanym w sobie zakompleksionym arogantem, który uważa, że wszystko wie najlepiej i że jego własny gust powinien być wyznacznikiem dla szarego, głupiego pospólstwa, ponad które on wyrasta. Ciekawe jak on by się poczuł, gdybym ja napisał że to seria dla dojrzałych i wyrobionych widzów, a po prostu on – ciemny, infantylny kmiot – i dlatego nie zrozumiał?
PS Aż rodzi się pytanie od obejrzenia ilu ciekawych tytułów odwiedli mnie w takim razie tutejsi „recenzenci”? Wy też je sobie zadajcie, drodzy czytelnicy, bo może się okazać, że przez jakiegoś piotrka czy innego leszcza przeoczyliście niejedną perełkę.
Manga
słabe po 5 odcinku
Bokura wa Minna Kawaisou
Zaczynając od tego, że spodziewałem się jednej z dwóch rzeczy – albo lekkiej komedii, gdzie nie byłoby jakichś poważniejszych wątków albo „dokończonego” romansu z dodatkiem komedii, w obecnym układzie widzę to jako „niedosmażony kotlet”. Gdzieś po połowie chciałem to zwyczajnie potraktować jako kilka miesięcy z życia dość osobliwych postaci w pensjonacie ale seria próbowała wciskać jakoś niespecjalnie interesujący wątek miłosny i właśnie przez to opadł w większości mój zachwyt. kliknij: ukryte W ogóle jeśli mieliby ciągnąć ten wątek miłosny przez następne sezony tym tempem, to podejrzewam, że 3 sezony by nie wystarczyły… jakoś nie w smak mi ten nowy trend wśród twórców anime, gdzie wystawiają coś na próbę, bez gwarancji dokończenia głównego wątku(w tym przypadku akurat wątek miłosny).
Postaci:
Mayumi – często potrafiła mnie rozdrażnić swoim zachowaniem i mało błyskotliwymi komentarzami. Po pierwszym odcinku miałem nadzieję, że będzie bardziej poważną postacią – nic bardziej mylnego, po prostu „łatwa” dziewczyna mająca za dużo do powiedzenia. Znowu też nie uważam, że w ogóle jej nie powinno być – jakkolwiek nie było zbyt „istotna” w serii, tak też bez niej zapewne pominięto by większość gagów(choć znów nie wszystkie mi się podobały).
Kawai – strasznie nudna postać, przez jej „zaczytanie” ukazywała się tylko „pasywnie” i najczęściej jako zachwyty Usy. Brakowało mi jakiegokolwiek punktu zaczepienia względem jej osoby, gdzie tylko nie pokazaliby jej to siedziała w książkach i żyła w swoim własnym świecie. Być może niektórym się spodobała – według mnie nie jest to materiał na postać pierwszoplanową, gdyby była gdzieś tam tyle i „nie zawadzała” na ekranie to byłby to całkiem niezły dodatek do serii.
Sayaka – słodkie dziewczę, wilk w owczej skórze, do tego uwielbia się bawić uczuciami facetów. Generalnie nie przepadam za tym typem dziewcząt(podejrzewam, że jest niewiele osób, które by ją polubiły) ale wcale mnie nie drażniła – być może dlatego, że sceny z nią nie opierały się na jej gierkach, tylko w większości na docinkach w stronę Mayumi :)
Sumiko – sympatyczna starsza Pani, która od czasu do czasu doradziła, czy powiedziała coś zabawnego, choć traktowałbym ją bardziej jako postać w tle.
Shirosaki – miałem małą nadzieję, że pomimo swojego zboczenia będzie miał trochę więcej mądrych rzeczy do powiedzenia(byłby to całkiem miły kontrast), trochę się zawiodłem – jego udział opierał się zwyczajnie na komentarzach typu „dowal mi mocniej”.
