Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,57

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 222
Średnia: 6,97
σ=1,47

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Hitsugi no Chaika

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Chaika - The Coffin Princess
  • 棺姫のチャイカ
Postaci: Magowie/czarownice; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Seria, która początkowo pretendowała do tytułu anime sezonu. Zaczęło się dobrze, a wyszło… No właśnie, jak?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Po dwustu latach istnienia imperium zła, rządzonego przez Arthura Gaza, na świecie zapanował pokój. Zło przepadło, kwiaty zakwitły, ludzie zaczęli się do siebie uśmiechać na ulicach itp., itd… Tylko Tooru Acura narzeka na ten stan – on, sabotażysta (wojownik łączący cechy włamywacza i zwiadowcy), nie widzi żadnych perspektyw w tych parszywie nudnych czasach. Roboty brak, siostra go terroryzuje, a pieniędzy ma tak mało, że żywi się głównie tym, co upoluje w puszczy. I w tych właśnie okolicznościach przyrody spotyka dziewczynę ubraną w strój francuskiej pokojówki, dźwigającą na plecach wielką trumnę (!), w której spoczywa karabin snajperski (!!), którego używa jako swojej różdżki (!!!).

Jeżeli ktoś po przeczytaniu tych rewelacji uznał, że to nie na jego głowę, niech na tym zakończy lekturę, bo dalej jest tylko ciekawiej. Otóż na naszą dwójkę napada krwiożerczy jednorożec – udaje im się jakoś przeżyć, a my wreszcie dostajemy co nieco informacji o naszym dziewczątku: nazywa się Chaika i jest córką imperatora Gaza. Jakiś czas temu wyruszyła w podróż, by zebrać szczątki swojego ojca i godnie go pochować. A ponieważ nie orientuje się kompletnie w realiach współczesnego świata, potrzebuje przewodnika… Reszty możecie się domyślić: będą podróżować razem, zbierać relikwie po ojcu (ciało imperatora podzielono na części), odhaczać kolejne miejsca i napotykać groźnych przeciwników. Pomoże im oczywiście siostra Tooru, Akari, opanowana perfekcjonistka i jedna z najlepszych sabotażystek. Warto odnotować, że kocha swojego brata, ale (parafrazując Jeremiego Przyborę) „to, co do niego odczuwa, nie jest tak rodzinne”.

Po obejrzeniu pierwszego odcinka byłem wręcz zachwycony. Oczywiście wiedziałem, że scenariusz będzie schematyczny niczym fabuła przeciętnego cRPG­‑a, że postacie nie wyjdą poza schemat, że dziurami fabularnymi można by obdarzyć z piętnaście innych serii… Co z tego? Anime zostało zaplanowane jako leciutka przygodówka z elementami komediowymi i w tym gatunku sprawdziło się znakomicie. Było tak idiotycznie, tak absurdalnie, tak dziwacznie, że liczyłem na hit. Trzeba przyznać, iż kolejne trzy odcinki utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Oczywiście nic mnie tu specjalnie nie zaskoczyło, ale bohaterowie byli więcej niż sympatyczni, sceny akcji stały na naprawdę dobrym poziomie, żarty i żarciki wprawiały w dobry humor (choć było trochę mniej zabawnie niż się spodziewałem), nawet fabuła, choć prosta jak konstrukcja cepa, zgrabnie żonglowała rozmaitymi schematami.

Niestety od momentu pojawienia się następnej ważnej bohaterki, Fredriki, wszystko zaczyna się psuć. Kiedy mówię „wszystko”, chodzi mi dosłownie o każdy aspekt serialu: postacie, fabułę, animację, humor, ba – nawet muzykę. I choć twórcom udało się odnaleźć równowagę pod koniec sezonu, anime nie odzyskało już lekkości i wigoru z początku serii. Z tego powodu dość trudno napisać „typową” recenzję. Bo jak ocenić dobrze rokujących bohaterów, którzy w pewnym momencie zaczynają nudzić, by w końcu dać nadzieję na coś ciekawego? Albo historię, w której całkiem zgrabny zestaw schematów rozpada się pod natłokiem kompletnie niepotrzebnych w dwunastoodcinkowej serii zapychaczy, w dodatku niszczących finał (zdradzając nam to, czego większość widzów i tak się domyślała)?

Spośród wszystkich bohaterów najbardziej polubiłem Tooru – co prawda w środku serii prezentuje się niewiele ciekawiej niż bohater gry MMO, jednak wystarczająco mocno zaciekawił mnie na jej początku i na końcu. Jest specjalistą w swym fachu, w walce nie waha się korzystać z szarych komórek, ale na szczęście twórcy nie zrobili z niego nie wiadomo kogo i daleko mu do chodzącego ideału. Kiedy rusza na przeciwnika, nie mamy gwarancji, że na pewno wyjdzie z tej potyczki zwycięsko, co znacznie zwiększa radochę z seansu. Dowiadujemy się wystarczająco dużo o jego przeszłości, byśmy mogli zrozumieć jego decyzje i sposób postrzegania świata, ale nie tak dużo, by przysłoniło to akcję i dowcipy. Ba, nawet w tym nieszczęsnym środku serii zdarzyło mu się zrobić coś ciekawego. Niestety jego siostra, po obiecującym początku, szybko zyskuje status piątego koła u wozu, a wątek miłości do brata nie jest ani ciekawy, ani zabawny. A już kompletną mordęgą jest Fredrika – twórcy nawet nie udają, że nie służy im wyłącznie za deus ex machina. Zniósłbym to jeszcze, gdyby podlano ją soczystą porcją autoironii (jako parodię schematu), albo napisano dla niej szereg zwalających z nóg dowcipów, ale poza wsparciem przypominającym bonusy „odpalane” od czasu do czasu w grach platformowych, nie daje nam praktycznie nic. Jeśli twórcy mieliby kogoś dać „do odstrzału” w drugim sezonie, to jest to mój numer jeden.

