Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Mekaku City Actors

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Bez zalogowania 24.01.2023 19:22
    Proste, ale nie prostackie
    Do około ósmego odcinka anime wabiło mnie dosyć nietypowym ujęciem obyczajowej dramy. Wyalienowanie, samotność, niepogodzenie ze śmiercią, ciężar odmienności (i tej „pozytywnej” i tej źle postrzeganej.
    Zwłaszcza pierwsze odcinki bezpośrednio to pokazywały.

    A potem ubarwili to (dla mnie zbędną) mitologizacją, czy też wierzeniami.

    Nadal miało swoje dobre momenty, ale finał można było inaczej zrobić, ciekawiej.

    Na duży plus zwyczajność relacji, niemal brak fanserwisu, różnej maści bajtów.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    ziomaaal 30.12.2020 21:02
    Mekaku City Actors
    Mi się podobało. Nie wiem dlaczego niby fabuła ma być niejasna, ja zrozumiałem wszytko po kilku odcinkach. Uboga grafika ? To specyficzny styl SHAFTu, o gustach się nie dyskutuje. Moim zdaniem wszystko zostało dobrze dobrane.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    DIRUSIEK 12.12.2017 20:38
    Dla mnie supcio
    Szczerze, nie oglądałem/am produkcji takich, jak Naruto, czy też Dragon Ball, ale ten tytuł przypadł mi do gustu. Niedawno, przypadkim, trafiłam na polską wersję openingu (Daze) i w sumie to on zaczęcił mnie do obejrzenia. Zanim zaczęłam serię, miałam nadzieję na coś zupełnie innego, myślałem/am, że nie będzie żadnych mocy, a fabuła będzie bardziej rozbudowana, ale widocznie, i tak anime przypadło mi go gustu. No cóż, idę szukać kolejnego (wiecie jak to jest, kiedy potrafisz obejrzeć całe anime w jeden dzień, a potem kumple się czepiają, że znalazłeś sobie nową epike i ich już nie lubisz, a ty musisz tłumaczyć się, że jesteś otaku… ;-; ) Sayonara!
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Secret 3.05.2017 19:43
    Czytaj mange...
    ...potem to anime.
    I czekaj na remake, jest w planach.
    7/10
    Odpowiedz
  • odpowiedzi: 0 asdffdas 23.04.2015 14:11:32 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Chmura 15.03.2015 16:11
    Nie znam szczegółów ani inspiracji dla tej produkcji, oglądałam tyko anime, ale nie widzę w nim nic nie jasnego, bez przesady. Po obejrzeniu poczułam się właściwie trochę oszukana, historia w nim opowiedziana okazała się prosta, a ja spodziewałam się czegoś bardziej zaskakującego, tym czasem przez całą serię byłam zwodzona aż do banalnego finału. Fabułę można by przedstawić w jednym zdaniu, tymczasem to aż 12 odcinków. Jaka szkoda. Najbardziej podobały mi się kadry z pustą infrastrukturą miejskich ulic.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Subaru 26.09.2014 18:04
    Mekaku City Actors

    Nieoglądalne badziewie.

    Nie wiem, jak zaślepionym trzeba być, by stworzyć coś takiego. Jak mogli nie zauważyć, że to totalny szit? A może zauważyli, ale było już za późno, by zmieniać konwencję…

    Mam to szczęście (lub nieszczęście, bo produkt kiepski), że czytałem mangę „Kagerou Days”. Nie żeby mi to pomogło w zrozumieniu i odbiorze tej serii, co to to nie. Natomiast potrafię sobie wyobrazić dezorientację osoby, która mangi nie czytała. W skrócie – nie zrozumie się nic.

    Scenariusz przypomina niedbale porwane skrawki papieru, które ktoś potem próbował skleić do kupy. Ale to nie wszystko – nawet gdyby były elegancko sklejone, to anime tak czy siak byłoby w najlepszym wypadku średnie, zwyczajnie sama historia jest banalna i nastawiona zdecydowanie na młodą widownię, coś w okolicach gimnazjum, jak nie mniej. Niestety, jest to wyraźnie odczuwalne.
    Problemy bohaterów są dziecinne, ich reakcje jeszcze bardziej. Nastoletnie, płytkie dramy pełną gębą. Fabularnie seria jest bardzo cieniutka.