Usa – kompletnie nie potrafię zrozumieć jego zainteresowania względem Kawai. Można by powiedzieć na wstępie, że „osiadając” się w nowym miejscu chciał uciec od „dziwnych” i głośnych ludzi, Kawai była cichą dziewczyną siedzącą non‑stop przy książkach i mógł to być jakiś większy punkt zainteresowania głównego bohatera, choć później doświadczył na własnej skórze, że jego wybranka wcale też nie należy do „przeciętnych” ludzi – nieszczera, wstydliwa, dająca niejasne znaki i pewnie znalazłbym jeszcze kilka określeń, z tym że chodzi mi o fakt, że Usa w ogóle nie zmienił nastawienia względem jej osoby – po prostu pozostała w jego centrum zainteresowania bez względu na to, jaka by się nie okazała. Tak wiem, często tak bywa w romansach. Możliwe, że drażni mnie po prostu fakt wątku miłosnego, gdzie bohaterka jest tak nudna(to już nawet jeśli uganiałby się za Sayaką, to byłoby o wiele ciekawiej).
Ogółem postaci nie były złe – ale spodziewałem się po nich wszystkich czegoś więcej.
Kreska była naprawdę dobra, w tego typu seriach raczej rzadko stawia się szczegółowość animacji na pierwszym miejscu, więc tutaj nie mogę narzekać, choć miejscami kolory bywały zbyt jaskrawe.
Fabuła – tutaj raczej nie ma o czym mówić, najważniejszy był wątek miłosny, o którym pisałem powyżej, reszta to były jakieś przypadkowe sytuacje, sceny z gagami, czy po prostu zachwyty Usy.
Podsumowując – seria całkiem sympatyczna, choć też nie jest to nic bardziej ambitnego, jeśliby potraktować to jako zlepek gagów sytuacyjnych plus przeciętny wątek miłosny, to jest jak najbardziej do obejrzenia, choć znów nie jest to nic, co zapadłoby w pamięci na dłużej lub byłoby warte wspomnienia przy rozmowie. Nawet skłonię się do stwierdzenia, że jeśli kiedykolwiek wyjdzie kontynuacja, to zwyczajnie sobie daruję – w ten sposób uniknę jakichkolwiek rozczarowań, po obejrzeniu całości nie spodziewam się poprawy – brak odpowiedniego rozplanowania względem całości.
Początkowo byłem przekonany, że będzie o wiele lepiej, jednak nie jestem w stanie wystawić więcej niż 6/10 – i taka jest właśnie moja ocena względem całości. Dobra kreska i dobre chęci niestety nie wyratowały serii.
Chyba największym minusem dla mnie było to, że seria mota się pomiędzy lekką komedyjką, a historią o czymś poważniejszym i totalnie nie potrafi tego zbalansować. Przez to też poszczególne żarty mnie w większości nie śmieszyły – gdyby postawiono tylko i wyłącznie na ten aspekt, może byłoby lepiej. A tak to w momencie, gdy oczekiwałam jakiejś poważniejszej sceny, czegoś bardziej nastrojowego, twórcy uparcie psuli to jakimś wypalonym gagiem. Bądź na odwrót – często gagi kończyły się jakąś poważną puentą, która miała niby dotykać jakichś istotnych problemów. Plus za to, że nie przedramatyzowano problemów postaci, co się nieczęsto zdarza niestety.
Druga sprawa, to bohaterowie. Większość z nich jest właściwie całkiem sympatyczna, chociaż nie ma tu postaci, która przyciągałaby jakoś szczególnie swoim charakterem, czy też ogólną kreację. Usa to miły i sympatyczny chłopak, jakich w anime mieliśmy już sporo, zaś Kawai to introwertyczna maniaczka książek, co oznacza, że rzadko kiedy bierze ona jakiś udział w akcji, która dzieje się na ekranie. Reszta to: Mayumi – stara panna, która uwielbia topić swoje smutki w alkoholu, a jej głównym celem życiowym jest znalezienie sobie chłopaka/męża, Shirosaki – zboczony masochistyczny NEET (czyli postać, która irytowała mnie najbardziej) i Sayaka – z pozoru słodka dziewczyna, która w rzeczywistości jest niezłą diablicą. Jak widać nie ma tu ani krzty oryginalności. Z tego grona wyróżnia się może trochę Sumiko, ale dostaje ona za mało czasu, by jakoś podciągnąć poziom całego tego towarzystwa xd Może i w komedii nie potrzeba bardziej skomplikowanych kreacji postaci, ale jednak ileż można patrzyć po raz któryś z kolei na te same charaktery w ciągle podobnych sytuacjach.