No i najważniejszy z pierwszoplanowych bohaterów, czyli sama Chaika – część widzów ją uwielbia, inni jej nienawidzą. Mnie jakoś strasznie nie przeszkadza, ale zdecydowanie za dużo w niej słodyczy. Owszem, takie dziewczątko da się oglądać przez odcinek lub dwa (w dodatku jej słodziutkie równoważniki zdań i nieporadność idiotki w opałach zostają nawet ciekawie wyjaśnione), jednak nie idzie z tym wytrzymać przez dwanaście odcinków. Dużo bym dał, gdyby do jej słodkiego charakteru dodano kontrast w postaci nieprzeciętnej inteligencji lub zdecydowania.

Zebranie szczątków imperatora Gaza nie jest łatwe, tym bardziej że każdy z nich skrywa ogromną moc, a zatem ich właściciele niechętnie się z nimi rozstaną. Posiadacze relikwii imperatora to chodzące stereotypy, które są tak banalne, że aż miło się je ogląda. Nie wiem, może chodzi o to, że właśnie ten element serii spełnił moje oczekiwania, czyli potraktowano go lekko i z przymrużeniem oka. W każdym razie – „źli” rodem ze starych amerykańskich kreskówek znakomicie wpisują się w schemat „tak fatalnie zrobieni, że aż świetni”.

W każdej szanującej się historii o poszukiwaniu skarbów nie może zabraknąć rywali, najlepiej mających przewagę liczebną, technologiczną i prawną (działających z rozkazu króla, rządu i kogo tam jeszcze). Tak jest i tym razem – rząd reprezentuje grupa pod dowództwem Alberica Gillete’a. Mam z nimi pewien problem – zostali całkiem obiecująco naszkicowani, ale poza mglistą koncepcją nikt nie pomyślał, by ich postaci trochę doszlifować, dodać humoru, czy zwyczajnie rozbudować ich wątki. A bez tego, przechodzimy obok nich beznamiętnie. Wyjątkiem jest zakończenie, gdzie twórcy albo odsłonili imponujące karty, udowadniając, że są w stanie tworzyć intrygujące zwroty akcji, albo zagrali va banque, nie wiedząc jeszcze, w jaki sposób rozwiną tak dziwny splot zdarzeń (nie czytałem light novel, więc nie wiem, jak to wyglądało w pierwowzorze). W każdym razie – o jakości tej ekipy zadecyduje drugi sezon.

Animacja i muzyka są nierówne – sceny walk trzymają naprawdę solidny poziom, większość potworów została całkiem przyzwoicie narysowana (choć niektóre ocierają się o kicz szmirowatych kreskówek z Disney Channel), a projekty postaci, choć niezbyt oryginalne, nie przeszkadzają w seansie. Tła też prezentują się nie najgorzej. I znów – w okolicach połowy serii widać problemy, zwłaszcza z zachowaniem proporcji postaci i szczegółowością. Ale to najmniejsze odchylenie od normy i grafikę oceniam na plus. Muzyka – cóż, nic nie zapadło mi specjalnie w pamięć, nie licząc jednego czy dwóch utworów, które nieźle pasowały do walk. Ogólnie tu nie ma zbyt dużo do omówienia – jest po prostu przeciętnie.

Muszę natomiast pochwalić ekipę za całkiem zgrabne przedstawienie świata. Jak na dwanaście odcinków, dowiadujemy się sporo o społeczeństwie, polityce, technologii, magii i obyczajach. Przyznam, że chciałbym nieco więcej informacji o sabotażystach, o samym imperatorze i kilku innych sprawach, ale liczę, że drugi sezon dostarczy nam dalszych wiadomości.

Stwierdzenie, że Hitsugi no Chaika jest serią nierówną, można uznać za eufemizm. Wzorcową komedię przygodową dzieli ledwie jeden krok od kiczowatej i miałkiej rozrywki. Jeżeli lubicie fantastykę, serie przygodowe i szukacie czegoś lekkiego, istnieje duża szansa, że Wam się spodoba. Innym natomiast odradzam. Czy jest to seria dobra? Technicznie, nie. Czy powinno się ją skazać na zapomnienie? Nie sądzę. Bo przy wszystkich moich utyskiwaniach dobrze się bawiłem, a to przecież najważniejsze. Jeśli twórcy potraktują lepiej kilka postaci, zadbają o równy poziom całego sezonu i podkręcą muzykę, może im wyjść pierwszorzędna rozrywka. Bo potencjał jest! Na razie jednak wystawiam ocenę tylko nieco powyżej przeciętnej.

Sulpice9, 26 sierpnia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: BONES
Autor: Ichirou Sakaki
Projekt: Fumihiro Katagai, Namaniku ATK, Nobuhiro Arai, Ryou Hirata
Reżyser: Souichi Masui, Takahiro Komori
Scenariusz: Touko Machida
Muzyka: Seikou Nagaoka