    Ale to nie wszystko! Prawdziwym hitem i gwoździem do trumny jest oprawa graficzna. Shaft ma swój styl, który w niektórych starych seriach tego studia prezentował się nadzwyczaj dobrze. Niestety, te czasy minęły. Studio doszczętnie zniszczyło ten tytuł, bo tego zwyczajnie nie da się oglądać. Praktycznie nie ma teł, wszystko to jakieś tekstury rodem z Painta czy innego Corela, animacja bohaterów też jest skrajnie oszczędna. Coś takiego mógłby zrobić amator na domowym komputerze.
    Charakterystyczne przekrzywienia głów dodatkowo wszystko skiepściły. To zwyczajnie tu nie pasuje. Nie dość, że historia niespójna i płytka, to jeszcze grafika pogrąża całą resztę.

    1/10. Oczy wypala.

    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 1
    uuu 25.08.2014 13:50
    Do recenzji wkradł się dropny błąd.

    Z kolei ozdobiony niezwykle klimatyczną animacją ending, Yuukei Yesterday, śpiewany jest przez LiSĘ [...]

    Yuukei Yesterday o ile mnie pamięć nie myli, było użyte tylko raz jako ending, zwykle słyszeliśmy 「days」.

    Trochę mnie zdziwiło, że ktoś podjął się napisania recenzji MCA, ale wyszło dobrze. Jeśli o mnie chodzi to zgadzam się w stu procentach. Choć oczywiście wolałabym się nie zgadzać i dostać coś naprawdę porządnego. Co wcale nie byłoby niemożliwe biorąc pod uwagę niewykorzystany potencjał postaci i samej fabuły.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yumeka 24.08.2014 20:06
    Pomysł>piosenki>NOVEL>anime
    Faktem jest, że Mekaku jest raczej niszowe i właśnie jako niszowe powinno się je oceniać. Anime i piosenki się uzupełniają, przekazują emocje, na które Shaft nie miał czasu, bo mieli naprawdę dużo materiału do upchnięcia w jednym sezonie. Zwłaszcza, że kilka utworów zostało pominiętych (w tym najlepsza według mnie obok „Kagerou Days”: „Outer Since”).
    Ale to tylko emocje i tempo. Mnie osobiście wysokie tempo i przeplatanie wątków (zwłaszcza w pierwszych odcinkach) nie przeszkadzało – naprawdę trzeba było pomyśleć, żeby to wszystko połączyć, ale to przecież nie wada, a wręcz zaleta. Jak ktoś nie nadąża to trudno, widocznie wciąż nie wyrósł z poziomu historii, w których po prostu przechodzi się z punktu A do punktu B, paru jasnych retrospekcji i finału. Nic wielkiego.

    I słówko do recenzji: to nie była ekranizacja piosenek. Na NicoNico warto też czytać opisy. Jin rozpisał najpierw cały pomysł w mini­‑powieść, a potem skrobnął Shaftowi scenariusz – zresztą widać, że to ten sam autor. Autorowi zawsze trudno skracać coś swojego tak, by wiele na tym nie straciło.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kanivaru 21.08.2014 16:51
    Miałem wrażenie, że każdy odcinek jest tak przepakowany, że wręcz krzyczy „Zobacz ale jestem fajnym anime, no zobacz!” ale po dwóch odcinkach dałem sobie spokój. W każdym momencie gdy wydawało mi się, że fabuła może potoczyć się w jakiś ciekawy sposób, akcja przeskakiwała do kolejnego punktu. W pewnym momencie anime przypominało mi bardziej parodie gatunku rodem z yt. Coś w stylu Senpai Club.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Vatelema 21.08.2014 12:45
    Nie przesadzajmy z niezrozumiałością
    Co gorsza, anime jest praktycznie niezrozumiałe dla przypadkowego widza.


    Przede wszystkim – Mekaku City Actors zupełnie nie nadaje się dla ludzi nieorientujących się w świecie Kagerou Project.


    Jako przypadkowy widz, który nigdy wcześniej styczności z światem Kagerou Project nie miał, nie mogę się zgodzić z tymi fragmentami recenzji. Pomimo celowego zaburzenia chronologii i miszmaszu informacyjnego serię z łatwością zrozumiałam. I wcale nie wymagało to jakiegoś niezwykłego wysiłku intelektualnego, wystarczyło tylko śledzić wydarzenia na ekranie, a gdzieś w połowie anime wszystko zaczęło się składać w całość, być może niezbyt spójną, no ale trzymającą się kupy.