Wyróżnia się za to grafika, która jest po prostu ładna – zawsze to jakiś plus dla tych, dla których oprawa techniczna to najważniejszy aspekt danego anime ;p
Tak czy siak – mnie nie porwało. Nie było tak źle, jak myślałam, że będzie, ale seria na pewno nie pozostanie w mej pamięci na dłużej. Miała swoje momenty (w tym odcinek 12, który uważam za najlepszy), ale przez zbyt wiele czasu mnie nudziła (czy wręcz irytowała), bym mogła wystawić temu jakąś wyższą ocenę, niż 5/10.
Postaci, jak uważam, wykreowane były świetnie. Każdy z nich ukazywał jakieś ludzkie słabostki. Co przyjemniejsze – były to cechy, które spotykamy na co dzień – nieśmiałość, trudności w kontaktach damsko‑męskich czy też zwyczajna, acz przesadna a nawet prosząca się o wykorzystanie, dobroć. Wreszcie jakaś seria, która nie opowiada o ciężkim problemie, nieuleczalnej chorobie czy, tak z drugiego krańca skrajności, super mahou shoujo ratującego świat swoim lizakiem.
Owszem, nagromadzenie tych wybrakowanych istotek w jednym kompleksie zakrawa trochę o abstrakcję, ale względnie to na tym właśnie zbudowany został humor. Co więcej, uważam, że utrata każdej, jednej postaci mogłaby kompletnie zabić klimat. Nawet Sayaka, która, nie ukrywajmy, odgrywała najmniej istotną rolę z tych „problematycznych”, była tam niezastąpiona.
Jeśli chodzi o humor sensu stricte – tutaj rzeczywiście dostrzegam, że nie każdemu może podejść. Upierać się jednak będę, iż powinno się go docenić. Czy ktoś jest pruderyjny czy nie – gagi opierały się na czymś więcej niż ciągłych przewrotach z najazdem na bieliznę. Tutaj zresztą znów odniosę się do bardzo „swojskiego” klimatu, bowiem wiele żartów sprawiało, iż czułam się jak w gronie znajomych. Typowe niewybredne, acz całkiem błyskotliwe żarty sytuacyjne – dla mnie bomba.
W przypadku minusów, bo i takowe się zawsze znajdą, na pewno typowałabym muzykę. Jak dla mnie, ona tam po prostu nie istniała.
Reasumując, jest to seria, którą albo się pokocha albo zacznie kręcić nosem. Tu nawet ciężko wyznaczyć grupę docelową, bo seria ta znajdzie odbiorców zarówno u mężczyzn jak i, nie ukryjmy, sprośnych kobiet. Jeżeli zaś się tego nie lubi, nie dziwię się, iż można być zawiedzionym. Fabuła dąży donikąd i stanowi raczej tło dla żartów aniżeli żarty dla fabuły. U mnie jednak dostaje mocną 9 i z czystym sumieniem mogę polecić każdemu zainteresowanemu.
Introwertyzm to nie jest choroba.
Bokura wa Minna Kawaisou opowiada o perypetiach stancji Kawai. Głównymi bohaterami jest Usa – ekstrawertyczny (to jest ważne :) uczeń pierwszej klasy liceum i Kawai – jego sempai, która jest skrajną introwertyczką, lubi bardzo czytać książki. Tak bardzo, że kiedy czyta książki, to zaczyna żyć w innym świecie.