    Być może moje wrażenia są całkiem inne niż recenzentki, bo nie miałam żadnych oczekiwań co do tego anime i dlatego odebrałam je jako takiego przyjemnego przeciętniaka podanego w całkiem przyjemnej oprawie muzycznej, może nic wybitnego, ale dającego się oglądać. Z drugiej strony zgadzam się, że jeśli chodzi o stronę graficzną, to SHAFT się tym razem wyjątkowo nie popisał.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nanashi 26.07.2014 21:06
    Good End niby jest, ale samo anime 'good' raczej nie jest
    No więc, cóż. O Kagerou Project dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Przypadkiem odpaliłem pewną piosenkę w osu!, i nie dało się ukryć, że modele postaci do złudzenia przypominały te z wcześniej widzianych screenów z Mekakucity Actors; trochę googlowania i godzin czytania/słuchania/oglądania PVek później już wiem z czym to się rozchodzi.
    Cios za ciosem, konsekwentnie zagłębiałem się w temat aż doszedłem do ostatniego etapu – domniemanego anime, MCA. Jak zwykle, było parę plusów, parę minusów, ale najbardziej zabolało mnie to, że samo anime jest kupą niezrozumiałego gruzu, zlepkiem tak czy inaczej połączonych ze sobą zdarzeń które same z siebie nie dają absolutnie nic.

    Ale do rzeczy. Pierwsze, co rzuca się w oko, to grafika. Wystarczy jedno spojrzenie, by przypomnieć sobie słowa piosenki 'Ale to już było'. Sceny prezentujące samo otoczenie, kadr po kadrze przybliżenia innych postaci, jak i to typowe obrócenie szyi, tak dobrze znane z Bakemonogatari... Co za dużo, to niezdrowo. No, tak, pozostaje jeszcze kwestia 'Ayano's Theory of Happiness', którego klip w anime został tak spartolony, że nawet nasi piłkarze by się tego nie powstydzili.
    Z drugiej strony bardzo podobał mi się koncept puszczania co odcinek innej piosenki z repertuaru Jina (Shizen no Teki­‑P), oryginalnego twórcy KagePro, w aranżacji takich artystów jak LiSA czy Okui Aki.

    Grafika, piosenki, co dalej… fabuła. Ach. Tutaj zmieszczę jeden, dosadny komentarz: osoby bez znajomości KagePro nie mają zbyt wiele tu szukać. Przed seansem zalecam uzbroić się w cierpliwość i chęci do przeczytania jednego z wielu dostępnych 'przewodników' po KagePro, krok po kroku zagłębić się w historię przedstawioną w serii piosenek i wreszcie obejrzeć MCA, choćby po to, by zobaczyć, jak wygląda ów Good End,  kliknij: ukryte . Serio – kolejność wydarzeń przedstawionych jest co najmniej chaotyczna, rzucając laika w tym temacie na bardzo głęboką wodę, co dopiero pod koniec serii, gdzie względnie nic się kupy nie trzyma, a wydarzenia są opowiedziane z prędkością karabinu maszynowego.

    Co na koniec… postaci, oczywiście. Shintaro, nasz protagonista, który na takowego w serii anime wcale nie wyszedł, jakoś wcielił się w swoją rolę. To samo można powiedzieć o Kido, Kano czy Seto… zapomnijcie, wrzućmy wszystkie postaci do worka z podpisem 'nie ma na co narzekać'. Teraz wyjmijmy z tego worka Kurohę, który wyszedł na kompletnego kretyna. Podstawmy go do Kurohy z 'Outer Science',  kliknij: ukryte , czy nawet Kurohy z 'Lost Time Memory',  kliknij: ukryte . Jest kontrast? Dokładnie, wypada raczej blado i bezsensownie.

    A więc, ocena. MCA wybitne nie jest, aczkolwiek to zawsze ten dodatek do Kagerou Project, do przygody z którym gorąco zachęcam. Innymi słowy – oglądać, owszem, ale po uprzednim zapoznaniu się z całą resztą tematu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    uuu 29.06.2014 13:14
    No i się skończyło. Za szybko, bo jak widać w dwunastu odcinkach nie da się upchnąć tak skomplikowanej historii. Współczuję osobom, które styczność miały tylko z adaptacją telewizyjną, bo naprawdę nie mam pojęcia jak można by z niej cokolwiek zrozumieć.

    Przemyślenia odnośnie ostatniego odcinka.
     kliknij: ukryte 
    Mam mieszane uczucia i mimo, że sądziłam, że w świecie Kagerou Project orientuje się całkiem nieźle, to chyba się pomyliłam, bo końcówka wydała mi się jakaś taka… nienaturalna? Nieprawdziwa?

    A teraz całościowo.
    Animacja była paskudna. Tak zdeformowanych postaci na pierwszym planie(!) to w innych seriach szukać tylko w tle. Po prostu szlag mnie trafiał jak widziałam aż tak zdeformowane ciała.
    Fabuła… i tutaj jestem jeszcze bardziej zawiedziona, bo dla mnie wersja telewizyjna była po prostu nudna. Za dużo dialogów, co jeszcze przy tym „pokazie slajdów” jak ktoś to ładnie ujął, było po prostu nie do wytrzymania.
    Za plus mogę uznać właściwie tylko seiyuu (i powtarzam to chyba 3 raz, ale cóż ja poradzę, że to jedyne za co potrafię w tym przypadku pochwalić), którzy spisali się naprawdę dobrze, a już zwłaszcza Hibiya wypadł wspaniale.
    Muzyka była w porządku. Z piosenek puszczanych „w trakcie” najlepiej wypadło ostatnie „Summertime Record”. I tła wtedy były całkiem niezłe.

    Czy polecam? Nie. Chyba, że ktoś siedzi w KagePro. Jak nie, to radzę wziąć się mangę/novelę/piosenki, a potem ewentualnie z ciekawości obejrzeć anime. W odwrotnej kolejności też może być, chociaż wątpię czy ktokolwiek się skusi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    uuu 8.06.2014 12:51
    Jeśli wcześniej sądziłam, że animacja pozostawia wiele do życzenia, to 9 odcinek przekonał mnie, że mało widziałam. Z takim talentem skopali „Ayano's Theory of Happiness”, że byłoby już lepiej puścić PV.

    Muszę to powiedzieć, bo czuję niesmak już od dobrych kilku odcinków. Niski budżet widać z daleka. Kiedy postacie poruszają się przodem do kamery to chyba mają bieżnię treningową nogami. One się nie poruszają, one drepczą w miejscu. Za to kiedy już wreszcie staną, to zmieniają pozy co kilka sekund, co wygląda po prostu idiotycznie.