Oprócz niego w kompleksie mieszka jeszcze starszy chłopak z nieokreślonym zajęciem i dziwnymi zainteresowaniami. Dwie młode kobiety. Jedna ma problemy z mężczyznami, druga lubi sobie z nimi pogrywać i nie traktuje ich poważnie.
Usa jest zauroczony w swojej sempai i próbuje ciągle się do niej zbliżyć, ale on nie rozumie, że ona ma inne spojrzenie na świat, inny system wartości i rzeczy, które sprawiają mu radość, ją zazwyczaj męczą np. obcowanie z innymi ludźmi, rozmowy o niczym itp.
Żadna inna seria, którą oglądałem nie zajęła się tym zagadnieniem. Mimo, że introwertycy stanowią prawie połowę społeczeństwa, to wciąż uważa się ich za osobników dziwnych czy nie przystosowanych.
Nie ma w tej serii zbędnego dramatyzmu. Problemy dziewczynki z podstawówki zostały skwitowane przez bohaterów śmiechem, że jest tylko dzieckiem i to, że ona tak to przeżywa świadczy najlepiej o tym.
Przyjemna komedia obyczajowa z humorem sytuacyjnym. Oceniam ją na 9/10, dlatego, że oprócz śmieszenia widza porusza dużo problemów społecznych bez robienia z serii dramatu.
Ogólnie dla mnie to jest taka słabsza wersja Sakurasou, bo i tu i tam mamy do czynienia z bandą dziwaków mieszkających pod jednym dachem. O ile przy porównaniu konkretnych charakterów Bokura wa Minna wypada w większości przypadków raczej lepiej (chociażby dlatego, że bardziej idiotycznej postaci niż ułomna Shiina chyba nie da się zrobić, aczkolwiek dla równowagi, w Bokura wa Minna brakuje postaci pokroju Ryuunosuke), to jednak całościowo jakoś nie ma to tego klimatu, co Sakurasou.
W każdym razie ja nie ukrywam, że oglądam to głównie dla postaci Sumiko i Sayaki xd
Zaczynając od tego, że graficznie jest naprawdę przyzwoite, spodziewałem się okruch życia, czy po prostu romansu z lekkim, komediowym zabarwieniem – komedia tutaj przeważa, przez pierwsze kilkanaście minut dziwnie się z tym czułem, zwłaszcza przy tym stylu kreski(który raczej rzadko spotyka się w komediach), jednak wydaje mi się, że da się do tego przyzwyczaić.
Gagi są nawet zabawne, ogólne żarty również śmieszą( kliknij: ukryte pojawiają się podteksty seksualne, zazwyczaj od tego stronię w anime ale tutaj mnie to nawet bawi) – więc czekam tylko na więcej i mam nadzieję, że pociągną historię od początku do końca.
W odróżnieniu od innych mnie spodobało się połączenie postaci w tym całym akademiku( kliknij: ukryte choć może Mayumi jest momentami trochę drażniąca), zazwyczaj jest to połączenie bohaterów niewiele odróżniających się od siebie, a tutaj jest widać kontrast(i jest nawet zabawna właścicielka :) ).
Dla mnie zapowiada się bardzo dobrze i na pewno dam tej serii szansę, bo dawno na nic podobnego nie trafiłem.
Pierwsze wrażenia
Przed openingiem – 'Wow, w końcu dojrzały szkolny romans! Pachnie to Bungaku Shoujo! I to wygląda lepiej, niż na plakacie'. Po openingu z każdą minutą moje dobre wrażenie zaczęło zanikać. Nie, nie, nie… Znowu akcja w pensjonacie/akademiku, znowu mamy ekscentrycznych lokatorów, w tym kliknij: ukryte jedną alkoholiczkę, głównego bohatera w roli głosu rozsądku i zamkniętą w sobie i zaczytaną piękną heroinę. Blech, przejadły mi się te schematy.
Zaleta: ładne projekty postaci. Główna para mogłaby mieć inny kolor włosów, bo takto wyglądają jak rodzeństwo.