    Właściwie to co mi się do tej pory podoba to seiyuu (inaczej wyobrażałam sobie głos Konohy, ale z drugiej strony nie wiem czy ktokolwiek poza Mamoru Miyano dałby radę), ilustracje z książki z dziewiątego odcinka i może jeszcze końcowa opowieść o „potworze”. Pozytywnie zaskoczyło mnie dodanie piosenek, chociaż nie wszystkie dobrze się spisały. W tym przypadku chyba warto wymienić „Kagerou Days”, które straciło cały swój urok, a to w końcu najbardziej znana historia.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Extrafan 5.06.2014 15:36
    Mekaku City Actors
    Nigdy nie widziałam bardziej wciągającego mnie filmu. Siedziałam cały czas przed ekranem i ani myślałam by jeść. Nie mogę niestety znaleźć 8 części. Polecam film. Moja ocena: 9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    uuu 19.04.2014 22:47
    Nie wiem czy śmiać się czy płakać, bo to co zaserwowano w drugim odcinku po prostu odebrało mi mowę. Momo to obecnie chyba moja ulubiona postać, a sposób jej przedstawienia… aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl. To było przedramatyzowane. Po prostu przedramatyzowane. Ja wiem, że miało być oryginalnie- te przedmioty zamiast ludzi, ale wyszło trochę… za oryginalnie. Jakby na siłę. I ta wyciągnięta historia z ojcem i matką. Odniosłam wrażenie, że za wszelką cenę próbuje się zrobić z Momo ofiarę. Najlepiej w jednym odcinku naraz.
    Z anime mieliśmy dostać inną historię- i jest inna. Ale kompletnie nie przypomina mi oryginalnego Kagerou Project, serii do której mam ogromny sentyment i w pewnym momencie niesamowicie mi pomogła. Piosenki Jina nauczyły mnie, żeby zawsze stawiać czoła przyszłości… anime na razie uczy mnie jak nie tracić cierpliwości przy kolejnym odcinku.
    Może jestem zbyt wymagająca, ale miałam co do tej serii ogromne oczekiwania. Chyba nawet za duże.
    Chociaż dodam na plus, że podobają mi się aktorzy głosowi :) A głos Hibiyi (nie mam zielonego pojęcia jak powinno odmieniać się japońskie imiona) to muzyka dla moich uszu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kysz 13.04.2014 14:29
    Ech… dlaczego Shaft musi psuć wszystko czego się dotknie? Bakemono im wyszło i teraz we wszystkim jadą na tym samym schemacie… Niestety oglądanie po raz kolejny serii, w której większość odcinka to najazdy kamery z jak najbardziej dziwacznej strony i idiotycznie sztuczne dialogi strasznie męczy…
    Nie jestem może jakąś wielką fanką Kagerou Project, ale spodobał mi się pomysł, w dodatku czytam mangę na bieżąco. Dlatego jak tylko zobaczyłam, że ma wyjść anime na tej podstawie, to naprawdę się ucieszyłam. Dopiero potem zobaczyłam, że wziął się za to Shaft i mina mi zrzedła. Jak się okazało – słusznie, bo pierwszy odcinek zamęczył mnie straszliwie. W dodatku zamiast zrobić to porządnie tak jak było w mandze to nie… bo przecież ważniejsze były wcześniejsze dziwaczne sceny i przekomarzanie się z Ene, a potem zabrakło czasu na konkretne rozwinięcie tego wątku… Naprawdę, Shaft po raz kolejny dobija mnie swoją głupotą.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    uuu 13.04.2014 11:46
    No i po pierwszym odcinku. Ene faktycznie denerwująca, ale to już kwestia postaci. Może zostanę zjedzona przez fanów, bo zdaje się, że jest całkiem lubiana w fandomie, ale to jedna z tych postaci, które najmniej mi przypadły do gustu. Sam głos jak najbardziej pasuje, właśnie tak go sobie wyobrażałam. Ene ma być głośna i irytująca, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
    O ile dobrze zrozumiałam, to Jin (twórca samej serii) układał dialogi, ale o ile w nowelce brzmiało mi to jeszcze naturalnie, to w anime było chyba trochę przedobrzone. Chociaż to już może kwesta tłumaczenia, niestety japońskiego nie znam. Mam nadzieję, że trochę się to poprawi w następnych odcinkach.
    Jestem zawiedziona openingiem. Kojarzy mi się z OVA BRS, które też było na podstawie piosenki, a której nawet nie użyto. Seria piosenek, którą śpiewają Vocaloidy, oczekiwałam więc zwyczajnie Vocaloidów. Już mogli zostawić Children Record, imo bardziej pasuje do samego klimatu serii.
    Jako, że jestem na bieżąco z nowelką powiem tyle, że nie ma co zniechęcać się po pierwszym odcinku i warto dać szansę. Seria naprawdę jest ciekawa, przemyślana i ma kilka niezłych zwrotów akcji. No, ale za samo anime ręczyć nie mogę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    I. 12.04.2014 22:31
    ...Co ja przed chwilą właściwie obejrzałam...?
    Czytałam wiele opinii traktujących o tym, że ta seria piosenek/komiksów jest intrygująca, tajemnicza, zmuszająca do myślenia oraz, że grafika tworzona przez SHAFT jest piękna i oryginalna…

    ...Erm… Teraz, jak powinnam wyrazić moje niezadowolenie, aby nie zostać wziętą za złośliwą jędzę psującą humory fanom „Mekaku City Actors” i studia SHAFT? -_-'

    Zwykle pierwsze odcinki zachęcają mnie do szukania informacji na temat danego tytułu i rysowania fanartów, ale w tym wypadku czuję jedynie chęć trzymania się jak najdalej od tego tworu – niebieska cyberdziewczynka „Ene” dzięki swojemu denerwującymi mnie do granic możliwości głosowi, zachowaniu i mimice, stanęła na moim pierwszym miejscu mojego prywatnego podium na najbardziej znienawidzoną postać obecnego sezonu (a myślałam, że pobicie postaci z serii WIXOSS będzie trudne), zapowiedź Nastolatków z Super Mocami i Ich Nastoletnich Dram z endingu, cokolwiek się nie pojawia w tle jest wielkie/proste/puste/ledwo co pocieniowane (przypominało mi toto twory powstałe przy pomocy mojego znienawidzonego programu graficznego, Corel'a… *dreszcze na samą myśl*), dalej… Hmm… Być może odkryję Amerykę w konserwie, ale cały czas miałam wrażenie, że to anime zostało stworzone tylko i wyłącznie dla fanów oryginalnego projektu Mekaku City Actors i osoby zielone w temacie takie jak ja, będą się tylko gubić albo/i denerwować.

    ...Albo może problem leży nie w anime, tylko we mnie i jestem zaledwie jędzowatą malkontentką plującą jadem w twarz fanów popularnych serii…? OTL Dziękuję, dobranoc, idę oglądać bajkę o kawiarni prowadzonej przez misia polarnego T3T
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime